Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

To cud, że żyję - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
5 listopada 2021
20,00
2000 pkt
punktów Virtualo

To cud, że żyję - ebook

Urszula Prądzyńska-Zaleska, pasjonatka malarstwa. Polubiła też pióro, spisała wspomnienia i zmagania z chorobą, Zespołem Guillaina-Barrégo.

Obecnie mieszkanka stolicy. Wystawa jej prac malarskich odbyła się w Warszawie w Bielańskim Ośrodku Kultury „Piaski” i w Klubie Mieszkańców „Chomiczówka”.

Dla Pani Uli bardzo ważna jest wiara w Boga i w książce często do niej nawiązuje.

 

Spis treści

Urszula Prądzyńska-Zaleska, pasjonatka malarstwa. Polubiła też pióro, spisała wspomnienia i zmagania z chorobą, Zespołem Guillaina-Barrégo.

Obecnie mieszkanka stolicy. Wystawa jej prac malarskich odbyła się w Warszawie w Bielańskim Ośrodku Kultury „Piaski” i w Klubie Mieszkańców „Chomiczówka”.

Dla Pani Uli bardzo ważna jest wiara w Boga i w książce często do niej nawiązuje.

 

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66672-23-9
Rozmiar pliku: 729 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Całe moje życie stanęło mi nagle przed oczyma.

_Kiedy leżałam ciężko chora, przechodziły przeze mnie jak fala lata dzieciństwa, młodości, lata całego mego_ _życia._

_Wspominam i modlę się._

PANIE, OFIAROWAŁAM CI MOJE SERCE I TERAZ PROSZĘ, KIERUJ MOIM ŻYCIEM _Jak szybko minęły lata – pomyślałam._

_Sięgam pamięcią do najwcześniejszych lat dzieciństwa._

Byłam sześciomiesięcznym wcześniakiem. Życie moje było zagrożone i ochrzczono mnie w szpitalu.

Siostra położna dała mi na imię Urszula i tak już pozostało. Jej córeczka też tak miała na imię.

Były to trudne czasy, w szpitalach brakowało leków i sprzętu medycznego, nie było inkubatorów. Na oddziale był wspaniały lekarz ordynator, powojenny doktor, na którego mówiono „Joszko”, i dzięki jego decyzji zabrano mnie do domu.

– Niech pani zabiera dziecko do domu, bo tu w szpitalu nie ma warunków i jedyną szansę przeżycia będzie miało może w domu… – Pan doktor, zaciągając niemiecką mową, stanowczo oświadczył mojej mamie. Po wojnie pozostał w szpitalu, aby kontynuować pracę lekarza.

Niemowlę szybko ochrzczono w kościele, bo nikt nie dawał mu szans na przeżycie ALE TAM U GÓRY PAN POBŁOGOSŁAWIŁ NA DALSZE LATA ŻYCIA

– Otulałyśmy cię maleńką watą i wstawałyśmy z babcią na zmianę w nocy robić sztuczne oddychanie jednym palcem, ponieważ robiłaś się sina – opowiadała mama.

Potem, co już sama pamiętam, byłam pogodnym dzieckiem o wielkim serduszku. Zawsze dzieliłam się po połowie wszystkim, co miałam, nawet jednym cukiereczkiem.

Moim lekarzem był pan przyjmujący dzieci w odległym miasteczku i gdy byłam chora, rodzice zawozili mnie czarną, krytą bryczką zaprzęgniętą w dwa konie. Pamiętam, jak dostałam uczulenia – całe plecy w bąblach, bardzo swędziało.

– Doktorze – tylko jednym paluszkiem proszę posmarować, a nie całą dłonią całe plecy, bo wtedy strasznie piecze.

Okazało się, że uczulona byłam na szczaw i rabarbar.

W dalszych latach badał mnie ten lekarz. Pamiętam jak przyjechał kiedyś do domu, ponieważ mój najstarszy brat uderzył mnie węglem w oko. Miałam wtedy trzy latka. Akurat wtedy mama z moim o cztery lata starszym bratem poszła na nauki przedkomunijne. Kościół był odległy od naszej miejscowości o 4 km.

Pamiętam jak tatuś, czekając aż mama i brat wrócą, nosił mnie na rękach. Zakrywając zdrowe oko, kazał mi zerwać czereśnie z drzewa.

__
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij