Udział Wielkopolski w odbudowie Rzeczypospolitej w latach 1918 i 1919 - ebook
Udział Wielkopolski w odbudowie Rzeczypospolitej w latach 1918 i 1919 - ebook
Rola Wielkopolski w odbudowie państwowości polskiej
Włodzimierz Lewandowski, powstaniec wielkopolski, publicysta i historyk, to jeden z najwybitniejszych znawców dziejów powstania wielkopolskiego. Jak sam pisze, na ten fragment historii należy spoglądać szerzej i zamiast o powstaniu wielkopolskim należy pisać o udziale Wielkopolski w odbudowie Rzeczypospolitej w latach 1918 i 1919. Jego praca jest pierwszą próbą syntetycznego ujęcia udziału Wielkopolski w tym procesie.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8116-575-4 |
Rozmiar pliku: | 13 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W opinii historyków wielkopolskiego czynu zbrojnego 1918–1919 dr Włodzimierz Aleksander Marian Lewandowski to najwybitniejszy znawca dziejów tego powstania sprzed roku 1939. Urodził się 12 maja 1894 roku w Ostrowie Wielkopolskim w rodzinie siodlarza Ludwika i Anastazji z domu Wlazł. W rodzinnym mieście ukończył szkołę powszechną i niemieckie gimnazjum klasyczne. W 1907 roku wydalony z III klasy za udział młodszego brata w strajku szkolnym. Przywrócony do klasy IV, kontynuował naukę do uzyskania świadectwa dojrzałości w 1913 roku. W trakcie nauki należał do Towarzystwa Tomasza Zana, uczestnicząc w tajnych kursach samokształceniowych. W 1912 roku był współorganizatorem pierwszej w mieście drużyny skautowej, a w roku następnym zaangażował się w działalność zakonspirowanej grupy Kazimierza Glabisza, prowadzącej szkolenie wojskowe.
Po maturze wyjechał do Krakowa, gdzie został członkiem Filareckiego Związku Elsów. W 1913 roku przez dwa semestry studiował medycynę na uniwersytecie w Rostoku. Studia przerwała wojna i w 1914 roku Lewandowski został wcielony do armii niemieckiej. W stopniu starszego szeregowca w październiku 1918 roku zdezerterował z armii niemieckiej, wrócił do Ostrowa Wielkopolskiego i włączył się w nurt działalności niepodległościowej. 10 listopada 1918 roku przemówił na patriotycznym wiecu Polaków i nad głowami zebranych rozwinął flagę polską z orłem. Wybrany został do Komitetu (Rady) Ludowej. Tego samego dnia, na spotkaniu z niemiecką Radą Żołnierską, odczytał deklarację polskiego komitetu, uznającą Ostrów Wielkopolski i powiat za ziemię polską. Następnego dnia „Gazeta Ostrowska” opublikowała jego wezwanie do żołnierzy-Polaków, aby wstępowali do tworzonego w mieście pułku piechoty. Na komendanta pułku powołano byłego legionistę Mariana Modrzejewskiego, a Włodzimierz Lewandowski został jego adiutantem i uczestniczył w szkoleniu pułku. 31 grudnia 1918 roku brał udział w przejęciu miasta z rąk niemieckich.
24 kwietnia 1919 roku Lewandowski skierowany został na pierwszy kurs utworzonej w Biedrusku Wielkopolskiej Szkoły Podchorążych Piechoty. 31 października tegoż roku awansowany na stopień aspiranta-sierżanta. 24 marca 1920 roku ukończył szkołę z pierwszą lokatą i pozostał w niej jako instruktor. 1 kwietnia 1920 roku mianowany podporucznikiem. W grudniu 1921 roku przeniesiony do 64 Grudziądzkiego Pułku Piechoty w Grudziądzu, a w lutym 1922 roku na własną prośbę zwolniony do rezerwy. W 1929 roku awansowany na porucznika rezerwy.
Po zwolnieniu z wojska w październiku 1922 roku Włodzimierz Lewandowski rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Poznańskiego, ale już w styczniu 1923 roku podjął studia polonistyczne. Ukończył je w lipcu 1926 roku, a w 1928 roku uzyskał doktorat na podstawie rozprawy Zagadka „Farysa” Adama Mickiewicza. Studium z zakresu psychologii humanistycznej.
Jeszcze w 1926 roku Lewandowski został jednym z członków założycieli Towarzystwa dla Badań nad Historią Powstania Wielkopolskiego 1918/1919. Wygłosił referat programowy, wszedł w skład komisji naukowej. Co najmniej od 1928 roku był referentem w Referacie Historycznym przy Dowództwie Okręgu Korpusu nr VII w Poznaniu. W 1931 roku, po kpt. Tadeuszu Fenrychu, objął kierownictwo Referatu i pracował tam do maja 1933 roku.
5 września 1934 roku podjął pracę jako pracownik kontraktowy Towarzystwa dla Badań nad Historią Powstania Wielkopolskiego 1918/1919. Z wielkim zaangażowaniem włączył się w badania naukowe i publicystykę dotyczącą powstania. Uczestniczył między innymi w podróży historyczno-wojskowej dla studium bitwy szubińskiej, od 13 do 23 marca 1928 roku zbierając relacje od miejscowej ludności. W kwietniu tegoż roku zbierał relacje w Krzywiniu do opracowania na temat walk miejscowej kompanii powstańczej o Wolsztyn 5 stycznia 1919 roku. 6 stycznia 1929 roku wygłosił w Lesznie referat o historii powstania grupy „Leszno” powstania wielkopolskiego. Wystąpienie to było na żywo transmitowane przez poznańskie radio.
W twórczości dr. Włodzimierza Lewandowskiego uderza różnorodność podejmowanej problematyki. Jako pierwszy z historyków podjął kwestię periodyzacji dziejów powstania, formułował szereg postulatów badawczych. Na łamach prasy poznańskiej wniósł swój głos m.in. do polemiki na temat tego, kto był pierwszym poległym powstańcem — Jan Mertka czy Franciszek Ratajczak. Podejmował też kwestie stosunku do powstania działaczy politycznych, zwłaszcza członków Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, a także kwestie relacji poznańsko-warszawskich. Zajmował się rolą Dowództwa Głównego w przebiegu powstania i organizacji Wojska Wielkopolskiego, procesami politycznej i wojskowej integracji Wielkopolski z Państwem Polskim.
Doceniał znaczenie gromadzenia i opracowania zasobu archiwalnego do badań genezy, przebiegu i rezultatów powstania. Największym objętościowo opracowaniem dr. Lewandowskiego jest dwutomowe studium: Bitwa o Szubin dnia 11 stycznia 1919 r. , napisane wspólnie z gen. bryg. w st. spocz. Aleksandrem Załęskim (Poznań 1936, t. I i II). Kilka ważnych prac dr. Lewandowskiego, wyżej wymienionych, do dnia dzisiejszego nie zostało opublikowanych. Swego czasu prof. Bogusław Polak i mgr Tadeusz Wawrzyński, pracownik naukowy Centralnego Archiwum Wojskowego, otrzymali zgodę na wydanie pism pod nazwą: Teki dr. Włodzimierza Lewandowskiego 1928–1929, ale śmierć Tadeusza Wawrzyńskiego i niezrozumiały opór wydawców projekt ten wówczas zniweczyły. Do naszego pomysłu przychylał się także śp. prof. zw. dr hab. Bernard Piotrowski, który na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku utrzymywał kontakt z rodziną dr. Lewandowskiego. Zapoznał się wówczas m.in. z pracami: Gen. Józef Dowbor-Muśnicki w świetle dokumentów, Uwagi na marginesie wspomnień gen. J. Dowbor-Muśnickiego i innymi. W czasie walk o Poznań w 1945 roku zaginął obszerny skrypt Zarys historii powstania wielkopolskiego, będący rozwinięciem monografii opublikowanej przez Lewandowskiego w 1939 roku.
Mamy przekonanie, że materiały ze zbiorów rodzinnych nie zaginęły i — piszemy to z nadzieją — „wypłyną” w stulecie powstania wielkopolskiego.
Po osiemdziesięciu latach monografia Włodzimierza Lewandowskiego z inicjatywy Wydawnictwa Zysk i S-ka trafia do najmłodszych pokoleń Wielkopolan jako świadectwo czynu ich dziadków i pradziadków. Zachowaliśmy oryginalny styl autora, ingerując jedynie w absolutnie koniecznych przypadkach.
prof. Bogusław Polak, prof. Michał Polak
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiSłowo wstępne
Historia najnowsza nie należy do dziedzin, w których moralny i intelektualny wysiłek badacza byłby należycie oceniany przez społeczeństwo. Potrzeba dużej odwagi cywilnej w poruszaniu spraw, które wskutek swej świeżości wywołują namiętne spory i narażają tego, który się takiego zadania podejmie, jeżeli nie na gniew otoczenia, to w każdym razie na jego niechęć, manifestowaną w sposób mniej lub więcej zdecydowany.
Jednakże bardziej niż odwagi cywilnej potrzeba wyczucia taktu przy badaniu procesów dziejowych jeszcze nie całkiem zamkniętych i oddziałujących dlatego na współczesną nam rzeczywistość w sposób daleko silniejszy, bo bezpośredni, aniżeli wypadki dawne, których twórcy i współuczestnicy odeszli już w zaświaty.
Łatwo jest pisać „historię”, gdy opisy zamkniętych w odległej przeszłości przemian dziejowych mają uzupełnić całokształt wiedzy historycznej o naszym narodzie. Obok dyscypliny naukowej i odpowiedniego nakładu pracy dla ogarnięcia dostępnych materiałów źródłowych wystarcza wtedy przy ogólnej znajomości ludzkiego życia stosowanie retrospektywnej postawy poznawczej.
Daleko trudniej jest pisać o sprawach „żywych”. Wtedy bowiem przy konieczności stosowania tych samych jak wyżej umiejętności kroczy badacz wąziutką ścieżyną, odgraniczającą dwie różne postawy poznawcze: retrospektywną i prospektywną. Nie wspominając już o tym, że krytyczne opanowanie źródeł najnowszej historii jest zawsze problematyczne, stwierdzić musimy, że nauka o prospektywnej postawie poznawczej jak do tej pory jest słabo rozwinięta i w tym względzie — w umiejętności przewidywania przyszłości — jesteśmy skazani zawsze jeszcze na pomoc „intuicji”, „wyobraźni twórczej” czy też „wiary”.
Z tych to powodów każda publikacja z zakresu najnowszej historii jest, poza reprezentowaną przez nią mniejszą czy większą wiedzą o przeszłości, swego rodzaju manifestem podmiotowej wiary badacza w żywotność tych lub innych grup społecznych; jest swego rodzaju aktem ideowego wyznania.
Tak więc i popularna praca dr. Włodzimierza Lewandowskiego o udziale Wielkopolski w odbudowie Rzeczypospolitej w latach 1918 i 1919 jest swego rodzaju aktem wiary i ideowego wyznania. Credo to próbowałbym ująć w następujących tezach:
1. Wielkopolska jako jeden z geopolitycznych rejonów Rzeczypospolitej była w procesach odbudowy naszej państwowości ośrodkiem historycznie czynnym co najmniej na równi z innymi polskimi ośrodkami ruchu niepodległościowego.
2. Pomiędzy epoką minionej niewoli a obecną epoką wolnej Rzeczypospolitej jest w Wielkopolsce powstanie z lat 1918 i 1919 tym procesem przejściowym, w którym ujawniły się z wyjątkową wyrazistością dawne polskie siły dynamiczne z okresu zaborów, a zarysowały się zarazem, bodaj czy nie po raz pierwszy na arenie dziejów, siły społeczne nowej Polski.
3. Znaczenie Wielkopolski w kształtowaniu mocarstwowości Polski będzie w przyszłości wzrastało pod warunkiem, że jej aktywność dziejowa z uwzględnieniem nowych celów i nowych form pracy nie spadnie poniżej wysiłków z lat 1918 i 1919.
Pracy napisanej w tym duchu, a będącej zarazem pierwszą próbą syntetycznego i równocześnie popularnego ujęcia udziału Wielkopolski w odbudowie Rzeczypospolitej, nie mogę odmówić słów najżywszego poparcia, sądzę bowiem, że jest ona w obecnej fazie bardzo na czasie.
dr Mieczysław Jabczyński
Przewodniczący Głównej Komisji Oświatowej
Związku Powstańców Wielkopolskich
Poznań, w dwudziestą rocznicę powstania wielkopolskiego
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiPrzedmowa
W roku 1928 napisałem na życzenie Redakcji Księgi Pamiątkowej Dziesięciolecia Polski Odrodzonej (Wydawnictwo „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” w Krakowie) zarys powstania wielkopolskiego 1918/19. Obecnie zarys ten jest przestarzały. W ubiegłym bowiem dziesięcioleciu rozwinęły się badania nad tym ruchem wolnościowym i ukazały się obok pamiętników monografie poświęcone wyświetleniu niektórych jego zagadnień. W tym stanie rzeczy wskazane jest zebranie wyników dotychczasowych dochodzeń i przedstawienie ich w opracowaniu uwzględniającym całość badanego procesu dziejowego.
Podejmując się tego zadania, nie spodziewałem się wcale, że temat ulegnie znacznemu rozszerzeniu. Mianowicie okazało się, że zamiast o powstaniu wielkopolskim należy pisać o udziale Wielkopolski w odbudowie Rzeczypospolitej w latach 1918 i 1919. Zdaję sobie sprawę z tego, że w zarysie niniejszym nie wyczerpię tego nowego tematu. Jednakże wbrew wszelkim skrupułom poszedłem za głosem życia, które domaga się takiej właśnie pracy.
Przekonałem się niejednokrotnie, że wśród członków Związku Powstańców Wielkopolskich istnieje duże zainteresowanie dla zwięźle ujętej historii naszego ostatniego ruchu wolnościowego. Powstańcy, pełniący niegdyś służbę na różnych odcinkach życia wojskowego lub publicznego Wielkopolski, dziś, po latach dwudziestu, pragną zorientować się w całokształcie przeżywanych dawniej wydarzeń, chcą zobaczyć siebie w świetle historii dla uzyskania odpowiedzi, czy kroczyli wtedy właściwymi drogami.
Poza tym pisałem pracę tę z myślą o młodzieży. Wsłuchana w opowieści rodziców o tych czasach, szczyci się ona ojcami, którzy współdziałali w oswobodzeniu Polski, i łaknie wiedzy o tym zwycięskim ruchu. Chociaż zarys ten nie jest dostępny umysłom młodzieży w wieku szkolnym, sądzę, że może okazać się pożyteczny dla jej nauczycieli i wychowawców, gdyż daje pewien zasób wiedzy o powstaniu oraz o roli Wielkopolski w dziele odbudowy naszego państwa.
Jeżeli zarys ten pozwoli powstańcom wielkopolskim nabrać poczucia słusznej dumy z dokonanych w przeszłości czynów, jeżeli ułatwi młodzieży poznanie działalności jej ojców w powstaniu i zachęci ją do szlachetnej rywalizacji z nimi w służbie dla Polski, będzie to dla mnie sowitym zadośćuczynieniem.
Panu Władysławowi Marcinkowskiemu, dyrektorowi Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego w Poznaniu, dziękuję za łaskawe udzielenie zgody na publikację fotografii ze zbiorów muzealnych.
Miło mi również stwierdzić, że dr Ludwik Rządkowski, zapoznawszy się z treścią mej pracy podczas druku, udzielił mi w ostatniej chwili kilku cennych rad i uwag, z których chętnie skorzystałem.
Włodzimierz Lewandowski
Poznań, w listopadzie 1938 roku
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiRozdział I
Pod rządami rad robotników i żołnierzy
Małopolska zachodnia i centralne ziemie Polski wypędziły zaborców już z początkiem listopada 1918 roku. Inaczej było w zaborze pruskim. Tutaj dopiero wybuch niemieckiej rewolucji socjalistycznej wywrócił stary porządek i pozwolił społeczeństwu polskiemu przystąpić do skutecznych działań w celu odzyskania niepodległości.
Wypędzenie wojsk okupacyjnych z terenu byłego Królestwa Kongresowego miało doniosłe znaczenie dla wielkopolskiego ruchu wolnościowego. Obok przemian dokonujących się w błyskawicznym tempie w Rzeszy Niemieckiej, które wskutek pozostawania Wielkopolski w ramach zaborczej państwowości dominowały na razie w zewnętrznym obrazie zrewoltowanego Księstwa Poznańskiego, fakty takie jak wypędzenie Niemców z Królestwa i utworzenie przez Józefa Piłsudskiego pierwszych niezależnych władz politycznych i wojskowych w Warszawie, ujawniające się zresztą w tym samym czasie jak rewolucja niemiecka, nie uszły uwadze polityków wielkopolskich i pobudziły ich do niezwykle ożywionej działalności i aktywności, z zamiarem nadania wyraźnego kierunku żywiołowo kształtującemu się procesowi dziejowemu.
Za przykładem swych autorytetów politycznych uwierzyło również całe społeczeństwo wielkopolskie, że wkroczyło w decydujący okres odbudowy polskiego państwa. Powszechnym stało się wśród społeczeństwa tego przekonanie, że nie wolno biernie wyczekiwać przyszłych wydarzeń, że przeciwnie — należy skoordynować wszystkie indywidualne i zbiorowe siły dla urzeczywistnienia narodowych dążeń wolnościowych.
Nie było wręcz miasta ni miasteczka, nie było osady ni zapadłej wsi, gdzie jutrzenka swobody rozkwitająca nad stolicą Polski nie rozbudziłaby w umysłach i sercach patriotów nieprzedawnionych tęsknot, gdzie nie zwarłyby się szeregi polskie w obliczu godziny dziejowej, wzywającej do czynów.
Społeczeństwo wielkopolskie, które udziałem w powstaniach narodowych XIX wieku dokumentowało stale swą wspólnotę z całym narodem, które mimo całej potęgi pruskiej od ostatniego powstania w roku 1848 przez lat siedemdziesiąt broniło z uporem i w licznych wypadkach zwycięsko praw do samodzielnego bytu narodowego, w obliczu tej godziny dziejowej składało śluby: „Teraz lub nigdy!”.
Jednakże co do ogólnego planu działań zarysowywały się w społeczeństwie tym na razie mgliście, a później coraz wyraziściej dwie różne koncepcje. Gdy politycy zamierzali przeprowadzić połączenie Wielkopolski z Macierzą w drodze pokojowej z pomocą zwycięskiej koalicji, grupa młodszych działaczy wojskowych dążyła do natychmiastowego zjednoczenia, które w razie potrzeby miało zostać osiągnięte przy pomocy antyniemieckiego powstania. Ci właśnie zwolennicy antyniemieckiego ruchu zbrojnego zdawali sobie sprawę z tego, że uwolnienie ziem centralnych Polski od zaborców daje im duże szanse pod względem operacyjnym. Uświadamiali sobie, że z chwilą opuszczenia Królestwa przez zaborców walka przeciwko nim w Wielkopolsce przybierze formę nie wojny dwufrontowej, lecz wojny o jednym, zachodnim froncie.
Ten moment natury polityczno-wojskowej nie pozostał bez wpływu na rozwój polskich aspiracji niepodległościowych w Wielkim Księstwie Poznańskim. Stanowiąc bowiem mocny bodziec w wojskowych pracach organizacyjnych, sprawił on wreszcie, że koncepcja cierpliwego odczekania decyzji konferencji pokojowej w sprawie zachodnich granic Polski ustąpiła pola zasadom polityki faktów dokonanych, propagowanym i urzeczywistnianym przez zwolenników czynu zbrojnego.
1. Niemiecka rewolucja socjalistyczna w Wielkopolsce
Rewolucja niemiecka, która rozpętała się wraz z klęską wojenną Rzeszy, zastała społeczeństwo wielkopolskie moralnie przygotowane do stawienia oporu hasłom wywrotowym. Już bowiem w lipcu 1918 roku tajna Liga Narodowa zdołała skupić do konspiracyjnej pracy pod nazwą Centralnego Komitetu Obywatelskiego grono zasłużonych działaczy narodowych i społecznych, którzy poczęli zastanawiać się nad potrzebą przygotowania zaboru pruskiego na wypadek przegranej niemieckiej.
Ten Centralny Komitet Obywatelski zdołał we wszystkich powiatach Wielkopolski jeszcze przed wybuchem rewolucji utworzyć tajne komitety, pracujące pod hasłem konieczności przejęcia przez żywioł polski władzy z rąk urzędników pruskich w razie militarnej klęski Niemiec. Niestety, w wyniku braku kontroli i egzekutywy ze strony Centralnego Komitetu nie wszystkie komitety powiatowe wykonały swe zadania i w związku z tym były powiaty, w których ta praca konspiracyjna nie dała należytych rezultatów.
Toteż skoro niemiecka rewolucja socjalistyczna ogarnęła z dniem 10 listopada 1918 roku ziemię piastowską, spotykając się tu z tak zwaną kwestią polską, przybrała natychmiast nowe formy, których nie odnajdziemy w żadnym z państw Rzeszy Niemieckiej. Bo gdy w Rzeszy przyjął się przede wszystkim ustrój rad robotników i żołnierzy, w Wielkopolsce pojawiły się z inicjatywy i za przykładem Centralnego Komitetu Obywatelskiego również rady narodowościowe. A że w tym czasie ludność Wielkopolski dzieliła się pod względem narodowościowym na trzy odłamy: na Polaków, Niemców i Żydów, pojawiły się tu poza siecią rad robotników równoległe systemy rad ludowych polskich, niemieckich, a nawet żydowskich.
Centralny Komitet Obywatelski ujawnił się 10 listopada i niebawem przekształcił się w Komisariat Naczelnej Rady Ludowej. Ideowo związany z obozem narodowej demokracji Romana Dmowskiego, zdążał Komisariat ten w swych zamierzeniach antyniemieckich zasadniczo do pokojowego przejęcia władzy od pruskich urzędników politycznych, kierując główne swe wysiłki ku stworzeniu silnej politycznej organizacji Polaków całej Rzeszy Niemieckiej z Naczelną Radą Ludową jako władzą, z sześcioosobowym Komisariatem jako reprezentacją wobec rządu niemieckiego oraz z powiatowymi i lokalnymi radami ludowymi w terenie jako ogniwami hierarchicznie zależnymi od Naczelnej Rady względnie jej Komisariatu.
W tym samym czasie powracać poczęli z szeregów rozgromionej armii niemieckiej żołnierze-Polacy, częściowo w drodze dzikiej, częściowo w drodze planowej demobilizacji. W kraju gromadził się z nimi element, zdający sobie sprawę ze znaczenia karabinu w garści. Żołnierze ci za dyrektywą Naczelnej Rady Ludowej zaczęli opanowywać korporacje rewolucyjne, którymi były rady robotników i żołnierzy. Za przykładem Rzeszy Niemieckiej również na terenie Wielkopolski rozrosły się te rady w duży, lecz bardzo rozwichrzony aparat — na razie zależny od niemieckich władz wojskowych.
Niemieckie te władze zorganizowane były w Wielkopolsce w ten sposób, że tak zwany obwód regencji poznańskiej podlegał wtedy Zastępczej Komendzie Generalnej V Korpusu Armii w Poznaniu, a obwód rejencji bydgoskiej, leżący na północ od Warty, podlegał poprzez dowództwo 4 Pruskiej Dywizji Piechoty w Bydgoszczy — Zastępczej Komendzie Generalnej II Korpusu Armii w Szczecinie.
Skoro nasi działacze z poznańskiej Rady Robotników i Żołnierzy zorientowali się w tym stanie terytorialnych władz wojskowych pruskich, poczęli zmierzać do tego, by niezależnie od tej organizacji utworzyć dla całego Wielkiego Księstwa Poznańskiego tak zwaną prowincjonalną Radę Robotników i Żołnierzy, której podlegałaby władza wojskowa na terenie całej byłej prowincji poznańskiej. Jednakże pruskie władze polityczne i wojskowe spostrzegły w porę te polskie dążenia niepodległościowe. Zdając sobie sprawę, że opanowanie władzy wojskowej przez żywioł polski jest zdaniem się na łaskę polskich aspiracji wolnościowych, nie dopuściły one do tego, by Rada Robotników i Żołnierzy w Bydgoszczy podporządkowała się poznańskiej radzie rewolucyjnej. Z inspiracji prezesa obwodu rejencji bydgoskiej delegaci rad robotników i żołnierzy bydgoskiego okręgu powzięli uchwałę, że uważają się za organ wykonawczy Ministerstwa Wojny w Berlinie, co było równoznaczne z zajęciem zdecydowanej antypolskiej postawy.
Przez długich sześć tygodni trwały te zmagania polskich żołnierzy z polityką pruskich władz wojskowych, jednakże nie zdołały zmienić stanowiska Rady Robotników i Żołnierzy w Bydgoszczy, co dla rozwoju powstania wielkopolskiego miało pociągnąć za sobą poważne skutki. W międzyczasie nie próżnował Komisariat Naczelnej Rady Ludowej i od 3 do 6 grudnia 1918 roku zwołał do Poznania Sejm Dzielnicowy delegatów całego społeczeństwa dzisiejszych ziem zachodnich i polskiej emigracji w głębi Rzeszy Niemieckiej. Na Sejmie tym zapadły ważne rezolucje polityczne i organizacyjne.
Pod względem politycznym najważniejszą była uchwała oświadczająca, że Polacy byłego zaboru pruskiego dążą wraz z całym narodem do odbudowy własnego państwa, lecz zamierzają zaczekać na decyzję traktatu pokojowego, który ustali zachodnie granice Polski. Pod względem organizacyjnym Sejm Dzielnicowy wyłonił spośród delegatów dzisiejszych ziem zachodnich i ówczesnej emigracji polskiej w Niemczech Naczelną Radę Ludową jako władzę wszystkich Polaków, którzy pragnęli przynależeć do Państwa Polskiego. W skład tej Rady wybrano z Wielkopolski dwudziestu siedmiu członków i dwóch zastępców, z Prus Królewskich trzynastu członków i dwóch zastępców, z Warmii dwóch członków, z Mazowsza Pruskiego trzech członków, z wychodźtwa po lewej stronie Łaby czterech członków, po prawej stronie Łaby trzech członków, ze Śląska dwudziestu ośmiu członków i dwóch zastępców, czyli ogółem osiemdziesięciu członków i sześciu zastępców.
W skład Komisariatu NRL weszli na zebraniu konstytucyjnym jako prezes dr Bolesław Krysiewicz, jako wiceprezesi ks. dr Antoni Wolszleger, ks. poseł Paweł Pośpiech, jako sekretarze Karol Rzepecki i dr med. Czesław Meissner. Jako komisarze Naczelnej Rady Ludowej zostali wybrani względnie zatwierdzeni w swych funkcjach ks. Stanisław Adamski, red. poseł Wojciech Korfanty, dr prawa Stefan Łaszewski, red. Adam Poszwiński, Józef Rymer jako przedstawiciel świata pracy i Władysław Seyda, prezes Koła Polskiego w parlamencie niemieckim.
Równolegle rozwijały się po miastach i wsiach prace żołnierzy-Polaków w radach robotników i żołnierzy. W działaniach tych uczestniczyły szeregi żarliwej młodzieży akademickiej, szkół średnich oraz kupieckiej i rzemieślniczej. Dzięki kompletnemu opanowaniu poznańskiej Rady Robotników i Żołnierzy udało się tym czynnikom w obwodzie rejencji poznańskiej utworzyć pierwsze zawiązki polskich sił zbrojnych w tak zwanych oddziałach Służby Straży i Bezpieczeństwa, uzbrajanych, ekwipowanych i opłacanych przez pruskie władze wojskowe, a rekrutujących się z ludności „tubylczej”. Inicjatorem tej formacji był Hieronim Grzeszkowiak, przemysłowiec z Poznania, który pełniąc podczas rewolucji funkcję oficera odwachów w komendzie twierdzy Poznań, stworzył pierwsze oddziały typu rewolucyjnego. Jego doświadczenia dały impuls do zorganizowania podobnych oddziałów na obszarze obwodu rejencji poznańskiej.
Tej rozbudowy dokonali członkowie tajnego Komitetu Wojskowego z Mieczysławem Paluchem, Bogdanem Hulewiczem, Bronisławem Sikorskim i Władysławem Zakrzewskim na czele. Byli oni wszyscy młodymi oficerami rezerwy byłej armii niemieckiej i z uporem godnym sprawy, mimo tysięcznych przeciwieństw, pracowali nad stworzeniem kadr sił zbrojnych, zdolnych w razie potrzeby do działań wojennych.
W powiecie wrzesińskim poza innymi przyczynili się do stworzenia czterech oddziałów ppłk em. Kazimierz Grudzielski z gronem młodszych wojskowych: Tadeuszem Fenrychem, Alojzym Nowakiem, Józefem Trawińskim i Józefem Wietrzyńskim. Duszą tych poczynań w powiecie wrzesińskim był leśniczy Władysław Wiewiórowski z Bugaju pod Miłosławiem. Prowadzone przez niego oddziały wrzesińskie, tworzone i po wybuchu powstania, miały niebawem pospieszyć na pola walk w obwodzie rejencji bydgoskiej, by dodać rozmachu miejscowym grupom powstańczym, wyczekującym pomocy z zewnątrz. Sam też Wiewiórowski miał życie swe oddać za świętą sprawę wskutek ran ciężkich, odniesionych pod Zdziechową i Szubinem. W powiecie jarocińskim tajna grupa żołnierzy Polaków pod nazwą „Jedność”, stworzona przez Jana Bendlewicza, wysunęła Zbigniewa Ostroróg-Gorzeńskiego na kierownika podobnych oddziałów. Faktycznym organizatorem jarocińskich oddziałów był stary Sokół Bronisław Kirchner, mający w armii niemieckiej stopień sierżanta. W powiecie pleszewskim oddziały te tworzył Ludwik Bociański i pod koniec grudnia 1918 roku miał gotowe dwie piesze kompanie powstańcze. W Środzie zakonspirowany oddział Pomorzanin uformował Edmund Bembnista, przywiózłszy z Poznania z niemieckiej zbrojowni 200 karabinów i 600 naboi. Bronią tą obdzielił on również oddziały organizujące się w powiecie, a mianowicie w Kórniku. Nieco później w powiecie śremskim powstały inne oddziały, a do ich stworzenia przyczynili się głównie dr med. Seweryn Matuszewski i Stefan Chosłowski. W Kościanie elew Banku Ludowego Józef Kamiński na innych podstawach organizacyjnych zdołał utworzyć oddział rezerwy skautowej. Oddziały z byłych żołnierzy tworzyli tu Stefan May i Stanisław Sikora.
I oddział wielkopolskich powstańców w Tarcach pod Jarocinem u komendanta hr. Zbigniewa Ostroróg-Gorzeńskiego (X) z Feliksem Łąbędzkim (XX), 24 grudnia 1918 roku
Poza tym szef wydziału bezpieczeństwa Naczelnej Rady Ludowej Jan Maciaszek wraz z naczelnikiem Sokoła w Rzeszy Niemieckiej Julianem Bolesławem Lange jako komendantem organizowali we wszystkich powiatach oddziały Straży Ludowej, czyli formacje o charakterze milicyjnym. W dodatku w samym Poznaniu działała Rada Dziesięciu Polskiej Organizacji Wojskowej byłego zaboru pruskiego, mająca luźny kontakt z POW w Królestwie Polskim, a na jej czele stali Mieczysław Andrzejewski i Wincenty Wierzejewski. Skutek tych działań niepodległościowych był taki, że pod koniec grudnia 1918 roku dzięki układowi realnych sił władza w obwodzie poznańskim zaczęła przechodzić w polskie ręce.
Nadmienić przy tym trzeba, że w trzeciej dekadzie listopada Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich w Warszawie szło tym działaniom niepodległościowym na rękę, zamierzając stworzyć wzdłuż byłego kordonu granicznego na terenie Królestwa Kongresowego sieć tak zwanych oddziałów pogranicznych. Te usiłowania nie dały jednak zadowalających rezultatów, gdyż zaledwie w Szczypiornie powstał Batalion Pograniczny nr 1 z oddziałów tak zwanego 1 Pułku Piechoty w Ostrowie, które to oddziały ich twórca Władysław Wawrzyniak musiał wycofać do Wojskowego Okręgu Kaliskiego wskutek dyrektywy Naczelnej Rady Ludowej, niezgadzającej się na to, by przedwczesnymi pociągnięciami demaskowano istotne cele działań niepodległościowych wobec niemieckich władz politycznych i wojskowych.
Inaczej układały się stosunki w obwodzie rejencji bydgoskiej. Tutaj dowództwo 4 Pruskiej Dywizji Piechoty w Bydgoszczy pokryło cały swój obszar terytorialny celowo narzuconą siecią garnizonów wojskowych, które wzdłuż byłego kordonu granicznego ostrym klinem wcinały się w teren Wielkopolski na południe aż do rejonu Witkowa. A ponieważ te pruskie oddziały wojskowe opierały się o bagnistą dolinę Noteci, sytuacja pod koniec grudnia była taka, że przerywały one łączność pomiędzy Wielkopolską a Pomorzem, oskrzydlały od wschodu ognisko powstania, jakim niebawem miał się stać Poznań, a poza tym ciążyły fatalnie nad liniami połączeń między Poznaniem a centralnymi ziemiami polskimi na osi Poznań–Września–Strzałkowo.
Wprawdzie i tutaj, w międzyrzeczu Warty i Noteci oraz w rejonie Kujaw, Polacy dążyli do tego, by wytworzyć własne siły, lecz jeżeli praca ta na południe od Warty nie wszędzie wydawała owoce, szła ona tutaj jak po grudzie. Wysiłki Zygmunta Kittla w powiecie gnieźnieńskim wskutek obecności dość pokaźnego garnizonu niemieckiego nie wyszły poza stadium prac początkowych. W powiecie witkowskim Józef Bilski zdołał utworzyć w Powidzu pod koniec grudnia oddział powstańczy gotowy do natychmiastowych działań. Natomiast w samym Witkowie obecność silnej kompanii niemieckiej uniemożliwiała robotę przygotowawczą naszym powstańcom z Ignacym Knastem i Józefem Świerkowskim na czele. Pracami w powiecie tym kierował Henryk Lutomski ze Stawu. W powiecie wągrowieckim z widocznym skutkiem działał Tadeusz Goetzendorf-Grabowski, lecz i on dla swych zszeregowanych ludzi nie uzyskał na razie broni. Dzielnymi jego pomocnikami byli tu Włodzimierz Kowalski, Maksymilian Bartsch i Roman Brukwicki. Dwaj pierwsi wypróbowani oficerowie frontowi, trzeci podoficer. W stolicy Kujaw, Inowrocławiu, mimo krwawych nawet zaburzeń Jerzy Kwieciński nie zdołał uzyskać od dowódcy garnizonu żadnych udogodnień w tworzeniu choćby tylko milicyjnych oddziałów polskich. Jedynie w Pakości, miasteczku nad Notecią, Władysław Poczekaj z garścią zdecydowanych zuchów zdołał rozbroić oddział niemiecki w liczbie 75 żołnierzy i utworzyć formację polską, wyposażoną w broń i amunicję. Sukcesy wojskowe i terenowe, jakie uzyskali tu powstańcy w swych bojach wstępnych, należy przypisać w pewnej mierze szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Wybuch powstania bowiem nastąpił w terminie, gdy na terytorium rejencji bydgoskiej dokonywało się przegrupowanie wojsk niemieckich. Mianowicie pod koniec grudnia 1918 roku wskutek zarządzeń wyższych władz wycofywały się stąd oddziały 41 Dywizji Piechoty, a w dawniejszych ich miejscach postoju poczęły się pojawiać wojska 4 Pruskiej Dywizji Piechoty z Bydgoszczy. A ponieważ w trakcie luzowania wojsk obniża się znacznie ich gotowość bojowa, dzielni powstańcy napotykali tu w pierwszych swych walkach przeciwnika nieprzygotowanego i zdezorientowanego.
2. Przyjazd Paderewskiego
Tak przedstawiały się sprawy, gdy 26 grudnia 1918 roku przybył do Poznania Ignacy Paderewski wraz z oficerami misji angielskiej i przedstawicielem armii gen. Józefem Hallerem. Rząd Rzeszy Niemieckiej, przeczuwając, czym stać się może przyjazd tego męża, na próżno usiłował skierować go do Warszawy przez Toruń i Aleksandrów Kujawski, oddając mu w tym celu do dyspozycji pociąg specjalny.
Oficer pruski, skierowany przez komenderującego generała von Bock und Polach do Rogoźna celem uprzedzenia Paderewskiego o tym zarządzeniu, wrócił z kwitkiem. Podobnie nie powiodła się próba wymuszenia na Paderewskim jeszcze na dworcu poznańskim obietnicy bezpośredniego kontynuowania podróży.
Jedyne w swoim rodzaju przyjęcie, jakiego doświadczył Paderewski, jako ten, który nakłonił prezydenta USA Woodrowa Wilsona do wysunięcia w orędziu z 8 stycznia 1918 roku słynnego 13. punktu o konieczności stworzenia wolnej Polski, było niezrównanym hołdem dla całej pracy życiowej tego obywatela. Miasto, udekorowane chorągwiami polskimi i koalicyjnymi, iluminowane świecami i pochodniami, gdyż władze pruskie zamknęły dopływ światła elektrycznego, przeżyło razem z wielkim artystą jeden z tych dni, których nie zapomina się przez całe życie. Entuzjazm przysłowiowo „chłodnego” Poznania doszedł do niebywałych rozmiarów. Dzień ten jednak minął w spokoju.
Ignacy Jan Paderewski
Nazajutrz, 27 grudnia, przed zamieszkałym w hotelu Bazar przy placu Wolności Paderewskim przedefilowały tysiące dzieci szkolnych. Gdy ta manifestacja mijała już spokojnie, wtem z Jeżyc wyruszyła kontrmanifestacja 6 Pułku Grenadierów Pruskich, a z nią tłumy niemieckiej ludności z pieśnią Die Wacht am Rhein. Żołdactwo pruskie podżegane przez hakatystów rozpoczęło zdzierać i znieważać flagi polskie i koalicyjne, a wpadłszy do gmachu Naczelnej Rady Ludowej, zdemolowało urządzenie biur. Padły pierwsze strzały. Z czyjej strony, tego nie skonstatowano wtedy, a dziś tego stwierdzić nie można.
3. Wybuch walk w Poznaniu
Na ulicach rozległ się okrzyk: „Do broni!”. Kto czuł się Polakiem, wyciągał z ukrycia karabin i biegł, skąd dochodziły strzały. Polski członek Komitetu Centralnego Rad Robotników i Żołnierzy Stanisław Rybka biegnie pod Bazar, by zasięgnąć wiadomości, jak działać. Wtem Niemcy rozpoczynają ogień z ciężkich karabinów maszynowych na Bazar.
Jako pierwsi nadbiegają Franciszek Masadyński i Antoni Wysocki na czele skoszarowanego oddziału wildeckiej Straży Ludowej. Stanisław Rybka, obejmując nad nimi komendę, rozstawia linię bojową i na znak wybuchu powstania strzela z rewolweru w stronę Prezydium Policji, gdzie znajdowali się Prusacy. Rozpoczęła się otwarta walka.
Zaalarmowane oddziały Służby Straży i Bezpieczeństwa nadciągają z pomocą i oskrzydlają gmach policji. W walce tej ginie śmiercią walecznych Franciszek Ratajczak, robotnik z Westfalii, który przybył walczyć za Ojczyznę. Z okolicy Poznania nadciągają na wozach, co koń wyskoczy, jako pierwsi ppor. Marian Trawiński wraz z dr. Stanisławem Celichowskim na czele kompanii kórnickiej, ze Środy przyjeżdża transportem kolejowym kompania Alfreda Milewskiego.
Franciszek Ratajczak
W chaosie tych walk ulicznych trudno dziś się zorientować. Dość, że Polacy jeszcze 27 grudnia opanowali śródmieście. W ich posiadaniu w dniu tym znalazły się z gmachów urzędowych: Prezydium Policji Państwowej i Gubernatorstwa na placu Wolności, ważny dla celów powstania Urząd Telegraficzny przy placu Sapieżyńskim (dziś Wielkopolskim — przyp. red.), Zamek i dworzec kolejowy.
Komenda miasta Poznań
Na odgłos tych pierwszych walk w Poznaniu przeszły do bezpośrednich działań zaczepnych na terenie Wielkiego Księstwa Poznańskiego zawiązki polskich sił zbrojnych stojące na terenie rejencji poznańskiej. Zasilani pomocą z poznańskiej rejencji, ruszyli do walki również Polacy na północ od Warty w obwodzie bydgoskim. Rozpoczął się w ten sposób samorzutny ruch zbrojny. A samorzutnym nazwać trzeba go dlatego, że Komisariat NRL nie mógł zdecydować się na to, by wydać na własną odpowiedzialność hasło otwartej walki z Niemcami.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki