Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tomaszów Lubelski 1939 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Tomaszów Lubelski 1939 - ebook

Walki w rejonie Zamościa i Tomaszowa, znane też jako bitwy pod Tomaszowem Lubelskim, to drugie po batalii nad Bzurą największe starcia kampanii polskiej 1939 roku. W pierwszej z nich, stoczonej 17-20 września, połączone siły polskich armii „Kraków” i „Lublin” pod dowództwem gen. Tadeusza Piskora, zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza przebijające się na południowy wschód, uderzyły na oddziały niemieckiej 14. Armii, osłaniające ten ważny węzeł komunikacyjny.

Był to zarazem największy bój pancerny w trakcie całej kampanii: czołgi 7TP i Vickers oraz tankietki Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej zmierzyły się ze zmotoryzowanymi elementami niemieckiej 4. Dywizji Lekkiej i 2. Dywizji Pancernej. W drugiej bitwie, rozegranej 22–27 września, niemiecką obronę pod Tomaszowem próbowały przełamać oddziały Frontu Północnego gen. Stefana Dąb-Biernackiego. Mimo bohaterstwa żołnierzy obie bitwy zakończyły się klęskami strony polskiej. Szczegółowo i zajmująco przybliża te wydarzenia Piotr Greszta.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-17169-5
Rozmiar pliku: 3,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

WSTĘP

------------------------------------------------------------------------

Wyda­rze­nia mające miej­sce we wrze­śniu i w paź­dzier­niku 1939 roku, zapi­sały się w naszej świa­do­mo­ści jako jedna z naj­do­tkliw­szych klęsk mili­tar­nych w dzie­jach Pol­ski. Z oczy­wi­stych wzglę­dów do dziś budzą one wiele emo­cji, czego odbi­ciem są cho­ciażby liczne dys­ku­sje wśród histo­ry­ków na temat ich wła­ści­wego nazew­nic­twa¹. Nie może zatem dzi­wić fakt, iż mimo upływu dzie­się­cio­leci zain­te­re­so­wa­nie tymi tra­gicz­nymi wyda­rze­niami zarówno sym­pa­ty­ków histo­rii, jak i samych histo­ry­ków nie słab­nie.

Kam­pa­nia pol­ska 1939 roku to temat nie­zwy­kle czę­sto poru­szany przez pol­skich histo­ry­ków, jed­nak pewne epi­zody na­dal nie zostały wyczer­pu­jąco opi­sane. Jed­nym z nich jest prze­bieg walk oddzia­łów Woj­ska Pol­skiego z czę­ścią nie­miec­kiej 14. Armii na Zamojsz­czyź­nie, które w pol­skiej histo­rio­gra­fii są znane jako bitwy pod Toma­szo­wem Lubel­skim². Obie te bata­lie oraz bitwa nad Bzurą były naj­in­ten­syw­niej­szymi star­ciami w trak­cie całej kam­pa­nii.

Opi­sy­wane w niniej­szej pracy zma­ga­nia wojenne skła­dają się zasad­ni­czo z dwóch bitew. Pierw­sza z nich obej­mo­wała walki 17–20 wrze­śnia połą­czo­nych sił Armii „Kra­ków” i „Lublin” pod dowódz­twem gen. dyw. Tade­usza Piskora z kom­po­nen­tami 14. Armii gen. płk. Wil­helma Lista. Było to naj­więk­sze star­cie pan­cerne w 1939 roku. Uczest­ni­czyły w nim oddziały War­szaw­skiej Bry­gady Pan­cerno-Moto­ro­wej, mające za prze­ciw­nika pan­cerne oraz zmo­to­ry­zo­wane ele­menty 4. Dywi­zji Lek­kiej i 2. Dywi­zji Pan­cer­nej³. Druga bitwa roze­grała się 22–27 wrze­śnia pomię­dzy oddzia­łami Frontu Pół­noc­nego gen. dyw. Ste­fana Dąb-Bier­nac­kiego a dywi­zjami nie­miec­kiej 14. Armii.

Obie bata­lie wciąż są słabo zba­dane przez nie­miec­kich histo­ry­ków. Wyjąt­kiem jest arty­kuł z 1940 roku autor­stwa Hein­ri­cha Aschen­brandta⁴, noszący zna­miona rze­tel­nego stu­dium prze­biegu dzia­łań ope­ra­cyj­nych czę­ści 14. Armii w ramach dru­giej bitwy toma­szow­skiej. W 2019 roku uka­zała się nie­wielka ksią­żeczka pióra Jürgena Becka o wal­kach pod Toma­szo­wem i Lwo­wem⁵. Nie­stety, jest ona pełna błę­dów i ma zni­komą war­tość poznaw­czą.

Na rynku wydaw­ni­czym dostępne są opra­co­wa­nia, które w więk­szej bądź mniej­szej czę­ści doty­czą zma­gań wojen­nych w trak­cie pierw­szej lub dru­giej bitwy pod Toma­szo­wem Lubel­skim. Warte odno­to­wa­nia są zwłasz­cza mono­gra­fie autor­stwa Pio­tra Saji⁶, Sta­ni­sława Mak­simca⁷, Woj­cie­cha Bia­ła­sie­wi­cza⁸, a także Michała Kuch­ciaka⁹. Mimo upływu lat na­dal cenna pozo­staje publi­ka­cja szefa sztabu Armii „Kra­ków”¹⁰. Man­ka­men­tem pol­sko­ję­zycz­nej lite­ra­tury przed­miotu jest wciąż nie­wy­star­cza­jące uwzględ­nie­nie nie­miec­kich źró­deł. Wyją­tek od tej nie­chlub­nej reguły sta­nowi m.in. arty­kuł o dzia­ła­niach wojen­nych 4. DLek. autor­stwa Nor­berta Bączyka¹¹.

W roku 2010 uka­zała się praca zbio­rowa¹² oma­wia­jąca poszcze­gólne zagad­nie­nia zwią­zane z bitwami pod Toma­szo­wem Lubel­skim. Nie wyczer­puje ona jed­nak tematu, a jej poszcze­gólne roz­działy mają różną war­tość poznaw­czą. Spo­śród nich zde­cy­do­wa­nie na plus wyróż­nia się tekst Jana Bań­bora¹³, będący prze­wod­ni­kiem archi­wal­nym po zbio­rach Bun­de­sar­chiv-Militärarchiv. Jego autor słusz­nie zauważa, iż kra­jowi histo­rycy wciąż nie­wy­star­cza­jąco korzy­stają z nie­miec­kich źró­deł, przez co obraz kam­pa­nii 1939 roku w naszej lite­ra­tu­rze pozo­staje w dużej mie­rze jed­no­stronny.

Publi­ka­cję oparto na dostęp­nych opra­co­wa­niach mono­gra­ficz­nych poru­sza­ją­cych tema­tykę prze­biegu walk pod Toma­szo­wem tudzież ich genezy. Oprócz wspo­mnia­nych prac przy­datne oka­zały się zwłasz­cza nie­miec­ko­ję­zyczne kro­niki poszcze­gól­nych związ­ków tak­tycz­nych i innych jed­no­stek Wehr­machtu niż­szego szcze­bla. Szcze­gól­nie war­to­ściowa pod tym wzglę­dem zdaje się być publi­ka­cja autor­stwa Franza Straußa, poświę­cona 2. Dywi­zji Pan­cer­nej¹⁴. Warte uwagi są też kro­nika gór­no­ślą­skiej 8. Dywi­zji Pie­choty¹⁵ oraz _quasi_-mono­gra­fia nie­miec­kiego 49. pułku pie­choty¹⁶.

Do napi­sa­nia niniej­szego tomiku wyko­rzy­stano także nie­które pozy­cje cało­ściowo poru­sza­jące pro­ble­ma­tykę kam­pa­nii pol­skiej. Nie spo­sób nie wspo­mnieć o monu­men­tal­nej pracy autor­stwa emi­gra­cyj­nych bada­czy¹⁷_._ Nie­stety, ostat­nia część pierw­szego tomu, poświę­cona dzia­ła­niom lądo­wym w Pol­sce, koń­czy się 18 wrze­śnia¹⁸, a więc w chwili, gdy roz­po­czy­nała się pierw­sza bata­lia toma­szow­ska. Bar­dzo pomocny oka­zał się lek­sy­kon bojów kam­pa­nii 1939 roku autor­stwa histo­ry­ków z IPN¹⁹. W prze­śle­dze­niu dzia­łań Wehr­machtu w ogól­no­ści przy­datne oka­zało się nie­miec­ko­ję­zyczne opra­co­wa­nie syn­te­tyczne Niko­lausa von Vor­manna²⁰.

Bazę źró­dłową sta­no­wią opu­bli­ko­wane wspo­mnie­nia żoł­nie­rzy obu stron kon­fliktu oraz publi­ka­cje zawie­ra­jące zarówno rela­cje, jak i doku­menty. Jedną z nich jest _Wojna obronna Pol­ski 1939. Wybór źró­deł_²¹, w któ­rej zamiesz­czono liczne prze­kazy, jak rów­nież szcząt­kową doku­men­ta­cję aktową WP²². Dużą war­tość przed­sta­wia także prze­tłu­ma­czona na język pol­ski²³ praca źró­dłowa wydana przez nie­miecki Sztab Gene­ralny Wojsk Lądo­wych²⁴.

W kon­tek­ście bata­lii toma­szow­skich istotna zdaje się być też praca pamiąt­kowa²⁵ wydana w 44. rocz­nicę bitwy, w któ­rej odnaj­dziemy wiele rela­cji uczest­ni­ków walk. Choć książka ta – w zało­że­niach jej auto­rów – miała obej­mo­wać całość zma­gań mili­tar­nych pod Toma­szo­wem Lubel­skim, to w rze­czy­wi­sto­ści domi­nują w niej prze­kazy doty­czące pierw­szej z bitew. Dla lep­szego pozna­nia prze­biegu próby prze­bi­cia się wojsk gen. Piskora przez Toma­szów ważna jest edy­cja źró­dłowa poświę­cona War­szaw­skiej Bry­ga­dzie Pan­cerno-Moto­ro­wej²⁶. Zawiera ona nie tylko doku­menty wytwo­rzone przez bry­gadę, lecz także ogromną liczbę rela­cji jej żoł­nie­rzy i ofi­ce­rów. Uzu­peł­nie­niem w tym zakre­sie jest arty­kuł autor­stwa Michała Kuch­ciaka²⁷.

W kwe­stii rekon­struk­cji dzia­łań pol­skich wojsk sko­rzy­stano z rela­cji żoł­nie­rzy. Doku­men­ta­cja aktowa oddzia­łów i związ­ków ope­ra­cyj­nych WP zacho­wała się w szcząt­ko­wej for­mie – tuż przed kapi­tu­la­cją masowo nisz­czono doku­menty, by nie dostały się w ręce prze­ciw­nika. W tym zakre­sie wyko­rzy­stano ist­nie­jące zasoby Cen­tral­nego Archi­wum Woj­sko­wego w War­sza­wie oraz Insty­tutu Pol­ski i Muzeum im. gen. Sikor­skiego w Lon­dy­nie.

Ważna oka­zała się doku­men­ta­cja Wehr­machtu²⁸. Są to głów­nie zar­chi­wi­zo­wane dzien­niki dzia­łań, raporty bitewne, roz­kazy oraz mel­dunki²⁹. Pocho­dzą one w dużej mie­rze z zaso­bów Bun­de­sar­chiv-Militärarchiv (BA-MA) we Fry­burgu Bry­zgo­wij­skim. Z czę­ści doku­men­tów nie­miec­kich sko­rzy­stano w postaci tzw. mikro­fil­mów alek­san­dryj­skich, które znaj­dują się m.in. w Archi­wum Akt Nowych w War­sza­wie. Nie spo­sób nie wspo­mnieć tu także o nie­miecko-rosyj­skim pro­jek­cie digi­ta­li­za­cji znaj­dującej się w Cen­tral­nym Archi­wum Mini­ster­stwa Obrony Fede­ra­cji Rosyj­skiej zdo­bycz­nej doku­men­ta­cji akto­wej jed­no­stek Wehr­machtu tzw. Bestand 500 (wwii.ger­man­doc­sin­rus­sia.org)³⁰.

Pełny wykaz wyko­rzy­sta­nych zespo­łów archi­wal­nych wraz z ich sygna­tu­rami, a także dzieł lite­ra­tury przed­miotu znaj­duje się w biblio­gra­fii.

Celem publi­ka­cji jest uka­za­nie prze­biegu obu bitew szer­szej gru­pie odbior­ców, z uwzględ­nie­niem dzia­ła­nia strony nie­miec­kiej. Misją autora nie jest nato­miast dokładne przed­sta­wie­nie walk w rejo­nie Zamo­ścia i Toma­szowa Lubel­skiego. Mono­gra­ficzne uję­cie przed­miotu mija­łoby się z głów­nymi zało­że­niami serii. Praca ta sta­nowi jedy­nie próbę spo­pu­la­ry­zo­wa­nia wie­dzy o obu bata­liach toma­szow­skich oraz zachętę do dal­szych badań nad tema­tem.

Niniej­sza książka składa się ze wstępu, z dzie­wię­ciu roz­dzia­łów w uję­ciu chro­no­lo­giczno-pro­ble­mo­wym, zakoń­cze­nia, biblio­gra­fii, anek­sów, wykazu skró­tów, map oraz foto­gra­fii. W roz­dziale pierw­szym doko­nano cha­rak­te­ry­styki przed­wo­jen­nej Zamojsz­czy­zny. Kolejny okre­śla jej rolę w sys­te­mie obron­nym II Rze­czy­po­spo­li­tej. Orga­ni­za­cję, uzbro­je­nie i tak­tykę obu stron pokrótce przed­sta­wiono w roz­dziale trze­cim. W następ­nym została uka­zana sytu­acja mili­tarna Zamojsz­czy­zny w począt­ko­wym okre­sie wojny aż do momentu zaję­cia przez Niem­ców głów­nego ośrodka miej­skiego regionu – Zamo­ścia. Roz­dział piąty jest poświę­cony odwro­towi Armii „Kra­ków”, wal­kom jej oddzia­łów z czę­ścią nie­miec­kiej 14. Armii, a także połą­cze­niu się pol­skich związ­ków ope­ra­cyj­nych pod komendą gen. Piskora. Roz­dział szó­sty trak­tuje o pierw­szej bitwie pod Toma­szo­wem Lubel­skim – od pla­nów pol­skiego ude­rze­nia na mia­steczko aż po pod­da­nie się połą­czo­nych sił gen. Piskora. W roz­dziale siód­mym opi­sano oko­licz­no­ści sfor­mo­wa­nia Frontu Pół­noc­nego pod dowódz­twem gen. dyw. Ste­fana Dąb-Bier­nac­kiego. Kolejny roz­dział opi­suje nie­udane próby przyj­ścia z odsie­czą okrą­żo­nemu zgru­po­wa­niu gen. Piskora. Ostatni doty­czy już dru­giej bata­lii toma­szow­skiej. Koń­czy się on kapi­tu­la­cją pozo­sta­ło­ści Frontu Pół­noc­nego i zaprze­sta­niem walk pod Toma­szo­wem Lubel­skim.

Autor chciałby podzię­ko­wać wszyst­kim, bez pomocy któ­rych praca ta nie powsta­łaby w kształ­cie, w jakim się osta­tecz­nie uka­zała. Szcze­gólne podzię­ko­wa­nia należą się Micha­łowi Jun­gie­wi­czowi, który udo­stęp­nił trudno osią­galne kro­niki i mono­gra­fie poszcze­gól­nych jed­no­stek Wehr­machtu. Bez tego wspar­cia książka stra­ci­łaby na war­to­ści fak­to­gra­ficz­nej. Podzię­ko­wa­nia należą się rów­nież Jadwi­dze Kowal­skiej z Insty­tutu Pol­ski i Muzeum im. gen. Sikor­skiego w Lon­dy­nie za nie­oce­nioną pomoc w prze­ka­za­niu mate­ria­łów archi­wal­nych. Twórca pracy pra­gnie ponadto zło­żyć podzię­ko­wa­nia Mar­ci­nowi Jusz­czew­skiemu za cenne wska­zówki oraz mery­to­ryczne porady.ROZDZIAŁ I. CHARAKTERYSTYKA PRZEDWOJENNEJ ZAMOJSZCZYZNY

ROZ­DZIAŁ I
CHA­RAK­TE­RY­STYKA
PRZED­WO­JEN­NEJ ZAMOJSZ­CZY­ZNY

------------------------------------------------------------------------

Zamojsz­czy­zna to region znaj­du­jący się na połu­dnio­wym skraju Lubelsz­czy­zny, na tere­nie histo­rycz­nych ziem: chełm­skiej, prze­my­skiej oraz daw­nego woje­wódz­twa beł­skiego. Pod koniec XVI wieku het­man wielki koronny Jan Zamoy­ski skon­cen­tro­wał tam swoje dobra ziem­skie, two­rząc ordy­na­cję zamoj­ską. Jej odręb­ność jurys­dyk­cyjna oraz zróż­ni­co­wa­nie reli­gijne i kul­tu­rowe jej miesz­kań­ców spra­wiały, iż miej­scowa lud­ność posia­dała silne poczu­cie przy­na­leż­no­ści do tych tere­nów. Toż­sa­mość regio­nalna wzro­sła pod koniec XVIII wieku, a w kolej­nych stu­le­ciach jesz­cze się wzmoc­niła³¹.

Rok po odzy­ska­niu przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści utwo­rzono woje­wódz­two lubel­skie, obej­mu­jące dawne zie­mie guberni chełm­skiej, lubel­skiej i sie­dlec­kiej zaboru rosyj­skiego. Całość woje­wódz­twa lubel­skiego w 1931 roku zamiesz­ki­wało 2 464 600 miesz­kań­ców, co dawało 79 osób na 1 kilo­metr kwa­dra­towy³². Jego połu­dniową część zaj­mo­wały powiaty: zamoj­ski, toma­szow­ski, bił­go­raj­ski oraz hru­bie­szow­ski, sta­no­wiące umowny obszar Zamojsz­czy­zny. W okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym docho­dziło do drob­nych zmian tery­to­rial­nych woje­wódz­twa, ale nie obej­mo­wały one wymie­nio­nych powia­tów, wcho­dzą­cych w skład ziemi zamoj­skiej. Tereny te gra­ni­czyły od połu­dnia i zachodu z woje­wódz­twem lwow­skim, zaś od wschodu z wołyń­skim³³.

Zamojsz­czy­zna jest mocno pofał­do­wana. Jej pół­nocna część znaj­duje się na połu­dnio­wym skraju Wyżyny Lubel­skiej – wyróż­nia się tutaj zwłasz­cza Wznie­sie­nie Gra­bo­wiec­kie, któ­rego naj­wyż­szy szczyt osiąga 311 m n.p.m. Naj­więk­sza liczba wzgórz wystę­puje w pasie Roz­to­cza. Kra­ina ta dzieli się na kilka odręb­nych brył, prze­dzie­lo­nych pasami obni­żeń. Na połu­dnio­wym skraju Zamojsz­czy­zny znaj­duje się toma­szow­ski odci­nek Roz­to­cza, zwany rów­nież Roz­to­czem Środ­ko­wym. Jest tam wiele wzie­sień wyso­ko­ści 340–350 m n.p.m. Na zachód od Zwie­rzyńca (Roz­to­cze Zachod­nie) nastę­puje spa­dek gór­nej powierzchni, przyj­mu­jąc war­tość 310–330 m n.p.m. Na Roz­to­czu wznie­sie­nia osią­gają naj­wyż­sze wyso­ko­ści³⁴.

Sieć rzek na Zamojsz­czyź­nie jest dość słabo roz­wi­nięta, naj­rzad­sza w skali całej Pol­ski. W sprzy­ja­ją­cych warun­kach jedy­nie Wieprz i Tanew okre­sowo mogły two­rzyć poważną prze­szkodę tak­tyczną dla dzia­łań agre­sora. Ich stan wód jest wysoki, zwłasz­cza wio­sną. Lato 1939 roku było jed­nak wyjąt­kowo suche, więc rzeki te nie mogły sta­no­wić sku­tecz­nej zapory dla napast­nika³⁵.

Jed­nym z naj­więk­szych kom­plek­sów leśnych na Lubelsz­czyź­nie jest Pusz­cza Sol­ska. Jej pół­nocną cześć sta­no­wią Lasy Roz­to­czań­skie, pokry­wa­jąc nie­mal 20 proc. powierzchni Roz­to­cza. Połu­dniowe i zachod­nie czę­ści ziem zamoj­skich są gęsto zale­sione. Z tego powodu na tych tere­nach pręż­nie roz­wi­jał się prze­mysł drzewny – powsta­wały tutaj m.in. tar­taki, smo­lar­nie oraz fabryki mebli. We wschod­niej oraz pół­noc­nej czę­ści Zamojsz­czy­zny nie­wiel­kie kom­pleksy leśne i zagaj­niki są poroz­rzu­cane na spo­rych poła­ciach terenu; był to sku­tek wycinki lasów pod pola uprawne. Są tam za to uro­dzajne gleby – czar­no­ziemy, naj­wię­cej w powie­cie hru­bie­szow­skim, ale także na pogra­ni­czu powia­tów zamoj­skiego oraz toma­szow­skiego. Nieco mniej uro­dzajne czar­no­ziemy wystę­pują w powie­cie bił­go­raj­skim, gdzie znaj­dują się spore ilo­ści gleb pia­sko­wych.

Przed wojną sieć dróg bitych na Zamojsz­czyź­nie była rzadka. W latach 1923–1939 w powie­cie zamoj­skim wybu­do­wano ich nie­wiele ponad 145 kilo­me­trów. Domi­no­wały tu drogi grun­towe, nie­rzadko nie­do­stępne dla pojaz­dów mecha­nicz­nych pod­czas ulew bądź wio­sen­nych roz­to­pów. Spora część tere­nów była pod­mo­kła, zaś na oma­wia­nym obsza­rze, pozba­wio­nym cen­niej­szych surow­ców mine­ral­nych, bra­ko­wało kamieni. Przez Zamojsz­czy­znę bie­gły dwa ważne trakty dro­gowe: Wło­dzi­mierz Wołyń­ski–Hru­bie­szów–Zamość–Szcze­brze­szyn oraz Lwów–Toma­szów–Zamość–Lublin. Tylko ten drugi był utwar­dzony.

Rów­nie słabo była roz­wi­nięta sieć nor­mal­no­to­ro­wej kolei żela­znej. Przez Zamojsz­czy­znę bie­gły bowiem jedy­nie dwie ważne linie kole­jowe: Lwów–Zawada–Rejo­wiec oraz Zawada–Zamość–Hru­bie­szów–Wło­dzi­mierz Wołyń­ski. Oba te trakty były jed­no­to­rowe. Zawada, znaj­du­jąca się kilka kilo­me­trów na zachód od Zamo­ścia, była jedną z naj­więk­szych sta­cji manew­ro­wych na połu­dnio­wej Lubelsz­czyź­nie. Na ziemi zamoj­skiej było także sporo linii wąsko­to­ro­wych. W 1919 roku pla­no­wano wybu­do­wa­nie linii kole­jowej Luby­cza Kró­lew­ska–Toma­szów–Zamość, odcinka magi­strali ze Lwowa aż do Gdań­ska; pro­jektu osta­tecz­nie nie zre­ali­zo­wano³⁶.

W dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym Zamojsz­czy­zna była dość słabo zur­ba­ni­zo­wana. Jej naj­więk­szym ośrod­kiem miej­skim był Zamość. Mia­sto przez stu­le­cia funk­cjo­no­wało jako twier­dza. W dru­giej poło­wie XIX wieku została uznana za prze­sta­rzałą i zli­kwi­do­wana dekre­tem car­skim z 1866 roku, a znaczną jej część wybu­rzono. Od tego momentu ośro­dek ten utra­cił swoje wcze­śniej­sze zna­cze­nie mili­tarne. W mię­dzy­woj­niu Zamość roz­wi­jał się dyna­micz­nie, szybko sta­jąc się nie tylko naj­waż­niej­szym mia­stem w regio­nie, ale rów­nież dru­gim (po Lubli­nie) ośrod­kiem miej­skim w woje­wódz­twie lubel­skim. W przeded­niu wojny mia­sto liczyło już nie­mal 30 tys. miesz­kań­ców³⁷.

Mimo bar­dzo korzyst­nych warun­ków rol­nic­two było tutaj zaco­fane. Wyni­kało to m.in. z faktu, iż pod­czas Wiel­kiej Wojny dwu­krot­nie prze­szedł tędy front. Agre­sywna poli­tyka oku­pan­tów rów­nież nie sprzy­jała szyb­kiej odbu­do­wie. Nie­rzadko sto­so­wano tak­tykę spa­lo­nej ziemi³⁸. Sytu­acji rol­ni­ków nie popra­wiły także dzia­ła­nia zbrojne w trak­cie wojny pol­sko-bol­sze­wic­kiej. Cięż­kie walki toczono zarówno na wschód od Zamo­ścia, jak i w jego pobliżu – mia­sto było oble­gane przez bol­sze­wi­ków. Pod koniec sierp­nia 1920 roku miała miej­sce zwy­cię­ska dla WP kawa­le­ryj­ska bitwa pod Koma­ro­wem³⁹.

W okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym sytu­acja chło­pów nie polep­szyła się zna­cząco, a ordy­na­cja zamoj­ska z cza­sem tra­ciła zna­cze­nie. Wkrótce laty­fun­dium to popa­dło w poważne tara­paty finan­sowe, a jego zarządcy nie wypła­cali wyna­gro­dze­nia zatrud­nio­nym rol­ni­kom. Nadto nie­mały pro­blem sta­no­wiło prze­lud­nie­nie. Biedę na pro­win­cji potę­go­wał też mono­pol miej­sco­wych wła­ści­cieli ziem­skich, któ­rzy czę­sto dyk­to­wali zapo­rowe ceny swo­ich pro­duk­tów. Wresz­cie kata­stro­falny wpływ na sytu­ację eko­no­miczną chło­pów miał kry­zys gospo­dar­czy lat trzy­dzie­stych, który naj­moc­niej ude­rzył w sek­tor rol­ni­czy, dopro­wa­dza­jąc do jesz­cze więk­szej pau­pe­ry­za­cji ludu⁴⁰.

Z powodu agrar­nego cha­rak­teru i nie naj­lep­szych warun­ków eko­no­micz­nych miesz­kańcy Zamojsz­czy­zny nale­żeli do jed­nego z bar­dziej rady­kal­nych elek­to­ra­tów poli­tycz­nych. Szcze­gól­nie silny był tu ruch ludowy, dużym popar­ciem cie­szyło się PSL „Wyzwo­le­nie”⁴¹. W dru­giej poło­wie lat trzy­dzie­stych we wschod­niej Zamojsz­czyź­nie doszło do licz­nych wystą­pień chło­pów. Rząd pre­miera gen. dyw. Feli­cjana Sła­woja Skład­kow­skiego bez­par­do­nowo roz­pra­wił się z pro­te­stu­ją­cymi rol­ni­kami, doszło do krwa­wych starć z poli­cją i woj­skiem (naj­więk­sze miały miej­sce w oko­li­cach Sta­ni­sławki i Mią­czyna). Pacy­fi­ka­cja wystą­pień ludo­wców wzmoc­niła anty­sa­na­cyjne nastroje wśród chło­pów, które utrzy­my­wały się nie­mal do wybu­chu wojny⁴².

Nadziei na poprawę poło­że­nia eko­no­micz­nego miesz­kań­ców regionu upa­try­wano w roz­bu­do­wie Cen­tral­nego Okręgu Prze­my­sło­wego; na Zamojsz­czyź­nie (głów­nie w powie­cie bił­go­raj­skim) miał się znaj­do­wać apro­wi­za­cyjny rejon COP, jeden z trzech rejo­nów okręgu. Całość inwe­sty­cji ulo­ko­wano w tzw. trój­ką­cie bez­pie­czeń­stwa, poło­żo­nym w widłach Wisły i Sanu, z dala zarówno od gra­nicy z Rze­szą, jak i ZSRR. W miarę bez­pieczne poło­że­nie ziemi zamoj­skiej było jedną z głów­nych prze­sła­nek włą­cze­nia jej do COP. Naj­więk­sze inwe­sty­cje zapla­no­wano na lata 1936–1942, wybuch wojny pokrzy­żo­wał jed­nak śmiałe próby uprze­my­sło­wie­nia czę­ści ziem Zamojsz­czy­zny⁴³.

Struk­tura naro­do­wo­ściowa na Zamojsz­czyź­nie w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym nie była jed­no­lita. Co prawda więk­szość jej miesz­kań­ców sta­no­wili Polacy, lecz odse­tek mniej­szo­ści naro­do­wych w regio­nie był spory. Według wyli­czeń publi­cy­sty i histo­ryka Woj­cie­cha Bia­ła­sie­wi­cza w 1939 roku na ziemi zamoj­skiej miesz­kało nieco ponad 118 tys. osób pocho­dze­nia ukra­iń­skiego – ok. 23 proc. lud­no­ści regionu. Naj­więk­szy odse­tek Ukra­iń­ców znaj­do­wał się w powia­tach toma­szow­skim (35 proc.) i hru­bie­szow­skim (38 proc.), mniej było ich w powie­cie bił­go­raj­skim (14 proc.), a naj­mniej w zamoj­skim (7 proc.)⁴⁴. Mniej­szość ukra­iń­ska prze­wa­żała we wschod­niej czę­ści woje­wódz­twa lubel­skiego, a jej przed­sta­wi­ciele trud­nili się w dużej mie­rze rol­nic­twem. Domi­nu­jącą reli­gią wśród nich było pra­wo­sła­wie, o czym mogą świad­czyć liczne cer­kwie znaj­du­jące się w regio­nie⁴⁵.

Drugą naj­licz­niej­szą mniej­szo­ścią naro­dową byli Żydzi. Naj­więk­szy odse­tek lud­no­ści żydow­skiej miesz­kał w powie­cie hru­bie­szow­skim – w 1934 roku było to nie­mal 16 tys. osób, czyli 12,1 proc. miesz­kań­ców; w powie­cie zamoj­skim miesz­kało ponad 16,7 tys. osób –11,2 proc. miesz­kań­ców⁴⁶. Woj­ciech Bia­ła­sie­wicz podaje, że w 1939 roku Zamojsz­czy­znę zamiesz­ki­wało ok. 66 tys. osób pocho­dze­nia żydow­skiego⁴⁷. W 1939 roku w Hru­bie­szo­wie odse­tek przed­sta­wi­cieli tej mniej­szo­ści wyno­sił aż 68 proc.⁴⁸ Naj­licz­niej­sza na Zamojsz­czyź­nie spo­łecz­ność żydow­ska znaj­do­wała się w Zamo­ściu – miesz­kało tam nieco ponad 12 tys. osób pocho­dze­nia żydow­skiego, co sta­no­wiło ponad 40 proc. miesz­kań­ców mia­sta. Był to rów­nież trzeci pod wzglę­dem wiel­ko­ści gminy żydow­skiej ośro­dek miej­ski na Lubelsz­czyź­nie – wię­cej Żydów miesz­kało tylko w Lubli­nie i Cheł­mie. Trud­nili się oni prze­waż­nie han­dlem bądź rze­mio­słem, wielu z nich było także leka­rzami, praw­ni­kami, szew­cami⁴⁹.

Zde­cy­do­wa­nie mniej liczni byli Niemcy – głów­nie potom­ko­wie kolo­ni­stów, któ­rzy osie­dlali się na tych tere­nach w latach 1815–1915. Ich więk­sze sku­pi­ska znaj­do­wały się zwłasz­cza w powie­cie bił­go­raj­skim. Począt­kowo lud­ność nie­miecka zdo­łała zacho­wać odręb­ność, two­rząc zwarte i dobrze zor­ga­ni­zo­wane kolo­nie, jej przed­sta­wi­ciele szybko się jed­nak asy­mi­lo­wali, pod­le­ga­jąc stop­nio­wej polo­ni­za­cji. Na tle całego woje­wódz­twa pro­ces ten naj­szyb­ciej zacho­dził wła­śnie na Zamojsz­czyź­nie⁵⁰.

Spo­śród wyżej wymie­nio­nych mniej­szo­ści naro­do­wych naj­więk­sze kło­poty spra­wiała lud­ność ukra­iń­ska. Napię­cia pomię­dzy Pola­kami a Ukra­iń­cami miały miej­sce jesz­cze na początku dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­nego. W wielu wsiach na wschod­nim i połu­dnio­wym skraju Zamojsz­czy­zny, zdo­mi­no­wa­nych przez ukra­iń­skich miesz­kań­ców, naj­waż­niej­sze sta­no­wi­ska w lokal­nej admi­ni­stra­cji spra­wo­wali Polacy, czę­sto sto­su­jący ostry kurs poli­tyczny wobec człon­ków mniej­szo­ści ukra­iń­skiej. Taka poli­tyka pogar­szała sto­sunki mię­dzy przed­sta­wi­cie­lami obu nacji, czego odzwier­cie­dle­niem były m.in. zatargi spo­łecz­no­ści wiej­skich na tle naro­do­wo­ścio­wym⁵¹. Miesz­ka­niec jed­nej z zamoj­skich wsi wspo­mniał, że w miej­sco­wej szkole docho­dziło do cią­głych bójek pomię­dzy pol­skimi a ukra­iń­skimi uczniami. Anta­go­ni­zmy te eska­lo­wały do tego stop­nia, iż nie­któ­rzy rodzice w oba­wie o bez­pie­czeń­stwo swo­ich dzieci prze­no­sili je do innych pla­có­wek szkol­nych, gdzie nie było mie­sza­nych klas⁵².

Istot­nym zda­rze­niem, które nega­tyw­nie wpły­nęło na rela­cje pol­sko-ukra­iń­skie, była akcja rewin­dy­ka­cyjno-polo­ni­za­cyjna. Jej celem było nie tylko przy­mu­sowe nawró­ce­nie wyznaw­ców pra­wo­sła­wia na kato­li­cyzm, lecz przede wszyst­kim zwięk­sze­nie wpły­wów kul­tury i języka pol­skiego wśród mniej­szo­ści ukra­iń­skiej⁵³. Zakła­dano bowiem, że wyzna­wana reli­gia odgrywa nie­ba­ga­telną rolę w okre­śle­niu przy­na­leż­no­ści naro­do­wej. Wła­dze sana­cyjne doszły więc do wnio­sku, iż osoby wyzna­nia pra­wo­sław­nego nie uwa­żają się za Pola­ków, zaś orto­dok­syjni duchowni sta­no­wili poten­cjalne zagro­że­nie, pro­wa­dząc anty­pol­ską agi­ta­cję.

W poło­wie 1936 roku w Mini­ster­stwie Spraw Woj­sko­wych posta­no­wiono rady­kal­niej repo­lo­ni­zo­wać połu­dniowo-wschod­nią część Lubelsz­czy­zny. W grud­niu tego roku utwo­rzono Komi­tet Koor­dy­na­cyjny w ramach DOK II z sie­dzibą w Lubli­nie, na czele któ­rego sta­nął gen. bryg. Mie­czy­sław Smo­ra­wiń­ski. W stycz­niu 1938 roku zdo­łano opra­co­wać szcze­góły przy­szłej akcji repo­lo­ni­za­cyj­nej. Pier­wot­nie za jej pra­wi­dłowe wyko­na­nie był odpo­wie­dzialny gen. bryg. Bruno Olbrycht, dowódca 3. Dywi­zji Pie­choty Legio­nów, potem zaś jego następca płk Marian Tur­kow­ski. Sztab ope­ra­cji ulo­ko­wano w Zamo­ściu⁵⁴.

Do likwi­da­cji zaple­cza wiary pra­wo­sław­nej na Zamojsz­czyź­nie przy­stą­piono z zapa­łem. Do lipca 1938 roku roze­brano 39 cer­kwi, naj­wię­cej zli­kwi­do­wano w powie­cie toma­szow­skim. Akcja rewin­dy­ka­cyjno-polo­ni­za­cyjna wywo­łała opór mniej­szo­ści ukra­iń­skiej. Do akcji pro­te­sta­cyj­nych prze­ciwko repre­sjom szybko dołą­czyli miej­scowi popi, nawo­łu­jący do prze­ciw­sta­wia­nia się dzia­ła­niom sana­cyj­nych władz. Metody sto­so­wane wobec ukra­iń­skiej lud­no­ści wywo­łały zde­cy­do­waną dez­apro­batę przed­sta­wi­cieli pol­skiej inte­li­gen­cji, któ­rzy z obu­rze­niem przy­jęli zwal­cza­nie pra­wo­sła­wia. Jed­nym z pro­te­stu­ją­cych był Zyg­munt Klu­kow­ski, wpły­wowy lekarz i spo­łecz­nik. Dzięki jego inter­wen­cji udało się powstrzy­mać wybu­rze­nie zabyt­ko­wej cer­kwi w Szcze­brze­szy­nie.

Akcja rewin­dy­ka­cyjno-polo­ni­za­cyjna zna­cząco pogor­szyła i tak już napięte sto­sunki pol­sko-ukra­iń­skie. Skutki bez­względ­nej poli­tyki wobec lud­no­ści pra­wo­sław­nej szcze­gól­nie stały się widoczne na ziemi zamoj­skiej w trak­cie dzia­łań wojen­nych.

W dru­giej poło­wie lat trzy­dzie­stych lokalne wła­dze z nie­po­ko­jem obser­wo­wały sym­pa­tie lewi­cowe wśród zamoj­skiego spo­łe­czeń­stwa. Duże obawy budziła zwłasz­cza rosnąca popu­lar­ność ruchu komu­ni­stycz­nego, który uwa­żano za prze­jaw dzia­łal­no­ści anty­pol­skiej, mają­cej na celu znisz­cze­nie pań­stwa pol­skiego. Ide­olo­gia ta była popu­larna wśród przed­sta­wi­cieli mniej­szo­ści naro­do­wych, zwłasz­cza żydow­skiej. W 1938 roku Komu­ni­styczna Par­tia Pol­ski została roz­wią­zana przez Mię­dzy­na­ro­dówkę Komu­ni­styczną (Komin­tern). Tego roku miały miej­sce masowe aresz­to­wa­nia dzia­ła­czy komu­ni­stycz­nych na Zamojsz­czyź­nie. Wśród zatrzy­ma­nych było wielu Żydów, co stało się pre­tek­stem do roz­pę­ta­nia anty­se­mic­kiej nagonki w Zamo­ściu. Z pomocą woj­ska, jak rów­nież i za cichym przy­zwo­le­niem cywil­nych władz mia­sta zor­ga­ni­zo­wano boj­kot żydow­skich skle­pów. Jego ini­cja­to­rem był gen. Olbrycht. Miesz­kańcy, któ­rzy nie zasto­so­wali się do wytycz­nych, nie­rzadko byli szy­ka­no­wani przez bojówki pro­rzą­dowe, czu­wa­jące nad prze­strze­ga­niem boj­kotu⁵⁵.

Woj­sko odgry­wało nie­ba­ga­telną rolę w życiu miesz­kań­ców Zamo­ścia, ogól­nie bar­dzo dum­nych z oddzia­łów sta­cjo­nu­ją­cych w tym mie­ście. Żoł­nie­rze gar­ni­zo­nowi uczest­ni­czyli w róż­nych ini­cja­ty­wach kul­tu­ral­nych i spo­łecz­nych⁵⁶. Szcze­gólną popu­lar­no­ścią cie­szył się komen­dant gar­ni­zonu gen. bryg. Bruno Olbrycht⁵⁷. W maju 1938 roku miała miej­sce uro­czy­sta cere­mo­nia prze­ka­za­nia dowódz­twa nad dywi­zją. Odcho­dzą­cego dowódcę entu­zja­stycz­nie żegnał kil­ku­na­sto­ty­sięczny tłum, który bar­dzo cenił dzia­łal­ność spo­łeczną tego ofi­cera. Gene­rał na tyle zapi­sał się w pamięci spo­łe­czeń­stwa Zamojsz­czy­zny, że w czerwcu 1939 roku nad Tan­wią poświę­cono sta­nicę har­cer­ską, którą na jego cześć nazwano Olbrych­to­wem. Z kolei wło­da­rze Maj­danu Sopoc­kiego nadali byłemu komen­dan­towi gar­ni­zonu w Zamo­ściu hono­rowe oby­wa­tel­stwo swo­jej gminy⁵⁸.ROZDZIAŁ II. ZAMOJSZCZYZNA W SYSTEMIE OBRONNYM II RP

ROZ­DZIAŁ II
ZAMOJSZ­CZY­ZNA
W SYS­TE­MIE OBRON­NYM II RP

------------------------------------------------------------------------

Pod koniec lat trzy­dzie­stych w Szta­bie Głów­nym Woj­ska Pol­skiego roz­wa­żano dwa sce­na­riu­sze na wypa­dek wojny. Pierw­szym z nich plan ope­ra­cyjny „Wschód” i doty­czył poten­cjal­nego kon­fliktu zbroj­nego ze Związ­kiem Sowiec­kim. Pano­wało wów­czas prze­ko­na­nie, iż to wojna ze wschod­nim sąsia­dem była bar­dziej realna niż z Rze­szą Nie­miecką. Uznano, iż nie­moż­liwe jest jed­no­cze­sne opra­co­wa­nie dwóch warian­tów pro­jek­tów, jed­nak rady­kalna zmiana sytu­acji geo­po­li­tycz­nej w Euro­pie Środ­ko­wej zmu­siła szta­bow­ców do zre­wi­do­wa­nia poglą­dów. Latem 1938 roku roz­po­częto prace nad pla­nem obron­nym przed poten­cjalną inwa­zją nie­miecką, który miał nosić nazwę „Zachód”. Jesz­cze jesie­nią tego samego roku ruszyły inten­sywne prace nad jego czę­ścią ope­ra­cyjną. Pod koniec lutego 1939 roku marsz. Śmi­gły-Rydz prze­ka­zał odpo­wied­nie wytyczne i naka­zał jak naj­szyb­sze przy­stą­pie­nie do uszcze­gó­ło­wie­nia pro­jektu.

Wobec rosną­cego nie­bez­pie­czeń­stwa przy­stą­piono do opra­co­wy­wa­nia planu mobi­li­za­cyj­nego „W”⁵⁹. Prace nad nim roz­po­częły się już w 1935 roku, zaś w maju 1939 roku powstał uzu­peł­niony plan mobi­li­za­cyjny – „W2”. Zało­żono w nim m.in., że trzy czwarte sił zbroj­nych Pol­ski zosta­nie zmo­bi­li­zo­wa­nych w nie­jawny spo­sób. Sytu­ację zmie­niło 14 marca 1939 roku ogło­sze­nie utwo­rze­nia – zależ­nej wobec Rze­szy Nie­miec­kiej – Repu­bliki Sło­wac­kiej. Dzień póź­niej Niemcy wkro­czyli do pozo­sta­łej czę­ści Cze­cho-Sło­wa­cji oraz utwo­rzyli Pro­tek­to­rat Czech i Moraw pod oku­pa­cją Wehr­machtu. Następ­nie Niemcy przed­sta­wili swoje żąda­nia wobec Pol­ski, a wkrótce zajęli litew­ską Kłaj­pedę. Z tego powodu SG WP musiał doko­nać szyb­kich zmian w dotych­cza­so­wych zało­że­niach. Szcze­gól­nie nie­po­ko­jąca sta­wała się sytu­acja nowo utwo­rzo­nej Sło­wa­cji, pozo­sta­ją­cej pod sil­nymi wpły­wami Rze­szy. Pozwo­liło to Niem­com na posze­rze­nie moż­li­wo­ści dzia­łań mili­tar­nych na połu­dnio­wej gra­nicy Rze­czy­po­spo­li­tej, roz­cią­ga­jąc poten­cjalną linię frontu⁶⁰.

Zarówno w pla­nie ope­ra­cyj­nym „Wschód”, jak i „Zachód” Zamojsz­czy­zna – z powodu cen­tral­nego poło­że­nia w gra­ni­cach II RP – była roz­pa­try­wana jako teren _stricte_ tyłowy. Sta­no­wiła tym samym głę­bo­kie zaple­cze zarówno gospo­dar­cze, jak i szko­le­niowe dla przy­szłego frontu. W SG WP zakła­dano, iż zie­mia zamoj­ska sta­nie się obsza­rem ope­ra­cyj­nym dopiero w dru­giej albo trze­ciej fazie dzia­łań wojen­nych. Pol­scy szta­bowcy nie przy­pusz­czali, że Zamojsz­czy­zna w ciągu pierw­szych dwóch tygo­dni wojny może się stać areną walk. Począt­kowo uwa­żano, iż w przy­padku kon­fliktu z Rze­szą oma­wiany region będzie naj­bar­dziej zagro­żony z kie­runku pół­noc­nego, w wyniku ataku Wehr­machtu z Prus Wschod­nich – stam­tąd pro­wa­dziła naj­krót­sza trasa. Po prze­ję­ciu przez Niemcy kon­troli nad Sło­wa­cją powstało ryzyko ude­rze­nia także z połu­dnia.

Ponie­waż zie­mia zamoj­ska była względ­nie bez­pieczna, jeden z warian­tów pla­nów szta­bo­wych zakła­dał roz­lo­ko­wa­nie tam jed­nego ze zgru­po­wań odwo­dów Naczel­nego Wodza WP. Według tej wer­sji słab­sze zgru­po­wa­nie (tzw. mały odwód) w sile czte­rech dywi­zji pie­choty i dwóch–trzech bry­gad kawa­le­rii miało znaj­do­wać się na pół­noc­nej Lubelsz­czyź­nie. Główny odwód (w sile ok. ośmiu dywi­zji pie­choty, trzech bry­gad kawa­le­rii oraz bry­gady pan­cerno-moto­ro­wej) miał być roz­lo­ko­wany na Zamojsz­czyź­nie. Osta­tecz­nie kon­cep­cja ta została odrzu­cona. O tym, że oma­wiany region miał być głę­bo­kim zaple­czem dla frontu, dodat­kowo może świad­czyć fakt, iż w 1939 roku w oko­li­cach lasów Pań­skiej Doliny (kil­ka­na­ście kilo­me­trów na pół­noc od Zamo­ścia) roz­po­częto budowę obozu dla jeń­ców wojen­nych⁶¹.

Ze względu na agrarny cha­rak­ter ziemi zamoj­skiej przy­stą­piono do budowy nowych, jak rów­nież roz­bu­dowy ist­nie­ją­cych maga­zy­nów żyw­no­ści prze­zna­czo­nych dla woj­ska. Latem 1939 roku do lubel­skich obiek­tów zaczęto zwo­zić spore ilo­ści zboża z zachod­nich oraz pół­noc­nych krań­ców Pol­ski. Wyty­po­wano tylko naj­no­wo­cze­śniej­sze i naj­bar­dziej wydajne obiekty w woje­wódz­twie. Wśród nich zna­lazł się zamoj­ski młyn, który mógł wytwo­rzyć 30 t mąki na dobę, a także obiekt w Hru­bie­szo­wie o wydaj­no­ści 20 t. Zaopa­trze­nie woj­ska w cukier zabez­pie­czały cukrow­nie w Kle­men­so­wie i oko­li­cach Hru­bie­szowa. W Zamo­ściu mie­ściły się skład­nice mate­riału inten­denc­kiego, a w miej­skich maga­zy­nach prze­cho­wy­wano rezerwy soli⁶².

W razie nie­po­myśl­nego prze­biegu walk cen­tralne urzędy pań­stwowe z War­szawy zamie­rzano ewa­ku­ować na Lubelsz­czy­znę. Urzęd­nicy z MSWojsk. mieli zostać roz­lo­ko­wani w oko­li­cach Kle­men­sowa i Zawady, nie­opo­dal Zamo­ścia. Jesz­cze w kwiet­niu 1939 roku woje­woda lubel­ski Jerzy Albin de Tra­me­co­urt poin­for­mo­wał sena­tora Kazi­mie­rza Fuda­kow­skiego, że kra­sno­brodzka posia­dłość sena­tora może być jed­nym z miejsc, w któ­rym można będzie ulo­ko­wać pre­zy­denta na wypa­dek wojny. W sierp­niu 1939 roku wydano odpo­wied­nie zarzą­dze­nia w spra­wie poten­cjal­nej ewa­ku­acji pre­zy­denta do Kra­sno­brodu. Plan ten nie był jed­nak wła­ści­wie przy­go­to­wany, gdyż nie uwzględ­niał cho­ciażby ochrony głowy pań­stwa przed moż­li­wymi nalo­tami bom­bo­wymi. Do Kra­sno­brodu wysłano kilku przed­sta­wi­cieli tech­nicz­nego per­so­nelu zam­ko­wego, aby przy­go­to­wać mia­steczko na ewen­tu­alny przy­jazd pre­zy­denta Mościc­kiego.

Pod­czas obrad Zjazdu Dele­ga­tów Związku Muzeów Pol­skich w czerwcu 1939 roku deba­to­wano m.in. nad zapew­nie­niem wła­ści­wej ochrony zabyt­kom na wypa­dek dzia­łań wojen­nych. Posta­no­wiono wtedy, aby część obiek­tów wywieźć na wschod­nie tereny Pol­ski w celu ich ochrony przed nalo­tami. Jed­nym z miejsc ewa­ku­acji miał być Zamość. Jesz­cze przed wybu­chem kon­fliktu zbroj­nego w pod­zie­miach tam­tej­szej kole­giaty ukryto war­to­ściowe zbiory z kate­dry w Pel­pli­nie, w miej­sco­wym ratu­szu zło­żono zaś z kolek­cje Habs­bur­gów z Żywca⁶³.

Wraz z rosną­cym zagro­że­niem wybu­chu kon­fliktu zbroj­nego w sierp­niu 1939 roku Mini­ster­stwo Skarbu zaczęło nale­gać, aby Bank Pol­ski wywiózł za gra­nicę jak naj­więk­szą część swo­ich zaso­bów złota. Była to jed­nak decy­zja spóź­niona, bo ewa­ku­acja tego kruszcu w ówcze­snych warun­kach oka­zała się wręcz nie­moż­liwa. Jego prze­wóz przez tery­to­rium Rze­szy Nie­miec­kiej nie wcho­dził w grę. Sta­ra­nia, aby prze­trans­por­to­wać je do innych państw Europy Zachod­niej drogą powietrzną, nie przy­nio­sły ocze­ki­wa­nych rezul­ta­tów, dla­tego złoto posta­no­wiono roz­mie­ścić w poszcze­gól­nych regio­nach Pol­ski. Jed­nym z tych miejsc był oddział Banku Pol­skiego w Zamo­ściu. Ukryto tam kru­szec o war­to­ści 30 mln ówcze­snych zło­tych⁶⁴.

Jurys­dyk­cję na Zamojsz­czyź­nie spra­wo­wało DOK II w Lubli­nie⁶⁵. W okre­sie pokoju w Zamo­ściu, Toma­szo­wie i Hru­bie­szo­wie były roz­lo­ko­wane nie­które oddziały woj­skowe. Naj­wię­cej oddzia­łów sta­cjo­no­wało w Zamo­ściu. Mie­ściło się tam m.in. dowódz­two 3. DPLeg., jed­nostki dywi­zyjne, jak rów­nież 3. pal­leg. oraz 9. ppleg. (bez III bata­lionu), które wcho­dziły w skład powyż­szej dywi­zji. W Toma­szo­wie sta­cjo­no­wały III/9. ppleg. oraz 2. dywi­zjon tabo­rów. Z kolei w Hru­bie­szo­wie znaj­do­wał się 2. pułk strzel­ców kon­nych, który wszedł w skład Wołyń­skiej Bry­gady Kawa­le­rii⁶⁶.

Zamoj­skie koszary ulo­ko­wane były po pra­wej stro­nie trasy Zamość–Lublin. Tuż przy wjeź­dzie do nich znaj­do­wała się war­tow­nia. Stała ona pro­sto­pa­dle do kosza­ro­wej drogi, która dzie­liła obszar zajęty przez 3. pal­leg. i 9. ppleg. Przed­ostat­nim dowódcą 9. pułku był płk Sta­ni­sław Sosa­bow­ski⁶⁷, który na początku 1939 roku został zastą­piony przez ppłk. Zyg­munta Bie­row­skiego. Sosa­bow­ski sły­nął z ostrej dys­cy­pliny, jeden z żoł­nie­rzy tak go opi­sał: „Płk Sosa­bow­ski może nie był zbyt lubiany, ale miał respekt jako dowódca. Zamość był sie­dzibą dowódcy pie­choty dywi­zyj­nej. Nawet krą­żyły słu­chy, że Kor­ko­zo­wicz bał się Sosaba. Miał od czasu do czasu swoje pocią­gnię­cia, które nie zwięk­szały popu­lar­no­ści jego osoby. Po odej­ściu Sosaba ofi­ce­ro­wie tro­chę ode­tchnęli”⁶⁸.

Coraz bar­dziej napięta sytu­acja mię­dzy­na­ro­dowa wymu­siła na wła­dzach Pol­ski zarzą­dze­nie dal­szej fazy mobi­li­za­cji czę­ścio­wej, w wyniku któ­rej zmo­bi­li­zo­wano hru­bie­szow­ski 2. psk. Pułk wkrótce opu­ścił Hru­bie­szów i został skie­ro­wany w rejon Czę­sto­chowy. Pozo­stałe na Zamojsz­czyź­nie oddziały nie zostały wtedy objęte mobi­li­za­cją⁶⁹. Marian Sochań­ski⁷⁰ zano­to­wał, że mobi­li­za­cja alar­mowa prze­bie­gała bez więk­szych zakłó­ceń: „Od 15 sierp­nia roz­po­czął się już na dobre okres gorącz­ko­wej pracy. Pierwsi rezer­wi­ści otrzy­mali imienne karty powo­ła­nia. Powo­ła­nie odby­wało się spraw­nie i szybko. W tym miej­scu muszę podzię­ko­wać tym wszyst­kim, któ­rzy bez­in­te­re­sow­nie i ochot­ni­czo słu­żyli sta­ro­stwu sobą i swymi autami przy roz­wo­że­niu do urzę­dów gmin­nych roz­ka­zów i obwiesz­czeń mobi­li­za­cyj­nych”⁷¹.

Zda­nia woj­sko­wych w kwe­stii praw­do­po­do­bień­stwa wybu­chu kon­fliktu z Niem­cami były podzie­lone. Nie­któ­rzy sądzili, że przy­wódca Rze­szy jedy­nie stra­szy kon­flik­tem, aby wymu­sić na Pol­sce ustęp­stwa. Inni przy­pusz­czali, iż widmo wojny stało się realne. Cie­kawe infor­ma­cje w tym zakre­sie prze­ka­zał ppor. Roman: „Pięt­na­stego sierp­nia byłem świad­kiem dys­ku­sji na temat wojny pod­czas świą­tecz­nego obiadu . Dowódca dywi­zji, puł­kow­nik Tur­kow­ski, uwa­żał, że wszystko rozej­dzie się po kościach, ponie­waż Hitler nie zary­zy­kuje otwar­tego kon­fliktu zbroj­nego. Puł­kow­nik Tatar twier­dził, że jed­nak będziemy się bić, być może nastąpi to zaraz po żni­wach. Oczy­wi­ście, obaj byli spo­kojni co do wyniku ewen­tu­al­nego star­cia. Wytrzy­mamy ude­rze­nie, damy Niem­com odpór, Anglicy i Fran­cuzi otwo­rzą na zacho­dzie drugi front. Wie­rzy­li­śmy, że naprawdę jeste­śmy «silni, zwarci, gotowi», jak gło­siła pro­pa­ganda”⁷².

Wsku­tek licz­nych incy­den­tów gra­nicz­nych, jak rów­nież zagro­że­nia ata­kiem, 29 sierp­nia 1939 roku zarzą­dzono mobi­li­za­cję powszechną. W wyniku naci­sków alian­tów naza­jutrz odwo­łano ją, 31 sierp­nia mobi­li­za­cja została jed­nak wzno­wiona. Mimo to utra­cono bez­cenną dobę na przy­go­to­wa­nia do nad­cho­dzą­cej wojny z Niem­cami, dopro­wa­dza­jąc jedy­nie do nie­po­trzeb­nego cha­osu orga­ni­za­cyj­nego. Tego samego dnia urzędy bły­ska­wicz­nie przy­stą­piły do prac zwią­za­nych z ogło­szoną wcze­śniej mobi­li­za­cją powszechną, roz­sy­ła­jąc obwiesz­cze­nia oraz odpo­wied­nie zarzą­dze­nia wyko­naw­cze⁷³.

Sta­ro­sta Sochań­ski opi­sał tamte wyda­rze­nia: „W kilka godzin otrzy­ma­łem tele­fo­no­gram z urzędu woje­wódz­kiego, że należy ocze­ki­wać pil­nych zarzą­dzeń woj­sko­wych. Zro­zu­miałe; mobi­li­za­cja powszechna. Po połu­dniu powia­da­mia mnie tele­fo­nicz­nie kolega z Kra­sne­go­stawu, że Chełm otrzy­mał już roz­kaz o mobi­li­za­cji powszech­nej. Zarzą­dzam alarm sta­ro­stwa i poli­cji; cze­kamy dalej. Aż tu dzwoni do mnie dowódca 3. Dywi­zji Legio­no­wej puł­kow­nik Marian Tur­kow­ski, aby bez jego zgody nie wyko­ny­wać, względ­nie nie uru­cha­miać mobi­li­za­cji, gdyż zaszła jakaś pomyłka. Łączę się z woje­wodą, który potwier­dza słowa puł­kow­nika. Nic nie rozu­miem; sta­ro­stwo chełm­skie i inne, które otrzy­mały depe­sze, wstrzy­mują się, co to jest? Byłem nie tylko zde­ner­wo­wany, ale wprost prze­ra­żony, jak może w tak wiel­kiej i tak waż­nej chwili pań­stwo­wej szwan­ko­wać coś w apa­ra­cie mobi­li­za­cyj­nym. Kto zatrzy­muje mobi­li­za­cję? Dla­czego? Roz­ma­ite myśli kotłują się tu gło­wie. Prze­cież w sytu­acji naszej każda minuta jest droga ”⁷⁴.

Kapi­tan Janusz Bob­kow­ski tak zre­la­cjo­no­wał sytu­ację zwią­zaną z ogło­sze­niem, a następ­nie odwo­ła­niem mobi­li­za­cji powszech­nej: „Roz­kaz o mobi­li­za­cji powszech­nej otrzy­ma­li­śmy dwa razy. W ślad za jed­nym tele­gra­mem nad­szedł następny, odwo­łu­jący zarzą­dzoną mobi­li­za­cję, która jed­nak w nie­któ­rych miej­sco­wo­ściach roz­po­częła się i do oddzia­łów zaczęli napły­wać rezer­wi­ści, dopiero następ­nego dnia zarzą­dzona mobi­li­za­cja nie została odwo­łana. Sądzi­li­śmy, że odwo­ła­nie mobi­li­za­cji jest rów­no­znaczne z osią­gnię­ciem poro­zu­mie­nia z Niem­cami lub ist­nieją poważne moż­li­wo­ści zaże­gna­nia wojny, w któ­rej wybuch nie wie­rzono do ostat­niej chwili”⁷⁵.

W stan goto­wo­ści bojo­wej posta­wiono 3. DPLeg. W zamoj­skich kosza­rach sta­cjo­no­wał 3. pal­leg. pod dowódz­twem ppłk. Toma­sza Nowa­kow­skiego, a także dwa bata­liony 9. ppleg.; cało­ścią pułku dowo­dził ppłk Zyg­munt Bie­row­ski. W Toma­szo­wie Lubel­skim stał nato­miast III/9. ppleg. Wszyst­kie te for­ma­cje miały zostać wysłane na front w pierw­szym rzu­cie mobi­li­za­cji powszech­nej. Z 9. ppleg. i 3. pal­leg. zamie­rzano także sfor­mo­wać III/94. pprez. oraz II/51. pal. Pod­od­działy te były prze­zna­czone dla 39. DPRez., nad którą dowódz­two objął gen. Olbrycht. Ów zwią­zek tak­tyczny miał być zmo­bi­li­zo­wany w dru­gim rzu­cie. W Toma­szo­wie z kadry 2. dywi­zjonu tabo­rów pla­no­wano utwo­rzyć kolumnę wozów tabo­ro­wych. Zarówno 3. DPLeg., jak i 39. DPRez. weszły w skład Armii Odwo­do­wej „Prusy”⁷⁶.

31 sierp­nia usta­lono plan trans­portu poszcze­gól­nych jed­no­stek, jak rów­nież służb, które wcho­dziły w skład 3. DPLeg. płk. Tur­kow­skiego. Plan otrzy­mał kryp­to­nim „Emil”. Zgod­nie z jego zało­że­niami jako pierw­szy z Zamo­ścia miał wyje­chać I/3. pal­leg., kolej­nego dnia gar­ni­zon miały opu­ścić m.in. dowódz­two i sze­fo­wie służb zamoj­skiej dywi­zji, jej kwa­tera główna, sąd polowy oraz żan­dar­me­ria. Ponadto 4 wrze­śnia zamie­rzano wysłać dowódz­twa 3. pal­leg. i 9. ppleg., a także I/9. ppleg. oraz szwa­dron kawa­le­rii dywi­zyj­nej. W kolej­nych dniach pla­no­wano prze­trans­por­to­wać pozo­stałe pod­od­działy wspo­mnia­nych puł­ków. Owe ele­menty 3. DPLeg. miały zostać zała­do­wane do wago­nów na bocz­nicy kole­jo­wej, która wów­czas mie­ściła się w Nowej Osa­dzie, zachod­niej dziel­nicy Zamo­ścia. Opusz­cza­jąc mia­sto, zmo­bi­li­zo­wane oddziały miały być skie­ro­wane przez w Lublin w oko­lice Dęblina, a następ­nie w rejon Rado­mia.

Mobi­li­za­cja na ogół prze­bie­gała spo­koj­nie, choć począt­kowo przej­ściowe kło­poty spra­wiło ode­bra­nie spe­cja­li­stów, któ­rych prze­rzu­cono do innych jed­no­stek na zacho­dzie kraju. Był to bowiem efekt wymiany „nie­pew­nych” żoł­nie­rzy – głów­nie pocho­dze­nia nie­miec­kiego. Te braki dość szybko uzu­peł­niono dzięki ofiar­nej pracy miej­sco­wych władz woj­sko­wych i cywil­nych. W przeded­niu wojny w zamoj­skim gar­ni­zo­nie pano­wała dobra atmos­fera. Nie­mniej pewne zamie­sza­nie wpro­wa­dzili, ścią­gnięci głów­nie ze Ślą­ska i z Wiel­ko­pol­ski woj­skowi, któ­rzy sze­rzyli defe­ty­styczne nastroje⁷⁷. Pod­po­rucz­nik Wła­dy­sław Roman napi­sał: „ W 23. pułku arty­le­rii lek­kiej w Będzi­nie wykryto wśród żoł­nie­rzy człon­ków orga­ni­za­cji mło­dzieży hitle­row­skiej Hitler­ju­gend i prze­nie­siono ich do puł­ków w Pol­sce cen­tral­nej. Ja rów­nież dosta­łem takich dwóch poli­tycz­nie podej­rza­nych, odda­jąc w zamian bar­dzo dobrych bom­bar­die­rów ”⁷⁸.

Duży nacisk kła­dziono na obronę przed nalo­tami bom­bo­wymi. Pierw­sze szko­le­nia w zakre­sie bier­nej obrony prze­ciw­lot­ni­czej⁷⁹ na Zamojsz­czyź­nie roz­po­częły się jesz­cze pod­czas mobi­li­za­cji alar­mo­wej. Na jej czele sta­nął Michał Nowacki, ówcze­sny wice­bur­mistrz Zamo­ścia. W ramach przy­go­to­wań do powietrz­nej ochrony mia­sta zdo­łano m.in. wyko­pać ok. 4 tys. m oko­pów prze­ciw­lot­ni­czych, zor­ga­ni­zo­wano też wiele schro­nów w sta­rych zamoj­skich pod­zie­miach. Istot­nym man­ka­men­tem zamoj­skiej OPL był brak sta­łej broni prze­ciw­lot­ni­czej w mie­ście. W związku z tym ogra­ni­czała się ona jedy­nie do niwe­lo­wa­nia efek­tów bom­bar­do­wań poprzez uświa­da­mia­nie miesz­kań­ców w kwe­stii zagro­że­nia lot­ni­czego oraz budowę obiek­tów, które mogły zapew­nić choćby pro­wi­zo­ryczną ochronę lud­no­ści cywil­nej przed skut­kami nalo­tów.

Sta­ro­sta Sochań­ski opi­sał dzia­ła­nia władz miej­skich zmie­rza­jące do zapew­nie­nia wła­ści­wej ochrony przed ata­kami powietrz­nymi nastę­pu­jąco: „ Wice­bur­mistrz Michał Nowacki jako komen­dant OPL mia­sta dopro­wa­dził cały teren Zamo­ścia tak pod wzglę­dem orga­ni­za­cyj­nym, jak i rze­czo­wym do nale­ży­tego poziomu. Komendę OPL umiesz­czono w piw­ni­cach powia­to­wego ośrodka zdro­wia przy ul. Pił­sud­skiego. Odczysz­czono stry­chy z mate­ria­łów łatwo­pal­nych, zor­ga­ni­zo­wano łącz­ność, przy­go­to­wano potrzebny sprzęt do obrony bier­nej w komen­dach blo­ków . Gdyby jesz­cze ze strony woj­ska posta­rano się o dwa działa prze­ciw­lot­ni­cze, byłoby mia­sto zdolne do prze­trzy­ma­nia nie kilku nalo­tów, a mogłoby trwać o wiele dłu­żej w dobrej for­mie pod wzglę­dem psy­chicz­nym bez zała­ma­nia się moral­nego ”⁸⁰.

Zarówno stała, jak i czynna OPL mie­ściła się w Zawa­dzie. Znaj­do­wał się tam bowiem ważny węzeł kole­jowy, nie­zbędny do trans­portu wojsk na front. Jej obsada miała jed­nak na wypo­sa­że­niu jedy­nie kara­biny maszy­nowe, które, co prawda, były w sta­nie zwal­czać wro­gie samo­loty na niskim puła­pie, lecz były nie­mal cał­ko­wi­cie nie­przy­datne w walce z cięż­szymi bom­bow­cami hory­zon­tal­nymi. Także w Zamo­ściu okre­sowo poja­wiała się czynna obsada OPL, jed­nak mie­ściła się ona jedy­nie w obiek­tach istot­nych z woj­sko­wego punktu widze­nia, tj. na tere­nie dworca kole­jo­wego i koszar. Podob­nie jak w Zawa­dzie, do obrony przed nalo­tami lot­ni­czymi miały słu­żyć kara­biny maszy­nowe. Warto przy tym pod­kre­ślić, iż ochrona prze­ciw­lot­ni­cza kom­plek­sów woj­sko­wych w Zamo­ściu miała cha­rak­ter impro­wi­zo­wany⁸¹.

Istotną rolę w sys­te­mie obron­nym odgry­wały ośrodki zapa­sowe, któ­rych głów­nym zada­niem było uzu­peł­nia­nie strat wojen­nych poszcze­gól­nych for­ma­cji. Z powodu szcze­gól­nego cha­rak­teru pracy ośrod­ków w ich orga­ni­za­cji nie mogło być więk­szych zakłó­ceń. Zgod­nie z pla­nem mobi­li­za­cyj­nym ośrodki zapa­sowe na Zamojsz­czyź­nie miały się znaj­do­wać w dwóch mia­stach, tj. w Zamo­ściu i Hru­bie­szo­wie. W tym pierw­szym zamie­rzano umie­ścić OZ 3 DPLeg. oraz OZ Arty­le­rii Kon­nej nr 2, zmo­bi­li­zo­wany przez 2. dak z Dubna, a ponadto Ośro­dek Zbie­ra­nia Nad­wy­żek 3. pal­leg., który pod­le­gał wła­dzom OZ AK nr 2 z sie­dzibą we Wło­dzi­mie­rzu Wołyń­skim. W Hru­bie­szo­wie nato­miast miał funk­cjo­no­wać OZ Wołyń­skiej BK⁸².
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: