- W empik go
Trauma - ebook
Trauma - ebook
Kontynuacja powieści "Paranoja".
Anastazja Dolas nie może się pozbierać po stracie męża. Próbuje dowiedzieć się, kto stoi za jego śmiercią. Poznanie prawdy okazuje się trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Kolejne odkrywane tajemnice Piotra coraz bardzie ją niepokoją. Czy rzeczywiście znała swojego męża? Czy jego śmierć była przypadkowa? A może ktoś to zaplanował?
Żeby odciąć się od tego, Anastazja zamieszkuje w Jastrzębiej Górze, ale przeszłość znów daje o sobie znać i dopada ją w najmniej oczekiwany sposób. Kamil, brat Piotra, przyznaje się do zabójstwa, Anastazja nie wierzy, że to on stoi za śmiercią jej męża.
Do akcji wkracza adwokat Tymon. Mężczyzna stara się pomóc Anastazji, ale coraz bardziej oddalają się od poznania prawdy. Para szybko się do siebie zbliża, ale gdy okazuje się, że mężczyzna nie był z Anastazją szczery, a jego pojawienie się nie było przypadkowe, kobieta zaczyna podejrzewać, że Tymon chce ją wykorzystać.
Czy Anastazji grozi niebezpieczeństwo?
NIKT NIE MOŻE CIĘ TAK ZRANIĆ JAK OSOBY, KTÓRYM DECYDUJESZ SIĘ ZAUFAĆ.
Natalia Kostrzycka
To 25-latka z Torunia. Zadebiutowała w 2021 roku powieścią pt. "Paranoja". Swoją przygodę z pisaniem zaczęła w wieku zaledwie kilku lat, nigdy nie porzucając tej pasji. Oprócz pisania uwielbia także czytać książki i oglądać filmy. Jej ulubiony gatunek to thriller. Jesienią 2021 roku jej debiutancka książka doczekała się kontynuacji. Powieść "Trauma" już w sprzedaży.
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66995-18-5 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie mogę uwierzyć, że znów dałam się nabrać. To wszystko było takie oczywiste, a ja nie dostrzegłam, a może nie chciałam uwierzyć. Uciekam w głąb lasu, który zaczyna opanowywać mrok, mam wrażenie, że każdy mój krok jest obserwowany. Powinnam od razu opowiedzieć mu, jak było naprawdę, może skutki byłyby mniejsze. Już za późno, jedyne co mogę zrobić, to zapobiec jeszcze większej katastrofie.
Biorę głęboki oddech i próbuję uspokoić zbyt mocno bijące serce, to nie miejsce na strach, tym razem muszę wykazać się odwagą, nie mogę popełnić żadnego błędu, jestem zbyt blisko.
Powinnam krzyknąć i stanąć z nim twarzą w twarz, ale wolę rozegrać to znienacka. Muszę grać na zwłokę, mam nadzieję, że tym razem nie będę całkowicie sama.
Wdech i wydech.
Zatrzymuję się na chwilę, opieram o szerokie drzewo. Nie najlepsza kryjówka, ale nie od razu mnie zauważy. Gęste zielone liście pokrywające drzewa sprzyjają mi, dlatego cieszę się, że znalazłam takie miejsce. Dzięki temu nabieram większej pewności.
Czuję, że jest coraz bliżej, więc ruszam przed siebie ile sił w nogach.
Nie mogę się poddać. Niedługo to wszystko się skończy.
– Anastazjo – słyszę w końcu znajomy głos – po jego brzmieniu wnioskuję, że jest jeszcze daleko. – Gdzie jesteś – nawołuje melodyjnie. Jest zadowolony, a to niedobry znak. Wydaje mi się, że on jednak nie wie, gdzie jestem.
Biegnę stawiając nogi delikatnie, jakby na palcach. Nie chcę robić zbyt dużego hałasu. Każdy mój ruch jest teraz odpowiedzialny za przebieg mojego losu, nie tylko mojego.
– Nastka – syczy. – Skończmy tę zabawę. W końcu i tak cię dopadnę. Wiesz, że musimy porozmawiać! – wrzeszczy.
Nie reaguję na jego prowokacyjne słowa i biegnę dalej. W oddali dostrzegam błysk, jakby odbicie ostatnich promieni zachodzącego słońca w oknie. Muszę to sprawdzić, może to moja szansa. Nagle czuję, że moje ciało może więcej, więc przyśpieszam. Po kilku minutach docieram na miejsce. Mała drewniana chatka w środku lasu to typowe miejsce na niebezpieczne spotkanie. Idealnie. Pukam kilka razy, ale nikt nie odpowiada. Naciskam klamkę, ale drzwi jakby były zablokowane. Popycham je więc z całej siły, aż w końcu wpadam do środka. Widzę jedynie kurz i to dosłownie wszędzie.
– Anastazjo! Zaraz się widzimy – krzyczy radośnie.
Rozglądam się dookoła i dostrzegam zakurzony, ale wciąż błyszczący nóż na malutkiej kuchence. Wbiegam i biorę go do ręki, po czym szybko wypadam z tej przerażającej chatki.
Zostawiam otwarte szeroko drzwi, żeby go zmylić i chowam się tuż za domkiem.
Po chwili widzę jego napiętą sylwetkę. Dostrzega otwarte drzwi i uśmiecha się szeroko, po czym rozgląda się na boki i wchodzi do środka.
Po paru sekundach prostuję się i zmierzam za nim. Tym razem to ja jestem górą i kontroluję tę sytuację. Biorę kilka głębokich oddechów. Czas zacząć rozgrywkę.Rozdział 1
Siedem miesięcy wcześniej
(Dwa dni po śmierci Piotra)
– Już pani mówiłam – wzdycham. Siedzę tu czterdzieści sześć godzin. Nikt nic nie chce mi powiedzieć, a jedynie ciągle słuchają mnie. – Błagam, litości, dwa dni temu zginął mój mąż, od tego czasu powtarzam wciąż to samo. Nie zabiłam go.
– Więc powiedz raz jeszcze. Właścicielka mieszkania zeznała, że nie wynajmowała go nikomu. W twoich zeznaniach musi być ziarno prawdy, bo znaleźliśmy tam odciski palców i, jak się okazało, są też twoje.
– Mówiłam, że – wzdycham – byłam w środku razem z Dawidem Grabowskim. Nie mam pojęcia, jak się tam dostał, ale zapewniał, i tak też wyglądało, że tam mieszka. Jest lekarzem, więc nic dziwnego, że jeździł drogim autem i miał ładne mieszkanie. Byłam pewna, że go na to stać. Niech mi pani wierzy, był miły, czarujący i troskliwy. W jego zachowaniu nie zauważyłam żadnych oznak, które by niepokoiły. Oczywiście do czasu pamiętnej nocy, kiedy to nie był sobą. Mimo że ukartował całą tę intrygę, to – miałam wrażenie – że ogarniały go wyrzuty sumienia. Nie zrobiłabym krzywdy mojemu mężowi, a tym bardziej nie chciałam jego śmierci. – Zaczynam głośno płakać. – To był mój mąż.
– Czy pomiędzy panią a panem Dawidem doszło do stosunku, o którym mógłby dowiedzieć się mąż? – wypytuje policjantka.
Jest dużo milsza niż ta, która przesłuchiwała mnie po raz pierwszy, gdy tu trafiłam i mimo że minęły dopiero dwa dni, czuję się, jakbym siedziała tu latami. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że mój mąż zginął i nigdy więcej z nim nie porozmawiam, nie przytulę go czy nawet nie pokłócimy się o jakąś błahostkę. To wszystko jest takie nierealne.
– Nie, nie mieliśmy ze sobą żadnych intymnych chwil, nie spaliśmy ze sobą, nie całowaliśmy się. Do niczego nie doszło. Przyrzekam – mówię, wycierając łzy.
– Pani ojciec potwierdził, że nie jest pani winna śmierci swojego młodszego brata, więc dlaczego pani tak zeznała?
– Nie wiem, to chyba był szok po informacji o śmierci Piotra – odpowiadam, choć nie jest to zgodne z prawdą. Razem z tatą obiecaliśmy sobie, że tylko my będziemy znać prawdę i mimo że to nie ja jestem winna śmierci Adama, to nie pozwolę, żeby ktokolwiek poznał prawdę, bo to doszczętnie zniszczyłoby naszą rodzinę i życie kilku osób. To nie jest tego warte. Mojemu bratu i tak już nic nie zwróci życia.
– Czy pan Piotr miał wrogów? – kontynuuje policjantka.
– Oprócz Dawida nikt konkretny nie przychodzi mi na myśl. – Wzruszam ramionami.
– A jakie stosunki łączyły go z Michałem Jaworskim? Pani mąż wiedział o państwa zbliżeniu, więc mógł go sprowokować, aby ten posunął się do takiego czynu? – podpytuje mnie ostrożnie, jakby się bała, że tym pytaniem zrobi mi krzywdę.
– Nie lubili się, wiadomo. Jednak w tym czasie Piotr nie miał z nim kontaktu. Zresztą Michał chyba siedział w areszcie – odpowiadam bez namysłu.
– Właśnie nie. – Policjantka przegląda dokumenty. – Matka Joanny Rasilewskiej, która targnęła się na swoje życie, wycofała oskarżenie przeciwko Michałowi Jaworskiemu. Stwierdziła, że do tragedii doprowadziła wyłącznie decyzja jej córki. Pan Jaworski miał więc odpowiadać jedynie za napaść na panią, ale za to zasądzono mu sto sześćdziesiąt godzin prac społecznych. Także miał motyw, poza tym znaleźliśmy w aucie odciski palców, które nie należą do pani, i są badane w laboratorium, jeszcze dziś poznamy wyniki.
– Czyli jest szansa, że opuszczę niebawem komisariat? – pytam niepewnie.
– Moi koledzy przeglądają materiały z monitoringu i możliwe, że ustalimy, kto prowadził auto. Poza tym zabezpieczyliśmy kamerę, która swoim zasięgiem obejmuje sklep, w którym robiła pani zakupy przed wypadkiem. Materiał z monitoringu potwierdził, że była tam pani – mówi ze współczuciem. – Myślę, że z racji dowodów, które są spójne z pani zeznaniami, i tak zostanie pani zwolniona. Chciałabym – wzdycha – powiedzieć też, że bardzo mi przykro. Nie pozwoliliśmy pani zająć się pogrzebem ani nie daliśmy czasu na żałobę, ale musimy, jak najszybciej znaleźć zabójcę pani męża. Wiem, że koleżanka panią podejrzewała. Proszę ją zrozumieć, ma bardzo trudny czas w życiu. Nie powinna wskazywać podejrzanego, ale trudno rozdzielić jej życie prywatne i pracę.
– Jasne. – Wzruszam ramionami. – Może mnie podejrzewać, teraz wszystko jest w moim życiu nie tak, jak powinno być.
– Niech mi pani jeszcze powie, czy zna pani Patrycję Norton? – Zerka w notatki.
– Nie. Nie kojarzę. Kto to? – pytam zaciekawiona.
– To narzeczona brata pani męża. Nie spotkała jej pani wcześniej? – dopytuje.
– Nie. Mój mąż dbał o to, abym nie miała zbyt dobrego kontaktu z jego bratem, nie widziałam go od trzech lat. Wiedziałam, że kogoś ma, ale nigdy jej nie poznałam – wyjaśniam natychmiast.
– Czy mogę cię prosić, Kasiu? – Młody policjant wszedł do pomieszczenia i zwrócił się do koleżanki.
– Oczywiście. – Uśmiecha się do niego i spogląda na mnie uprzejmie. – Za chwilę wracam.
Po kilkudziesięciu sekundach jest z powrotem i intensywnie wpatruje się we mnie.
– Coś się stało? – Patrzę zaniepokojona.
– Jest pani wolna – mówi zdezorientowana.
– Ale czego się pani dowiedziała? – pytam pośpiesznie, wręcz wykrzykując te słowa.
– Mamy zabójcę pani męża. Był podejrzany, a teraz się przyznał – odpowiada.
– Kto to zrobił? – dopytuję. Muszę poznać prawdę. – Znam go? Czy to Dawid?
– Nie, nie Dawid Grabowski, ale zna pani sprawcę. – Patrzy na mnie jakby z litością.
– Niech pani powie – błagam.
– Kamil Dolas – odpowiada krótko.
Czuję, jakbym dostała czymś w głowę. Jak Kamil mógł zrobić coś takiego? Przecież zawsze byli zgranym rodzeństwem. Nie wierzę, że Kamil zabił brata. Był rok starszy od Piotra i kiedyś byli nierozłączni, bardzo zazdrościłam im tej relacji, bo z Amandą nie miałam żadnego kontaktu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
_Ciąg dalszy w pełnej wersji książki._Podziękowania
Tym razem jest inaczej i więcej osób wiedziało, że piszę kolejną książkę. Przez to czułam chyba większą presję. Mam nadzieję, że w jakimś chociaż maleńkim stopniu udało mi się sprostać oczekiwaniom każdego z Was.
Jestem bardzo ciekawa, jak podoba Wam się teraźniejsza Anastazja i nowi bohaterowie.
Chciałabym podziękować każdemu czytelnikowi, który poznał „Paranoję” i zdecydował się sięgnąć także po jej kontynuację. Nie ukrywam, że „Trauma” była dla mnie wyzwaniem, ale wiadomości od Was były pełne motywacji. Bardzo Wam dziękuję, że tak wyczekiwaliście dalszych przygód Anastazji.
Dziękuję mojemu mężowi, który zawsze jest moim pierwszym czytelnikiem i wytrwale czyta to, co napiszę.
Wielkie podziękowania dla Artura Owczarskiego z BookEdit. Dziękuję za Pana wiarę we mnie i możliwość stworzenia tej książki. Współpraca z takimi ludźmi to czysta przyjemność.
Dziękuję wszystkim moim obserwatorom, którzy nie dają mi zapomnieć, że „Paranoja” trafiła w ich upodobania, dziękuję Wam za każdą recenzję i każdą wiadomość, jak bardzo nie możecie doczekać się kontynuacji.
Dziękuję Justynie Kostrzyckiej, mojej fotograf, która postarała się, żeby moje zdjęcie na tej książce wyglądało tak profesjonalnie. Dziękuję, że poświęciłaś swój czas mimo tak wczesnej pory!
Dziękuję każdemu, kto przyczynił się do stworzenia tej książki. Gdyby nie Wy, nie mogłabym po raz kolejny spełnić swoich marzeń o tak idealnie wyglądającej książce.
Dziękuję mojej rodzinie, która dopytywała się ciągle, jak idzie mi książka, gdyby nie Wy może bym się tym tak nie stresowała (śmiech).
A tak poważnie, dziękuję każdemu z osobna, kto doczytał do końca, bardzo mi miło, że moja książka trafiła właśnie w Twoje ręce.