W hiszpańskim zamku - ebook
W hiszpańskim zamku - ebook
Alejandro Navarro Vasquez, hrabia Olivares, nie może wybaczyć żonie, że przed ponad dwoma laty uciekła od niego. Wynajmuje detektywa, który odnajduje ją w małym miasteczku w Anglii. Jemima prowadzi tam kwiaciarnię i wychowuje dwuletniego syna. Alejandro zawsze podejrzewał ją o romans ze swoim bratem, a teraz ma wyraźny dowód. Mimo że nie ufa żonie, zabiera ją i dziecko na trzy miesiące do swego zamku w Hiszpanii…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-9035-5 |
Rozmiar pliku: | 644 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Alejandro Navarro Vasquez, hrabia Olivares, siedział w piękny wiosenny poranek na wspaniałym czarnym ogierze w cieniu gaju pomarańczowego i spoglądał na dolinę, będącą w posiadaniu jego hiszpańskiego rodu od przeszło pięciuset lat. Obecnie ta żyzna ziemia jak okiem sięgnąć należała do niego. Jednak pociągła przystojna twarz mężczyzny miała posępny wyraz – jak często się zdarzało od czasu rozpadu jego małżeństwa niemal dwa i pół roku temu.
Był bogatym właścicielem ziemskim, lecz podążył za głosem serca, a nie rozumu, i poślubił niewłaściwą kobietę, wskutek czego jego rodzina się rozpadła. Ta świadomość napawała goryczą tego silnego, dumnego mężczyznę. Wciąż jeszcze płacił cenę za ów kosztowny błąd. Jego młodszy przyrodni brat Marco, którym Alejandro opiekował się w przeszłości po przedwczesnej śmierci ich ojca, przyjął pracę w Nowym Jorku i zerwał wszelkie kontakty z matką i rodzeństwem.
Żona i brat zdradzili zaufanie i miłość Alejandra. Odkąd Jemima od niego odeszła, depcząc jego uczucia, żywił pragnienie sprawiedliwej zemsty, chociaż jako człowiek obdarzony bystrą inteligencją dobrze wiedział, że w sprawach sercowych nie istnieje nic takiego jak sprawiedliwość.
Zawibrowała komórka Alejandra. Wyjął ją i ze zdziwieniem odczytał wiadomość. Okazało się, że prywatny detektyw, którego wynajął do odnalezienia Jemimy, przybył się z nim zobaczyć. Alejandro zawrócił konia i szybko ruszył z powrotem. Zastanawiał się niecierpliwie, czy Alonsowi Ortedze udało się w końcu wytropić jego żonę, z którą pozostawał w separacji.
– Proszę wybaczyć, panie hrabio, że zjawiam się bez wcześniejszej zapowiedzi – rzekł starszy mężczyzna – ale chciałem jak najszybciej zawiadomić, że odnalazłem hrabinę.
– W Anglii? – zapytał Alejandro.
Usłyszawszy potwierdzenie swych podejrzeń, wysłuchał szczegółowych wyjaśnień Ortegi. W tym momencie do pokoju weszła hrabina wdowa doña Hortencia. Gdy dowiedziała się o sukcesie poszukiwań, jej oblicze rozjaśnił rzadki uśmiech aprobaty.
– Powinienem wspomnieć jeszcze o jednym fakcie – powiedział z ociąganiem Ortega, unikając przenikliwego wzroku arystokratycznej pani domu. – Hrabina Jemima ma obecnie synka w wieku około dwóch lat.
Alejandro znieruchomiał i zapadła martwa cisza. Nagle drzwi się otworzyły i weszła jego starsza siostra Beatriz. Wymamrotała przeprosiny, lecz doña Hortencia uciszyła ją władczo i oznajmiła lodowatym tonem:
– Ta rozpustna angielska wiedźma, która poślubiła twojego nieszczęsnego brata, urodziła teraz bękarta.
Alejandro miał ochotę złapać detektywa za klapy marynarki i wydusić z niego wszystkie szczegóły. Wyczuwając jego gwałtowne zniecierpliwienie, Ortega wręczył mu cienką kartonową teczkę, po czym pożegnał się pospiesznie i wyszedł.
– Dziecko? – wyjąkała wstrząśnięta i skonsternowana Beatriz, rzucając przerażone spojrzenie na brata. – Ale czyje dziecko?
Alejandro z kamienną twarzą odpowiedział jej lekceważącym wzruszeniem ramion. To z pewnością nie był jego syn. Mimo to poczuł się ogromnie upokorzony. „Kolejny gwóźdź do trumny Jemimy – pomyślał ponuro. – Dio mio, dziecko innego mężczyzny!”.
– Powinieneś był mnie posłuchać – zrzędziła doña Hortencia. – Gdy tylko ujrzałam tę niegodziwą kobietę, wiedziałam, że przysporzy ci zmartwień. Byłeś jednym z najbardziej wziętych kawalerów w Hiszpanii i mogłeś poślubić każdą...
– Ale ożeniłem się z Jemimą – Alejandro szorstko przerwał jej biadolenia.
– Ponieważ ta wszetecznica cię opętała! Jeden mężczyzna jej nie wystarczy. Przez nią mój biedny Marco mieszka na drugim końcu świata. To obrzydliwe, że urodziła nieślubne dziecko, które nosi nasze nazwisko...
– Dość! – warknął ostro Alejandro. – Te lamenty nie mają sensu. Co się stało, to się nie odstanie.
Na pomarszczonej twarzy starej hrabiny odmalował się gniew. Rzuciła synowi oskarżycielskie spojrzenie.
– Ale przecież jeszcze nawet nie wszcząłeś procesu rozwodowego.
– Wkrótce pojadę do Anglii i zobaczę się z Jemimą – oświadczył stanowczo.
– Wyślij naszego adwokata – poradziła żywo.
– Muszę spotkać się z nią osobiście. Jemima nadal jest moją żoną – zaoponował spokojnym, kulturalnym tonem świetnie wykształconego arystokraty. Jednak gdy doña Hortencia zaczęła głośno protestować, stracił cierpliwość. – Informuję cię o moich zamiarach jedynie przez uprzejmość. Nie potrzebuję ani twojego pozwolenia, ani aprobaty.
Wrócił do gabinetu i nalał sobie spory kieliszek brandy. Wciąż jeszcze był zszokowany wiadomością, że niedługo po rozstaniu z nim Jemima urodziła dziecko. A więc to jest syn Marca? Czy może jakiegoś innego mężczyzny? Ze wstrętem porzucił te rozważania i przebiegł w myśli nieliczne znane sobie fakty. Jemima mieszka obecnie w miasteczku w hrabstwie Dorset, gdzie prowadzi kwiaciarnię. Przez moment znów zapragnął swojej niewiernej żony, lecz zapanował nad tym odruchem pożądania dzięki samodyscyplinie i bystrej inteligencji. Tylko gdzie się podziały te cechy, gdy lekkomyślnie wiązał się z Jemimą Grey?
Nie miał nic na swoją obronę, ponieważ jeszcze przed ślubem zdawał sobie sprawę z dzielącej ich przepaści społecznej. Oczywiście, matka miała rację, że urzekł go zmysłowy urok Jemimy. Pomimo licznych podbojów miłosnych, tym razem nie zdołał zaspokoić swego pożądania tej kobiety inaczej, niż poślubiając ją. Na szczęście gorzkie rozczarowanie, jakie przeżył w trakcie krótkiego małżeństwa, całkowicie wyleczyło go z erotycznego uzależnienia od niewiernej żony.
To nieroztropne małżeństwo w istocie zniszczyło rodzinę Alejandra. Lecz na razie Jemima pozostawała w świetle prawa jego żoną i czy mu się to podobało, czy nie, ponosił odpowiedzialność za nią oraz jej synka, który do czasu sfinalizowania rozwodu był jego legalnym potomkiem. Dlatego musiał pojechać do Anglii.
Od pięciu stuleci żaden hrabia Olivares nie uchylił się tchórzliwie od obowiązku, choćby najbardziej nieprzyjemnego. Alejandro nie zamierzał postąpić inaczej. Jemima miała szczęście, że żyła w dwudziestym pierwszym wieku. Jego średniowieczni antenaci zamknęliby wiarołomną żonę w klasztorze albo zamordowali ją za splamienie honoru rodu. Oni przynajmniej mogli się zemścić, pomyślał posępnie.
Gdy Jemima owijała bukiet w dekoracyjny celofan, Alfie wyjrzał zza kontuaru z figlarnym błyskiem w wielkich brązowych oczach.
– Dzień dobry! – zawołał śmiało do czekającej klientki.
– Dzień dobry. Jakie piękne dziecko – zauważyła kobieta i uśmiechnęła się do niego.
Alfie często słyszy takie komplementy, pomyślała Jemima, chowając należność do kasy sklepowej. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek zaczną wprawiać go zakłopotanie. Jaki ojciec, taki syn, skonstatowała ze smutkiem. Chłopczyk odziedziczył bardzo wiele po swym hiszpańskim ojcu, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd: ciemnobrązowe oczy, śniadą cerę i gęste, jedwabiste czarne włosy. Na szczęście po niej miał łagodny charakter i optymistyczne usposobienie. Jedynie z rzadka objawiał gwałtowny temperament ojca.
Porzuciła te rozmyślania i zajęła się układaniem kolejnego bukietu dla klientki, której wcześniej spodobała się jej kwiatowa aranżacja na wystawie ogrodniczej. Czysty przypadek sprowadził Jemimę w krytycznym punkcie jej życia do tego miasteczka Charlbury St Helens, lecz nigdy nie żałowała, że się tu osiedliła i stworzyła fundamenty swej nowej przyszłości.
Jedynym zajęciem, jakie mogła tutaj znaleźć, będąc w ciąży, była posada asystentki w kwiaciarni. Potrzebowała pracy, by odzyskać szacunek dla samej siebie. Odkryła w sobie jednak autentyczne zainteresowanie tą dziedziną, toteż ukończyła zaocznie kurs i uzyskała kwalifikacje florystki. Kiedy jej chlebodawczyni odeszła na emeryturę, Jemima zdecydowała się na śmiały krok: przejęła sklep i rozszerzyła działalność o przygotowywanie kwiatowych dekoracji na skromne śluby i inne niewielkie imprezy.
Była ogromnie dumna, że aż tyle osiągnęła. Posiadanie własnego sklepu to bardzo wiele jak na córkę notorycznego kryminalisty i poniewieranej przez niego alkoholiczki, która zginęła w wypadku spowodowanym przez męża podczas jazdy ukradzionym samochodem. Jako nastolatka Jemima nigdy nie ośmielała się żywić jakichkolwiek ambicji i nadziei. Nikt w jej rodzinie nigdy nawet nie próbował wspiąć się na wyższy szczebel drabiny społecznej.
– Takie pomysły to nie dla nas – odpowiedziała jej matka szkolnemu nauczycielowi, który usiłował ją przekonać, że córka powinna kontynuować edukację.
– Jesteś taka sama jak twoja matka: głupia jak but i niezdatna do niczego – mawiał przez lata jej ojciec.
Po lunchu odprowadziła synka do miejscowego przedszkola. Alfie był bardzo towarzyski i rozpierała go energia po poranku spędzonym w kwiaciarni. Wcześniej Jemima musiała korzystać z pomocy Flory – opiekunki do dziecka, a zarazem jej bliskiej przyjaciółki – lecz obecnie chłopczyk osiągnął już wiek przedszkolny.
Zresztą Flora była teraz zajęta prowadzeniem pensjonatu. Dlatego Jemimę przyjemnie zaskoczyło, gdy godzinę później rudowłosa przyjaciółka wpadła do kwiaciarni na kawę. Siedząc z nią w małej kuchni, Jemima przyjrzała się uważnie jej zakłopotanej minie.
– Co się stało? – spytała.
– Prawdopodobnie nic takiego. Zamierzałam powiedzieć ci o tym już w weekend, ale w sobotę w pensjonacie zamieszkała cała rodzina i miałam pełne ręce roboty – odpowiedziała Flora. – Chodzi o to, że w ubiegły czwartek jakiś facet krążył wynajętym samochodem po miasteczku i ktoś widział, jak fotografował twoją kwiaciarnię. Poza tym ten nieznajomy wypytywał o ciebie na poczcie.
Jemima znieruchomiała i zbladła. Była drobną blondynką o jasnej cerze, niezaprzeczalnie piękną, o eterycznym typie urody. Mężczyźni masowo ulegali jej urokowi. Mieszkańcy miasteczka żartowali, że uratowała miejscowy chór kościelny, który niemal się już rozpadał, ale kiedy do niego wstąpiła, w jej ślady natychmiast poszła spora grupa młodych ludzi. To nie znaczy, że którykolwiek z nich zdołał się do niej zbliżyć. Jemima, ciężko doświadczona przez swe nieudane małżeństwo, traktowała mężczyzn wyłącznie jak przyjaciół i poświęcała całą energię na wychowanie syna i pracę.
– O co pytał? – rzuciła słabym głosem i przebiegł ją dreszcz lęku.
– O to gdzie mieszkasz i o wiek Alfiego. Maurice z poczty mówi, że ten facet jest młody i bardzo przystojny.
– Czy to Hiszpan?
Flora potrząsnęła głową.
– Nie. Według Maurice wygląda na londyńczyka. Prawdopodobnie spodobałaś mu się i próbuje cię poderwać.
– Żaden młody przystojny mężczyzna nie odwiedził w zeszłym tygodniu kwiaciarni – oświadczyła wyraźnie zaniepokojona Jemima.
– Być może stracił zainteresowanie tobą, gdy się dowiedział, że masz dziecko – stwierdziła Flora, wzruszając ramionami. – Nie wspomniałabym ci o nim, gdybym wiedziała, że tak cię to zdenerwuje. Może po prostu zadzwoń do... ee... jak się nazywa twój mąż?
– Alejandro – podpowiedziała Jemima napiętym tonem.
– Więc zadzwoń do niego i powiedz, że chcesz rozwodu.
– Alejandro nie znosi, by cokolwiek mu narzucano. Zawsze sam decyduje o wszystkim. Poza tym to nie będzie takie proste, kiedy dowie się o Alfiem.
– Wobec tego idź do adwokata i opowiedz, jakim złym mężem był dla ciebie Alejandro.
– Nie pił ani mnie nie bił.
Flora skrzywiła się.
– Istnieje wiele innych, mniej drastycznych podstaw do uzyskania rozwodu, na przykład zaniedbywanie albo psychiczne znęcanie się. A on przecież zostawił cię na łasce swojej okropnej rodziny.
– Jego brat i siostra nie byli dla mnie źli, tylko matka – wyjaśniła Jemima. – I nie sądzę, by można to uznać za psychiczne znęcanie się nade mną.
Porywcza Flora zmierzyła przyjaciółkę niewzruszonym spojrzeniem.
– Alejandro ciągle cię krytykował, stale był nieobecny w domu i sprawił, że zaszłaś w ciążę, zanim jeszcze byłaś naprawdę gotowa na urodzenie dziecka.
Jemima oblała się gorącym rumieńcem. Przez moment pożałowała, że była wobec Flory aż tak szczera w pierwszych tygodniach ich przyjaźni. Oczywiście, wówczas kipiały w niej emocje i musiała się nimi z kimś podzielić. Na szczęście nie wyjawiła Florze swego najmroczniejszego sekretu.
– Ja go po prostu rozczarowałam – wyznała otwarcie, siląc się na beztroski ton.
W młodości nieustannie była rozczarowaniem dla obojga rodziców, toteż skłonność do wynajdywania w sobie wad i koncentrowania się na nich stała się jej drugą naturą. W swoim czasie matka zgłosiła ją do młodzieżowego konkursu piękności, jednak nieśmiałość i powściągliwe usposobienie nie pozwoliły dziewczynce na nim zabłysnąć. Jako bujająca w obłokach nastolatka nie poradziła sobie również na kursie dla przyszłych urzędniczek. Przez to rozwiała drugie sekretne marzenie matki o tym, że jej córka zostanie dynamiczną i efektywną asystentką jakiegoś milionera, który pewnego dnia szaleńczo się w niej zakocha. Matka żyła w świecie złudzeń, które oprócz alkoholu stanowiły jej jedyną ucieczkę przed okropną rzeczywistością nieudanego małżeństwa.
Ojciec Jemimy, marzący jedynie o zdobyciu fury pieniędzy bez konieczności choćby zwleczenia się z kanapy, pragnął, aby córka została modelką. Jednak ona nie dość urosła, a nie miała też bujnych kształtów, niezbędnych dla innego typu modelek. Po śmierci żony Stephen Grey chciał zmusić córkę do przyjęcia posady tancerki w nocnym klubie jego kumpla, a gdy odmówiła, pobił ją i wyrzucił z domu. Dopiero po kilku latach ponownie spotkała ojca w okolicznościach, o których wolałaby zapomnieć.
Tak, Jemima wcześnie nauczyła się, że ludzie oczekują od niej więcej, niż jest w stanie im dać – i niestety, tak stało się również w jej małżeństwie. Dopiero gdy po rozstaniu z mężem rozpoczęła samodzielne życie i zaczęła prowadzić własną kwiaciarnię, zyskała pewność siebie.
Jednak kiedy wcześniej poznała Alejandra i z miejsca się w nim zakochała, wydawało się, że spełniły się wszystkie jej marzenia. Poślubiła bogatego i wykształconego cudzoziemca ze starej, szacownej rodziny, toteż naprawdę uwierzyła, że skoro ziściło się niemożliwe, poradzi sobie z wszelkimi przeciwnościami. Niestety, szybko przeżyła gorzkie rozczarowanie, gdy okazało się, że nie potrafi sprostać wygórowanym standardom tego małżeństwa. Dręczyła się swym niskim pochodzeniem społecznym, jednak największy błąd popełniła, zaprzyjaźniając się zbyt blisko ze swoim szwagrem Markiem. Usprawiedliwiało ją to, że gdyby Alejandro jej nie zaniedbywał i pomógłby odnaleźć się w nowej sytuacji w obcym kraju, nie czułaby się tak samotna i nie szukałaby tak chętnie towarzystwa Marca. Darzyła szwagra szczerym podziwem, toteż zabolało ją, że po rozpadzie jej małżeństwa nawet nie próbował się z nią skontaktować.
– Ten twój mąż nie był ciebie wart – stwierdziła teraz stanowczo Flora. – Jednak powinnaś powiadomić go o urodzeniu Alfiego, zamiast ukrywać ten fakt jak coś wstydliwego.
Jemima znów się zaczerwieniła. Uświadomiła sobie z bólem, że gdyby wyjawiła całą prawdę, przyjaciółka zapewne odwróciłaby się od niej.
– Obawiam się, że jeśli Alejandro dowie się o Alfiem, zrobi wszystko, aby zyskać prawo do wyłącznej opieki nad nim i zabrać go z powrotem do Hiszpanii – odrzekła z ciężkim westchnieniem. – On bardzo poważnie traktuje swoje obowiązki wobec rodziny.
– Skoro tak, to istotnie postępujesz słusznie – przyznała z wahaniem Flora. – Jednak nie możesz wiecznie zatajać przed nim istnienia syna.
– Chwilowo to najlepsze rozwiązanie – oświadczyła Jemima i odstawiła filiżankę z kawą, ponieważ zadźwięczał dzwonek nad drzwiami kwiaciarni i musiała obsłużyć klienta.
Niedługo potem pojechała dostarczyć kwiatowe ozdoby na wieczorne przyjęcie w jednej z wielkich podmiejskich rezydencji. W drodze powrotnej odebrała Alfiego z przedszkola. Wynajmowała mały domek z ogródkiem, w którym chłopczyk miał piaskownicę i huśtawkę.
Czasami wydawało jej się jedynie fantastyczną bajką to, że jeszcze nie tak dawno była żoną hiszpańskiego hrabiego Alejandra Navarry Vasqueza i mieszkała w zamku Castillo de Halcón – zabytkowej budowli pełnej bezcennych dzieł sztuki. Stara hrabina nie pozwalała jej niczego zmienić w wystroju wnętrza zamku, który uważała nadal za swoją własność. Jemima często czuła się tam jak nielubiana sublokatorka. Nie odpowiadały jej również ceremonialne formy, przebieranie się do kolacji w wieczorowe stroje, sztywny stosunek do służby, a także konieczność zabawiania ważnych gości Alejandra.
Szukając zalet tego małżeństwa, pomyślała natychmiast o swym przystojnym mężu. Kochała go i podziwiała, lecz stale miała nieodparte wrażenie, że nie dorasta do jego poziomu i pozycji społecznej. Uświadomiła sobie, że najlepsze rzeczy w jej życiu wydarzyły się za sprawą przypadku. Tak było z nieplanowanym poczęciem Alfiego, z awarią jej samochodu akurat w Charlbury St Helens, gdy opuściła Hiszpanię, z poślubieniem Alejandra, a nawet, o ironio, z okolicznościami, w jakich go poznała.
Szofer Alejandra potrącił ją na parkingu, gdy jechała na rowerze. Miała wtedy dzień wolny od pracy recepcjonistki w pobliskim hotelu, a używanie roweru było dla niej koniecznością w tej wiejskiej okolicy niemal pozbawionej komunikacji autobusowej. Imponujący mercedes zahamował z piskiem opon. Alejandro i szofer wysiedli sprawdzić, czy nie odniosła obrażeń. Istotnie, miała zdarte kolano i posiniaczone biodro. Zanim się obejrzała, jej uszkodzony rower oddano do naprawy w miejscowym serwisie, a ją samą ulokował wygodnie w luksusowej limuzynie i zawiózł do najbliższego szpitala najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek spotkała. Żałowała, że już wówczas nie zorientowała się, jak bardzo ten człowiek potrafi być apodyktyczny i głuchy na wszelkie argumenty – pomimo protestów Jemimy, że nic poważnego jej się nie stało, na polecenie Alejandra prześwietlono jej kolano, a potem zdezynfekowano i zabandażowano otarcie skóry.
Przeżyła wtedy miłość od pierwszego wejrzenia. Dotąd nie wierzyła, że coś takiego w ogóle istnieje, a ponadto dorastając, poprzysięgła sobie, że nigdy nie pozwoli, by jakikolwiek mężczyzna zyskał nad nią taką władzę, jaką jej ojciec zawsze sprawował nad matką. Lecz mimo to zakochała się w Alejandrze Navarro Vasquezie, gdy tylko go ujrzała.
Zanim się jej oświadczył, przeżyła kilka miesięcy udręki. Spotykali się ze sobą, lecz Alejandro często nie dzwonił pomimo obietnic, w ostatniej chwili odwoływał randki i dawał się fotografować reporterom prasowym z innymi kobietami. Duma Jemimy głęboko ucierpiała, lecz pojmowała, że ten wyniosły hrabia przeżywa wahania i rozterki spowodowane dzielącą ich przepastną różnicą pochodzenia i pozycji społecznej. W końcu jednak poprosił ją o rękę i oznajmił, że są sobie przeznaczeni.
Okazało się, że w rzeczywistości pasują do siebie jak ogień i woda, pomyślała teraz Jemima z bolesną rezygnacją, przewracając się w nocy bezsennie w łóżku i rozpamiętując utraconą przeszłość.
Nazajutrz od rana krzątała się w pracy. Był zimny wczesnowiosenny dzień, a poza tym w kwiaciarni zawsze panował chłód, gdyż zbyt wysoka temperatura szkodziła roślinom. Jemima przemarzła, poszła więc na zaplecze i włożyła czarną kurtkę z polarem. Alfie jeździł na trójkołowym rowerku po małym podwórzu za domem i wydawał donośne dźwięki naśladujące warkot silnika.
Gdy wróciła do sklepu, usłyszała, jak ktoś powiedział:
– Jemimo...
Miała nadzieję już nigdy nie usłyszeć tego głębokiego, zmysłowego męskiego głosu. Zacisnęła powieki i nie odwróciła się, wmawiając sobie, że to tylko złudzenie.
Nagle napłynęło wspomnienie tego, jak budziła się w łóżku z Alejandrem po upojnej nocy. Natychmiast przypomniała sobie również z bólem, że gdy zaszła w ciążę, przestała go pociągać.
I oto teraz zjawił się tutaj ten jej mąż, którego niegdyś pokochała i pożądała, a on nieustannie dręczył ją, gardząc jej słabością. Zszokowana otworzyła fiołkowe oczy i przyjrzała się z niedowierzaniem aroganckiej twarzy o patrycjuszowskich wysokich kościach policzkowych, prostym nosie i zmysłowych ustach. Był nadzwyczaj przystojnym mężczyzną i prezentował się olśniewająco w nieskazitelnie skrojonym czarnym garniturze i drogich błyszczących butach. Zawsze wyglądał nienagannie, pomyślała tępo. Tylko w łóżku bywało inaczej, gdy namiętnie wbijała mu paznokcie w plecy. Nagle zapragnęła go gwałtownie i to wprawiło ją w panikę.
– Co ty tu robisz? – spytała bez tchu.