Terapia oparta na procesach w praktyce - ebook
Terapia oparta na procesach w praktyce - ebook
Terapie zdrowia psychicznego oparte na dowodach naukowych były przez długi czas definiowane w kategoriach naukowo potwierdzonych protokołów skoncentrowanych na zespołach objawów. Takie podejście pomija jednak procesy indywidualne, które są ważne z punktu widzenia skuteczności i wydajności terapii. Dlatego też uznani klinicyści i badacze proponują obecnie rozwiązanie alternatywne, kładącenacisk na podstawowe procesy psychologiczne, które odpowiadają za powstanie i podtrzymywanie problemu klienta w określonym kontekście jego życia.
W książce przedstawiono strategie wdrażania podejścia opartego na procesach w praktyce klinicznej, a także szczegółowe wskazówki co do opracowania skutecznego planu terapii. Specjaliści w zakresie zdrowia psychicznego dowiedzą się z niej, jak wykorzystywać podstawowe kompetencje terapii opartej na procesach w sposób, który uwzględnia poszczególne nurty podejścia poznawczo-behawioralnego (tj. behawioralny, poznawczy, związany z akceptacją i uważnością) oraz buduje mosty łączące je z innymi modelami. Nauczą się identyfikować podstawowe procesy biopsychospołeczne, na które powinna być nakierowana praca z klientem, biorąc pod uwagę jego historię osobistą, doświadczenia z przeszłości oraz nieadaptacyjne sposoby radzenia sobie z przeciwnościami. Poznają techniki opracowywania zindywidualizowanej terapii, która uwzględnia potrzeby danej osoby, co nie tylko przyczynia się do zmniejszenia jej cierpienia, ale także pomaga wprowadzać trwałe zmiany i osiągać ważne cele życiowe. Książka stanowi źródło cennych strategii i narzędzi niezbędnych każdemu skutecznemu psychoterapeucie.
Spis treści
Wstęp do wydania polskiego
Przedmowa
Rozdział 1 Nauka i praktyka kliniczna: weryfikacja perspektywy
Rozdział 2 Podejście sieciowe
Rozdział 3 Rozszerzony metamodel ewolucyjny
Rozdział 4 Wymiary poznania, afektu i uwagi
Rozdział 5 Wymiary Ja, motywacji i zachowania jawnego
Rozdział 6 Poziomy biofizjologiczny i społeczno-kulturowy
Rozdział 7 Wrażliwość na kontekst i utrzymanie
Rozdział 8 Bliższe spojrzenie na procesy psychologiczne
Rozdział 9 Zakłócanie systemu
Rozdział 10 Kluczowe elementy terapii
Rozdział 11 Kierunek pracy terapeutycznej
Rozdział 12 Od problemów do dobrostanu: podtrzymywanie i poszerzanie korzyści z terapii
Rozdział 13 Korzystanie z narzędzi terapii opartej na procesach w praktyce
Zakończenie
Bibliografia
Indeks haseł
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8258-009-9 |
Rozmiar pliku: | 3,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp do wydania polskiego
Z pewnością warto, żeby każdy terapeuta i każda terapeutka z nurtu terapii poznawczo-behawioralnej i behawioralnej mieli w swojej biblioteczce następujące trzy książki Stevena C. Hayesa i Stefana G. Hofmanna: _Terapiapoznawczo-behawioralna oparta na procesach, Ponad DSM_ i _Terapia oparta na procesach w praktyce_; ostatnią z wymienionych trzymasz właśnie w ręku. Dla terapeutów i terapeutek związanych z innymi szkołami terapii również są to bardzo interesujące publikacje. Osoby praktykujące terapię humanistyczną czy integratywną, jeśli tylko zacisną zęby i zaakceptują język tych tekstów, będą miały przyjemność odkrycia podobieństw w myśleniu o psychoterapii z innym nurtem oraz zyskają źródło inspiracji. Do osób związanych z psychoanalitycznymi nurtami terapii zwrócę się pod koniec tego wstępu, ale je również gorąco zachęcam do lektury trzech książek wskazanych wyżej.
Z pewnością współpraca Hayesa i Hofmanna owocuje obecnie jednymi z najbardziej soczystych wniosków teoretycznych i praktycznych dotyczących pracy psychoterapeutycznej i metod jej naukowej analizy. Autorzy przedstawiają nowe tematy do dyskusji oraz wytrwale budują nowy język (paradygmat), za pomocą którego można opisywać praktykę terapeutyczną. Są mocno zaangażowani w badania naukowe, przez co ich propozycje pozostają osadzone w szeroko rozumianym nurcie praktyk opartych na dowodach naukowych. Ponadto stale przekraczają granice konserwatywnie rozumianych szkół terapeutycznych, wykazując się odwagą zadawania pytań podstawowych i kwestionowania odpowiedzi, których sami wcześniej udzielili. Krytyczna lektura trzech wspomnianych książek, z których możemy cieszyć się w polskim przekładzie dzięki Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu, pokazuje fascynującą drogę rozwoju ich rozważań oraz wykreśla możliwy horyzont myślenia o psychoterapii w dzisiejszym świecie. Jest to szczególnie ważne, biorąc pod uwagę, jak bardzo ludzie potrzebują obecnie wsparcia. Nie chodzi mi tu jedynie o alarmujący wzrost rozpoznań chorób psychicznych we współczesnych społeczeństwach, ale także o bardziej powszechne poczucie braku sensu, zmęczenia, niepokoju czy bezsilności, z którym spotykamy się wśród bliskich nam osób i którego sami często doświadczamy. W obliczu obserwowalnych kryzysów takich jak pandemiczne ataki nowych chorób, wojna, kryzys klimatyczny czy rosnące podziały społeczne i nieufność potrzebujemy mądrego wsparcia psychologicznego (ryzykując, napiszę, że może duchowego), które jest poparte badaniami naukowymi i dostosowane do obecnych problemów.
Od pierwszej książki Hayes i Hofmann zalecają psychoterapeutom i psychoterapeutkom odejście od stawiania diagnoz psychiatrycznych (nozologicznych). Nie będę przedstawiał ich rzeczowej i prezentowanej tak w _Ponad DSM,_ jak w niniejszej książce argumentacji. Ogólną intencję stojącą za tym zaleceniem można streścić następująco. Współczesny świat stawia przed nami wiele wyzwań, które są przyczyną cierpienia psychicznego. Cierpienie to jest realną odpowiedzią na problemy, z którymi się zmagamy, i nie można go zredukować do określonej choroby psychicznej. Redukcja taka byłaby nieodpowiedzialna, gdyż zaciemniłaby prawdziwy problem. Twierdzenie, że osoba zmaga się z cierpieniem psychicznym, którego źródła tkwią w zaburzeniu funkcjonowania jej mózgu (czy umysłu) i które ustanie, gdy tylko owo zaburzenie zostanie wyleczone, oddala nas od analizy najważniejszych aspektów tegoż cierpienia: (1) sytuacji, która do niego obiektywnie prowadzi, i (2) braku konkretnych umiejętności psychologicznych, które pozwalają stawić czoła trudnym okolicznościom, zaakceptować ból związany z sytuacją życiową i mimo tego bólu działać w osobiście ważnych sprawach. Hayes i Hofmann są zdecydowanymi rzecznikami poglądu głoszącego, że szczęście w życiu związane jest z wartościowym i dobrym działaniem, a niekoniecznie z odczuwaniem zwykłej przyjemności. Proponują oni odważną zmianę paradygmatu myślenia, to jest przejście od:
CIERPIENIE = NIEPRZYJEMNOŚĆ = CHOROBA
do:
CIERPIENIE = ZAANGAŻOWANE DZIAŁANIE = PODĄŻANIE W KIERUNKU WARTOŚCI.
Jest to propozycja zarówno rewolucyjna, jak i konserwatywna. Okazuje się rewolucyjna, ponieważ odchodzi od postrzegania cierpienia psychicznego w kategoriach metafory choroby fizycznej, którą trzeba leczyć. Nakazuje nam wyjść poza ramy myślenia negującego negatywność świata i naszego życia, ich nieprzewidywalność i zmienność. Zrywa z zespołem pojęć i metafor charakterystycznych dla epoki późnego kapitalizmu, zgodnie z którymi każdy może wszystko (jeśli tylko bardzo chce), jedynie ciężka praca (tak wykonywana w celach zarobkowych, jak praca nad sobą) jest gwarantem sukcesu, a odczuwanie cierpienia jest wyłącznie kwestią naszego nastawienia i patrzenia na rzeczywistość, które można zmienić (po co spoglądać na świat przez czarne okulary, skoro można założyć na nos okulary różowe). Wspomniana propozycja jest zaś ruchem konserwatywnym, ponieważ wprost odwołuje się do tradycji duchowych znanych ludzkości od dawna. Wysiłki Buddy, starożytnych filozofów greckich i rzymskich czy Jezusa Chrystusa były skupione wokół podobnego celu, to jest wokół wyzwolenia ludzi od cierpienia, które jest w naturalny sposób spowodowane wrzuceniem nas w świat. Świat zaś ze swojej istoty nas przekracza, nie daje się opanować, stawia przed nami realne wymagania.
Stosunki międzyludzkie nie zawsze są sprawiedliwe, a sprowadzenie ich jedynie do wymiany ekonomicznej zaburza je jeszcze bardziej.
Interesująca jest droga, jaką autorzy przeszli od pierwszej do ostatniej ze wspomnianych książek i której istotnym przejawem jest rezygnacja w tytule niniejszej książki z określenia „poznawczo-behawioralna”. _Terapia poznawczo-behawioralna oparta na procesach_ zachęcała do rozmowy. Hayes i Hofmann z jednej strony podkreślali w niej konieczność odejścia od protokołów terapeutycznych opracowywanych w celu leczenia „zaburzeń” psychicznych, z drugiej strony zaś zapraszali specjalistki i specjalistów reprezentujących różne dziedziny interwencji psychologicznej w ramach szeroko pojętego behawioryzmu (pierwsza fala: terapie behawioralne; druga fala: terapia poznawczo-behawioralna; trzecia fala: terapie wracające do podstaw behawioryzmu i modyfikujące go, tj. terapia akceptacji i zaangażowania, terapia dialektyczno-behawioralna i terapia poznawcza oparta na uważności) do prezentacji wyników ich pracy oraz do przeniesienia uwagi z wykorzystania tychże wyników w konkretnym protokole na wykorzystanie ich do diagnozy konkretnych trudności klientów i klientek oraz do wdrożenia interwencji. Intencją było pokazanie, że u źródeł najrozmaitszych „chorób” psychicznych leżą podobne procesy psychologiczne, więc interwencje nakierowane na konstelacje tych procesów (a nie na „chorobę”) będą skuteczniejsze. Na przykład rozróżnianie między rodzajami zaburzeń emocjonalnych wydaje się nieefektywne, skoro u podstaw tychże zaburzeń leżą podobne procesy: brak akceptacji emocji, brak określenia wartości i zaangażowanego działania oraz przeszacowanie wagi myślenia o sobie, świecie, innych i przyszłości. Podejście prezentowane we wspomnianej książce już było rewolucyjne, a jednocześnie współgrało z ideą terapii transdiagnostycznej, zaproponowanej między innymi przez Davida H. Barlowa, która starała się wyzwolić spod dominacji diagnozy nozologicznej problemu, zachowując jednocześnie sztywność podążania za protokołem terapeutycznym.
Pracując nad książką _Ponad DSM,_ Hayes i Hofmann zwrócili się w stronę programu badawczego amerykańskiego National Institute of Mental Health. W ramach procedury opracowywanej przez ów instytut miano nie tylko odejść od diagnoz nozologicznych, ale także przejść do szerokiego ujęcia cierpienia psychicznego, integrującego podejście biologiczne (od poziomu pojedynczych komórek przez ich zespoły po funkcjonowanie organów i całego organizmu), psychologiczne (zachowania i procesy psychiczne) oraz społeczno-kulturowe. Inicjatywa ta została określona jako „podejście kryteriów domen badawczych”, czyli Research Domain Criteria (RDoC), i stanowiła istotny punkt teoretycznego i praktycznego odniesienia wspomnianej książki. Co warto podkreślić, w _Ponad DSM_ redaktorzy wyraźnie zwracają się również w stronę teorii ewolucji, która wydaje się teorią podstawową dla wszystkich badań związanych z układami biologicznymi, i starają się objaśnić swój model za pomocą jej pojęć. Wybór takiego rozwiązania w przypadku problematyki związanej ze zdrowiem psychicznym może praktykom i praktyczkom wydawać się mało istotny. Warto jednak podkreślić teoretyczną wagę tego kroku. Jak wiemy, wysiłki zmierzające do uproszczenia teorii naukowej i wyjaśnienia pojęć danej dziedziny za pomocą pojęć dziedziny bardziej podstawowej stanowią ważny wskaźnik rozwoju teorii. Książka _Ponad DSM_ zawiera przegląd teoretycznych propozycji dostarczających narzędzi do przekroczenia diagnoz nozologicznych – stanowi zapis gorączkowych poszukiwań nowych rozwiązań i prób stworzenia nowego paradygmatu myślenia o psychoterapii. Jej waga teoretyczna i inspiracyjna jest ogromna, ale praktykom i praktyczkom publikacja ta może wydawać się zbyt ogólna i niedająca konkretnych wytycznych do pracy.
W niniejszej książce Hayes i Hofmann dokonują kolejnego zwrotu w swoim myśleniu. Porzucają nadzieje związane z podejściem kryteriów domen badawczych. Poza wzmianką, że zamieniło się ono w kolejny redukcjonistyczny program upatrujący źródeł cierpienia jedynie w zaburzeniach biologicznych, nie uzasadniają szerzej tej zmiany. Możemy tylko domniemywać, że poszukiwanie przyczyn cierpienia psychicznego w naukach biologicznych wiąże się z dużym ryzykiem jego powtórnej medykalizacji i wzmożenia prac związanych z farmakoterapią. Hayes i Hofmann wracają do rezultatów badań zaprezentowanych w _Terapii poznawczo-behawioralnej opartej na procesach,_ mającej podstawowe znaczenie dla niniejszej książki i zawierającej opis kluczowych procesów psychologicznych, do których autorzy będą się odwoływać, a także technik terapeutycznego oddziaływania na te procesy. Pomijają jednakże w tytule określenie „poznawczo-behawioralna” Ich intencje wykraczają poza jeden paradygmat terapeutyczny – autorom zależy na integracji różnych szkół terapeutycznych.
Przedstawiwszy uwagi porównawcze, skupię się teraz na niniejszej książce. Wróćmy do problemów związanych z diagnozą nozologiczną i rozważmy przypadek, który analizowany jest w rozdziale 1. Trzydziestoletni Bill podjął terapię po rozstaniu z partnerką. Spełniał kryteria rozpoznania depresji, więc z myślą o jej wyleczeniu terapeutka zastosowała protokół terapii poznawczo-behawioralnej. Po dwunastu sesjach wydawało się, że wszystko poszło dobrze. Objawy Billa znacznie się zmniejszyły i terapia została zakończona. Jednak po pewnym czasie objawy wróciły. Klient nadal zmagał się z poczuciem braku sensu oraz z samotnością. Gdyby – zgodnie z metaforą – psychoterapia była leczeniem ukrytej choroby, coś takiego nie mogłoby się zdarzyć. Trzymając się metafor, wyobraźmy sobie depresję jako chorobę wywołaną przez nieznanego pasożyta, który zmienia funkcjonowanie mózgu (przy braku rzeczywistego biomedycznego wyjaśnienia depresji taka fantazja jest równie zasadna, jak każda inna). Załóżmy też, że zmiany zachowania wypracowane w trakcie terapii wpływają na funkcjonowanie mózgu Billa - zmienia się równowaga neurohormonów i innych czynników, co powoduje, że środowisko staje się śmiercionośne dla „depresyjnego” pasożyta, który ginie, a klient wraca do zdrowia. W takiej sytuacji szybką remisję mogłoby tłumaczyć jedynie powtórne zarażenie, a powtórzenie wdrożonego pierwotnie protokołu powinno znowu doprowadzić do wyleczenia.
Przypuszczam, że wiele osób uzna, iż takie wytłumaczenie remisji jest błędne, a powtórzenie protokołu poznawczo-behawioralnej terapii depresji niespecjalnie pomoże Billowi. Co pominęliśmy? Skupiając się na diagnozie psychiatrycznej, pomijamy cały kontekst życia klienta – jego wartości, umiejętności społeczne, przywiązanie do myśli, że jedynie życie w związku jest wartościowe, a prawdopodobnie także wiele innych czynników. To właśnie zwrócenie uwagi na te czynniki (zarówno środowiskowe, jak i związane z konkretnymi umiejętnościami psychologicznymi – procesami - które uruchamiają się na skutek sytuacji życiowej) pomoże opracować adekwatną konceptualizację problemu, z którym mierzy się ów młody mężczyzna. Dzięki tej konceptualizacji będziemy mogli w trakcie terapii zaprojektować interwencje prowadzące do wzmocnienia określonych procesów psychologicznych, czy wręcz uczące klienta stosowania nowych procesów.
W niniejszej książce autorzy klarownie pokazują, jak oprzeć na takim myśleniu diagnozę i rozumienie problemów klientek i klientów oraz dobrać odpowiednie narzędzia terapeutyczne. Diagnoza ta odwołuje się do teorii oddziaływań sieciowych. Problemy psychologiczne prowadzące do cierpienia rzadko, jeśli w ogóle, występują pojedynczo i wpływają na nas jednokierunkowo. Dlatego w zrozumieniu naszego zachowania znacznie lepiej pomaga model sieci, to jest wzajemnie powiązanych ze sobą procesów psychologicznych, ich bieżących uwarunkowań środowiskowych i historii uczenia się zachowania. Każdy element sieci, czyli węzeł, może oddziaływać na wiele innych jej elementów. Ponadto oddziaływania między węzłami bardzo często są obustronne, na skutek czego procesy psychologiczne zaczynają same się wzmacniać (co przeważnie prowadzi do cierpienia zwanego psychopatologią). Dzięki interwencjom terapeutycznym zakłócamy działanie sieci, wprowadzając do niej nowe węzły, które osłabiają wpływ sprzężeń nieadaptacyjnych. Nowe węzły sieci to w istocie nowe umiejętności psychologiczne, które pozwalają nam funkcjonować w sposób bardziej adaptacyjny (tj. zgodny z tym, jacy chcemy być naprawdę, z naszymi wartościami i potrzebami).
Czyniąc skomplikowaną rzecz prostszą: osoba odczuwająca lęk przed wystąpieniami publicznymi, która uważa, że ów lęk jest nie do zniesienia i należy go unikać, zaczyna wycofywać się z takich wystąpień. Prawdopodobnie zaczyna myśleć o sobie w negatywny sposób (np. „Ludzie zobaczą, że jestem głupia”), co nasila obawy związane z występowaniem publicznie. Wycofanie się z trudnej sytuacji potwierdza jej przekonanie, że lęk jest czymś złym (nie doświadczając nigdy tego, iż da się przetrwać lęk i robić różne rzeczy pomimo jego odczuwania, nie mamy szansy zakwestionować przekonania, że jest on zły). W ten sposób osoba ta wikła się w sieć wzajemnie napędzających się przekonań, zachowań i emocji. Terapia może polegać na zachęcaniu jej do nowych zachowań, na przykład do większej akceptacji emocji, do traktowania własnych myśli mniej poważnie czy do angażowania się w zachowania prowadzące do odczuwania nieprzyjemnych uczuć.
Prezentowany sposób myślenia ma wiele zalet, ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną. Układy sieciowe są układami chaotycznymi – ich zachowania nie można opisać ani przewidzieć na podstawie równań liniowych. Zmiany tych układów nie zachodzą w sposób liniowy (tj. nie możemy zaobserwować procesu stopniowej poprawy i zmiany), lecz przeważnie są szybkie i obejmują wiele węzłów sieci. Pozwala to zrozumieć obserwowaną często w praktyce psychoterapeutycznej szybką i nagłą zmianę u osób, którym staramy się pomóc. Po miesiącach terapii i przeżywania bezsilności oraz poczucia porażki zauważamy, że nagle osoby te zaczynają rozkwitać. Model sieciowy pozwala rozwiązać tę zagadkę. Ponadto ułatwia nam przygotowanie się na załamanie funkcjonowania klientek i klientów (które jest bardzo prawdopodobne i może być równie spektakularne) oraz pozwala bez poczucia winy planować wspólnie z nimi interwencje służące stabilizacji sieci adaptacyjnej.
Model ten powinien również skłaniać nas do zachowania czujności. Hayes i Hofmann wielokrotnie podkreślają wagę stosowania metod pozwalających na częste monitorowanie stanu osób, z którymi pracujemy, i związanych z nim procesów psychologicznych. Taki monitoring może dostarczyć wielu istotnych danych, które pozwalają zweryfikować naszą konceptualizację problemu. Im bardziej dopracowana konceptualizacja – czyli analiza sieciowa problemu klienta/klientki – tym lepiej pozwala przewidzieć przyszłe zachowania i kryzysy osoby oraz na tej podstawie opracować skuteczne metody interwencji. Autorzy niniejszej książki wiążą duże nadzieje z wykorzystaniem nowych technologii do prowadzenia wspomnianego monitoringu. Dysponujemy już aplikacjami przypominającymi o dokonaniu subiektywnej oceny stanu psychicznego – wystarczy po usłyszeniu powiadomienia kliknąć odpowiednią opcję. Istnieją także aplikacje monitorujące stan fizyczny, czyli pobudzenie, liczbę kroków, które przeszliśmy, i tym podobne parametry. Dzięki temu możemy gromadzić coraz konkretniejsze i dokładniejsze informacje na temat własnego funkcjonowania. Z pewnością otwiera to pole do opracowywania interwencji psychologicznych opartych na solidnych dowodach naukowych. Możliwe, że w nieodległej przyszłości będziemy nie tyle odwoływać się do subiektywnej relacji klientów i klientek dotyczącej ich funkcjonowania, ile po prostu prosić ich o zapis danych z telefonu komórkowego.
Wizja ta pod pewnymi względami wydaje się złowieszcza, gdyż psychoterapia i nauka ją gruntująca mogą się zmienić w narzędzie totalnej kontroli i dehumanizacji, a nie wyzwolenia i budowania sprawiedliwego społeczeństwa. Praca Hayesa i Hofmanna daje podstawy do stworzenia potężnych narzędzi wywierania wpływu na ludzi. Postęp w dziedzinie fizyki cząstek elementarnych pozwolił nam kontrolować niewyobrażalne moce energii. Wykorzystaliśmy to do stworzenia tak broni jądrowej, jak elektrowni jądrowych – wciąż pracujemy na podstawie tych teorii nad technologiami mogącymi zapewnić „czystą” energię. Wydaje się, że stoimy u progu rewolucji w naukach psychologicznych porównywalnej z powstaniem fizyki kwantowej i teorii względności. Zmiana może być całościowa, szybka, a jej praktyczne zastosowania mogą wymknąć się nam spod kontroli. Warto o tym pamiętać.
Na koniec obiecany zwrot do kolegów i koleżanek wywodzących się z psychoanalitycznych szkół myślenia o terapii. Jakiś czas temu miałem przyjemność prezentować sposób rozumienia terapii oraz metody interwencji wypracowane w ramach kontekstualnych nauk o zachowaniu zespołowi terapeutów i terapeutek pracujących z dziećmi i młodzieżą, którzy reprezentowali różne nurty terapeutyczne. Spotkanie z osobami uprawiającymi mój zawód, które patrzą na fundujące go założenia z różnych perspektyw, było ekscytującym doświadczeniem. W trakcie merytorycznej dyskusji dwie terapeutki wygłosiły opinię, którą pozwolę sobie zacytować z pamięci: „To behawioryzm tak wygląda? Tak naprawdę myślimy bardzo podobnie. Często nasze diagnozy nie różnią się od twoich”. Mniejsza o wypowiedziane słowa – ważne są poczucie wspólnoty i poczucie podobieństwa.
Przytoczyłem tę historię na koniec, żeby pokazać ostatnią zaletę tej książki. Wysiłki jej autorów zmierzają do prawdziwej integracji różnych szkół psychoterapeutycznych. Ta zaś wydaje się szczególnie ważna nie tylko jako realizacja zasady etycznej „niezgoda rujnuje, zgoda buduje”, ale też jako bardzo istotny krok w rozwoju nauki. Zgodnie z kryteriami wypracowanymi przez filozofa nauki Thomasa S. Kuhna dojrzała nauka charakteryzuje się jednością paradygmatu i zaprzestaniem plemiennych sporów między przedstawicielami różnych szkół uprawiających namysł nad daną dziedziną. Dojrzała nauka – poza ograniczeniami – daje nadzieję na szybkie postępy badawcze, a także prowadzi do lepszego rozumienia świata, do postępu technologicznego i do modernizacji. Książka _Terapia oparta na procesach w praktyce_ jest jedną z tych, które zapowiadają istotową zmianę w myśleniu o pomaganiu ludziom cierpiącym psychicznie. Żyjemy w czasach, które wymagają rozstrzygających decyzji: albo zmienimy swoje myślenie i sposób postępowania, albo to, co kojarzymy z cywilizacją stworzoną przez _homo sapiens,_ zginie. Czas nadchodzi.
_Konrad Ambroziak_
_dr n. hum. w zakresie filozofii,
psychoterapeuta i superwizor,_
_redaktor merytoryczny_PRZEDMOWA
Przedmowa
Od lat specjalistki i specjaliści zajmujący się zdrowiem psychicznym i behawioralnym słyszą w trakcie szkoleń specjalizacyjnych, że ich praca powinna być „oparta na dowodach naukowych”. Uczą się korzystać z literatury naukowej. Są szkoleni w zakresie „diagnozy”. Poznają protokoły oparte na dowodach naukowych. Nabywają umiejętności z dziedziny statystyki.
Coś jednak szwankuje. Wskaźniki skuteczności pomocy bowiem nie rosną. Częstość występowania problemów psychicznych i behawioralnych nie maleje. Opieka oparta na dowodach naukowych nie jest wystarczająco powszechna. Zbyt wielu specjalistkom i specjalistom taki model opieki wydaje się zniechęcający. Sama dziedzina zaś rozwija się za wolno.
Uważamy, że mamy do czynienia z końcem pewnej epoki – oraz z początkiem kolejnej. Opiekę opartą na dowodach naukowych zdefiniowano jako taką, w której ramach stosuje się zweryfikowane empirycznie protokoły ukierunkowane na zespoły objawów psychiatrycznych. Biomedykalizacja cierpienia człowieka, na której opierał się ten model, nie doprowadziła do tak oczekiwanych przez jej orędowników korzyści. Protokoły stale się mnożyły, lecz kiepsko odpowiadały potrzebom jednostek.
Pora na coś radykalnie odmiennego.
Terapia oparta na procesach stanowi próbę określenia, czym jest terapia oparta na dowodach. Nie jest to nowa metoda terapeutyczna – jest to nowy sposób myślenia o metodach terapeutycznych. Jesteśmy przekonani, że dzięki przyjęciu znacznie bardziej idiograficznego podejścia oraz dzięki uczeniu się nowej formy analizy funkcjonalnej, bazującej na procesach zmiany, nasza dziedzina może zrobić znaczący krok naprzód. Owo nowe podejście łączy procesy oparte na dowodach naukowych z opartymi na takich dowodach kluczowymi elementami terapii w bardziej oszczędne i jednocześnie bardziej wszechstronne modele, które pozwalają lepiej odpowiedzieć na rzeczywiste potrzeby klientek i klientów.
W tej książce opisujemy bogaty zestaw umiejętności i narzędzi służących poznawaniu tego nowego podejścia, które bazuje na jednej z najlepszych tradycji klinicznych i na nauce o interwencji psychologicznej.
Pora na coś radykalnie odmiennego. Jeśli czujesz gotowość, by zacząć, to my również jesteśmy gotowi.
_Stefan G. Hofmann,_
_Steven C. Hayes_
_i David N. Lorscheid_ROZDZIAŁ 2. PODEJŚCIE SIECIOWE
Rozdział 2
Podejście sieciowe
Kiedy rezygnujemy z prób dopasowania klientów do szablonów _DSM_ czy _ICD,_ możemy wdrożyć podejście bardziej użyteczne i postępowe - podejście, które dużo lepiej odzwierciedla rzeczywistość osoby, ponieważ koncentruje się na tym, co nauka mówi nam o jej zmaganiach oraz o działaniach koniecznych do zaspokojenia jej potrzeb i osiągnięcia jej celów. Jest to właśnie podejście oparte na procesach. W tym rozdziale przyjrzymy się jego pierwszemu elementowi, a mianowicie modelowi sieciowemu, który opisuje bieżącą sytuację klienta, jego osobistą historię i dowolny inny proces, który weźmiemy na cel. Model sieciowy stanowi podstawę naszej pracy. Zacznijmy od zdefiniowania najważniejszych terminów.
Proces – definicja pojęcia
Słowo „proces” pochodzi od łacińskiego _processus_ („rozwój”, „postęp”, „podążanie naprzód”), a oznacza między innymi przebieg następujących po sobie zmian prowadzących do określonego rezultatu. Proces w terapii opartej na procesach to ciąg zdarzeń, o którym wiadomo, że oddziałuje na dobrostan osoby. Owo oddziaływanie może mieć charakter bezpośredni (np. regularne treningi wpływają na twój dobrostan) albo pośredni (np. znajomość z kimś, kto regularnie trenuje, może cię zainspirować do częstszych ćwiczeń, co z kolei wpłynie na twój dobrostan). W każdej chwili w każdym człowieku zachodzi jednocześnie mnóstwo procesów, które wchodzą we wzajemne interakcje i oddziałują na jego dobrostan.
Nie wszystkie procesy mają oddziaływanie pozytywne. Tak naprawdę wiele z nich wpływa negatywnie na nasz dobrostan (np. unikanie lęku, tłumienie traumatycznego wspomnienia). Co więcej, to samo zdarzenie może prowadzić u pewnych osób do procesów nieadaptacyjnych, a u innych – do adaptacyjnych, mimo pozornego podobieństwa między nimi. Na przykład wczesna strata rodzica może u osoby, która nie potrafi zmierzyć się z żałobą, uruchomić błędne koło społecznego wycofania, cierpienia i rozpaczy, podczas gdy w przypadku osoby, która potrafi stawić czoło żałobie, przełoży się na zbliżenie do bliskich jej ludzi i większą rezyliencję w obliczu życiowych stresorów. Wszystko zależy od konkretnego człowieka, jego kontekstu i konkretnych procesów, które wchodzą w grę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki