Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • promocja

Tarcza odporności - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
27 listopada 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tarcza odporności - ebook

Życie jest trudne.

Gwałtowny wzrost liczby problemów ze zdrowiem fizycznym i psychicznym świadczy o ogromnej presji, jaką narzuca nam współczesny świat. Jak więc stać się twardym i stawiać czoła wyzwaniom życia?

W swoim przełomowym przewodniku dotyczącym pokonywania przeciwności losu weterani australijskiego SAS, dr Dan Pronk, Ben Pronk DSC i Tim Curtis, zabierają cię za kulisy misji operacji specjalnych, pozwalają zrozumieć do zarządów wiodących firm i pomagają przedrzeć się przez gąszcz współczesnych badań, aby zdefiniować odporność. Dzięki wnioskom ze służby i poza nią udało im się uchwycić kluczowe składowe odporności. Może ją zbudować każdy, łącznie z tobą.

„Tarcza odporności” przybliża ciężko wypracowane sekrety odporności elitarnych żołnierzy i przedstawia najnowsze poglądy na temat dobrego samopoczucia psychicznego i fizycznego. Dzięki tej książce zyskasz arsenał praktycznych narzędzi, dzięki którym zaczniesz wprowadzać w swoim życiu natychmiastowe i trwałe ulepszenia.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-18033-8
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Pro­log

BEN – PRO­WIN­CJA ORU­ZGAN,
AFGA­NI­STAN, 2008

Nie było żad­nego praw­dzi­wego hałasu, po pro­stu nagły, potężny i wymu­szony wdech – i pojazd przed nami znik­nął w dymie, kurzu i opa­da­ją­cym w zwol­nio­nym tem­pie desz­czu szcząt­ków. To było niczym w fil­mach: ścieżka dźwię­kowa nagle się urwała i w jed­nej chwili łoskot pojazdu i szmer radia zostały zastą­pione jed­no­staj­nym szu­mem w uszach. Koło, z wciąż napom­po­waną oponą, wyto­czyło się w pod­sko­kach z chmury – ponow­nie w zwol­nio­nym tem­pie – i na­dal nie było sły­chać żad­nego dźwięku poza okrzy­kami „kurwa!” z wnę­trza mojego pojazdu. Mia­łem wra­że­nie, że minęły godziny, zanim wyda­rzyło się coś wię­cej. Rep­ti­liań­ski auto­mat w głębi mojego pnia mózgu już zgła­szał incy­dent, pro­sząc o pomoc i ostrze­ga­jąc służbę ewa­ku­acji ran­nych, ale to wszystko było odru­chem – moje świa­dome ja sie­działo onie­miałe, patrząc, jak pył roz­kwita i potęż­nieje, a opa­lona kra­wędź jego wypeł­nio­nego tal­kiem balonu dociera teraz do przed­niej szyby mojej cię­ża­rówki, ota­cza­jąc łagod­nie rów­nież nas.

Nie zda­jąc sobie sprawy, że się poru­szy­łem, zna­la­złem się poza naszym pojaz­dem, głu­pio rusza­jąc do przodu i scho­dząc z drogi – i wtedy ścieżka dźwię­kowa nagle mnie dogo­niła. Pierw­szym odgło­sem, jaki usły­sza­łem, był krzyk, który wciąż czai się na obrze­żach mojego umy­słu, od czasu do czasu robiąc nagłe i nie­ocze­ki­wane wypady do moich myśli.

Zanim zdą­ży­łem się obej­rzeć, byłem już bli­sko. Pojazd był zupeł­nie wypa­tro­szony, a jego wnętrz­no­ści roz­wle­czone w geo­me­tryczny wzór roz­cho­dzący się od miej­sca eks­plo­zji. Jatka ludzi i maszyn. Mój wzrok, prze­śli­zgu­jący się po tej sce­nie, przy­kuło roz­wi­dle­nie pobli­skiego drzewa, w któ­rym baton Snic­kers i jakieś majtki były zakli­no­wane na podo­bień­stwo dzi­wacz­nego miej­sco­wego owocu, a potem pakunki pełne gra­na­tów 40 mm niczym pisanki roz­rzu­cone nie­dbale na ziemi pod przy­droż­nymi drze­wami.

Czło­wiek, który sie­dział na pace samo­chodu odwró­cony tyłem do kie­runku jazdy, teraz pod­parł się sześć metrów dalej w miej­scu, w któ­rym wylą­do­wał, gdzie w mil­cze­niu skru­pu­lat­nie nakła­dał ban­daż na małe ska­le­cze­nie na goleni, pod­czas gdy potoki krwi wyle­wały się z jego szyi na przód kami­zelki kulo­od­por­nej. I ten cią­gły hałas, dziki wrzask, któ­rego źró­dłem był górny strze­lec, gapiący się z nie­do­wie­rza­niem w mia­zgę w miej­scu, gdzie chwilę wcze­śniej znaj­do­wało się jego prawe udo. Nasz medyk, który migiem zna­lazł się u jego boku, pra­co­wał szybko, pro­sząc go o ocenę bólu, a tam­ten krzy­czał w kółko i w kółko jak man­trę: „Dzie­sięć, dzie­sięć, dzie­sięć!”, i nie mogły go uci­szyć nawet poda­wane jedna za drugą ampułki z mor­finą.

Wszę­dzie wokół chło­paki zare­ago­wały tak, jak ich szko­lono, szybko roz­sta­wia­jąc poste­runki osłony z zazę­bio­nymi sek­to­rami ostrzału, rzu­ca­jąc wyzwa­nie ocze­ki­wa­nemu ata­kowi. Medycy chwy­cili sfla­czałe torebki z solami i pod­łą­czyli rurki do ści­śnię­tych żył, zapew­nia­jąc swo­ich prze­ra­żo­nych i zszo­ko­wa­nych przy­ja­ciół, że wszystko będzie dobrze. Kie­rowca zma­sa­kro­wa­nego pojazdu, który jakimś cudem unik­nął obra­żeń, szlo­cha­jąc, błą­kał się po dro­dze, sku­piony na naj­drob­niej­szych szcze­gó­łach rzezi, spa­ra­li­żo­wany poczu­ciem winy oca­la­łego, dopóki ktoś nie zła­pał go za ramię i nie odcią­gnął, żar­tu­jąc z jego jazdy i pró­bu­jąc mu wmó­wić, że jego kara­bi­nek jest potrzebny na pery­me­trze – odwra­ca­jąc tym samym jego uwagę od wybu­chu i przy­wra­ca­jąc mu jakieś pozory kon­troli i poczu­cia wła­snej war­to­ści. A ja? Wnio­słem w to wszystko swój wkład, choć w jaki spo­sób ja sam, jak też któ­ry­kol­wiek z nas funk­cjo­no­wa­li­śmy w tym Hade­sie, w któ­rym czas się zatrzy­mał, jest teraz dla mnie nie do ogar­nię­cia. Ale wciąż mam lami­no­waną kartę ewa­ku­acji medycz­nej z graf­fiti mojej dzie­cię­cej bazgra­niny opi­su­ją­cej masa­krę: „Szer. 1, wie­lo­krotne zła­ma­nia gór­nej czę­ści nogi, praw­do­po­dobny krwo­tok wewnętrzny, szar­pane rany twa­rzy, spa­dek ciśnie­nia krwi” – sumienny zapis pod dyk­tando medy­ków, któ­rego sobie nie przy­po­mi­nam, ale który musia­łem prze­ka­zać, aby śmi­głowce ewa­ku­acyjne dotarły tam tak szybko, jak to zro­biły.

***

Ta książka ist­nieje dzięki real­nym doświad­cze­niom auto­rów. Zro­dziły ją takie sytu­acje, jak opi­sana powy­żej zasadzka na kon­wój, nasze oso­bi­ste traumy i doświad­cze­nia przy­ja­ciół, któ­rzy prze­szli przez pie­kło i wyło­nili się po dru­giej stro­nie – niektó­rzy bez zadra­śnię­cia na psy­chice, niektó­rzy lepsi dzięki takiemu doświad­cze­niu, inni znisz­czeni. Została napi­sana w echach śmie­chu wywo­ła­nego czar­nym humo­rem i szlo­chów dzieci sły­sza­nych zarówno w pokry­tych kurzem afgań­skich kala­tach¹, jak i na nabo­żeń­stwach pogrze­bo­wych w Perth. A po dro­dze doj­rzała poprzez dłu­gie dni stu­diów aka­de­mic­kich i prak­tykę medyczną, porażki samo­le­cze­nia i suk­cesy zwy­kłej obser­wa­cji wła­snego odde­chu, poprzez solidną jak skała opokę, którą zapew­niają bli­scy, i przez Gwiazdę Polarną sta­ro­żyt­nych filo­zo­fii. Poprzez ćwi­cze­nia mar­twego ciągu, medy­ta­cję i głę­boką reflek­sję nad prze­my­śle­niami dawno zmar­łych poetów oraz budzącą zadumę mądro­ścią dzieci. To kul­mi­na­cja lat prób i błę­dów, pora­żek i opi­nii innych. Z ucze­nia się od ludzi znacz­nie mądrzej­szych od nas i poma­ga­nia nie­zli­czo­nym klien­tom biz­ne­so­wym w roz­wi­ja­niu ich indy­wi­du­al­nej i zbio­ro­wej obrony przed nie­ubła­ga­nym, zagma­twa­nym i bez­li­to­snym świa­tem.

Ta książka jest napi­sana dla was. O ile jej genezę można odszu­kać na odle­głych polach bitew­nych Iraku, Sierra Leone i Afga­ni­stanu, o tyle nasze cią­głe bada­nia i prak­tyczne zasto­so­wa­nie przed­sta­wio­nych tu kon­cep­cji na­dal dowo­dzą, iż wyma­ga­nia doty­czące odpor­no­ści eli­tar­nych żoł­nie­rzy, praw­ni­ków i stu­den­tów róż­nią się pozio­mem, a nie rodza­jem. Nasze tech­niki są spe­cjal­nie zapro­jek­to­wane tak, aby były zro­zu­miałe, osią­galne i trwałe, a my zebra­li­śmy je w tej książce, aby były dostępne dla każ­dego, kto chce lepiej zro­zu­mieć kon­cep­cję odpor­no­ści i odkryć prak­tyczne metody jej roz­wi­ja­nia.

Mamy nadzieję, że książka wam się spodoba.

Mamy nadzieję, iż skłoni was do spoj­rze­nia na aspekty waszej egzy­sten­cji w odmienny spo­sób.

Mamy nadzieję, że zmieni wasze życie.1. ZBUDUJCIE SWOJĄ TARCZĘ

1

Zbu­duj­cie
swoją tar­czę

DAN – ADE­LAJDA,
AUSTRA­LIA POŁU­DNIOWA, 2014²

Czu­łem, że zbliża się urwi­sko, przez sześć mie­sięcy, zanim w końcu z niego spa­dłem. Sądzi­łem, że dobrze przy­go­to­wa­łem się na upa­dek. Byłem w błę­dzie. Spę­dziw­szy ostat­nie czter­na­ście lat w woj­sku, a ostat­nie pięć w jed­nost­kach spe­cjal­nych, z nie­cier­pli­wo­ścią cze­ka­łem na spo­koj­niej­sze i prost­sze życie z moją młodą rodziną.

Moje per­spek­tywy pracy po woj­sku w roli leka­rza były dobre i zwia­sto­wały płace znacz­nie wyż­sze niż te, które otrzy­my­wa­łem pod­czas służby woj­sko­wej. Mie­li­śmy wró­cić do nowo wybu­do­wa­nego domu w rodzin­nym mie­ście mojej żony, co ozna­czało więk­sze wspar­cie spo­łecz­no­ściowe dla rodziny. Uzbie­ra­łem znaczną liczbę dni urlopu, co pozwo­li­łoby mi na spo­kojne wej­ście w cywilne życie bez pre­sji natych­mia­sto­wego szu­ka­nia pracy. Jako śro­dek ostroż­no­ści mający zapo­biec nudzie i aby mieć upo­rząd­ko­wany cel w życiu bez­po­śred­nio po zwol­nie­niu z woj­ska, zapi­sa­łem się na stu­dia mene­dżer­skie. W sen­sie fizycz­nym ze służby woj­sko­wej wła­ści­wie nie wynio­słem obra­żeń i choć pod­czas moich czte­rech tur w Afga­ni­sta­nie w ramach ope­ra­cji spe­cjal­nych w znacz­nym stop­niu doświad­czy­łem traumy psy­chicz­nej, na tym eta­pie wyda­wało mi się, że nie miała ona na mnie wpływu. Naiw­nie ocze­ki­wa­łem, iż pustkę, która powsta­nie w moim życiu po odej­ściu z woj­ska, da się zgrab­nie wypeł­nić zwięk­szoną ilo­ścią czasu spę­dza­nego z rodziną, stu­diami pody­plo­mo­wymi, nową pracą i zwięk­szo­nymi docho­dami.

Po sze­ściu mie­sią­cach od przej­ścia z woj­ska do cywila coś zaczęło wyraź­nie trzesz­czeć. Przy­cza­jone demony z cza­sów służby, o któ­rych myśla­łem, iż dawno je uśpi­łem, zaczęły powra­cać. Wspo­mnie­nia o żoł­nier­zach, któ­rych nie byłem w sta­nie ura­to­wać, ponow­nie zaczęły prze­ni­kać do moich świa­do­mych myśli i bez ostrze­że­nia powo­do­wały, że dło­nie mi się pociły, a serce przy­spie­szało rytm. Mój sen znowu zakłó­cały reali­styczne wizje, tym razem głów­nie z udzia­łem toną­cych człon­ków mojej rodziny i mnie, bez­sil­nego, by ich ura­to­wać. Zatło­czone miej­sca wywo­ły­wały u mnie silny nie­po­kój, a zapach suro­wej wie­przo­winy powo­do­wał odruch wymiotny. Rzecz jasna, jako lekarz roz­po­zna­łem w tych obja­wach cha­rak­te­ry­styczne cechy stresu poura­zo­wego (PTS). Jed­nak z bie­giem czasu dosze­dłem do prze­ko­na­nia, że PTS był tylko nie­wielką czę­ścią tego, co się działo. Gdy pró­bo­wa­łem ponow­nie zin­te­gro­wać się ze świa­tem pracy jako lekarz z doskoku pra­cu­jący w kopalni, stało się jasne, że pro­ces roz­kła­da­jący moje życie był wie­lo­czyn­ni­kowy.

Opła­ki­wa­łem osobę, którą nie­gdyś byłem. Stra­ci­łem swój cel. A co naj­istot­niej­sze, zosta­łem odarty z sil­nej odpor­no­ści, którą nie­świa­do­mie wykształ­ci­łem jako uczest­nik ope­ra­cji spe­cjal­nych i która została wzmoc­niona przez zwartą struk­turę spo­łecz­no­ści mojej jed­nostki woj­sko­wej.

Czu­łem prze­paść mię­dzy mną a cywil­nymi kole­gami z pracy i przy­ja­ciółmi, któ­rzy teraz mnie ota­czali, bez widocz­nego spo­sobu na poko­na­nie tej cze­lu­ści i sta­nie się jed­nym z nich. Sku­mu­lo­wany stres psy­chiczny zwią­zany z moimi doświad­cze­niami woj­sko­wymi, od dawna zakor­ko­wany w ciem­nych zaka­mar­kach umy­słu, wciąż tam był. Tyle że teraz, gdy byłem ogo­ło­cony z nie­zbęd­nej odpor­no­ści mogą­cej utrzy­mać go w sza­chu, stres powró­cił ze zdwo­joną siłą.

***

To wła­śnie nasze oso­bi­ste obser­wa­cje wpływu ostrego stresu, w szcze­gól­no­ści zma­ga­nia Dana z nie­któ­rymi z jego doświad­czeń wynie­sio­nych z boju spra­wiły, że zaczę­li­śmy na serio myśleć o odpor­no­ści. U Dana pro­blemy poja­wiły się po jego dru­giej turze w Afga­ni­sta­nie. Pod­czas tej rundy jego grupa zada­niowa w tra­giczny spo­sób stra­ciła w walce trzech swo­ich żoł­nie­rzy. Wszyst­kim z nich Dan udzie­lał pomocy na placu boju, ale żad­nego nie był w sta­nie ura­to­wać. Mimo to był w sta­nie kon­ty­nu­ować służbę jako lekarz w ramach ope­ra­cji spe­cjal­nych i ukoń­czyć kolejne dwie tury w Afga­ni­sta­nie, pod­czas któ­rych stra­cił kilku kolej­nych kole­gów. A jed­nak na­dal jakoś funk­cjo­no­wał. Wraz z naro­dzi­nami trze­ciego syna zde­cy­do­wał, iż nad­szedł czas poże­gnać się z woj­skiem, i dopiero wtedy sprawy przy­brały gor­szy obrót. Wyda­wało się, że to nie ma sensu – odję­cie całego stresu zwią­za­nego z jego rolą leka­rza na polu walki powinno prze­cież popra­wić sytu­ację.

W owym cza­sie Dan nie zda­wał sobie sprawy w spo­sób świa­domy, iż w kon­cep­cji odpor­no­ści i jej inte­rak­cji ze stre­sem jest coś wię­cej, niż począt­kowo zakła­dał. Potrzebne będą lata reflek­sji, się­ga­nie w głąb duszy i bada­nia, aby poukła­dać para­doks tego, co się wyda­rzyło. W tym samym cza­sie Ben i Tim brnęli przez wła­sne życie po woj­sku i nabie­rali oso­bi­stych doświad­czeń zwią­za­nych ze stre­sem odczu­wa­nym po odej­ściu ze służby woj­sko­wej. Sku­mu­lo­wane obser­wa­cje tych doświad­czeń dały począ­tek naszym bada­niom nad tym tema­tem i posłu­żyły jako geneza roz­woju tar­czy odpor­no­ści.

Wnio­sek z naszych badań jest taki, że odpor­ność jest _dyna­miczna_, _wie­lo­czyn­ni­kowa_ i _mody­fi­ko­walna_. Ozna­cza to, że zmie­nia się wraz z upły­wem czasu i oko­licz­no­ściami, składa się z wielu róż­nych ele­men­tów i – co naj­waż­niej­sze – można ją popra­wić poprzez celową inter­wen­cję. Aby zacząć myśleć o swo­jej odpor­no­ści – i jej budo­wa­niu – nie powin­ni­ście cze­kać, aż stre­so­genne zda­rze­nie was przy­tło­czy. Istotne jest, by mieć świa­do­mość, iż do ogól­nej odpor­no­ści może przy­czy­nić się wiele czyn­ni­ków. Jeśli cho­dzi o Dana, z pew­no­ścią usu­nął on ele­menty stresu ze swo­jego życia, odcho­dząc z woj­ska. Ale nie­umyśl­nie usu­nął rów­nież wiele skład­ni­ków, które odgry­wały aktywną rolę we wzmac­nia­niu jego odpor­no­ści, w tym zwią­zane z jego sie­ciami wspar­cia zawo­do­wego i spo­łecz­no­ścio­wego oraz poczu­ciem wła­snej sku­tecz­no­ści. Kiedy już zdał sobie z tego sprawę, był w sta­nie przy­wró­cić rów­no­wagę i ni­gdy tego nie żało­wał.

Akcep­tu­jemy potrzebę stresu. Jed­nak zapo­bie­ga­nie sytu­acji, w któ­rej stres bie­rze nad wami górę, wymaga solid­nych warstw wza­jem­nie powią­za­nych fizycz­nych, psy­cho­lo­gicz­nych i psy­cho­spo­łecz­nych mecha­ni­zmów obron­nych. Dzięki wła­snemu doświad­cze­niu oraz bada­niom nauko­wym ziden­ty­fi­ko­wa­li­śmy sześć skła­do­wych warstw odpor­no­ści – wro­dzoną, umy­słową, cie­le­sną, spo­łecz­no­ściową, zawo­dową i adap­ta­cyjną. Nie­ro­ze­rwal­nie ze sobą sple­cione war­stwy te two­rzą tar­czę odpor­no­ści.

Dla­czego tar­cza?

„Tar­cza jest dla wspól­nego dobra wszyst­kich”³.

Dema­ra­tos, król Sparty,
510–491 p.n.e.

Jak to bywało przez wieki, tar­cza zapew­nia ochronę – nie tylko wam, ale rów­nież tym wokół was. Spar­tań­scy wojow­nicy, któ­rzy zdo­mi­no­wali Gre­cję w V w. p.n.e., uży­wali swo­ich wyko­na­nych z drewna i brązu tarcz o śred­nicy dzie­więć­dzie­się­ciu cen­ty­me­trów (zna­nych jako hoplony) w celu zwar­cia sze­re­gów pod­czas starć i uzy­ska­nia pasyw­nej osłony w falan­dze. Spar­tań­skie tar­cze ota­czały wojow­ni­ków na czele i flan­kach for­ma­cji, z dodat­ko­wymi tar­czami unie­sio­nymi nad gło­wami dla osłony tych w środku. Połą­czone w ten spo­sób hoplony były nie­mal nie do prze­bi­cia.

Spar­tań­skie hoplony były dzie­dziczne, prze­ka­zy­wane kolej­nym poko­le­niom wojow­ni­ków po linii matki. Jak dowie­cie się w roz­dziale czwar­tym, ele­ment naszej odpor­no­ści jest gene­tyczny, a zatem ana­lo­giczny do dosłow­nego prze­ka­zy­wa­nia tar­czy w kul­tu­rze spar­tań­skiej. Przyj­mu­jemy, iż poże­gnalne słowa matki⁴ do spar­tań­skiego wojow­nika wyru­sza­ją­cego na bitwę brzmiały: „Wróć z tar­czą lub na tar­czy”. Upusz­cze­nie tar­czy było rów­no­znaczne z nara­że­niem na nie­bez­pie­czeń­stwo innych wojow­ni­ków i było uwa­żane za oznakę dezer­cji. Tar­cza była tak istotna, iż śmierć i wynie­sie­nie z pola bitwy na wła­snej tar­czy były bar­dziej hono­rowe niż jej utrata. Uży­wa­nie tar­czy pozo­sta­wiało rów­nież wolną rękę do nosze­nia broni, ale choć Spar­ta­nie sto­so­wali także włócz­nię i miecz, powszech­nie uży­wali swo­jego hoplonu zarówno do celów ofen­syw­nych, jak i defen­syw­nych. Może­cie zro­bić to samo (mówiąc meta­fo­rycz­nie, rzecz jasna!), zacie­kle ata­ku­jąc życie za pomocą waszej tar­czy odpor­no­ści, aby być naj­lep­szą moż­liwą wer­sją samych sie­bie. Reszta tej książki poświę­cona jest poka­za­niu wam, jak to uczy­nić.

Oczy­wi­ście mate­riał użyty do budowy tar­czy ma klu­czowe zna­cze­nie dla jej wytrzy­ma­ło­ści. W prze­szło­ści tar­cze były wyko­ny­wane z drewna (tak jak spar­tań­ski hoplon), skór zwie­rzę­cych, a nawet ze sko­rup żółwi. Wraz z roz­wo­jem tech­no­lo­gii pre­fe­ro­wa­nym mate­riałem do wyrobu tarcz stał się metal, a przy współ­cze­snym ich zasto­so­wa­niu przez służby porząd­kowe, grupy tak­tyczne i zespoły ope­ra­cji spe­cjal­nych normą stały się now­sze mate­riały syn­te­tyczne, w tym kulo­od­porny kevlar. Nie­za­leż­nie od uży­tego mate­riału to dba­łość o szcze­góły przy pro­duk­cji tar­czy zapew­nia jej naj­wyż­szą wytrzy­ma­łość. Nie ina­czej jest w przy­padku waszej tar­czy odpor­no­ści.

Siła splotu

Ulica Kur­cza­ków (Chic­ken Street) w Kabulu, sto­licy Afga­ni­stanu, to ruchliwe i elek­try­zu­jące zbio­ro­wi­sko skle­pów poło­żone po obu stro­nach zaku­rzo­nej i wybo­istej drogi na obrzeżu boga­tego przed­mie­ścia Shari Naw. Spa­cer ulicą Kur­cza­ków ozna­cza wylą­do­wa­nie w środku gwał­tow­nego zde­rze­nia wido­ków, dźwię­ków i zapa­chów, z któ­rych wszyst­kie zacie­kle kon­ku­rują, aby przy­tło­czyć kogoś, kto odwie­dza to miej­sce po raz pierw­szy. Już samo obser­wo­wa­nie gorączki han­dlo­wej na ulicy potrafi zmę­czyć, a uni­ka­nie sta­nia się celem agre­syw­nych sprze­daw­ców jest wręcz wyczer­pu­jące.

Jedy­nym spo­so­bem na ucieczkę od tego sza­leń­stwa jest ciche wśli­zgnię­cie się do jed­nego z wielu ulicz­nych skle­pów z dywa­nami. Wewnątrz panuje względny spo­kój, jest to schro­nie­nie przed kupiec­kim hura­ga­nem sza­le­ją­cym na zewnątrz. Oczy potrze­bują chwili, by przy­zwy­czaić się do przy­ćmio­nego oświe­tle­nia wnę­trza sklepu, a gdy to zro­bią, zorien­tu­je­cie się, iż tra­fi­li­ście do jaskini Ala­dyna – wyso­kiej na trzy metry i sze­ro­kiej na tysiąc dywa­nów. Obco­kra­jo­wiec wyszko­lony w SAS instynk­tow­nie prze­biega wzro­kiem sklep w poszu­ki­wa­niu zagro­żeń i dróg wyj­ścia. Żadne z nich nie jest oczy­wi­ste.

Zwróć­cie się do afgań­skiego sprze­dawcy dywa­nów. Spo­dzie­waj­cie się jed­nego star­szego sprze­dawcy i – o ile macie szczę­ście – młod­szego, mówią­cego po angiel­sku pomoc­nika. Jeśli tak nie będzie, wasza komu­ni­ka­cja zosta­nie ogra­ni­czona do skrom­nych frag­men­tów dari, paszto i języka migo­wego, które się przy­swo­iło, odkąd jest się w tym kraju. Żadna trans­ak­cja nie może odbyć się bez poga­wędki i _chai_, liścia­stej afgań­skiej zie­lo­nej her­baty sło­dzo­nej licz­nymi łyżecz­kami cukru. Nie lubi­cie cukru? Nie mie­szaj­cie w fili­żance.

Popi­ja­jąc her­batę spo­mię­dzy jej pły­wa­ją­cych liści, gestem wska­zu­je­cie poten­cjal­nie inte­re­su­jące was dywany, które są szybko ścią­gane z wyso­kich do sufitu sto­sów i roz­kła­dane do waszej oceny w nadziei na sprze­daż. Warunki trans­ak­cji? Oczy­wi­ście wyłącz­nie gotówka – naj­le­piej ame­ry­kań­skie dolary. Poli­tyka zwro­tów? Powo­dze­nia w ponow­nym odszu­ka­niu tego miej­sca, nie mówiąc już o nego­cjo­wa­niu zwrotu pie­nię­dzy. Ale te poten­cjalne pułapki są bilan­so­wane per­spek­tywą zdo­by­cia praw­dzi­wego afgań­skiego dywanu za dzie­sięć pro­cent ceny, jaką osią­gnąłby w Syd­ney lub w Nowym Jorku.

Wyobra­ża­jąc sobie, jak ów dywan będzie wyglą­dał w waszym salo­nie, sku­pia­cie się na jego wierzch­niej stro­nie, ale sprze­dawca raz po raz kie­ruje wasz wzrok na spód. To wła­śnie tam można oce­nić praw­dziwą jakość afgań­skiego dywanu. Gdy pró­bu­je­cie przyj­rzeć się dese­niom i bar­wom, sękate, wprawne dło­nie sta­rego sprze­dawcy odwra­cają dywan za dywa­nem, chcąc zwró­cić waszą uwagę na cia­sny splot. Oczy­wi­ście wierzch musi się wam podo­bać. Ale aby naprawdę doce­nić poten­cjalny zakup, aby w pełni pojąć kunszt tysiąc­let­niego rze­mio­sła, któ­rego owoc trzy­ma­cie w rękach, musi­cie zaj­rzeć pod spód. Wasi goście ni­gdy nie dostrzegą cia­snego splotu pod dywa­nem na pod­ło­dze waszego salonu, ale to wła­śnie ów splot sprawi, że dywan prze­trwa i będzie zdo­bić domy waszych wnu­ków.

Nasze życie jest jak te nie­zli­czone afgań­skie dywany na ulicy Kur­cza­ków. Z wierz­chu czę­sto wyglą­dają pięk­nie, ale odwróć­cie je tylko i ujrzy­cie, że wszyst­kie są poskrę­cane i zasu­płane mnó­stwem róż­nych węzeł­ków. Może to być brzyd­kie, ale to wła­śnie stąd bie­rze się zarówno ich wytrzy­ma­łość, jak i war­tość. Spoj­rze­nie od spodu daje nam praw­dziwy punkt widze­nia na życie.

Ta książka ma na celu wzmoc­nie­nie splotu waszego życia, tego nie­wi­dzial­nego spodu, który da wam siłę, zna­cze­nie i war­tość. Strona, któ­rej nikt nie widzi, ale która może być kry­tyczna – szcze­gól­nie gdy ludzie pró­bują się po was przejść! Zanim jed­nak zacznie­cie budo­wać war­stwy waszej tar­czy odpor­no­ści, istotne jest nieco szer­sze zro­zu­mie­nie tego, z czym pra­cu­jemy – i prze­ciwko czemu! Kolejne dwa roz­działy poświę­cone są zro­zu­mie­niu zło­żo­nego świata, w któ­rym żyjemy, oraz odkry­wa­niu kon­cep­cji odpor­no­ści i stresu.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Kalata – tra­dy­cyjne afgań­skie domo­stwo (_qala_), nie­kiedy z ośmio­kątną wieżą z orna­men­tami rzeź­bio­nymi w ścia­nach, wyko­nane z gliny i suszo­nej cegły. Wyglą­dem może przy­po­mi­nać for­tecę (_qalat_), stąd nazwa, bar­dzo podobna w jęz. per­skim, arab­skim, turec­kim itp. (przyp. tłum.).

2. Ta winieta została zaadap­to­wana z Dan Pronk, _Aban­do­ning the tribe: the psy­cho­logy behind why vete­rans strug­gle to trans­i­tion to civi­lian life_, _SOFREP_, 10 stycz­nia 2019, (online) https://sofrep.com/news/aban­do­ning-the-tribe/ (dostęp: 05.07.2024).

3. Tar­cza jest dla wspól­nego dobra.

4. Anto­nio Penadés, _Bred for bat­tle – under­stan­ding Ancient Sparta’s mili­tary machine_, „Natio­nal Geo­gra­phic History Maga­zine”, listo­pad–gru­dzień 2016

5. Prawo Moore’a mówi, że liczba tran­zy­sto­rów w mikro­pro­ce­so­rze podwaja się mniej wię­cej co dwa lata, pod­czas gdy ich koszt spada o połowę.

6. Nick Bil­ton, _Part of the daily Ame­ri­can diet, 34 giga­by­tes of data_, „New York Times”, 9 grud­nia 2009, (online) https://www.nyti­mes.com/2009/12/10/tech­no­logy/10data.html (dostęp: 05.07.2024).

7. John Haw­kes, _How has the human brain evo­lved?,_ „Scien­ti­fic Ame­ri­can”, 1 lipca 2013, (online) https://www.scien­ti­fi­ca­me­ri­can.com/article/how-has-human-brain-evo­lved/ (dostęp: 5.07.2024).

8. David Rob­son, _A brief history of the brain_, „New Scien­tist”, 21 wrze­śnia 2011, (online) https://www.new­scien­tist.com/article/mg21128311-800-a-brief-history-of-the-brain/ (dostęp: 5.07.2024).

9. James R. Flynn, _Are We Get­ting Smar­ter? Rising IQ in the Twenty-first Cen­tury_, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, Cam­bridge 2012.

10. Gerald Crab­tree, _Our fra­gile intel­lect. Part 1_, „Trends in Gene­tics” 2013, t. 29, nr 1, s. 1.

11. Ta dys­ku­sja na temat zło­żo­nych i skom­pli­ko­wa­nych sys­te­mów opiera się na ana­lo­gii przed­sta­wio­nej w: David J. Snow­den, Mary E. Boone, _A leader’s fra­me­work for deci­sion making_, „Harvard Busi­ness Review”, listo­pad 2007, (online) https://hbr.org/2007/11/ a-leaders-fra­me­work-for-deci­sion-making (dostęp: 5.07.2024).

12. Anne-Marie Gri­so­gono, _Syn­the­sis Report: con­cep­tual fra­me­work for adap­ta­tion_, _JSA Action Group 14_, _Com­plex Adap­tive Sys­tems for Defence_, Insti­tute for Defense Ana­ly­ses, Ale­xan­dria, VA 2010, s. 4.

13. Geo­rge Orwell, _Sho­oting an ele­phant_, „New Wri­ting”, t. 2, jesień 1936, Orwell Foun­da­tion, (online) https://www.orwel­l­fo­un­da­tion.com/the-orwell-foun­da­tion/orwell/essays-and-other-works/sho­oting-an-ele­phant/ (dostęp: 5.07.2024).

14. Carl von Clau­se­witz, _On War_, tłum. Michael Howard, Peter Paret, Prin­ce­ton Uni­ver­sity Press, Prin­ce­ton 1984, s. 119.

15. Obo­wiąz­kiem obec­nych lub byłych ofi­ce­rów armii jest umiesz­cze­nie cytatu Clau­se­witza w każ­dej pracy pisem­nej. Ten przy­pis jest wypeł­nie­niem tego obo­wiązku w niniej­szej książce.

16. Alex Ryan, _The foun­da­tion for an adap­tive appro­ach: insi­ghts from the science of com­plex sys­tems,_ „Austra­lian Army Jour­nal” 2009, t. 6, nr 3, s. 77.

17. Nigel Turvey, _Eve­ry­one agreed: cane toads would be a win­ner for Austra­lia_, _The Conver­sa­tion,_ listo­pad 2013, (online)

18. Retro­spek­tywna spój­ność wyja­śnia naszą zdol­ność do spoj­rze­nia wstecz na wyda­rze­nia i ziden­ty­fi­ko­wa­nia powią­zań przy­czy­nowo-skut­ko­wych, które dopro­wa­dziły do osta­tecz­nych rezul­ta­tów. Szko­puł tkwi w tym, że owe powią­za­nia czę­sto wydają się bar­dzo oczy­wi­ste z per­spek­tywy czasu i możemy albo biczo­wać się, iż ich nie dostrze­gli­śmy, gdy była na to pora, albo wpoić sobie błędną wiarę, że możemy je prze­wi­dzieć w przy­szło­ści.

19. Horst W.J. Rit­tel, Melvin M. Web­ber, _Dilem­mas in a gene­ral the­ory of plan­ning,_ „Policy Scien­ces” 1973, t. 4, nr 2, s. 160.

20. Przyj­muje się, że rosyj­ski rewo­lu­cjo­ni­sta Lew Trocki wypo­wie­dział słynną sen­ten­cję: „Możesz nie inte­re­so­wać się wojną, ale wojna jest zain­te­re­so­wana tobą”.

21. Nawią­za­nie do slo­ganu pro­pa­gan­do­wego uży­tego przez pre­zy­denta Busha pod­czas prze­mó­wie­nia, w któ­rym obwiesz­czał o suk­ce­sie misji w Iraku. Slo­gan zawę­dro­wał nawet na ofi­cjalne ban­nery Bia­łego Domu. Dziś jest syno­ni­mem sro­mot­nej porażki (przyp. tłum.).

22. Sto­lica Laosu (przyp. tłum.).

23. Die­trich Dörner, _The Logic of Failure: Reco­gni­sing and Avo­iding Error in Com­plex Situ­ations_, tłum. Rita i Robert Kim­be­ro­wie, Metro­po­li­tan Books, New York 1996, s. 80.

24. Dörner, _The Logic of Failure_…, op. cit., s. 167.

25. Abra­ham Maslow, _A the­ory of human moti­va­tion_, „Psy­cho­lo­gi­cal Review” 1943, t. 50, nr 4, s. 370–396.

26. John Keats, _Ode on Melan­choly_, w: idem, _The Com­plete Poems_, red. John Bar­nard, Pen­guin, Har­mond­sworth 1978 (wiersz opu­bli­ko­wany po raz pierw­szy w 1820 r.). Prze­kład Gustawa Wolffa (przyp. tłum.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: