- W empik go
Traktat o wrażeniach zmysłowych - ebook
Traktat o wrażeniach zmysłowych - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 387 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wydawnictwo Biblioteki filozoficznej postępuje bardzo powoli, ale postępuje. W obec naszego ubóstwa materyalnego i niestety w znacznej części i umysłowego; w obec braku zrozumienia doniosłości takiego wydawnictwa nawet ze strony ludzi "piśmiennych", roszczących sobie prawo do sądzenia o wszystkiem i o wszystkich, – ale niestety często bez odpowiednich do tego danych, – w obec tego wszystkiego, marzyć wpradzie nie można o szerszeni rozwinięciu tego wydawnictwa, o zawarciu w niem, na wzór obcych literatur, wszystkiego, co stanowi dorobek filozoficzny ludzkości, co i u nas uznać należy za niezbędny czynnik dalszego postępu na drodze do głębszego pojęcia świata i jego objawów.
Ograniczając wskutek tego z góry wydawnictwo niniejsze do skromniejszych rozmiarów, pragnę jednak skupić w niem przynajmniej przedstawicieli choć najgłówniejszych typowych kierunków myśli filozoficznej; przedstawicieli tych fundamentalnych poglądów, które weszły w skład ustroju umysłowego późniejszych pokoleń, często bezwiednie dla nich. Jasne bowiem uświadomienie w szerszych kołach inteligencyi tych poglądów fundamentalnych przy pomocy źródłowego materyału, jest prawie jedynym środkiem zarówno zachęty do poważniejszych studyów filozoficznych, jak i środkiem przeciwdziałania owej przestraszającej powierzchowności sądu, która u nas coraz bardziej się rozsiada w umysłach, ferując z chaotyczną zarozumiałością ostateczne wyroki w kwestyach najwyższej doniosłości.
Nie dziw, że u zwolenników takiej powierzchowności Biblioteka filozoficzna znalazła dotąd niechętne tylko przyjęcie. Nikt wprawdzie nie zadał sobie pracy ocenienia istotnej wartości wydanych dotąd przekładów Platona i Kartezyusza; żadnego zarzutu w tym względzie nigdzie nie wypowiedziano; ale za to nie brak było głosów, dowodzących ogólnikowo zbyteczności i bezpłodności całego przedsięwzięcia. Na seryo tych głosów traktować nie myślę; wspominam o nich tutaj jednak dla tego, że charakteryzują najlepiej ową płytką sofistykę, z jaką u nas występują przeciwnicy wszelkiej głębszej filozofii. Obawiają się oni, aby Biblioteka filozoficzna, szerzej rozwinięta, nie podkopała z czasem ich popularności. Ale obawa ta świadczy właśnie wymownie o tem, że wydawnictwo to odpowiada istotnej potrzebie społeczeństwa, że zdolnem jest najwłaściwiej usunąć jedną z nader słabych stron naszego życia umysłowego, jaką jest brak gruntowniejszej znajomości ogólnych podstaw poważnego filozoficznego myślenia.
Bogate nabytki nowoczesnej wiedzy nie mogą przynieść należytych owoców dla umiejętnego poglądu na świat, jeżeli umysł, przyjmujący te nabytki, nie jest wdrożony w krytyczną działalność myśli, i nie ma jasnego pojęcia o jej dotychczasowym rozwoju. Bezpośrednie zaś, że tak powiem, poglądowe zaznajomienie z tym rozwojem zarówno młodzieży, dążącej do wyższego wykształcenia, jak w ogóle wszystkich głębszych umysłów, oto zadanie Biblioteki filozoficznej. Kto tego zadania zrozumieć nie chce, lub nie może, ten daje tylko dowód bądź złej woli, bądź wyjątkowej ciasnoty głowy. W jednym i drugim razie dyskusya z przeciwnikami tego przedsięwzięcia staje się poprostu niemożliwą.
Traktat Kondyllaka O wrażeniach zmysłowych jest typowym wykładem teorji sensualizmu. I najnowsi zwolennicy tej teoryi, – o ile się nie gubią we mgle emprycznego dogmatyzmu – stoją dotąd na tym samym gruncie filozoficznym. Nikt wśród nich, co do ścisłości w sformułowaniu ostatecznych podstaw tej teoryi, jak i ze względu na wewnętrzną konsekwencyą w jej rozwinięciu, nie prześcignął Kondyllaka. Przeciwnie, należy otwarcie wyznać, że nieskończone bogactwo szczegółowego materyału, dobytego przez nowszy rozwój fizyologii i psychologii zmysłów, pomimo całej swej niezaprzeczonej doniosłości, odprowadziło jednak wielu współczesnych apostołów sensualizmu od jasnego poglądu na elementarne podstawy tej teoryi i zaszczepiło do jej wykładu taką chaotyczność, że w nim ulotniła się prawie zupełnie nader prosta filozoficzna zasada całego tego poglądu. Po za chaosem szczegółowego materyału i specyalnych badań, rzadko kto dobiera się do tej filozoficznej zasady i do jej bezpośrednich wyników.
Kondyllak to czyni, i dla tego właśnie wzmiankowane dzieło jego pozostało dotąd klasycznym wyrazem sensualizmu. Myśliciel ten zajmuje stanowisko przeciwległe względem idealizmu Platona i racyonalizmu Kartezyusza, i uzupełnia ich poglądy wykazaniem z jednej strony doniosłości wrażeń zmysłowych dla rozwoju życia umysłowego, a z drugiej ścisłemi wywodami, do jakich doprowadza ograniczenie myśli filozoficznej samym konkretnym materyałem tych wrażeń zmysłowych.
Nikt ściślej od Kondyllaka, nie wykazał, jaką ważną rolę odgrywają wrażenia zmysłowe w rozwoju jak pojedynczego człowieka, tak i całej ludzkości. Nowsi historycy kultury, stojący na stanowisku sensualistycznym, pomimo bogactwa faktycznych danych, rzadko tylko zbliżają się do owej przezroczystej jasności, z jaką Kondyllak, na przykładzie swej hipotetycznej postaci, zaznacza udział zmysłów w postępie ludzkiej wiedzy i kultury. Wykazanie w szczególności znaczenia dotyku w tym względzie, pozostanie na zawsze wielką jego zasługą na polu naukowego objaśnienia działalności zmysłów.
Z drugiej znowu strony, tylko studyum Kondyllaka zdolnem jest rozjaśnić chaos w głowach nowoczesnych dogmatyków empiryzmu, dowodzących, że badanie świata, oparte na samym tylko materyale zmysłowym, stanowi jedyne źródło przedmiotowej nauki, owego objektywizmu, który jest ostatecznym celem wszelkich poważnych dążności myśli ludzkiej na polu poznania świata i praw nim rządzących. Kondyllak wykazuje z nieprzepartą siłą logicznej i faktycznej konsekwencyi, że sensualizm, sprowadzając całkowitą treść umysłu wyłącznie do wrażeń zmysłowych, wiąże się bezpośrednio ze subjektywizmem, a następnie i ze skeptycyzmem. Wszelkie wrażenia zmysłowe są z natury swojej nic innego, tylko stany wewnętrzne podmiotu, subjektu, ulegającego tym wrażeniom. Przejścia od tych stanów podmiotowych, subjektywnych, do rzeczywistości zewnętrznej, do świata objektywnego, przy pomocy samych tych wrażeń, odnaleźć niepodobna. I dla tego właśnie konsekwentny sensualista pozostać musi wiecznie w sferze podmiotowej i zgoła nic stanowczego o rzeczywistym, przedmiotowym świecie wypowiedzieć nie może. Musi on zgodzić się na zdanie owej hipotetycznej postaci Kondyllaka, która mówi o sobie: "Jednym ruchem powiek tworzę lub unicestwiani wszystko, co mnie otacza (Część IV Rozd. 8 § 3)". Musi on wyznać, że nie tylko sponiewierana skrajna metafizyka idealizmu, ale i konsekwencye sensualizmu, doprowadzają do subjektywnej konstrukcyi świata, pozbawionej wszelkiej realnej objektywności.
Jeżeli jednak pomimo to, zdrowy rozsądek wszystkich ludzi, a z nim zarówno nauki empiryczne, jak i filozofia, wyzwalająca się z objęć abstrakcyi, licząca się z faktami, przekraczają zakres subjektywizmu, i przyznają realne, od podmiotu niezależne istnienie świata zewnętrznego, jako przedmiotu, nad którym myśl się zastanawia i który poznać usiłuje, – natenczas wyznać należy, że w samym tym fakcie objawia się działanie samoistnych uzdolnień umysłu ludzkiego, niezależnych od wrażeń zmysłowych; uzdolnień, przy pomocy których umysł na podstawie własnych swoich praw, tkwiących w jego odrębnej organizacyi, poddaje wrażenia zmysłowe krytycznemu rozbiorowi i wyprowadza z nich wnioski, sięgające daleko poza zakres ich bezpośredniej treści. Umysł – nie zmysły, procesa myśli, unoszące się po nad wrażenia zmysłowe – nie same te wrażenia, dają nam pewność istnienia świata rzeczywistego, od nas niezależnego; doprowadzają nas do owego objektywizmu, który jest niezbędną podstawą zarówno rzetelnego poznania świata, jak i praktycznej działalności człowieka w nim.
Tylko dla tego, że prawa, rządzące działalnością umysłu, zawierają w sobie treść przedmiotową, że w nich przejawiają się prawa samego bytu, wszechświata; tylko dla tego, posiłkując się temi prawami, idąc za ich wskazówkami, zdolni jesteśmy wynieść się myślą ponad samych siebie i dojść do pojęcia o rzeczywistem istnieniu niezależnego od nas świata.
Prawda, można i należy podjąć kwestyą, czy owe prawa umysłu, niezależne od działalności zmysłów, rzeczywiście mają charakter objektywny; czy rzeczywiście w nich uwydatnia się treść przedmiotowego bytu? Rozbiór tej kwestyi jest przedmiotem krytyki rozumu, którą podjął Kant, w różnicy od krytyki zmysłów, którą Kondyllakowi zawdzięczamy.
Nie wdajemy się tutaj bliżej w rozbiór tej krytycznej kwestyi; powyższe uwagi zaznaczają już jasno, że subjektywizm, jako konsekwencya seusualizmu Kondyllaka, wykazuje sprzeczność tej teoryi nie tylko z powszechną świadomością, ale i ze ścisłą nauką, uznającą rzeczywistość świata zewnętrznego. W każdym razie łatwo pojąć, że filozofia, w swym prawidłowym rozwoju, nie może się ograniczyć tym skeptycznym subjektywizmem sensualizmu, lecz musi szukać pewniejszych podstaw poza obrębem samych wrażeń zmysłowych. A wszyscy, przyznający istotną realność świata zewnętrznego, tem samem przestają być konsekwentnymi seusualistami i powinni zdać sobie krytyczną sprawę z podstaw swojego objektywizmu. W ten sposób studyum Kondyllaka naprowadza z konieczności do dalszych badań filozoficznych, a w szczególności do studyum Kanta, do krytycznego rozbioru jego krytyki rozumu. Kto się tych dalszych badań wyrzeka, ten traci grunt pod nogami; staje się dogmatykiem, człowiekiem, wierzącym w rzeczy, z których sprawy sobie nie zdaje.
Nowoczesny pozytywizm, począwszy od Comta i jego zwolenników, z wyniosłą dumą spogląda na religijny dogniatyzm, na wiarę w Boga, pozbawioną krytycznej, naukowej podstawy. Zapomina jednak, że dogmatyzm empiryczny, wiara w świat zmysłowy, w objektywność świadectwa zmysłów, bez krytycznego rozbioru treści tej wiary, nie posiada ani o jotę więcej wartości naukowej, niż owa wiara religijna. Jedna i druga są bezpośrednimi objawami działalności umysłu, nie zastanawiającego się krytycznie nad samym sobą, ulegającego ślepo przypadkowym wpływom tradycyi, wychowania i wielu innych, czysto indywidualnych czynników. Tymczasem cała doniosłość filozofii w rozwoju umysłowym polega właśnie natem, że wpływy owe poddaje krytycznemu rozbiorowi i doprowadza umysł do możliwej w tym względzie jasności i samodzielności.
Nie każdy potrzebuje zajmować się takiemi badaniami krytycznemi; nie każdy potrzebuje być filozofem. Do codziennego życia wystarcza zazwyczaj zarówno dogmatyzm religijny, jak i dogmatyzm empiryczny. Ale rozprawiać o filozofii, nadawać sobie minę sędziego nad dobytkiem pracy umysłowej najgłębszych myślicieli świata; – a przytem jednak nie posiadać nawet pojęcia o najistotniejszych krytycznych zadaniach filozofii, – jest to objaw tak przerażającej płytkości i powierzchowności, że nań zdobyć się mogą tylko umysły, pozbawione wszelkiego wykształcenia filozoficznego, nie znające gruntownie ani jednego z pierwszorzędnych dzieł filozoficznych.
Dla takich właśnie umysłów Biblioteka filozoficzna jest rzeczą konieczną. Umysłom takim nie można dość usilnie zalecić studyum i dzieła Kondyllaka; ale naturalnie całego dzieła; nietylko pierwszej jego części, lecz mianowicie i ostatniej, zawierającej w sobie ogólne wywody sensualizmu. Nie ma lepszego środka, aby i naszych popularyzatorów sensualistycznych teoryj przebudzić z błogiego snu dogmatyzmu, wyrwać ich z owych bezkrytycznych, płytkich majaczeń, które już Jędrzej Śniadecki tak trafnie scharakteryzował jako romanse doświadczenia. W swej mowie O niepewności zdań i nauk na doświadczeniu fundowanych, genialny ten badacz domagał się zasadniczej krytyki doświadczenia; " inaczej, mówi, przewiduję, iż wkrótce cała budowa nauk fizycznych na samej niemal polegać będzie powadze; albo, że porzuciwszy romanse imaginaeyi i zapalonego umysłu, budować będziemy romanse doświadczenia".
Czy też nasi zwolennicy takich romansów czytali kiedykolwiek tę mowę znakomitego autora Teoryi jestestw organicznych? Czy też znajdą czas i ochotę do uważnego przeczytania od początku do końca choćby polskiego przekładu dzieła Kondyllaka O wrażeniach zmysłowych? Nie wiem tego! Wiem atoli, że rozprawiać publicznie o filozofii, wydawać sądy o rozlicznych jej kierunkach, ma prawo tylko ten, kto się zapoznał przynajmniej z pierwszorzędnemi dziełami, stanowiącemi Bibliotekę filozoficzną świata.
Henryk Struve,
Warszawa, w Maju 1887 r.Wstęp tłumacza "Traktatu o wrażeniach zmysłowych"
Etienne Bonnot de Mably Condillac (Kondyllak) urodził się w Grenobli dnia 30 Września 1715 r. Był on młodszym bratem opata Mably, znanego publicysty, który w r. 1771 w Polsce przebywał, a w dziesięć lat później ogłosił zajmujące pismo p… t. Du gouvernement et des lois de la Pologne. Poświęciwszy się również zawodowi duchownemu, Kondyllak został wcześnie opatem w Mureaux. Stan kapłański nie odpowiadał jednak w zupełności jego powołaniu i dla tego, czując pociąg do świeckich nauk, zajął się w swem samotnem opactwie głównie studyami filozoficznemu
W trzydziestym roku życia ogłosił pierwsze swe dzieło O początku wiedzy ludzkiej (Essai sur l'origine des connaissances humaines, 2 tomy 1746). Dziełem tem przyczynił się do rozpowszechnienia we Francyi nauki Locka, która stała się punktem wyjścia dla jego własnych prac filozoficznych. W trzy lata później poświęcił nowe dzieło rozbiorowi krytycznemu systematów metafizycznych, szczególniej Malebrancha, Spinozy. Leibnitza, wykazując, że tylko doświadczenie może doprowadzić do jasnych poglądów na świat (Trait é des syst è mes, 2 tomy 1749). Przytem zajmował się z tegoż empirycznego stanowiska kwestyami estetycznemi i wyłożył w tymże czasie swe zapatrywania na piękno, w osobnem dziele (Recherches sur l'origine des id é es, que nous avons de la bedut é , 2 tomy. 1749), Najgłówniejszem jednak dziełem Kondyllaka, którem zjednał sobie imię typowego przedstawiciela teoryi sensualizmu, jest jego Traktat o wrażeniach zmysłowych (Trait é des sensations. Pierwsze wydanie w dwóch tomach wyszło w Paryżu i Londynie 1754).
O dziele tem, zaznaczającem różnicę między poglądami Kondyllaka i jego poprzednika Locka, powiemy więcej w dalszym ciągu niniejszego wstępu. Jego uzupełnieniem nazwać można Traktat o zwierzętach (Trait é des animaux, 2 tomy 1755), poświęcony przeważnie krytycznemu rozbiorowi poglądów na życie zwierzęce znakomitego przyrodnika Buffona, a w szczególności jego zdania, że zwierzęta są tylko czującemi automatami. Nadto Kondylak pisywał i mniejsze rozprawy, jak np. Rozprawę o wolności (Dissertation sur la Libert é ), która stanowi również uzupełnienie jego Traktatu o wrażeniach zmysłowych i rozstrzyga kwestyę wolności ze stanowiska sensualistycznego, na podstawie działania wrażeń przyjemności i nieprzyjemności.
Dobiwszy się powyższemi pracami u współczesnych sławy pierwszorzędnego pisarza, myśliciela i uczonego, Kondyllak w r. 1755 powołany został na wychowawcę infanta Panny, późniejszego księcia Parmy Ferdynanda I z domu Burbonów. Dla swego wychowańca napisał cały szereg dzieł, które wydane zostały p… t. Cours d' é tude pour l'instruction du prince de Parma (13 tomów, r. 1755 i nast.). Stanowią one podręczniki do gramatyki, logiki i historyi (L'art de parles, L'art de penser, L'art de raisonner, L'art d'ecrire, Grammaire, Histoire g é n é rale des hommes et des empires). W uznaniu tych dzieł Akademie w Berlinie, Parmie i Lionie wybrały Kondyllaka swoim członkiem.
Powróciwszy do Francyi w r. 1768, wybranym został również na Członka Akademii francuzkiej, lecz w pracach jej nie przyjmował żadnego udziału, prowadząc znowu życie samotne w odosobnieniu od ruchu umysłowego swego czasu. Stan kapłański i pierwotne studya teologiczne nadawały w ogóle pracom i stosunkom towarzyskim Kondyllaka charakter odrębny i miarkowały w wielu razach zarówno jego przekonania, jak i jego postępowanie. Dogmata teologii uznawał milcząco, a gdy konsekwencye jego poglądów filozoficznych z nimi się rozchodziły, natenczas w dopiskach powoływał się zazwyczaj na ograniczoność umysłu ludzkiego, który w tajniki wiary wniknąć nie jest w stanie. Toż samo powtarza się i w jego stosunkach osobistych. Znał dobrze Diderota, Jana Jakuba Russa i innych przedstawicieli radykalnych dążności swego czasu, ale tych kompromitujących znajomości nigdy nie pielęgnował i w ogóle trzymał się zdaleka od wszelkiej wojującej filozofii, od wszelkich reformatorskich, a tembardziej rewolucyjnych tendencyj. I to objaśnia jego zamiłowanie do cichego życia w samotnem odosobnieniu.
Pod koniec życia zajmował się Kondyllak i kwestyami ekonomicznerni, jak o tem świadczy jego praca O handlu i rządzie i ich wzajemnym do siebie stosunku (Le commerce et le Gouvermament, consid é r é s relativement l'un à l'autre. 1776). Na wezwanie zaś komisyi Edukacyjnej w Polsce, napisał ze swego sensualistycznego stanowiska Logikę, która przez długi czas używaną była w naszych szkołach jako podręcznik. Wyszła ona z druku na kilka tygodni przed śmiercią autora p… t. Logique ou les pr é mier s d é veloppements de l'art de penser. 1780. Na język polski przełożył ją dopiero w dwadzieścia dwa lat później Jan Znosko, profesor s/kół akademickich wileńskich p… t. Loika czyli pierwsze zasady sztuki myślenia. Wilno 1-sze wyd. 1802, 2-gie 1808. 3-cie 1819 r. Jako dowód rozpowszechnienia tej szkolnej logiki Kondyllaka, może służyć ta okoliczność, że przełożoną została również na języki: hiszpański, włoski i nowogrecki.
Kondyllak umarł dnia 3 Sierpnia 1780 r. w opactwie Flux, pod Beaugency, które stanowiło jego beneficyum. Jako dzieło pośmiertne ogłoszono w 1798 r. jego pracę p… t. Langue des calculs. Zbiór wszystkich jego dzieł wydali po jego śmierci w r. 1798 Arnoux i Mousnier (Oeuvres compl è tes de Condillac. 23 tomów). Późniejsze wydania wyszły 1803 i 1824 r. Niniejszy przekład Traktatu o wrażeniach zmysłowych dokonany został z pomienionego wydania z r. 1798. W wydaniu tem uwzględniono wszelkie poprawki i uzupełnienia, w które sam Kondyllak z biegiem czasu zaopatrzył pierwsze wydanie tego traktatu z r. 1754.
W wieku XVIII filozofia Locka miała wpływ przeważny na umysłowość francuzką. Zauważyć można łatwo w dziejach filozofii, że o ile charakter filozofii niemieckiej jest metafizyczny, a francuzkiej racyonalistyczny, o tyle Anglicy są przeważnie empirykami. Wzajemne wpływy tych trzech narodów łagodzą jednostronność typu, lecz go nie zmieniają. To też filozofia Locka we Francyi przybrała charakter bardziej racyonalistyczny. Rozwinęła się ona w dwóch kierunkach, w kierunku psychologicznym i społecznym. Do filozofów socyologów XVIII wieku zaliczyć należy takich myślicieli jak Montesquieu, Woltera, Rousseau, Turgot, Condorcet i inni; kierunek zaś psychologiczny rozwinęli w filozofii: Lamettrie, Kondyllak, Helwecyusz, Diderot, Holbach, Cabanis i inni. Nie można też i w tym względzie pominąć Woltera i Rousseau.
Według uwagi Joly'ego, umysł francuski w XVIII wieku, tak jak Grecya po Platonie i Arystotelesie, zatracił zdolność do zastanawiania się nad wielkiemi kwestyami bytu, i dla tego zwrócił się przeważnie do szczegółowych pytań życiowych. Filozofia XVIII wieku, to skeptycyzm, epikureizm i stoicyzm Greków, występujące tylko pod innemi nazwiskami. Wszyscy filozofowie poruszają przedewszystkiem kwestyą szczęścia osobistego.
Ten kierunek myśli był bezpośrednim wynikiem ogólnych dążności czasu i na innych dziedzinach życia. Filozofia francuzka XVIII wieku jest wyrazem tych samych indywidualistycznych dążności, które wywołały wielką rewolucyą francuzką. Dobrobyt osobisty, szczęście jednostkowe, – oto główny cel wszelkich ruchów społecznych i politycznych tego wieku. A chociaż przedstawiciele tych dążności ciągle na ustach mieli społeczeństwo i dobro powszechnego jednak mimowiednie główną sprężyną wszystkich ich dążności był interes własny, egoizm, a przedewszystkiem dobrobyt materyalay. Tak się wyraził duch owego czasu w dziedzinie ekonomii społecznej (Adam Smith), prawa (Montesquieu) i filozofii (sensualizm).
Sensualizm jest filozofią XVIII wieku. Sensulizm jest to wyraz nowy; rzecz sama jednak dawno była znaną. Pod nazwiskiem tem rozumie się kierunek, który pośrednio czy bezpośrednio wyprowadza wszystkie nasze pojęcia z wrażeń zmysłowych i sprowadza w ten sposób wszystkie nasze zdolności do czucia zmysłowego. Sensualizm nie jest to empiryzm; empiryzm bowiem, dowierzając doświadczeniu, zaznacza tylko pewien kierunek metodologiczny poznania, ale systemu poznania nie tworzy. Sensualizm zaś jest to system filozoficzny, który z wrażeń zmysłowych wyprowadza wszelkie poznanie rzeczy.
System ten przyjął w dziejach filozofii rozliczne odcienia, które scharakteryzujemy tutaj w najogólniejszych zarysach.
1) . Sensualizm objektywny. Jest to doktryna materyalistyczna, która zajmując się nie tyle naszą zdolnością poznania, ile raczej rzeczami, będącem i przedmiotem poznania, wierzy tylko w istnienie rzeczy dotykalnych, pod zmysły podpadających, t… j… materyalnych. Dziejowo jest to pierwsza forma sensualizmu, którą już napotykamy u pierwszych filozofów greckich, a którą następnie rozwinęli Demokryt, Epikur i inni myśliciele starożytni.
2). Sensualizm subjektywny. W nowszych dopiero czasach rozwija się sensualizm w najwłaściwszym sobie refleksyjnym i psychologicznym charakterze. Przedstawiciele tego odcienia sensualizmu zajmują się bardziej naturą ducha, aniżeli naturą rzeczy, i we wrażeniach zmysłowych szukają źródła wszystkich naszych zdolności umysłowych i naszych wiadomości. Tego rodzaju sensualizm stanowił w starożytności podstawę subjektywnego skeptycyzmu Pyrrona i jego następców. Wśród zaś filozofów nowożytnych rozwiniętym został głównie przez Locka i Kondillaka.
Odmianą tego sensualizmu subjektywnego jest sensualizm logiczny, a raczej nominalizm, który, po odegraniu wielkiej roli w średnich wiekach, wskrzeszony został w XVII wieku przez Hobbesa. Nominalizm ten dowodzi, że nie mamy żadnych samodzielnych pojęć ogólnych, i że wszystko, co tak zowiemy, są tylko wyrazy, słowa, w których mogą się zawierać najrozmaitsze pojęcia, ideje. Analiza więc logiczna prowadzi tutaj do tegoż rezultatu, do jakiego doszli Locke i Kondyllak za pomocą analizy psychologicznej.
3). Sensualizm moralny graniczy z jednej strony ze szkołą Demokryta i Epikura, z drugiej ze szkołą Locka i Kondyllaka. Uważa on wzruszenia zmysłowe, ból i rozkosz, jako jedyne kryteryum złego i dobrego. Innemi słowy, rozkosz jest dobrem, ból – złem. Należy więc dążyć do rozkoszy, unikać bólu. Tu należą rozliczne odmiany starożytnego i nowoczesnego epikureizmu.
Wspomnieliśmy już, że filozofia Kondyllaka różni się od filozofii Locka. Różnice te jednak wystąpiły dopiero na jaw w jego Traktacie o wrażeniach
zmysłowych, który jest dziełem zupełnie samodzielnem, podczas gdy w pierwszej swej książce: O początku wiedzy ludzkiej, Kondyllak jeszcze zupełnie na Locku się opiera.
Dwa te główne dzieła oznaczają dwie fazy w rozwoju filozofii Kondyllaka.
W pierwszem swem dziele O początku wiedzy, trzymając się jeszcze zupełnie Locka, przyjmuje wraz z nim, dwa zasadnicze czynniki umysłowej działalności człowieka: czucie i refleksyą czyli rozwagę. Czucie stanowi tutaj treść, materyą myśli, pojęć; refleksya zaś nadaje im formę, doprowadza je do naszej świadomości, porównywa je, kojarzy i uogólnia. Tymczasem w Traktacie o wrażeniach zmysłowych, Kondyllak nie przyznaje już za refleksya znaczenia samodzielnego, lecz dowodzi, że jest ona tylko odmianą czucia i w niem się zawiera. Wskutek tego, rozwijając konsekwentnie zasadę sensualizmu, sprowadza wszystkie czynności umysłu, intelektu, do jednego tylko czucia, do wrażeń zmysłowych i skupia w nich jak myśl i wolę, tak w ogóle duszą całą *.
–-
* Ostateczny objaw psychiczny, wynikający z podrażnienia nerwów jednego z organów zmysłowych, Kondyllak nazywa sensation. Tytuł dzieła: Trait è des sensations, przełożonym został na język polski: Traktat o wrażeniach zmysłowych, ponieważ nazwa ta dla oznaczenia sensacyi jest powszechnie używaną. Ale nie jest ona ścisłą, Kondyllak, podobnie jak i cała nowsza psychologia, rozróżnia w procesie psychicznym, towarzyszącym działaniu organów zmysłowych, trzy główne momenta: impresyą (impression), percepcyą (perception) i sensacyą (sensation). Impresya jest to pierwszy bezpośredni objaw działania bodźców na zmysły, i najdokładniej oznacza się polskiem wyrażeniem: wrażenie zmysłowe. Percepcyą ma miejsce, gdy wrażenie ujętem, lub spostrzeżonem zostaje świadomie. Dla
I pod względem filozofii mowy Kondyllak przedstawia konsekwentny postęp w rozwoju zasad sensualizmu w porównaniu z Lockem. Angielski myśliciel zaznaczył w ogóle wpływ mowy na myślenie. Kondyllak zaś zbadał bliżej ten wpływ, i w swojej Gramatyce i Logice starał się bardziej szczegółowo określić stosunek mowy do rozlicznych objawów życia umysłowego. Zauważył on, że pewne rodzaje myślenia są niemożliwe bez znaków. Znakami zaś takiemi dla myśli są wyrazy, mowa. Bez mowy mielibyśmy
–-
oznaczenia tego objawu nie mamy dokładnego terminu polskiego Wyraz spostrzeżenie w tem znaczeniu nie jest należycie utartym i nadto nie oddaje dość ściśle charakterystycznego rysu w mowie będącego objawu. Spostrzeżenie łączy się zbyt blizko z pojęciem czynności, samodzilenego działania uwagi, gdy tymczasem percepcya ma przeważnie charakter bierny; przejmuje tylko daną treść wrażenia i nic więcej. Jan Śniadecki w swej Filozofii umysłu ludzkiego tłumaczy percepcya, przez pojmowanie (zob. Wstęp § 9, oraz Rozdział I). Ale termin ten z powodu swego ścisłego związku z dalszymi procesami umysłowej działalności, jeszcze mniej się nadaje wtym razie, aniżeli wyraz spostrzeżenie. Dla tych trudności, w terminologii naukowej wyraz percepcya nie daje się należycie zastąpić wyrazem polskim. Sensacya wreszcie oznacza ostateczny wynik psychiczny procesu zmysłowego; jest to stan podmiotowy, subjektywny, wywołany świadomie przejętem czyli spostrzeżonem wrażeniem zmysłowem. Stan ten dość dokładnie maluje nasz wyraz: czucie, szczególniej, gdy do niego dodamy przymiotnik: zmysłowe. Jan Śniadecki tego wyrazu używał dla oznaczenia sensacyi i odtąd nabrał on więcej ścisłości w polskiej psychologicznej terminologii. Z powyższego okazuje się, że w samem dziele Kondyllaka nie można było sensacyi wprost tłumaczyć przez wrażenie zmysłowe, gdyż taki przekład zatarłby zupełnie różnicę między impresyą i sensacya. Pominąwszy tedy tytuł dzieła, w samym tekscie termin wrażenie zmysłowe użyto tylko dla oznaczenia impresyi a sensacya nazwano zawsze czuciem.
(Przypisek Redakcyi).
wprawdzie, jak zwierzęta, wyobrażenia o przedmiotach zewnętrznych, ale nie bylibyśmy w stanie wznieść się do pojęć oderwanych, do uogólnień i do rozumowania. Mowa więc jest według Kondyllaka główną podstawą rozwoju myśli. Ztąd to pochodzi ów głośny paradoks jego: "Nauka jest tylko dobrze urobionym językiem". (Une science n'est qu'une langue bien faite).
Robiąc w ten; sposób mowę nietylko jednym z warunków, lecz podstawą samą myśli, Kondyllak od niej czyni zależnem całą jaźń ludzką. Jaźń – powiada – jest tylko połączeniem i uogólnieniem szczegółowych czynników; ztąd wynika, że nie jest ona bynajmniej rzeczywistością żyjącą, czynną, niepodzielną. Przeciwnie, jest ona czystą abstrakcyą, myślą oderwaną, pozbawioną identyczności, jedności; co najwięcej posiada identyczność lub jedność sztuczną, tylko czysto nominalną.
Wygłaszając taką teoryą świadomości, powtarzaną dotąd przez niektórych psychologów, Kondyllak jednak nie staje się bynajmniej materyalista. Owszem centralne siedlisko myśli pomieszcza w duszy, nie zaś w organach, i odróżnia jasno psychologią od fizyologii. Zbliża się nawet do idealizmu, uważając czucia za zmiany stanów wewnętrznych istoty myślącej. Przyznaje on, że nie znamy nic, prócz naszej myśli. "Czy się wznosimy aż pod niebiosa, mówi, czy się też spuszczamy w najgłębsze otchłanie, zawsze nie wychodzimy poza samych siebie. Są to tylko nasze własne myśli, które dochodzą do naszej świadomości".
Już Diderot, przeprowadzając w swym Liście o niewidomych (Lettre sur les aveugles) paralelę między idealizmem Berkeleya i sensualizmem Kondylla – ka, wykazuje, że do powyższego wyniku o subjektywności wszelkiej treści umysłowej dochodzi już Berkeley w końcu swego pierwszego Dyalogu między Hylasem i Filonousem, uznając ten pogląd za podstawę całej swej filozofii.
Traktat o wrażeniach zmysłowych zawiera w sobie szczegółowe rozwinięcie zaznaczonych ogólnych zasad sensualizmu Kondyllaka. Dla plastycznego uwydatnienia tych zasad, a mianowicie dla wykazania, że umysł pozbawiony jest wszelkiej samodzielnej treści, że wszystkie zdolności jego są nabytkiem czucia i jego stopniowego rozwoju, autor przypuszcza istnienie posągu, czyli postaci marmurowej, obdarzonej ustrojem organicznym człowieka, lecz wstępującej tylko kolejno w posiadanie jednego zmysłu po drugim. Początkowo postać ulega tylko wrażeniom powonienia, jako najmniej związanym z objawami umyslowemi. Następnie obdarzoną zostaje kolejno słuchem, smakiem, wzrokiem i nareszcie dotykiem. Udowodnienie zaś szczegółowe, że wskutek działania tych wrażeń zmysłowych, wytwarzają się wszelkie czynności umysłowe i że im jedynie zawdzięczamy wszelkie nasze wiadomości i nasz pogląd na świat zewnętrzny – oto cel całego dzieła.
Już najpierwotniejsze wrażenia zmuszają postać, aby się ku nim zwracała, a zatem wytwarzają w niej uwagę. Przy jej pomocy odczuwamy różnicę między przyjemnemi i nieprzyjemnemi wrażeniami, t… j… czujemy rozkosz i ból. Dalej, minione czucie pozostawia swe ślady, które przy udziale uwagi, rozwijają pamięć. Wspomnienia znowu mogą być rozmaite co do swej treści i co do swej siły, a szereg wspomnień wytwarza porównania. Porównanie zaś wywołuje ocenę rzeczy czyli sąd. Z drugiej strony porównanie przyjemnych stanów z nieprzyjemnemu, rodzi potrzebę. Potrzeba staje się jednym z najsilniejszych czynników życia umysłowego. Pobudza ona najprzód czynność pamięci, i za jej pośrednictwem odtwarza minione czucia, czyli staje się wyobraźnią. Następnie zmusza do rozbioru i rozpoznawania przedmiotów, wywołujących przyjemne lub nieprzyjemne wrażenia. Ześrodkowując zaś wszystkie siły ku jednemu przedmiotowi, potrzeba staje się pragnieniem, żądzą. Silne pragnienie przyjmuje charakter namiętności. Namiętność stosownie do bólu lub rozkoszy, z jakiemi się łączy, staje się miłością lub nienawiścią. Z tego samego źródła wypływają obawa i nadzieja. Nakoniec miłość z nadzieją, jak również nienawiść z obawą wywołują pragnienia, działające w pewnym oznaczonym kierunku, więc rodzą wolę. Wszystkie nareszcie czucia, jakie postać odczuwa i jakie po długich doświadczeniach pamięta, razem wzięte, doprowadzają do pojęcia jaźni, samowiedzy.
Tak więc czucie samo jedno wytwarza, według Kondyllaka, wszystkie uzdolnienia duszy. Dzięki jedynie wrażeniom zmysłowym czucie przypomina sobie, sądzi, rozróżnia, wyobraża sobie; ma pojęcia oderwane o liczbie i trwaniu, zna prawdy ogólne i szczegółowe; pragnie, czuje namiętności, kocha, nienawidzi, oddaje się nadziei, lęka się, chce, dziwi się, nabywa nawyknienia, kształci i doskonali się.
Takiem jest tło ogólne dzieła Kondyllaka. Natem tle w sposób, pod względem dyalektycznym bardzo zręczny, maluje rozwój umysłowy owej postaci hipotetycznej i daje do zrozumienia, że takim a nie innym jest i rozwój umysłowości człowieka.
Co się tycze poglądów etycznych Kondyllaka, to od sensualizmu subjektywnego przechodzi on konsekwentnie do zaznaczonego powyżej sensualizmu moralnego. Każe on swej postaci być zawsze tem, co czuje, i działać zawsze w kierunku wrażeń przyjemnych. Łączy się tedy ściśle z teoryą epikureizmu. Dobrem nazywa to wszystko, co się podoba powonieniu i smakowi; pięknem zaś wszystko, co się podoba wzrokowi, słuchowi i dotykowi. A chociaż w tym względzie w niektórych miejscach swego Traktatu robi pewne zastrzeżenia co do konsekwencyi, do jakich taki pogląd doprowadza, to jednak w gruncie rzeczy od owej teoryi w niczem nie odstępuje. W ogóle zastrzeżenia tego rodzaju, dla zaznaczonych już powodów, wywołują wrażenie, jakby pisane były dla pewnych ubocznych względów, nie mających żadnego związku z filozofią.
Pod względem literackim Traktat o wrażeniach zmysłowych nazwać można arcydziełem. Jestto istny romans, w którym owa postać marmurowa, ożywia się stopniowo, człowieczeje, i czytelnik, wraz z nią, coraz nowe widzi obrazy, coraz szersze obejmuje widnokręki. Piękność stylu i jasność wykładu robią to dzieło dostępnem dla każdego. Współcześni byliby tę książkę nazwali p opularną, w najlepszem tego słowa znaczeniu, gdyby banalny ten wyraz był już znanym w owym czasie.
Sprawiła ona też od pierwszej chwili wielkie wrażenie, a nadto z powodu swej formy wywołała nawet małą burzę. Zjawiło się wielu niechętnych krytyków, którzy Kondyllakowi zarzucali, że pomysł postaci nie jest ani nowym, ani oryginalnym, że na – śladował w tym względzie poprostu już to Buffona, już to Diderota.
Diderot w r. 1751, a zatem na trzy lata wcześniej przed wyjściem z druku Traktatu Kondyllaka, wydał rozprawę O głuchoniemych, mającą za przedmiot kwestyą początku i rozwoju mowy ( Lettre sur les sourds et muets), w której przedstawia człowieka jako rozdzielonego na tyle samodzielnych istot, ile posiada zmysłów. Przypuszczenie to zbliża się w samej rzeczy do alegorycznej postaci Kondyllaka. Ale zarzut zaczerpania pomysłu od Diderota, Kondyllak odparł dowodem, że praca jego była gotową w rękopiśmie przed r. 1751, i że pomysł postaci, na którym on opierał swoją analizę wrażeń zmysłowych, dobrze był znany różnym osobom, między innemi samemu Diderotowi, przed ogłoszeniem jego pisma o głuchoniemych.
Równie bezzasadnym jest zarzut, jakoby Kondyllak ów pomysł przejął od Buffona. Zarzut ten wypowiedział Grimm, przyjaciel Diderota, dowodząc, że Kondyllak kopiował poprostu Buffonowskiego Adama, który w pierwszych dniach stworzenia staje w obec natury i powoli, chłonąc z ogromu wrażeń, poetycznie opowiada o swych zachwytach, rozumowaniach i wnioskach, jakie w nim się wytworzyły na widok przepięknego świata. Już z tego okazuje się, że Buffon miał na oku głównie poetyczną charakterystykę natury, podczas gdy Kondyllak przy pomocy swej postaci, pragnął wykazać stopniowy rozwój uzdolnień człowieka wskutek działalności zmysłów.
Całą tą kwestyą rozjaśnia najlepiej F. A. Lange w swej Historyi Materyalizmu, słuszną uwagą, że pomysł ów był bardzo prostym i w różnej formie powtarzał się u dawniejszych i nowszych autorów. Przed Diderotem i Buffonem, Lamettrie w swej Historyi naturalnej duszy (Histoire naturelle de l'âme), wydanej w roku 1745, powołuje się na piękną alegoryą (belle conjecture) Arnobiusza, znanego obrońcy chrześcijaństwa, żyjącego w czwartym wieku, który w swem dziele apologetycznem Adversus gentes, dla zbicia platońskiej nauki o zachowywanych w pamięci ideach z przedziemskiego bytu duszy i dla wykazania koniecznej potrzeby objawienia boskiego, przypuszcza dziecko, wychowane w ciemności przez nagą i niemą mamkę, pozbawione wszelkich stosunków z ludźmi, wszelkiej znajomości świata, i pozostające w tym stanie aż do wieku dojrzałego. Otóż człowiek taki nie posiadałby żadnej myśli, nie rozumiałby nawet innych ludzi, gdyby się do niego zwracali. Lamettrie posiłkuje się tem przypuszczeniem już wprost dla udowodnienia swych materyalistycznych i ateistycznych poglądów.