Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Tożsamość - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 października 2023
Ebook
32,99 zł
Audiobook
34,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tożsamość - ebook

Największe zło wysługuje się naiwnością

Opinią publiczną w Stanach Zjednoczonych wstrząsa seria brutalnych morderstw. Ofiarami padają całe rodziny, a zabójca nie oszczędza nawet małych dzieci. Na miejscu zbrodni sprawca zostawia zawsze swoisty podpis – bilet autobusowy i zagadkowy rysunek ludzika wykonany krwią ofiar. Policja jest bezradna: wszystkie tropy zdają się prowadzić donikąd.
Kilka miesięcy później w niewyjaśnionych okolicznościach znikają młode kobiety. Zaginionych nic ze sobą nie łączy, żyją w różnych częściach kraju i brakuje jednoznacznego klucza, według którego padają ofiarami porywacza. Czy to możliwe, by za wszystkim stała jedna osoba? Czy te zdarzenia mają coś wspólnego z wcześniejszymi krwawymi zabójstwami? Agenci FBI z Tomem Vesuvio na czele muszą wykorzystać wszystkie możliwe sposoby, by namierzyć sprawcę. Przekopując stosy policyjnych dokumentów, w końcu natrafiają na pewną nietypową zbieżność, która przykuwa ich uwagę. Wkrótce okaże się, że w tej sprawie nic nie jest oczywiste, a ofiara i oprawca lubią zamieniać się miejscami…

– Przodem, maleńka – rzucił do niej.
Niewiele myśląc, wyjęła nóż i drasnęła nim napastnika. To był ruch, którego nie mogła wykonać podczas walki, bo groził wykluczeniem z gry całego zespołu, ale miała to gdzieś. Instynkt był silniejszy. Kiedyś sobie obiecała, że tamtego dnia ostatni raz ktoś powiedział do niej w ten sposób.
Mężczyzna spojrzał na nią i oblizał krew, która zaczęła sączyć się z rany na policzku.
Polegli kompani musieli odczekać przepisowe dziesięć minut, by wyjść w białych kamizelkach i zmierzać w kierunku bazy, tym razem przegrali. Niebieski chwycił ją za szyję i przyciągnął do siebie, zerwał z niej hełm i uderzył rękojeścią wyrwanego z jej dłoni noża. Upadła, poczuła tylko pulsującą skroń i straciła przytomność.
Obudziła się w ciemnym i wilgotnym pomieszczeniu przykryta kocem.

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8313-681-3
Rozmiar pliku: 985 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Sierpień 2022 roku
Michigan, Traverse City
Debbie Watson, lat 28

Nad Traverse City w stanie Michigan zbierały się gęste chmury, ale komunikaty radiowe mówiły tylko o przelotnym deszczu i dla Debbie Watson była to dobra wiadomość. Zanim przetarła oczy i wyciągnęła się jak pantera na swoim łóżku, zdążyła odpisać Suzy i umówić się na wieczornego drinka.

To była chyba jedyna dziewczyna, która potrafiła ją zrozumieć, i Debbie nie musiała przy niej ukrywać nastroju, w jakim się właśnie znajduje. Skromna, a przy tym bardzo atrakcyjna i po kilku drinkach odważna bardziej niż myśliwy na safari, co było jej wieczną zgubą. Nie raz i nie dwa wdawała się w kłótnie w barze u Martina, ale na całe szczęście on miał tego świadomość i w pewnym momencie wlewał jej już mniej alkoholu do drinków lub ignorował i kazał się uspokoić.

Dwudziestoośmioletnie życie Debbie niczym się nie wyróżniało, podobnie zresztą jak i ona, a było tak spokojne, że sama była pełna podziwu, że jeszcze samej sobie się nie znudziła. I gdyby dodać, że była ani za brzydka, ani za ładna, to przeciętność byłaby jej cechą główną. Tak przynajmniej o sobie myślała. Nie żeby chciała podkreślać niski poziom własnej wartości, ale po różnych życiowych historiach było jej łatwiej wychodzić na prostą z tym przeświadczeniem.

Wstała, spojrzała na elektroniczny wyświetlacz budzika i wyłączyła w nim radio. Nałożyła klapki i idąc do kuchni, długim ziewnięciem zaczęła dzień.

Piątek był jej ulubionym dniem, który miała przeznaczyć na odpoczynek.

Dłuższą chwilę rozmyślała o tym wszystkim i wybrała w komórce numer do pracy.

– Szefie, mogę być dzisiaj godzinę później? – spytała. – Mam sprawę do załatwienia, a po osiemnastej będzie już za późno.

Mason Nolan był poczciwym emerytem. Po śmierci córki bardzo się zmienił, a firma, którą jeszcze prowadził, była dla niego zwykłą odskocznią. Nie potrafił przestać myśleć o swoim jedynym dziecku. Żona od niego odeszła, bo nie potrafili spojrzeć sobie w oczy po tych tragicznych wydarzeniach. Obwiniali siebie nawzajem za ten nieszczęśliwy wypadek i przy każdej kolejnej rocznicy tego wydarzenia Nolan zamykał się w swoim garażu. Pił i oglądał w nieskończoność zdjęcia swojej kochanej córeczki.

Wiedział też, że Debbie jest jedynaczką, i dobrze ją traktował, niemalże jak swoją małą Vicky. Czasem rozmawiał ze swoją pracownicą i wspominał stare czasy. To mu pomagało, te rozmowy były dla niego swoistą terapią.

– Nie ma sprawy, otworzę i tam się spotkamy – odpowiedział i się rozłączył.

Debbie położyła swój wysłużony smartfon na blacie i uruchomiła ekspres do kawy. Otworzyła lodówkę i przez dłuższą chwilę zastanawiała się, co zjeść na śniadanie. Niespodziewanie usłyszała jakiś hałas dochodzący z dalszej części domu. Przeszła w tryb czujności.

– Co to było? – zapytała samą siebie i wyjęła z szuflady największy nóż.

Niedawno oglądały z Suzy horror na DVD i do tej pory na wspomnienie o nim, dostawała gęsiej skórki. Miała bujną wyobraźnię i zwykle dopowiadała sobie coś od siebie, a potem musiała zasypiać przykryta po same uszy. Teraz też przestraszyła się nie na żarty.

Schowała nóż za plecami i idąc cichym krokiem, nasłuchiwała kolejnego dźwięku. Z kuchni, która była najdalej położonym pomieszczeniem jej parterowego domu, przeszła kilka kroków przez korytarz i po prawej stronie nacisnęła klamkę pierwszego z pokoi. Był wysprzątany, pachniał odświeżaczem i służył jako gościnny. Urządzony bez jakichkolwiek fanaberii.

Debbie lubiła przestrzeń, pokój nie mógł być zawalony meblami i niepotrzebnymi gratami. Wystarczyły stolik, kanapa, szafka nocna i lampka. Komoda na przeciwległej ścianie dopełniała tylko formalności. Prosty styl. Zasłony nie wpuszczały za dużo światła do środka, a kwiaty na parapecie kwitły w najlepsze. Specjalnie wybrała takie, które nie wymagały szczególnej opieki.

Nóż ślizgał się dziewczynie w spoconej dłoni, obracała go i zaciskała, aż pobielały jej knykcie.

Dźwięk się powtórzył i teraz był wyraźniejszy. Tak jakby ktoś przesunął jakiś przedmiot. Lecz nadal nie potrafiła dokładnie określić, co to mogło być. Nie chciała krzyczeć w panice, zdecydowała, że spróbuje przekonać się, co to za hałasy. Wystawiła delikatnie głowę na szeroki korytarz, a upewniwszy się, że nikogo w nim nie ma, poszła kilka kroków dalej.

W łazience paliło się światło i Debbie nie była pewna, czy ktoś wtargnął do jej domu, czy zapomniała je zgasić wieczorem, zanim poszła spać. Chwilę potem weszła do wewnątrz. Wanna lśniła bielą, a lustro odbijało jej przestraszoną postać. Ciemne i potargane włosy kładły się na jej ramionach i aż prosiły się o szczotkę. Dziewczyna w myśli zganiła się za wygląd, zdawała sobie sprawę, że dziś czas nie działa na jej korzyść i jak tak dalej pójdzie, będzie musiała pojechać autobusem, choć przeważnie szła do biura na piechotę, znajdowało się niedaleko przystani.

Za lekkim łukiem dotarła do salonu, znajdującego się prawie naprzeciwko trzeciego pokoju. Jeden krok i znalazła się w środku. Znowu nasłuchiwała, a dom sprawiał wrażenie, jakby nie oddychał wraz z nią. Jej pierś podnosiła się i opadała. Debbie starała się tłumić każdy oddech, by móc usłyszeć najmniejszy szmer.

Kolejny raz przesunęła nóż w dłoni i upewniła się, czy chwyt jest na tyle wystarczający, by podczas ataku nie upuścić go na podłogę.

W salonie stał telewizor, którego prawie nie używała. Wolała czytać książki i słuchać muzyki. Spędzała tu jedynie babskie wieczory razem z Suzy, gdy oglądały ulubione filmy. Na lewej ścianie stała obszerna komoda, a na niej zdjęcia. Ściany pokrywała wzorzysta tapeta z kwiatowym ornamentem. Komoda zasłaniała jedną trzecią jej wysokości. Kwiaty w doniczkach czekały na sobotnie cotygodniowe podlewania. Wygodny narożnik wyglądał tak, jakby od jakiegoś czasu nikt z niego nie korzystał. Kurzu na ekranie było tyle, że telewizor mógłby służyć za tablicę.

I służył.

Dłoń odbita na samym jego środku wyglądała epicko. Tak jakby kontur ekranu był kluczem do wewnętrznego świata. Pomyślała, że dawno tu nie sprzątała, i od razu uznała, że w ten weekend zacznie właśnie od tego miejsca.

Znowu usłyszała lekki szmer, teraz już wiedziała, że dochodził z sypialni. Tylko zastanawiała się, jak to możliwe, skoro niedawno tam była i nie widziała tam nic podejrzanego. Wyszła z salonu i przybrała obronną pozycję. Skupione, zmrużone oczy, chłodne ostrze noża wyciągnięte jak wędka i czujność łowcy. Na moment się zawahała i zaczęła rozpracowywać plan obrony, odliczyła w pamięci trzy najdłuższe w życiu sekundy i zakradła się do sypialni.

Letni wiatr rozchylał delikatne firany i rozwiewał ich kształt, unosząc całą połać do wnętrza pokoju, a plastikowe motyle przyczepione na ich powierzchni szurały o ramę i szybę okienną. Jedna z tafli materiału zsunęła się na parapet, wydobywając z siebie taniec kolorowych owadów, który niemalże przyprawił Debbie o atak serca.

– O Jezu, ale ja jestem głupia – uspokoiła się dziewczyna.

Weszła na kanapę i zdjęła wszystkie dwadzieścia przypinek, nie chciała znowu popadać w paranoję, gdy innym razem coś tak banalnego ją przestraszy. Wrzuciła plastikowe motyle do szuflady szafki nocnej i spojrzała na zegarek. Miała pół godziny na dotarcie do biura.

– Kurwa – przeklęła i natychmiast skierowała się do dębowej szafy, by skompletować piątkowy strój do pracy.

Czarne leginsy, sportowe buty i biały podkoszulek z nadrukiem byłej uczelni.

Spojrzała kolejny raz w niebo i dorzuciła dżinsową katanę z mnóstwem ćwieków, zamków i rzemyków. Zawsze śmiała się, gdy ją zakładała, że ubiera się w choinkę.

Zdążyła umyć zęby i nalać kawy do filiżanki, wczorajsza kanapka pozostawiona w lodówce pod szklanym przykryciem musiała na razie wystarczyć i zastąpić śniadanie. Przełknęła ostatni kęs, popiła i wybiegła z domu, zamknąwszy drzwi na klucz.

Dochodziła dziesiąta trzydzieści.2

Mason Nolan był na nogach już od szóstej trzydzieści rano i uzupełniał paliwo w swoich czterech łodziach wycieczkowych. Przy okazji sprawdził łączność. Robił tak od dawna, teraz mógłby nazwać to rytuałem. Wszystko musiało pasować i działać, jego wrodzony pedantyzm. Ułożone kapoki, lśniący kokpit i lodówka pełna świeżej żywności.

Kiedy zauważył Debbie, uśmiechnął się i do niej pomachał, gdy wychodziła na ostatnią prostą przed biurem i poprawiała włosy. Przemył dłonie, wytarł papierowym ręcznikiem i zmiętą kulkę wrzucił do kosza.

– Dzień dobry, szefie – przywitała się sekretarka i zerknęła na przystań.

– Witaj, Debbie, wszystko w porządku?

– W najlepszym, panie Nolan, napijemy się kawy? – zaproponowała.

Pięćdziesięciolatek nie oponował, a wręcz przyklasnął w dłonie i położył serdecznie jedną z nich dziewczynie na ramieniu. Była strzaskana słońcem, wypełniona zarysem wyrzeźbionych żył i zapracowanych stawów, na które czasem narzekał.

– Chodźmy – powiedział i poprawił wysłużoną czapkę z daszkiem z logo swojej firmy.

Wiatr powoli rozganiał chmury i tracił na sile, a tym samym piątek zaczął się układać. Debbie znowu poprawiła włosy i sprawdziła listy uczestników wycieczek w firmowym komputerze.

– Mamy jeszcze dwa wolne miejsca, szefie.

– Można powiedzieć, że już nie, bo jakiś gość zarezerwował te dwa ostatnie. Miałem zamiar to zaraz wprowadzić do danych, bo zaczepił mnie przy łódce i dał dwadzieścia dolarów zaliczki, resztę dopłaci przed wypłynięciem.

– A jak wyglądał?

– Chyba mógł być około czterdziestki. Włosy blond, opalony, kilka tatuaży, białe zęby i ciemne okulary.

– Ale szef dokładny – zaśmiała się Debbie.

Nolan miał pamięć do ludzi, a do swoich klientów w szczególności. To oni często wracali na jego łodzie, zabierając ze sobą swoich kolejnych znajomych w rejs.

– Przedstawił się jako Ivan.

– Rosjanin?

– Po akcencie tego bym nie powiedział. Czemu pytasz?

– A, nic. Myślałam, że to ktoś stąd. Tydzień temu mój sąsiad, Bill, pytał o ceny i o to, jak często wypływamy ponurkować przy Beaver Island.

– No właśnie pół godziny temu o ciebie pytał.

– Bill?

– Nie, Ivan.3

Suzy kończyła zaznaczać grubą kreską brwi, gdy zadzwoniła komórka. Dziewczyna przeklęła pod nosem i zeszła na dół piętrowego domu.

Różowy aparat wibrował na stole i odtwarzał jej ulubiony utwór „Sex on the fire”, aż dotarł do krawędzi i prawie spadł na podłogę, a futerkowa obudowa z małymi uszami psa, która zawsze rozśmieszała wszystkich znajomych Suzy, zatrzęsła się jak szczeniak.

– Co tam? – zapytała rozmówcę.

Mężczyzna westchnął i przywitał atrakcyjną brunetkę krótkim „Cześć”.

– Będziesz dziś w klubie u Martina? – spytał.

– Będziemy.

– O, widzę, że coś się zmieniło – parsknął jej znajomy, John.

– Nic się, gamoniu, nie zmieniło, przyjdę z Debbie. Co chciałeś?

– To w sumie dobrze, bo wpadnę z kumplem. Dawno się nie widzieliśmy, więc będzie nas czworo. Tak jakby do pary, no nie?

– Weź się ogarnij, stary, że niby ty i ja?

– No i elegancko, Suzy – prowokował chłopak.

– John, wybieram się do centrum i jestem zajęta, a ty się podniecasz jak gówniarz. Między nami to był tylko seks, więc się nie nakręcaj.

– Na ucho mówiłaś mi co innego.

– Byłam nawalona. Do później.

Telefon wylądował na fotelu i cisza wypełniła szeroką przestrzeń domu. Dziewczyna spięła włosy i przejrzała się w lustrze, które kiedyś zawiesiła przy kręconych schodach. Mrugnęła okiem i sprawdziła, czy brwi mogą tak zostać, czy trzeba jeszcze nad nimi popracować. Nie mogła wyglądać byle jak, wszystko miało być atrakcyjne i zachęcające. Nie po to ci śliniący się na jej widok adoratorzy stawiali jej drinki i obiady w restauracji, by teraz pozwoliła sobie na jakiś defekt, a udawanie wiecznie zrozpaczonej życiem i pogrążonej w kredytach miało jej tylko pomagać w wyciąganiu od nich prezentów, niewielkich sum i zgadzać się na weekendowe wypady za miasto.

Niczym niezmącone życie. Dom po rodzicach, niewielki spadek i prawie darmowa egzystencja. A praca w butiku była tylko dla zabicia nudy i na drobne wydatki. Tak odpowiadała Debbie, gdy przyjaciółka pytała i martwiła się, kiedy Suzy się ustatkuje.4

Detektyw Tom Vesuvio długo czekał na wolny weekend i cieszył się na kilka dni wolnego od zabójstw, porwań i tego wszystkiego, co kojarzyło się z bólem i czasem, który musiał temu poświęcić. Zaproponował swojej żonie, Monice, wyjazd na wyspę, a ta z uśmiechem na ustach przyjęła propozycję i nawet zamieniła się z koleżanką w pracy w szpitalu, by potem odpracować dwa dyżury, na których jej zabraknie.

Zaplanowali piątkowy lot już kilka dni temu, by zabrać niewielki bagaż i polecieć wieczornym samolotem, ale mimo wszystko natura pracoholików obu małżonków była uciążliwa. Obiecali sobie, że jakiejkolwiek elektroniki będą używać wyłącznie w określonych sytuacjach, jak zamawianie posiłku czy taksówki. Mieli pozałatwiać wszystkie swoje sprawy i obowiązki oraz wyciszyć telefony.

– O której będziesz w domu, kochanie? – spytał żonę, gdy zadzwonił do niej do szpitala.

Odebrała prawie od razu.

– O szesnastej kończę i jadę do domu, o której dokładnie jest lot?

– O osiemnastej czterdzieści. Zdążysz się spakować?

– Tak, większość najważniejszych rzeczy jest już w torbie, więc pozostały tylko przybory toaletowe i wieczorna kąpiel.

Vesuvio uśmiechnął się na samą myśl.

– Brzmi zachęcająco – zagaił Monicę.

– Wariat – spuentowała. Nadrobimy na wyspie – zakończyła i pożegnała się milszym słowem.

Detektyw następnie sprawdził ostatnie połączenia i zadzwonił do biura FBI, a Jeff Wilson zrelacjonował mu, co się dziś działo pod jego nieobecność.

– Damy sobie tutaj radę, Tom – zapewnił detektyw. – Zbieraj siły i zobaczymy się za kilka dni, odpocznij.

– Dobrze, ale jak będzie się coś działo, to dzwoń.

– I co to zmieni, przerwiesz urlop?

– No nie, masz rację.

– Zatem do zobaczenia w środę, pozdrów Monicę.

Vesuvio jako szef wydziału zabójstw wiedział, że może w zupełności polegać na swoich ludziach i nie powinien się zamartwiać. Nie wie, co go jeszcze czeka w przyszłości, która sprawa pochłonie go bez reszty i ile przed nim jeszcze nieprzespanych nocy.

Zaniósł bagaże do garażu, sprawdził pogodę i zamówił taksówkę na konkretną godzinę, by zdążyć na lotnisko.

Na Beaver Island świeciło słońce, które coraz częściej przebijało się przez chmury, a prognoza na weekend była obiecująca. Detektyw powoli przyzwyczajał się do myśli o beztroskim leżeniu w hamaku na plaży, wypadzie z grupą nurków na wyznaczoną głębinę jeziora Michigan i spędzeniu tego czasu z żoną. Bez stresu, napięcia i pogoni za złoczyńcami.Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazała się również:

MORDERCA JEST ZAWSZE KROK PRZED INNYMI

Tom Vesuvio pracuje od wielu lat w FBI. Zajmuje się najtrudniejszymi sprawami. Rozwiązał ich wiele, ale w pamięci utkwiły mu te, których nie zdołał doprowadzić do końca.

Pewnego poranka kurier dostarcza detektywowi paczkę od nieznajomego. W środku znajduje się kartka z tajemniczym układem liczb, ziemia i odcięty kobiecy palec. Niedługo po dostarczeniu paczki jej nadawca dzwoni do biura FBI i przyznaje, że kobieta jeszcze żyje, ale detektywom pozostaje czterdzieści osiem godzin, aby ją znaleźć.

Tom Vesuvio i jego współpracownicy rozpoczynają wyścig z czasem. Nie spoczną, dopóki nie znajdą sprawcy. On jednak jest zawsze krok przed nimi.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: