Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Trauma - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 listopada 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Trauma - ebook

Traumatyczne przeżycia pomagają nabrać dystansu. Do świata, do ludzi, do tego co złe. W każdym z zaprezentowanych 12 opowiadań pamięć stała się produktem. Emocjonalnie. To co zostało bezpiecznie wprowadzone do książki to płynność narracji, która doprowadza do zainstalowania lekkości poruszanych traum.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8221-494-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Masz czasami ochotę na to by rzucić komuś prosto w twarz, i to najgłośniej jak potrafisz, lawinę gorzkich słów? Słowa tak gorzkie, jak przegryzana popsuta pistacja lub smak zwykłego papierosa, któremu zabrakło mentolu?

Do trzech razy sztuka. Przy pierwszych dwóch próbach świat wywróciłam do góry nogami i tym samym pozbyłam się na kilka dobrych tygodni tak upragnionej akceptacji najbliższych.

Wykrzyczeć. Wyrzucić z siebie to całe zło, które tkwi w pamięci. Zło wyparte przez rodzinę. Coś nieistniejącego ani w przeszłości, ani w teraźniejszości. Dla nich, bo nie dla mnie. Każda z postaci zaprezentowanych w tej książce ma swoją twarz. Tą drugą i tylko dla mnie.

Stanęłam na progu nowego domu. Dobrze mi. Dobrze, kiedy oni są tam, a ja jestem tu. Stworzyłam barierę w postaci ilości kilometrów i wcale mi to nie przeszkadza, że całymi dniami pozostaję w towarzystwie tylko Już Męża i kocicy, która świetnie odnalazła się w tych nowych realiach. Słońce daje tyle pozytywnych emocji. Uwielbiam ciepło. Czterdzieści cztery lata temu wystarczyło mnie otulić w koc, abym mogła znaleźć się w swoim ciepłym raju.

Czterdzieści cztery lata. I trauma, która goniła traumę. Podobno moje życie jest ciekawe. A ciekawość prowadzi do piekła, w którym zapewne też jest ciepło. Zwiedzam więc to piekło rok po roku zahaczając o historie, które dla wielu mogą wydać się zbyt przerysowane, zbyt odrealnione, choć zaistniały. Czy jest mi z tym dobrze? Z tymi piekielnymi zdarzeniami, które zafundował mi los? Nie, nie jest. Z perspektywy przeżycia tego całego zła, to zbudowałam siebie na nowo. Silniejsza kobieta? Bzdura. Po prostu bardziej wycofana.

Serdecznie dziękuję za to kim byłam i kim się stałam, najbliższym. Dziwne jest to słowo „najbliższym” biorąc pod uwagę ile razy próbowałam od nich wszystkich uciec.

Czy nadal uciekam? Tak. Zmuszanie mnie do kontaktu z tymi, którzy skrzywdzili dziecko, a następnie kobietę, jest niczym wejście na scenę i odegranie roli „nic się nie stało”.

A stało się! Dużo się stało. Raniły i słowa i czyny. Ból psychiczny i ból fizyczny.

Teraz wiem, że muszą iść w parze…

Tylko Już Mąż wychwytuje moment, kiedy mam ochotę tak po prostu odejść. Obejmuje mnie wtedy dobrym słowem i przytula.

Czy to szczęście? Tak. Chwilowe. Nauczyłam się wyłapywać te chwile. Może kiedyś będą stanowić ciągłość, ale jeszcze nie teraz.

Drogi Czytelniku zapraszam Cię do mojego piekła, ale będzie w nim ciepło. Odnajdziesz całą paletę emocji, które spowodują, że kogoś pokochasz, a kogoś znienawidzisz. Będziesz współczuł, a zaraz potem odczujesz chwilowe szczęście. Przeżyjesz najpotężniejsze traumy, które człowiek może doświadczyć.

Opisane w książce historie są prawdziwe. Postaci też. Może aż zanadto prawdziwe.Zasady Mamy Rodzicielki

Szarpnęła za ramię i nakazała aby robić to, co ona chce. Mama Rodzicielka, kobieta, która uwielbia mieć nad wszystkim i nad wszystkimi kontrolę. Każda minuta poza nią budzi w niej frustrację, a każdy poranek owocuje kontynuacją i pogłębieniem tej frustracji. Biedna kobieta. Świat, który roztacza się za nią i przed nią stanowi pasmo przeżytych traum. Tak sama twierdzi, chociaż już po kilku dniach pobytu u niej mam co do tego odmienne zdanie. Oczywiście współczuję posiadania męża, który zdradził. Co rusz ten fakt wydostaje się w nieokiełznanych emocjach Mamy Rodzicielki. Biorąc jednak na tapetę jej niezrównoważenie zakładam, że jednak sama popchnęła męża w ramiona innej. Wybuchy złych emocji nie mają żadnych racjonalnych podstaw, a słowa które sama wypowiada tworzą jakąś alternatywną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której tkwi. Nikt tej rzeczywistości nie rozumie i zapewne z tego powodu dochodzi do naprawdę poważnych konfliktów.

Wytrzymałam tydzień. Kolejny rozpoczęłam od organizowania sobie swojego miejsca na ziemi. To dobry dzień na zmianę, którą rozpoczęłam od przeniesienia wszystkiego co może mnie przypominać, a co zaburza przestrzeń Mamy Rodzicielki.

Niewielki pokoik przerobiony z garażu. Niby kotłownia, ale łazienka jest, spanie jest i jest mnóstwo nietrafnie wybranych ozdób i ozdóbek. Dopiero teraz zaczęłam dostrzegać, że wszystko co stanowi dekorację tego domu jest tak samo niepoukładane jak emocje Mamy Rodzicielki. Zapewniona o możliwości zamieszkania w pokoju kotłowni postanowiłam zaprowadzić tam swoje poczucie estetyki. Nie ominął mnie jednak piorunujący wzrok, ani dosadne słowa, które kaleczyły jak nigdy dotąd. Pomyślałam jednak, że pora na to aby Mama Rodzicielka zaczęła szanować wolną wolę dorosłego człowieka lub — jak to sama określiła — „dziewuchy, która wszystko robi źle”. Postawienie na swoim doprowadziło na początku do ataku paniki, który możliwie mocno przypominał prawdziwy atak paniki. Ponieważ osobiście przeżyłam podobny na sobie, to wiem, że może go jedynie zahamować podanie leków uspakajających. Najlepiej w zastrzykach. Sam atak jednak trwa do kilku godzin, a nie jak w przypadku Mamy Rodzicielki, kilka minut. W kolejności nastąpił wybuch płaczu i pokazanie, że ma w szufladzie noże. Zastanawiam się po kim w genach odziedziczyłyśmy umiejętności aktorskie. Postanowiłam zejść Mamie Rodzicielce z oczu i zaszyć się w nie swoich czterech ścianach. Wiedziałam, że jeżeli mam do czynienia z szantażem, to trzeba się temu nie poddać. Po tym jak ochłonęła, poprosiła mnie na rozmowę, w której absolutnie nie miałam ochoty uczestniczyć. Nie dotarły ani słowa „nie chcę z tobą teraz rozmawiać”, ani „chcę zostać sama”. Nie dotarły, ponieważ Mama Rodzicielka jest daleko posuniętym egocentrykiem, i może i słyszy, ale nie słucha. Nie widzę żadnego sensu, aby przekuwać się do jej podświadomości. Głos, który słyszy jest głosem tak głośnym, że zagłuszy wszystko co nie jej. Biorąc pod uwagę fakt, że sama mowa ciała może w tym względzie dużo zdziałać, zaczęłam się po prostu zachowywać zgodnie z wolną wolą i własnym przekonaniem, że to co robię jest dobre oraz słuszne. Jak ja bardzo nie wpasowałam się w tym momencie w jej wizję, która rysuje obraz całkowitego poddania. Nie sądziłam, że jeszcze raz doświadczę tego, czym katowała mnie w dzieciństwie. Czy pamięta? Nie, nie pamięta, albo nie chce pamiętać. I wciąż podniesionego głosu, i wciąż podniesionej ręki. Teraz oprawca odgrywa ofiarę. Zastanawiam się, czy w podstawach psychologii istnieje wytłumaczenie takiego zachowania. W sumie to na podstawie tych wszystkich książek, które dostarczały mi wiedzy na temat psychiki człowieka, to każdego oprawcę cechuje daleko posunięta kontrola wybranej ofiary i narzucenie własnej woli.

Przekroczenie granicy może być dla mnie niebezpieczne. Ty bardziej, że Mama Rodzicielka nie przyjmuje do siebie faktu, że ma przed sobą dorosłą kobietę. Nie mogę jednak się ugiąć i poddać jej dyktaturze. Teraz dopiero czuję, że warto by zdobyć wiedzę w tym kierunku.

Postawiła na swoim. Siedzę więc w kuchni. Mama Rodzicielka również usiadła przy wyspie. Czuję na sobie, od czasu do czasu, jej wzrok. Jest niczym przenikająca magma, która zatruwa mnie od środka. Przerażająca zaborczość i toksyczność.

Postanowiłam wytrwać. Przecież nasze zamieszkanie, w naszym nowym domu, to już kwestia tygodni, a nie miesięcy. Do tego czasu zakładam, że zmuszę Mamę Rodzicielkę do spojrzenia na moją osobę zgodnie ze stanem faktycznym. Zmuszę? Przecież nie da się zmusić kogoś do zmiany tak głęboko tkwiących zaburzeń, do których sama przed sobą się nie przyznaje. A może spotkanie z psychologiem? Swojego czasu Tata już wpadł na podobny pomysł. Podobny, bo wysyłał Mamę Rodzicielkę nie do psychologa, a do psychiatry. Może miał rację? W końcu jej zachowanie nadaje się już tylko do leczenia farmaceutycznego, bo na sesje psychologiczne chyba już za późno.

Rozbawiona sytuacją utracenia przez Mamę Rodzicielkę kontroli nad każdym pisanym przeze mnie słowem, wejdę w drugą połowę dnia, puszczając dymek. Zanim jednak zdążyłam uruchomić się w stronę drzwi, to Mama Rodzicielka zapiała pomysłem spaceru po lesie. Dobry pomysł. Należy przewietrzyć ciężką atmosferę, która zagościła w naszych relacjach.

— A ty nie masz ciepłej kurtki? — zapytała, gdy tylko ubrałam swój przecież zimowy płaszcz.

— Mnie jest tak ciepło — odpowiedziałam, nie mając ochoty na dalszą rozmowę.

Pokręciła głową i weszłyśmy w pokryty szronem las.

O dziwo w mojej głowie nie buszowały myśli. Cisza. Wszystko to, co złe, pozostało za mną.

— Nie będziesz się już do mnie odzywała? — zapytała Mama Rodzicielka, jednocześnie zarzucając mi, że według mojej wolnej woli, wolę rozkoszować się ciszą.

— Będę. Czemu miałabym się nie odzywać? — znowu odpowiedziałam bez najmniejszej ochoty na rozmowę.

Do domu dotarłyśmy bez słowa.

Zaczęłam się zastanawiać nad całością naszego życia. Bo chociaż pojawiłam się na świecie jako dziecko chciane, to zapewne to, co wtedy istniało w relacjach żona — mąż już dawało podstawy, abym stała się jedynie ciągłym przypominaniem tego wszystkiego, co mąż zafundował Mamie Rodzicielce. A z relacji jej samej zafundował jej dużo złego. No może jedno zło, które nosiło znamię „zdrada”. Myślę jednak, że wykonywana przez Tatę ucieczka od zachowania, które reprezentuje Mama Rodzicielka, a zapewne reprezentowała też i wówczas, była słuszna. Jedyne, co mogę Tacie zarzucić, to brak naszej ochrony przed Mamą Rodzicielką. Jej ciągłym krzykiem, biciem i wszechobecną destruktywną krytyką. Łatwo sobie wyjść z mieszkania i zacząć swobodnie oddychać, kiedy poddawani byliśmy, nie bójmy się tego nazwać wprost, torturom?

Zapewne to wtedy pojawiły się już pierwsze zasady. Wszystko to, co poza tymi zasadami stanowi chaos, który Mama Rodzicielka nie jest w stanie ogarnąć. A to już prosta droga do wybuchu agresji. Tym całym swoim zachowaniem psuje życie i sobie, i innym. Niesprawiedliwe? Może. Mniej więcej zakładam, że są na świecie ludzie, którzy mają podobne ciągoty do nakładania innym kagańców i kajdanek. Dobrze wiem, że nasze relacje nie będą nigdy pełne miłości i rodzinnego ciepła. Chociażby z tego względu, że ja w pamięci mam swoje przeżycia związane z Mamą Rodzicielką, a ona zapewne w pamięci ma swoje przeżycia związane ze wszystkimi, którzy nie poddali się jej zasadom. Jednak oni już są poza nią, a ja przy niej trwam. Bo to miłość? Ta bezwarunkowa miłość? A jednak nic nie czuję. Jest dla mnie obcą kobietą. Z racji bycia rodziną po prostu jesteśmy na siebie skazane.

Do tego momentu, a minął już siódmy dzień pobytu u Mamy Rodzicielki, doznałam praktycznie wszystkiego, co mogło mnie przenieść w przeszłość. Poddałam się zasadom, zakazom, nakazom. Aż pękła cienka nić mojej własnej wrażliwości. Bo jak nie może człowiek pęknąć, jak słyszy:

— Ile tej herbaty pijesz? Nie za dużo?

Pytanie, które powtarza się za każdym razem kiedy sięgam po kubek.

— Może lepiej, jak zrobisz sobie tę inną kawę?

Pytanie, kiedy sięgam po kawę, która mi smakuje. Lepiej by było zużyć kawę, która nikomu nie smakuje.

— Ile nalałaś do dzbanka wody? Za dużo!

Jaka jest różnica pomiędzy:

— Nalewam dzbanek do połowy i włączam do kontaktu, aby doprowadzić do zagotowania się wody. Kiedy mam ochotę na kolejną kawę lub herbatę gotuję wodę jeszcze raz.

— Nalewam dzbanek tylko na jeden kubek i włączam do kontaktu, aby doprowadzić do zagotowania się wody. Kiedy mam ochotę na kolejną kawę lub herbatę nalewam ponownie jeden kubek wody do dzbanka i gotuję wodę.

Osobiście nie widzę różnicy. Mam jednak trzymać się wersji drugiej.

— Po co włączasz komputer do ładowania? Będziesz z niego korzystała?

Pytanie z kategorii „oszczędność”. Niemniej mój komputer działa zazwyczaj kilka dni. Niemniej jak zużyję trochę prądu… A może lepiej byłoby, aby komputer nie działał i mogłaby Mama Rodzicielka sprawować swoją cholernie uciążliwą kontrolę?

— Jak chcesz to się wykąp, ale pamiętaj, że tutaj jest szambo.

I tak przez pięć dni bez kąpieli. Człowiek już nie wie, czy może, a może nie może? Bo jak może, to podwyższy koszty utrzymania przydomowego szamba. Więc żeby się nie narażać to się nie kąpię. Podobno człowiek przestaje śmierdzieć po dwóch tygodniach.

— Ile razy na dzień się wypróżniasz? Pewnie po tej herbacie!

No i znowu ma w głowie szambo. Będzie mi się śniło po nocach.

— Ubierz cieplejszą pidżamę. Ta twoja jest za lekka.

Wszystko co jest na mnie to Mamie Rodzicielce przeszkadza. A może wszystko to, co jest moje na mnie, to Mamie Rodzicielce przeszkadza? Lepiej jakbym miała na sobie to, co jej. A to, co jej, to z kolei mnie nie odpowiada.

— Po co ta torba tutaj musi stać? Przenieś ją do pokoiku.

— Jak się podetrzesz po sikaniu to papier wrzuć do kominka.

— Chodź na nasze seriale!

— Jak oglądasz TVN to jesteś antypolska!

— Po co zapalasz światło? Jest przecież jeszcze jasno!

O krytykowaniu mojego stylu ubierania nie wspomnę, a jak każda kobieta to i ja jestem na takie zaczepki wyczulona.

Przypomina mi się moment, kiedy to po raz pierwszy zamieszkałam z Mamą Rodzicielką. Ile ja miałam w sobie nadziei, związanej z nawiązaniem przyjaźni, to tylko mój anioł stróż może wiedzieć. Jednak z chwilą, kiedy przekroczyłam bramę, a ona się za mną zamknęła, anioł stróż wyeksportował się w nieznane.

— Możesz otworzyć? — poprosiłam przez telefon Mamę Rodzicielkę.

Stanęłam u progu nowego życia. Niby na moment, ale trzeba było już od wejścia przyjąć, że jestem tutaj tylko gościem.

Z samochodu wysypały się dwie walizki, jedno pudło i pościel.

— I gdzie my to wszystko damy? — zapytała Mama Rodzicielka patrząc na cały mój dobytek.

— Jak się popieści to się zmieści. Będę przecież mieszkała w pokoiku — odpowiedziałam.

— W żadnym pokoiku. Będziemy spały razem albo w sypialni, albo w dużym pokoju. Nie ma co dodatkowo grzać, jak możemy się pomieścić w domu.

Czyżby właśnie wchodziła pierwsza zasada w ramach daleko idących oszczędności? Nie, niemożliwe. Zapewne Mama Rodzicielka czuje przypływ miłości i chce mnie mieć blisko siebie.

Zapaliłam papierosa i zadzwoniłam do męża.

— Już rozpakowana. Tęsknisz już za mną?

— Oczywiście, że tak. I jak się udały zakupy?

Cholera skąd on wie, że zrobiłam zakupy? Jeszcze przed wyjazdem sprawdzałam, czy czasami pod nogami nie pałętał mi się GPS. Już Mąż, jak jeszcze jeździłam po Polsce, zaoferował mi swoją pomoc w postaci kontroli. Dokładnie wiedział, gdzie jestem. A co za tym idzie zdobywał informację, co właśnie robię. Niektórzy się dziwili, że zgodziłam się na taką inwigilację, ale to przecież cudowna próba pokazania przez niego, jak bardzo mu na mnie zależy. Bo jakby zdarzył się wypadek….

Już Mąż nie potrzebował danych z GPS’a. Wystarczyło mu skojarzenie trasy, jaką wybrałam, aby dojechać do Mamy Rodzicielki z umiejscowieniem TEGO sklepu.

Wiedział, że nie odpuszczę i zrobię zakupy. I miał w zupełności rację.

Przywitałam dom Mamy Rodzicielki w dobrym nastroju. Dwie dorosłe i dojrzałe kobiety muszą się przecież ze sobą dogadać. Tym bardziej, że to co teraz dzieje się w naszej rodzinie bardziej nas do siebie zbliżyło.

Ustaliliśmy z Już Mężem, że ma być mi wygodnie i ciepło. I żadnych oszczędności. Za wszystko zapłaci, tylko żebym miała dobrze. Już Mąż czuje się mocno niekomfortowo, że doszło do takiej sytuacji. Ja osobiście uważam, że sytuacja przypomina raczej wizytę u dentysty. Wiesz, że przyjdzie ten moment, kiedy będzie już po wszystkim.

— Jutro się wykąpiemy, dobrze? — zapytała Mama Rodzicielka, jednocześnie składając propozycję, kiedy ja szykowałam kosmetyki do tego, aby zmyć z siebie cały ten dzień.

Założyłam przecież przed wyjazdem z domu, że wykąpię się u niej. Nie wyszło. Jakby to wszystko, co zrobiłam od rana, nie miało dla niej żadnego znaczenia. Pakowanie w kartony, pakowanie do samochodu, jeden cmentarz, drugi cmentarz, przeprowadzka Już Męża do Teścia Siłacza, noszenie, przenoszenie, bieganie itp.

Poczułam się brudna i mocno zmęczona. Nie oponowałam, bo myślami byłam i tak już w dniu następnym, który zapewne rozpocznę od kąpieli.

Pierwszy listopada zdał się od rana być dniem szczęśliwym. Po tym jak doprowadziłam się do porządku i zmyłam z siebie wczorajszą przeprowadzkę, Już Mąż objął mnie swoim ramieniem.

— Cześć, jak się czujesz? — zapytał, całując mnie w czoło.

— Dobrze. Możemy już pojechać na te groby? — odpowiedziałam, czując na sobie przenikające spojrzenie Mamy Rodzicielki.

Od wczorajszego dnia nie odstępuje mnie na krok. Wszystko, co robię, znajduje się pod jej czujnym okiem.

Wojaże pomiędzy grobami umilały nam widoki płonących zniczy oraz piękna słoneczna pogoda. W tym roku sztuczne kwiaty już tak nie raziły swoją tandetą.

Stanęliśmy przy jednym z grobów, który został otoczony przez ciężką atmosferę, wywołaną konfliktem ludzi tam przebywających.

— Nie poznałabym cię jakbyś przeszła obok mnie na ulicy — powiedziała Julia — Oczywiście na korzyść ta zmiana!

— Dziękuję. Po wycięciu macicy czuję się bardziej kobieca niż przed — odpowiedziałam z uśmiechem.

Fajnie było usłyszeć komplement z ust kobiety. Tego typu komplementy są zazwyczaj prawdziwe. A prawdziwość tego akurat komplementu przypieczętowało jej zmieszanie. Julia, jak i jej mama, mają tendencję do oceniania. Nieraz, przebywając w ich towarzystwie, miałam poczucie prześwietlania. Od stóp do głów i od głów do stóp. Już Mąż mówi, że to dlatego, że same chcą pokazać swoją wyższość nad innymi. Ja osobiście tej wyższości nie widzę. Mama Julii, Aśka, ma z reguły na sobie zbyt drogie rzeczy z tych podmiejskich butików, które oferują styl małomieszczański. Styl, który jest daleki od tego, co widoczne jest w modnych trendach. Julia już od kilku lat zupełnie nie zmieniona. Ten sam płaszcz, który nosiła będąc jeszcze dziewczyną, teraz mocno opina kobietę po dwóch porodach.

Stając na granicy czterdzieści plus, ważne jest, aby to co jest na tobie raczej odejmowało ci lat. Osobiście omijam wielkim łukiem butiki, sklepiki i stoiska targowe. Omijam, ponieważ robienie tam zakupów jest po prostu nie ekonomiczne. Do tego tandeta.

Nie bardzo wiedziałam, jak się mam wpasować naszą chryzantemą i zniczami w już pozajmowane miejsca na płycie nagrobnej.

— Rób co chcesz. Ja i tak już nie będę tego sprzątała. Mam dość — oznajmiła Agnieszka, kuzynka Już Męża, głosem pełnym rezygnacji i wściekłości zarazem.

Zastygłam w jednej ręce trzymając znicz, a w drugiej ręce kwiatek. Już Mąż rozpoczął rozmowę z partnerem Agnieszki, Piotrem. Niesamowite jest to, że Piotra nie da się nie lubić. Więc ja i Już Mąż darzymy go wielką sympatią. Teraz się zastanawiam, czy czasami ta sympatia nie jest zbyt duża i dlatego Agnieszka nie przyjmuje od nas zaproszeń, ani do siebie nie zaprasza.

Agnieszka odwróciła się na pięcie i przeszła obok mnie w taki sposób, jakbyśmy się nie lubiły. A nawet nie znały. Nie bacząc na zachowanie Agnieszki, zaczęłam rozmowę praktycznie o niczym. Moje poczucie humoru nie bardzo korelowało z obchodzonym świętem. Ale co tam. Ważne, żebyśmy nie podusili się tą gęstniejącą od negatywnych emocji atmosferą.

Tam, gdzie było jeszcze miejsce, wcisnęłam to, co przyniosłam. Agnieszka rzucała piorunami.

Otrzymałam zaproszenie do domu Tomka i Aśki. Miłe. Do tego doszły uściski, co potwierdzało wzajemną sympatię.

Wiedziałam, że pomiędzy Agnieszką a jej bratem się nie układa. Dziwiło mnie tylko to, że przez, powiedzmy, dwadzieścia minut nie potrafiła nawet zagrać zadowolonej z życia kobiety. Nawet stojąc nad grobem własnej mamy. Zrobiło się lżej, jak Aśka i Tomasz opuścili cmentarz.

— Zapalimy? — zapytała Agnieszka, która zaczęła już przypominać chomika z pełnymi worami jedzenia.

— No jasne! — odpowiedziałam widząc światełko porozumienia, a Agnieszka poczęstowała mnie dziwnym papierosem z jeszcze dziwniejszej paczki papierosów.

— To co dzisiaj planujecie? — zapytał Piotr, mając zapewne nadzieję na popołudniowe spotkanie.

— Odwiozę Olę do mamy i pojadę z ojcem do Honoraty — odpowiedział Już Mąż jednocześnie przekreślając nadzieję Piotra.

— Niczego nie zauważyłaś? — nagle zaczęła rozmowę Agnieszka w taki sposób, że miałam wrażenie, że te chomikowe wory zaraz pękną.

— A co miałam zauważyć? — zapytałam odpalając tego dziwnego papierosa i aż mnie wykręciło.

— Z tobą rozmawiali, z tobą się pożegnali, ciebie przytulili i ciebie zaprosili! — zarzucała prawie już krzycząc.

— No to było miłe — powiedziałam, próbując nie zaciągać się paskudztwem.

— A mnie ominęli! Jakby mnie nie było!

Czy to moja wina? Czy fakt, że ktoś darzy mnie sympatią może być przyczyną jej wściekłości? Zupełnie tego nie rozumiałam.

— A ja się już pożegnam, droga młodzieży — oświadczył Biały, ojciec Agnieszki.

— Zawsze jest tak jak ty chcesz! — krzyknęła Agnieszka — Zawsze!

To, co zdążyłam zarejestrować, to szybko oddalająca się postać Agnieszki. Praktycznie biegła w stronę bramy cmentarza.

Żadnego „cześć” czy „do widzenia”.

— No nic. To do zobaczenia — oznajmił Piotr i skierował się całkiem powolnym krokiem w stronę parkingu.

— Co to było? — zapytałam Już Męża, dziwiąc się zachowaniu zaprezentowanym przez Agnieszkę.

— Nie ma co gadać. Ale nieładnie z jej strony.

Wyrzuciłam tego dziwnego papierosa. Był po prostu ohydny! Jak całe to zachowanie Agnieszki.

Jak się nad tym zastanowić, to gdybym teraz stała nad grobem mojego Taty, a przy mnie stanąłby mój Brat Choleryk z żoną, to sytuacja byłaby dokładnie taka sama. W rolę chomika weszłaby Bratowa Materialistka, a Brat Choleryk zagrałby rolę postaci szybko opuszczającej cmentarz.

Na szczęście w planach, ani ja, ani Brat Choleryk, tego nie mieliśmy. Najbliższe możliwe spotkanie przesunęło się na „może kiedyś”, z czego obydwoje jesteśmy zadowoleni.

Po przewidywalnym obiedzie w postaci kultowego schabowego Mamy Rodzicielki, Już Mąż z Teściem Siłaczem odjechali w stronę Teściowej. Czas było zacząć się dopasowywać do nowych realiów. Takich bez Już Męża.

Przybrane tempo wdrażanych zasad funkcjonowania w domu Mamy Rodzicielki zaczęło przerażać. Jestem na występach gościnnych — powtarzam sobie za każdym razem i raz za razem. Niekoniecznie uspakaja, ale można zaszczepić się wiarą w lepsze jutro.

Zasada funkcjonowania w łazience

Wracając pamięcią do mieszkania moich rodziców, to łazienka nie koniecznie dobrze mi się kojarzy. Co sobotni, wytyczony przez Mamę Rodzicielkę, zakres sprzątania kończył się właśnie w tym pomieszczeniu. To właśnie tutaj dopadała mnie swoim krzykiem, wiecznymi pretensjami, krytyką i biciem. W końcu miejsce, skąd tak naprawdę nie mogłam uciec. Za mną była już tylko wanna…

— Gdzie jest moja lokówka do włosów? — zapytała ostro Mama Rodzicielka, wchodząc do łazienki w momencie, kiedy ja kończyłam szorować wannę.

— Nie wiem. Nie widziałam twojej lokówki. A nawet z niej nie korzystałam — spokojnie odparłam

— Kłamiesz! Na pewno ją popsułaś i wyrzuciłaś do kosza! — zaczęła krzyczeć i tworzyć własny scenariusz zdarzeń.

— Nie! Nie wmówisz mi tego! — odparłam podniesionym głosem.

Złapała mnie za włosy i zaczęła bić. I krzyczeć. Aż w końcu wrzeszczeć na całe gardło.

— Co się tutaj dzieje? — zapytał Tata, wchodząc do łazienki, a zarazem miejsca przyszłego mordu jego córki.

— Jak to, co? Zepsuła lokówkę i ją wyrzuciła, a teraz nie chce się przyznać! — krzyczała Mama Rodzicielka, nie przestając nawet na sekundę mnie okładać.

— Puść ją! Przecież tydzień temu mi tę lokówkę dałaś. Do naprawy. Lokówka leży w mojej szafce w przedpokoju! — oznajmił, a ja poczułam, że właśnie nastał koniec moich katuszy.

Zdziwiona Mama Rodzicielka, wściekła już zapewne tylko na siebie, zapytała:

— Wiesz za co oberwałaś?

— Nie wiem — przyznałam ze łzami w oczach, a jednak czując już wewnętrzny spokój.

— Za to, że pyskowałaś.

Teraz, kiedy Mama Rodzicielka mieszka sama, przyjęła własne zasady funkcjonowania w łazience.

— Jak będziesz tylko siusiała, to jak się podetrzesz, to wrzuć papier do kosza. Spali się lub wyrzuci — zarzuciła.

Nigdy w moim życiu nie miałam do czynienia z tego typu nakazem. Ja rozumiem, że tampony, czy też podpaski, wyrzuca się do kosza, ale papier? Mnie jednak nie dotyczą ani tampony, ani podpaski. Przypomnę, że jestem po wycięciu macicy i Mama Rodzicielka może być w tym momencie spokojna o zawartość szamba.

Zapach moczu zaczął się rozchodzić już po pierwszym dniu zbierania posikanego papieru. Miałam uczucie jakbym przeniosła się do Domu Opieki, gdzie przebywa Teściowa. A byłam zupełnie przekonana, że mam chwilę wytchnienia od zaciągania się TYMI zapachami. Nie, nie zapachami. Od tego smrodu!

Ilość wylewanej wody podczas brania prysznica też została ograniczona. Mama Rodzicielka jasno postawiła zasadę korzystania z kąpieli.

— Jak się nie bijesz z gównem, to się nie musisz kąpać.

Skoro kąpiel odbywała się najwyżej raz w tygodniu, zaczęłam idiotycznie zastanawiać się nad tym, jak nie dopuścić do zapocenia ubrań i ciała oraz przetłuszczania się włosów.

Nadmienić trzeba, że nawet po tygodniu noszenia tych samych ciuchów, które praktycznie zaczęły już swoje zapachowe życie, Mama Rodzicielka wmawiała mi, że nie są jeszcze zdatne do tego, aby włączyć pralkę. Jeszcze nie. Może się wywietrzą, jak co rusz będę wychodziła zapalić papierosa? Przypomina mi to sytuację, kiedy zabrudzone rzeczy wkładałam w miejsca niewidoczne dla Mamy Rodzicielki. Zawsze je znajdowała i zawsze była awantura. Aby utrzymać moje ciuchy w świeżości, wzięłam się wtedy na sposób. Zaczęłam nosić ciuchy z jej szafy. Sobie samej nie zabraniała wkładać ich do pralki.

Jeżeli już nadarza się kąpiel, należy zminimalizować ilość kropel wody na szybie prysznicowej. I nie zrzucać z głowy włosów, bo jak tylko jakiś spadł i pięknie ukazał się oczom Mamy Rodzicielki, to dochodziło do dramatu.

— Ale ci strasznie włosy wypadają! — z przerażaniem oznajmiła pochylona nad jednym z nich. Ewidentnie moim włosem.

— Tak wiem. To po tych narkozach.

Jak tylko wspomnę, choć jednym słowem, o moich perypetiach związanych z moją chorobą, to Mama Rodzicielka mięknie.

Mając na względzie słowa brata Agnieszki „tylko nie zapomnij się golić”, to tą właśnie czynność, według Mamy Rodzicielki, należało wykonywać poza łazienką. Najlepiej przed domem i podczas palenia papierosa, kiedy przy okazji będą wietrzyć się ciuchy. Na szczęście nie skorzystałam z tej możliwości. Nie zdążyłam. I dzięki Bogu!

W odwecie na wdrożone przez Mamę Rodzicielkę zasady, nakazy i rozkazy pojawiał się u mnie, od zawsze, bunt. Nie brałam pod uwagę, że te zasady mogą mi przynieść osobiste korzyści. Buntowałam się, bo były, a je nie znoszę ograniczeń!

I kiedy mój bunt przybierał formę potencjalnego ataku werbalnego, wychodziłam.

Z domu.

Zawsze wychodziłam, kiedy to, co w tym domu zachodziło, było jednym wielkim nieszczęściem. Tak. Była to forma ucieczki, która poruszała myśl „już nie wrócę”. Miałam jeszcze nadzieję, że jak jednak wrócę, to w domu będzie panował oczekiwany spokój.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: