Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Terapia oparta na procesach w praktyce - ebook

Data wydania:
15 listopada 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
89,90

Terapia oparta na procesach w praktyce - ebook

Terapie zdrowia psychicznego oparte na dowodach naukowych były przez długi czas definiowane w kategoriach naukowo potwierdzonych protokołów skoncentrowanych na zespołach objawów. Takie podejście pomija jednak procesy indywidualne, które są ważne z punktu widzenia skuteczności i wydajności terapii. Dlatego też uznani klinicyści i badacze proponują obecnie rozwiązanie alternatywne, kładącenacisk na podstawowe procesy psychologiczne, które odpowiadają za powstanie i podtrzymywanie problemu klienta w określonym kontekście jego życia.

W książce przedstawiono strategie wdrażania podejścia opartego na procesach w praktyce klinicznej, a także szczegółowe wskazówki co do opracowania skutecznego planu terapii. Specjaliści w zakresie zdrowia psychicznego dowiedzą się z niej, jak wykorzystywać podstawowe kompetencje terapii opartej na procesach w sposób, który uwzględnia poszczególne nurty podejścia poznawczo-behawioralnego (tj. behawioralny, poznawczy, związany z akceptacją i uważnością) oraz buduje mosty łączące je z innymi modelami. Nauczą się identyfikować podstawowe procesy biopsychospołeczne, na które powinna być nakierowana praca z klientem, biorąc pod uwagę jego historię osobistą, doświadczenia z przeszłości oraz nieadaptacyjne sposoby radzenia sobie z przeciwnościami. Poznają techniki opracowywania zindywidualizowanej terapii, która uwzględnia potrzeby danej osoby, co nie tylko przyczynia się do zmniejszenia jej cierpienia, ale także pomaga wprowadzać trwałe zmiany i osiągać ważne cele życiowe. Książka stanowi źródło cennych strategii i narzędzi niezbędnych każdemu skutecznemu psychoterapeucie.

Spis treści

Wstęp do wydania polskiego

Przedmowa

Rozdział 1 Nauka i praktyka kliniczna: weryfikacja perspektywy

Rozdział 2 Podejście sieciowe

Rozdział 3 Rozszerzony metamodel ewolucyjny

Rozdział 4 Wymiary poznania, afektu i uwagi

Rozdział 5 Wymiary Ja, motywacji i zachowania jawnego

Rozdział 6 Poziomy biofizjologiczny i społeczno-kulturowy

Rozdział 7 Wrażliwość na kontekst i utrzymanie

Rozdział 8 Bliższe spojrzenie na procesy psychologiczne

Rozdział 9 Zakłócanie systemu

Rozdział 10 Kluczowe elementy terapii

Rozdział 11 Kierunek pracy terapeutycznej

Rozdział 12 Od problemów do dobrostanu: podtrzymywanie i poszerzanie korzyści z terapii

Rozdział 13 Korzystanie z narzędzi terapii opartej na procesach w praktyce

Zakończenie

Bibliografia

Indeks haseł

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8258-009-9
Rozmiar pliku: 3,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

Wstęp do wyda­nia pol­skiego

Z pew­no­ścią warto, żeby każdy tera­peuta i każda tera­peutka z nurtu tera­pii poznaw­czo-beha­wio­ral­nej i beha­wio­ral­nej mieli w swo­jej biblio­teczce nastę­pu­jące trzy książki Ste­vena C. Hay­esa i Ste­fana G. Hof­manna: _Tera­pia­po­znaw­czo-beha­wio­ralna oparta na pro­ce­sach, Ponad DSM_ i _Tera­pia oparta na pro­ce­sach w prak­tyce_; ostat­nią z wymie­nio­nych trzy­masz wła­śnie w ręku. Dla tera­peu­tów i tera­peu­tek zwią­za­nych z innymi szko­łami tera­pii rów­nież są to bar­dzo inte­re­su­jące publi­ka­cje. Osoby prak­ty­ku­jące tera­pię huma­ni­styczną czy inte­gra­tywną, jeśli tylko zaci­sną zęby i zaak­cep­tują język tych tek­stów, będą miały przy­jem­ność odkry­cia podo­bieństw w myśle­niu o psychotera­pii z innym nur­tem oraz zyskają źró­dło inspi­ra­cji. Do osób zwią­za­nych z psy­cho­ana­li­tycz­nymi nur­tami tera­pii zwrócę się pod koniec tego wstępu, ale je rów­nież gorąco zachę­cam do lek­tury trzech ksią­żek wska­za­nych wyżej.

Z pew­no­ścią współ­praca Hay­esa i Hof­manna owo­cuje obec­nie jed­nymi z naj­bar­dziej soczy­stych wnio­sków teo­re­tycz­nych i prak­tycz­nych doty­czą­cych pracy psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej i metod jej nauko­wej ana­lizy. Auto­rzy przed­sta­wiają nowe tematy do dys­ku­sji oraz wytrwale budują nowy język (para­dyg­mat), za pomocą któ­rego można opi­sy­wać prak­tykę tera­peu­tyczną. Są mocno zaan­ga­żo­wani w bada­nia naukowe, przez co ich pro­po­zy­cje pozo­stają osa­dzone w sze­roko rozu­mia­nym nur­cie prak­tyk opar­tych na dowo­dach nauko­wych. Ponadto stale prze­kra­czają gra­nice kon­ser­wa­tyw­nie rozu­mia­nych szkół tera­peu­tycz­nych, wyka­zu­jąc się odwagą zada­wa­nia pytań pod­sta­wo­wych i kwe­stio­no­wa­nia odpo­wie­dzi, któ­rych sami wcze­śniej udzie­lili. Kry­tyczna lek­tura trzech wspo­mnia­nych ksią­żek, z któ­rych możemy cie­szyć się w pol­skim prze­kła­dzie dzięki Gdań­skiemu Wydaw­nic­twu Psy­cho­lo­gicz­nemu, poka­zuje fascy­nu­jącą drogę roz­woju ich roz­wa­żań oraz wykre­śla moż­liwy hory­zont myśle­nia o psy­cho­te­ra­pii w dzi­siej­szym świe­cie. Jest to szcze­gól­nie ważne, bio­rąc pod uwagę, jak bar­dzo ludzie potrze­bują obec­nie wspar­cia. Nie cho­dzi mi tu jedy­nie o alar­mu­jący wzrost roz­po­znań cho­rób psy­chicz­nych we współ­cze­snych spo­łe­czeń­stwach, ale także o bar­dziej powszechne poczu­cie braku sensu, zmę­cze­nia, nie­po­koju czy bez­sil­no­ści, z któ­rym spo­ty­kamy się wśród bli­skich nam osób i któ­rego sami czę­sto doświad­czamy. W obli­czu obser­wo­wal­nych kry­zy­sów takich jak pan­de­miczne ataki nowych cho­rób, wojna, kry­zys kli­ma­tyczny czy rosnące podziały spo­łeczne i nie­uf­ność potrze­bu­jemy mądrego wspar­cia psy­cho­lo­gicz­nego (ryzy­ku­jąc, napi­szę, że może ducho­wego), które jest poparte bada­niami nauko­wymi i dosto­so­wane do obec­nych pro­ble­mów.

Od pierw­szej książki Hayes i Hof­mann zale­cają psy­cho­te­ra­peu­tom i psy­cho­te­ra­peut­kom odej­ście od sta­wia­nia dia­gnoz psy­chia­trycz­nych (nozo­lo­gicz­nych). Nie będę przed­sta­wiał ich rze­czo­wej i pre­zen­to­wa­nej tak w _Ponad DSM,_ jak w niniej­szej książce argu­men­ta­cji. Ogólną inten­cję sto­jącą za tym zale­ce­niem można stre­ścić nastę­pu­jąco. Współ­cze­sny świat sta­wia przed nami wiele wyzwań, które są przy­czyną cier­pie­nia psy­chicz­nego. Cier­pie­nie to jest realną odpo­wie­dzią na pro­blemy, z któ­rymi się zma­gamy, i nie można go zre­du­ko­wać do okre­ślo­nej cho­roby psy­chicz­nej. Reduk­cja taka byłaby nie­od­po­wie­dzialna, gdyż zaciem­ni­łaby praw­dziwy pro­blem. Twier­dze­nie, że osoba zmaga się z cier­pie­niem psy­chicz­nym, któ­rego źró­dła tkwią w zabu­rze­niu funk­cjo­no­wa­nia jej mózgu (czy umy­słu) i które usta­nie, gdy tylko owo zabu­rze­nie zosta­nie wyle­czone, oddala nas od ana­lizy naj­waż­niej­szych aspek­tów tegoż cier­pie­nia: (1) sytu­acji, która do niego obiek­tyw­nie pro­wa­dzi, i (2) braku kon­kret­nych umie­jęt­no­ści psy­cho­lo­gicz­nych, które pozwa­lają sta­wić czoła trud­nym oko­licz­no­ściom, zaak­cep­to­wać ból zwią­zany z sytu­acją życiową i mimo tego bólu dzia­łać w oso­bi­ście waż­nych spra­wach. Hayes i Hof­mann są zde­cy­do­wa­nymi rzecz­ni­kami poglądu gło­szą­cego, że szczę­ście w życiu zwią­zane jest z war­to­ścio­wym i dobrym dzia­ła­niem, a nie­ko­niecz­nie z odczu­wa­niem zwy­kłej przy­jem­no­ści. Pro­po­nują oni odważną zmianę para­dyg­matu myśle­nia, to jest przej­ście od:

CIER­PIE­NIE = NIE­PRZY­JEM­NOŚĆ = CHO­ROBA
do:
CIER­PIE­NIE = ZAAN­GA­ŻO­WANE DZIA­ŁA­NIE = PODĄ­ŻA­NIE W KIE­RUNKU WAR­TO­ŚCI.

Jest to pro­po­zy­cja zarówno rewo­lu­cyjna, jak i kon­ser­wa­tywna. Oka­zuje się rewo­lu­cyjna, ponie­waż odcho­dzi od postrze­ga­nia cier­pie­nia psy­chicz­nego w kate­go­riach meta­fory cho­roby fizycz­nej, którą trzeba leczyć. Naka­zuje nam wyjść poza ramy myśle­nia negu­ją­cego nega­tyw­ność świata i naszego życia, ich nie­prze­wi­dy­wal­ność i zmien­ność. Zrywa z zespo­łem pojęć i meta­for cha­rak­te­ry­stycz­nych dla epoki póź­nego kapi­ta­li­zmu, zgod­nie z któ­rymi każdy może wszystko (jeśli tylko bar­dzo chce), jedy­nie ciężka praca (tak wyko­ny­wana w celach zarob­ko­wych, jak praca nad sobą) jest gwa­ran­tem suk­cesu, a odczu­wa­nie cier­pie­nia jest wyłącz­nie kwe­stią naszego nasta­wie­nia i patrze­nia na rze­czy­wi­stość, które można zmie­nić (po co spo­glą­dać na świat przez czarne oku­lary, skoro można zało­żyć na nos oku­lary różowe). Wspo­mniana pro­po­zy­cja jest zaś ruchem kon­ser­wa­tyw­nym, ponie­waż wprost odwo­łuje się do tra­dy­cji ducho­wych zna­nych ludz­ko­ści od dawna. Wysiłki Buddy, sta­ro­żyt­nych filo­zo­fów grec­kich i rzym­skich czy Jezusa Chry­stusa były sku­pione wokół podob­nego celu, to jest wokół wyzwo­le­nia ludzi od cier­pie­nia, które jest w natu­ralny spo­sób spo­wo­do­wane wrzu­ce­niem nas w świat. Świat zaś ze swo­jej istoty nas prze­kra­cza, nie daje się opa­no­wać, sta­wia przed nami realne wyma­ga­nia.

Sto­sunki mię­dzy­ludz­kie nie zawsze są spra­wie­dliwe, a spro­wa­dze­nie ich jedy­nie do wymiany eko­no­micz­nej zabu­rza je jesz­cze bar­dziej.

Inte­re­su­jąca jest droga, jaką auto­rzy prze­szli od pierw­szej do ostat­niej ze wspo­mnia­nych ksią­żek i któ­rej istot­nym prze­ja­wem jest rezy­gna­cja w tytule niniej­szej książki z okre­śle­nia „poznaw­czo-beha­wio­ralna”. _Tera­pia poznaw­czo-beha­wio­ralna oparta na pro­ce­sach_ zachę­cała do roz­mowy. Hayes i Hof­mann z jed­nej strony pod­kre­ślali w niej koniecz­ność odej­ścia od pro­to­ko­łów tera­peu­tycz­nych opra­co­wy­wa­nych w celu lecze­nia „zabu­rzeń” psy­chicz­nych, z dru­giej strony zaś zapra­szali spe­cja­listki i spe­cja­li­stów repre­zen­tu­ją­cych różne dzie­dziny inter­wen­cji psy­cho­lo­gicz­nej w ramach sze­roko poję­tego beha­wio­ry­zmu (pierw­sza fala: tera­pie beha­wio­ralne; druga fala: tera­pia poznaw­czo-beha­wio­ralna; trze­cia fala: tera­pie wra­ca­jące do pod­staw beha­wio­ry­zmu i mody­fi­ku­jące go, tj. tera­pia akcep­ta­cji i zaan­ga­żo­wa­nia, tera­pia dia­lek­tyczno-beha­wio­ralna i tera­pia poznaw­cza oparta na uważ­no­ści) do pre­zen­ta­cji wyni­ków ich pracy oraz do prze­nie­sie­nia uwagi z wyko­rzy­sta­nia tychże wyni­ków w kon­kret­nym pro­to­kole na wyko­rzy­sta­nie ich do dia­gnozy kon­kret­nych trud­no­ści klien­tów i klien­tek oraz do wdro­że­nia inter­wen­cji. Inten­cją było poka­za­nie, że u źró­deł naj­roz­ma­it­szych „cho­rób” psy­chicz­nych leżą podobne pro­cesy psy­cho­lo­giczne, więc inter­wen­cje nakie­ro­wane na kon­ste­la­cje tych pro­ce­sów (a nie na „cho­robę”) będą sku­tecz­niej­sze. Na przy­kład roz­róż­nia­nie mię­dzy rodza­jami zabu­rzeń emo­cjo­nal­nych wydaje się nie­efek­tywne, skoro u pod­staw tychże zabu­rzeń leżą podobne pro­cesy: brak akcep­ta­cji emo­cji, brak okre­śle­nia war­to­ści i zaan­ga­żo­wa­nego dzia­ła­nia oraz prze­sza­co­wa­nie wagi myśle­nia o sobie, świe­cie, innych i przy­szło­ści. Podej­ście pre­zen­to­wane we wspo­mnia­nej książce już było rewo­lu­cyjne, a jed­no­cze­śnie współ­grało z ideą tera­pii trans­dia­gno­stycz­nej, zapro­po­no­wa­nej mię­dzy innymi przez Davida H. Bar­lowa, która sta­rała się wyzwo­lić spod domi­na­cji dia­gnozy nozo­lo­gicz­nej pro­blemu, zacho­wu­jąc jed­no­cze­śnie sztyw­ność podą­ża­nia za pro­to­ko­łem tera­peu­tycz­nym.

Pra­cu­jąc nad książką _Ponad DSM,_ Hayes i Hof­mann zwró­cili się w stronę pro­gramu badaw­czego ame­ry­kań­skiego Natio­nal Insti­tute of Men­tal Health. W ramach pro­ce­dury opra­co­wy­wa­nej przez ów insty­tut miano nie tylko odejść od dia­gnoz nozo­lo­gicz­nych, ale także przejść do sze­ro­kiego uję­cia cier­pie­nia psy­chicz­nego, inte­gru­ją­cego podej­ście bio­lo­giczne (od poziomu poje­dyn­czych komó­rek przez ich zespoły po funk­cjo­no­wa­nie orga­nów i całego orga­ni­zmu), psy­cho­lo­giczne (zacho­wa­nia i pro­cesy psy­chiczne) oraz spo­łeczno-kul­tu­rowe. Ini­cja­tywa ta została okre­ślona jako „podej­ście kry­te­riów domen badaw­czych”, czyli Rese­arch Domain Cri­te­ria (RDoC), i sta­no­wiła istotny punkt teo­re­tycz­nego i prak­tycz­nego odnie­sie­nia wspo­mnia­nej książki. Co warto pod­kre­ślić, w _Ponad DSM_ redak­to­rzy wyraź­nie zwra­cają się rów­nież w stronę teo­rii ewo­lu­cji, która wydaje się teo­rią pod­sta­wową dla wszyst­kich badań zwią­za­nych z ukła­dami bio­lo­gicz­nymi, i sta­rają się obja­śnić swój model za pomocą jej pojęć. Wybór takiego roz­wią­za­nia w przy­padku pro­ble­ma­tyki zwią­za­nej ze zdro­wiem psy­chicz­nym może prak­ty­kom i prak­tycz­kom wyda­wać się mało istotny. Warto jed­nak pod­kre­ślić teo­re­tyczną wagę tego kroku. Jak wiemy, wysiłki zmie­rza­jące do uprosz­cze­nia teo­rii nauko­wej i wyja­śnie­nia pojęć danej dzie­dziny za pomocą pojęć dzie­dziny bar­dziej pod­sta­wo­wej sta­no­wią ważny wskaź­nik roz­woju teo­rii. Książka _Ponad DSM_ zawiera prze­gląd teo­re­tycz­nych pro­po­zy­cji dostar­cza­ją­cych narzę­dzi do prze­kro­cze­nia dia­gnoz nozo­lo­gicz­nych – sta­nowi zapis gorącz­ko­wych poszu­ki­wań nowych roz­wią­zań i prób stwo­rze­nia nowego para­dyg­matu myśle­nia o psy­cho­te­ra­pii. Jej waga teo­re­tyczna i inspi­ra­cyjna jest ogromna, ale prak­ty­kom i prak­tycz­kom publi­ka­cja ta może wyda­wać się zbyt ogólna i nie­da­jąca kon­kret­nych wytycz­nych do pracy.

W niniej­szej książce Hayes i Hof­mann doko­nują kolej­nego zwrotu w swoim myśle­niu. Porzu­cają nadzieje zwią­zane z podej­ściem kry­te­riów domen badaw­czych. Poza wzmianką, że zamie­niło się ono w kolejny reduk­cjo­ni­styczny pro­gram upa­tru­jący źró­deł cier­pie­nia jedy­nie w zabu­rze­niach bio­lo­gicz­nych, nie uza­sad­niają sze­rzej tej zmiany. Możemy tylko domnie­my­wać, że poszu­ki­wa­nie przy­czyn cier­pie­nia psy­chicz­nego w naukach bio­lo­gicz­nych wiąże się z dużym ryzy­kiem jego powtór­nej medy­ka­li­za­cji i wzmo­że­nia prac zwią­za­nych z far­ma­ko­te­ra­pią. Hayes i Hof­mann wra­cają do rezul­ta­tów badań zapre­zen­to­wa­nych w _Tera­pii poznaw­czo-beha­wio­ral­nej opar­tej na pro­ce­sach,_ mają­cej pod­sta­wowe zna­cze­nie dla niniej­szej książki i zawie­ra­ją­cej opis klu­czo­wych pro­ce­sów psy­cho­lo­gicz­nych, do któ­rych auto­rzy będą się odwo­ły­wać, a także tech­nik tera­peu­tycz­nego oddzia­ły­wa­nia na te pro­cesy. Pomi­jają jed­nakże w tytule okre­śle­nie „poznaw­czo-beha­wio­ralna” Ich inten­cje wykra­czają poza jeden para­dyg­mat tera­peu­tyczny – auto­rom zależy na inte­gra­cji róż­nych szkół tera­peu­tycznych.

Przed­sta­wiw­szy uwagi porów­naw­cze, sku­pię się teraz na niniej­szej książce. Wróćmy do pro­ble­mów zwią­za­nych z dia­gnozą nozo­lo­giczną i roz­ważmy przy­pa­dek, który ana­li­zo­wany jest w roz­dziale 1. Trzy­dzie­sto­letni Bill pod­jął tera­pię po roz­sta­niu z part­nerką. Speł­niał kry­te­ria roz­po­zna­nia depre­sji, więc z myślą o jej wyle­cze­niu tera­peutka zasto­so­wała pro­to­kół tera­pii poznaw­czo-beha­wio­ral­nej. Po dwu­na­stu sesjach wyda­wało się, że wszystko poszło dobrze. Objawy Billa znacz­nie się zmniej­szyły i tera­pia została zakoń­czona. Jed­nak po pew­nym cza­sie objawy wró­ciły. Klient na­dal zma­gał się z poczu­ciem braku sensu oraz z samot­no­ścią. Gdyby – zgod­nie z meta­forą – psychotera­pia była lecze­niem ukry­tej cho­roby, coś takiego nie mogłoby się zda­rzyć. Trzy­ma­jąc się meta­for, wyobraźmy sobie depre­sję jako cho­robę wywo­łaną przez nie­zna­nego paso­żyta, który zmie­nia funk­cjo­no­wa­nie mózgu (przy braku rze­czy­wi­stego bio­me­dycz­nego wyja­śnie­nia depre­sji taka fan­ta­zja jest rów­nie zasadna, jak każda inna). Załóżmy też, że zmiany zacho­wa­nia wypra­co­wane w trak­cie tera­pii wpły­wają na funk­cjo­no­wa­nie mózgu Billa - zmie­nia się rów­no­waga neu­ro­hor­mo­nów i innych czyn­ni­ków, co powo­duje, że śro­do­wi­sko staje się śmier­cio­no­śne dla „depre­syj­nego” paso­żyta, który ginie, a klient wraca do zdro­wia. W takiej sytu­acji szybką remi­sję mogłoby tłu­ma­czyć jedy­nie powtórne zara­że­nie, a powtó­rze­nie wdro­żo­nego pier­wot­nie pro­to­kołu powinno znowu dopro­wa­dzić do wyle­cze­nia.

Przy­pusz­czam, że wiele osób uzna, iż takie wytłu­ma­cze­nie remi­sji jest błędne, a powtó­rze­nie pro­to­kołu poznaw­czo-beha­wio­ral­nej tera­pii depre­sji nie­spe­cjal­nie pomoże Bil­lowi. Co pomi­nę­li­śmy? Sku­pia­jąc się na dia­gno­zie psy­chia­trycz­nej, pomi­jamy cały kon­tekst życia klienta – jego war­to­ści, umie­jęt­no­ści spo­łeczne, przy­wią­za­nie do myśli, że jedy­nie życie w związku jest war­to­ściowe, a praw­do­po­dob­nie także wiele innych czyn­ni­ków. To wła­śnie zwró­ce­nie uwagi na te czyn­niki (zarówno śro­do­wi­skowe, jak i zwią­zane z kon­kret­nymi umie­jęt­no­ściami psy­cho­lo­gicz­nymi – pro­ce­sami - które uru­cha­miają się na sku­tek sytu­acji życio­wej) pomoże opra­co­wać ade­kwatną kon­cep­tu­ali­za­cję pro­blemu, z któ­rym mie­rzy się ów młody męż­czy­zna. Dzięki tej kon­cep­tu­ali­za­cji będziemy mogli w trak­cie tera­pii zapro­jek­to­wać inter­wen­cje pro­wa­dzące do wzmoc­nie­nia okre­ślo­nych pro­ce­sów psy­cho­lo­gicz­nych, czy wręcz uczące klienta sto­so­wa­nia nowych pro­ce­sów.

W niniej­szej książce auto­rzy kla­row­nie poka­zują, jak oprzeć na takim myśle­niu dia­gnozę i rozu­mie­nie pro­ble­mów klien­tek i klien­tów oraz dobrać odpo­wied­nie narzę­dzia tera­peu­tyczne. Dia­gnoza ta odwo­łuje się do teo­rii oddzia­ły­wań sie­cio­wych. Pro­blemy psy­cho­lo­giczne pro­wa­dzące do cier­pie­nia rzadko, jeśli w ogóle, wystę­pują poje­dyn­czo i wpły­wają na nas jed­no­kie­run­kowo. Dla­tego w zro­zu­mie­niu naszego zacho­wa­nia znacz­nie lepiej pomaga model sieci, to jest wza­jem­nie powią­za­nych ze sobą pro­ce­sów psy­cho­lo­gicz­nych, ich bie­żą­cych uwa­run­ko­wań śro­do­wi­sko­wych i histo­rii ucze­nia się zacho­wa­nia. Każdy ele­ment sieci, czyli węzeł, może oddzia­ły­wać na wiele innych jej ele­mentów. Ponadto oddzia­ły­wa­nia mię­dzy węzłami bar­dzo czę­sto są obu­stronne, na sku­tek czego pro­cesy psy­cho­lo­giczne zaczy­nają same się wzmac­niać (co prze­waż­nie pro­wa­dzi do cier­pie­nia zwa­nego psy­cho­pa­to­lo­gią). Dzięki inter­wen­cjom tera­peu­tycz­nym zakłó­camy dzia­ła­nie sieci, wpro­wa­dza­jąc do niej nowe węzły, które osła­biają wpływ sprzę­żeń nie­adap­ta­cyj­nych. Nowe węzły sieci to w isto­cie nowe umie­jęt­no­ści psy­cho­lo­giczne, które pozwa­lają nam funk­cjo­no­wać w spo­sób bar­dziej adap­ta­cyjny (tj. zgodny z tym, jacy chcemy być naprawdę, z naszymi war­to­ściami i potrze­bami).

Czy­niąc skom­pli­ko­waną rzecz prost­szą: osoba odczu­wa­jąca lęk przed wystą­pie­niami publicz­nymi, która uważa, że ów lęk jest nie do znie­sie­nia i należy go uni­kać, zaczyna wyco­fy­wać się z takich wystą­pień. Praw­do­po­dob­nie zaczyna myśleć o sobie w nega­tywny spo­sób (np. „Ludzie zoba­czą, że jestem głu­pia”), co nasila obawy zwią­zane z wystę­po­wa­niem publicz­nie. Wyco­fa­nie się z trud­nej sytu­acji potwier­dza jej prze­ko­na­nie, że lęk jest czymś złym (nie doświad­cza­jąc ni­gdy tego, iż da się prze­trwać lęk i robić różne rze­czy pomimo jego odczu­wa­nia, nie mamy szansy zakwe­stio­no­wać prze­ko­na­nia, że jest on zły). W ten spo­sób osoba ta wikła się w sieć wza­jem­nie napę­dza­ją­cych się prze­ko­nań, zacho­wań i emo­cji. Tera­pia może pole­gać na zachę­ca­niu jej do nowych zacho­wań, na przy­kład do więk­szej akcep­ta­cji emo­cji, do trak­to­wa­nia wła­snych myśli mniej poważ­nie czy do anga­żo­wa­nia się w zacho­wa­nia pro­wa­dzące do odczu­wa­nia nie­przy­jem­nych uczuć.

Pre­zen­to­wany spo­sób myśle­nia ma wiele zalet, ale chciał­bym zwró­cić uwagę na jedną. Układy sie­ciowe są ukła­dami cha­otycz­nymi – ich zacho­wa­nia nie można opi­sać ani prze­wi­dzieć na pod­sta­wie rów­nań linio­wych. Zmiany tych ukła­dów nie zacho­dzą w spo­sób liniowy (tj. nie możemy zaob­ser­wo­wać pro­cesu stop­nio­wej poprawy i zmiany), lecz prze­waż­nie są szyb­kie i obej­mują wiele węzłów sieci. Pozwala to zro­zu­mieć obser­wo­waną czę­sto w prak­tyce psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej szybką i nagłą zmianę u osób, któ­rym sta­ramy się pomóc. Po mie­sią­cach tera­pii i prze­ży­wa­nia bez­sil­no­ści oraz poczu­cia porażki zauwa­żamy, że nagle osoby te zaczy­nają roz­kwi­tać. Model sie­ciowy pozwala roz­wią­zać tę zagadkę. Ponadto uła­twia nam przy­go­to­wa­nie się na zała­ma­nie funk­cjo­no­wa­nia klien­tek i klien­tów (które jest bar­dzo praw­do­po­dobne i może być rów­nie spek­ta­ku­larne) oraz pozwala bez poczu­cia winy pla­no­wać wspól­nie z nimi inter­wen­cje słu­żące sta­bi­li­za­cji sieci adap­ta­cyj­nej.

Model ten powi­nien rów­nież skła­niać nas do zacho­wa­nia czuj­no­ści. Hayes i Hof­mann wie­lo­krot­nie pod­kre­ślają wagę sto­so­wa­nia metod pozwa­la­ją­cych na czę­ste moni­to­ro­wa­nie stanu osób, z któ­rymi pra­cu­jemy, i zwią­za­nych z nim pro­ce­sów psy­cho­lo­gicz­nych. Taki moni­to­ring może dostar­czyć wielu istot­nych danych, które pozwa­lają zwe­ry­fi­ko­wać naszą kon­cep­tu­ali­za­cję pro­blemu. Im bar­dziej dopra­co­wana kon­cep­tu­ali­za­cja – czyli ana­liza sie­ciowa pro­blemu klienta/klientki – tym lepiej pozwala prze­wi­dzieć przy­szłe zacho­wa­nia i kry­zysy osoby oraz na tej pod­sta­wie opra­co­wać sku­teczne metody inter­wen­cji. Auto­rzy niniej­szej książki wiążą duże nadzieje z wyko­rzy­sta­niem nowych tech­no­lo­gii do pro­wa­dze­nia wspo­mnia­nego moni­to­ringu. Dys­po­nu­jemy już apli­ka­cjami przy­po­mi­na­ją­cymi o doko­na­niu subiek­tyw­nej oceny stanu psy­chicz­nego – wystar­czy po usły­sze­niu powia­do­mie­nia klik­nąć odpo­wied­nią opcję. Ist­nieją także apli­ka­cje moni­to­ru­jące stan fizyczny, czyli pobu­dze­nie, liczbę kro­ków, które prze­szli­śmy, i tym podobne para­me­try. Dzięki temu możemy gro­ma­dzić coraz kon­kret­niej­sze i dokład­niej­sze infor­ma­cje na temat wła­snego funk­cjo­no­wa­nia. Z pew­no­ścią otwiera to pole do opra­co­wy­wa­nia inter­wen­cji psy­cho­lo­gicz­nych opar­tych na solid­nych dowo­dach nauko­wych. Moż­liwe, że w nie­od­le­głej przy­szło­ści będziemy nie tyle odwo­ły­wać się do subiek­tyw­nej rela­cji klien­tów i klien­tek doty­czą­cej ich funk­cjo­no­wa­nia, ile po pro­stu pro­sić ich o zapis danych z tele­fonu komór­ko­wego.

Wizja ta pod pew­nymi wzglę­dami wydaje się zło­wiesz­cza, gdyż psy­cho­te­ra­pia i nauka ją grun­tu­jąca mogą się zmie­nić w narzę­dzie total­nej kon­troli i dehu­ma­ni­za­cji, a nie wyzwo­le­nia i budo­wa­nia spra­wie­dli­wego spo­łe­czeń­stwa. Praca Hay­esa i Hof­manna daje pod­stawy do stwo­rze­nia potęż­nych narzę­dzi wywie­ra­nia wpływu na ludzi. Postęp w dzie­dzi­nie fizyki czą­stek ele­men­tar­nych pozwo­lił nam kon­tro­lo­wać nie­wy­obra­żalne moce ener­gii. Wyko­rzy­sta­li­śmy to do stwo­rze­nia tak broni jądro­wej, jak elek­trowni jądro­wych – wciąż pra­cu­jemy na pod­sta­wie tych teo­rii nad tech­no­lo­giami mogą­cymi zapew­nić „czy­stą” ener­gię. Wydaje się, że sto­imy u progu rewo­lu­cji w naukach psy­cho­lo­gicz­nych porów­ny­wal­nej z powsta­niem fizyki kwan­to­wej i teo­rii względ­no­ści. Zmiana może być cało­ściowa, szybka, a jej prak­tyczne zasto­so­wa­nia mogą wymknąć się nam spod kon­troli. Warto o tym pamię­tać.

Na koniec obie­cany zwrot do kole­gów i kole­ża­nek wywo­dzą­cych się z psy­cho­ana­li­tycz­nych szkół myśle­nia o tera­pii. Jakiś czas temu mia­łem przy­jem­ność pre­zen­to­wać spo­sób rozu­mie­nia tera­pii oraz metody inter­wen­cji wypra­co­wane w ramach kon­tek­stu­al­nych nauk o zacho­wa­niu zespo­łowi tera­peu­tów i tera­peu­tek pra­cu­ją­cych z dziećmi i mło­dzieżą, któ­rzy repre­zen­to­wali różne nurty tera­peu­tyczne. Spo­tka­nie z oso­bami upra­wia­ją­cymi mój zawód, które patrzą na fun­du­jące go zało­że­nia z róż­nych per­spek­tyw, było eks­cy­tu­ją­cym doświad­cze­niem. W trak­cie mery­to­rycz­nej dys­ku­sji dwie tera­peutki wygło­siły opi­nię, którą pozwolę sobie zacy­to­wać z pamięci: „To beha­wio­ryzm tak wygląda? Tak naprawdę myślimy bar­dzo podob­nie. Czę­sto nasze dia­gnozy nie róż­nią się od two­ich”. Mniej­sza o wypo­wie­dziane słowa – ważne są poczu­cie wspól­noty i poczu­cie podo­bień­stwa.

Przy­to­czy­łem tę histo­rię na koniec, żeby poka­zać ostat­nią zaletę tej książki. Wysiłki jej auto­rów zmie­rzają do praw­dzi­wej inte­gra­cji róż­nych szkół psy­cho­te­ra­peu­tycz­nych. Ta zaś wydaje się szcze­gól­nie ważna nie tylko jako reali­za­cja zasady etycz­nej „nie­zgoda ruj­nuje, zgoda buduje”, ale też jako bar­dzo istotny krok w roz­woju nauki. Zgod­nie z kry­te­riami wypra­co­wa­nymi przez filo­zofa nauki Tho­masa S. Kuhna doj­rzała nauka cha­rak­te­ry­zuje się jed­no­ścią para­dyg­matu i zaprze­sta­niem ple­mien­nych spo­rów mię­dzy przed­sta­wi­cie­lami róż­nych szkół upra­wia­ją­cych namysł nad daną dzie­dziną. Doj­rzała nauka – poza ogra­ni­cze­niami – daje nadzieję na szyb­kie postępy badaw­cze, a także pro­wa­dzi do lep­szego rozu­mie­nia świata, do postępu tech­no­lo­gicz­nego i do moder­ni­za­cji. Książka _Tera­pia oparta na pro­ce­sach w prak­tyce_ jest jedną z tych, które zapo­wia­dają isto­tową zmianę w myśle­niu o poma­ga­niu ludziom cier­pią­cym psy­chicz­nie. Żyjemy w cza­sach, które wyma­gają roz­strzy­ga­ją­cych decy­zji: albo zmie­nimy swoje myśle­nie i spo­sób postę­po­wa­nia, albo to, co koja­rzymy z cywi­li­za­cją stwo­rzoną przez _homo sapiens,_ zgi­nie. Czas nad­cho­dzi.

_Kon­rad Ambro­ziak_
_dr n. hum. w zakre­sie filo­zo­fii,
psy­cho­te­ra­peuta i super­wi­zor,_
_redak­tor mery­to­ryczny_PRZEDMOWA

Przed­mowa

Od lat spe­cja­listki i spe­cja­li­ści zaj­mu­jący się zdro­wiem psy­chicz­nym i beha­wio­ral­nym sły­szą w trak­cie szko­leń spe­cja­li­za­cyj­nych, że ich praca powinna być „oparta na dowo­dach nauko­wych”. Uczą się korzy­stać z lite­ra­tury nauko­wej. Są szko­leni w zakre­sie „dia­gnozy”. Poznają pro­to­koły oparte na dowo­dach nauko­wych. Naby­wają umie­jęt­no­ści z dzie­dziny sta­ty­styki.

Coś jed­nak szwan­kuje. Wskaź­niki sku­tecz­no­ści pomocy bowiem nie rosną. Czę­stość wystę­po­wa­nia pro­ble­mów psy­chicz­nych i beha­wio­ral­nych nie maleje. Opieka oparta na dowo­dach nauko­wych nie jest wystar­cza­jąco powszechna. Zbyt wielu spe­cja­list­kom i spe­cja­li­stom taki model opieki wydaje się znie­chę­ca­jący. Sama dzie­dzina zaś roz­wija się za wolno.

Uwa­żamy, że mamy do czy­nie­nia z koń­cem pew­nej epoki – oraz z począt­kiem kolej­nej. Opiekę opartą na dowo­dach nauko­wych zde­fi­nio­wano jako taką, w któ­rej ramach sto­suje się zwe­ry­fi­ko­wane empi­rycz­nie pro­to­koły ukie­run­ko­wane na zespoły obja­wów psy­chia­trycz­nych. Bio­me­dy­ka­li­za­cja cier­pie­nia czło­wieka, na któ­rej opie­rał się ten model, nie dopro­wa­dziła do tak ocze­ki­wa­nych przez jej orę­dow­ni­ków korzy­ści. Pro­to­koły stale się mno­żyły, lecz kiep­sko odpo­wia­dały potrze­bom jed­no­stek.

Pora na coś rady­kal­nie odmien­nego.

Tera­pia oparta na pro­ce­sach sta­nowi próbę okre­śle­nia, czym jest tera­pia oparta na dowo­dach. Nie jest to nowa metoda tera­peu­tyczna – jest to nowy spo­sób myśle­nia o meto­dach tera­peu­tycz­nych. Jeste­śmy prze­ko­nani, że dzięki przy­ję­ciu znacz­nie bar­dziej idio­gra­ficz­nego podej­ścia oraz dzięki ucze­niu się nowej formy ana­lizy funk­cjo­nal­nej, bazu­ją­cej na pro­ce­sach zmiany, nasza dzie­dzina może zro­bić zna­czący krok naprzód. Owo nowe podej­ście łączy pro­cesy oparte na dowo­dach nauko­wych z opar­tymi na takich dowo­dach klu­czo­wymi ele­men­tami tera­pii w bar­dziej oszczędne i jed­no­cze­śnie bar­dziej wszech­stronne modele, które pozwa­lają lepiej odpo­wie­dzieć na rze­czy­wi­ste potrzeby klien­tek i klien­tów.

W tej książce opi­su­jemy bogaty zestaw umie­jęt­no­ści i narzę­dzi słu­żą­cych pozna­wa­niu tego nowego podej­ścia, które bazuje na jed­nej z naj­lep­szych tra­dy­cji kli­nicz­nych i na nauce o inter­wen­cji psy­cho­lo­gicz­nej.

Pora na coś rady­kal­nie odmien­nego. Jeśli czu­jesz goto­wość, by zacząć, to my rów­nież jeste­śmy gotowi.

_Ste­fan G. Hof­mann,_
_Ste­ven C. Hayes_
_i David N. Lor­scheid_ROZDZIAŁ 2. PODEJŚCIE SIECIOWE

Roz­dział 2

Podej­ście sie­ciowe

Kiedy rezy­gnu­jemy z prób dopa­so­wa­nia klien­tów do sza­blo­nów _DSM_ czy _ICD,_ możemy wdro­żyć podej­ście bar­dziej uży­teczne i postę­powe - podej­ście, które dużo lepiej odzwier­cie­dla rze­czy­wi­stość osoby, ponie­waż kon­cen­truje się na tym, co nauka mówi nam o jej zma­ga­niach oraz o dzia­ła­niach koniecz­nych do zaspo­ko­je­nia jej potrzeb i osią­gnię­cia jej celów. Jest to wła­śnie podej­ście oparte na pro­ce­sach. W tym roz­dziale przyj­rzymy się jego pierw­szemu ele­men­towi, a mia­no­wi­cie mode­lowi sie­cio­wemu, który opi­suje bie­żącą sytu­ację klienta, jego oso­bi­stą histo­rię i dowolny inny pro­ces, który weź­miemy na cel. Model sie­ciowy sta­nowi pod­stawę naszej pracy. Zacznijmy od zde­fi­nio­wa­nia naj­waż­niej­szych ter­mi­nów.

Proces – definicja pojęcia

Słowo „pro­ces” pocho­dzi od łaciń­skiego _pro­ces­sus_ („roz­wój”, „postęp”, „podą­ża­nie naprzód”), a ozna­cza mię­dzy innymi prze­bieg nastę­pu­ją­cych po sobie zmian pro­wa­dzą­cych do okre­ślo­nego rezul­tatu. Pro­ces w tera­pii opar­tej na pro­ce­sach to ciąg zda­rzeń, o któ­rym wia­domo, że oddzia­łuje na dobro­stan osoby. Owo oddzia­ły­wa­nie może mieć cha­rak­ter bez­po­średni (np. regu­larne tre­ningi wpły­wają na twój dobro­stan) albo pośredni (np. zna­jo­mość z kimś, kto regu­lar­nie tre­nuje, może cię zain­spi­ro­wać do częst­szych ćwi­czeń, co z kolei wpły­nie na twój dobro­stan). W każ­dej chwili w każ­dym czło­wieku zacho­dzi jed­no­cze­śnie mnó­stwo pro­ce­sów, które wcho­dzą we wza­jemne inte­rak­cje i oddzia­łują na jego dobro­stan.

Nie wszyst­kie pro­cesy mają oddzia­ły­wa­nie pozy­tywne. Tak naprawdę wiele z nich wpływa nega­tyw­nie na nasz dobro­stan (np. uni­ka­nie lęku, tłu­mie­nie trau­ma­tycz­nego wspo­mnie­nia). Co wię­cej, to samo zda­rze­nie może pro­wa­dzić u pew­nych osób do pro­ce­sów nie­adap­ta­cyj­nych, a u innych – do adap­ta­cyj­nych, mimo pozor­nego podo­bień­stwa mię­dzy nimi. Na przy­kład wcze­sna strata rodzica może u osoby, która nie potrafi zmie­rzyć się z żałobą, uru­cho­mić błędne koło spo­łecz­nego wyco­fa­nia, cier­pie­nia i roz­pa­czy, pod­czas gdy w przy­padku osoby, która potrafi sta­wić czoło żało­bie, prze­łoży się na zbli­że­nie do bli­skich jej ludzi i więk­szą rezy­lien­cję w obli­czu życio­wych stre­so­rów. Wszystko zależy od kon­kret­nego czło­wieka, jego kon­tek­stu i kon­kret­nych pro­ce­sów, które wcho­dzą w grę.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: