- nowość
- promocja
Tarcza odporności - ebook
Tarcza odporności - ebook
Życie jest trudne.
Gwałtowny wzrost liczby problemów ze zdrowiem fizycznym i psychicznym świadczy o ogromnej presji, jaką narzuca nam współczesny świat. Jak więc stać się twardym i stawiać czoła wyzwaniom życia?
W swoim przełomowym przewodniku dotyczącym pokonywania przeciwności losu weterani australijskiego SAS, dr Dan Pronk, Ben Pronk DSC i Tim Curtis, zabierają cię za kulisy misji operacji specjalnych, pozwalają zrozumieć do zarządów wiodących firm i pomagają przedrzeć się przez gąszcz współczesnych badań, aby zdefiniować odporność. Dzięki wnioskom ze służby i poza nią udało im się uchwycić kluczowe składowe odporności. Może ją zbudować każdy, łącznie z tobą.
„Tarcza odporności” przybliża ciężko wypracowane sekrety odporności elitarnych żołnierzy i przedstawia najnowsze poglądy na temat dobrego samopoczucia psychicznego i fizycznego. Dzięki tej książce zyskasz arsenał praktycznych narzędzi, dzięki którym zaczniesz wprowadzać w swoim życiu natychmiastowe i trwałe ulepszenia.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-18033-8 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prolog
BEN – PROWINCJA ORUZGAN,
AFGANISTAN, 2008
Nie było żadnego prawdziwego hałasu, po prostu nagły, potężny i wymuszony wdech – i pojazd przed nami zniknął w dymie, kurzu i opadającym w zwolnionym tempie deszczu szczątków. To było niczym w filmach: ścieżka dźwiękowa nagle się urwała i w jednej chwili łoskot pojazdu i szmer radia zostały zastąpione jednostajnym szumem w uszach. Koło, z wciąż napompowaną oponą, wytoczyło się w podskokach z chmury – ponownie w zwolnionym tempie – i nadal nie było słychać żadnego dźwięku poza okrzykami „kurwa!” z wnętrza mojego pojazdu. Miałem wrażenie, że minęły godziny, zanim wydarzyło się coś więcej. Reptiliański automat w głębi mojego pnia mózgu już zgłaszał incydent, prosząc o pomoc i ostrzegając służbę ewakuacji rannych, ale to wszystko było odruchem – moje świadome ja siedziało oniemiałe, patrząc, jak pył rozkwita i potężnieje, a opalona krawędź jego wypełnionego talkiem balonu dociera teraz do przedniej szyby mojej ciężarówki, otaczając łagodnie również nas.
Nie zdając sobie sprawy, że się poruszyłem, znalazłem się poza naszym pojazdem, głupio ruszając do przodu i schodząc z drogi – i wtedy ścieżka dźwiękowa nagle mnie dogoniła. Pierwszym odgłosem, jaki usłyszałem, był krzyk, który wciąż czai się na obrzeżach mojego umysłu, od czasu do czasu robiąc nagłe i nieoczekiwane wypady do moich myśli.
Zanim zdążyłem się obejrzeć, byłem już blisko. Pojazd był zupełnie wypatroszony, a jego wnętrzności rozwleczone w geometryczny wzór rozchodzący się od miejsca eksplozji. Jatka ludzi i maszyn. Mój wzrok, prześlizgujący się po tej scenie, przykuło rozwidlenie pobliskiego drzewa, w którym baton Snickers i jakieś majtki były zaklinowane na podobieństwo dziwacznego miejscowego owocu, a potem pakunki pełne granatów 40 mm niczym pisanki rozrzucone niedbale na ziemi pod przydrożnymi drzewami.
Człowiek, który siedział na pace samochodu odwrócony tyłem do kierunku jazdy, teraz podparł się sześć metrów dalej w miejscu, w którym wylądował, gdzie w milczeniu skrupulatnie nakładał bandaż na małe skaleczenie na goleni, podczas gdy potoki krwi wylewały się z jego szyi na przód kamizelki kuloodpornej. I ten ciągły hałas, dziki wrzask, którego źródłem był górny strzelec, gapiący się z niedowierzaniem w miazgę w miejscu, gdzie chwilę wcześniej znajdowało się jego prawe udo. Nasz medyk, który migiem znalazł się u jego boku, pracował szybko, prosząc go o ocenę bólu, a tamten krzyczał w kółko i w kółko jak mantrę: „Dziesięć, dziesięć, dziesięć!”, i nie mogły go uciszyć nawet podawane jedna za drugą ampułki z morfiną.
Wszędzie wokół chłopaki zareagowały tak, jak ich szkolono, szybko rozstawiając posterunki osłony z zazębionymi sektorami ostrzału, rzucając wyzwanie oczekiwanemu atakowi. Medycy chwycili sflaczałe torebki z solami i podłączyli rurki do ściśniętych żył, zapewniając swoich przerażonych i zszokowanych przyjaciół, że wszystko będzie dobrze. Kierowca zmasakrowanego pojazdu, który jakimś cudem uniknął obrażeń, szlochając, błąkał się po drodze, skupiony na najdrobniejszych szczegółach rzezi, sparaliżowany poczuciem winy ocalałego, dopóki ktoś nie złapał go za ramię i nie odciągnął, żartując z jego jazdy i próbując mu wmówić, że jego karabinek jest potrzebny na perymetrze – odwracając tym samym jego uwagę od wybuchu i przywracając mu jakieś pozory kontroli i poczucia własnej wartości. A ja? Wniosłem w to wszystko swój wkład, choć w jaki sposób ja sam, jak też którykolwiek z nas funkcjonowaliśmy w tym Hadesie, w którym czas się zatrzymał, jest teraz dla mnie nie do ogarnięcia. Ale wciąż mam laminowaną kartę ewakuacji medycznej z graffiti mojej dziecięcej bazgraniny opisującej masakrę: „Szer. 1, wielokrotne złamania górnej części nogi, prawdopodobny krwotok wewnętrzny, szarpane rany twarzy, spadek ciśnienia krwi” – sumienny zapis pod dyktando medyków, którego sobie nie przypominam, ale który musiałem przekazać, aby śmigłowce ewakuacyjne dotarły tam tak szybko, jak to zrobiły.
***
Ta książka istnieje dzięki realnym doświadczeniom autorów. Zrodziły ją takie sytuacje, jak opisana powyżej zasadzka na konwój, nasze osobiste traumy i doświadczenia przyjaciół, którzy przeszli przez piekło i wyłonili się po drugiej stronie – niektórzy bez zadraśnięcia na psychice, niektórzy lepsi dzięki takiemu doświadczeniu, inni zniszczeni. Została napisana w echach śmiechu wywołanego czarnym humorem i szlochów dzieci słyszanych zarówno w pokrytych kurzem afgańskich kalatach¹, jak i na nabożeństwach pogrzebowych w Perth. A po drodze dojrzała poprzez długie dni studiów akademickich i praktykę medyczną, porażki samoleczenia i sukcesy zwykłej obserwacji własnego oddechu, poprzez solidną jak skała opokę, którą zapewniają bliscy, i przez Gwiazdę Polarną starożytnych filozofii. Poprzez ćwiczenia martwego ciągu, medytację i głęboką refleksję nad przemyśleniami dawno zmarłych poetów oraz budzącą zadumę mądrością dzieci. To kulminacja lat prób i błędów, porażek i opinii innych. Z uczenia się od ludzi znacznie mądrzejszych od nas i pomagania niezliczonym klientom biznesowym w rozwijaniu ich indywidualnej i zbiorowej obrony przed nieubłaganym, zagmatwanym i bezlitosnym światem.
Ta książka jest napisana dla was. O ile jej genezę można odszukać na odległych polach bitewnych Iraku, Sierra Leone i Afganistanu, o tyle nasze ciągłe badania i praktyczne zastosowanie przedstawionych tu koncepcji nadal dowodzą, iż wymagania dotyczące odporności elitarnych żołnierzy, prawników i studentów różnią się poziomem, a nie rodzajem. Nasze techniki są specjalnie zaprojektowane tak, aby były zrozumiałe, osiągalne i trwałe, a my zebraliśmy je w tej książce, aby były dostępne dla każdego, kto chce lepiej zrozumieć koncepcję odporności i odkryć praktyczne metody jej rozwijania.
Mamy nadzieję, że książka wam się spodoba.
Mamy nadzieję, iż skłoni was do spojrzenia na aspekty waszej egzystencji w odmienny sposób.
Mamy nadzieję, że zmieni wasze życie.1. ZBUDUJCIE SWOJĄ TARCZĘ
1
Zbudujcie
swoją tarczę
DAN – ADELAJDA,
AUSTRALIA POŁUDNIOWA, 2014²
Czułem, że zbliża się urwisko, przez sześć miesięcy, zanim w końcu z niego spadłem. Sądziłem, że dobrze przygotowałem się na upadek. Byłem w błędzie. Spędziwszy ostatnie czternaście lat w wojsku, a ostatnie pięć w jednostkach specjalnych, z niecierpliwością czekałem na spokojniejsze i prostsze życie z moją młodą rodziną.
Moje perspektywy pracy po wojsku w roli lekarza były dobre i zwiastowały płace znacznie wyższe niż te, które otrzymywałem podczas służby wojskowej. Mieliśmy wrócić do nowo wybudowanego domu w rodzinnym mieście mojej żony, co oznaczało większe wsparcie społecznościowe dla rodziny. Uzbierałem znaczną liczbę dni urlopu, co pozwoliłoby mi na spokojne wejście w cywilne życie bez presji natychmiastowego szukania pracy. Jako środek ostrożności mający zapobiec nudzie i aby mieć uporządkowany cel w życiu bezpośrednio po zwolnieniu z wojska, zapisałem się na studia menedżerskie. W sensie fizycznym ze służby wojskowej właściwie nie wyniosłem obrażeń i choć podczas moich czterech tur w Afganistanie w ramach operacji specjalnych w znacznym stopniu doświadczyłem traumy psychicznej, na tym etapie wydawało mi się, że nie miała ona na mnie wpływu. Naiwnie oczekiwałem, iż pustkę, która powstanie w moim życiu po odejściu z wojska, da się zgrabnie wypełnić zwiększoną ilością czasu spędzanego z rodziną, studiami podyplomowymi, nową pracą i zwiększonymi dochodami.
Po sześciu miesiącach od przejścia z wojska do cywila coś zaczęło wyraźnie trzeszczeć. Przyczajone demony z czasów służby, o których myślałem, iż dawno je uśpiłem, zaczęły powracać. Wspomnienia o żołnierzach, których nie byłem w stanie uratować, ponownie zaczęły przenikać do moich świadomych myśli i bez ostrzeżenia powodowały, że dłonie mi się pociły, a serce przyspieszało rytm. Mój sen znowu zakłócały realistyczne wizje, tym razem głównie z udziałem tonących członków mojej rodziny i mnie, bezsilnego, by ich uratować. Zatłoczone miejsca wywoływały u mnie silny niepokój, a zapach surowej wieprzowiny powodował odruch wymiotny. Rzecz jasna, jako lekarz rozpoznałem w tych objawach charakterystyczne cechy stresu pourazowego (PTS). Jednak z biegiem czasu doszedłem do przekonania, że PTS był tylko niewielką częścią tego, co się działo. Gdy próbowałem ponownie zintegrować się ze światem pracy jako lekarz z doskoku pracujący w kopalni, stało się jasne, że proces rozkładający moje życie był wieloczynnikowy.
Opłakiwałem osobę, którą niegdyś byłem. Straciłem swój cel. A co najistotniejsze, zostałem odarty z silnej odporności, którą nieświadomie wykształciłem jako uczestnik operacji specjalnych i która została wzmocniona przez zwartą strukturę społeczności mojej jednostki wojskowej.
Czułem przepaść między mną a cywilnymi kolegami z pracy i przyjaciółmi, którzy teraz mnie otaczali, bez widocznego sposobu na pokonanie tej czeluści i stanie się jednym z nich. Skumulowany stres psychiczny związany z moimi doświadczeniami wojskowymi, od dawna zakorkowany w ciemnych zakamarkach umysłu, wciąż tam był. Tyle że teraz, gdy byłem ogołocony z niezbędnej odporności mogącej utrzymać go w szachu, stres powrócił ze zdwojoną siłą.
***
To właśnie nasze osobiste obserwacje wpływu ostrego stresu, w szczególności zmagania Dana z niektórymi z jego doświadczeń wyniesionych z boju sprawiły, że zaczęliśmy na serio myśleć o odporności. U Dana problemy pojawiły się po jego drugiej turze w Afganistanie. Podczas tej rundy jego grupa zadaniowa w tragiczny sposób straciła w walce trzech swoich żołnierzy. Wszystkim z nich Dan udzielał pomocy na placu boju, ale żadnego nie był w stanie uratować. Mimo to był w stanie kontynuować służbę jako lekarz w ramach operacji specjalnych i ukończyć kolejne dwie tury w Afganistanie, podczas których stracił kilku kolejnych kolegów. A jednak nadal jakoś funkcjonował. Wraz z narodzinami trzeciego syna zdecydował, iż nadszedł czas pożegnać się z wojskiem, i dopiero wtedy sprawy przybrały gorszy obrót. Wydawało się, że to nie ma sensu – odjęcie całego stresu związanego z jego rolą lekarza na polu walki powinno przecież poprawić sytuację.
W owym czasie Dan nie zdawał sobie sprawy w sposób świadomy, iż w koncepcji odporności i jej interakcji ze stresem jest coś więcej, niż początkowo zakładał. Potrzebne będą lata refleksji, sięganie w głąb duszy i badania, aby poukładać paradoks tego, co się wydarzyło. W tym samym czasie Ben i Tim brnęli przez własne życie po wojsku i nabierali osobistych doświadczeń związanych ze stresem odczuwanym po odejściu ze służby wojskowej. Skumulowane obserwacje tych doświadczeń dały początek naszym badaniom nad tym tematem i posłużyły jako geneza rozwoju tarczy odporności.
Wniosek z naszych badań jest taki, że odporność jest _dynamiczna_, _wieloczynnikowa_ i _modyfikowalna_. Oznacza to, że zmienia się wraz z upływem czasu i okolicznościami, składa się z wielu różnych elementów i – co najważniejsze – można ją poprawić poprzez celową interwencję. Aby zacząć myśleć o swojej odporności – i jej budowaniu – nie powinniście czekać, aż stresogenne zdarzenie was przytłoczy. Istotne jest, by mieć świadomość, iż do ogólnej odporności może przyczynić się wiele czynników. Jeśli chodzi o Dana, z pewnością usunął on elementy stresu ze swojego życia, odchodząc z wojska. Ale nieumyślnie usunął również wiele składników, które odgrywały aktywną rolę we wzmacnianiu jego odporności, w tym związane z jego sieciami wsparcia zawodowego i społecznościowego oraz poczuciem własnej skuteczności. Kiedy już zdał sobie z tego sprawę, był w stanie przywrócić równowagę i nigdy tego nie żałował.
Akceptujemy potrzebę stresu. Jednak zapobieganie sytuacji, w której stres bierze nad wami górę, wymaga solidnych warstw wzajemnie powiązanych fizycznych, psychologicznych i psychospołecznych mechanizmów obronnych. Dzięki własnemu doświadczeniu oraz badaniom naukowym zidentyfikowaliśmy sześć składowych warstw odporności – wrodzoną, umysłową, cielesną, społecznościową, zawodową i adaptacyjną. Nierozerwalnie ze sobą splecione warstwy te tworzą tarczę odporności.
Dlaczego tarcza?
„Tarcza jest dla wspólnego dobra wszystkich”³.
Demaratos, król Sparty,
510–491 p.n.e.
Jak to bywało przez wieki, tarcza zapewnia ochronę – nie tylko wam, ale również tym wokół was. Spartańscy wojownicy, którzy zdominowali Grecję w V w. p.n.e., używali swoich wykonanych z drewna i brązu tarcz o średnicy dziewięćdziesięciu centymetrów (znanych jako hoplony) w celu zwarcia szeregów podczas starć i uzyskania pasywnej osłony w falandze. Spartańskie tarcze otaczały wojowników na czele i flankach formacji, z dodatkowymi tarczami uniesionymi nad głowami dla osłony tych w środku. Połączone w ten sposób hoplony były niemal nie do przebicia.
Spartańskie hoplony były dziedziczne, przekazywane kolejnym pokoleniom wojowników po linii matki. Jak dowiecie się w rozdziale czwartym, element naszej odporności jest genetyczny, a zatem analogiczny do dosłownego przekazywania tarczy w kulturze spartańskiej. Przyjmujemy, iż pożegnalne słowa matki⁴ do spartańskiego wojownika wyruszającego na bitwę brzmiały: „Wróć z tarczą lub na tarczy”. Upuszczenie tarczy było równoznaczne z narażeniem na niebezpieczeństwo innych wojowników i było uważane za oznakę dezercji. Tarcza była tak istotna, iż śmierć i wyniesienie z pola bitwy na własnej tarczy były bardziej honorowe niż jej utrata. Używanie tarczy pozostawiało również wolną rękę do noszenia broni, ale choć Spartanie stosowali także włócznię i miecz, powszechnie używali swojego hoplonu zarówno do celów ofensywnych, jak i defensywnych. Możecie zrobić to samo (mówiąc metaforycznie, rzecz jasna!), zaciekle atakując życie za pomocą waszej tarczy odporności, aby być najlepszą możliwą wersją samych siebie. Reszta tej książki poświęcona jest pokazaniu wam, jak to uczynić.
Oczywiście materiał użyty do budowy tarczy ma kluczowe znaczenie dla jej wytrzymałości. W przeszłości tarcze były wykonywane z drewna (tak jak spartański hoplon), skór zwierzęcych, a nawet ze skorup żółwi. Wraz z rozwojem technologii preferowanym materiałem do wyrobu tarcz stał się metal, a przy współczesnym ich zastosowaniu przez służby porządkowe, grupy taktyczne i zespoły operacji specjalnych normą stały się nowsze materiały syntetyczne, w tym kuloodporny kevlar. Niezależnie od użytego materiału to dbałość o szczegóły przy produkcji tarczy zapewnia jej najwyższą wytrzymałość. Nie inaczej jest w przypadku waszej tarczy odporności.
Siła splotu
Ulica Kurczaków (Chicken Street) w Kabulu, stolicy Afganistanu, to ruchliwe i elektryzujące zbiorowisko sklepów położone po obu stronach zakurzonej i wyboistej drogi na obrzeżu bogatego przedmieścia Shari Naw. Spacer ulicą Kurczaków oznacza wylądowanie w środku gwałtownego zderzenia widoków, dźwięków i zapachów, z których wszystkie zaciekle konkurują, aby przytłoczyć kogoś, kto odwiedza to miejsce po raz pierwszy. Już samo obserwowanie gorączki handlowej na ulicy potrafi zmęczyć, a unikanie stania się celem agresywnych sprzedawców jest wręcz wyczerpujące.
Jedynym sposobem na ucieczkę od tego szaleństwa jest ciche wślizgnięcie się do jednego z wielu ulicznych sklepów z dywanami. Wewnątrz panuje względny spokój, jest to schronienie przed kupieckim huraganem szalejącym na zewnątrz. Oczy potrzebują chwili, by przyzwyczaić się do przyćmionego oświetlenia wnętrza sklepu, a gdy to zrobią, zorientujecie się, iż trafiliście do jaskini Aladyna – wysokiej na trzy metry i szerokiej na tysiąc dywanów. Obcokrajowiec wyszkolony w SAS instynktownie przebiega wzrokiem sklep w poszukiwaniu zagrożeń i dróg wyjścia. Żadne z nich nie jest oczywiste.
Zwróćcie się do afgańskiego sprzedawcy dywanów. Spodziewajcie się jednego starszego sprzedawcy i – o ile macie szczęście – młodszego, mówiącego po angielsku pomocnika. Jeśli tak nie będzie, wasza komunikacja zostanie ograniczona do skromnych fragmentów dari, paszto i języka migowego, które się przyswoiło, odkąd jest się w tym kraju. Żadna transakcja nie może odbyć się bez pogawędki i _chai_, liściastej afgańskiej zielonej herbaty słodzonej licznymi łyżeczkami cukru. Nie lubicie cukru? Nie mieszajcie w filiżance.
Popijając herbatę spomiędzy jej pływających liści, gestem wskazujecie potencjalnie interesujące was dywany, które są szybko ściągane z wysokich do sufitu stosów i rozkładane do waszej oceny w nadziei na sprzedaż. Warunki transakcji? Oczywiście wyłącznie gotówka – najlepiej amerykańskie dolary. Polityka zwrotów? Powodzenia w ponownym odszukaniu tego miejsca, nie mówiąc już o negocjowaniu zwrotu pieniędzy. Ale te potencjalne pułapki są bilansowane perspektywą zdobycia prawdziwego afgańskiego dywanu za dziesięć procent ceny, jaką osiągnąłby w Sydney lub w Nowym Jorku.
Wyobrażając sobie, jak ów dywan będzie wyglądał w waszym salonie, skupiacie się na jego wierzchniej stronie, ale sprzedawca raz po raz kieruje wasz wzrok na spód. To właśnie tam można ocenić prawdziwą jakość afgańskiego dywanu. Gdy próbujecie przyjrzeć się deseniom i barwom, sękate, wprawne dłonie starego sprzedawcy odwracają dywan za dywanem, chcąc zwrócić waszą uwagę na ciasny splot. Oczywiście wierzch musi się wam podobać. Ale aby naprawdę docenić potencjalny zakup, aby w pełni pojąć kunszt tysiącletniego rzemiosła, którego owoc trzymacie w rękach, musicie zajrzeć pod spód. Wasi goście nigdy nie dostrzegą ciasnego splotu pod dywanem na podłodze waszego salonu, ale to właśnie ów splot sprawi, że dywan przetrwa i będzie zdobić domy waszych wnuków.
Nasze życie jest jak te niezliczone afgańskie dywany na ulicy Kurczaków. Z wierzchu często wyglądają pięknie, ale odwróćcie je tylko i ujrzycie, że wszystkie są poskręcane i zasupłane mnóstwem różnych węzełków. Może to być brzydkie, ale to właśnie stąd bierze się zarówno ich wytrzymałość, jak i wartość. Spojrzenie od spodu daje nam prawdziwy punkt widzenia na życie.
Ta książka ma na celu wzmocnienie splotu waszego życia, tego niewidzialnego spodu, który da wam siłę, znaczenie i wartość. Strona, której nikt nie widzi, ale która może być krytyczna – szczególnie gdy ludzie próbują się po was przejść! Zanim jednak zaczniecie budować warstwy waszej tarczy odporności, istotne jest nieco szersze zrozumienie tego, z czym pracujemy – i przeciwko czemu! Kolejne dwa rozdziały poświęcone są zrozumieniu złożonego świata, w którym żyjemy, oraz odkrywaniu koncepcji odporności i stresu.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Kalata – tradycyjne afgańskie domostwo (_qala_), niekiedy z ośmiokątną wieżą z ornamentami rzeźbionymi w ścianach, wykonane z gliny i suszonej cegły. Wyglądem może przypominać fortecę (_qalat_), stąd nazwa, bardzo podobna w jęz. perskim, arabskim, tureckim itp. (przyp. tłum.).
2. Ta winieta została zaadaptowana z Dan Pronk, _Abandoning the tribe: the psychology behind why veterans struggle to transition to civilian life_, _SOFREP_, 10 stycznia 2019, (online) https://sofrep.com/news/abandoning-the-tribe/ (dostęp: 05.07.2024).
3. Tarcza jest dla wspólnego dobra.
4. Antonio Penadés, _Bred for battle – understanding Ancient Sparta’s military machine_, „National Geographic History Magazine”, listopad–grudzień 2016
5. Prawo Moore’a mówi, że liczba tranzystorów w mikroprocesorze podwaja się mniej więcej co dwa lata, podczas gdy ich koszt spada o połowę.
6. Nick Bilton, _Part of the daily American diet, 34 gigabytes of data_, „New York Times”, 9 grudnia 2009, (online) https://www.nytimes.com/2009/12/10/technology/10data.html (dostęp: 05.07.2024).
7. John Hawkes, _How has the human brain evolved?,_ „Scientific American”, 1 lipca 2013, (online) https://www.scientificamerican.com/article/how-has-human-brain-evolved/ (dostęp: 5.07.2024).
8. David Robson, _A brief history of the brain_, „New Scientist”, 21 września 2011, (online) https://www.newscientist.com/article/mg21128311-800-a-brief-history-of-the-brain/ (dostęp: 5.07.2024).
9. James R. Flynn, _Are We Getting Smarter? Rising IQ in the Twenty-first Century_, Cambridge University Press, Cambridge 2012.
10. Gerald Crabtree, _Our fragile intellect. Part 1_, „Trends in Genetics” 2013, t. 29, nr 1, s. 1.
11. Ta dyskusja na temat złożonych i skomplikowanych systemów opiera się na analogii przedstawionej w: David J. Snowden, Mary E. Boone, _A leader’s framework for decision making_, „Harvard Business Review”, listopad 2007, (online) https://hbr.org/2007/11/ a-leaders-framework-for-decision-making (dostęp: 5.07.2024).
12. Anne-Marie Grisogono, _Synthesis Report: conceptual framework for adaptation_, _JSA Action Group 14_, _Complex Adaptive Systems for Defence_, Institute for Defense Analyses, Alexandria, VA 2010, s. 4.
13. George Orwell, _Shooting an elephant_, „New Writing”, t. 2, jesień 1936, Orwell Foundation, (online) https://www.orwellfoundation.com/the-orwell-foundation/orwell/essays-and-other-works/shooting-an-elephant/ (dostęp: 5.07.2024).
14. Carl von Clausewitz, _On War_, tłum. Michael Howard, Peter Paret, Princeton University Press, Princeton 1984, s. 119.
15. Obowiązkiem obecnych lub byłych oficerów armii jest umieszczenie cytatu Clausewitza w każdej pracy pisemnej. Ten przypis jest wypełnieniem tego obowiązku w niniejszej książce.
16. Alex Ryan, _The foundation for an adaptive approach: insights from the science of complex systems,_ „Australian Army Journal” 2009, t. 6, nr 3, s. 77.
17. Nigel Turvey, _Everyone agreed: cane toads would be a winner for Australia_, _The Conversation,_ listopad 2013, (online)
18. Retrospektywna spójność wyjaśnia naszą zdolność do spojrzenia wstecz na wydarzenia i zidentyfikowania powiązań przyczynowo-skutkowych, które doprowadziły do ostatecznych rezultatów. Szkopuł tkwi w tym, że owe powiązania często wydają się bardzo oczywiste z perspektywy czasu i możemy albo biczować się, iż ich nie dostrzegliśmy, gdy była na to pora, albo wpoić sobie błędną wiarę, że możemy je przewidzieć w przyszłości.
19. Horst W.J. Rittel, Melvin M. Webber, _Dilemmas in a general theory of planning,_ „Policy Sciences” 1973, t. 4, nr 2, s. 160.
20. Przyjmuje się, że rosyjski rewolucjonista Lew Trocki wypowiedział słynną sentencję: „Możesz nie interesować się wojną, ale wojna jest zainteresowana tobą”.
21. Nawiązanie do sloganu propagandowego użytego przez prezydenta Busha podczas przemówienia, w którym obwieszczał o sukcesie misji w Iraku. Slogan zawędrował nawet na oficjalne bannery Białego Domu. Dziś jest synonimem sromotnej porażki (przyp. tłum.).
22. Stolica Laosu (przyp. tłum.).
23. Dietrich Dörner, _The Logic of Failure: Recognising and Avoiding Error in Complex Situations_, tłum. Rita i Robert Kimberowie, Metropolitan Books, New York 1996, s. 80.
24. Dörner, _The Logic of Failure_…, op. cit., s. 167.
25. Abraham Maslow, _A theory of human motivation_, „Psychological Review” 1943, t. 50, nr 4, s. 370–396.
26. John Keats, _Ode on Melancholy_, w: idem, _The Complete Poems_, red. John Barnard, Penguin, Harmondsworth 1978 (wiersz opublikowany po raz pierwszy w 1820 r.). Przekład Gustawa Wolffa (przyp. tłum.).