Twój na zawsze - ebook
Twój na zawsze - ebook
Freja Anderson całe życie podróżowała ze swoim ojcem pisarzem. Gdy zmarł, zamieszkała w Nowym Jorku. Na jednym z przyjęć poznaje Giovanniego Catalana, sportowca paraolimpijskiego. Zakochują się w sobie i biorą ślub. Ich wspólne życie nie wygląda jednak tak, jak Freja sobie wyobrażała. Zaczyna podejrzewać, że mąż nie mówi jej o sobie wszystkiego. Trzy tygodnie później Giovanni ginie w wybuchu w restauracji, tak przynajmniej ogłaszają wszystkie media. Freja domyśla się, że jej mąż żyje, tylko się ukrywa. By poznać prawdę, rozpowszechnia plotkę, że zamierza powtórnie wyjść za mąż…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-7890-4 |
Rozmiar pliku: | 601 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czy może być gniew silniejszy od gniewu kobiety, której mąż sfingował własną śmierć?
Freja Catalano uśmiechała się z zachwytem, robiąc sobie zdjęcia w otaczających ją lustrach. Stała na pokrytym aksamitną wykładziną podwyższeniu, na tyłach najbardziej ekskluzywnego butiku ślubnego w całym Mediolanie.
– Mogę zrobić zdjęcie, jeśli pani chce – zaoferowała projektantka, Teresina.
Przerwała na chwilę pełne czci układanie obfitej, szyfonowej spódnicy. Każdy cal materiału był gustownie wyszyty białymi kwiatami i wirującymi pnączami winorośli, pokryty perłami oraz cekinami. Kiedy Freja przepuszczała swoje zdjęcie przez różne filtry w telefonie, przez jej ciało przeszedł dreszcz niepokoju. Uniosła głowę i spojrzała w stronę zasłony oddzielającej wejście do sklepu, ale nikogo tam nie było.
– Nie trzeba, dziękuję – odpowiedziała Freja z roztargnieniem, wybierając jedno ze swoich zdjęć i pisząc komentarz, by opublikować je online.
Teresina wycedziła przez trzymane w ustach szpilki:
– Czy to zdjęcie jest dla twojej matki?
– Nie, na moje kanały społecznościowe. Moja matka zmarła, kiedy byłam mała. – Freja dodała jeszcze kilka hashtagów o ślubnych nerwach, pierwszej miłości i zimowym ślubie w Nowym Jorku.
– Tak mi przykro. Przypuszczałam, że jest w Szwecji i będzie uczestniczyć w ślubie.
– Nie, moi rodzice oboje nie żyją.
Ślub, na którym brak rodziców łamał serce Freji, już dawno się odbył. Miała wtedy na sobie prostą suknię koloru kości słoniowej i trzymała tulipany skradzione z publicznego ogrodu. Było idealnie.
Przynajmniej tak jej się wtedy wydawało.
Ponieważ było to jedynie cztery i pół miesiąca temu, a jej pierwszy pan młody „zmarł” zaledwie trzy tygodnie później, imię Freji dominowało chwytliwe nagłówki tanich magazynów i plotkarskich stron internetowych, które określały ją mianem naciągaczki. Zła sława Freji nie niepokoiła jednak projektantki. Nie bolał jej też fakt, że Freja przejęła majątek męża i mogłaby kupić ten butik tysiące razy.
Freja nie wspomniała jej, że przyjechała tutaj tylko dlatego, że była przekonana, że Giovanni będzie w swoim rodzinnym kraju. Na to właśnie wydaję twoje pieniądze. Podoba ci się? – powiedziała ironicznie w myślach. Oczywiście nie napisała tego.
– Czy twój narzeczony obserwuje cię na portalach społecznościowych? – zapytała Teresina z niepokojem. – To pech, jeśli zobaczy sukienkę przed ślubem.
– Rzeczywiście. – Freja skończyła oznaczać Nelsa i opublikowała post.
Nels był świeżo upieczonym absolwentem prawa biznesowego, który z powodów rodzinnych tonął w długach i starał się ukryć to przed światem. W zamian za wejście w nieistniejące buty Giovanniego, Freja obiecała zapewnić jego śmiertelnie chorą babcię, że kocha go wieczną, płomienną miłością i zagwarantować mu pracę u swojego boku.
Było to absolutnie wyrachowane, praktyczne posunięcie.
– Powiedz mu, żeby nie patrzył – zasugerowała Teresina, prostując się i delikatnie sprawdzając mocowanie gorsetu. Został wykonany z kunsztownie wydzierganej weneckiej koronki, która spływała delikatnie po rękawach, aż po nadgarstki panny młodej.
– Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek mężczyzna, widząc cię w takiej odsłonie, potrafił ci się oprzeć.
Freja uśmiechnęła się słabo, nie zdradzając, że jedyny mężczyzna, na którego sympatię liczyła, był całkowicie odporny na jej wdzięki.
Zignorowała niewygodny szept gdzieś z tyłu głowy, który podpowiadał: A jeśli on naprawdę nie żyje?
Żyje. Miała wiele powodów, by sądzić, że tak jest, choć faktycznie nie było solidnych, niepodważalnych dowodów, a raczej poszlaki i pogłoski. Kiedy próbowała przekonać Nelsa, że jej mąż może jednak żyć, on tylko spojrzał na nią z litością i zasugerował, że utknęła w fazie wyparcia. Może miał rację. Przez długi czas walczyła, by nie dostrzegać prawdziwych uczuć Giovanniego, aż do ich ostatniej rozmowy, kiedy bańka pękła.
– Kochasz mnie? Czy ty w ogóle chcesz się żenić?
– Zachowujesz się jak zazdrosne, małe dziecko. Zaczekaj na mnie w moim pokoju hotelowym. Dołączę do ciebie, kiedy skończę spotkanie.
Nie zrobił tego. Martwy czy nie, Giovanni zostawił swoją fortunę w jej rękach.
Ona natomiast była całkowicie niezdolna do zarządzania takimi pieniędzmi. Nels mieszkał na jej piętrze, kiedy studiowała na uniwersytecie, i był na tyle uprzejmy, że przejrzał umowę wydawniczą jej książki, a później także umowę przedślubną. Kiedy później przyszła do niego z tomami dokumentów prawnych, które napływały do niej w wyniku rzekomego zgonu męża, zaniepokoiły go próby przejęcia władzy nad majątkiem, których niewątpliwie dopuszczali się współpracownicy Giovanniego.
Freja była blondynką o niewinnych niebieskich oczach i nie miała formalnego wykształcenia do czasu uzyskania dyplomu z kreatywnego pisania. Nie potrafiła rozpoznać, kiedy próbowano jej wcisnąć duże frytki zamiast małych. Jej wiedza na temat prowadzenia międzynarodowej korporacji była zerowa, ale była na tyle sprytna, by postrzegać frazy takie jak „oddaję nieodwołalne pełnomocnictwo” jako przerażające czerwone flagi, którymi rzeczywiście były.
Inna kobieta spojrzałaby z góry na seksistowskie świnie, próbujące ją wykorzystać. Normalnie Freja też by tak postąpiła, gdyby nie była głęboko pogrążona w żalu. Na każde spotkanie przychodziło grono sępów próbujących jej się przypodobać, by uzyskać łatwy dostęp do pieniędzy Giovanniego. To było wyczerpujące. Nels powierzył jej swój sekret, kiedy nieśmiało zaprosiła go na randkę, ponieważ był jedną z niewielu osób, w towarzystwie których czuła się bezpiecznie. Ponowne zamążpójście zapewniało Freji ochronę przed sępami, a więc ich pragmatyczna umowa została zawarta.
– Czy będzie to uznane za bigamię, jeśli mój pierwszy mąż potajemnie nadal żyje? – zapytała kiedyś Nelsa, ale on znów spojrzał na nią z politowaniem.
– Muszę wiedzieć, że jesteś przy zdrowych zmysłach, inaczej nie możemy tego zrobić – powiedział.
Giovanni był jedyną osobą, która mogła udowodnić, że drugie małżeństwo było nielegalne. Jeśli chciał wpaść w ostatniej chwili i przerwać ceremonię, w porządku. Ale nie nastawiała się na taki obrót wydarzeń. Naprawdę byłaby głupią blondynką, gdyby nie zrozumiała, że jej mąż nie chciał z nią być po tym, jak sfingował swoją śmierć, by uciec od ich relacji.
Zaakceptowała, że płomień ich burzliwego romansu zgasł równie szybko, jak zapłonął. Mimo to czuła, jak jej serce rozpada się codziennie na milion kawałków i cóż, mogła za to winić tylko siebie.
– _Bellissima!_ – Teresina skończyła przymiarki i cmoknęła się w czubki palców w iście włoskim geście. – Spróbujemy z welonem?
Nagły dźwięk dzwonka sprawił, że kobiety aż podskoczyły. Męski głos zza kurtyny poprosił o spotkanie z kierownikiem.
Żołądek Freji ścisnął się z nerwów. Nie znała dokładnie tego głosu, ale od czasu „śmierci” Giovanniego była w stanie najwyższej gotowości. Eksplozję zgłoszono jako wypadek, ale Freja uważała, że była to umyślna próba zabójstwa. To oznaczało, że ona mogła być kolejnym celem. Może miała paranoję.
Ale kiedy sprzedawczyni powiedziała, że sprawdzi, czy jest, a w odpowiedzi nastała zupełna cisza, na skórze Freji pojawiła się zimna warstwa potu.
Teresina uśmiechnęła się przepraszająco i ruszyła za zasłonę.
Gdy Teresina zniknęła, Freja, nie zastanawiając się długo, zgarnęła kilometrowe falbany spódnicy i cichutko na palcach swoich piętnastocentymetrowych szpilek ruszyła przez drzwi do szatni. Przemknęła obok toalety, do biura administracji… _Porta di emergenza allarmata_. To było to. Wyjście awaryjne. Freja instynktownie poczuła, że musi uciekać.
Pchnęła dźwignię i wpadła w wąską brukowaną alejkę. W sklepie zadzwonił głośny dzwonek. Drzwi zamknęły się za nią z hukiem, tłumiąc dźwięk. Stawał się coraz słabszy, gdy biegła w kierunku ruchliwej ulicy.
Myślała tylko o tym, że potrzebuje jakiś świadków. Aresztowanie za kradzież sukienki, za którą zapłaciła jedynie w połowie, było lepsze niż stawienie czoła temu, co ten mężczyzna dla niej szykował.
Usłyszała w oddali, że drzwi ewakuacyjne ponownie się otwierają. Rozbrzmiały krzyki.
Nagle tuż przed nią na chodnik wjechał czarny SUV, zmuszając ją do zatrzymania się w wyjściu z zaułka. Próbowała go wyminąć, ale tylne drzwi otworzyły się gwałtownie.
– Wsiadaj – powiedział Giovanni.
Jego widok uderzył w nią niczym piorun, aż cała zadrżała. Miał zmierzwioną czarną brodę i ciemne okulary, a jego czarna bluza z kapturem była naciągnięta na głowę, tak że ukrywała wszystko oprócz tak dobrze znajomych kości policzkowych i ust.
Żywy. Jej serce wzniosło się tak wysoko w piersi, że powinno było wyskoczyć i roztrzaskać niebo.
W tym samym momencie poczuła narastającą furię.
Skazał ją na przeżycie przerażających chwil, kiedy sądziła, że odszedł. Przetrwała jego pogrzeb, próbując uwierzyć, że to oszustwo. Dwa krótkie tygodnie później poniosła kolejną nieznośną stratę otwierającą ranę, która już nigdy się nie zagoiła.
Zmusił ją, by przeszła przez to wszystko sama.
Przez każdą minutę, jaka minęła od tamtego okropnego dnia, pragnęła, żeby się pojawił, ale teraz była w stanie tylko wydusić:
– Idź do diabła.
– A jak myślisz, gdzie byłem? – warknął.
– Dzwonię na policję! – wrzasnęła Teresina z głębi zaułka. Dwóch pracowników Teresiny nagrywało wszystko na swoich telefonach.
W stronę Freji biegł mężczyzna w garniturze. Instynktownie zbliżyła się do Giovanniego, z sercem zaciśniętym ze strachu. Twarde ramię Giovanniego objęło ją i wciągnęło bez wysiłku na tył samochodu. Nie walczyła z nim. Opadli na tylne siedzenie, gdy wtem goniący ją mężczyzna podszedł do otwartych drzwi i chwycił jej nogę.
Krzyczała i kopała go ostrymi obcasami. Uchylił się przed jej butami i wrzucił za nią jardy jedwabiu, po czym zatrzasnął drzwi i wskoczył na siedzenie pasażera przed Giovannim.
– Jedź – rzucił Giovanni do kierowcy.
Gdy SUV włączył się do ruchu, Freja wcisnęła się głębiej w fotel, kompletnie oszołomiona.