Tydzień z życia księgowych - ebook
Tydzień z życia księgowych - ebook
Czy istnieje "wielka miłość" - tego w gruncie rzeczy nie wie nikt. Zastępy filozofów, myślicieli i poetów łamało sobie nad tym głowę. Opisywali ją pisarze, malowali malarze, bardowie śpiewali o niej pieśni. Ludzie noszą w sobie tęsknotę za miłością która obejmowałaby wszystko. Tęsknota owa, niezależnie od kultury i stylów życia przechowuj e w sobie wyobrażenie, że gdzieś w całym naszym uniwersum czeka na nas ta jedna jedyna osoba - kobieta czy mężczyzna - przeznaczona właśnie dla nas.
Bohaterkami książki są dwie przyjaciółki, które pracują w tym samym zawodzie – są księgowymi. Jedna z przyjaciółek uważa, że prawdziwa miłość nie istnieje. Druga wpada na pewien pomysł, który może zmienić przekonania pierwszej. Musi przekonać do niego swoją przyjaciółkę aby udowodnić, że ta się myli. Czy się uda ?
Jest to czwarta książka w dorobku Autorki. Od dwudziestu sześciu lat żyje w szczęśliwym związku małżeńskim. Poprzez pisanie spełnia się emocjonalnie i duchowo. W jej życiu zawsze dominowało to piękne uczucie, jakim jest miłość. Dlatego w utworach Pani Doroty, nie może zabraknąć obrazów pokazujących wyższość uczuć nad zmaterializowanym światem.
Książka dostępna w formie tradycyjnej (papierowej) oraz elektronicznej (e-book w formatach ePub i mobi).
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64343-42-1 |
Rozmiar pliku: | 705 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
O rany!... Co się dziś dzieje ze mną? Za piętnaście minut przyjedzie Agata i znów zacznie trąbić i krzyczeć, że mam się pospieszyć. Nienawidzę tego, gdy tak robi. Sąsiedzi i tak już dziwnie przyglądają się nam. Myślą na pewno, że jesteśmy parą. Dobrze, że rzeczy mam zawsze uszykowane do pracy dzień wcześniej, wówczas mogę się pospieszyć. Problem mam tylko z włosami, nigdy nie mogę z nimi dojść do porządku. Przyjaciółka radziła mi abym je ścięła i nie będę miała więcej problemu. Jak mogła mi to proponować? Wiedziała, że nigdy tego nie zrobię. Mam przecież długie, kruczoczarne włosy. A Agata zawsze miała problem ze swoimi włosami bo nie dość, że były krótkie, to w dodatku rzadkie.
Gdzie ona jest? Na zegarze dochodzi za piętnaście ósma, nigdy się jeszcze tak długo nie spóźniała, co mogło się stać? Muszę zadzwonić do niej bo za chwilę spóźnimy się do pracy. Sygnał jest dobry, dlaczego nie odbiera, jak się spóźnimy będzie przykra rozmowa z szefem. Gdybyśmy za szefa miały kobietę, na pewno by zrozumiała nasze spóźnienie. Ale szef uważa, że kobiety nie powinny zajmować się księgowością tylko mężczyźni. Co za szowinista, najchętniej zdarłabym ten głupi uśmieszek z jego twarzy.
– Halo Agata? Gdzie ty jesteś? Za chwilę spóźnimy się i szef będzie znów z siebie zadowolony mówiąc, że mężczyzna nigdy nie pozwoliłby sobie na spóźnienie do pracy.
– Iwona, już do ciebie dojeżdżam. Nie uwierzysz, ale musiałam wymienić koło w samochodzie.
– Dobrze, pospiesz się, porozmawiamy w drodze do pracy.
– Cześć! Wsiadaj, zapinaj pasy i ruszajmy na podbój wszystkich księgowych.
– Agata, nie wygłupiaj się, wiesz, że nie lubię się spóźniać do pracy i dawać satysfakcji naszemu wspaniałemu szefowi.
– Iwona, powiedz mi co ty masz do naszego szefa? Raz, czy dwa razy się spóźniłyśmy i co to takiego. Ja go lubię, jest przystojny, miły, szarmancki, nie mogę go tylko rozgryźć, czy jest żonaty, czy nie.
– Nie, nie jest żonaty.
Spojrzawszy na Agatę zobaczyłam w jej oczach odbicie swojej twarzy, oczy jej zrobiły się wielkie z zaskoczenia.
– Za nim mnie spytasz skąd wiem, sama ci odpowiem. Po pierwsze, nie zauważyłam na jego palcu obrączki.
– Wiesz co, ale mi odkrycie przecież może nie nosić.
– Agata, nie przerywaj mi, masz rację, to nie dowód. Nie wiem, ale nie zauważyłam także żadnej fotografii na jego biurku, ze zdjęciem jakiejkolwiek kobiety.
– To też żaden dowód, nie wysilaj się Iwona, musimy jakoś się dowiedzieć.
– O czym ty mówisz? Jak chcesz, to się dowiaduj ale beze mnie.
– Jakbym cię nie znała, pomyślałabym, że jesteś zazdrosna.
– Agata głupstwa mówisz. Ja nie wierzę w miłość, ale wiesz w taką prawdziwą. Zresztą już dojechałyśmy, która jest godzina?
– Nic takiego się nie stało, posiedzimy dziesięć minut dłużej i będzie po krzyku.
– Nie byłabym taka pewna, spójrz kto chodzi po korytarzu z zegarkiem w ręce. Jak ty mi mówisz, że go lubisz to zaraz się przekonamy jak bardzo.
Idąc krok za Agatą czułam, że za chwilę oberwie się nam. Przyjaciółka nic nie dawała po sobie poznać, że jest zdenerwowana. Za nim którakolwiek z nas się odezwała, szef nakazał nam iść za sobą, do swojego gabinetu.
– I co teraz powiesz, Agata?
– A co mam ci powiedzieć? Co może nam zrobić? W najgorszej sytuacji może nas zwolnić.
– Przestań mówić głupoty! Gdzie znajdziemy tak szybko pracę i w dodatku za takie pieniądze?!
– Proszę, niech panie usiądą.
Nie będzie chyba tak źle, skoro nie unosi głosu i po jego minie nie widać aby miało za chwilę coś złego nastąpić.
– Chyba domyślają się panie, po co was tu wezwałem. Jako księgowe powinny panie wiedzieć, że w tym zawodzie trzeba być punktualnym, a nie liczyć na to, że może nikt nie zauważy lub o wszystkim zapomni. Będę musiał panie rozdzielić.
Nie mogłam już dalej słuchać, musiałam coś powiedzieć.
– Jak to? Chce pan nas rozdzielić? Jakby pan zapomniał, pracujemy w tej firmie już siedem lat i to dopiero nasze trzecie spóźnienie.
Agata przyglądała mi się z niedowierzaniem, że postanowiłam się przeciwstawić szefowi.
– Tak, wiem ile razy się panie spóźniły, ale uważam, jako szef, że nie powinno być żadnych spóźnień. Nie mogę przymykać oczu bo są panie kobietami. A co z innymi pracownikami? Co by było gdyby każdy z nich się spóźniał? Nie mogę, i nie chcę, robić żadnych ustępstw. Traktuję wszystkich jednakowo.
No tak, mężczyźni, nie wierzę, że któryś z tak zwanych naszych kolegów nie doniósł naszemu szefowi, że znów się spóźniłyśmy. Męska solidarność tak zwana. Nie mogą zdzierżyć, że w ich męskim towarzystwie pojawiły się dwie kobiety, które tak jak i oni potrafią dobrze załatwić sprawy.
– Może nam pan powiedzieć, który z naszych kolegów doniósł panu o naszym spóźnieniu?
Zauważyłam w jego oczach zaskoczenie moim pytaniem.
– Nie będę wdawał się w pani gierki. Postanowiłem aby nie dochodziło więcej do spóźnień z pań strony. Sam, swoim służbowym samochodem, będę zabierał panie do pracy.
Teraz byłam tak zaskoczona jego słowami, że nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Przyglądając się przyjaciółce widziałam po jej twarzy, że pomysł szefa jej się spodobał. Nawet nie pisnęła słówkiem.
– Chwileczkę, proszę pana.
Agata zaczęła szturchać mnie w ramię mrucząc pod nosem, że mam dać spokój.
– Co będzie, jeśli nie przystaniemy na pański pomysł? Pierwszy raz nie spuściłam wzroku z jego twarzy, on także nie pozostawał mi dłużny.
– Proszę pani, nie musi pani godzić się na moją propozycję. Zauważyłem jednak, że pani przyjaciółce podoba się mój pomysł i nie widzi w tym nic złego.
– Nie odpowiedział mi pan jednak na moje pytanie.
– Moja odpowiedź jest prosta: jeszcze jedno spóźnienie i zwolnię panie z pracy.
Agata przyglądała nam się z niedowierzaniem. Czuła, że granica jest dla mnie coraz bardziej niewidoczna, a ja nadal ryzykuję.
– Mogę jeszcze o coś zapytać? Dlaczego pan to robi, przecież mógł nas pan zwolnić z pracy już dziś i nie byłoby kłopotu z nami?
– Widzi pani, nie jestem takim złym człowiekiem, jak niektórzy o mnie myślą i mówią. A co do podwożenia pań do pracy, to nic wielkiego, po prostu mam po drodze. Teraz proponowałbym aby wróciły panie do pracy i odrobiły spóźnienie. Aha! Jeszcze jedno: pani Agata, panią zabiorę jako pierwszą i proszę aby czekała pani na mnie o siódmej trzydzieści, a Panią Iwonę proszę aby czekała przed domem o siódmej czterdzieści i wszyscy będziemy zadowoleni.
Wychodząc z gabinetu myślałam, że nie opanuję złości na moją przyjaciółkę, dlaczego mnie nie poparła? Zawsze tyle miała do powiedzenia a teraz milczała jak grób.