Turysta Sikorskiego. Pamiętnik pełnomocnika ds. uchodźców polskich w Konstancy spisany w latach 1939–1940 - ebook
Turysta Sikorskiego. Pamiętnik pełnomocnika ds. uchodźców polskich w Konstancy spisany w latach 1939–1940 - ebook
Kiedy spokojne życie zostaje zakłócone na niewyobrażalną skalę, dobrze jest przypomnieć sobie, jak to się odbywało ostatnim razem. Napaść na Polskę we wrześniu 1939 wojsk Hitlerowskich i Stalinowskich i jej skutki w Polskim Lotnictwie są doskonale przedstawione w przeżyciach Autora Płk dypl. pil. Jakuba Kosińskiego. Znakomita dokumentacja. Siadając do kolacji po powrocie z podróży służbowej z Paryża do Bonn, nie mogłem opanować entuzjazmu do dopiero co przeczytanego zeszytu wspomnień Ojca z jego wczesno wojennych przygód. Świeżość opisu, trafność obserwacji interesujących wydarzeń, wartość dokumentalna sprawiały, że z niecierpliwością chciałem się podzielić z żoną tym tekstem i moimi wrażeniami z lektury. A tu nagle szok! Czarnego zeszytu nie ma w mojej walizeczce, mimo że całą jej zawartość natychmiast wysypałem na dywan. Najwyraźniej zostawiłem go w pociągu ekspresowym z Brukseli do Paryża, w którym kończyłem lekturę. W stoisku informacyjnym na Gare du Nord dokąd natychmiast pojechałem, pewna siebie panienka zapewniła mnie, że sprzątacze na pewno zwrócą zgubę do dyspozytorni, ale nie chciało mi się wierzyć, że jacyś nocni czyściciele wagonów uważnie zajmą się rękopisem w obcym języku. Nazajutrz raniutko próbowałem wraz z żoną znowu odnaleźć rękopis, licząc na to, że pierwszy skład ekspresu z Brukseli będzie tym samym, który w przeddzień opuścił Paryż jako ostatni, a zeszyt będzie leżał na tym samym miejscu, które dobrze pamiętałem. Niestety, nasze nadzieje okazały się złudne, składy były wymieszane, nie pomogła wyznaczona nagroda – zeszyt zaginął bez śladu. Trochę się jeszcze łudzę, że kiedyś pojawi się u jakiegoś antykwariusza, ale bardziej prawdopodobne jest, że wylądował razem z porzuconymi gazetami w koszu. Z ""Przedmowy""
Kategoria: | Wywiad |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64424-31-1 |
Rozmiar pliku: | 15 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Siadając do kolacji po powrocie z podróży służbowej z Paryża do Bonn, nie mogłem opanować entuzjazmu do dopiero co przeczytanego zeszytu wspomnień Ojca z jego wczesno wojennych przygód. Świeżość opisu, trafność obserwacji interesujących wydarzeń, wartość dokumentalna sprawiały, że z niecierpliwością chciałem się podzielić z żoną tym tekstem i moimi wrażeniami z lektury. A tu nagle szok! Czarnego zeszytu nie ma w mojej walizeczce, mimo że całą jej zawartość natychmiast wysypałem na dywan. Najwyraźniej zostawiłem go w pociągu ekspresowym z Brukseli do Paryża, w którym kończyłem lekturę. W stoisku informacyjnym na Gare du Nord dokąd natychmiast pojechałem, pewna siebie panienka zapewniła mnie, że sprzątacze na pewno zwrócą zgubę do dyspozytorni, ale nie chciało mi się wierzyć, że jacyś nocni czyściciele wagonów uważnie zajmą się rękopisem w obcym języku. Nazajutrz raniutko próbowałem wraz z żoną znowu odnaleźć rękopis, licząc na to, że pierwszy skład ekspresu z Brukseli będzie tym samym, który w przeddzień opuścił Paryż jako ostatni, a zeszyt będzie leżał na tym samym miejscu, które dobrze pamiętałem. Niestety, nasze nadzieje okazały się złudne, składy były wymieszane, nie pomogła wyznaczona nagroda – zeszyt zaginął bez śladu. Trochę się jeszcze łudzę, że kiedyś pojawi się u jakiegoś antykwariusza, ale bardziej prawdopodobne jest, że wylądował razem z porzuconymi gazetami w koszu.
Wiele lat wcześniej mój Ojciec, były lotnik, który po wojnie osiadł w Anglii, mówił od niechcenia, wskazując na jedną z szuflad w swojej sypialni: tam są różne rzeczy, które być może cię zainteresują, znajdziesz je po mojej śmierci. Nigdy się nie dowiem, dlaczego nie pokazał mi zawartości tej szuflady wcześniej, ale gdy porządkowałem Jego pośmiertny spadek, znalazłem tam nie tylko różne przedmioty, medale i dokumenty, ale także trzy zeszyty zapisane równym wyrobionym pismem. Napisane zostały gdzieś w 1940 czy 1941 roku i zawierały wspomnienia z pierwszych lat wojny. Dedykowane były wprawdzie mnie, jedynemu synowi, ale mogłem je przeczytać prawie pół wieku później.
Nie mogę sobie darować, że nieostrożnie wziąłem ze sobą oryginał pierwszej części w podróż, nie zrobiwszy wcześniej kopii i ten głos za grobu zamilkł, zaledwie przemówiwszy do mnie. Jedyne, co pozostało, to próbować odtworzyć z pamięci to, co przeczytałem, zwłaszcza, że niezależnie od wartości sentymentalnej tekst ten, jak i pozostałe dwa zeszyty, których na szczęście nie zgubiłem, miał niewątpliwą wartość dokumentalną – był świadectwem uczestnika dramatycznych wydarzeń, a zarazem wnikliwego i zrównoważonego obserwatora. Wspomnienia te zasługują na utrwalenie i upowszechnienie.
Zajęła się nimi stryjeczna wnuczka Jakuba Kosińskiego, Małgorzata z Kosińskich Gardzina, która wykorzystała je przy pisaniu swojej pracy dyplomowej w Instytucie Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Maszynopis tej pracy posłużył za podstawę do redagowania niniejszego tomu, do którego włączono dodatkowe materiały, wspomnienia syna i zachowane dokumenty. Warto dodać, że już wcześniej próbowałem napisać skrócony życiorys Ojca i brulion tekstu dałem Mu do weryfikacji. Istnieją zatem autoryzowane notatki, które także zostały wykorzystane do odtworzenia, choćby w szkicowy sposób, pierwszej część zaginionych wspomnień.
Niniejsza publikacja jest zatem składanką. Obok obszernego wstępu znajdują się: życiorys bohatera tej opowieści oraz osobiste wspomnienia Jego syna, szkicowo zrekonstruowany tekst pierwszego zaginionego zeszytu wspomnień oraz oryginalny tekst dwóch pozostałych. Praca ilustrowana jest zdjęciami i kopiami dokumentów ze zbiorów rodzinnych. Można mieć nadzieję, że takie zróżnicowanie ożywi opowieść i ułatwi jej odbiór. W trakcie prac redakcyjnych dodane zostały przypisy, które mogą pomóc czytelnikowi, zwłaszcza młodemu, zrozumieć pewne niekoniecznie znane szczegóły. Poprawiono też pisownię nazw geograficznych i niektórych nazwisk błędnie podaną w oryginale.
Leszek Kosiński
Strona tytułowa jednego z dwóch zachowanych tomów wspomnień Jakuba Kosińskiego