Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ułamki pamiętników i dzienników historycznych. Początki panowania Stanisława Augusta - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ułamki pamiętników i dzienników historycznych. Początki panowania Stanisława Augusta - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 383 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PO­CZĄT­KI PA­NO­WA­NIA STA­NI­SŁA­WA AU­GU­STA

Re­wo­lu­cja nie­szczę­śli­wa Kró­le­stwa Pol­skie­go w roku 1767 na­stą­pio­na, z oko­licz­no­ści po­rów­na­nia praw i pre­ro­ga­tyw dy­sy­den­tów i dyz­uni­tów z in­ny­mi oby­wa­te­la­mi państw Rze­czy­po­spo­li­tej, w wie­rze świę­tej ka­to­lic­kiej zo­sta­ją­cy­mi, aby w ży­wym i praw­dzi­wym przed oczy każ­de­go sta­wić się mo­gła wy­obra­że­niu, na­le­ży w krót­ko­ści na­mie­nić o tych rze­czach, któ­re się w na­ro­dzie od po­cząt­ku pa­no­wa­nia Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta dzia­ły, jako do niej sto­su­ją­cych się.

Jesz­cze w cza­sie kon­wo­ka­cji i elek­cji Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta były my­śli i żą­da­nia dwo­ru mo­skiew­skie­go zjed­nać ja­kieś awan­ta­że tak dy­sy­den­tom, jako i dyz­uni­tom w Kró­le­stwie Pol­skim, a przy­najm­niej spra­wić onym bez­pie­czeń­stwo i za­sło­nić ich od nie­ustan­nej we­ksy, któ­rą po­no­si­li, mia­no­wi­cie od du­cho­wień­stwa.

Prze­zor­ność na­ten­czas bę­dą­ce­go po­sła wiel­kie­go dwo­ru mo­skiew­skie­go, gra­fa Kay­ser­lin­ga, z za­cne­go w Księ­stwie Kur­landz­kim domu, to spra­wi­ła, że uwa­ża­jąc trud­ność do pręd­kiej w tym daw­nych praw od­mia­ny, a nie chcąc wol­ne­go na­ro­du tak de­li­kat­ną ma­te­rią od za­my­słów dwo­ru swe­go od­da­lić, by­le­by bez roz­la­nia krwi, bez za­mie­sza­nia kra­jo­we­go osa­dzić na tro­nie Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta, wo­lał nie tyl­ko te za­my­sły dwo­ru swe­go do po­myśl­niej szych odło­żyć oko­licz­no­ści, ale na­wet nie za­bro­nił ca­łe­mu na­ro­do­wi, na sej­mie kon­wo­ka­cji zgro­ma­dzo­ne­mu, tu­dzież de­le­go­wa­nym do ukła­da­nia pac­to­rum co­nven­to­rum daw­ne prze­ciw dy­sy­den­tom po­no­wić i po­więk­szyć pra­wa.

Bie­głość tego wiel­kie­go mi­ni­stra, któ­ry nie tyl-

Za­my­sły dwo­ru pe­ters­bur­skie­go fa­vo­re dy­sy­den­tów ko w Pol­sz­cze, ale i u róż­nych po­stron­nych dwo­rów wiek swój in mi­ni­ste­riis prze­pę­dził, wstrzy­ma­ła wszel­kie w tym jego czyn­no­ści, jako zna­ją­ce­go do­brze de­li­kat­ność trak­tu­ją­cej się ma­te­rii, że we wszyst­kich kra­jach po­rów­na­nie pre­ro­ga­tyw róż­nych re­li­gii za­wsze spra­wo­wa­ło woj­ny i państw ru­iny; oraz grun­tow­na wia­do­mość umy­słów na­ro­du pol­skie­go, któ­re­go był oby­wa­te­lem przez licz­ne po­se­sje w Księ­stwie Kur­landz­kim, dały mu po­znać, że tej wagi ma­te­rie, tak moc­no każ­de­go do­ty­ka­ją­ce, z wiel­ką ostroż­no­ścią i po­wol­no­ścią wpro­wa­dzać na­le­ża­ło; ja­koż wszel­kie w tym czyn­no­ści, ku do­peł­nie­niu za­my­słów mo­nar­chi­ni swo­jej, do dal­szej i po­myśl­niej­szej odło­żył spo­sob­no­ści.

Śmierć po­sła tego, w mie­sią­cu wrze­śniu 29 dnia 1764 roku za­szła, za­mie­rzo­nych czy­no­ści od­mie­ni­ła uło­że­nia. Żyw­szy da­le­ko tem­pe­ra­ment na­stęp­cy jego w po­dob­nym­że cha­rak­te­rze, księ­cia Mi­ko­ła­ja Rep­ni­na, chęć do­peł­nie­nia jak naj­pręd­sze­go żą­dzy i za­my­słów swo­jej mo­na­re­hi­ni, nie­zu­peł­ne po­zna­nie umy­słów na­ro­do­wych oka­zy­wa­ły mu na­dzie­ję, że żyw­sze sta­ran­no­ści po­myśl­niej­sze za­my­słom dwo­ru jego spra­wić mogą skut­ki. Ja­koż po za­szłej ko­ro­na­cji za­raz w na­stę­pu­ją­cy sejm pu­blicz­ne na au­dien­cji u kró­la fa­vo­re dy­sy­den­tów czy­nił in­te­re­so­wa­nie; a zaś dy­sy­den­tom sa­mym po­no­wić ka­zał po­da­nie me­mo­ria­łu zgro­ma­dzo­nym Sta­nom, w tych opi­sach, ja­kie na sej­mie co­nvo­ca­tio­nis po­da­wa­ne były, z przy­łą­cze­niem skryp­tu dru­ko­wa­ne­go, do­wo­dzą­ce­go fun­da­men­ta wol­no­ści, wia­ry i pro­fe­sji dy­sy­den­tów i gre­ków.

A że prócz mocy dwo­ru mo­skiew­skie­go kre­dyt w na­ro­dzie i kon­sy­de­ra­cja ksią­żąt Czar­to­ry­skich wie­le mo­gły, prze­to wszyst­kie ze­szłe­go bez­kró­le­wia oko­licz­no­ści tak bacz­nie i roz­sąd­nie były kie­ro­wa­ne, że bez wy­la­nia krwie, z po­wszech­ną zgro­ma­dzo­ne­go na­ro­du zgo­dą, Sta­ni­sław Po­nia­tow­ski stol­nik li­tew­ski kró­lem był ob­ra­ny. I lubo nie­któ­rzy od­da­le­ni od kon­wo­ka­eji i elek­cji no­we­go kró­la przy­tom­ny­mi nie byli, nie wi­dząc jed­nak dla sie­bie żad­nych po­mo­cy po­stron­nych, do uzna­nia kró­la przy­stą­pi­li, co każ­dy z nich z osob­na ak­ce­sem w gro­dzie ob­la­to­wa­nym stwier­dził. A tak zu­peł­na spo­koj­ność w na­ro­dzie ugrun­to­wa­ną zo­sta­ła.

Nowa po­myśl­ność Fa­mi­lii ksią­żąt Czar­to­ry­skich, wi­dzą­cych na tro­nie sio­strzeń­ca w domu swym wy­cho­wa­ne­go, do daw­niej­szej im w na­ro­dzie kon­sy­de­ra­cji od nie­któ­rych nie­chęt­nie cier­pia­nej ła­two po­mno­ży­ła za­zdrość i nie­na­wiść złą­czo­ną z bo­jaź­nią, aby zu­peł­nie ser­cem i umy­słem kró­la nie dys­po­no­wa­li.

Oka­za­ły się bo­wiem wkrót­ce po od­pra­wio­nej ko­ro­na­cji simp­to­ma­ta chci­wo­ści, am­bi­cji i nie­na­wi­ści ku Fa­mi­lii ksią­żąt Czar­to­ry­skich w oso­bach bra­ci kró­lew­skich, a stąd naj­przy­wią­zań­sze onych zda­nia i rady ku Panu i Oj­czyź­nie w naj­nie­życz­liw­sze za­mie­nio­ne tłu­ma­cze­nia.

Od­da­no za­raz sta­ro­stwo spi­skie, na 18 m… czer­wo­nych zło­tych in­tra­ty rocz­nej wy­no­szą­ce, bra­tu kró­lew­skie­mu Ka­zi­mie­rzo­wi Po­nia­tow­skie­mu pod­ko­mo­rze­mu ko­ron­ne­mu, ja­ko­by wa­ku­ją­ce po Bruh­lu bez­praw­nie to sta­ro­stwo i inne trzy­ma­ją­cym, nie bę­dą­cym praw­dzi­wym szlach­ci­cem pol­skim. W od­da­wa­niu zaś tak znacz­ne­go sta­ro­stwa wzię­to za po­zór po­trze­bę wiel­kich do­dat­ków na utrzy­ma­nie gwar­dii kon­nej ko­ron­nej w War­sza­wie, przy szczu­płej na nią za­pła­cie od Rze­czy­po­spo­li­tej wy­zna­czo­nej, a ja­ko­by nie chcąc ob­cią­żać dość szczu­płych do­cho­dów kró­lew­skich. Tak wiel­kie­go jed­nak sta­ro­stwa do­cho­dy nie ochro­ni­ły kasy kró­lew­skiej, bo in­tra­ta sta­ro­stwa na par­ty­ku­lar­ne pod­ko­mo­rze­go ob­ró­co­na po­trze­by, a skarb kró­lew­ski cu­la­gi dla te­goż re­gi­men­tu za­stę­po­wać mu­siał.

Nikt za­zdro­snym być nie mógł świad­cze­nia tego łask kró­lew­skich, gdy po­trze­ba sama sy­tu­acji pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go, oszczęd­ność skar­bu kró­lew­skie­go, i afekt kró­la do świad­cze­nia bra­tu tego wy­cią­ga­ły; a ile gdy każ­dy za spra­wie­dli­wość uznać mu­siał, iż nie tyl­ko to sta­ro­stwo, ale i wie­le in­nych, któ­re w rę­kach Bruh­lów bra­ci znaj­do­wa­ły się, zo­sta­wiać onym wszyst­kie lub w znacz­niej­szej licz­bie nie było nig­dy ani spra­wie­dli­wo­ścią, ani zdro­wą po­li­ty­ką. Ra­dzo­no oraz, aby urzę­da­mi, re­gi­men­tem ar­ty­le­rii i po­więk­szy­mi sta­ro­stwa­mi za­słu­żo­nych w Oj­czyź­nie kon­ten­to­wać; Brüh­lom zaś, aby nie oka­zać ze­msty i nie­na­wi­ści z daw­niej­sze­go pa­no­wa­nia za­szłych, wy­jed­nać onym na sej­mie in­dy­ge­na­ty i z czę­ści po­zo­sta­łych kró­lewsz­czyzn do pro­por­cji każ­de­mu udzie­lić. Ja­koż w roz­pi­sy­wa­niu na­stą­pić ma­ją­cych wa­kan­sów ar­ty­le­ria ko­ron­na była przy­obie­ca­na sło­wem kró­lew­skim Bra­nic­kie­mu kasz­te­la­ni­co­wi bra­cław­skie­mu. W po­cząt­kach al­bo­wiem za­raz tę mak­sy­mę ksią­żę­ta Czar­to­ry­scy prze­kła­da­li kró­lo­wi, iż ku po­myśl­no­ści pa­no­wa­nia jego wie­le na tym za­le­ży, aby król roz­waż­nie do pro­por­cji za­sług wa­kan­se roz­da­wał, tak da­le­ce, iż ksią­żę kanc­lerz wiel­ki li­tew­ski te sło­wa mó­wił kró­lo­wi: „gdy ja sam o co Wa­szą Kró­lew­ską Mość pro­sić będę, pro­szę tego za­raz nie czy­nić, ale dać so­bie dzień do roz­wa­że­nia, je­śli proś­ba moja jest do­bra; a tym spo­so­bem uj­dziesz;WKMość wszel­kie­go od ko­goż­kol­wiek po­dej­ścia”.

Ugrun­to­wa­ny pod­ko­mo­rzy ko­ron­ny już na pew­no­ści sta­ro­stwa spi­skie­go otrzy­ma­nym przy­wi­le­jem za­raz po ko­ro­na­cji, gdy sej­mem in­dy­ge­nat Bruh­lom był nada­ny, bie­rze onych w swą pro­tek­cję i re­pre­zen­tu­je ko­niecz­ność zo­sta­wie­nia onym ar­ty­le­rii, sta­ro­stwa war­szaw­skie­go, lip­nic­kie­go, bo­li­mow­skie­go, kam­pi­no­skie­go i in­nych po­mniej­szych kró­lewsz­czyzn, ma­lu­je po­li­tycz­ną kon­wik­cję, iż tą jest spo­sob­ność po­cią­gnię­cia do sie­bie fa­mi­lii Po­toc­kich, za któ­rych przy­wią­za­nie rę­cząc oka­zu­je, iż król pa­nem wszyst­kich czyn­no­ści na­ro­do­wych bę­dzie, a tym po­zo­rem i pre­tek­stem usi­łu­je od­da­lić wu­jów swo­ich od kon­sy­de­ra­cji u kró­la, sie­bie zaś tyl­ko w kre­dy­cie utrzy­mać przez przy­cią­gnie­nie osób, któ­re by Fa­mi­lii ksią­żąt Czar­to­ry­skich sta­ły się nie­na­wist­ne, a do kró­la je­dy­nie przez nie­go przy­stęp mia­ły. Czer­ni za­tem my­śli i in­ten­cje fa­mi­lii swo­jej, iż dla swej po­li­ty­ki, aby kró­lem rzą­dzi­li, nie do­zwa­la­ją kró­lo­wi po­cią­gnąć do sie­bie fa­mi­lię Po­toc­kich; sło­wem mó­wiąc, za­szcze­pia w umy­śle kró­la nie­na­wiść ku nim i dy­fi­den­cję. Te po­mna­ża­ją się przez wmie­sza­nie się nie­któ­rych osób płci nie­wie­ściej, jako to bra­to­wej kró­lew­skiej ge­ne­ra­ło­wej Po­nia­tow­skiej, Sa­pie­ży­ny wo­je­wo­dzi­co­wej mści­sław­skiej i pani Lul­lié, w par­ty­ku­lar­nej przy­jaź­ni z pod­ko­mo­rzym ko­ron­nym bę­dą­cej, w któ­rych kom­pa­nii ciż Brüh­lo­wie prze­by­wa­jąc zjed­na­li so­bie moc­ne onych do kró­la w tej mie­rze in­te­re­so­wa­nia, zy­ska­li rów­nie i in­te­re­so­wa­nia się po­sła mo­skiew­skie­go za sobą, któ­re tym po­myśl­niej­sze były, iż ko­re­spon­do­wa­ły skłon­no­ściom kró­la, oka­zu­ją­ce­go na­der ła­twe przy­chy­le­nie się do im­por­tu­nii b raci i w spo­łe­czeń­stwie ligi ich i par­tii bę­dą­cych.

Miał wpraw­dzie król z po­cząt­ku re­zo­lu­cję nie czy­nić tak waż­nych kro­ków bez na­ra­dze­nia się tych, któ­rych do­tąd sza­no­wał, uzna­wa­jąc po­żyt­ki z ich rady i po­mo­cy. W tej jed­nak oko­licz­no­ści uwie­dzio­ny re­pre­zen­ta­cja­mi swych bra­ci po­szedł nie za kon­wik­cją po­trze­by do­bra swe­go kró­le­stwa, lecz za in­sy­nu­acja­mi so­bie czy­nio­ny­mi. A tak nie tyl­ko ar­ty­le­ria, ale i wzwyż wy­ra­żo­ne sta­ro­stwa mię­dzy dwóch bra­ci Brüh­lów od­da­ne zo­sta­ły.

Za­ża­lo­nym oka­zał się Bra­nic­ki kasz­te­la­nie bra­cław­ski, iż mimo tak uro­czy­ste kró­la przy­rze­cze­nie nad­spo­dzie­wa­nie ar­ty­le­ria ko­ron­na Brüh­lo­wi star­sze­mu, zię­cio­wi Po­toc­kie­go wo­je­wo­dy ki­jow­skie­go, od­da­na. Oka­zał król chęć nad­gro­dy za tą utra­tę Bra­nic­kie­mu, da­jąc mu za­raz eko­no­mię prze­my­ską, któ­rą so­bie miał daną od an­te­ces­so­ra swe­go śp. Au­gu­sta III. Lecz nie­utu­lo­ny w swych ża­lach, są­dząc się być nie­nad­gro­dze­nie ukrzyw­dzo­nym, po­gar­dził i od­mó­wił tę ła­skę kró­la. Za­czym taż eko­no­mia od­da­na bra­tu kró­lew­skie­mu Ję­drze­jo­wi Po­nia­tow­skie­mu, ge­ne­ra­ło­wi w służ­bie au­striac­kiej zo­sta­ją­ce­mu.

Na­my­ślił się wkrót­ce jed­nak (Bra­nic­ki i po­znał, iż jed­no utra­ciw­szy, dru­gie­go nie zy­sku­jąc, ura­zi kró­la i dal­szym zy­skom za­ta­mu­je so­bie dro­gę; więc przez bra­ci kró­lew­skich i par­tii ich ad­he­ren­tów ubła­gał kró­la i do eko­no­mii prze­my­skiej przy­wró­co­ny. Ge­ne­ra­ła zaś Po­nia­tow­skie­go kon – ten­tu­jąc za utra­co­ną ła­skę, któ­rą on tyl­ko co był otrzy­mał, pen­sją mu 5000 czer­wo­nych zło­tych król z swo­jej kasy rocz­nie wy­zna­czył.

Ta ła­twość kró­la, mimo wszel­kie sys­te­ma rzą­dzą­ce­mu przy­zwo­ite, te skłon­ność ku żą­da­niom bra­ci, te wko­rze­nia­ją­ce się w ser­ce kró­la nie­na­wi­ści i dy­fi­den­cje ku ksią­żę­tom Czar­to­ry­skim, grun­tu­ją­ce się na am­bi­cji i chci­wo­ści pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go, pra­gną­ce­go zu­peł­nie pod moc swo­ją pod­gar­nąć rzą­dy ser­ca i umy­słu kró­lew­skie­go, uka­za­ły ro­zum­nej po­li­ty­ce mi­ni­stra mo­skiew­skie­go tę mak­sy­mę: di­vi­de et im­pe­ra. Ja­koż dal­sze jego czyn­no­ści na tym naj­bar­dziej ugrun­to­wa­ne były.

Co zaś w prze­cią­gu sej­mu co­ro­na­tio­nis dzia­ło się, dia­riusz ob­szer­nie ten sejm opi­su­jąc roz­waż­nie czy­ta­ją­ce­mu uka­zu­je wi­docz­nie, iż chęć roz­cią­gnię­cia mocy kró­lew­skiej, po­więk­sze­nia kre­dy­tu i kon­sy­de­ra­cji ro­dzeń­stwu, praw opi­sy dyk­to­wa­ła. W wie­lu al­bo­wiem waż­nych ma­te­riach żad­ne­go na­ra­dze­nia nie czy­nio­no. Owszem, upa­tru­jąc spo­sob­ność w nie­przy­tom­no­ści ksią­żąt wo­je­wo­dy ru­skie­go i kanc­le­rza Wiel­kie­go Księ­stwa Li­tew­skie­go, la­ta­mi i wro­dzo­ną pra­wie w pu­blicz­nych in­te­re­sach do­sko­na­ło­ścią mę­żów po­wszech­nie za­le­co­nych, pro­jek­ta po­da­wa­no, czy­ta­no i do przy­ję­cia po­słów na­le­ga­no, to proś­ba­mi, to re­mon­stra­cja­imi, któ­rych na­wet od tro­nu przez po­seł­ków uży­wa­no, tak da­le­ce iż czę­sto­kroć do mó­wią­cych po­słów wpół gło­su szam­be­la­ni, ad­iu­tan­ci od kró­la przy­cho­dzi­li i do ucha szep­ta­li; sam na­wet król, gdy co nie­przy­jem­ne­go my­ślom swo­im w gło­sie któ­re­go po­sła mó­wią­ce­go sły­szał, one­mu gło­sem swym prze­ry­wał, cze­go do­znał Za­gór­ski po­seł wo­je­wódz­twa wo­łyń­skie­go, z praw­dzi­wym wszyst­kich zgor­sze­niem się.

Świa­dec­twem tego otrzy­ma­ny ty­tuł ksią­żę­cy dla Po­nia­tow­skich, o czym przez cały czas ani ksią­żę­tom Czar­to­ry­skim, ani żad­ne­mu z mi­ni­strów żad­ne­go wzmian­ko­wa­nia nie było, tek da­le­ce że przed za­czę­ciem po­po­łu­dnio­wej se­sji, gdy król z księ­ciem Lu­bo­mir­skim straż­ni­kiem wiel­kim ko­ron­nym mó­wił w ga­bi­ne­cie o utrzy­ma­niu nie­ja­kie­go pro­jek­tu, ten mu myśl swo­ją otwo­rzył, iż w mo­men­cie po­wziął wia­do­mość o ma­ją­cej się czy­nić pro­po­zy­cji da­nia ty­tu­łu ksią­żę­ce­go bra­ci kró­lew­skim, a prze­to oba­wia się, aby ta no­wość nie spra­wi­ła ca­łej se­sji za­trud­nie­nia – oświad­czył na to wpraw­dzie król, iż to ma być wnie­sio­nym, lecz jako tego nie żąda, tak sam pod­ko­mo­rzy ko­ron­ny głos za­bie­dzę, że tego nie pra­gnie i za ży­cze­nie dzię­ku­je. Ale in­a­czej się sta­ło; gdy Mier w gło­sie swo­im to ży­cze­nie Sta­nom po­dał, pod­ko­mo­rzy ko­ron­ny po­dzię­ko­wał wpraw­dzie z od­mó­wie­niem przy­ję­cia te­goż ty­tu­łu, ale król przy­chyl­ność za to ży­cze­nie oświad­czył. Toż gdy ksiądz Ostrow­ski bi­skup ku­jaw­ski po­no­wił ofia­rę księ­stwa, w po­wtór­nym gło­sie od tro­nu ofia­ro­wa­ne księ­stwo dla fa­mi­lii swo­jej wdzięcz­nym król przy­jął ser­cem.

Dal­sze były jesz­cze pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go za­my­sły i żą­da­nia, któ­re (roz­sąd­ność sama dyk­to­wa­ła) iż do skut­ku przyjść nie mo­gły. Pod­łość jed­nak umy­słów ubie­ga­ją­cych się do pod­chleb­stwa i przy­po­do­ba­nia ośmie­li­ła pew­ne­go po­sła z wo­je­wództw wiel­ko­pol­skich po­dać w swym gło­sie, aby sta­ro­stwo spi­skie w dzie­dzic­two te­muż pod­ko­mo­rze­mu ko­ron­ne­mu prze­mie­nio­ne zo­sta­ło. Lecz jako nie było na­wet mocą Rze­czy­po­spo­li­tej taką czy­nić od­mia­nę kra­ju tego, któ­ry tyl­ko jej w za­sta­wie jest dany, tak bez żad­ne­go po­par­cia wnie­sio­na pro­po­zy­cja zu­peł­nie upa­dła.

Po­mno­że­nie krze­seł, urzę­dów ko­ron­nych i ziem­skich na tym­że sej­mie nie­mniej oka­zy­wa­ły spo­so­by po­mna­ża­ją­ce się ku przy­cią­gnie­niu oby­wa­te­lów do zu­peł­nej de­pen­den­cji. Sza­fu­nek skar­bu ko­ron­ne­go nie­mniej do tego był na po­mo­cy, jako oraz licz­ność nada­nych in­dy­ge­na­tów.

Po za­koń­czo­nym sej­mie czę­sto trzy­ma­ne były se­na­tus con­si­lia, tak da­le­ce iż nie­mal dni w każ­dym ty­go­dniu wy­zna­czo­ne były do skła­da­nia onych, na któ­rych ten chwa­leb­ny wpro­wa­dzo­ny zwy­czaj był, iż se­mo­tis ar­bi­tris oc­c­lu­sa stu­ba od­pra­wia­ły się, o po­trze­bie któ­rych i po­myśl­no­ści Borch wo­je­wo­da inf­lanc­ki do­kład­nie na ra­dzie prze­kła­dał. A lubo licz­ność za­sia­da­ją­cych w ra­dzie dla ko­in­te­li­gen­cji z po­stron­ny­mi po­sła­mi nie do­zwa­la­ła spo­sob­no­ści utrzy­ma­nia w se­kre­cie rad i re­zo­lu­cji se­na­tu, jed­nak­że to wpro­wa­dze­nie zwy­cza­ju se­kret­nej i ty­go­dnio­wej rady nie było z upodo­ba­niem po­słów za­gra­nicz­nych, mia­no­wi­cie księ­cia Rep­ni­na po­sła wiel­kie­go mo­skiew­skie­go, któ­ry w dal­szym cza­sie po­tra­fił one od­da­lić. Na tych zaś ra­dach z pra­wa do­zwo­lo­ne czy­ni­ły się kon­sul­ta­cje, za­szły re­zul­ta­ta o po­rząd­kach rady, re­zo­lu­cji, Kon­ser­wa­cji ar­chi­vo­rum, a w szcze­gól­no­ści ar­chi­vi se­cre­ti, od któ­re­go klu­cze je­den do rąk kró­lew­skich po­wie­rzo­ny, a dru­gi przy se­kre­ta­rzu ko­ron­nym. Że jed­nak przy tym­że ar­chi­vum war­ta (kró­lew­ska stoi, nikt prze­to etiam z klu­czem przy­pusz­czo­nym być nie mógł, aż chy­ba za bi­le­tem od sa­me­go kró­la, a tak w kró­lew­skiej dys­po­zy­cji zu­peł­nie ar­chi­vum po­zo­sta­ło. Naj­czę­ściej jed­nak re­izul­ta­ta ścią­ga­ły się do sza­fun­ku skar­bem, a mia­no­wi­cie ku po­więk­sze­niu osób w róż­nych cha­rak­te­rach do dwo­rów za­gra­nicz­nych na re­zy­do­wa­nie de­sty­no­wa­nych i na­le­ży­tej onym wy­zna­cze­nia pen­sji.

De­le­go­wa­ni prze­to zo­sta­li z do­nie­sie­niem o szczę­śli­wej ko­ro­na­cji kró­la: do Rzy­mu ksią­żę Czar­to­ry­ski stol­nik li­tew­ski, do dwo­ru pe­ters­bur­skie­go Ja­cek Ma­ła­chow­ski re­fe­ren­darz ko­ron­ny, lubo tam­że Rze­wu­skie­go pi­sa­rza ko­ron­ne­go w cha­rak­te­rze po­sła eks­tra­or­dy­na­ryj­ne­go od kon­fe­de­ra­cji ko­ron­nej daw­niej po­sła­ne­go, a do­tąd znaj­du­ją­ce­go się na po­mie­nio­nym urzę­dzie mi­ni­ste­rii sui, król po­twier­dził, Któ­re­mu jesz­cze w krót­kim cza­sie do po­mo­cy wy­sła­ny był Pi­sar­ski qua re­zy­dent JKMo­ści i Rze­czy­po­spo­li­tej. A tak w jed­nym cza­sie trzech akre­dy­to­wa­nych od kró­la i Rze­czy­po­spo­li­tej mi­ni­strów w Pe­ters­bur­gu znaj­do­wa­ło się, z nie­ma­łą uciąż­li­wo­ścią skar­bów Rze­czy­po­spo­li­tej. Al­bo­wiem oprócz eks­tra­or­dy­na­ryj­ne­go su­ple­men­tu na po­dróż Ma­ła­chow­skie­mu czer­wo­nych zło­tych 3000, Rze­wu­si­kie­mu czer­wo­nych zło­tych 6000 rocz­nie, Pi­sar­skie­mu czer­wo­nych zło­tych 600 (co po­tem jesz­cze po­więk­szo­no) radą se­na­tu wy­zna­czo­no było. A jed­nak z tym wszyst­kim dla tych­że po­słów u ta­mecz­ne­go dwo­ru stan­cja i na kuch­nię mie­sięcz­na pen­sja dość ob­fi­ta wy­zna­czo­ne były, po­dług opi­sów w trak­ta­cie i zwy­cza­ju daw­niej wpro­wa­dzo­ne­go. Do Stam­bu­łu za­sła­na była eks­pe­dy­cja Ale­xan­dro­wi­czo­wi szam­be­la­no­wi JKMo­ści, któ­ry jesz­cze w bez­kró­le­wiu od kon­fe­de­ra­cji ge­ne­ral­nej bę­dąc tam­że wy­sła­ny, a do­tąd nie przy­ję­ty, na gra­ni­cy zo­sta­wał. Temu tak­że rów­nie do po­mo­cy przy­da­no qua se­kre­ta­rza le­ga­cji Bo­scam­pa, któ­ry daw­niej w służ­bie kró­la pru­skie­go zo­sta­wał, a po­tem do usług JKMo­ści ga­bi­ne­to­wych wzię­ty był, więc i tym po­dob­nąż pen­sję jak i mi­ni­strom do Pe­ters­bur­ga skar­by Rze­czy­po­spo­li­tej wy­pła­ca­ły. Do Ber­li­na wy­zna­czo­no Ksa­we­re­go Bra­nic­kie­go, któ­ry nie­daw­no otrzy­mał urząd pod­sto­le­go ko­ron­ne­go.

Do dwo­rów wie­deń­skie­go i fran­cu­skie­go rów­nie była in­ten­cja kró­la no­mi­no­wać le­gać je, lecz moc­ne w tym za­cho­dzi­ły od dwo­ru ro­syj­skie­go prze­szko­dy, któ­re­mu nie do upodo­ba­nia była tro­skli­wość kró­lew­ska i żą­da­nie, aby ge­ne­ral­nie od wszyst­kich mo­nar­chów był uzna­nym za kró­la pol­skie­go. Nie tak zaś ta trud­ność wstrzy­ma­ła de­ter­mi­na­cję kró­la w wy­zna­cze­niu po­słów do rze­czo­nych dwo­rów, lecz bar­dziej to, iż nie były jesz­cze uprząt­nio­ne wszyst­kie za­wa­dy, któ­re ta­mo­wa­ły dwo­rów tych re­ko­gni­cję. Dwór al­bo­wiem wie­deń­ski, lubo przez in­sy­nu­ację dwo­ru lon­dyń­skie­go skła­niał się do tego ła­two, nie chciał jed­nak brać zu­peł­nej de­ter­mi­na­cji bez znie­sie­nia się i jed­no­myśl­no­ści z… dwo­ra­mi sa­skim i fran­cu­skim. Ży­czo­no al­bo­wiem uła­twić pier­wiej za­cho­dzą­ce trud­no­ści z do­mem sa­skim, do któ­re­go wie­lo­ra­kie so­bie Rzecz­po­spo­li­ta za­kła­da­ła pre­ten­sje z opi­sów pac­to­rum co­nven­to­rum Au­gu­sta III, z za­le­głych oby­wa­te­lom pła­cy, co na kil­ka­na­ście mi­lio­nów wy­no­si­ło.

Z dwo­rem fran­cu­skim za­cho­dzi­ły in­ne­go ga­tun­ku trud­no­ści. Ten al­bo­wiem mnie­mał się być ura­żo­nym w oso­bie po­sła swe­go pana de Paul­my pod­czas bez­kró­le­wia, któ­ry z księ­ciem pry­ma­sem Łu­bień­skim na wi­zy­cie u nie­go słow­nie prze­mó­wił się i za­raz mu ksią­żę pry­mas w domu swo­im nie ka­zał zwy­kłych czy­nić ho­no­rów. Prze­to żą­dał król fran­cu­ski na­le­ży­tej so­bie sa­tys­fak­cji z pry­ma­sa, wprzód ni­że­li­by przy­jął de­le­ga­cję od kró­la pol­skie­go.

Uła­twie­nie tych prze­ciw­no­ści za­bra­ło czas nie­ja­ki, któ­re jed­nak za wda­niem się osób róż­nych, a mia­no­wi­cie dwo­ru wie­deń­skie­go i lon­dyń­skie­go, za­spo­ko­jo­ne zo­sta­ły. Te al­bo­wiem po­ten­cje, wi­dząc grun­tow­niej­sze co­raz po­sie­dze­nie tro­nu pol­skie­go przez Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta, do uzna­nia jego ła­twiej­szy­mi oka­za­ły się. Pra­co­wa­li w tym se­kret­nie we Fran­cji hra­bio­wie de Bro­glie, któ­rym król za­wdzię­cza­jąc ich sta­ran­no­ści jed­ne­mu z ich bra­ci sta­nu du­chow­ne­go dał no­mi­na­cję do pur­pu­ry kar­dy­nal­skiej, gdy za pro­mo­cją uko­ro­no­wa­nych Oj­ciec Świę­ty ka­pe­lu­sze roz­da­wać bę­dzie.

Na tym więc sta­nę­ło, iż naj­pier­wiej ksią­żę pry­mas wy­szle od sie­bie (spo­krew­nio­ne­go so­bie) z li­stem do kró­la fran­cu­skie­go, oświad­cza­jąc zwy­kłe usza­no­wa­nie tak wiel­kie­go mo­nar­chy, oraz z na­le­ży­tą eks­ku­zą, je­że­li w czym­kol­wiek przez dys­kurs z po­słem jego de Paul­my mia­ny one­go ura­ził, po któ­rym wy­sła­niu Fran­cja przyj­mu­je de­nun­cja­cje kró­la przez po­sła pol­skie­go i pry­ma­so­wi ty­tuł ja­śnie oświe­co­ne­go w re­spon­sie dać obie­cu­je. Na to zaś wy­sła­nie do Fran­cji od księ­cia pry­ma­sa wy­bra­nym był Po­niń­ski sta­ro­sta ostr­ski, a od kró­la ksią­żę Au­gust Suł­kow­ski pi­sarz wiel­ki ko­ron­ny zo­stał no­mi­no­wa­ny.

Z dwo­rem wie­deń­skim tym ła­twiej rzecz zo­sta­ła ukan­to­wa­na, do cze­go wiel­ką był po­mo­cą mi­lord Stor­mont, po­seł an­giel­ski w Wied­niu, i graf de Ca­nal, po­seł sar­dyń­ski. Jed­na z pryn­cy­pal­niej­szych była kon­dy­cja, aby król dał na pi­śmie przy­rze­cze­nie, iż wy­jed­na u Rze­czy­po­spo­li­tej dwo­ro­wi sa­skie­mu z wszel­kich pre­ten­sji za­kwi­to­wa­nie, oraz aby wspól­nie ra­zem wy­sła­ne byli po­sło­wie tak do Wied­nia, jako i do Fran­cji.

Bar­dzo trud­ne zda­wa­ło się tej kon­dy­cji wy­peł­nie­nie, boby to było prze­ciw woli i in­ten­cji Rze­czy­po­spo­li­tej, któ­ra opi­sem sej­mu co­ro­na­tio­nis vin­di­ca­tio­nem po­mie­nio­nych pre­ten­sji usil­nej sta­ran­no­ści kró­la od­da­ła.

Na­der pra­gną­ca chęć kró­la mieć od wszyst­kich mo­nar­chów re­ko­gni­cję, wspar­ta co­dzien­ny­mi per­swa­zja­mi księ­cia ge­ne­ra­ła Po­nia­tow­skie­go po­jed­na­nia kró­la z do­mem au­striac­kim, a przez to i z do­mem bur­boń­skim, ła­twość stąd ści­ślej­sze­go z nimi złą­cze­nia się przez ma­riaż z jed­ną z ar­cy­księż­ni­czek au­striac­kich, a ex inde oka­za­na per­spek­ty­wa szczę­śli­wo­ści, bo­gactw i wspar­cia wiel­kie­go, ku roz­cią­gnie­niu mocy i pa­no­wa­nia swe­go, spra­wi­ły tę ła­twość w umy­śle kró­la, iż mimo re­pre­zen­ta­cje mi­ni­strów (że bez ze­zwo­le­nia Rze­czy­po­spo­li­tej w żad­ne obo­wiąz­ki z do­mem au­striac­kim wzglę­dem za­spo­ko­je­nia domu sa­skie­go wcho­dzić nie go­dzi się) król pod­pi­sał przy­rze­cze­nie swo­jej w tym sta­ran­no­ści. Co na­tych­miast z kan­ce­la­rii ga­bi­ne­to­wej eks­pe­dio­wa­no. A tak wszyst­kie za­wa­dy uprząt­nio­ne zo­sta­ły i ksią­żę An­drzej Po­nia­tow­si­ki ge­ne­rał wojsk au­striac­kich, brat kró­lew­ski, do Wied­nia z de­nun­cja­cją wy­sła­ny zo­stał.

Wi­docz­ne nie­ukon­ten­to­wa­nie dwo­rów pe­ters­bur­skie­go i ber­liń­skie­go z de­ter­mi­na­cji w tym kró­la upa­try­wać moż­na było. Te al­bo­wiem dwo­ry ży­czy­ły i żą­da­ły tego, aby król żad­nej z po­ten­cja­mi dwo­rów au­striac­kie­go i bur­boń­skie­go nie miał ko­nek­sji, twier­dząc za­wsze, iż wzglę­dem re – ko­gni­cji kró­la na­le­ży to po­ru­czyć ste­ra­niu przy­ja­znych jemu po­ten­cji, im­pe­ra­to­ro­wej ro­syj­skiej i kró­la pru­skie­go. Ja­koż dwór pe­ters­bur­ski przez po­sła swe­go wszel­kich uży­wał spo­so­bów do od­da­le­nia wy­zna­czo­nych de­le­ga­cji. Co ja­śniej jesz­cze wspar­te było re­pre­zen­ta­cja­mi Wro­ugh­to­na re­zy­den­ta an­giel­skie­go, któ­ry n a par­ty­ku­lar­nej roz­mo­wie z kró­lem jak naj­moc­niej­sze prze­ło­żył re­flek­sje, iż dwór pe­ters­bur­ski z de­ter­mi­na­cji kró­la bar­dzo jest ura­żo­nym i że ksią­żę Rep­nin naj­żyw­sze w tym ma uczy­nić de­kla­ra­cje.

A jako w pier­wiast­ko­wym cza­sie pa­no­wa­nia kró­la me­na­żo­wa­nie tych dwo­rów wiel­ce było po­trzeb­ne, ile że uzna­nie od in­nych było jesz­cze nie­pew­ne, tak król na­zna­czyw­szy go­dzi­nę do roz­mo­wy so­bie z księ­ciem Rep­ni­nem, oświad­czył one­mu, jak go wiel­ce mar­twią trud­no­ści, któ­rych do­zna­je w sta­ra­niu na­der po­trzeb­nym, aby zu­peł­nie od wszyst­kich po­ten­cji był uzna­nym za kró­la pol­skie­go. Prze­to nie wi­dzi ra­cji, aby ura­żać mo­gły de­le­ga­cje wy­zna­czo­ne do Wied­nia i do Wer­sa­lu, ile że gdy­by wstrzy­mał po­sel­stwo do Fran­cji, nie­omyl­nie by brat jego wy­zna­czo­ny do Wied­nia po­niósł umar­twie­nie, je­że­li­by przy­by­cie jego do Wied­nia nie było w rów­nym cza­sie, co i księ­cia Suł­ko­wi­skie­go do Wer­sa­lu. Oświad­czył ksią­żę Rep­nin, iż de­le­ga­cja do Fran­cji zu­peł­nie nie kon­ten­tu­je jego mo­nar­chi­nię; że do Wied­nia ksią­żę Po­nia­tow­ski, gdy już jest no­mi­no­wa­nym, może je­chać, lecz co do Fran­cji po­dróż księ­cia Suł­kow­skie­go ko­niecz­nie żąda i upra­sza, aby była wstrzy­ma­na. Snad­niej al­bo­wiem w dal­szym cza­sie rzecz się za­spo­ko­ić może, i że dwór pe­ters­bur­ski mniej trud­no­ści czy­nić bę­dzie, byle tyl­ko król mniej dys­tyn­gwo­wa­ną oso­bę tam wy­słać ra­czył, któ­ra by nic wię­cej nad do­nie­sie­nie elek­cji i ko­ro­na­cji kró­la in com­mis­sio mia­ła i dłu­go tam nie znaj­do­wa­ła się.

Tak żywe re­mon­stra­cje po­sła mo­skiew­skie­go, któ­re za­wsze część po­gró­żek w so­bie za­my­ka­ły, spra­wi­ły to, iż król wy­słał ku­rie­ra do Suł­kow­skie­go, aby pre­tek­stem sła­bo­ści po­dróż swo­ją wstrzy­mał; ksią­żę zaś Po­nia­tow­ski do Wied­nia wy­je­chał.

Wy­sła­ne do dwo­rów pe­ters­bur­skie­go i wie­deń­skie­go de­le­ga­cje kró­lew­skie spra­wi­ły, iż z po­win­szo­wa­niem i re­ko­gni­cją do kró­la za­rów­nie eks­pe­dio­wa­ne były. Ja­koż od dwo­ru mo­skiew­skie­go przy­był graf de Sał­ty­kow, a od wie­deń­skie­go graf Col­lo­re­do. Przy­ję­cie ostat­nie­go spra­wia­ło po­nie­kąd trud­ność, iż w eks­pe­dy­cji ce­sar­skiej opusz­czo­ne były ty­tu­ły wszel­kich księstw uży­wa­ne od kró­lów pol­skich. Po­trze­ba jed­nak za­spo­ko­je­nia żą­da­nej re­ko­gni­cji uła­twia­ła w tym trud­ność; eks­pe­dy­cja przy­ję­ta z oświad­cze­niem tej omył­ki, a nadal by po­praw­ną zo­sta­ła. Ja­koż w krót­kim cza­sie przy do­nie­sie­niu śmier­ci ce­sa­rza in omni for­ma et me­tho­do eks­pe­dy­cja nie tyl­ko na­stą­pi­ła, ale owszem in­szy list na­tych­miast z re­ko­gni­cją kró­la był prze­sła­ny i przez te­goż gra­fa de Col­lo­re­do od­da­ny z zu­peł­ny­mi ty­tu­ła­mi kró­lo­wi przy­zwo­ity­mi. Prze­wło­ka przy­obie­ca­ne­go po­sel­stwa do Fran­cji po­czę­ła spra­wiać dy­fi­den­cję i nie­ukon­ten­to­wa­nie dwo­ra wie­deń­skie­go; ja­koż Col­lo­tre­do ode­brał roz­kaz jak naj­żyw­sze w tym czy­nić u dwo­ru pol­skie­go prze­ło­że­nia, etiam pod za­rwa­niem nowo za­szcze­pio­nej przy­jaź­ni, je­że­li­by dal­sza w tym mia­ła na­stę­po­wać prze­wło­ka.

Tak moc­ne na­le­ga­nia dwo­ru wie­deń­skie­go, a mniej żyw­sze prze­szko­dze­nie (dwo­ru pe­ters­bur­skie­go, ile gdy w isto­cie szcze­gól­ne tyl­ko usi­ło­wa­nie było kró­la, aby zy­skał re­ko­gni­cję domu bur­boń­skie­go, de­ter­mi­no­wa­ło kró­la wy­słać już nie księ­cia Suł­kow­skie­go do Fran­cji, ale Łoy­ka szam­be­lal­na swe­go, któ­re­go po­dróż po­prze­dził Po­niń­ski od pry­ma­sa. Te de­le­ga­cje bę­dąc zu­peł­nie usku­tecz­nio­ne, pan Con­flans był przy­sła­ny od kró­la fran­cu­skie­go cum re­co­gni­tio­ne kró­la, szcze­gól­nie tyl­ko z li­stem od te­goż mo­nar­chy, nie ma­jąc Bo­bie żad­ne­go cha­rak­te­ru da­ne­go; jed­nak­że ho­no­ry mu czy­nio­ne były jak po­sło­wi eks­tra­or­dy­na­ryj­ne­mu, co po czę­ści przy­pi­sać na­le­ży skłon­no­ści do Fran­cji Bie­liń­skie­go mar­szał­ka wiel­kie­go ko­ron­ne­go.

Uła­twio­na re­ko­gni­cja dwo­ru fran­cu­skie­go nie zna­la­zła trud­no­ści in­nych dwo­rów domu bur­boń­skie­go, a tak li­stow­nie eks­pe­dio­wa­ne były de­nun­cja­cje kró­lew­skie do Hisz­pa­nii, Ne­apo­lu i Pa­ra­ny, a wprzód do kró­la sar­dyń­skie­go, na któ­re w na­le­ży­tych ter­mi­nach ode­bra­ne były z re­ko­gni­cja­mi re­spon­sa.

Do Ho­lan­dii na re­zy­den­cję wy­sła­ny zo­stał Za­wi­sza. Pra­gnął król wy­słać do Da­nii So­bo­lew­skie­go, a do An­glii Dzie­ir­ża­now­skie­go szam­be­la­nów swo­ich, lecz mniej wy­na­gla­ją­ca w tym po­trze­ba, usil­ność me­na­żo­wa­nia skar­bów Rze­czy­po­spo­li­tej i nie­zu­peł­ny wy­bór osób, było grun­tow­nym po­wo­dem mi­ni­ste­rio wstrzy­ma­nia po­dob­nej re­zo­lu­cji. Że jed­nak usil­no­ścią była kró­la chęć osa­dze­nia mi­ni­strów lub re­zy­den­tów po dwo­rach po­stron­nych, pre­pa­ra­to­rie w ga­bi­ne­cie kró­lew­skim for­mo­wa­no onym in­struk­cje, któ­re że na­der roz­cią­głe były gdy etiam in ma­te­rias sta­tus mo­gły­by się wda­wać, in­sta­bant o to moc­no pie­czę­ta­rze, aby ja­sno do­ło­żyć, iż się tego wa­żyć nie po­win­ni bez na­ka­zów Rze­czy­po­spo­li­tej przez usta­wy sej­mo­we.

W Stam­bu­le tyl­ko za­cho­dzi­ły jesz­cze trud­no­ści przy­ję­cia de­le­go­wa­ne­go po­sła Alxan­dro­wi­cza, któ­re­mu król wy­jed­nał w Mo­skwie Or­der Św. Anny, a wkrót­ce te­muż Or­der Św. Sta­ni­sła­wa kon­fe­ro­wał, któ­re­go in­sty­tu­cja w tym­że roku 1765, 8 maja na­stą­pi­ła, z do­kład­nym opi­sem sta­tu­tów tego or­de­ru.

Przy­wiózł wpraw­dzie Bo­scamp eks­pe­dy­cję od we­zy­ra, któ­ry dla uła­twie­nia przy­ję­cia Ale­xan­dro­wi­cza po­prze­dził po­dróż jego do Stam­bu­łu, bez żad­ne­go jed­nak cha­rak­te­ru, lecz ta wiel­ką w so­bie obo­jęt­ność za­my­ka­ła; była al­bo­wiem ad­re­so­wa­na do naj­pierw­szych ma­gna­tów Kró­le­stwa Pol­skie­go, a mia­no­wi­cie mi­ni­strów, z oświad­cze­niem przy­jaź­ni nie­na­ru­szo­nej Por­ty, lecz bez naj­mniej­sze­go wzmian­ko­wa­nia o kró­lu pa­nu­ją­cym. Była rzecz re­flek­sji pod­pa­da­ją­ca, czy­li na­le­ża­ło list taki przy­jąć lub nie, lecz jako po­trze­ba re­ko­gni­cji tak bli­skie­go i moc­ne­go są­sia­da wiel­ce in­te­re­so­wa­ła kró­la i Rzecz­po­spo­li­tą, było zda­niem mi­ni­strów ten list przy­jąć, któ­ry da oka­zję mi­ni­ste­rio ja­śniej in­for­mo­wać Po­rtę o szczę­śli­wej i zu­peł­nie spo­koj­nej elek­cji kró­la, a Ale­xan­dro­wicz jed­nak­by nie je­chał, do­pó­ki nie od­bie­rze fer­ma­nu cha­rak­te­ro­wi jego przy­zwo­ite­go.

Po­sło­wi mo­skiew­skie­mu i Be­no­ite­mu re­zy­den­to­wi pru­skie­mu za­cho­dzą­ce w tym od Po­sty trud­no­ści ko­mu­ni­ko­wa­ne były, któ­rzy wzię­li na sie­bie ef­fec­tu­are w Stam­bu­le re­ko­gni­cję kró­la; moc­ne jed­nak od Mo­skwy były in­sy­nu­acje, aby ten­że Ale­xan­dro­wiez w żad­ne nie wda­wał się inne ne­go­cja­cje, jak szcze­gól­nie w de­nun­cja­cje ob­ra­nia i ko­ro­na­cji kró­la.

Miał Ale­xan­dro­wicz li­sty od ba­szy cho­cim­skie­go i od ho­spo­da­ra wo­ło­skie­go wiel­ce przy­ja­zne, lecz co do re­ko­gni­cji kró­la cap­tio­se pi­sa­ne, zda­wa­ło się al­bo­wiem, iż pra­gnę­li przy­jąć de­le­ga­cję Ale­xan­dro­wi­cza jak od Rze­czy­po­spo­li­tej, a w obo­jęt­no­ści co do oso­by kró­la; lecz mi­ni­ste­rium po­no­wi­ło z woli kró­la one­mu in­sy­nu­ację, aby pierw­szej trzy­mał się de­ter­mi­na­cji.

Gdy jed­nak re­ko­gni­cje do­mów au­striac­kie­go i bur­boń­skie­go za­szły, przy re­pre­zen­ta­cji Ob­rez­ko­wa po­sła mo­skiew­skie­go w Stam­bu­le, a Re­xi­na tam­że po­sła pru­skie­go wszyst­kie za­wa­dy uprząt­nio­ne zo­sta­ły, Ale­xan­dro­wicz ode­brał fer­man do wkro­cze­nia w gra­ni­ce tu­rec­kie jako po­seł kró­la i Rze­czy­po­spo­li­tej, ja­koż tam przy­ję­ty w tym­że cha­rak­te­rze zo­stał i czas nie­ja­ki za­ba­wiw­szy, przy­wiózł w re­spon­sach swo­ich od ce­sa­rza tu­rec­kie­go i we­zy­ra re­co­gni­tio­nes pa­nu­ją­ce­mu kró­lo­wi.

Im moc­niej re­ko­gni­cje po­ten­cji za­gra­nicz­nej grun­to­wa­ły pa­no­wa­nie kró­lew­skie, tym żyw­sze oka­zy­wa­ły się za­my­sły roz­cią­gnie­nia mocy i wła­dzy one­go to for­mo­wa­niem par­tii przy­ja­ciół dwor­skich, to zu­peł­nym wda­wa­niem się w rzą­dy ko­mi­sjów nowo usta­no­wio­nych, in­te­re­so­wa­niem się, do try­bu­na­łów, to usi­ło­wa­niem po­mno­że­nia sił, mocy i po­dat­ków lub in­nych pro­jek­tów wła­dzę kró­lew­ską po­więk­sza­ją­cych, ku cze­mu naj­żyw­sze do tego były czy­nio­ne za­chę­ce­nia kró­lo­wi przez bra­ci jego, skwa­pli­wych do zro­bie­nia so­bie ja­kie­goś kre­dy­tu w na­ro­dzie, któ­rym by za­daw­nio­ny kre­dyt ksią­żąt Czar­to­ry­skich w tym­że na­ro­dzie po­mniej­szyć, oby­wa­te­lów łask kró­lew­skich po­trze­bu­ją­cych do sie­bie przy­nę­cić, a przez to kre­dyt swój zu­peł­nie po­więk­szyć, a do­go­dzić pa­sjom, am­bi­cji i chci­wo­ści, w czym jed­nak naj­moc­niej­szym był po­wód­cą ksią­żę pod­ko­mo­rzy ko­ron­ny.

Od ko­ro­na­cji kró­lew­skiej do rad mi­ni­strow­skich, w któ­re daw­niej wcho­dzi­li ksią­żę Czar­to­ry­ski wo­je­wo­da ru­ski, ksią­żę Lu­bo­mir­ski straż­nik wiel­ki ko­ron­ny i Ogrodz­ki pi­sarz ko­ron­ny, przy­pusz­cze­ni tak­że zo­sta­li ksią­żę­ta Po­nia­tow­scy, pod­ko­mo­rzy ko­ron­ny, ge­ne­rał au­striac­ki i opat czer­wiń­ski bra­cia, i Bra­nic­ki pod­sto­li ko­ron­ny. Tych nowo wcho­dzą­cych zda­nia nie tyl­ko by­wa­ły w prze­ciw­no­ści pierw­szym, spra­wia­ły dys­pu­ty i nie­po­trzeb­ne cza­su zwło­ki, ale na­wet czy­ni­ły dy­fi­den­cje mię­dzy kró­lem i mi­ni­stra­mi, gdyż zda­nia onych lubo li naj­zba­wien­niej­sze, nie ko­re­spon­du­ją­ce pro­po­zy­cjom kró­la lub ce­lom przez nich uło­żo­nym, za­raz ja­dli­wie tłu­ma­czo­ne były, iż nie mają przy­wią­za­nia do kró­la, nie dba­ją o do­bre mie­nie kró­lew­skie, chcą zu­peł­nie rzą­dzić kró­lem, chcą, by król był ma­lo­wa­nym, kre­dyt swój chcą w na­ro­dzie po­więk­szać, bra­ci kró­lew­skich po­gnę­biać; a tymi re­pre­zen­ta­cja­mi po­mna­żać nie­uf­ność, z za­ją­trze­niem co­raz więk­szym ser­ca kró­lew­skie­go ku ra­dzie swo­jej, a one­go zu­peł­nie pa­nem stać się usi­ło­wa­li.

Do tej ligi bra­ci kró­lew­skich wcho­dzi­ły i inne jesz­cze su­biec­ta, wcho­dzi­ły na­wet i ko­bie­ce rady, któ­re tym po­myśl­niej­sze mia­ły skut­ko­wa­nia, gdy co uło­żo­ne­go było, by stać się mia­ło, mimo zda­nia w ga­bi­ne­cie wy­ra­żo­ne, nie tyl­ko przez nich zu­peł­nie za po­trze­bę uzna­ne było, ale na­wet ku de­ter­mi­na­cji kró­la onych re­pre­zen­ta­cji za­żyć nie omiesz­ka­no. Przez tak zaś licz­ne po­mno­że­nie osób wcho­dzą­cych w kon­fi­den­cję z kró­lem tak moc­no po­mno­żo­ne były baj­ki, oskar­że­nia, do­no­sze­nia, iż sło­wa mó­wić nie było moż­na, by nie było in­a­czej do­nie­sio­ne, a stąd tym więk­sze nie­chę­ci, dy­fi­den­cje po­mna­ża­ły się.

Za­raz na pierw­szych kon­trak­tach lwow­skich oka­za­ły się pu­blicz­nie my­śli księ­cia Po­nia­tow­skie­go pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go, gdy na kom­pa­niach otwar­cie na fa­mi­lię swo­ją ga­dał, oświad­czał, że wszel­kie ła­ski kró­lew­skie żad­ne przez nich roz­da­wa­ne nie będą, kto chce cze­go do­stą­pić, przez nie­go tyl­ko do kró­la uda­wać się po­wi­nien; że król chce mieć swo­ją par­tię. Ja­koż istot­ne za­raz tego da­wał do­wo­dy, gdy dla zjed­na­nia so­bie par­tii, któ­rą sta­no­wić usi­ło­wał, dla po­cią­gnie­nia do sie­bie domu Po­toc­kich, dla zro­bie­nia so­bie kre­dy­tu w przy­ja­cio­łach i w po­trzeb­nych do za­cią­gnie­nia na kon­trak­tach su­mach co­dzien­ne la­ta­ły do kró­la szta­fe­ty, ku­rie­ro­wie, dla pod­pi­sów ce­sji na sta­ro­stwa, iura com­mu­ni­ca­twa; ja­koż nie­zli­cze­nie onych król pod­pi­sał, a mia­no­wi­cie w dom Po­toc­kich, co świad­czą kan­ce­la­rie pie­czę­ta­rzów. Nie zby­wa­ło na obiet­ni­cach wa­kan­sów, or­de­rów, któ­re tąż ła­two­ścią li­sta­mi kró­lew­ski­mi stwier­dza­ne były.

W Księ­stwie Li­tew­skim po­dob­neż czy­nio­no sta­ran­no­ści, wszy­scy ad­he­ren­ci księ­cia Ra­dzi­wił­ła uda­li się za­raz do pro­tek­cji te­goż księ­cia pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go, usi­ło­wa­no za­raz nad­we­rę­żać usta­wy sej­mo­we wzglę­dem księ­cia Ra­dzi­wił­ła i Rze­wu­skie­go cho­rą­że­go Wiel­kie­go Księ­stwa Li­tew­skie­go sta­no­wio­ne, po­mi­mo słusz­ność i spra­wie­dli­wość wy­cią­ga­no od ku­ra­to­rów, aby w te­nu­tach, za­sta­wach dóbr ra­dzi­wił­łow­skich ko­niecz­nie ad­he­ren­tów one­go fa­wo­ry­zo­wać, o co na­wet do try­bu­na­łów czy­nio­ne były in­try­gi, w czym wie­lo­ra­kie na kon­fe­ren­cjach były kró­lo­wi przez kanc­le­rzów Wiel­kie­go Księ­stwa Li­tew­skie­go czy­nio­ne re­pre­zen­ta­cje, il­le­ga­li­ta­tis, nie­spra­wie­dli­wo­ści i zu­peł­ne­go nie­po­do­bień­stwa. Te za­raz po wyj­ściu onych z kon­fe­ren­cji je­dy­nym tyl­ko sprze­ci­wie­niem się kró­lo­wi, chę­cią mści­wo­ści ma­lo­wa­ne były od par­tii kró­lew­skiej bra­ci, aby tym ująć so­bie przy­ja­ciół domu ra­dzi­wił­łow­skie­go w Li­twie, ufor­mo­wać tam nową par­tię, a po­mno­żyć dy­fi­den­cję w kró­lu.

W War­sza­wie ja­sno każ­de­mu (sta­ra­ją­ce­mu się o ja­kiś wa­kans lub ła­skę kró­lew­ską) mó­wio­no, iż trze­ba, „abyś WMPan był par­tii kró­lew­skiej, trze­ba, abyś był przy­ja­cie­lem nie ksią­żąt Czar­to­ry­skich, ale kró­lew­skim”. Co jaw­nie w swych dys­kur­sach i po­stęp­kach nową for­mu­ją­cą się par­tię dwor­ską bra­cia kró­lew­scy oka­zy­wa­li, któ­rej gło­wą ksią­żę pod­ko­mo­rzy ko­ron­ny pre­zen­to­wał się, i do któ­rej in­te­res, po­trze­ba awan­ta­żów wła­ści­wych, a bar­dziej pod­łość umy­słów wie­lu oby­wa­te­lów gar­nę­ła, a ile iż sam król nie­któ­rym oby­wa­te­lom czy­nił in­sy­nu­acje, aby ni­czy­jej par­tii nie byli, ale tyl­ko kró­lew­skiej, aby się do pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go we wszyst­kim gar­nę­li, a nie­któ­rym na­wet ja­śniej prze­po­wia­dał, iż „nie bądź­cie ksią­żąt Czar­to­ry­skich przy­ja­ciół­mi, ale mo­imi wła­sny­mi; wszak ja młod­szy jak oni, bę­dzie mnie dłu­żęj jak onych”. Ta­kie i tym po­dob­ne in­sy­nu­acje z ust kró­lew­skich wy­cho­dzą­ce w jed­nych za­dzi­wie­nie spra­wo­wa­ły, w dru­gich chęć i wolę przy­wią­zać się do nowo for­mu­ją­cej się par­tii, w nie­któ­rych po­gor­sze­nie; czas oka­zał, iż jed­ni da­le­ki­mi mało sta­li się, dru­dzy po­dług tyl­ko po­trze­by i in­te­re­su swe­go przy­ja­ciół­mi dwo­ru oka­zy­wa­li się, inni w sta­tecz­no­ści przy­wią­za­nia swe­go po­zo­sta­jąc ze zda­niem ksią­żąt Czar­to­ry­skich, gdzie po­trze­ba była oka­za­nia rze­tel­no­ści sen­ty­men­tów, na­ra­żać się mu­sie­li, a stąd osła­bie­nie daw­ne­go kre­dy­tu ksią­żąt Czar­to­ry­skich, a nie­na­by­cie no­we­go dla kró­la zo­sta­ło w ko­rzy­ści.

Te wszyst­kie sto­sun­ki nadal jaw­ne dla wszyst­kich były, a lubo naj­żyw­sza w tym była tkli­wość

Fa­mi­lii ksią­żąt Czar­to­ry­skich, mil­cze­niem by ją ukry­li; że jed­nak i pu­blicz­ne w tym sta­wa­ło się po­krzyw­dze­nie, gdyż for­mo­wa­nie no­wej par­tii pod sze­fem księ­cia pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go, chcą­cym tyl­ko swo­im do­go­dze­nia pa­sjom, nie mo­gło być, tyl­ko z uszko­dze­niem ca­ło­ści do­bra kra­jo­we­go; przy­mu­si­ły więc księ­cia Czar­to­ry­skie­go kanc­le­rza Wiel­kie­go Księ­stwa Li­tew­skie­go do re­pre­zen­ta­cji kró­lo­wi, że od­gło­sy i ga­da­nia for­mo­wa­nia par­tii dwor­skiej są kró­lo­wi szko­dli­we, al­bo­wiem król żad­nej par­tii mieć nie po­wi­nien, lecz cały na­ród mieć bę­dzie po so­bie, gdy spra­wie­dli­wie rzą­dzić się bę­dzie. For­mo­wa­nie zaś par­tii ja­ko­by dwor­skiej spra­wi opacz­ne po­ro­zu­mie­nie, iż się for­mu­je na utrzy­my­wa­nie za­my­słów i pro­jek­tów kró­lew­skich, któ­re je­że­li są do­bre dla na­ro­du, sam na­ród bę­dzie par­tią kró­lew­ską i one utrzy­my­wać bę­dzie; toć par­tii in­szej żad­nej for­mo­wać nie na­le­ży, chy­ba ku za­my­słom szko­dli­wym. Te re­flek­sje nie spra­wi­ły skut­ku po­myśl­ne­go, ura­zi­ły owszem kró­la, moc­no ugrun­to­wa­ne­go w opi­nii po­trze­by for­mo­wa­nia so­bie par­tii. A jako nic dla bra­ci król taj­ne­go nie miał, tak i ta roz­mo­wa księ­cia kanc­le­rza Wiel­kie­go Księ­stwa Li­tew­skie­go słu­ży­ła onym ku po­więk­sze­niu dy­fi­den­cji.

Nie za­nie­dbał ksią­żę Rep­nin za­żyć na po­ży­tek dwo­ru swe­go chę­ci gó­ro­wa­nia nad wszyst­ki­mi księ­cia pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go, nie­mniej i tej po­wol­no­ści, któ­rą król jaw­nie oka­zy­wał, zu­peł­ne­go po­le­ga­nia na woli i re­pre­zen­ta­cjach bra­ta swe­go. Po­trzeb­nym al­bo­wiem było po­li­ty­ce tego po­sła roz­krze­wiać dy­fi­den­cję mię­dzy bra­cią kró­lew­ski­mi a Fa­mi­lią, upa­tru­jąc w tym ła­twość, iż po­tra­fi po­róż­nić kró­la z ksią­żę­ta­mi Czar­to­ry­ski­mi i z mi­ni­stra­mi, wier­nie jemu i oj­czyź­nie za­wsze ra­dzą­cy­mi, a przez to zu­peł­nie od kon­fi­den­cji, zda­nia i rady onych od­da­liw­szy, za­żyć ku po­myśl­no­ści dwo­ru swe­go (przez ści­słe złą­cze­nie się z pod­ko­mo­rzym ko­ron­nym) tej po­wol­no­ści, któ­rą król oka­zy­wał wiel­ce po­le­gać na re­pre­zen­ta­cjach bra­ta swe­go; mnie­mał oraz po­mniej­szyć przez to kre­dyt ksią­żąt Czar­to­ry­skich w na­ro­dzie od­da­le­niem od nich umy­słu oby­wa­tel­skie­go, mia­no­wi­cie tych, któ­rych oko­licz­no­ści, in­te­re­sy pro­mo­cji, w ko­nek­sji do dwo­ru uda­wać się po­cią­ga­ły, a przez to ła­twość w na­ro­dzie przez tego księ­cia pod­ko­mo­rze­go ko­ron­ne­go kie­ro­wa­nia in­te­re­sów do woli swo­jej za­bez­pie­czał.

Ja­koż ści­śle za­raz za­bra­na była ser­decz­ność po­sła ro­syj­skie­go z księ­ciem pod­ko­mo­rzym ko­ron­nym, nie­ro­ze­rwa­ne w kom­pa­niach wspoł­czeń­stwo, dys­tynk­cja par­ty­ku­lar­na od nie­go dla tych, któ­rzy oka­zy­wa­li przy­jaźń dla księ­cia pod­ko­mo­rze­go, a da­le­kość ku Fa­mi­lii ksią­żąt. Były wiel­ce pod­chleb­ne oświad­cze­nia dla te­goż księ­cia pod­ko­mo­rze­go od te­goż po­sła, wła­ści­wie do­ga­dza­ją­ce am­bi­cji jego, gdy uzna­wał za rzecz nie­odbi­cie po­trzeb­ną dla Mo­skwy, by ten­że ksią­żę pod­ko­mo­rzy ko­ron­ny był w re­pre­zen­ta­cji gło­wą par­tii mo­skiew­skiej w Pol­sz­cze; ja­koż w isto­cie ta była przez nie­go dwo­ro­wi swe­mu uczy­nio­na pro­po­zy­cja.

Oka­za­łość tak szcze­rej przy­jaź­ni bra­ta po­cią­gnę­ła zu­peł­nie kró­la do jed­no­cze­nia się z po­słem mo­skiew­skim, co nie­taj­nie oka­zy­wa­ło się tak w co­dzien­nym z sobą prze­by­wa­niu, jat­ko w zu­peł­nym (we wszel­kich oko­licz­no­ściach, a mia­no­wi­cie za­gra­nicz­nych) zno­sze­niu się z sobą; do tego al­bo­wiem przy­cho­dzi­ło, iż żad­ne re­zo­lu­cje za­gra­nicz­nych in­te­re­sów, a na­wet i na­ro­do­wych, któ­re po­zór ko­nek­sji z za­gra­nicz­ny­mi mieć mo­gły, nie były eks­pe­dio­wa­ne, do­pó­ki pier­wiej te­muż księ­ciu po­sło­wi nie były ko­mu­ni­ko­wa­ne. I lubo żywe w tym były od mi­ni­strów Rze­czy­po­spo­li­tej prze­ło­że­nia, iż na­le­ży me­na­żo­wać za­gra­nicz­ne dwo­ry, a oso­bli­wie dwór pe­ters­bur­ski, licz­ne ma­ją­cy jesz­cze woj­ska w gra­ni­cach Rze­czy­po­spo­li­tej, lecz jed­nak do tej de­pen­den­cji wi­docz­nej przy­zwy­cza­jać po­sła nie na­le­ży ani go­dzi się, gdyż wszel­ka de­pen­den­cja od dwo­rów za­gra­nicz­nych przez pra­wo jest za­bro­nio­na, a raz zaś wpro­wa­dzić te we­zwy­cza­je­nie, naj­mniej­sza ta­jem­ność bę­dzie uraź­li­wą. Prze­ciw­ne w tym zda­nia bra­ci kró­lew­skich prze­wa­ży­ły re­flek­sje mi­ni­strów, a prze­to wszel­kie re­zo­lu­cje za­raz one­mu ko­mu­ni­ko­wa­ne były nie przez mi­ni­strów, ale przez bra­ci kró­lew­skich, przez Bra­niec­kie­go pod­sto­le­go ko­ron­ne­go, przez Rze­wu­skie­go i Ogrodz­kie­go pi­sa­rzów ko­ron­nych, a naj­czę­ściej jesz­cze przez damy w tej li­dze zo­sta­ją­ce; te al­bo­wiem po­seł są­dził za in­stru­men­ta wiel­ce so­bie uży­tecz­ne do kie­ro­wa­nia umy­słu kró­lew­skie­go, któ­ry przez do­broć swo­ją nic im nie ukry­wał.

Uzna­wał ksią­żę po­seł, iż trak­to­wać in­te­re­sa z kró­lem przez mi­ni­strów na­der dla nie­go bę­dzie trud­no i po­myśl­ne­go nie mógł so­bie obie­cy­wać suk­ce­su, więc uży­wał co­dzien­nej spo­sob­no­ści z sa­mym trak­to­wać kró­lem lub też przez oso­by so­bie przy­wią­za­ne, a do kon­fi­den­cji kró­la do­pusz­czo­ne; a gdy oko­licz­ność wy­cią­ga­ła, iż mi­ni­ste­rio na­le­ża­ło ko­niecz­nie one ko­mu­ni­ko­wać, na­ten­czas nie spo­so­bem in­nych dwo­rów, iż mi­ni­stro­wie kró­lo­wi żą­da­nia za­gra­nicz­nych po­słów do­no­sić po­win­ni, lecz król o żą­da­niu onych mi­ni­ste­rium uwia­do­miał; do­zwa­la­ne były ra­cje pro et con­tra, lecz Czę­sto­kroć tra­fia­ło się, że inne zda­nia były mi­ni­strów, a in­sze re­zo­lu­cje, któ­re bra­cia kró­lew­scy z par­tią swo­ją for­mo­wa­li, a cza­sem też mi­ni­strów do rady wten­czas , gdy re­zo­lu­cja już na­stą­pi­ła.

Te zy­ski dla dwo­ru swe­go po­mna­żać usi­ło­wał ksią­żę po­seł ści­ślej­szym związ­kiem z kró­lem, ku cze­mu nie za­nie­dbał wszel­kich spo­sob­no­ści. Przy licz­nych do­cho­dach skar­bu kró­lew­skie­go eks­pen­sa na­der była wiel­ka, na fe­sty­nie, ko­me­die, pen­sje róż­ne; dla cze­go po­mno­że­nie onych było po­trzeb­ne. W po­cząt­kach pa­no­wa­nia kró­la graf Kay­ser­ling wy­ro­bił znacz­ne sumy, na kil­ka­dzie­siąt ty­się­cy czer­wo­nych zło­tych wy­no­szą­ce, od im­pe­ra­to­ro­wej dla kró­la na pierw­sze dla nie­go po­trze­by po ko­ro­na­cji dla sta­no­wie­nia dwo­ru; po­dob­nież ten­że po­seł wy­ro­bił su­ple­ment 100 m… czer­wo­nych zło­tych; na­stęp­ca jego ksią­żę Rep­nin za­rów­no czy­nił przy­słu­gi, za­wsze jed­nak z obo­wiąz­ka­mi, aby król przez po­sła lub Psar­skie­go, re­zy­den­ta swe­go u dwo­ru ta­mecz­ne­go, o to czy­nił sta­ra­nia.

I lubo nie za­wsze i nie wszyst­kie na kon­fe­ren­cjach mi­ni­strom czy­ta­ne były eks­pe­dy­cje tak Rze­wu­skie­go, jako i Psar­skie­go w Pe­ters­bur­gu cha­rak­te­ry­zo­wa­nych, że jed­nak uta­jać nie moż­na było ne­go­cja­cji pie­nięż­nej u dwo­ru pe­ters­bur­skie­go, re­pre­zen­to­wa­li mi­ni­stro­wie, iż nie jest przy­zwo­itą, aby król był sti­pen­dia­rius od po­ten­cji za­gra­nicz­nej, liż kie­dyż­kol­wiek na­ród o tym wie­dzieć bę­dzie i za­ża­lo­nym zo­sta­nie. Za­moy­ski kanc­lerz wiel­ki ko­ron­ny otwar­cie mó­wił kró­lo­wi: „iż gdy­bym miał se­kre­ta­rza, któ­ry by był od kogo pen­sjo­no­wa­nym, to­bym go od­pra­wił”, da­jąc przez to zro­zu­mieć, jako wiel­ce przez to bę­dzie nie­mi­łym na­ro­do­wi. Nie­raz ten­że kanc­lerz wiel­ki do­kład­nie kró­lo­wi prze­kła­dał, i re­mon­stro­wał, że ani Pe­ters­burg, ani Ber­lin nie do­zwo­lą na żad­ne po­rząd­ki wzmac­nia­ją­ce kró­la po­dług my­śli jego, za czym ra­dzi, aby Ka­raś kasz­te­lan wi­ski, za­wia­du­ją­cy dwo­rem i eks­pen­są kró­la, uło­żył one co­nve­nien­ter do po­trzeb­nej dla kró­la w na­ro­dzie oka­za­ło­ści, na któ­re mi­lion lub dwa być mogą do­star­cza­ją­ce, mi­lion zaś ob­ró­ciw­szy na­wet na se­kret­ną kró­lew­ską eks­pen­sę, do­ga­dza­ją­cą woli jego, resz­tę zaś zby­wa­ją­cych in­trat za­cho­wać od po­trze­by bądź po dłu­gim ży­ciu kró­la dla opa­trze­nia bra­ci i fa­mi­lii kró­la, bądź w dłu­gim prze­cią­gu ży­cia jego dla za­ży­cia w oka­zji, w któ­rej by król mógł w sta­nie po­ka­zać się być kra­jo­wi swe­mu uży­tecz­nym. Miłe były te re­pre­zen­ta­cje, oka­zał król chęć na­śla­do­wa­nia tej rady, skut­ki jed­nak onej nie ko­re­spon­do­wa­ły; na­wet gdy ksią­żę kanc­lerz Wiel­kie­go Księ­stwa Li­tew­skie­go nie­raz mó­wił, iż in­tra­ty kró­lew­skie są wiel­kie, po­więk­szo­ne da­le­ko tak eko­no­mi­ką lep­szą ni­że­li była, pocz­tą, eko­no­mią sza­wel­ską, iż ra­cho­wać moż­na in­tra­ty sto­łu kró­lew­skie­go na osiem mi­lio­nów, a prze­to me­na­żo­wać tyl­ko po­trze­ba do­cho­dy, a obejść się zu­peł­nie moż­na bez po­mo­cy pie­nięż­nej za­gra­nicz­nej. Wca­le te re­pre­zen­ta­cje nie były miłe i czę­sto­kroć ob­ru­szo­nym król oka­zy­wał się, mó­wiąc: „że mo­ich in­trat nikt tak­so­wać nie po­wi­nien, ja nie za­zie­ram w cu­dze eks­pen­sa, nikt się do mo­ich mie­szać nie ma”.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: