W kierunku azjatyckiego przywództwa - ebook
W kierunku azjatyckiego przywództwa - ebook
Tom, który obecnie prezentujemy, składa się z dwudziestu studiów. Ich autorzy analizują tytułową problematykę z różnych perspektyw.
[...] Zamieszczone w niniejszej publikacji studia w zamierzeniu redakcji miały przedstawić jak najpełniejszy i aktualny obraz sytuacji w wybranych państwach azjatyckich. Niniejsze opracowanie stanowi fragment większej całości, którą tworzy osiem tomów: cztery w języku polskim i cztery w angielskiej wersji językowej.
Spis treści
Wstęp (Joanna Marszałek-Kawa)
Eugeniusz Jendraszczak
Azja XXI wieku na drodze do przywództwa w świecie o nowym porządku
Patryk Wawrzyński
Wiek Azji? Mityczny Początek a wzrost znaczenia państw azjatyckich w XXI wieku
Krzysztof Dereń
Stosunki UE–Azja. Wzrost znaczenia Azji we współczesnym świecie
Beata Goworko-Składanek
Partnerstwo i współpraca Unii Europejskiej z państwami Azji
Środkowej i Kaukazu Południowego. Analiza dokumentów
Unii Europejskiej
Izabela Borucińska-Dereszkiewicz
Potęgi azjatyckie w polityce UE
Oksana Voytyuk
Potencjał energetyczny centralnoazjatyckich państw oraz interesy wybranych państw w regionie
Adrian Szumowski
Definicje siły w azjatyckich szkołach stosunków międzynarodowych
Małgorzata Pietrasik
Relacje Chiny–ASEAN. Polityczny kontekst współpracy
Marceli Burdelski
Stosunki polityczne Polski i współpraca z krajami Azji-Pacyfiku, Australią i Nową Zelandią
Krzysztof Kozłowski
Państwo Środka a Nowy Jedwabny Szlak. Poradziecka Azja Centralna i Xinjiang w polityce ChRL
Michał Lubina
ChRL w polityce rosyjskiej. Między realpolitik a myśleniem życzeniowym
Joanna Maj
Współczesne relacje amerykańsko-indyjskie
Dagmara Suberlak
Współczesne stosunki bilateralne Chiny–USA.
Współzawodnictwo czy współpraca?
Przemysław Osiewicz
Stosunki chińsko-irańskie na początku XXI wieku: pragmatyczna współpraca czy strategiczny sojusz?
Ramazan Arslan
Geopolityczne i geostrategiczne znaczenie Turcji wobec UE
Wojciech Ruchniewicz
Koncept zachowania twarzy w aspekcie polityki zagranicznej ChRL
Kinga Smoleń
Geopolityczna pozycja Turcji w pozimnowojennym systemie międzynarodowym
Kategoria: | Politologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7780-767-5 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od początku XXI wieku świat z coraz większym zainteresowaniem – niekiedy także i z niepokojeniem – spogląda w stronę Azji. Tempo rozwoju „azjatyckich tygrysów”, również w czasie kryzysu gospodarczego, jest większe od postępów na tym polu państw z pozostałych części świata. W ślad za tym wzrasta znaczenie państw azjatyckich na arenie globalnej.
Tom, który obecnie prezentujemy, składa się z dwudziestu studiów. Ich autorzy analizują tytułową problematykę z różnych perspektyw. Pierwszy blok stanowią teksty poświęcone współczesnej polityce widzianej z perspektywy całej Azji. Zdaniem Eugeniusza Jendraszczaka, Patryka Wawrzyńskiego i Krzysztofa Derenia konsekwentne wysiłki podejmowane w celu podnoszenia potencjału gospodarczego, militarnego i politycznego państw azjatyckich przynoszą rezultat w postaci wzrostu ich znaczenia we współczesnym świecie.
Trzy kolejne rozdziały omawianego tomu poświęcone są z kolei związkom Unii Europejskiej z regionem Azji. Izabela Borucińska-Dereszkiewicz przedstawia miejsce potęg azjatyckich w polityce Unii. Oksana Voytyuk prezentuje szeroki wykład na temat dostępu Unii Europejskiej do surowców energetycznych w Azji Centralnej. Beata Goworko-Składanek natomiast, na podstawie dokumentów unijnych, analizuje partnerstwo i współpracę Unii Europejskiej z państwami Azji Środkowej i Kaukazu Południowego.
W dalszej części książki profesor Małgorzata Pietrasiak, wybitna uczona, uznany autorytet w szczególności w zakresie problematyki wietnamskiej, prezentuje polityczny kontekst współpracy Chińskiej Republiki Ludowej z państwami ASEAN. Polski akcent do omawianego tomu wprowadza zaś Marceli Burdelski, który opisuje stosunki naszego państwa z regionem Azji-Pacyfiku oraz Australii i Oceanii.
Autorem kolejnego rozdziału jest Krzysztof Kozłowski, który analizuje znaczenie państw poradzieckiej Azji Centralnej w dzisiejszej polityce Chińskiej Republiki Ludowej. Na stosunki Chin z Rosją z rosyjskiej perspektywy spogląda z kolei Michał Lubina. Przemysław Osiewicz natomiast zastanawia się, czy stosunki Państwa Środka z Iranem to: pragmatyczna współpraca czy też strategiczny sojusz. W kolejnym tekście prezentowanej książki relacje ChRL ze Stanami Zjednoczonymi w okresie prezydentury George’a W. Busha i Baracka Obamy przedstawia Dagmara Suberlak. Joanna Maj zaś analizuje stosunki amerykańsko-indyjskie.
Tom kończą rozdziały poświęcone Turcji. Ramazan Arslan omawia geopolityczne i geostrategiczne znaczenie tego państwa w polityce unijnej. Kinga Smoleń rozwija ten wątek, oceniając geopolityczną pozycję Turcji w systemie międzynarodowym.
Należy w tym miejscu podkreślić, że zamieszczone w niniejszej publikacji studia w zamierzeniu redakcji miały przedstawić jak najpełniejszy i aktualny obraz sytuacji w wybranych państwach azjatyckich. Niniejsze opracowanie stanowi fragment większej całości, którą tworzy osiem tomów: cztery w języku polskim i cztery w angielskiej wersji językowej. Zachęcam Państwa do ich lektury.
Joanna Marszałek-KawaPatryk Wawrzyński Wiek Azji? Mityczny Początek a wzrost znaczenia państw azjatyckich w XXI wieku
Warto na wstępie rozważań postawić pytanie czy dominacja jednego ośrodka czy też jednej cywilizacji jest zjawiskiem niezwykłym w stosunkach międzynarodowych. Wydaje mi się, że nie – jednak by było to możliwe, nie wystarczyło, w dziejach ludzkości, spełnienie wyłącznie koniecznych wymogów materialnych potęgi, lecz potrzebnym było takie postrzeganie własnej wyjątkowości, które uzasadniać mogło ekspansję i narzucanie swych ram myślenia innym.
Jedną z przyczyn takiego stanu kultury była mityczna argumentacja unikalnej roli danego ośrodka (państwa) w historii świata. Najczęściej czerpała ono z Mitu Początku, opowiadającego o niezwykłości narodzenia się porządku, państwowości czy społeczeństwa. To z jego narracji wyprowadzane mogły być wartości konstytucyjne, pozwalające dowieść, że ten, konkretny ład instytucjonalny czy społeczny jest najlepszym i dlatego właśnie wymuszającym jego przeniesienie wszędzie tam, gdzie sięgają wpływy ośrodka. I ten właśnie ośrodek powinien czerpać, jak to trafnie określił Clifford Geertz, z charyzmy i świętości władzy Centrum¹.
Wystarczy przytoczyć kilka wybranych przykładów. Aleksander Macedoński jednocząc ówczesny znany mu świat, kierował się ideą mitycznej panhelleńskiej wyjątkowości, przeciwstawionej barbarzyństwu reszty ludzkości. Inkowie, podbijając liczne sąsiednie plemiona oraz tworząc jedno z największych państw świata także uzasadniali swe działania mitycznym pochodzeniem i predestynacją do czynów nieosiągalnych dla innych.
A z drugiej strony, starożytny Egipt, pomimo swego niezwykłego stopnia rozwoju oraz ogromnego potencjału nie zdołał poszerzyć domeny swej dominacji. Wydaje mi się, że w znaczącym stopniu właśnie dlatego, że mityczne narracje nastawiały się na obronę porządku zjednoczonych dwóch państw, nie zaś na ekspansję, która oznaczać mogłaby zanieczyszczenie świętego ładu poprzez absorpcję inności. Nieco inaczej należy ocenić przypadek średniowiecznych Mongołów, którzy zdołali podbić – na owe czasy – niewyobrażalne przestrzenie, lecz brak im było kulturowego uzasadnienia by podtrzymywać wprowadzony nowy porządek, w związku z czym ich domena systematycznie ulegała ograniczeniu, a państwo popadło w wewnętrzne rozbicie.
Najnowsza historia świata dostarcza kolejnych argumentów, szczególnie istotnych dla przedmiotu rozważań. Wiek XIX określić można czasem wyłącznej dominacji Europy. Przemawiały za tym argumenty natury rozwojowej, ekonomicznej, militarnej czy ustrojowej. Państwa Starego Kontynentu posiadały instrumenty, które pozwalały im na narzucenie innym swej dominacji, jednak ich wykorzystanie zależało od aspektów kulturowych. Oczywiście, istotą ówczesnego ładu było europejskie zapotrzebowanie na dobra i surowce występujące w innych regionach świata. A jednak drogi do ich zdobycia były dwie: uzależnienie polityczne i gospodarcze (dominacja) lub pokojowy, nawet jeśli nie równoprawny, handel.
Mimo istniejącej pokojowej alternatywy, Europa zdecydowała się na podbój – i choć wybór ten można by uzasadniać w kategoriach realizowania interesów państwowych, to wolałbym zwrócić uwagę na ich konstruowanie. Nowożytna europejskość kształtowana była bowiem w oparciu o mityczne uznanie własnej wyjątkowości, jako cywilizacyjnego centrum świata, oraz w odniesieniu do religii chrześcijańskiej, z jej niezwykle silnym dążeniem do ekspansji i nawracania niewiernych .
Wreszcie wiek kolejny zdominowany został przez dwie rywalizujące ideologie, symbolizowane przez dwa supermocarstwa: Stany Zjednoczone i Związek Sowiecki. Tu podobnie, obok spełnienia materialnych warunków koniecznych, spełniony został wymóg kulturowy. Amerykanie odwoływali się bowiem do wolnościowego Mitu Rewolucji Francuskiej oraz mitycznego rozumienia własnej wyjątkowości i roli centrum świata². Z kolei Sowieci odnosili się do dwóch współzależnych systemów mitycznych: mitologii marksistowskiego komunizmu i wielkoruskiego szowinizmu narodowego, zaadoptowanego przez stalinizm³. I to z tej rywalizacji wyłonił się ład, który na półwiecze skuł świat kajdanami narzuconej dominacji, w której niedawne europejskie mocarstwa zachowały swą niezależność, kosztem globalnych wpływów.
Niezwykle często stawia się pytanie jakim będzie XXI wiek, którego już ponad dekadę mamy za sobą. Na takim samym etapie, dwa stulecia wcześniej, nie sposób było przewidzieć dalszych losów, bowiem trwające sukcesy Napoleona Bonaparte kazały sądzić, że będzie to raczej wiek wielkiej dominacji Francji i ideologii wolnościowej. Sto lat później, Stany Zjednoczone wciąż pozostawały w dobrowolnej izolacji, a zwycięstwo komunizmu w carskiej Rosji było wręcz nieprawdopodobne. Dopiero wojenne zburzenie istniejącego porządku przynosiło zmianę: ostateczne klęska Napoleona, a wiek później dwie wojny światowe.
W publicystyce i rozważaniach naukowych można spotkać się z licznymi hipotezami dotyczącymi losów XXI wieku. Część komentatorów, szczególnie po atakach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton (11 września 2001 r.) utrzymywała, że będzie to stulecie zderzenia cywilizacji, w myśl teorii zaproponowanej przez Samuela P. Huntingtona⁴. Inni podkreślali, że utrzymana zostanie amerykański mono-centryzm, inni uzasadniali, że świat zostanie spolaryzowany przez – współpracujące ze sobą, wbrew wizji zderzenia cywilizacji – ośrodki cywilizacyjne. Kolejni szukali nowych (lub też nowych-starych) mocarstwowych Centrów: zjednoczonej Europy, odrodzonej Rosji, modernizujących się Brazylii, Indii czy Meksyku, demograficznie prężnego Bliskiego Wschodu, a przede wszystkim Chińskiej Republiki Ludowej, czy szerzej całej Azji Wschodniej, za którą przemawiają: tradycja cywilizacji, potencjał ludnościowy i gospodarczy oraz osłabienie dotychczasowych mocarstw globalnych.
I chciałbym właśnie odpowiedzieć (częściowo) na pytanie: czy XXI wiek może być Wiekiem Azji? Czy ta część świata może zdominować pozostałe i choćby w niewielkim stopniu narzucić innym swą dominację? Nie mam zamiaru rozpatrywać zmiennych demograficznych, ekonomicznych czy militarnych (dlatego odpowiem tylko częściowo), lecz skoncentrować się na kwestii kulturowego uzasadnienia dla takiego porządku świata.
Sieć pojęciowa
Nim postaram się udzielić odpowiedzi na powyższe pytanie chciałbym nieco uwagi poświęcić samej sieci pojęciowej, z której będę korzystał omawiając problem. Pozwoli mi to nakreślić pewne ramy, a zarazem raz jeszcze uzasadnić swą tezę o kulturowym pochodzeniu dominacji, którą powyżej obrazowałem wybranymi przykładami historycznymi.
Fundamentalnym jest zatem zagadnienie pochodzenia dominacji. Kenneth N. Waltz, wybitny teoretyk realizmu strukturalnego, uzasadniał, że dążenie do niej rodzi się z obawy przed uzależnieniem od innych. Współpraca przynosi bowiem korzyści dopóki dopóty wszyscy jej uczestniczy zadowoleni są z takiego stanu porządku międzynarodowego i żaden z nich nie dąży do rewizji ładu. Ponadto import i eksport pogłębiają zależności i powodują, że państwo staje się podatne na presję ze strony swych partnerów, będąc zmuszonym do dostosowywania się do ich wymagań czy żądań⁵. A zatem jeden podmiot narzuca swą dominację drugiemu by uniknąć wydarzenia odwrotnego, a także aby ograniczyć możliwą presję z jego strony.
Nie zaskakuje więc, że zrodzona w czasie zimnej wojny koncepcja Waltza podlegała krytyce. Joseph S. Nye zwrócił uwagę, że współcześnie dominacja nie może mieć już takiego charakteru, bowiem współpraca międzynarodowa przestała być rozumiana jako gra o sumie zerowej, a ponadto bez rozwiniętego handlu zagranicznego każde państwo popadłoby w wyniszczającą izolację. Stąd też zaproponował by patrzeć na ten problem przez pryzmat atrakcyjności idei i naśladownictwa społecznego w stosunkach międzynarodowych – proponując zmianę w rozumieniu dominacji: z fizycznego uzależnienia na kulturowe przyciągnięcie do atrakcyjniejszego centrum, dającego lepsze warunki rozwojowe⁶.
O krok dalej poszedł jeszcze społeczny konstruktywizm Alexandra Wendta. Poddając krytyce materializm dominujących paradygmatów teorii stosunków międzynarodowych stwierdził, że tym, co najważniejsze jest społeczne podzielanie wiedzy i wspólne nadawanie znaczeń, których rozumienie dopiero pozwala definiować interesy i tożsamości państw⁷. Wendt twierdzi wprost, że mocarstwowość czy dominacja są wyłącznie tym, co jest rozumiane pod tym pojęciem i co najważniejsze, podlega procesom kulturowej zmiany⁸. I dodaje, że wiedza jest w pełni zależna od państw, które ją powielają – to z ich przekonań i oczekiwań powoływane są konstrukcje, na których później opiera się rozumienie świata i zachodzących w nim procesów⁹.
Dominacja – do czego skłaniam się – powinna być rozumiana nie jako obiektywny stan, niezmienny w procesie historycznym i polegający na wypełnieniu ściśle określonych kryteriów. Lecz jest właśnie zmiennym wyobrażeniem – na czym innym polegała ona dla Aleksandra Macedońskiego, Napoleona czy Józefa Stalina; inaczej rozumieli ją starożytni Egipcjanie, inaczej Inkowie, a całkowicie inaczej XX-wieczni przywódcy amerykańscy. I być może znacznie zmieni się sposób jej definiowania w przeciągu trwającego stulecia.
Jednak kwestia dominacji jest tylko jedną stroną zjawiska, które chciałbym rozważyć. Drugą jest znaczenie mitów kulturowych, jako źródła wiedzy i konstytucji wartości. I w tym znaczeniu tego określenia będę używać, nie podejmując się dociekania jego prawdziwości czy historycznej zasadności – rozumiejąc go po prostu jako pewną formę wiedzy, opierającą się na znaczeniach symbolicznych i emocjach, a zarazem przeciwstawną poznaniu naukowemu.
Mit jest więc, jak określił to Mircea Eliade, „historią prawdziwą” danej kultury i społeczności. Stanowi model rozumienia przeszłości (w klasycznej formie pozahistorycznego prapoczątku), który uzasadnia istnienie określonych wartości oraz ich znaczenie dla przetrwania świętego porządku. Staje się źródłem postaw, których sens oparty jest na symbolicznej łączności z bohaterami mitów, pozwalających odtworzyć ich niezwykłe czyny¹⁰.
Z kolei Claude Levi-Strauss widzi w nim źródło odwiecznych kulturowych opozycji, sposób opisywania ich wzajemnego przenikania się i zwalczania. Jego język, choć tak może się pozornie wydawać, nie służy do opowiadania o przeszłości, lecz do przekazywania wyznaczników porządku, do tworzenia świata w zgodzie z świętym ładem praczasu¹¹. I na to również zwraca uwagę Bronisław Malinowski, pisząc, że mit nie ma na celu zastąpić człowiekowi wiedzy historycznej, lecz ma podać mu uzasadnienie postaw, wartości moralnych oraz utrwalić istniejący porządek społeczny (Malinowski stwierdza wprost, ma legitymizować nierówności)¹².
A zatem, dla niniejszych rozważań nakreślić mogę dwubiegunowy model. Z jednej strony umiejscawiam to, co pochodzące od mitów: rozumienie Początku, z drugie zaś to, co pochodzące od dominacji: koncepcję Wieku Azji. Pozwala mi to nakreślić obraz wzajemnych zależności tych dwóch problemów, ich przenikanie się i ścieranie, które sprowadzić można do „zderzenia” porządku symbolicznego i mocarstwowości kulturowej (rys. 1).
Przedstawione w nim pojęcia nie wymagają – jak mi się wydaje w większości – szerszego wyjaśnienia. Oczywistym jest, że w przestrzeni politycznej Mit Początku stanowi źródło pamięci przeszłości, będąc niejako pra-polityką historyczną, zaś w przestrzeni gospodarczej, uzasadniać miał określone zachowania i tworzyć ich wzorce w zgodzie z konstytuowaną przez siebie moralnością. Równie oczywistym jest fakt, iż potencjalna dominacja Azji Wschodniej oznaczać musiałby wyzwania rzucone innym ośrodkom cywilizacyjnym na tych właśnie przestrzeniach: politycznej oraz ekonomicznej. I tam właśnie starcia byłyby najbardziej widoczne.
Rys. 1 Sieć pojęciowa problemu
Źródło: opracowanie własne.
Jednakże najważniejsze rozegrać musiałoby się w przestrzeni kulturowej. Porządek symboliczny ustanowić musiałby zdolność do mocarstwowości kulturowej. A zatem zaistnieć musiałby taki związek między mitycznym rozumieniem przeszłości i pochodzenia porządku rzeczy, aby mogła wyprowadzona zostać z niego potęga i za nią dominacja – a więc mocarstwowość symbolicznej, którą zdefiniowałem jako taką formę mocarstwowości, której obowiązywanie jest zależne od treści kulturowych i sposobów rozumienia Rzeczywistości, nie zaś jako bezpośredni skutek zaistnienia określonych okoliczności materialnych¹³.
By udzielić odpowiedzi należy więc dokładnie przeanalizować sens narracji o Początku i kreśląc ich, ukierunkowany na przyszłość, przekaz, odnieść je do wyzwań współczesnego świata oraz idei, mówiącej, że XXI wiek będzie stuleciem Azji. Z racji, że znaczna część komentatorów twierdzi, że będzie to czas nie tyle całego kontynentu, co raczej Chin, to właśnie z mitologii tej cywilizacji postanowiłem uczynić punkt wyjścia dalszej części rozważań.
Chińskie narracje o Początku
Lihui Yang i Deming An podkreślają, że choć może wydawać się to niezwykłym, znaczenie starożytnych mitów w kulturze chińskiej jest wciąż ważne. Wciąż uznawane są one za istotne i cenione społecznie źródło wiedzy o praprzeszłości, starożytnej państwowości, pochodzeniu ludów, lokalnych dziejach czy też aktach dokonanych przez mitycznych bogów. Yang, badając kult bogini Nüwy , zaskoczony był faktem, że Chińczycy go podtrzymujący w większości uważają mity jej dotyczące za prawdziwe i wiarygodne¹⁴.
W starożytnej chińskiej mitologii stworzenie świata związane jest z olbrzymem Pangu (Phan-ku), który bądź to rozbił kosmiczne jajo, symbolizujące jedność i różnorodność pierwiastków Yin i Yang, bądź umierając, stał się – na skutek podziału i transformacji swego ciała – podstawą całego świata oraz źródłem istnienia ludzi, którzy powstali z insektów żerujących na ciele mitycznego kreatora¹⁵. Pozwalało to konstruować charakterystyczny dla cywilizacji chińskiej obraz świata opartego na odwiecznej i pozahistorycznej jedności i dychotomiczności wszechrzeczy.
Pochodzenie człowieka nie zostało jednak w pełni przypisane Pangu. Popularniejszą stała się opowieść mówiąca o stworzeniu ludzi przez potężną boginię Nüwę, która po rozdzieleniu nieba od ziemia rozpoczęła kreację swymi dłońmi formując żółtą ziemię. Praca ta niezwykle ją wyczerpała i zajmowała niezwykle dużo czasu, dlatego też postanowiła ułatwić ją sobie przeciągając glebę sznurkiem. Przyspieszyło to znacznie postęp jej działań, jednakże stworzeni tak ludzie byli mniej doskonali niż uformowani za pomocą dłoni. W ten sposób uzasadniano rozróżnienie na klasy społeczne, a własnoręczne wykonanie przez Nüwę oznaczało nobilitację¹⁶.
W ten prosty sposób wytłumaczone zostało fundamentalne rozróżnienie na panujących i poddanych, a dodatkowo – zgodnie z sugestią Malinowskiego – nadano mu wymiar nienaruszalnej świętości, odwiecznego porządku rzeczy. Stąd też pierwotna boska ingerencja Nüwy interpretowana była jako nadanie porządku społecznego, którego utrzymanie oznacza podtrzymywanie woli stwórcy człowieka oraz zachowywanie ładu symbolicznego. Stratyfikacja nie była zatem przypadkowa, była wynikiem trudu z jakim przyszło bogini tworzyć wielkie rody i jej decyzji, że nie wszyscy ze stworzonych ludzi mają odpowiadać ideałowi, lecz by spełniać swą ziemską rolę potrzebują wyłącznie samego aktu kreacji.
W innej wersji tegoż mitu, opowiadającej o stworzeniu człowieka, Nüwa i jej starszy brat Fuxi postanowili suszyć na słońcu ulepionych z gliny ludzi. Lecz gdy zaczął padać deszcz, zaczęli w pośpiechu zbierać stworzone przez siebie istoty, zbierając je miotłą do pojemnika – niestety, nie wszyscy z ulepionych zdążyli wyschnąć, toteż niektórym z nich odpadły kończyny lub uszkodzone zostały oczy i uszy. Tak tłumaczono w starożytnych Chinach pochodzenie niepełnosprawności, czyniąc z niej w mniejszym stopniu zamysł boskich twórców, co kwestię całkowitego przypadku, a więc zupełnie inaczej niż w odniesieniu do porządku społecznego¹⁷.
Niemniej jednak porządek ustanowiony czy to przez samą Nüwę, czy też przez nią i Fuxiego miał odzwierciedlać harmonię wszechświata, jego uniwersalny dualizm pierwiastków Yin i Yang, pierwszego reprezentującego to, co żeńskie , drugiego to, co męskie . Na tej dychotomii opierał się cały mityczny świat cywilizacji chińskiej i ukształtowało się chińskie rozumienie świata¹⁸.
Odwieczną harmonię oddaje również narracja o początkach państwa chińskiego. Jego zjednoczenia dokonał reprezentujący Centrum świata i żywioł ziemi Żółty Cesarz Huang Di (ponadto, władającym – wraz ze swym podwładnym Houtu – czterema kierunkami świata), który początkowo zjednoczył się z symbolizującym Południe i żywioł ognia Yan Di by pokonać pozostałych trzech cesarzy: Shaohao (Zachód i metal), Taihao (Wschód i drewno) i Zhuanxu (Północ i woda). Jednak, gdy świat został podzielony na dwa królestwa: Żółtego i Czerwonego Cesarza, zaczęli oni postępować całkowicie inaczej. Huang Di oparł swoje rządy na łaskawości, miłości i życzliwości, czym zjednał sobie wielki szacunek i wierność wszystkich swych poddanych, zaś jego brat Yan Di nie kierował się tymi wartościami.
Dlatego też ostateczna walka między braćmi, długa i wyczerpująca, była nie tylko rywalizacją o władzę, lecz także batalią pomiędzy modelami jej sprawowania. Zwycięstwo łaskawego i miłującego Huang Di oznaczało, że zjednoczone cesarstwo takimi właśnie wartościami musi się kierować, a kolejni jego władcy powinni postępować zgodnie z ustanowionymi przez mitycznego zwycięzcę regułami¹⁹. Następnie, jak głosi tekst Shanhaijing, walcząc z Chiyou (bogiem wojny i wynalazcą uzbrojenia wojskowego), w której obaj zabiegali i wykorzystywali wsparcie bogów, to Huang Di uzyskał ostateczną przewagę i zabił swego wroga, tym samym utwierdzając swoją władzę²⁰. Stał się twórcą Chin, od jego pierwotnej domeny cesarskiej nazwanej Państwem Środka, przez innych władców uznany został za Syna Niebios²¹.
Narracja ta dowodzi ponadczasowości dwóch idei charakterystycznych dla chińskiej wizji świata: nadrzędności Centrum jako ośrodka zdolnego do zdominowania swego otoczenia oraz konsolidacji wewnętrznej jako wymogu niezbędnego do budowania cywilizacji. To Huang Di zdołał stworzyć z Chin środek świata, jednocząc wokół swej domeny pozostałe cztery cesarstwa, dokonując tego po wyczerpującej walce, w której uzyskał boską legitymizację i dowiódł swej wyższości. Dokonane zjednoczenie jest również początkiem wspaniałego rozwoju cywilizacyjnego, który niósł za sobą niezwykłe odkrycia techniczne, postęp medycyny oraz dorobek filozofii, co wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie dzieło Żółtego Cesarza, pana Centrum i żywiołu ziemi.
Inne azjatyckie narracje o Początku
Jednakże nie można ograniczyć się wyłącznie do mitologicznego dorobku starożytnych Chin, który choć niepowtarzalny, nie umożliwia odpowiedzi na pytanie o Wiek Azji. Pragnę uwzględnić zatem inne narracje z obszaru Azji Południowej, Azji Wschodniej oraz – poniekąd jako próbę kontrolną – Pacyfiku. Wierzę, że dzięki temu uda mi się zobrazować własne rozumienie przenikania się porządku symbolicznego i mocarstwowości kulturowej.
W Japonii, początkowo będącej pod całkowitym wpływem cywilizacji chińskiej, rozumienie początku państwa ukształtowane zostało nieco inaczej. Jego powołanie związane jest nie tyle z uniwersalną rywalizacją żywiołów, które reprezentowało pięć domen, lecz z bezpośrednią ingerencją boską, która dała początek państwowości i dynastii panującej.
Amaterasu, szintoistyczna bogini słońca, córka Izanagiego²², postanowiła zaprowadzić na świecie porządek i zdecydowała się wysłać swego syna by ten na ziemi sprawował sprawiedliwe i mądre rządy. On jednak odmówił. Dlatego też wysłała swego ulubionego wnuka Jimmu Tennō by ten zapoczątkował dynastię cesarską opuszczając niebiosa i stając się ludzkim władcą. By na wieki utrwalić swą więź z utworzonym państwem przekazała wnukowi trzy artefakty, które stały się mitycznym dowodem jedności Amaterasu i Japonii: lustra Yata Kagami, miecza Kusanagi oraz girlandy drogocennych kamieni Magatama²³. Stąd też brało się – przez wieki – postrzegania cesarza jako istoty boskiej, nim po traumie II wojny światowej cesarz Hirohito formalnie zrzekł się takiego traktowania głowy państwa przez poddanych.
Jimmu Tennō, tytuł Boskiego Wojownika (gdyż to właśnie oznacza jego imię) zyskał dopiero po swej śmierci, za życia tytułowany był zaś Toyo-Mike-Nu lub Kamu-Yamato-Iware-Hiko. W stworzonej w XVIII wieku pracy historycznej Nihongi, opowiadano, że zjednoczenie japońskich prowincji wymagało od Jimmu Tennō zgromadzenie licznej armii i floty, a i tak jego zwycięstwo możliwe było dzięki boskim ingerencjom, choć nie bezpośrednim. Bóg burzy Take-Miazuchi zesłał mu miecz, który zapewnić miał mu tryumfy, a jednocześnie odmówił Amaterasu zasadności osobistego zaangażowania się panteonu w ziemskie dzieło pierwszego cesarza²⁴.
Boska ingerencja Amaterasu zapoczątkowała więc istnienie państwa japońskiego. Ogólnie, stanowiła centralne bóstwo szintoistycznych wierzeń, to jej oddawano największą część w czasie festiwalu zbiorów, dziękując za owocne plony i połowy²⁵. Jednakże z czasem jej pozycja zaczęła ulegać osłabieniu ze względu na napływające z kontynentu prądy antyfeministyczne. Niemniej jednak mit o Jimmu Tennō po czasy współczesne stanowił jedno z uzasadnień japońskiego trwania ładu instytucjonalnego, którego filarem była, mająca boskie pochodzenie, dynastia cesarska oraz sam cesarz, będący potomkiem najbardziej wpływowej z istot boskich.
Z racji cywilizacyjnej odmienności, hinduistyczne narracje o Początku ukształtowane zostały całkowicie inaczej. Skonstruowane są w oparciu o odwieczną walkę dobra ze złem, które – jak to jest przedstawione choćby w micie o ubiciu oceanu mlecznego – pozwala ustanowić taki porządek, w którym pierwiastek dobra może uzyskać dominację²⁶.
W wierzeniach hinduistycznych swe istotne miejsce znajdowały także pytania o pochodzenie człowieka oraz trwałość istniejącego porządku społecznego – i odpowiedzi na nie udzielane odnosiły się do symbolicznej przestrzeni mitów. Narracje te opowiadały o pochodzeniu czterech kast hinduskich (Braminów, Kszatrija, Wajśja, Śudra), wywodząc ich dzieje od rozdzielenia kosmicznej istoty Purusha, z której to powołani do życia zostali także bogowie, demony oraz zwierzęta. W pierwszej kolejności tworzy więc to z ludzi element uniwersalnego porządku, część całości jaką tworzy wszechświat. W drugiej zaś utrwala istniejącą stratyfikację społeczną, która – jako boska i odwieczna – nie może podlegać ludzkiej ingerencji. Tym bardziej, że prawa rządzące światem i ludzkim społeczeństwem przekazane zostały bezpośrednio przez Króla Râmę, występującego pod jednym ze swych wcieleń²⁷.
Do narracji azjatyckich odnieść można narracje pacyficzne. Przywołam jedynie jedną, polinezyjski Mit Początku z Tahiti. Opowiada on, że bogowie Ta’aroa i Tū wspólnie uznali za konieczne stworzenie ludzi i zasiedlenie nimi świata: stworzyli więc z czerwonej ziemi pierwszego człowieka Ti’i, który poślubił boginię Hinę. Ich dzieci stały się protoplastami rodzin królewskich wyspy – ari’i. Pozostali zwykli ludzie – manahune – zostali po prostu, w bliżej niewyjaśniony sposób, wyczarowani przez Ti’i i Hinę. Wszelkie uprzywilejowanie pochodzi więc od pierwotnej, mitycznej kreacji świata, a więc stratyfikacja społeczna ustanowiona została wraz z samym aktem stworzenia człowieka i tym samym uświęcona²⁸.
Odbiegają od tego standardu mity ludu Hui, chińskich muzułmanów, którzy wyprowadzają swoją wizję Początku z opowieści koranicznej. Pierwsi ludzie: Adan i Haowa, pierwotnie byli aniołami, którzy złamali niebiańskie zasady dotyczące zakazanego drzewa. Strąceni wznosili do Allaha modły o łaskę, którą ostatecznie było ustanowienie świętego małżeństwa między pierwszymi ludźmi, którzy dali życie siedemdziesięciu dwóm parom bliźniaków: chłopcu i dziewczynce, którzy rozprzestrzenili się po świecie²⁹. Nie sposób nie dostrzec, że bardziej niż do azjatyckich narracja ta przynależna jest do tradycji bliskowschodniej, dającej początek trzem wielkim religiom monoteistycznymi, w tym islamowi.
Porządek symboliczny versus mocarstwowość kulturowa
Jakie zatem wnioski można postawić odnosząc przedstawione powyżej narracje mityczne do sieci pojęciowej problemu? Przede wszystkim jeden: kultury azjatyckie posiadają wspólny rdzeń przywiązania do tradycji i nie-rewolucyjne podejście do porządku społecznego. A zarazem nie uznają się za jedyny właściwy model rozumienia świata, nie podkreślają swej ekspansywnej wyjątkowości, a raczej – niczym mitologia starożytnego Egiptu – nakazują skoncentrować swe starania na utrzymaniu istniejącego odwiecznego ładu na terytorium domeny mitycznej.
Oczywiście, choćby w przypadku Chin należy uwzględnić także inne czynniki kulturowe: dziedzictwo konfucjanizmu oraz buddyzmu, w nie mniejszym stopniu niż starożytne wierzenia formujących chińskość i miejscowe rozumienie świata. Ponadto, należy pamiętać także o znaczeniu mitologii komunistycznej, która od ponad półwiecza oddziałuje na definiowanie chińskiej tożsamości, a która to ideologia kształtowała się przecież w ramach europejskiego dyskursu filozoficznego poszukującego doskonałej formy rządów, która zdolna byłaby do uzyskania absolutnej dominacji. Jednakże w chińskich realiach wytraciła ona swój pierwiastek ekspansywny, zamykając się właśnie w tradycyjnym utrzymywaniu swej domeny i budowaniu atrakcyjności czy wpływów, nie zaś instrumentów zniewolenia.
Wnioski wypływające z analizy treści mitów Początku ukazują więc raczej niewielką zdolność dążenia do dominacji kultur azjatyckich. Choć z drugiej strony, XX-wieczny japoński militaryzm ukształtował swe pragnienie podboju i zniewolenia sąsiednich narodów właśnie na bazie mitycznego rozumienia roli Japonii jako boskiego centrum cywilizacyjnego, jako ośrodka lepszego, który wypracowała rozwiązania najdoskonalsze. Widoczne było to nie tylko w odniesieniu do innych azjatyckich kultur, lecz w szczególności wobec kultur euroatlantyckich – pochodzenia japońskiej wyjątkowości łatwiej doszukiwać się bowiem w historii kontaktów z Europejczykami, którymi tradycjonalistyczni Japończycy gardzili, niż w trwających od wieków spotkań z sąsiadami.
To trwałość i stabilizacja są kluczowe dla porządku symbolicznego Azji. Wyprowadzić je można z każdej przedstawionej wcześniej narracji (poza, co oczywiste, islamskimi Hui) i umiejscowić jako centralne wartości zgrupowań cywilizacyjnych tegoż regionu świata (rys. 2). Celami, które bogowie stawiają przed ludźmi są więc: utrzymanie układu pozycji i znaczeń symbolicznych, przechowywanie instytucjonalnej ciągłości, podtrzymywanie świętego porządku, a zarazem uznanie, że wszelkie uprzywilejowanie jest niezmienne i pochodzi od boskiej ingerencji u stworzenia świata i przekazywanie, z pokolenia na pokolenie, fundamentalnego, trwałego i ponadczasowego, ładu.
Rys. 2. Czynniki kulturowe trwałości i stabilizaci
Źródło: opracowanie własne.
Jest jednakże jeden aspekt, który przemawia za możliwością urzeczywistnienia idei Wieku Azji. Wyprowadzić go można z mitologii chińskiej, a w zasadzie z narracji o Huang Di, twórcy zjednoczonego Państwa Środka. Opowiada on o fundamentalnej roli Centrum w funkcjonowaniu świata, znaczeniu, które dopełnić może się wyłącznie przy konsolidacji kulturowej i wykształceniu się jednego ośrodka dominującego (rys. 3).
Ryc. 3. Znaczenie fundamentalnej roli Centrum
Źródło: opracowanie własne.
Z niego też wyprowadzić można cztery wnioski, w znacznym stopniu pokrywające się z założeniami chińskiej polityki zagranicznej. Pierwszym jest początkowa równoważność wszystkich ośrodków, z których dopiero możne wykształcić się ten wiodący – co w dyplomacji Pekinu przyjmuje formę polityki równych odległości w odniesieniu do wszystkich najważniejszych partnerów, choć ostatnio zostało to zachwiane zbliżeniem ze Stanami Zjednoczonymi. Drugim jest specjalna rola tego, który odpowiada za porządek rzeczy – dlatego też Chińczycy przywiązują wagę do stabilizacji i utrwalania reżimu bezpieczeństwa międzynarodowego. Trzecim jest niezbędność zjednoczenia do osiągnięcia rozwoju – stąd w działaniach ChRL tyle miejsca poświęca się regionalnej kooperacji i wzmacnianiu współzależności regionalnych. Czwartym jest znaczenie umiejętności przekonania do swych racji i zdobycia przychylności, niczym mityczny pierwszy cesarz, kierujący się łagodnością, miłością i życzliwością – stąd Chińczycy pragną rozwijać swoją pozycję mocarstwa symbolicznego, którego oddziaływanie zależne jest od przekonania innych co do chińskiej wyjątkowości.
Mityczny Początek opowiada o stworzeniu świata, kreacji ludzi i państwa, lecz zarazem wyznacza ramy, w których poruszają się inne narracje. Nie bez przyczyny mity stworzenia uważa się za jedne z najważniejszych – to one w szczególny sposób konstruowały specyfikę danych kultur. I jeżeli dziś umniejsza się ich wagę to wyłącznie ze względu na powszechność przekonania, że tylko naukowe poznanie może prowadzić do stworzenia wiarygodnego źródła wiedzy. Nie jest to jednak prawdą, mityczne ramy odniesienia funkcjonują w społeczeństwie nawet jeśli są nieuświadomione, nawet jeśli przypisuje się je narodowemu charakterowi, mentalności czy też tożsamości. Mity współkształtowały współczesnego człowieka, dlatego też uświadamiając sobie wagę kultury warto i im poświęcić więcej uwagi, szukając w nich wyjaśnień i wskazówek na przyszłość.
Czy XXI wiek będzie Wiekiem Azji? Raczej nie, choć niewątpliwie odgrywać będzie znaczącą rolę, a takie państwa, jak Chiny czy Indie staną się kluczowymi uczestnikami stosunków międzynarodowych, swej roli nie straci bogata i innowacyjna Japonia, a wiele wskazuje, że i ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej) – przynajmniej ekonomicznie – należeć będzie do najważniejszych zgrupowań świata. Jednak cywilizacjom azjatyckim brakuje jednego: kulturowo ustanowionego dążenia do dominacji.Krzysztof Dereń Stosunki UE – Azja. Wzrost znaczenia Azji we współczesnym świecie
1. Wstęp
Azję zamieszkuje około 4,1 miliarda ludzi, czyli 62% światowej populacji. Z tak ogromnym potencjałem ludnościowym Azja może się pokusić o odebranie pierwszeństwa w świecie Zachodowi. Problemem jednak może być to, że Azja nie działa na świecie jako jeden organizm polityczny, który ma wspólne cele. Zamiast tego składa się na nią wiele państw, z najważniejszymi Chinami, Indiami i Japonią, z których każde ma wielkie ambicje polityczne i często chce działać w pojedynkę. Państwa azjatyckie rywalizują nie tylko ze światem zachodnim, ale także i ze sobą, co może stanowić trudność w zyskaniu prymatu na świecie. Wielka liczba ludności Azji jest źródłem jej siły gospodarczej i możliwości wytwarzania towarów kosztem niższym niż państwa zachodnie. Idzie niestety za tym oczywiście dużo mniejszy poziom życia mieszkańców. Pytanie jak długo uda utrzymać się państwom azjatyckim, a szczególnie Indiom i Chinom wystarczającą przewagę w kosztach taniej jak na razie siły roboczej? Duża liczba ludności może stanowić też problem. W państwach azjatyckich tyka bomba demograficzna. Przyrost naturalny wynoszący około 17‰ oznacza co roku konieczność zapewnienia milionów nowych mieszkań, radzenia sobie z problemami przeludnienia, slumsami, biedą, przestępczością i szybką degradacją środowiska. Azja to kraj wielkich kontrastów. Tworzą się tutaj gigantyczne slumsy dla biedoty i ludzie tłoczą się na niewielkich skrawkach ziemi mieszkając w prowizorycznych konstrukcjach pozbawionych kanalizacji, bieżącej wody i elektryczności. Zarazem wyrastają w Azji wielkie fortuny, gdzie bogacze nie wiedzą co zrobić z nadmiarem pieniędzy. Chiny pod względem liczby miliarderów (około 200 osób) ustępują tylko USA, wyprzedzając drugą dotychczas Rosję.
Do osiągnięcia światowej dominacji czeka podzieloną Azję jeszcze długa droga. Najbliżej osiągnięcia tego celu są właśnie Chiny. Ten najludniejszy kraj świata ufny w swoje możliwości działa w pojedynkę i nie myśli o zawiązywaniu żadnych głębszych sojuszy w Azji. Chiny są na tyle duże, że mogą sobie pozwolić na grę w pojedynkę i podporządkowanie swojej polityce wielu krajów w Azji i nie tylko (jak choćby przykład coraz ściślejszej współpracy z państwami afrykańskimi). Na drodze Chin stoi jednak, jak na razie jedyne i wciąż zachowujące swoją pozycję, światowe supermocarstwo – Stany Zjednoczone. USA nie oddadzą swojej pozycji bez walki i jeszcze długo będą numer jeden wśród światowych mocarstw. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że w dzisiejszym globalnym świecie wszystkie kraje świata są o wiele mocniej związane ze sobą gospodarczo niż kiedyś. Pogorszenie sytuacji Stanów Zjednoczonych wcale nie byłoby na rękę Chinom, które przecież na eksporcie głównie do USA zbudowały swoją potęgę. Jak na razie właśnie w związku z tymi mocnymi powiązaniami gospodarczymi, a nawet powiedziałbym uzależnieniem gospodarczym nie może być mowy ani o większej konfrontacji ani o zmianie na liście głównych światowych mocarstw przez dłuższy czas. Obecne powiązania są tak silne, że wielkiemu mocarstwu może być wcale nie na rękę upadek nawet silniejszego rywala. Oznaczałoby to automatycznie osłabienie i kłopoty tego pierwszego.
Jeśli spojrzymy tylko na zasoby ludzkie jakie posiada Azja i jakie posiadała wcześniej w historii, to zawsze były one większe od Europy i innych części świata. Jednak to Europa w ciągu ostatnich kilkuset lat stopniowo wysunęła się na prowadzenie mimo mniejszej liczby ludności. Wielkie znaczenie miała tutaj oczywiście chęć podróży Europejczyków, odkrywania nowych miejsc i zasiedlania nowych lądów, ale najbardziej przewaga technologiczna jaka wytworzyła się podczas rewolucji przemysłowej XVIII i XIX wieku. Dała ona Europejczykom, a potem Stanom Zjednoczonym wielką przewagę nad Azją i zniwelowała jej potencjał ludnościowy. Zachód zyskał dzięki temu prymat na długie lata wśród innych cywilizacji. Doszło nawet do tak skrajnych przypadków, gdzie niegdyś wielka i potężna cywilizacja chińska została podzielona między kraje europejskie i Stany Zjednoczone na strefy wpływów w XIX wieku. Podobnie stało się z Indiami, które stały się wręcz własnością Wielkiej Brytanii – „Perłą w koronie brytyjskiej”. Jednak niektórzy autorzy, jak Samuel Huntington, uważają taką sytuację za zaledwie trwający dwa stulecia „wyskok” Zachodu. W obecnym czasie nie ma już takiej technologicznej przepaści między cywilizacjami jaka wytworzyła się w XIX i XX wieku¹. Największy udział Zachodu w światowej produkcji zanotowany został w 1928 roku. Wtedy kraje zachodnie wytwarzały 84,2 procent światowej produkcji wyrobów gotowych. Od tego czasu ten udział nigdy nie był już taki duży i stale się zmniejszał. Na przykład w 1980 roku było to już 57,8 procent wyrobów gotowych². Wielką część tej produkcji zaczęła przejmować wchodząca na drogę intensywnych reform gospodarczych Azja, a szczególnie Chiny. Analogicznie do produkcji wyrobów gotowych spadał też udział Zachodu w światowym produkcie brutto, natomiast coraz bardziej wzrastał w nim udział gospodarek Chin, Indii, Japonii i Azjatyckich Tygrysów. Szacuje się, że około 2020 roku w Azji znajdować się będą cztery z pierwszej piątki najpotężniejszych gospodarek świata, a także siedem z pierwszej dziesiątki. W pierwszej dziesiątce będą więc tylko trzy państwa zachodnie³. Choć Azja wypada coraz lepiej w statystykach gospodarczych, Zachód wciąż ma pierwszeństwo w dziedzinach przemysłu opartych na wysoko rozwiniętej technologii i będzie z pewnością bronić swojej pozycji wypracowanej w ciągu ostatnich dwustu lat. Azjatyckie potęgi będą się więc musiały liczyć z faktem utrudniania przez kraje zachodnie zdobywania przez nie dominującej pozycji czy to przez utrudnienia w przepisach dotyczących handlu międzynarodowego i konieczności osiągnięcia wyśrubowanych norm, czy też w dostępie do najnowocześniejszych technologii. Droga państw azjatyckich, w tym Chin, do przegonienia gospodarki USA i krajów zachodnich nie tylko pod względem PKB, ale i na polu jakościowym, technologicznym jest jeszcze bardzo długa.
Nie ma się też co się łudzić, że Stanom Zjednoczonym i UE uda się wprowadzić do Chin model zachodniej demokracji i przestrzegania praw człowieka. Jest kilka powodów dlaczego tak się nie stanie. Chiny mogą się poszczycić jedną z najstarszych, nieprzerwanie istniejących cywilizacji. Są spadkobiercami starożytnej cywilizacji, która istniała kilka tysięcy lat wcześniej niż powstały państwa europejskie, nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych, które istnieją niespełna 235 lat. Chińczycy są dumni z tego faktu, ich państwo ma najdłuższe spisane dzieje, są także najliczniejszym narodem na Ziemi. Nie będą więc przyjmowały zachodniego modelu demokracji, ani apelów o przestrzeganie praw człowieka od państw, których historia w porównaniu do Chin jest bardzo młoda. Nie będą przyjmowały takich apelów przede wszystkim też z faktu, że to właśnie te zachodnie państwa upokorzyły Chiny w XIX i na początku XX wieku oraz przyczyniły się do ich wielkiego kryzysu w tym czasie. Poza tym Chińczycy są dumni ze swoich osiągnięć. Uważają, że w historii stworzyli niepowtarzalny model państwowości. Nadal go tworzą odróżniając się znacznie od modelu przyjętego w państwach zachodnich i osiągając przy tym fenomenalny nieprzerwany wzrost gospodarczy. Z tego też powodu Chiny, zyskując coraz większą hegemonię w Azji, potęgę gospodarczą i poważanie na świecie, chcą same wyznaczać sobie drogę i kształtować rzeczywistość międzynarodową, a nie przyjmować nieefektywne według nich modele zachodniej demokracji. Utrzymanie wysokiego wzrostu gospodarczego jest niezbędne dla Komunistycznej Partii Chin, aby zachować poparcie społeczne i uniknąć niezadowolenia obywateli. W przyszłości może to być problemem, gdyż nigdy w historii świata rozwój nie trwał wiecznie i zawsze w końcu pojawiało się wyhamowanie wzrostu gospodarczego. Pytanie czy do tego czasu uda się znaleźć Komunistycznej Partii Chin receptę na przyciągnięcie do siebie społeczeństwa nie tylko świetnym wzrostem gospodarczym. Premier Chińskiej Republiki Ludowej Wen Jiabao podczas przemówienia na otwarcie 4 Sesji Plenarnej Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych 5 marca 2011 roku sam mówił o wielkich wyzwaniach przed jakimi stoją Chiny, zagrożeniach i konieczności zapewnienia stabilności społecznej. W miarę rozwoju kraju rosną też wymagania społeczeństwa i chęć zwykłych obywateli do czerpania realnych zysków z wzrostu gospodarczego. Fala niepokojów społecznych i protestów jaka przetoczyła się przez kraje Afryki Północnej musiała z pewnością zaniepokoić chińskie władze. Belgijski poseł do Parlamentu Europejskiego Philippe Lamberts, który był w Chinach w tym czasie, aby zobaczyć jak rozwijają się firmy europejskie w Państwie Środka, tak komentował wyzwania przed jakimi stoi to państwo: „Każdego roku około 60 milionów Chińczyków kończy uniwersytety i nie mają oni zawsze od razu dostępnej dla nich pracy. To nie jest komfortowa sytuacja dla chińskiego reżimu”⁴. Minęły czasy kiedy władza i ład społeczny mogły być utrzymywane tylko i wyłącznie przy użyciu siły militarnej. Obecnie w dobie globalizacji świat tak bardzo się zmniejszył i kraje tak mocno powiązały się ze sobą, że złe działania władz wobec społeczeństwa są o wiele bardziej niż kiedyś słyszalne na świecie. Opinia światowa, szczególnie w krajach zachodnich, jest bardzo czuła na wszelkie doniesienia o brutalności władzy i przypadkach łamania praw człowieka. Poza tym wszystkie kraje, w tym szczególnie azjatyckie na czele z Chinami, są bardzo zależne od zagranicznych inwestorów. W przypadku niepokojów społecznych, brutalności władzy i niemożności zapewnienia krajowi stabilizacji inwestorzy będą narażeni na straty i mogą w tym wypadku zlikwidować swoje udziały i wycofać się z inwestycji.
Poza tym największymi zagrożeniami dla Chin i wielu krajów Azji mogą być nie tylko niepokoje społeczne ale i postępująca degradacja środowiska. Szybki rozwój gospodarczy bez zwracania uwagi na środowisko naturalne już teraz pociąga za sobą wysokie koszty społeczne.
Na świecie możemy zauważyć kolejny wyścig mocarstw, ale tym razem skupiający się na wzroście gospodarczym. Od środków militarnych zaczynają być ważniejsze gospodarka i handel. Możemy mówić nawet o Porządku Pieniądza⁵. Kraj, który ma potężną gospodarkę może też wieść prym na świecie. Unia Europejska posiada największą światową gospodarkę, przed Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Jednak w rozwoju gospodarczym wciąż ustępuje USA pod względem innowacyjności, dynamiki i konkurencyjności.
2. ASEM – (Asia – Europe Meeting)
Jaka więc powinna być polityka Unii Europejskiej – jednego z największych światowych graczy – wobec Azji? Przy kontaktach UE z krajami azjatyckimi warto wspomnieć o szczytach ASEM (Asia – Europe Meeting). ASEM jest nieformalnym dialogiem pomiędzy krajami Unii Europejskiej oraz członkami ASEAN (Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej) i innymi krajami azjatyckimi. Łącznie w skład ASEM wchodzi 48 podmiotów (27 państw UE, Komisja Europejska, 10 członków ASEAN⁶, Japonia, Chiny, Indie, Korea Południowa, Mongolia, Pakistan, Australia, Nowa Zelandia, Rosja i Sekretariat ASEAN). Państwa ASEM skupiają łącznie 60% ludności świata, ponad 60% globalnego handlu i 50% światowego PKB⁷.
Szczyty ASEM to jedne z najważniejszych wydarzeń w relacjach UE – Azja. W ramach ASEM nie istnieją żadne formalne instytucje.
Bangkok 1–2 marzec 1996 rok
Pierwszy szczyt odbył się w dniach 1–2 marca 1996 roku w Bangkoku. Historyczne spotkanie założycielskie ASEM odbyło się pod przewodnictwem premiera Tajlandii. Ze strony azjatyckiej w spotkaniu brali udział szefowie państw i rządów dziesięciu krajów azjatyckich. Ze strony UE brali w nim udział: przewodniczący Komisji Europejskiej, członkowie Komisji, szefowie państw i rządów piętnastu krajów unijnych razem z ministrami spraw zagranicznych.
Celem współpracy w ramach ASEM zarówno dla Azji, jak i UE jest dzielenie odpowiedzialności w budowaniu większego zrozumienia pomiędzy ludźmi zamieszkującymi oba regiony. Ma się to odbywać poprzez współdziałanie na kilku płaszczyznach:
a) dialog polityczny – I filar;
b) współpraca gospodarcza – II filar;
c) współpraca w innych obszarach: nauka i technologia, środowisko, pomoc na cele rozwoju, wymiana kulturalna i naukowa – III filar.
Londyn 3–4 kwiecień 1998 rok
Drugi szczyt ASEM odbył się Londynie 3–4 kwietnia 1998 roku. Państwom UE z racji sprawowania w tamtym okresie przez Wielką Brytanię unijnej prezydencji przewodniczył premier tego kraju Tony Blair. Podczas szczytu zostało potwierdzone partnerstwo pomiędzy krajami UE i Azji a także chęć kontynuowania i rozwijania dalszej współpracy w ramach azjatycko-europejskich spotkań. Podczas tego spotkania powołano Azjatycko-Europejską Strukturę Współpracy (AECF – The Asia – Europe Cooperation Framework). W tym dokumencie została uregulowana działalność ASEM⁸.
Poza tym spotkanie UE z krajami azjatyckimi zostało zdominowane przez dyskusję na temat finansowego kryzysu w Azji.
Seul 20–21 październik 2000 rok
W dniach 20–21 października 2000 roku w Seulu, pod przewodnictwem prezydenta Korei Południowej Kim De Dzunga odbyło się trzecie spotkanie w ramach dialogu azjatycko-europejskiego. Podczas tego spotkania przyjęto nową wersje dokumentu – AECF 2000.
W ramach tej struktury ustalono wizję współpracy na XXI wiek⁹. Podjęto nowe ważne zobowiązania w zakresie ochrony praw człowieka, rządów prawa, wspierania rozwoju gospodarczego i przedsiębiorczości, umacniania pokoju i stabilności, jak również rozwijania współpracy w dziedzinie handlu, kultury i nauki.
Kopenhaga 22–24 wrzesień 2002 rok
Na czwartym spotkaniu w Kopenhadze w dniach 22–24 września 2002 roku uczestnicy poruszali przede wszystkim sprawy międzynarodowego bezpieczeństwa i globalizacji, w szczególności zaś problem światowego terroryzmu i konieczność współpracy w jego zwalczaniu. Problem terroryzmu w tamtym okresie stawał się coraz bardziej poważny (było to już przecież po 11 września 2001 roku i po ogłoszeniu przez USA wojny przeciwko terroryzmowi). Na spotkaniu ASEM została przyjęta Deklaracja Współpracy przeciwko Międzynarodowemu Terroryzmowi a także Program Współpracy w zwalczaniu Międzynarodowego Terroryzmu¹⁰. Czwarty Szczyt ASEM potwierdził zobowiązanie członków tego forum do wzmocnienia i poszerzenia zakresu jego trzyfilarowej struktury (czyli współpracy politycznej, gospodarczej i kulturalnej).
Hanoi 7–9 październik 2004 rok (pierwszy szczyt z udziałem nowych członków UE)
W dniach 7–9 października 2004 roku w stolicy Wietnamu Hanoi odbył się piąty szczyt ASEM. Uczestników spotkania było w tym roku o wiele więcej, bo aż 39. Było to spotkanie historyczne, ponieważ po raz pierwszy uczestniczyło w nim dziesięciu nowych członków Unii Europejskiej (Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Polska, Słowacja, Słowenia, Węgry), a także trzy nowe kraje ASEAN (Kambodża, Laos, Myanmar)¹¹. Członkowie ASEM najpierw wymieniali się uwagami na temat przebiegu wydarzeń politycznych w Europie i Azji, takich jak rozszerzenie Unii Europejskiej, Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy, dialog ASEAN + 3 a także dziewiąty szczyt ASEAN w Bali. Poruszanie bieżących wydarzeń politycznych na obu kontynentach oddaje rolę jaką pełnią szczyty ASEM – budowanie na pokojowym dialogu porozumienia pomiędzy Azją i Unią Europejską, a także możliwość swobodnej wymiany poglądów na temat aktualnych problemów czy wydarzeń. Kolejne poruszane sprawy odnosiły się do wkładu jaki może wnieść ASEM do stosunków międzynarodowych, a szczególnie do stosunków międzynarodowych na poziomie Narodów Zjednoczonych. ASEM musi także stawić czoło takim zagrożeniom, jak terroryzm na świecie i proliferacja broni masowego rażenia¹².
W ramach tego szczytu zostały przyjęte trzy deklaracje:
– Deklaracja z Hanoi o Bliższej Współpracy Gospodarczej w ramach ASEM;
– Deklaracja ASEM o Koordynowaniu Polityki Państw;
– Deklaracja ASEM o Dialogu Pomiędzy Cywilizacjami i Kulturami¹³.