Teksty odzyskane - ebook
Teksty odzyskane - ebook
Kilkadziesiąt niepoetyckich tekstów Tadeusza Różewicza – nigdy niepublikowanych w książkach, zapomnianych, niedostępnych lub znanych jedynie „ze słyszenia". Od nieodnotowywanego w bibliografiach prasowego debiutu piętnastoletniego ucznia gimnazjum im. F. Fabianiego w Radomsku po „ostatni wywiad" oraz zapisany na skrawku papieru nieformalny testament poety. Historia nowoczesności i ponowoczesności – od lat trzydziestych XX wieku po rok 2013 – odciśnięta w prozie fabularnej i reportażowo-itineraryjnej, w wypowiedziach programowych i autokomentarzach, we fragmentach dramatu i noweli filmowej, w zapiskach krytycznoliterackich i w próbie osobistej teorii fotografii, w przemówieniach, humoreskach i urywkach dziennika. Kolejna po „Wierszach odzyskanych", licząca niemal 230 stron opowieść o życiu człowieka prowincjonalnego, który postanowił stać się jednym z najważniejszych pisarzy współczesności i zamiar swój zrealizował.
Spis treści
[Głos w Naszej dyskusji o kino-teatrze na łamach miesięcznika „Pod Znakiem Marii”] [1937]
Poezja jadalna czy niejadalna [1939]
Praktykantom poetyckim [1939]
Słowo o żołnierzu polskim [1944]
Rekwizyty i duch. Rozważania o poezji [1945]
Czekam... [1945]
Borem, lasem... [1945]
Mikołaj i narodziny nowego [1948]
Będą się bili [cztery fragmenty dramatu o Marianie Buczku] [1949, 1950]
Notatki z podróży po Czechosłowacji [1950]
Wspomnienia z podróży po Czechosłowacji [1950]
Budapeszt [1950]
„Marzyciel” [1952]
Towarzysz Marian [1952]
Gwiazdy Budapesztu [1953]
Głowa (Opowiadanie z czasów przedwojennych) [1955]
[Recenzja wydawnicza książki Witolda Wirpszy Z mojego życia] [nie później niż 1956]
W styczniu o kwietniowym Paryżu [1958]
Bardzo łatwo i bardzo trudno [1958]
Abażur [1959]
O tej porze [1959]
Wiersz – przepowiednia [1963]
Echo. Fragment noweli filmowej [1964]
Gąbka i kamień (notatka z czerwca 1965) [1965]
Spotkanie w pamięci [1966]
Rozmowa w Hucie Katowice [1976]
Przeróbcie mnie na klamkę [1978]
[Fragmenty dziennika związane z postacią Helmuta Kajzara] [1982]
Stare młode serce [1994]
[List do czytelników ze szkoły w Węglewicach] [1994]
Wymiar iluzji [1995]
Marzenia foto-amatora [1995]
[Wypowiedź w ankiecie redakcyjnej „Kwartalnika Artystycznego” Po co piszę] [1996]
[Przemówienie w trakcie uroczystości wręczenia Tadeuszowi Różewiczowi medalu „Zasłużony dla miasta Karpacza”, 5 września 1997 roku]
Dziwna i nieprawdziwa historia o spotkaniu z Rübezahlem, czyli Janem Liczyrzepą w Karpaczu [1997]
[Spotkanie w amfiteatrze przy Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu, 5 września 1997 roku]
[Odmowa wzięcia udziału w ankiecie redakcyjnej miesięcznika „Znak” Chrystus w oczach nie chrześcijan] [1998]
Osieroconym [1999]
[List do Tomasza Łubieńskiego, redaktora naczelnego „Nowych Książek”] [1999]
Chodzę i zbieram kasztany [2000]
Za dużo mam pomysłów [odpowiedzi na pytania kwestionariusza] [2001]
Podziękowanie Tadeusza Różewicza [2001]
[Uroczystość otwarcia wystawy Tadeusz Różewicz – poeta i dramaturg w Karkonoszach w Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu, 12 października 2001 roku]
Wierszyk nie jest niemową. Z Tadeuszem Różewiczem rozmawia Anna Żebrowska [2002]
Anioły i kaszanka. Z Tadeuszem Różewiczem rozmawia Bogdan Trojak [2003]
Spotkania [2004]
Wiersz szuka domu. Z Tadeuszem Różewiczem rozmawia Rafał Dutkiewicz [2009]
Poezja nie ma przyszłości. Z Tadeuszem Różewiczem rozmawia Ewa Likowska [2010]
Opisywanie fotografii [2013]
[Testament]
Różewicz nieznany – odsłona druga
(Przemysław Dakowicz)
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67249-76-8 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Poezja jadalna czy niejadalna
„...zawsze będę przeciw tym, którzy żądają, aby sztuka była «jadalna, jak sztukamięs», prosta, poczciwa i dostępna. W samej nazwie tej sprawy «sztuka» już istnieje założenie czegoś nieprostego, lecz właśnie kunsztownego, skomplikowanego...” (J. Czechowicz).
„...czytelnik prosty nie chce zagadek i łamigłówek, wymaga od poezji przede wszystkim prostoty, będącej głównym warunkiem Wielkości, Piękna i Prawdy – warunkiem decydującym o wartości i nieśmiertelności każdego dzieła sztuki w ogóle...” (Maria Koszyc).
Dwa zdania o sztuce. Dwa twierdzenia, których słuszność, tak z jednej, jak i z drugiej strony, jest uzasadniona.
Pierwszy głos to nie głos jednego poety, to jest opinia o sztuce całego młodego pokolenia poetów i krytyków występujących pod nazwą awangardy. Głos drugi można (z pełną odpowiedzialnością) uznać za credo grupy poetów i krytyków, którzy mają przylepioną etykietkę „skamandrytów”.
Awangarda szturmuje parnas poetycki i, trzeba przyznać, szturmuje z powodzeniem.
Skamandryci powiedzieli już swe ostatnie słowo. Przeżyli już czasy swej świetności. Może ktoś powiedzieć: „Ależ nasi najwięksi, sztandarowi poeci, którzy cieszą się największą popularnością w społeczeństwie (obecnie!), to skamandryci. Tuwim, Lechoń, Słonimski, Wierzyński, z młodszych: Karpiński, Bąk, Sowiński, Jastrun, a także Gałczyński, który też wychował się na «chlebie skamandryckim», to nazwiska, które mówią same za siebie”.
A jednak! Tamci (starsi) już zamilkli. „Młodzież” zaś skamandrycka nie zdobyła sobie tylu zwolenników ani takiej popularności, jak jej poprzednicy. Ze starej gwardii Skamandra „funkcjonuje” jeszcze Kazimierz Wierzyński. Jednak poeta radości życia, odkąd znieśmiertelniał, tak się zmienił!...
Epigoni Skamandra wiodą żywot anemiczny. Nazwa „starzejących się młodzieńców” dana im przez Czechowicza jest jakby syntezą ich charakterystyki. Grupa Skamandra, którą „z polityczna” nazwać można grupą konserwatywną, cierpi na uwiąd starczy. To, że dotąd jest aktualna wraz z programem, to zasługa jej dawnych sukcesów, to echo potężnego niegdyś krzyku. Mimo tego poezja skamandrycka posiada więcej zwolenników i wielbicieli (często naśladowców) niż awangarda. Jest bardziej powszechna.
(O ile naturalnie w ogóle można mówić o powszechności poezji w Polsce). Przyczyny tego powodzenia leżą właśnie w prostocie i realizmie tej poezji, w jej „jadalności”. Jeśli podzielimy społeczeństwo kulturalne na dwie kategorie: „szczytów i dołów” (szczyty to sami twórcy i krytycy, doły to konsumenci ich twórczości – czytelnicy), to dojdziemy do wniosku, że skamandryci łatwiej mogą się rozgościć wśród „dołów”. Przyboś powiedział: „U nas prosty człowiek nie czyta poezji”. Prosty człowiek! Nawet przy najlepszych chęciach nie można mówić o konsumowaniu poezji przez szerokie masy, chłopskie i robotnicze (mimo złudzeń poetów proletariatu, którym się zdaje, że ich utwory są czytane pod stodołami lub przy warsztacie rzemieślnika), bo procent analfabetów i półanalfabetów wśród mas jest tak wysoki, że podobne zestawienie byłoby groteskowe. Przybosiowy „prosty człowiek” – to jest polski inteligent. I jeśli z tego punktu spojrzymy na twierdzenie Przybosia, to ono nie wyda się nam zupełnie słuszne. Owszem, „prosty człowiek” nie czyta poezji „awangardowej”, to prawda, czyta (o ile czyta) poezję skamandrytów i poezję Młodej Polski (na przykład Kasprowicza, Staffa). Innymi słowy, miast kroczyć w jednym szeregu ze zdobywczą awangardą, czytelnik polski „cofa się”. Założenia bowiem poetyckie awangardy i sama twórczość na tych założeniach oparta napawają strachem umysł przeciętnego inteligenta. Szyfry czy jakieś „słowa na wolności”, które często są zrozumiałe tylko dla samego twórcy i grupki jego „wyznawców”, są zagadką dla prostego czytelnika. Wiele zamętu wprowadzają „detaliści” awangardy. „Detalistami” nazwał Brzękowski liczne rzesze młodych poetów, którzy naśladują twórczość swoich „rabbi”. Ci „detaliści” nie zawsze interpretują ze szczęściem założenia awangardy. Uważają oni metaforę nie za środek poetycki, ale za cel. Naśladując swych mistrzów, stwarzają na ich modłę utwory pozbawione cech indywidualizmu twórczego. Często w swym zapale „metaforotwórczym” popadają w przesadę, tworząc różne cudeńka i dziwolągi, dla których istnieje uczona nazwa „hipertrofia (przerost) metafory”. Poezja ich nie jest niejadalna, jest wręcz niestrawna.
Przeciętny inteligent poza swą pracą zawodową nie uznaje myślenia. Oddaje się z lubością kontemplacji kulinarnej. Poeci awangardy nie piszą dla Murzynów i może nie wiedzą nawet o typie „inteligentnego białego Murzyna”. Ach, to lenistwo umysłowe! Nie chcemy nic dać z siebie. Chcemy jeść pieczeń, ale ognia rozpalić nam się nie chce, bo to sprawia kłopot. Awangarda i jej poezja żądają od nas współdziałania. Czytelnikowi przypada w udziale nie tylko rola odbiorcy, ale i współtwórcy. Czechowicz tak pisze o czytelniku: „Czytelnik, współtwórca dodatkowy dzieła, nie jest taki bierny, jak się wydaje. On to w szeregi liter, symbolizujące wiersz, wlewa dech ożywczy, jak Stworzyciel w glinę”.
Reasumując: obecnie konsumenci poezji popierają przede wszystkim poezję jadalną. Z twierdzenia tego nie należy jednak wyciągać błędnych wniosków. Awangarda rezygnując chwilowo z popularności wśród mas inteligencji, rezygnuje ze zwycięstwa na krótką metę. Ale przyszłość przyniesie nowej poezji całkowite zwycięstwo.
Praktykantom poetyckim
I. Matoł chce zostać poetą. Chce i nie może (z powodów odeń niezależnych). Chcąc ulżyć doli matołów, przytoczę receptę na pisanie wierszy, niech z niej korzystają ku chwale rodowego nazwiska i ku zadowoleniu „Cioć” i babek. Przepis: Pierwej usiądź, a po tym pisz. Przedziel kartkę czystego (papieru!) kreską na dwoje. Na jednej połowie pisz wyrazy rymowane, na przykład „cielę”, „ziele”, „miele”, „wesele”. Po drugiej stronie kreski tekst, który należy do wyrazów dorobić. Rezultat:
krowa i cielę
jadły ziele
które się miele
na nasze wesele
(„Zitentia Poetica” – z 1 kwietnia 1939 roku)
Przy tym uważaj, aby w wierszu do ukochanej nie było rymów ordynaryjnych, na przykład: „spodnie, płodnie, głodnie”. Natomiast używaj: „serce – kobierce, wiosna – radosna, dzieci – słońce świeci, bzy – łzy”. Za dobroć przepisu ręczę.
II. Droga (życia) grafomana jest gorzka i ciernista. Nikt go nie rozumie. Grafoman krytykuje Mickiewicza, Tuwima, Przybosia i Czechowicza. Wierzy, że jest od nich zdolniejszy. A jednak pozostaje w cieniu. Niech będzie sławny! Niech zostanie uwieńczony laurem!! Niech korzysta z moich rad!!! Przepis: Weź dużo różnych wyrazów i pomieszaj z sobą. Dodaj do tej mieszaniny tuzin kropek, pół tuzina wykrzykników i pół tuzina pytajników. Wiersz pisząc, zaczynaj z małej litery. Pisząc, masz uważać na to, aby wiersz był bez sensu i niezrozumiały. Wtedy tylko za wielkiego poetę cię uznają. Używaj dużo przenośni tego rodzaju: „centryfuga natchnień”, „półmisek radości”, „sztuciec warg” itp., one to splendoru tworom dodają! Cudów dokonasz! Na przykład:
Na raut, pójdź, sprzęgnąć macierzankę wiosła –
Stawem wsłuchania.
(przykład z dwutygodnika „Młody Nurt” – przyp. autora).
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------Książki Tadeusza Różewicza
w Biurze Literackim
POEZJE
nauka chodzenia (2007)
Kup kota w worku (work in progress) (2008)
Historia pięciu wierszy (2011)
to i owo (2012)
Znikanie (2015)
Ostatnia wolność (2015, 2021)
Credo (2020)
Wiersze odzyskane (2021)
PROZA
Wycieczka do muzeum (2010)
DRAMAT
Kartoteka: reprint (2011)
ROZMOWY
Wbrew sobie (2011)
SZKICE
Margines, ale... (2010)
Dorzecze Różewicza (2011)
Teksty odzyskane (2022)