Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ucieczka do raju - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
26 maja 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ucieczka do raju - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Po śmierci rodziców Zarina Bryden zamieszkuje z wujem i jego żoną. Opiekun zamierza wydać dziewczynę za mąż za dużo starszego księcia Malnesbury. Zarina jest załamana. Wkrótce okazuje się, że sąsiednia posiadłość została wystawiona na sprzedaż po tym, jak właściciel, Darcy Lindwood, popadł w długi i popełnił samobójstwo. Zdesperowana Zarina dostrzega dla siebie światło nadziei w spłaceniu długów i kupnie domu. Postanawia poprosić Rolfe’a, młodszego brata zmarłego właściciela, wracającego z Indii, by ten udawał jej narzeczonego i pomógł jej w zakupie domu. W ten sposób chce uniknąć niechcianego małżeństwa. Czy uda jej się zrealizować plan?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-117-7011-5
Rozmiar pliku: 319 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

ROK 1887

Wysiadłszy z powozu, którym przyjechała na wieś z Londynu, Zarina Bryden wbiegła, podekscytowana, na schody wiodące do drzwi frontowych. Stary lokaj, którego znała od dzieciństwa, czekał na nią w hallu.

— Dzień dobry, panno Zarino — powiedział — serce się raduje na widok panienki.

— Tak się cieszę z powrotu do domu Duncan! — odparła.

Po krótkiej pogawędce Zarina przeszła do salonu. Rozejrzała się, witając wszystkie znajome rzeczy, których nie widziała od ponad roku.

Po katastrofie kolejowej, w której straciła oboje rodziców, zmuszona była opuścić dom rodzinny i przenieść się do Londynu. Zamieszkała u stryjostwa; była to rozsądna decyzja, ponieważ uczęszczała wówczas do Seminarium dla Panienek w Kinghtsbridge, szkoły dla córek arystokracji. Zawarła tam wiele nowych przyjaźni.

Po ukończeniu szkoły, jako debiutantka, była zapraszana na najelegantsze przyjęcia i najwytworniejsze bale. Powodzenie, którym się cieszyła, wydawało się czymś oczywistym: Zarina była nie tylko piękna, ale również bardzo bogata, odziedziczyła bowiem cały pokaźny majątek pułkownika Harolda Brydena, którego była jedyną córką.

Dostała także olbrzymi spadek po swojej amerykańskiej matce chrzestnej, przyjaciółce matki, ktora z okazji chrzcin przyjechała do Anglii. Pani Vanderstein, szczycąca się domieszką krwi rosyjskiej, przekazanej jej przez któregoś z przodków, nalegała, by córka chrzestna nosiła jej imię. Wyszedłszy dwukrotnie za mąż, nie miała własnych dzieci, toteż umierając zapisała cały swój majątek Zarinie.

Wyższe sfery towarzyskie Londynu były żywo zainteresowane amerykańskimi dziedziczkami. Nic więc dziwnego, że Zarina, posiadająca ogromne konto w banku, przyciągała powszechną uwagę. Jednakże młodzi ludzie, którzy proponowali jej małżeństwo, nie kierowali się wyłącznie myślą o stosach dolarów; ich właścicielka była niewątpliwie pięknością.

Obecnie sezon towarzyski dobiegł końca i Zarina postanowiła wrócić do siebie na wieś. Był tam jej dom rodzinny — jedyny prawdziwy dom. Chciała do niego powrócić już wcześniej, ale stryjostwo obawiali się, by nie odżyła w niej rozpacz, w której pogrążona była po stracie rodziców.

Rozglądając się po salonie, Zarina myślała, jak wiele znaczy dla niej Bryden Hall. Tak dobrze pamiętała matkę, siedzącą w fotelu przy oknie. Tam właśnie siadywała, czytając córce baśnie, które Zarina uwielbiała w dzieciństwie. Ojciec z kolei przekazał jej miłość do książek, które wypełniały bibliotekę. Opowiadał też córce o fascynujących podróżach do różnych krajów, które zwiedził.

— Kiedy tylko dorośniesz, dziecinko — obiecywał — zabiorę cię do Egiptu, by pokazać ci piramidy, a następnie popłyniemy otwartym zaledwie przed osiemnastu laty Kanałem Sueskim na Morze Czerwone.

— Pojedźmy teraz, papo — prosiła Zarina.

Ale ojciec potrząsnął głową.

— Musisz jeszcze nauczyć się wiele tu, na miejscu, nim zaczniesz zwiedzać świat. Mówiłem ci wielokrotnie, że lubię mieć do czynienia z kobietami światłymi, jak twoja matka, a nie z pustymi i próżnymi paniami, których pełno w salonach.

Zarina pamiętała świetnie pogardę, z jaką ojciec wyrażał się o wielu pięknościach święcących triumfy w salonach Londynu. Znalazłszy się w eleganckim towarzystwie, Zarina zorientowała się, że panie te cieszą się szczególnym zainteresowaniem księcia Walii. Oczywiście ona sama również widziała jego książęcą mość, eleganckiego, pełnego werwy i fantazji kawalera. Rówieśniczki poinformowały ją dość prędko, że książę nie zwraca uwagi na młode dziewczęta i że Zarina nie zostanie z pewnością zaproszona do Marlborough House, na czym jej, prawdę powiedziawszy, zupełnie nie zależało.

Zdawała sobie jednak sprawę, że jej stryjenka Edith radowałaby się każdą chwilą spędzoną w obecności następcy tronu. Lady Bryden znała zresztą wiele spośród grona najbardziej dystyngowanych pań. Stryj Zariny, generał sir Aleksander Bryden, był komendantem kawalerii królewskiej i, z tej racji, _persona grata_ w wyższych kręgach towarzyskich.

Dla bratanicy był on postacią budzącą onieśmielenie, nawet lęk. Zarina zrozumiała prędko, że chcąc zrealizować swoje zamierzenia, musi zdobyć wcześniej aprobatę swego opiekuna. Niełatwo przyszło jej przekonać stryja, że z końcem sezonu towarzyskiego powinna wrócić do domu.

— Twoja stryjenka ma bardzo wiele różnych zajęć i obowiązków w Londynie — stwierdził.

— Wobec tego, stryju Aleksandrze, mam taki pomysł — oznajmiła Zarina — pojedźmy na kilka dni do Bryden Hall we dwoje. Muszę przekonać się osobiście, jak się sprawy mają na miejscu. Poza tym teraz, kiedy papa nie żyje, ludzie w miasteczku i ci, którzy pracują w majątku, są _moimi_ ludźmi.

Przedstawiła to w taki sposób, jakby dopatrzenie zarządzania majątkiem było jej obowiązkiem, wiedząc, że tego rodzaju argument trafi do przekonania stryjowi. Skapitulował istotnie, mówiąc:

— Dobrze, Zarino, pojedziemy na wieś w czwartek i zostaniemy tam około tygodnia. Postaram się namówić twoją stryjenkę, żeby do nas przyjechała, choć wiem, że musi być na zebraniach kilku różnych komitetów.

Lady Bryden z wielkim zapałem zajmowała się działałnośdą charytatywną, zwłaszcza że ułatwiało jej to bliższe kontakty ze znakomitym towarzystwem dystyngowanych arystokratek, a nawet osób z rodziny królewskiej.

Rozglądając się po salonie, Zarina czuła obecność matki tak wyraźnie, jakby za chwilę miała z nią porozmawiać. Spodziewała się, że widok domu rodzinnego wzbudzi w niej takie uczuda, jednakże nie pragnęła od nich uciec.

Drgnęła gwałtownie, usłyszawszy nagle głos Duncana.

— Panno Zarino, pewnie będzie panienka chciała, żeby podać herbatę w bibliotece, jak bywało dawniej.

— Oczywiście, Duncanie — odparła Zarina. — Miło, że o tym pomyślałeś.

Zdjęła kapelusz i płaszcz, w którym podróżowała, podając je lokajowi.

— Moja pokojówka przyjedzie brekiem, razem z lokajem pana generała. Mam nadzieję, że pani Merryweather zaznajomi ją z domem.

— Na pewno zrobi to z przyjemnością, panno Zarino — zapewnił Duncan — a tymczasem pragnęłaby zobaczyć się z panienką sama; i ona, i kucharka, oraz oczywiście Jenkins, który jest w stajni.

Zarina uśmiechnęła się.

— Chcę zobaczyć wszystkich i wszystko. Ach, Duncanie, cudownie jest znaleźć się znów w domu! Tęskniłam za każdym z was, tak jak tęsknię za papą... i mamą...

Na myśl o rodzicach łzy zakręciły jej się w oczach. Duncan poklepał ją po ramieniu, jak zwykł to robić w czasach, kiedy była dzieckiem, mówiąc:

— Proszę się nie smucić, panno Zarino. Pan z pewnością życzyłby sobie, żeby panienka była dzielna, a przy tym teraz, po powrocie, czeka na panienkę tyle rzeczy do zrobienia.

Zarina otarła łzy, idąc wraz z lokajem korytarzem prowadzącym do biblioteki. Był to piękny pokój z biegnącą wzdłuż jednej ze ścian mosiężną galeryjką, na którą wchodziło się po kręconych drewnianych schodkach. Zarina uwielbiała się na nie wspinać w dzieciństwie. Pomyślała, że kiedy znajdzie się sama, wejdzie na nie, jak niegdyś.

Herbata czekała przed kominkiem. Teraz, w lecie, nie palił się w nim ogień, natomiast wypełniały go kwiaty.

— Jak panienka myśli, kiedy powinien zjawić się pan generał? — spytał Duncan. — Jeśli spodziewany jest lada chwila, to przyniosę drugą filiżankę.

— Stryj podróżuje pociągiem, więc powinien przybyć wpół do siódmej, akurat na kolację — odparła Zarina. — Powiedz Jenkinsowi, żeby wyjechał po niego na stację.

— Dobrze, panno Zarino. Czy jej lordowska mość będzie mu towarzyszyła?

— Nie, moja stryjenka musiała zostać w Londynie — wyjaśniła Zarina i, uśmiechając się do starego lokaja, dodała: — Właśdwie najlepiej byłoby mi tutaj samej. Pewna jestem, że w oczekiwaniu na mój przyjazd Jenkins trzyma konie w gotowości.

— To się rozumie, panno Zarino! Pucował je tak, że sierść im lśni jak atłas.

Zarina roześmiała się. Wiedziała, że wszyscy starali się, by jej powrót do domu był radosny. Mieszkając w Londynie, utrzymywała cały czas kontakt z panem Bennettem, któremu została powierzona piecza nad domem i majątkiem. Ojciec darzył go zaufaniem, więc Zarina wiedziała, że ona również może mu zaufać.

Pan Bennett pisał do niej co tydzień, donosząc o wydarzeniach w miasteczku i o tym, co dotyczyło ludzi zatrudnionych w posiadłości. Zarina wysyłała listy z powinszowaniami do par obchodzących złote wesele oraz prezenty dla młodych ludzi wstępujących w związki małżeńskie, a także życzenia z okazji narodzin dzieci. Poinstruowała też pana Bennetta, by podwyższył zarobki tym, którzy dla niej pracowali. Mogła sobie na to pozwolić, a pragnęła, by jej majątek był co najmniej w równie kwitnącym stanie, jak za czasów ojca.

Zasiadłszy do herbaty, Zarina zaczęła wypytywać Duncana o wszystkie znajome osoby. Pastor, który przygotowywał ją do konfirmacji, należał do najmilszych przyjaciół.

— Wielebny nic się nie zmienił — powiedział Duncan. — Trochę się tylko postarzał i włosy mu siwieją, ale jest zawsze tak samo dobry.

Zamilkł na chwilę, po czym dorzucił:

— No i ma trochę kłopotów z synem, pan Bennett pewnie panience o tym wspominał.

— Wiem, że pan Walter zmieniał trzykrotnie pracę w ubiegłym roku — odparła Zarina. — Ale w końcu chyba się już ustatkował?

Duncan potrząsnął głową przecząco.

— Z panem Walterem to nigdy nic nie wiadomo.

Przez chwilę rozmawiali jeszcze o rodzinie pastora, potem Zarina spytała o doktora i jego dzieci, a następnie o właścicieli sklepu. Dowiedziała się z przyjemnością, że wszyscy nadal zajmują się tym, czym się zawsze zajmowali i że zmian jest niewiele.

Skończywszy pić herbatę, zostawiła Duncana zajętego sprzątaniem nakrycia i poszła na górę. Dobiegły do niej głosy pokojówki i pani Merryweather, rozmawiających w sypialni. Minąwszy uchylone drzwi szła dalej, w kierunku głównej sypialni, którą zajmowali w przeszłości jej rodzice.

Po wejściu do środka owionął ją natychmiast zapach suszonych kwiatów _potpourri_ i lawendy; znów ogarnęło ją uczucie, że rodzice są w pobliżu i czekają na nią. Podeszła do okien, odsłaniając zasłony i wpuszczając do pokoju słońce. Popatrzyła na ogromne łoże z baldachimem. Jakże często w dzieciństwie wspinała się na nie, kładąc się koło matki i prosząc o opowiedzenie bajki. I jak tragiczny był powrót do domu, w którym zabrakło rodziców.

Wiedziała jednak, że musi do niego wrócić. Miała uczucie, że stanowczo zbyt długo zaniedbuje ludzi, którzy dla niej pracują i którzy ją kochają, ponieważ jest córką swego ojca.

„Cokolwiek powiedzą stryj Aleksander i stryjenka Edith”, pomyślała sobie, „zamierzam zostać tu przynajmniej przez jesień”.

Przyznawała, że pobyt w Londynie był ekscytujący. Powodzenie, którym się cieszyła, również sprawiało jej radość. Była jednak w pełni świadoma, że na jej widok obecne w sali balowej starsze damy szeptały do siebie:

— To jest ta dziedziczka.

Podobnie bywało, gdy pojawiała się na przyjęciach, obiadach, zabawach. Zrazu czuła się z tego powodu nieswojo; usiłowała ignorować sytuację, choć zdawała sobie sprawę, że jej fortuna jest rodzajem etykietki. Nie sposób było przed tym uciec. Będąc jednak osobą inteligentną, powiedziała sobie, że nie powinno to stanowić bariery pomiędzy nią a innymi ludźmi.

Niemniej miała się zawsze na baczności, gdy któryś z młodych kawalerów prowadził ją do ogrodu, gdzie oświadczał bez wstępów:

— Zarino, kocham panią i pragnę nade wszystko, by została pani moją żoną.

Wszyscy ci młodzi ludzie wydawali się zupełnie szczerzy. I wszyscy wyglądali na bardzo zakochanych. Jednakże Zarina została uprzedzona, że każdy jest potężnie zadłużony. Część z nich stanowili młodsi synowie dystyngowanych arystokratów, bez nadziei na majątek, który miał przypaść najstarszemu bratu.

Ponadto, choć usiłowała z tym walczyć, budziły w niej odruchową nieufność każde oświadczyny, które następowały po zbyt krótkiej, w jej pojędu, znajomości. Bo jakiż mógł być powód podobnego pośpiechu poza tym, że młody człowiek gwałtownie potrzebował pieniędzy? Dlaczego nie mógł poczekać, nie próbował jej lepiej poznać? Miałby wówczas szansę przekonać się, czy rzeczywiście są w sobie zakochani.

Na wszystkie te pytania nasuwała jej się jednakowa odpowiedź: nadgorliwy adorator obawiał się, by go ktoś nie ubiegł. Ubiegnięcie konkurentów oznaczało zapanowanie nad jej fortuną.

„A gdybym nie miała ani pensa?”, pomyślała któregoś wieczora. „Zastanawiam się, co by się wówczas działo”.

Wróciła właśnie z balu, podczas którego oświadczyło jej się trzech kawalerów. Wiedząc, jak wygląda prawda, czuła się bardzo upokorzona.

Teraz, otwierając okno w sypialni rodziców, powiedziała sobie, że jest w domu, gdzie kochano ją, nim stała się bogata. Ludzie obdarzający ją miłością nie będą kochali jej bardziej dlatego, że ma obecnie takie mnóstwo amerykańskich dolarów w banku. Wyjrzała na ogród, patrząc na gładkie, zielone trawniki i mieniące się kolorami klomby kwiatowe. Poza nimi widniały drzewa, na które wspinała się, kiedy tylko dostatecznie podrosła.

„Kocham to wszystko! Kocham każde źdźbło trawy, każdego ptaka na gałązce drzewa i każdą pszczołę brzęczącą wśród kwiatów”, myślała. „Jestem w domu. W domu! Tej radości nikt mi nie zabierze!”

Zarina pozostała przez długi czas w sypialni rodziców. Potem przeszła do przyległego buduaru, gdzie było tak wiele ukochanych przedmiotów matki. Stały tam porcelanowe cacka, o których opowiadała córce przeróżne historie; na ścianach wisiały obrazy, które ofiarował jej mąż, ponieważ kochała malarstwo francuskie. Znajdowały się tam również wybrane książki, do których matka powracała wielokrotnie, twierdząc, że są dla niej pociechą i inspiracją. ,,Ja także będę je czytała od nowa”, obiecała sobie Zarina, „tak, jak to robiłam niegdyś”.

W jakiś czas później przed domem zatrzymał się powóz i Zarina zorientowała się, że przywiózł on stryja. Nie pragnęła jego przybycia, znacznie lepiej czułaby się sama. Kiedy jednak napomknęła, że nie ma powodu, by wyrywać generała z Londynu, stryjenka przeraziła się nie na żarty.

— W żadnym razie nie możesz być bez opieki!

— Przecież jadę do mojego własnego domu — zauważyła Zarina.

— Nie jesteś dzieckiem, które można powierzyć niani — odparła ostro stryjenka Edith. — Jesteś młodą kobietą. W przypadku wizyty jakiegokolwiek dżentelmena nawet zwykła rozmowa bez opiekuna czy przyzwoitki byłaby czymś wysoce niestosownym.

Zarina zrozumiała, że nie ma sensu oponować i zaakceptowała nieuchronny dozór. A teraz stryj był na miejscu. Przyszło jej na myśl, że jego obecność zepsuje atmosferę panującą w domu i jej radość z powrotu.

Idąc korytarzem w stronę swojej sypialni, Zarina słyszała gromki i władczy głos stryja, dochodzący z hallu. Wszedłszy do pokoju, zastała w nim panią Merryweather i ucałowała ją ciepło.

— Panno Zarino, z wielką radością widzimy panienkę w domu! — wykrzyknęła gospodyni.

— Cudownie być znów u siebie — odrzekła Zarina. — A dom wygląda równie wspaniale, jak zawsze. Jestem wam za to ogromnie wdzięczna.

— Staraliśmy się, żeby wszystko było jak najlepiej — powiedziała pani Merryweather z usprawiedliwioną satysfakcją. — A teraz panienka jest znowu z nami, zupełnie jak za dawnych czasów.

Zarina wzięła kąpiel w wannie, którą pokojówki ustawiły przed kominkiem. Dwaj lokaje przynieśli w lśniących mosiężnych konwiach gorącą wodę do jej napełnienia. Zarina przeniosła się na chwilę w odległe czasy dzieciństwa, udając, że jest znów małą dziewczynką. Spodziewała się niemal usłyszeć ponaglający głos niani:

— Dalejże, panno opieszalska, pora spać!

Teraz jednak musiała włożyć na siebie jedną z wytwornych, kosztownych sukien, wybranych dla niej przez stryjenkę Edith, a następnie zejść na dół.

Po kilku minutach do salonu wszedł stryj. Prezentował się w stroju wieczorowym bardzo elegancko. Jego siwe, nieco przerzedzone włosy zaczesane były starannie do tyłu. Cała postać generała, wedle określenia jego własnego lokaja, wyglądała „jak z żurnala”. Zarina świadoma była, że podobnej schludności wymagał stryj od żołnierzy, którymi dowodził.

— Jestem, Zarino — powiedział, podchodząc do niej. — Pociąg miał opóźnienie, jak można się było spodziewać.

— Miło mi stryja powitać — odparła Zarina, całując go w policzek. — Duncan otworzył butelkę szampana, żeby uczcić mój powrót do domu.

— Szampana, powiadasz! — zakrzyknął generał. — Nie odmówię go z pewnością po całej tej męczącej podróży. Ludzie zachwycają się wygodą kolei żelaznej, ale ja nadal wolę moje konie.

— Podzielam opinię stryja — odpowiedziała Zarina z uśmiechem.

— Nasza podróż trwała niewiele ponad trzy godziny i rozkosznie jechało się wśród pól i łąk.

Podczas obiadu rozmowa zeszła na temat majątku i generał oznajmił:

— Jutro odwiedzimy farmy, zobaczymy też, jak postępuje wyrąb tych drzew, które zostały powalone w lasach przez wichury zimowe.

— Jestem pewna, że zastaniemy wszystko w najlepszym porządku — zapewniła Zarina. — Pan Bennett jest bardzo kompetentnym zarządcą.

— Nie należy jednak zaniedbywać osobistego doglądania najmniejszego źdźbła we własnej posiadłości — oświadczył generał.— Zamierzam tego dopatrzyć nim wrócimy do Londynu, moja droga.

Po krótkiej chwili milczenia Zarina powiedziała:

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: