- W empik go
Ułamki pamiętników i dzienników historycznych. Początki panowania Stanisława Augusta - ebook
Ułamki pamiętników i dzienników historycznych. Początki panowania Stanisława Augusta - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 383 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rewolucja nieszczęśliwa Królestwa Polskiego w roku 1767 nastąpiona, z okoliczności porównania praw i prerogatyw dysydentów i dyzunitów z innymi obywatelami państw Rzeczypospolitej, w wierze świętej katolickiej zostającymi, aby w żywym i prawdziwym przed oczy każdego stawić się mogła wyobrażeniu, należy w krótkości namienić o tych rzeczach, które się w narodzie od początku panowania Stanisława Augusta działy, jako do niej stosujących się.
Jeszcze w czasie konwokacji i elekcji Stanisława Augusta były myśli i żądania dworu moskiewskiego zjednać jakieś awantaże tak dysydentom, jako i dyzunitom w Królestwie Polskim, a przynajmniej sprawić onym bezpieczeństwo i zasłonić ich od nieustannej weksy, którą ponosili, mianowicie od duchowieństwa.
Przezorność natenczas będącego posła wielkiego dworu moskiewskiego, grafa Kayserlinga, z zacnego w Księstwie Kurlandzkim domu, to sprawiła, że uważając trudność do prędkiej w tym dawnych praw odmiany, a nie chcąc wolnego narodu tak delikatną materią od zamysłów dworu swego oddalić, byleby bez rozlania krwi, bez zamieszania krajowego osadzić na tronie Stanisława Augusta, wolał nie tylko te zamysły dworu swego do pomyślniej szych odłożyć okoliczności, ale nawet nie zabronił całemu narodowi, na sejmie konwokacji zgromadzonemu, tudzież delegowanym do układania pactorum conventorum dawne przeciw dysydentom ponowić i powiększyć prawa.
Biegłość tego wielkiego ministra, który nie tyl-
Zamysły dworu petersburskiego favore dysydentów ko w Polszcze, ale i u różnych postronnych dworów wiek swój in ministeriis przepędził, wstrzymała wszelkie w tym jego czynności, jako znającego dobrze delikatność traktującej się materii, że we wszystkich krajach porównanie prerogatyw różnych religii zawsze sprawowało wojny i państw ruiny; oraz gruntowna wiadomość umysłów narodu polskiego, którego był obywatelem przez liczne posesje w Księstwie Kurlandzkim, dały mu poznać, że tej wagi materie, tak mocno każdego dotykające, z wielką ostrożnością i powolnością wprowadzać należało; jakoż wszelkie w tym czynności, ku dopełnieniu zamysłów monarchini swojej, do dalszej i pomyślniejszej odłożył sposobności.
Śmierć posła tego, w miesiącu wrześniu 29 dnia 1764 roku zaszła, zamierzonych czyności odmieniła ułożenia. Żywszy daleko temperament następcy jego w podobnymże charakterze, księcia Mikołaja Repnina, chęć dopełnienia jak najprędszego żądzy i zamysłów swojej monarehini, niezupełne poznanie umysłów narodowych okazywały mu nadzieję, że żywsze staranności pomyślniejsze zamysłom dworu jego sprawić mogą skutki. Jakoż po zaszłej koronacji zaraz w następujący sejm publiczne na audiencji u króla favore dysydentów czynił interesowanie; a zaś dysydentom samym ponowić kazał podanie memoriału zgromadzonym Stanom, w tych opisach, jakie na sejmie convocationis podawane były, z przyłączeniem skryptu drukowanego, dowodzącego fundamenta wolności, wiary i profesji dysydentów i greków.
A że prócz mocy dworu moskiewskiego kredyt w narodzie i konsyderacja książąt Czartoryskich wiele mogły, przeto wszystkie zeszłego bezkrólewia okoliczności tak bacznie i rozsądnie były kierowane, że bez wylania krwie, z powszechną zgromadzonego narodu zgodą, Stanisław Poniatowski stolnik litewski królem był obrany. I lubo niektórzy oddaleni od konwokaeji i elekcji nowego króla przytomnymi nie byli, nie widząc jednak dla siebie żadnych pomocy postronnych, do uznania króla przystąpili, co każdy z nich z osobna akcesem w grodzie oblatowanym stwierdził. A tak zupełna spokojność w narodzie ugruntowaną została.
Nowa pomyślność Familii książąt Czartoryskich, widzących na tronie siostrzeńca w domu swym wychowanego, do dawniejszej im w narodzie konsyderacji od niektórych niechętnie cierpianej łatwo pomnożyła zazdrość i nienawiść złączoną z bojaźnią, aby zupełnie sercem i umysłem króla nie dysponowali.
Okazały się bowiem wkrótce po odprawionej koronacji simptomata chciwości, ambicji i nienawiści ku Familii książąt Czartoryskich w osobach braci królewskich, a stąd najprzywiązańsze onych zdania i rady ku Panu i Ojczyźnie w najnieżyczliwsze zamienione tłumaczenia.
Oddano zaraz starostwo spiskie, na 18 m… czerwonych złotych intraty rocznej wynoszące, bratu królewskiemu Kazimierzowi Poniatowskiemu podkomorzemu koronnemu, jakoby wakujące po Bruhlu bezprawnie to starostwo i inne trzymającym, nie będącym prawdziwym szlachcicem polskim. W oddawaniu zaś tak znacznego starostwa wzięto za pozór potrzebę wielkich dodatków na utrzymanie gwardii konnej koronnej w Warszawie, przy szczupłej na nią zapłacie od Rzeczypospolitej wyznaczonej, a jakoby nie chcąc obciążać dość szczupłych dochodów królewskich. Tak wielkiego jednak starostwa dochody nie ochroniły kasy królewskiej, bo intrata starostwa na partykularne podkomorzego obrócona potrzeby, a skarb królewski culagi dla tegoż regimentu zastępować musiał.
Nikt zazdrosnym być nie mógł świadczenia tego łask królewskich, gdy potrzeba sama sytuacji podkomorzego koronnego, oszczędność skarbu królewskiego, i afekt króla do świadczenia bratu tego wyciągały; a ile gdy każdy za sprawiedliwość uznać musiał, iż nie tylko to starostwo, ale i wiele innych, które w rękach Bruhlów braci znajdowały się, zostawiać onym wszystkie lub w znaczniejszej liczbie nie było nigdy ani sprawiedliwością, ani zdrową polityką. Radzono oraz, aby urzędami, regimentem artylerii i powiększymi starostwami zasłużonych w Ojczyźnie kontentować; Brühlom zaś, aby nie okazać zemsty i nienawiści z dawniejszego panowania zaszłych, wyjednać onym na sejmie indygenaty i z części pozostałych królewszczyzn do proporcji każdemu udzielić. Jakoż w rozpisywaniu nastąpić mających wakansów artyleria koronna była przyobiecana słowem królewskim Branickiemu kasztelanicowi bracławskiemu. W początkach albowiem zaraz tę maksymę książęta Czartoryscy przekładali królowi, iż ku pomyślności panowania jego wiele na tym zależy, aby król rozważnie do proporcji zasług wakanse rozdawał, tak dalece, iż książę kanclerz wielki litewski te słowa mówił królowi: „gdy ja sam o co Waszą Królewską Mość prosić będę, proszę tego zaraz nie czynić, ale dać sobie dzień do rozważenia, jeśli prośba moja jest dobra; a tym sposobem ujdziesz;WKMość wszelkiego od kogożkolwiek podejścia”.
Ugruntowany podkomorzy koronny już na pewności starostwa spiskiego otrzymanym przywilejem zaraz po koronacji, gdy sejmem indygenat Bruhlom był nadany, bierze onych w swą protekcję i reprezentuje konieczność zostawienia onym artylerii, starostwa warszawskiego, lipnickiego, bolimowskiego, kampinoskiego i innych pomniejszych królewszczyzn, maluje polityczną konwikcję, iż tą jest sposobność pociągnięcia do siebie familii Potockich, za których przywiązanie ręcząc okazuje, iż król panem wszystkich czynności narodowych będzie, a tym pozorem i pretekstem usiłuje oddalić wujów swoich od konsyderacji u króla, siebie zaś tylko w kredycie utrzymać przez przyciągnienie osób, które by Familii książąt Czartoryskich stały się nienawistne, a do króla jedynie przez niego przystęp miały. Czerni zatem myśli i intencje familii swojej, iż dla swej polityki, aby królem rządzili, nie dozwalają królowi pociągnąć do siebie familię Potockich; słowem mówiąc, zaszczepia w umyśle króla nienawiść ku nim i dyfidencję. Te pomnażają się przez wmieszanie się niektórych osób płci niewieściej, jako to bratowej królewskiej generałowej Poniatowskiej, Sapieżyny wojewodzicowej mścisławskiej i pani Lullié, w partykularnej przyjaźni z podkomorzym koronnym będącej, w których kompanii ciż Brühlowie przebywając zjednali sobie mocne onych do króla w tej mierze interesowania, zyskali równie i interesowania się posła moskiewskiego za sobą, które tym pomyślniejsze były, iż korespondowały skłonnościom króla, okazującego nader łatwe przychylenie się do importunii b raci i w społeczeństwie ligi ich i partii będących.
Miał wprawdzie król z początku rezolucję nie czynić tak ważnych kroków bez naradzenia się tych, których dotąd szanował, uznawając pożytki z ich rady i pomocy. W tej jednak okoliczności uwiedziony reprezentacjami swych braci poszedł nie za konwikcją potrzeby dobra swego królestwa, lecz za insynuacjami sobie czynionymi. A tak nie tylko artyleria, ale i wzwyż wyrażone starostwa między dwóch braci Brühlów oddane zostały.
Zażalonym okazał się Branicki kasztelanie bracławski, iż mimo tak uroczyste króla przyrzeczenie nadspodziewanie artyleria koronna Brühlowi starszemu, zięciowi Potockiego wojewody kijowskiego, oddana. Okazał król chęć nadgrody za tą utratę Branickiemu, dając mu zaraz ekonomię przemyską, którą sobie miał daną od antecessora swego śp. Augusta III. Lecz nieutulony w swych żalach, sądząc się być nienadgrodzenie ukrzywdzonym, pogardził i odmówił tę łaskę króla. Zaczym taż ekonomia oddana bratu królewskiemu Jędrzejowi Poniatowskiemu, generałowi w służbie austriackiej zostającemu.
Namyślił się wkrótce jednak (Branicki i poznał, iż jedno utraciwszy, drugiego nie zyskując, urazi króla i dalszym zyskom zatamuje sobie drogę; więc przez braci królewskich i partii ich adherentów ubłagał króla i do ekonomii przemyskiej przywrócony. Generała zaś Poniatowskiego kon – tentując za utraconą łaskę, którą on tylko co był otrzymał, pensją mu 5000 czerwonych złotych król z swojej kasy rocznie wyznaczył.
Ta łatwość króla, mimo wszelkie systema rządzącemu przyzwoite, te skłonność ku żądaniom braci, te wkorzeniające się w serce króla nienawiści i dyfidencje ku książętom Czartoryskim, gruntujące się na ambicji i chciwości podkomorzego koronnego, pragnącego zupełnie pod moc swoją podgarnąć rządy serca i umysłu królewskiego, ukazały rozumnej polityce ministra moskiewskiego tę maksymę: divide et impera. Jakoż dalsze jego czynności na tym najbardziej ugruntowane były.
Co zaś w przeciągu sejmu coronationis działo się, diariusz obszernie ten sejm opisując rozważnie czytającemu ukazuje widocznie, iż chęć rozciągnięcia mocy królewskiej, powiększenia kredytu i konsyderacji rodzeństwu, praw opisy dyktowała. W wielu albowiem ważnych materiach żadnego naradzenia nie czyniono. Owszem, upatrując sposobność w nieprzytomności książąt wojewody ruskiego i kanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego, latami i wrodzoną prawie w publicznych interesach doskonałością mężów powszechnie zaleconych, projekta podawano, czytano i do przyjęcia posłów nalegano, to prośbami, to remonstracjaimi, których nawet od tronu przez posełków używano, tak dalece iż częstokroć do mówiących posłów wpół głosu szambelani, adiutanci od króla przychodzili i do ucha szeptali; sam nawet król, gdy co nieprzyjemnego myślom swoim w głosie którego posła mówiącego słyszał, onemu głosem swym przerywał, czego doznał Zagórski poseł województwa wołyńskiego, z prawdziwym wszystkich zgorszeniem się.
Świadectwem tego otrzymany tytuł książęcy dla Poniatowskich, o czym przez cały czas ani książętom Czartoryskim, ani żadnemu z ministrów żadnego wzmiankowania nie było, tek dalece że przed zaczęciem popołudniowej sesji, gdy król z księciem Lubomirskim strażnikiem wielkim koronnym mówił w gabinecie o utrzymaniu niejakiego projektu, ten mu myśl swoją otworzył, iż w momencie powziął wiadomość o mającej się czynić propozycji dania tytułu książęcego braci królewskim, a przeto obawia się, aby ta nowość nie sprawiła całej sesji zatrudnienia – oświadczył na to wprawdzie król, iż to ma być wniesionym, lecz jako tego nie żąda, tak sam podkomorzy koronny głos zabiedzę, że tego nie pragnie i za życzenie dziękuje. Ale inaczej się stało; gdy Mier w głosie swoim to życzenie Stanom podał, podkomorzy koronny podziękował wprawdzie z odmówieniem przyjęcia tegoż tytułu, ale król przychylność za to życzenie oświadczył. Toż gdy ksiądz Ostrowski biskup kujawski ponowił ofiarę księstwa, w powtórnym głosie od tronu ofiarowane księstwo dla familii swojej wdzięcznym król przyjął sercem.
Dalsze były jeszcze podkomorzego koronnego zamysły i żądania, które (rozsądność sama dyktowała) iż do skutku przyjść nie mogły. Podłość jednak umysłów ubiegających się do podchlebstwa i przypodobania ośmieliła pewnego posła z województw wielkopolskich podać w swym głosie, aby starostwo spiskie w dziedzictwo temuż podkomorzemu koronnemu przemienione zostało. Lecz jako nie było nawet mocą Rzeczypospolitej taką czynić odmianę kraju tego, który tylko jej w zastawie jest dany, tak bez żadnego poparcia wniesiona propozycja zupełnie upadła.
Pomnożenie krzeseł, urzędów koronnych i ziemskich na tymże sejmie niemniej okazywały sposoby pomnażające się ku przyciągnieniu obywatelów do zupełnej dependencji. Szafunek skarbu koronnego niemniej do tego był na pomocy, jako oraz liczność nadanych indygenatów.
Po zakończonym sejmie często trzymane były senatus consilia, tak dalece iż niemal dni w każdym tygodniu wyznaczone były do składania onych, na których ten chwalebny wprowadzony zwyczaj był, iż semotis arbitris occlusa stuba odprawiały się, o potrzebie których i pomyślności Borch wojewoda inflancki dokładnie na radzie przekładał. A lubo liczność zasiadających w radzie dla kointeligencji z postronnymi posłami nie dozwalała sposobności utrzymania w sekrecie rad i rezolucji senatu, jednakże to wprowadzenie zwyczaju sekretnej i tygodniowej rady nie było z upodobaniem posłów zagranicznych, mianowicie księcia Repnina posła wielkiego moskiewskiego, który w dalszym czasie potrafił one oddalić. Na tych zaś radach z prawa dozwolone czyniły się konsultacje, zaszły rezultata o porządkach rady, rezolucji, Konserwacji archivorum, a w szczególności archivi secreti, od którego klucze jeden do rąk królewskich powierzony, a drugi przy sekretarzu koronnym. Że jednak przy tymże archivum warta (królewska stoi, nikt przeto etiam z kluczem przypuszczonym być nie mógł, aż chyba za biletem od samego króla, a tak w królewskiej dyspozycji zupełnie archivum pozostało. Najczęściej jednak reizultata ściągały się do szafunku skarbem, a mianowicie ku powiększeniu osób w różnych charakterach do dworów zagranicznych na rezydowanie destynowanych i należytej onym wyznaczenia pensji.
Delegowani przeto zostali z doniesieniem o szczęśliwej koronacji króla: do Rzymu książę Czartoryski stolnik litewski, do dworu petersburskiego Jacek Małachowski referendarz koronny, lubo tamże Rzewuskiego pisarza koronnego w charakterze posła ekstraordynaryjnego od konfederacji koronnej dawniej posłanego, a dotąd znajdującego się na pomienionym urzędzie ministerii sui, król potwierdził, Któremu jeszcze w krótkim czasie do pomocy wysłany był Pisarski qua rezydent JKMości i Rzeczypospolitej. A tak w jednym czasie trzech akredytowanych od króla i Rzeczypospolitej ministrów w Petersburgu znajdowało się, z niemałą uciążliwością skarbów Rzeczypospolitej. Albowiem oprócz ekstraordynaryjnego suplementu na podróż Małachowskiemu czerwonych złotych 3000, Rzewusikiemu czerwonych złotych 6000 rocznie, Pisarskiemu czerwonych złotych 600 (co potem jeszcze powiększono) radą senatu wyznaczono było. A jednak z tym wszystkim dla tychże posłów u tamecznego dworu stancja i na kuchnię miesięczna pensja dość obfita wyznaczone były, podług opisów w traktacie i zwyczaju dawniej wprowadzonego. Do Stambułu zasłana była ekspedycja Alexandrowiczowi szambelanowi JKMości, który jeszcze w bezkrólewiu od konfederacji generalnej będąc tamże wysłany, a dotąd nie przyjęty, na granicy zostawał. Temu także równie do pomocy przydano qua sekretarza legacji Boscampa, który dawniej w służbie króla pruskiego zostawał, a potem do usług JKMości gabinetowych wzięty był, więc i tym podobnąż pensję jak i ministrom do Petersburga skarby Rzeczypospolitej wypłacały. Do Berlina wyznaczono Ksawerego Branickiego, który niedawno otrzymał urząd podstolego koronnego.
Do dworów wiedeńskiego i francuskiego równie była intencja króla nominować legać je, lecz mocne w tym zachodziły od dworu rosyjskiego przeszkody, któremu nie do upodobania była troskliwość królewska i żądanie, aby generalnie od wszystkich monarchów był uznanym za króla polskiego. Nie tak zaś ta trudność wstrzymała determinację króla w wyznaczeniu posłów do rzeczonych dworów, lecz bardziej to, iż nie były jeszcze uprzątnione wszystkie zawady, które tamowały dworów tych rekognicję. Dwór albowiem wiedeński, lubo przez insynuację dworu londyńskiego skłaniał się do tego łatwo, nie chciał jednak brać zupełnej determinacji bez zniesienia się i jednomyślności z… dworami saskim i francuskim. Życzono albowiem ułatwić pierwiej zachodzące trudności z domem saskim, do którego wielorakie sobie Rzeczpospolita zakładała pretensje z opisów pactorum conventorum Augusta III, z zaległych obywatelom płacy, co na kilkanaście milionów wynosiło.
Z dworem francuskim zachodziły innego gatunku trudności. Ten albowiem mniemał się być urażonym w osobie posła swego pana de Paulmy podczas bezkrólewia, który z księciem prymasem Łubieńskim na wizycie u niego słownie przemówił się i zaraz mu książę prymas w domu swoim nie kazał zwykłych czynić honorów. Przeto żądał król francuski należytej sobie satysfakcji z prymasa, wprzód niżeliby przyjął delegację od króla polskiego.
Ułatwienie tych przeciwności zabrało czas niejaki, które jednak za wdaniem się osób różnych, a mianowicie dworu wiedeńskiego i londyńskiego, zaspokojone zostały. Te albowiem potencje, widząc gruntowniejsze coraz posiedzenie tronu polskiego przez Stanisława Augusta, do uznania jego łatwiejszymi okazały się. Pracowali w tym sekretnie we Francji hrabiowie de Broglie, którym król zawdzięczając ich staranności jednemu z ich braci stanu duchownego dał nominację do purpury kardynalskiej, gdy za promocją ukoronowanych Ojciec Święty kapelusze rozdawać będzie.
Na tym więc stanęło, iż najpierwiej książę prymas wyszle od siebie (spokrewnionego sobie) z listem do króla francuskiego, oświadczając zwykłe uszanowanie tak wielkiego monarchy, oraz z należytą ekskuzą, jeżeli w czymkolwiek przez dyskurs z posłem jego de Paulmy miany onego uraził, po którym wysłaniu Francja przyjmuje denuncjacje króla przez posła polskiego i prymasowi tytuł jaśnie oświeconego w responsie dać obiecuje. Na to zaś wysłanie do Francji od księcia prymasa wybranym był Poniński starosta ostrski, a od króla książę August Sułkowski pisarz wielki koronny został nominowany.
Z dworem wiedeńskim tym łatwiej rzecz została ukantowana, do czego wielką był pomocą milord Stormont, poseł angielski w Wiedniu, i graf de Canal, poseł sardyński. Jedna z pryncypalniejszych była kondycja, aby król dał na piśmie przyrzeczenie, iż wyjedna u Rzeczypospolitej dworowi saskiemu z wszelkich pretensji zakwitowanie, oraz aby wspólnie razem wysłane byli posłowie tak do Wiednia, jako i do Francji.
Bardzo trudne zdawało się tej kondycji wypełnienie, boby to było przeciw woli i intencji Rzeczypospolitej, która opisem sejmu coronationis vindicationem pomienionych pretensji usilnej staranności króla oddała.
Nader pragnąca chęć króla mieć od wszystkich monarchów rekognicję, wsparta codziennymi perswazjami księcia generała Poniatowskiego pojednania króla z domem austriackim, a przez to i z domem burbońskim, łatwość stąd ściślejszego z nimi złączenia się przez mariaż z jedną z arcyksiężniczek austriackich, a ex inde okazana perspektywa szczęśliwości, bogactw i wsparcia wielkiego, ku rozciągnieniu mocy i panowania swego, sprawiły tę łatwość w umyśle króla, iż mimo reprezentacje ministrów (że bez zezwolenia Rzeczypospolitej w żadne obowiązki z domem austriackim względem zaspokojenia domu saskiego wchodzić nie godzi się) król podpisał przyrzeczenie swojej w tym staranności. Co natychmiast z kancelarii gabinetowej ekspediowano. A tak wszystkie zawady uprzątnione zostały i książę Andrzej Poniatowsiki generał wojsk austriackich, brat królewski, do Wiednia z denuncjacją wysłany został.
Widoczne nieukontentowanie dworów petersburskiego i berlińskiego z determinacji w tym króla upatrywać można było. Te albowiem dwory życzyły i żądały tego, aby król żadnej z potencjami dworów austriackiego i burbońskiego nie miał koneksji, twierdząc zawsze, iż względem re – kognicji króla należy to poruczyć steraniu przyjaznych jemu potencji, imperatorowej rosyjskiej i króla pruskiego. Jakoż dwór petersburski przez posła swego wszelkich używał sposobów do oddalenia wyznaczonych delegacji. Co jaśniej jeszcze wsparte było reprezentacjami Wroughtona rezydenta angielskiego, który n a partykularnej rozmowie z królem jak najmocniejsze przełożył refleksje, iż dwór petersburski z determinacji króla bardzo jest urażonym i że książę Repnin najżywsze w tym ma uczynić deklaracje.
A jako w pierwiastkowym czasie panowania króla menażowanie tych dworów wielce było potrzebne, ile że uznanie od innych było jeszcze niepewne, tak król naznaczywszy godzinę do rozmowy sobie z księciem Repninem, oświadczył onemu, jak go wielce martwią trudności, których doznaje w staraniu nader potrzebnym, aby zupełnie od wszystkich potencji był uznanym za króla polskiego. Przeto nie widzi racji, aby urażać mogły delegacje wyznaczone do Wiednia i do Wersalu, ile że gdyby wstrzymał poselstwo do Francji, nieomylnie by brat jego wyznaczony do Wiednia poniósł umartwienie, jeżeliby przybycie jego do Wiednia nie było w równym czasie, co i księcia Sułkowiskiego do Wersalu. Oświadczył książę Repnin, iż delegacja do Francji zupełnie nie kontentuje jego monarchinię; że do Wiednia książę Poniatowski, gdy już jest nominowanym, może jechać, lecz co do Francji podróż księcia Sułkowskiego koniecznie żąda i uprasza, aby była wstrzymana. Snadniej albowiem w dalszym czasie rzecz się zaspokoić może, i że dwór petersburski mniej trudności czynić będzie, byle tylko król mniej dystyngwowaną osobę tam wysłać raczył, która by nic więcej nad doniesienie elekcji i koronacji króla in commissio miała i długo tam nie znajdowała się.
Tak żywe remonstracje posła moskiewskiego, które zawsze część pogróżek w sobie zamykały, sprawiły to, iż król wysłał kuriera do Sułkowskiego, aby pretekstem słabości podróż swoją wstrzymał; książę zaś Poniatowski do Wiednia wyjechał.
Wysłane do dworów petersburskiego i wiedeńskiego delegacje królewskie sprawiły, iż z powinszowaniem i rekognicją do króla zarównie ekspediowane były. Jakoż od dworu moskiewskiego przybył graf de Sałtykow, a od wiedeńskiego graf Colloredo. Przyjęcie ostatniego sprawiało poniekąd trudność, iż w ekspedycji cesarskiej opuszczone były tytuły wszelkich księstw używane od królów polskich. Potrzeba jednak zaspokojenia żądanej rekognicji ułatwiała w tym trudność; ekspedycja przyjęta z oświadczeniem tej omyłki, a nadal by poprawną została. Jakoż w krótkim czasie przy doniesieniu śmierci cesarza in omni forma et methodo ekspedycja nie tylko nastąpiła, ale owszem inszy list natychmiast z rekognicją króla był przesłany i przez tegoż grafa de Colloredo oddany z zupełnymi tytułami królowi przyzwoitymi. Przewłoka przyobiecanego poselstwa do Francji poczęła sprawiać dyfidencję i nieukontentowanie dwora wiedeńskiego; jakoż Collotredo odebrał rozkaz jak najżywsze w tym czynić u dworu polskiego przełożenia, etiam pod zarwaniem nowo zaszczepionej przyjaźni, jeżeliby dalsza w tym miała następować przewłoka.
Tak mocne nalegania dworu wiedeńskiego, a mniej żywsze przeszkodzenie (dworu petersburskiego, ile gdy w istocie szczególne tylko usiłowanie było króla, aby zyskał rekognicję domu burbońskiego, determinowało króla wysłać już nie księcia Sułkowskiego do Francji, ale Łoyka szambelalna swego, którego podróż poprzedził Poniński od prymasa. Te delegacje będąc zupełnie uskutecznione, pan Conflans był przysłany od króla francuskiego cum recognitione króla, szczególnie tylko z listem od tegoż monarchy, nie mając Bobie żadnego charakteru danego; jednakże honory mu czynione były jak posłowi ekstraordynaryjnemu, co po części przypisać należy skłonności do Francji Bielińskiego marszałka wielkiego koronnego.
Ułatwiona rekognicja dworu francuskiego nie znalazła trudności innych dworów domu burbońskiego, a tak listownie ekspediowane były denuncjacje królewskie do Hiszpanii, Neapolu i Parany, a wprzód do króla sardyńskiego, na które w należytych terminach odebrane były z rekognicjami responsa.
Do Holandii na rezydencję wysłany został Zawisza. Pragnął król wysłać do Danii Sobolewskiego, a do Anglii Dzieirżanowskiego szambelanów swoich, lecz mniej wynaglająca w tym potrzeba, usilność menażowania skarbów Rzeczypospolitej i niezupełny wybór osób, było gruntownym powodem ministerio wstrzymania podobnej rezolucji. Że jednak usilnością była króla chęć osadzenia ministrów lub rezydentów po dworach postronnych, preparatorie w gabinecie królewskim formowano onym instrukcje, które że nader rozciągłe były gdy etiam in materias status mogłyby się wdawać, instabant o to mocno pieczętarze, aby jasno dołożyć, iż się tego ważyć nie powinni bez nakazów Rzeczypospolitej przez ustawy sejmowe.
W Stambule tylko zachodziły jeszcze trudności przyjęcia delegowanego posła Alxandrowicza, któremu król wyjednał w Moskwie Order Św. Anny, a wkrótce temuż Order Św. Stanisława konferował, którego instytucja w tymże roku 1765, 8 maja nastąpiła, z dokładnym opisem statutów tego orderu.
Przywiózł wprawdzie Boscamp ekspedycję od wezyra, który dla ułatwienia przyjęcia Alexandrowicza poprzedził podróż jego do Stambułu, bez żadnego jednak charakteru, lecz ta wielką w sobie obojętność zamykała; była albowiem adresowana do najpierwszych magnatów Królestwa Polskiego, a mianowicie ministrów, z oświadczeniem przyjaźni nienaruszonej Porty, lecz bez najmniejszego wzmiankowania o królu panującym. Była rzecz refleksji podpadająca, czyli należało list taki przyjąć lub nie, lecz jako potrzeba rekognicji tak bliskiego i mocnego sąsiada wielce interesowała króla i Rzeczpospolitą, było zdaniem ministrów ten list przyjąć, który da okazję ministerio jaśniej informować Portę o szczęśliwej i zupełnie spokojnej elekcji króla, a Alexandrowicz jednakby nie jechał, dopóki nie odbierze fermanu charakterowi jego przyzwoitego.
Posłowi moskiewskiemu i Benoitemu rezydentowi pruskiemu zachodzące w tym od Posty trudności komunikowane były, którzy wzięli na siebie effectuare w Stambule rekognicję króla; mocne jednak od Moskwy były insynuacje, aby tenże Alexandrowiez w żadne nie wdawał się inne negocjacje, jak szczególnie w denuncjacje obrania i koronacji króla.
Miał Alexandrowicz listy od baszy chocimskiego i od hospodara wołoskiego wielce przyjazne, lecz co do rekognicji króla captiose pisane, zdawało się albowiem, iż pragnęli przyjąć delegację Alexandrowicza jak od Rzeczypospolitej, a w obojętności co do osoby króla; lecz ministerium ponowiło z woli króla onemu insynuację, aby pierwszej trzymał się determinacji.
Gdy jednak rekognicje domów austriackiego i burbońskiego zaszły, przy reprezentacji Obrezkowa posła moskiewskiego w Stambule, a Rexina tamże posła pruskiego wszystkie zawady uprzątnione zostały, Alexandrowicz odebrał ferman do wkroczenia w granice tureckie jako poseł króla i Rzeczypospolitej, jakoż tam przyjęty w tymże charakterze został i czas niejaki zabawiwszy, przywiózł w responsach swoich od cesarza tureckiego i wezyra recognitiones panującemu królowi.
Im mocniej rekognicje potencji zagranicznej gruntowały panowanie królewskie, tym żywsze okazywały się zamysły rozciągnienia mocy i władzy onego to formowaniem partii przyjaciół dworskich, to zupełnym wdawaniem się w rządy komisjów nowo ustanowionych, interesowaniem się, do trybunałów, to usiłowaniem pomnożenia sił, mocy i podatków lub innych projektów władzę królewską powiększających, ku czemu najżywsze do tego były czynione zachęcenia królowi przez braci jego, skwapliwych do zrobienia sobie jakiegoś kredytu w narodzie, którym by zadawniony kredyt książąt Czartoryskich w tymże narodzie pomniejszyć, obywatelów łask królewskich potrzebujących do siebie przynęcić, a przez to kredyt swój zupełnie powiększyć, a dogodzić pasjom, ambicji i chciwości, w czym jednak najmocniejszym był powódcą książę podkomorzy koronny.
Od koronacji królewskiej do rad ministrowskich, w które dawniej wchodzili książę Czartoryski wojewoda ruski, książę Lubomirski strażnik wielki koronny i Ogrodzki pisarz koronny, przypuszczeni także zostali książęta Poniatowscy, podkomorzy koronny, generał austriacki i opat czerwiński bracia, i Branicki podstoli koronny. Tych nowo wchodzących zdania nie tylko bywały w przeciwności pierwszym, sprawiały dysputy i niepotrzebne czasu zwłoki, ale nawet czyniły dyfidencje między królem i ministrami, gdyż zdania onych lubo li najzbawienniejsze, nie korespondujące propozycjom króla lub celom przez nich ułożonym, zaraz jadliwie tłumaczone były, iż nie mają przywiązania do króla, nie dbają o dobre mienie królewskie, chcą zupełnie rządzić królem, chcą, by król był malowanym, kredyt swój chcą w narodzie powiększać, braci królewskich pognębiać; a tymi reprezentacjami pomnażać nieufność, z zajątrzeniem coraz większym serca królewskiego ku radzie swojej, a onego zupełnie panem stać się usiłowali.
Do tej ligi braci królewskich wchodziły i inne jeszcze subiecta, wchodziły nawet i kobiece rady, które tym pomyślniejsze miały skutkowania, gdy co ułożonego było, by stać się miało, mimo zdania w gabinecie wyrażone, nie tylko przez nich zupełnie za potrzebę uznane było, ale nawet ku determinacji króla onych reprezentacji zażyć nie omieszkano. Przez tak zaś liczne pomnożenie osób wchodzących w konfidencję z królem tak mocno pomnożone były bajki, oskarżenia, donoszenia, iż słowa mówić nie było można, by nie było inaczej doniesione, a stąd tym większe niechęci, dyfidencje pomnażały się.
Zaraz na pierwszych kontraktach lwowskich okazały się publicznie myśli księcia Poniatowskiego podkomorzego koronnego, gdy na kompaniach otwarcie na familię swoją gadał, oświadczał, że wszelkie łaski królewskie żadne przez nich rozdawane nie będą, kto chce czego dostąpić, przez niego tylko do króla udawać się powinien; że król chce mieć swoją partię. Jakoż istotne zaraz tego dawał dowody, gdy dla zjednania sobie partii, którą stanowić usiłował, dla pociągnienia do siebie domu Potockich, dla zrobienia sobie kredytu w przyjaciołach i w potrzebnych do zaciągnienia na kontraktach sumach codzienne latały do króla sztafety, kurierowie, dla podpisów cesji na starostwa, iura communicatwa; jakoż niezliczenie onych król podpisał, a mianowicie w dom Potockich, co świadczą kancelarie pieczętarzów. Nie zbywało na obietnicach wakansów, orderów, które tąż łatwością listami królewskimi stwierdzane były.
W Księstwie Litewskim podobneż czyniono staranności, wszyscy adherenci księcia Radziwiłła udali się zaraz do protekcji tegoż księcia podkomorzego koronnego, usiłowano zaraz nadwerężać ustawy sejmowe względem księcia Radziwiłła i Rzewuskiego chorążego Wielkiego Księstwa Litewskiego stanowione, pomimo słuszność i sprawiedliwość wyciągano od kuratorów, aby w tenutach, zastawach dóbr radziwiłłowskich koniecznie adherentów onego faworyzować, o co nawet do trybunałów czynione były intrygi, w czym wielorakie na konferencjach były królowi przez kanclerzów Wielkiego Księstwa Litewskiego czynione reprezentacje, illegalitatis, niesprawiedliwości i zupełnego niepodobieństwa. Te zaraz po wyjściu onych z konferencji jedynym tylko sprzeciwieniem się królowi, chęcią mściwości malowane były od partii królewskiej braci, aby tym ująć sobie przyjaciół domu radziwiłłowskiego w Litwie, uformować tam nową partię, a pomnożyć dyfidencję w królu.
W Warszawie jasno każdemu (starającemu się o jakiś wakans lub łaskę królewską) mówiono, iż trzeba, „abyś WMPan był partii królewskiej, trzeba, abyś był przyjacielem nie książąt Czartoryskich, ale królewskim”. Co jawnie w swych dyskursach i postępkach nową formującą się partię dworską bracia królewscy okazywali, której głową książę podkomorzy koronny prezentował się, i do której interes, potrzeba awantażów właściwych, a bardziej podłość umysłów wielu obywatelów garnęła, a ile iż sam król niektórym obywatelom czynił insynuacje, aby niczyjej partii nie byli, ale tylko królewskiej, aby się do podkomorzego koronnego we wszystkim garnęli, a niektórym nawet jaśniej przepowiadał, iż „nie bądźcie książąt Czartoryskich przyjaciółmi, ale moimi własnymi; wszak ja młodszy jak oni, będzie mnie dłużęj jak onych”. Takie i tym podobne insynuacje z ust królewskich wychodzące w jednych zadziwienie sprawowały, w drugich chęć i wolę przywiązać się do nowo formującej się partii, w niektórych pogorszenie; czas okazał, iż jedni dalekimi mało stali się, drudzy podług tylko potrzeby i interesu swego przyjaciółmi dworu okazywali się, inni w stateczności przywiązania swego pozostając ze zdaniem książąt Czartoryskich, gdzie potrzeba była okazania rzetelności sentymentów, narażać się musieli, a stąd osłabienie dawnego kredytu książąt Czartoryskich, a nienabycie nowego dla króla zostało w korzyści.
Te wszystkie stosunki nadal jawne dla wszystkich były, a lubo najżywsza w tym była tkliwość
Familii książąt Czartoryskich, milczeniem by ją ukryli; że jednak i publiczne w tym stawało się pokrzywdzenie, gdyż formowanie nowej partii pod szefem księcia podkomorzego koronnego, chcącym tylko swoim dogodzenia pasjom, nie mogło być, tylko z uszkodzeniem całości dobra krajowego; przymusiły więc księcia Czartoryskiego kanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego do reprezentacji królowi, że odgłosy i gadania formowania partii dworskiej są królowi szkodliwe, albowiem król żadnej partii mieć nie powinien, lecz cały naród mieć będzie po sobie, gdy sprawiedliwie rządzić się będzie. Formowanie zaś partii jakoby dworskiej sprawi opaczne porozumienie, iż się formuje na utrzymywanie zamysłów i projektów królewskich, które jeżeli są dobre dla narodu, sam naród będzie partią królewską i one utrzymywać będzie; toć partii inszej żadnej formować nie należy, chyba ku zamysłom szkodliwym. Te refleksje nie sprawiły skutku pomyślnego, uraziły owszem króla, mocno ugruntowanego w opinii potrzeby formowania sobie partii. A jako nic dla braci król tajnego nie miał, tak i ta rozmowa księcia kanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego służyła onym ku powiększeniu dyfidencji.
Nie zaniedbał książę Repnin zażyć na pożytek dworu swego chęci górowania nad wszystkimi księcia podkomorzego koronnego, niemniej i tej powolności, którą król jawnie okazywał, zupełnego polegania na woli i reprezentacjach brata swego. Potrzebnym albowiem było polityce tego posła rozkrzewiać dyfidencję między bracią królewskimi a Familią, upatrując w tym łatwość, iż potrafi poróżnić króla z książętami Czartoryskimi i z ministrami, wiernie jemu i ojczyźnie zawsze radzącymi, a przez to zupełnie od konfidencji, zdania i rady onych oddaliwszy, zażyć ku pomyślności dworu swego (przez ścisłe złączenie się z podkomorzym koronnym) tej powolności, którą król okazywał wielce polegać na reprezentacjach brata swego; mniemał oraz pomniejszyć przez to kredyt książąt Czartoryskich w narodzie oddaleniem od nich umysłu obywatelskiego, mianowicie tych, których okoliczności, interesy promocji, w koneksji do dworu udawać się pociągały, a przez to łatwość w narodzie przez tego księcia podkomorzego koronnego kierowania interesów do woli swojej zabezpieczał.
Jakoż ściśle zaraz zabrana była serdeczność posła rosyjskiego z księciem podkomorzym koronnym, nierozerwane w kompaniach wspołczeństwo, dystynkcja partykularna od niego dla tych, którzy okazywali przyjaźń dla księcia podkomorzego, a dalekość ku Familii książąt. Były wielce podchlebne oświadczenia dla tegoż księcia podkomorzego od tegoż posła, właściwie dogadzające ambicji jego, gdy uznawał za rzecz nieodbicie potrzebną dla Moskwy, by tenże książę podkomorzy koronny był w reprezentacji głową partii moskiewskiej w Polszcze; jakoż w istocie ta była przez niego dworowi swemu uczyniona propozycja.
Okazałość tak szczerej przyjaźni brata pociągnęła zupełnie króla do jednoczenia się z posłem moskiewskim, co nietajnie okazywało się tak w codziennym z sobą przebywaniu, jatko w zupełnym (we wszelkich okolicznościach, a mianowicie zagranicznych) znoszeniu się z sobą; do tego albowiem przychodziło, iż żadne rezolucje zagranicznych interesów, a nawet i narodowych, które pozór koneksji z zagranicznymi mieć mogły, nie były ekspediowane, dopóki pierwiej temuż księciu posłowi nie były komunikowane. I lubo żywe w tym były od ministrów Rzeczypospolitej przełożenia, iż należy menażować zagraniczne dwory, a osobliwie dwór petersburski, liczne mający jeszcze wojska w granicach Rzeczypospolitej, lecz jednak do tej dependencji widocznej przyzwyczajać posła nie należy ani godzi się, gdyż wszelka dependencja od dworów zagranicznych przez prawo jest zabroniona, a raz zaś wprowadzić te wezwyczajenie, najmniejsza tajemność będzie uraźliwą. Przeciwne w tym zdania braci królewskich przeważyły refleksje ministrów, a przeto wszelkie rezolucje zaraz onemu komunikowane były nie przez ministrów, ale przez braci królewskich, przez Branieckiego podstolego koronnego, przez Rzewuskiego i Ogrodzkiego pisarzów koronnych, a najczęściej jeszcze przez damy w tej lidze zostające; te albowiem poseł sądził za instrumenta wielce sobie użyteczne do kierowania umysłu królewskiego, który przez dobroć swoją nic im nie ukrywał.
Uznawał książę poseł, iż traktować interesa z królem przez ministrów nader dla niego będzie trudno i pomyślnego nie mógł sobie obiecywać sukcesu, więc używał codziennej sposobności z samym traktować królem lub też przez osoby sobie przywiązane, a do konfidencji króla dopuszczone; a gdy okoliczność wyciągała, iż ministerio należało koniecznie one komunikować, natenczas nie sposobem innych dworów, iż ministrowie królowi żądania zagranicznych posłów donosić powinni, lecz król o żądaniu onych ministerium uwiadomiał; dozwalane były racje pro et contra, lecz Częstokroć trafiało się, że inne zdania były ministrów, a insze rezolucje, które bracia królewscy z partią swoją formowali, a czasem też ministrów do rady wtenczas , gdy rezolucja już nastąpiła.
Te zyski dla dworu swego pomnażać usiłował książę poseł ściślejszym związkiem z królem, ku czemu nie zaniedbał wszelkich sposobności. Przy licznych dochodach skarbu królewskiego ekspensa nader była wielka, na festynie, komedie, pensje różne; dla czego pomnożenie onych było potrzebne. W początkach panowania króla graf Kayserling wyrobił znaczne sumy, na kilkadziesiąt tysięcy czerwonych złotych wynoszące, od imperatorowej dla króla na pierwsze dla niego potrzeby po koronacji dla stanowienia dworu; podobnież tenże poseł wyrobił suplement 100 m… czerwonych złotych; następca jego książę Repnin zarówno czynił przysługi, zawsze jednak z obowiązkami, aby król przez posła lub Psarskiego, rezydenta swego u dworu tamecznego, o to czynił starania.
I lubo nie zawsze i nie wszystkie na konferencjach ministrom czytane były ekspedycje tak Rzewuskiego, jako i Psarskiego w Petersburgu charakteryzowanych, że jednak utajać nie można było negocjacji pieniężnej u dworu petersburskiego, reprezentowali ministrowie, iż nie jest przyzwoitą, aby król był stipendiarius od potencji zagranicznej, liż kiedyżkolwiek naród o tym wiedzieć będzie i zażalonym zostanie. Zamoyski kanclerz wielki koronny otwarcie mówił królowi: „iż gdybym miał sekretarza, który by był od kogo pensjonowanym, tobym go odprawił”, dając przez to zrozumieć, jako wielce przez to będzie niemiłym narodowi. Nieraz tenże kanclerz wielki dokładnie królowi przekładał, i remonstrował, że ani Petersburg, ani Berlin nie dozwolą na żadne porządki wzmacniające króla podług myśli jego, za czym radzi, aby Karaś kasztelan wiski, zawiadujący dworem i ekspensą króla, ułożył one convenienter do potrzebnej dla króla w narodzie okazałości, na które milion lub dwa być mogą dostarczające, milion zaś obróciwszy nawet na sekretną królewską ekspensę, dogadzającą woli jego, resztę zaś zbywających intrat zachować od potrzeby bądź po długim życiu króla dla opatrzenia braci i familii króla, bądź w długim przeciągu życia jego dla zażycia w okazji, w której by król mógł w stanie pokazać się być krajowi swemu użytecznym. Miłe były te reprezentacje, okazał król chęć naśladowania tej rady, skutki jednak onej nie korespondowały; nawet gdy książę kanclerz Wielkiego Księstwa Litewskiego nieraz mówił, iż intraty królewskie są wielkie, powiększone daleko tak ekonomiką lepszą niżeli była, pocztą, ekonomią szawelską, iż rachować można intraty stołu królewskiego na osiem milionów, a przeto menażować tylko potrzeba dochody, a obejść się zupełnie można bez pomocy pieniężnej zagranicznej. Wcale te reprezentacje nie były miłe i częstokroć obruszonym król okazywał się, mówiąc: „że moich intrat nikt taksować nie powinien, ja nie zazieram w cudze ekspensa, nikt się do moich mieszać nie ma”.