Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Urbanistyka - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
35,00

Urbanistyka - ebook

W 1924 roku, zaledwie rok po publikacji głośnego „W stronę architektury” Le Corbusier postanawia napisać kolejną książkę, poświęconą tym razem mało znanej, dopiero kształtującej się dziedzinie – urbanistyce. Papież modernizmu pokłada w nowej nauce spore nadzieje, pisząc: Urbanistyka nie będzie już wkrótce jakimś tam odrzutem. Stanie się jedną z najbardziej palących i dyskutowanych kwestii.

Do podjęcia działań zmusza opłakany stan współczesnych miast. Zbudowane setki lat temu osady są niefunkcjonalne: ciasne kręte uliczki uniemożliwiają swobodne poruszanie i dopływ świeżego powietrza. Rozwój miasta nie nadąża za błyskawicznym postępem przemysłowym i demograficznym. Plan Le Corbusiera zakłada kroki niezbędne do uzdrowienia metropolii – w  centrum staną wysokie kamienice willowe, ruch samochodowy zostanie rozładowany dzięki 3-poziomowemu systemowi dróg, na przedmieściach powstaną miasta-ogrody. W rezultacie każdy mieszkaniec zyska to czego potrzebuje: przestrzeń do pracy oraz wypoczynku – dostęp do wspólnego ogrodu warzywnego, sali do ćwiczeń oraz umieszczonego na  dachu każdego z bloków lotniska dla samolotów osobowych...

Choć wizja Le Corbusiera często bywa odczytywana jako nazbyt śmiała utopia, to w latach 20. książkę czytali wszyscy, a wpływ zawartych w niej refleksji na współczesne myślenie o mieście jest nieoceniony. Wiele z tych idei stanowiło inspirację podczas powojennej odbudowy i rozbudowy wielu europejskich miast.

łumaczenie: Tomasz Swoboda

wstęp: Dorota Jędruch

projekt okładki: Biuro Szeryfy

skład e-booka: Peter Łyczkowski

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-964831-3-3
Rozmiar pliku: 19 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Le Corbusier w trakcie pracy nad projektem Siedziby Generalnej ONZ, Nowy Jork 1947,
fot. © Fondation Le Corbusier

Le Corbusier (właściwie Charles-Édouard Jeanneret-Gris, 1887–1965) uchodzi za najważniejszego architekta i urbanistę XX wieku – „papieża modernizmu”, który swoją charyzmą uwiódł całe pokolenia projektantów. Reprezentował pokolenie myślicieli przekonanych o tym, że architektura i wzornictwo nie nadążają za rewolucją techniczną i nie odpowiadają potrzebom nowoczesnego człowieka. Stworzył i spopularyzował dziesiątki pojęć i rozwiązań projektowych składających się na kanon nowoczesnej architektury, takich jak „dom jako maszyna do mieszkania”.Wprowadzenie

Kiedy umysł pożąda podstawowych prawd – niszczeje; kiedy lgnie do ziemi – rozkwita.

Max Jacob, „Philosophies”, nr 1, 1924

Miasto jest narzędziem pracy.

Miasta zwykle nie spełniają już tej funkcji. Są nieskuteczne: osłabiają ciało, sprzeciwiają się umysłowi.

Pleniący się w nich nieład jest odrażający: miejski rozkład rani naszą miłość własną i uwłacza naszej godności.

Miasta nie są godne naszych czasów: nie są już godne nas samych.

***

Miasto!

To panowanie człowieka nad naturą. To ludzkie działanie przeciwko naturze, ludzki organ ochrony i pracy. To tworzenie.

Poezja to ludzki czyn – ułożone relacje między dostrzegalnymi obrazami. Poezja natury to nic innego jak właśnie wytwór umysłu. Miasto jest potężnym obrazem, który pobudza nasz umysł. Dlaczego dzisiejsze miasto nie miałoby się stać źródłem poezji?

***

Geometria to nasz sposób postrzegania i wyrażania siebie.

Geometria to podstawa.

To także materialne oparcie dla symboli oznaczających doskonałość i boskość.

Przynosi nam wzniosłe, matematyczne zadowolenie.

Maszyna wywodzi się z geometrii. Cała współczesność opiera się zatem na geometrii; swoje marzenia kieruje ku rozkoszom geometrii. Po stuleciu analiz nowoczesna myśl i sztuka wykraczają poza przypadkowość, a geometria prowadzi je do coraz powszechniejszego matematycznego porządku.

***

Dom każe na nowo postawić problem architektury, stawia problem zupełnie nowych środków produkcji, zupełnie nowego planu, dostosowanego do nowego trybu życia, a także estetyki wynikającej z nowego stanu ducha.

***

Przychodzi czas, gdy zbiorowa namiętność unosi całą epokę (pangermanizm lat 1900–1920, miłosierdzie pierwszych chrześcijan itd.).

Ta namiętność pobudza do działania, kieruje nim i silnie je naznacza.

Dziś taką namiętnością jest dokładność. Dokładność posunięta do skrajności i wyniesiona do rangi ideału: poszukiwanie perfekcji.

Aby stać się wyznawcą dokładności, nie wolno być defetystą: potrzeba do tego niezachwianej odwagi oraz siły charakteru. Nie żyjemy w czasach odprężenia i wytchnienia. To czasy oparte na działaniu. Aby działać, nie wolno być defetystą (ani idiotą, ani zrzędą); trzeba wierzyć: szukać dobra w ludziach.

Aby marzyć o nowoczesnej urbanistyce, nie wolno być defetystą, gdyż to marzenie równa się zgodzie na obalenie wielu komunałów. Możemy dziś marzyć o nowoczesnej urbanistyce, gdyż przyszedł na nią czas, palące potrzeby wyzwoliły zbiorową namiętność, wiedzioną najwyższym poczuciem prawdy. Rozbudzony umysł przekształca już społeczne ramy.

Wydaje się, że rozwiązanie wyłoni się z kolejnych doświadczeń, a jego hipoteza będzie silnie zakorzeniona w danych statystycznych. Nadchodzi moment, kiedy zbiorowa namiętność będzie w stanie unieść całą epokę.

***

W zeszłym roku pracowałem nad tą książką w pustce paryskiego lata. Ten chwilowy niedobór życia i wielkiego miasta, ten spokój wreszcie uświadomiły mi, że z dala od rzeczywistości dałem się porwać rozległemu tematowi.

Nadszedł 1 października. O szóstej, w wieczornym zmierzchu, na Polach Elizejskich nagle rozpętało się szaleństwo. Po pustce – powrót do obłędnego ruchu. Każdego kolejnego dnia zamęt tylko narastał. Wychodzimy z mieszkania i minąwszy bramę, natychmiast stajemy się zakładnikami śmierci: samochody suną jeden za drugim. Dwadzieścia lat temu byłem młodym studentem; ulice należały do nas: śpiewaliśmy na nich, rozmawialiśmy… konny omnibus jeździł powoli.

1 października 1924 roku na Polach Elizejskich uczestniczymy w prawdziwym wydarzeniu, w tytanicznym odrodzeniu nowego zjawiska, zatrzymanego na trzy miesiące wakacji: to ruch uliczny. Samochody, samochody, szybciej, szybciej! Jesteśmy pełni entuzjazmu i radości, zachwyceni. Wcale nie widokiem oświetlonych reflektorami, błyszczących karoserii. To radość z siły. Prosta, szczera radość z bycia w środku wielkiej siły. Mamy w niej swój udział. Należymy do społeczeństwa, którego świt właśnie nastaje. Darzymy to społeczeństwo zaufaniem; znajdzie ono wspaniały wyraz dla swojej siły. Głęboko w to wierzymy.

Jego siła jest niczym potok wezbrany po burzy: niszcząca furia. Miasto się rozpada, miasto nie może dłużej trwać, miasto już nie działa. Miasto jest zbyt stare. Potok wylewa się z koryta. Istny kataklizm. Coś zupełnie anormalnego: chaos narasta z każdym dniem.

Teraz już każdy czuje zagrożenie. Zauważmy przy okazji, że w ciągu kilku lat zapomnieliśmy o radości życia (odwieczna radość spokojnego poruszania się pieszo; pogrążamy się w postawie osaczonej zwierzyny, codziennego popłochu (1); znak został odwrócony; życiowa normalność uległa zniszczeniu, stoi przy niej znak negacji).

Proponujemy skromne zmiany… Znacie ten dziecinny zapał, z jakim przerażeni mieszkańcy wioski wznoszą w pośpiechu zaimprowizowane tamy, by powstrzymać wezbrany po burzy potok, w którego falach już huczy zniszczenie…

***

Piętnaście lat temu w czasie długich podróży odkryłem potężną siłę architektury, lecz aby znaleźć odpowiednie miejsce, musiałem zwykle przemierzać długą drogę. Architektura uginająca się pod ciężarem niespójnego dziedzictwa tylko gdzieniegdzie przykuwała uwagę i z rzadka okazywała się poruszająca. Za to architektura właściwie osadzona w swoim otoczeniu wybrzmiewała radosną harmonią i dotykała głębi duszy. Na miejscu, z dala od podręczników, poczułem obecność fundamentalnego czynnika: urbanistyki, choć to słowo poznałem znacznie później.

Byłem bez reszty oddany sztuce.

Któregoś dnia odczyt wiedeńczyka Camilla Sittego (2) podstępnie wmówił mi miejską malowniczość. Argumenty Sittego były trafne, jego teorie wydawały się słuszne; opierały się na przeszłości. Prawdę mówiąc, należały do przeszłości – przeszłości miniaturowej, sentymentalnej jak marny kwiatek na skraju drogi. To nie była przeszłość apogeów, lecz ugody. Elokwencja Sittego doskonale odpowiadała temu rozczulającemu renesansowi „dachu”, który – wskutek paradoksu godnego lepianki – miał iście groteskowo sprowadzić architekturę z obranej drogi („regionalizm”).

Kiedy w 1922 roku na zamówienie Salonu Jesiennego wykonałem dioramę miasta dla trzech milionów mieszkańców, zawierzyłem metodzie rozumowej i przetrawiwszy dawny liryzm, poczułem, że pozostaję w harmonii z liryzmem naszych czasów, które tak kocham.

Kiedy moi bliscy zobaczyli, że świadomie ignoruję obecną sytuację, zapytali zdziwieni: „Planujesz na rok 2000?”. Wszyscy dziennikarze pisali o „mieście przyszłości”. Pracę tę nazwałem jednak Miastem współczesnym, gdyż jutro nie należy do nikogo.

Wyraźnie czułem, że czas nagli. 1922–1925 – jak to szybko minęło!

1925: Międzynarodowa Wystawa Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu ostatecznie wykaże bezużyteczność patrzenia wstecz. Powszechny niesmak: zostanie zapisana nowa karta historii.

Można założyć, że po „wzniosłych” błahostkach pojawią się wreszcie poważne prace.

Sztuka dekoracyjna umarła. Nowoczesna urbanistyka rodzi się wraz z nową architekturą. Potężna, piorunująca, gwałtowna rewolucja zburzyła mosty łączące nas z przeszłością.

***

Pewien młody wiedeński architekt – niezmiernie rozczarowany – uznał niedawno, że śmierć starej Europy jest bliska; jedynie młoda Ameryka może podsycać nasze nadzieje.

„W Europie nie stawia się już problemu architektury – mówił. – Aż do dzisiaj wlekliśmy się na kolanach, przytłoczeni, miażdżeni ciężarem kolejnych kultur. Renesans, a potem Ludwikowie wyczerpali nasze siły. Jesteśmy zbyt bogaci, zblazowani, straciliśmy dziewictwo, które mogłoby zrodzić architekturę”.

W starej Europie – odpowiedziałem – problemem architektury jest wielkie nowoczesne miasto. To będzie Tak albo Nie, życie albo powolne gaśnięcie. Jedno albo drugie – ale życie przetrwa, jeśli tylko będziemy chcieli. A ciężar dawnych kultur przyniesie nam czyste, klarowne rozwiązanie, przepuszczone przez wszystkie filtry rozumu i elitarnej wrażliwości.

***

Patrząc na dioramę z 1922 roku, redaktor naczelny nowojorskiego „Broomu” powiedział mi:

„Za dwieście lat Amerykanie przyjadą podziwiać racjonalne dzieła nowoczesnej Francji, a Francuzi pojadą do Nowego Jorku dziwić się romantycznym drapaczom chmur”.

***

Podsumowanie:

Mając do wyboru wiarę i niewiarę, lepiej wybrać wiarę.

Mając do wyboru działanie i rozpad, lepiej wybrać działanie.

Kiedy jest się młodym i zdrowym, można tworzyć wiele, lecz aby tworzyć dobrze, potrzeba wielu lat doświadczeń.

Znajomość wcześniejszych cywilizacji pozwala rozproszyć mrok i zyskać jasny osąd rzeczy. Myśl, że po ukończeniu studiów jest się już tylko odpadem, to cecha defetystów. Skąd decyzja, żeby być starym? Starym? XX wiek w Europie może być epoką pięknej cywilizacyjnej dojrzałości. Stara Europa wcale nie jest stara. To tylko słowa. W starej Europie kryje się wielka moc. Duch karmiony wcześniejszymi epokami jest żwawy i pełen inwencji; jego siła tkwi w umyśle, podczas gdy Amerykę cechują krzepkie ramiona i szlachetna, młodzieńcza uczuciowość. W Ameryce tworzy się i odczuwa, w Europie się myśli.

Nie ma powodów, by grzebać starą Europę.

grudzień 1924Rouen w X wieku, plan rzymski (linie proste); katedrę wzniesiono w miejscu dawnych budynków użyteczności publicznej. W 1750 roku nowe mury obejmują resztę wiejskich dróg; kształt miasta zostaje ostatecznie ustalony. Centrum przez wieki opiera się na liniach prostych.

1

Ośla ścieżka,
ludzka droga

Człowiek chodzi prosto, ponieważ ma jakiś cel; wie, dokąd zmierza. Postanowił gdzieś pójść i prosto tam kroczy.

Osioł chadza zygzakiem, wałęsa się roztargniony, zupełnie bez głowy, idzie zygzakiem, omijając kamienie, unikając pagórków i szukając cienia; chce się jak najmniej zmęczyć.

Człowiek zarządza swoimi uczuciami za pomocą rozumu; powściąga namiętności i instynkty, żeby dotrzeć do celu. Panuje nad swoją zwierzęcością dzięki inteligencji. To ona ustanawia reguły, które są wynikiem doświadczenia. To zaś rodzi się z pracy; człowiek pracuje, aby nie zginąć. Do tego, aby tworzyć, niezbędne są jakieś wytyczne; trzeba być posłusznym regułom doświadczenia. Trzeba wybiegać myślą w przód, mając na uwadze rezultat.

Osioł nie myśli o niczym, wyłącznie o spokoju.

***

Osioł wytyczył drogi we wszystkich miastach kontynentu. Niestety, w Paryżu też.

Na stopniowo zaludnianych ziemiach wozy wlokły się pośród pagórków i zagłębień, kamieni i torfowisk; byle strumyk stanowił poważną przeszkodę. Tak powstały drogi i ścieżki. Na skrzyżowaniach nad brzegiem wody wzniesiono pierwsze chaty, pierwsze domy, pierwsze osady; domy budowano wzdłuż dróg, wzdłuż ścieżek dla osłów. Całość otoczono wysokim murem, w środku stanął ratusz. Ludzie ustanowili prawo, pracowali, żyli i chodzili ścieżkami dla osłów. Pięć wieków później wzniesiono drugi, wyższy szaniec, a po kolejnych pięciu – trzeci, jeszcze większy. Tam, gdzie prowadziły ścieżki dla osłów, postawiono bramy miejskie i urzędników. Osada jest wielką stolicą. Paryż, Rzym i Stambuł wzniesiono według oślich ścieżek.

Antwerpia w XVII wieku. Miasto stopniowo powiększane dzięki drogom dojazdowym; pomysłowa dowolność, modyfikowana na przestrzeni wieków; to skądinąd piękny plan krzywoliniowy.

Stolice nie mają arterii, tylko naczynia włoskowate; wzrost oznacza chorobę, a nawet śmierć. Aby przeżyć, już dawno złożyły swój los w ręce chirurgów, którzy dokonują nieustannych cięć.

Rzymianie byli wielkimi prawodawcami, kolonizatorami i zarządcami. Kiedy przybywali w jakieś miejsce, na skrzyżowanie dróg, na brzeg rzeki, brali węgielnicę i kreślili miasto o prostych liniach, tak aby było jasne i uporządkowane, łatwe do zarządzania i sprzątania, aby bez trudu dało się w nim odnaleźć, a jego przebycie nie sprawiało większego kłopotu – kreślili miasto pracy (imperialne) i przyjemności (Pompeje). Linia prosta odpowiadała rzymskiej godności.

Ulm. Dawne obozowisko warstwowe; sześć wieków później wszystko jest na swoim miejscu!

U siebie, w Rzymie, mając oczy zwrócone ku Imperium, dusili się pośród oślich ścieżek. Co za ironia! Bogacze wyprowadzali się wówczas daleko od miejskiego chaosu, budowali sobie wygodne wille (willa Hadriana).

Paryż. La Cité, Place Dauphine, Wyspa Świętego Ludwika, Pałac Inwalidów, Szkoła Wojskowa. Wymowne rysunki w tej samej skali pokazują drogę ku porządkowi. Miasto się cywilizuje, ujawnia się kultura, człowiek tworzy.

Obok Ludwika XIV Rzymianie są jedynymi wielkimi urbanistami zachodniego świata.

Średniowiecze, żyjące lękiem roku 1000, zaakceptowało ośle restrykcje, przez co cierpiały kolejne pokolenia. Ludwik XIV, zniechęcony próbą oczyszczenia Luwru (Kolumnada), zdecydował się na radykalniejsze kroki: stworzył Wersal, zbudowane od podstaw miasto i pałac, wywodzące swój porządek z linii prostej, a także Obserwatorium, Pałac Inwalidów i Esplanadę, Tuileries i Pola Elizejskie − porządek i linię prostą z dala od chaosu, z dala od miasta.

Poradzono sobie z zaduchem. Pojawiły się następne mistrzowskie rozwiązania: Pola Marsowe, plac Gwiazdy, aleje Neuilly, Vincennes, Fontainebleau i inne. Korzystały z nich kolejne pokolenia.

Powoli jednak, wskutek znużenia, słabości, anarchii systemu „demokratycznej” odpowiedzialności, zaduch powraca.

Mało tego: jest czymś upragnionym; hołubimy go w imię piękna. Stworzyliśmy religię oślich ścieżek.

Najpierw Lutecja, potem Paryż. Budynki pozostały w tych samych miejscach. – Notre Dame, Palais – pozostały także drogi z prowincji północnych, wschodnich i południowych, z Issy i Clichy, z prowincji morskich, ze świątyni Merkurego (Montmartre). Opactwa ostatecznie ustalą ich przebieg. Na płaszczyźnie urbanistycznej to czysty przypadek, adaptacja. Haussmann niewprawną ręką pokroi miasto. Wciąż opiera się ono na oślich ścieżkach.

***

Ruch ten zaczął się w Niemczech pod wpływem pracy Camilla Sittego o urbanistyce – pracy pełnej nieuzasadnionych twierdzeń: gloryfikacji linii krzywej i pozornie prawdziwych dowodów na jej niepodważalne piękno. Tymi dowodami miały być wszystkie średniowieczne miasta; tymczasem autor myli malowniczość z regułami miejskiego życia. Opierając się na tej estetyce (bo mowa wyłącznie o estetyce) zbudowano ostatnio w Niemczech całe dzielnice.

To straszliwa, paradoksalna pomyłka w epoce samochodu. „Tym lepiej – powiedział mi ważny urzędnik (jeden z tych, którzy kierują planem rozbudowy Paryża) – samochody nie będą już mogły tędy jeździć!”

A przecież nowoczesne miasto żyje dzięki linii prostej: spójrzmy na kamienice, odpływy, kanalizację, drogi, chodniki itd. Ruch uliczny wymaga linii prostej. Uzdrawia ona miejską duszę. Linia krzywa jest kosztowna, trudna i niebezpieczna; oznacza paraliż.

Minneapolis (fragment). To znak nowej etyki w życiu społeczeństw. Dlatego Amerykanie tak się nam dziwią, a my – im. Dzisiejsza epoka sprzyja temu, aby Stary Kontynent zareagował i postawił kwestię urbanistyki.

Linia prosta pojawia się w całej historii ludzkości, w każdej ludzkiej intencji, w każdym działaniu.

Trzeba pewnej odwagi, aby patrzeć z podziwem na proste linie amerykańskich miast. Estety jeszcze na to nie stać, lecz moralista może spędzić na tym więcej czasu, niż moglibyśmy się spodziewać.

***

Waszyngton (fragment). Praca umysłu. Druga strona wygrywa; w tym czasie nie było osłów, tylko pociągi. Pozostaje problem estetyki.

Krzywa ulica to ścieżka dla osłów, prosta ulica to droga dla ludzi.

Krzywa ulica to dzieło kaprysu, niedbałości, opieszałości, gnuśności, zwierzęcości.

Linia prosta to reakcja, akcja, działanie, wynik opanowania. Jest zdrowa i szlachetna.

Miasto stanowi centrum intensywnego życia i pracy.

Niedbały, opieszały, gnuśny naród, społeczeństwo i miasto zostają szybko pokonane, podbite i wchłonięte przez naród i społeczeństwo, które działają i panują nad sobą.

Tak umierają miasta, a władza przechodzi z rąk do rąk.

Androuet du Cerceau (renesans). Tak działa esteta i zarządca.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: