- W empik go
Upiór rodu Canterville'ów - ebook
Upiór rodu Canterville'ów - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 192 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy pan Hiram B. Otis, amerykański minister, nabywał Canterville Chase, wszyscy go ostrzegali, że popełnia czyn lekkomyślny, gdyż nie ulegało wątpliwości, że posiadłość ta była nawiedzana przez duchy.
W rzeczy samej, nawet lord Canterville, który poczucie honoru posuwał do granic drobiazgowości, uważał za swój obowiązek zapoznać z tym faktem pana Otisa przy ustalaniu warunków kupna i sprzedaży. – My sami nie chcieliśmy tam mieszkać – mówił lord Canterville – odkąd moja cioteczna babka, wdowa po księciu Bolton, dostała wstrząsu nerwowego, a to na skutek przestrachu, jakiego doznała, gdy dwie ręce szkieletu spoczęły na jej ramionach w chwili, kiedy przebierała się, by zejść na obiad. Czuję się w obowiązku powiedzieć panu, panie Otis, że kilku żyjących członków mojej rodziny widziało ducha, widział go także proboszcz parafii, wielebny Augustus Dampier, który jest członkiem King's College w Cambridge. Po nieszczęśliwym wydarzeniu z księżną nikt spośród młodszej służby nie chciał u nas pozostać, a lady Canterville prawie nie mogła sypiać po nocach z powodu tajemniczych szmerów, dochodzących z korytarza i z biblioteki.
– Milordzie – odpowiedział minister – nabywam meble z dobrodziejstwem inwentarza, a więc z duchem. Pochodzę z nowoczesnego kraju, w którym mamy wszystko, co się da kupić za pieniądze; a przy rzutkości naszych młodych obywateli, którzy malują Stary Świat na czerwono i wywożą wasze najlepsze aktorki i prymadonny, twierdzę, że gdyby jakiś duch istniał w Europie, mielibyśmy go w krótkim czasie u siebie, bądź w którymś z państwowych muzeów, bądź w objazdowym cyrku.
– A jednak obawiam się, że duch istnieje – rzekł uśmiechając się lord Canterville. – Może potrafił oprzeć się propozycjom waszych przedsiębiorczych impresariów. Jest on zjawiskiem znanym od trzech wieków, a ściśle biorąc, od roku 1584. Ukazuje się zawsze przed śmiercią któregoś z członków naszej rodziny.
– No, podobnie postępuje lekarz domowy. Duchy nie istnieją, lordzie Canterville, i śmiem twierdzić, że prawa natury nie ulegają zawieszeniu na użytek arystokracji angielskiej.
– Wy w Ameryce odnosicie się do wszystkiego bardzo naturalnie – odparł lord Canterville, który niezupełnie uchwycił znaczenie ostatniej uwagi pana Otisa. – Skoro panu duch krążący po domu nie przeszkadza, to wszystko w porządku. Ale proszę pamiętać, że uprzedziłem pana.
W parę tygodni później kupno zostało dokonane i pan minister z rodziną udał się pod koniec sezonu do Cantendlle Chase. Pani Otis, poprzednio panna Lukrecja R. Tappan z West-53 rd Street, słynęła w swoim czasie jako nowojorska piękność i teraz jeszcze, będąc osobą w średnim wieku, zachowała niezwykłą urodę: bardzo ładne oczy i wspaniały profil. Wiele Amerykanek, opuszczając kraj rodzinny, przybiera pozę kobiet chronicznie niedomagających, gdyż wyobrażają sobie, że to nadaje im pozory europejskiego wyrafinowania. Pani Otis nigdy nie popełniła tego błędu. Świetnie zbudowana, posiadała wprost zdumiewającą tężyznę i prymitywną radość życia. Pod wielu względami przypominała angielskie panie, potwierdzając przez to fakt, że mamy dziś rzeczywiście wszystkie wspólne cechy z Amerykanami, oczywiście z wyjątkiem języka. Starszy jej syn, ochrzczony imieniem Washingtona w chwili przypływu uczuć patriotycznych rodziców, czego chłopiec nie mógł odżałować, był jasnowłosym, dość przystojnym młodzieńcem, który przygotowywał się do roli amerykańskiego dyplomaty, oprowadzając przez trzy sezony Niemców po Newport Casino, później zaś, w samym Londynie zdobył sobie sławę doskonałego tancerza. Jedyną jego słabością były gardenie i cichy kult dla tytułu para. Poza tym cechował go ogromny (rozsądek.
Miss Wirginia H. Otis była piętnastoletnią dzieweczką, śliczną i zgrabną jak młody jeleń, z pełnym wdzięku otwartym spojrzeniem wielkich, błękitnych oczu. Była również świetną amazonką. Pewnego razu ścigała się na swym kucu ze starym lordem Biltonem i okrążywszy dwukrotnie park wyprzedziła go o półtora stajania przed samym posągiem Achillesa, ku niezmiernemu zachwytowi młodego księcia Cheshire, który natychmiast się oświadczył i został tego samego wieczoru odesłany przez swoich opiekunów do Eton, co nie obyło się bez strumieni łez.
Po Wirginii następowały bliźnięta, tak zwane w rodzinie „gwiazdy i pasy”, gdyż często bywały zdzielane pasem – rozkoszne chłopaki i jedyni, z wyjątkiem osoby samego ministra, prawdziwi republikanie w rodzinie.
Ponieważ Canterville Chase znajduje się w odległości siedmiu mil od najbliższej stacji kolejowej Ascot, pan Otis telegrafował o konie i przejażdżka rozpoczęła się w nastroju jak najweselszym. Cudowny lipcowy wieczór przesycony był delikatną wonią sosen.