- W empik go
W ogrodzie były dwa drzewa - ebook
W ogrodzie były dwa drzewa - ebook
W ogrodzie Eden rosły dwa drzewa, które wpłynęły na bieg całej historii ludzkości: drzewo poznania dobra i zła oraz drzewo życia. W sensie metaforycznym te drzewa stanowią wyzwanie, które decyduje o tym, jaki kierunek obierze nasze życie. Kiedy stajemy się chrześcijanami, to wyzwanie się nie kończy, może się wręcz nasilić, wielokrotnie będziemy musieli wybierać pomiędzy owocami tych dwóch drzew. Odkryjemy, że między nimi sytuuje się centralny punkt rozdzielający Królestwo Boże od królestwa ciemności. Zrozumienie tej różnicy może się okazać najważniejszą lekcją, jaką możemy zdobyć w życiu.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788377521281 |
Rozmiar pliku: | 5,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W ogrodzie Eden rosły dwa drzewa, które wpłynęły na bieg całej historii ludzkości: drzewo poznania dobra i zła oraz drzewo życia. W sensie metaforycznym te drzewa stanowią wyzwanie, które decyduje o tym, jaki kierunek obierze nasze życie. Kiedy stajemy się chrześcijanami, to wyzwanie się nie kończy, może się wręcz nasilić, wielokrotnie będziemy musieli wybierać pomiędzy owocami tych dwóch drzew. Odkryjemy, że między nimi sytuuje się centralny punkt rozdzielający Królestwo Boże od królestwa ciemności. Zrozumienie tej różnicy może się okazać najważniejszą lekcją, jaką możemy zdobyć w życiu.
Apostoł Paweł, mówiąc o dwóch kobietach, które urodziły Abrahamowi synów – o Sarze i Hagar – tłumaczył, że obie były alegoriami i reprezentowały biblijne prawdy na temat dwóch przymierzy: prawa i łaski (zob. Ga 4:21–26). W ten sam sposób drzewo poznania dobra i zła oraz drzewo życia reprezentują głębokie biblijne prawdy, które musimy zrozumieć, jeśli chcemy kroczyć ścieżką życia i uniknąć sideł śmierci.
Symbolizują one także dwie linie duchowe lub dwa drzewa genealogiczne. Biblia od Księgi Rodzaju po Apokalipsę przedstawia historię dwóch linii genealogicznych. Zapoznanie się z nimi pomoże nam dostrzec najczęstsze błędy, które wikłają całą ludzkość w grzech prowadzący do śmierci. Pośród tych błędów są i takie, o które Kościół nieustannie się potyka. Zrozumienie tych linii pomoże nam też rozpoznać ścieżkę do prawdziwej wolności i wiecznego życia i wytrwać na niej.
Po pierwsze musimy uświadomić sobie, że szatan kusił Ewę owocem z drzewa poznania dobra i zła nie tylko dlatego, że Pan zabronił z niego jeść, ale także dlatego, że w tym drzewie było zakorzenione źródło jego mocy. Co więcej, Pan nie zakazał Adamowi i Ewie z niego jeść jedynie po to, by ich wypróbować – On wiedział, że owoc tego drzewa jest trucizną. Instruując Adama, nie powiedział: „Jeśli zjesz z tego drzewa, zabiję cię”, ale: Nie wolno ci jeść z drzewa poznania dobra i zła, bo gdy zjesz z niego, na pewno umrzesz (Rdz 2:17). To nie tylko nieposłuszeństwo człowieka sprowadziło śmierć na ten świat, ale i owoc tego drzewa.
Co mogło być takim śmiercionośnym owocem? Drzewo poznania dobra i zła metaforycznie reprezentuje Prawo, czyli przepisy dane Mojżeszowi przez Boga, ale też to, co nazywamy legalizmem. Legalizm to przestrzeganie praw narzuconych przez człowieka, wprowadzonych jako próba uczynienia człowieka sprawiedliwym. Dlaczego Bóg dał Prawo, skoro jego owoc był zatruty? Z tego samego powodu, dla którego umieścił drzewo poznania w ogrodzie. Jak się niedługo przekonamy, zrobił to po to, żeby wyzwolić człowieka i umożliwić mu szczególną relację ze sobą.
Tej relacji nie przyniesie jednak jedzenie z tego drzewa, podobnie jak nie przyniesie jej Prawo. Drzewo poznania dobra i zła musiało się znaleźć w ogrodzie, ponieważ gdyby nie było możliwości okazania nieposłuszeństwa, nie byłoby też wolności do okazania posłuszeństwa. Nie byłoby prawdziwego uwielbienia, gdyby nie było wolności do tego, by nie uwielbiać. Zajmiemy się tym tematem bardziej szczegółowo w dalszej części książki, ale z tego właśnie powodu apostoł Paweł ogłosił, że siłą grzechu jest Prawo (1 Kor 15:56). Dzieje się tak, ponieważ z Prawa czerpiemy wiedzę na temat dobra i zła.
Możemy się zastanawiać, w jaki sposób ta wiedza przynosi śmierć, do czasu, aż zobaczymy owoc. Wiedza o tym, czym jest dobro i zło, zabija, odwracając nas od Tego, który jest źródłem życia: Jezusa – Drzewa Życia. Drzewo poznania sprawia, że skupiamy uwagę na sobie samych. Prawo wzmacnia grzech nie tylko dlatego, że pobudza w nas zło, ale też dlatego, że jest remedium na opieranie się złu w formie, która tak naprawdę jest samousprawiedliwieniem, a nie sprawiedliwością daną nam w Bogu przez Jego Syna, który jest Drzewem Życia. Ta wiedza zaczerpnięta z Prawa doprowadzi nas albo do zepsucia, albo do samousprawiedliwienia, a końcowym rezultatem i tak będzie śmierć.
To ważne, że drzewo poznania znajduje się w środku ogrodu (zob. Rdz 3:3). Egoizm i skupienie na sobie to nasza główna bolączka. Kiedy Adam i Ewa zjedli owoc z drzewa, ich pierwszą reakcją było zwrócenie się ku sobie, introspekcja. Przed zjedzeniem nawet nie zauważali swojej nagości, ich uwaga koncentrowała się na Panu i na celu, dla którego ich stworzył.
Po zjedzeniu zostali zmuszeni do oceny samych siebie przez pryzmat dobra i zła, które teraz już rozumieli. Nie ma łatwiejszego sposobu na trzymanie nas z dala od Drzewa Życia niż nakłonienie nas do skupienia na sobie. To właśnie robi Prawo. Z tego powodu apostoł Paweł nazwał je posługą śmierci i posługą prowadzącą do potępienia (2 Kor 3:7, 9).
Kiedy nazywamy drzewo poznania Prawem, nie odnosimy się jedynie do Prawa Mojżeszowego. Często myślimy o Starym Testamencie jako o Prawie, a o Nowym jako o łasce, ale to niekoniecznie prawda. Stare Przymierze jest literą, nowe jest Duchem. Jeśli czytamy Nowy Testament, ale nasze serce jest pod Starym Przymierzem, będzie on dla nas jedynie Prawem. Nadal będziemy mieć martwą religię skupioną na sprawiedliwości opartej na podporządkowaniu się spisanym prawom zamiast żywej relacji z Bogiem.
Pan powiedział, że pośle swojego Ducha, który wprowadzi nas we wszelką prawdę. Wszelka prawda jest w Jezusie. Duch Święty został posłany, żeby świadczyć o Jezusie, żeby nas skierować ku drzewu, którego owoc daje życie, a nie śmierć (zob. J 16:13). Biblia jest najcenniejszym i najcudowniejszym darem od Pana dla Jego ludu, ale nie miała zająć miejsca samego Pana ani Ducha, którego On posłał. Biblia jest środkiem do osiągnięcia celu, a nie celem samym w sobie. Naszym podstawowym celem nie jest poznanie Księgi Pana, ale Pana Księgi. Biblia jest wspaniałym darem, ale nie jest Bogiem. Jeśli zastępuje miejsce Boga w naszym życiu, to znaczy, że stała się naszym bożkiem.
Wielu popada w bałwochwalstwo, uwielbiając Boże sprawy zamiast samego Boga. Jaki jest tego powód? Odkryjemy go w alegorii o dwóch ważnych drzewach w środku ogrodu. Jedno z nich stanie się centrum naszego życia i to jest wybór, którego wszyscy musimy dokonać.
Po obu stronach ścieżki życia biegną rowy. Jeden to legalizm, drugi – bezprawie. Oba prowadzą do śmierci. Jeśli mamy skłonności do skrajnych zachowań, zbyt mocno zareagujemy na jeden z tych rowów i wylądujemy w rowie po przeciwnej stronie. Bożą odpowiedzią na bezprawie nie jest legalizm, tylko Krzyż. Jeśli szukamy usprawiedliwienia w uczynkach Prawa, odrzucamy to, co zapewnił nam Bóg: Krzyż. Jeśli odwrócimy się od legalizmu, ale nie pójdziemy pod Krzyż, skończymy w bezprawiu, które jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie przyszły na ten świat w naszych czasach.
Pamiętajmy o tym, że błędy i podziały w Ciele Chrystusa nie wynikają z tego, że Biblia jest błędna, lecz z tego, że niewłaściwie się nią posługujemy. Niektóre prawa i zasady z Nowego Testamentu są surowsze niż wszystko, co robili faryzeusze! To sprawiło, że próbujemy mierzyć naszą duchowość tym, jak bardzo podporządkowujemy się literze. Prawdziwa duchowość nie polega na tym, jak dobrze się przystosowujemy do form, ale na formowaniu naszego wnętrza przez Jezusa.
Wszyscy musimy wybrać, czy chcemy mieć udział w Prawie, czy w Chrystusie, nie możemy mieć obu. List do Galatów, jak również inne teksty nowotestamentowe, omawiają szczegółowo tę kluczową prawdę, często jednak nie widzimy jej w naszym życiu. Wielokrotnie była ona przyczyną licznych niszczących konfliktów pomiędzy pojedynczymi wierzącymi, kościołami, denominacjami i ruchami.
Litera zabija
Pan miał powód, by powiedzieć nam, żebyśmy oceniali ludzi po owocach. Papugę można nauczyć mówienia i robienia właściwych rzeczy. Szatan często przychodzi jako anioł światłości (2 Kor 11:14) i cytuje Pismo, jak to robił, kusząc Jezusa Chrystusa. Jego działania niejednokrotnie będą zadziwiająco zgodne z literą, ale tylko Jezus może wydać owoc ŻYCIA. Litera bowiem zabija, a Duch ożywia (2 Kor 3:6). Wąż nadal przemawia z drzewa poznania, nakłaniając do zjedzenia jego owocu. Musimy się nauczyć rozpoznawania jego głosu i odrzucania go bez względu na to, jak dobrze wygląda ten owoc i to drzewo.
Jedną z podstawowych taktyk diabła jest zamiana Biblii w drzewo poznania. On chce, żeby stała się dla nas Prawem, a nie objawieniem Chrystusa, w którym jedynie jest życie. Jeśli czytamy Pismo według Ducha, będzie ono świadczyło o Jezusie i ożyje. Zgłębiacie Pisma, gdyż uważacie, że dzięki nim będziecie mieć życie wieczne. One właśnie świadczą o Mnie (J 5:39).
Duch został posłany, żeby poprowadzić nas do Niego w Piśmie Świętym i we wszystkich aspektach naszego życia. Czytanie Pisma bez Ducha prowadzi jedynie do poznania dobra i zła i jest formą legalizmu, który przynosi śmierć poprzez samousprawiedliwienie.
Krzyż daje życie i pozwala nam wytrwać na ścieżce życia, ponieważ był ofiarą Jezusa, która stała się naszym usprawiedliwieniem. Diabeł jednak będzie próbował doprowadzić nas do potknięcia w naszym umiłowaniu Krzyża, pokazując nam, że powinniśmy opierać naszą sprawiedliwość na tym, jak sami niesiemy swój krzyż, a nie na odkupieniu przez Syna Bożego. To może się wydawać skomplikowane, ale tak naprawdę łatwo rozpoznać takie pokuszenia – polegają na tym, że diabeł próbuje nas nakłonić do skupienia uwagi na sobie samych zamiast na Chrystusie. Owoc drzewa poznania zawsze prowadzi do egocentryzmu. Kiedy koncentrujemy się na Chrystusie, zmieniamy się, patrząc na Jego chwałę, a nie na nas samych.
Szatan może podrobić formę, ale nigdy nie będzie w stanie podrobić owocu Ducha, którym jest Jezus, Drzewo Życia. Człowiek jest zdolny do pewnego stopnia zmienić zachowania z egoistycznych, zwodniczych pobudek. Ale tylko Duch może zmienić serce. Dlatego Pan patrzy na serca ludzi, w nich szuka serca swojego Syna. Pan nie tylko próbuje sprawić, żebyśmy pewne rzeczy robili, a inne porzucili. On próbuje przemienić nas na obraz swojego Syna, Jezusa.
Ścieżka światła
W Księdze Przysłów 4:18 czytamy: Ścieżka sprawiedliwych jest jak światło poranne, które staje się coraz jaśniejsze, aż dojdzie do dnia pełnego. To jest normalne chrześcijaństwo. Kiedy przychodzimy do Pana, na naszej ścieżce powinno zacząć świecić światło, które będzie się stawało coraz jaśniejsze, aż w końcu zaczniemy żyć w jego pełni. Historia wielu wierzących wygląda jednak zgoła inaczej, a ich życie wydaje się pogrążać w coraz większym zamieszaniu i ciemności zamiast zmierzać do światła. Dlaczego tak się dzieje?
W ten sposób powinniśmy rozpoznawać, że zeszliśmy z właściwej ścieżki. W Panu niewłaściwa ścieżka nigdy nie zamieni się we właściwą. Aby powrócić na dobrą ścieżkę, musimy się cofnąć do miejsca, w którym skręciliśmy w złą stronę. To się nazywa pokutą.
Pierwszym aktem stworzenia było powołanie do bytu światła. Kolejnym etapem było oddzielenie światła od ciemności. Światło i ciemność nie mogą współistnieć w tym samym miejscu. Kiedy osoba rodzi się na nowo i Bóg ją od nowa stwarza, natychmiast zaczyna oddzielać w jej życiu światło od ciemności. Nieomal w nieunikniony sposób, na ogół z powodu naszej gorliwości, próbujemy przejąć to dzieło, stosując jedyną znaną nam metodę – poznanie dobra i zła.
Walka pomiędzy prawem i łaską oraz pomiędzy ciałem i Duchem jest źródłem wewnętrznych konfliktów, które dotykają większość chrześcijan. To jest również miejsce najpoważniejszego konfliktu pomiędzy prawdą, która wyzwala ludzi i kłamstwami wroga, które uciskają i przynoszą śmierć.
Trzeciego dnia stworzenia Pan ustanowił fizyczne i duchowe prawo o decydującym znaczeniu. Nakazał, żeby drzewa wydawały owoc i nasiona tylko zgodnie z własnym rodzajem (zob. Rdz 1:11–12). Owoc tych dwóch drzew na zawsze ma być oddzielony i ma się od siebie różnić, jak zaświadczył Pan Jezus:
Nie jest dobre to drzewo, które rodzi złe owoce. Ani też nie jest złe to drzewo, które rodzi dobre owoce. Każde drzewo poznaje się po jego owocach (Łk 6:43–44).
Apostoł Paweł powiedział ponadto: Co człowiek posieje, to będzie zbierać (Ga 6:7).
Nie możemy wydawać owocu, który jest życiem, kiedy jemy z drzewa poznania. Podobnie jeśli jemy z drzewa życia, nie będziemy wydawać owocu drzewa poznania, czyli śmierci. Drzewo może wydawać jedynie owoc zgodny ze swoim rodzajem.
Drzewa czasami symbolizują linie rodzinne, stąd wziął się termin „drzewo genealogiczne”. Te dwa drzewa w ogrodzie były więc w pewnym sensie proroctwem zapowiadającym dwie linie genealogiczne, na które będzie się dzieliła cała ludzkość. Żeby Chrystus mógł powstać w człowieku, Jego nasienie musiało zostać w nim zasiane. Analogicznie żeby w człowieku mógł powstać „człowiek grzechu”, to nasienie również musiało zostać w nim zasiane. Owoc nie może dojrzeć, jeśli nie będzie siewu.
Kiedy Adam i Ewa zjedli z drzewa poznania, zostali skazani na wydawanie owocu tego drzewa, a w konsekwencji śmierć dotknęła wszystkich ich potomków. Bóg w swojej łasce i miłosierdziu zdecydował jednak, że odkupi ich błąd. Zasiał w człowieku nasienie, które na nowo wyda Drzewo Życia: Jezusa.
Przez Niego w człowieku zostanie odnowione prawdziwe życie. Jego nasienie jest duchowym ziarnem zasianym przez Ducha Świętego. Żadne ciało nie mogło Go zrodzić, ale wszelkie ciało może Go przyjąć. Pan obiecał kobiecie, że nasienie, które z niej wyjdzie, zmiażdży głowę węża, który ją zwiódł (zob. Rdz 3:15). W pierwszych dwóch synach, urodzonych przez kobietę, rozpoznajemy nasiona obu drzew, które się pojawiają i zaczynają rosnąć.ROZDZIAŁ 2 NASIENIE KAINA
Po wykroczeniu, które popełnili Adam i Ewa, Pan prorokował, że te dwa ziarna będą się pomnażać: nasienie tych, którzy przyjmą naturę węża, i tych z linii Chrystusa. Kain i Abel ewidentnie byli odbiciem tych dwóch ziaren i wrogości, która miała pomiędzy nimi nastać. Uświadomienie sobie tego dysonansu może nam pomóc w zrozumieniu elementarnego konfliktu pomiędzy Królestwem Bożym a królestwem złego.
Kain jest przykładem upadłej natury ludzkiej. Ta natura jest w nas wszystkich, ponieważ jesteśmy jego potomkami. Kain był pierworodnym pierwszego człowieka, Adama, i jego obrazem. Pochodził z ziemi, uprawiał rolę (zob. Rdz 4:2). To są podstawowe cechy tych, których będziemy nazywać nasieniem Kaina: są oni nastawieni na ziemskie rzeczy. Ta grupa obejmuje wszystkich, którzy nie narodzili się z Ducha.
Pan Jezus powiedział: Żaden człowiek nie może zobaczyć królestwa Bożego, jeśli się nie narodzi na nowo (J 3:3). Dopóki się nie narodzimy z Ducha, możemy oglądać jedynie to, co ziemskie. Nawet jeśli zrozumiemy, że istnieje wymiar duchowy i duchowa moc, nadal będziemy skupieni na sobie samych i na ziemskiej perspektywie.
Podobnie jak przekleństwo rzucone na węża, zgodnie z którym miał się czołgać na brzuchu, zmusiło go do dopasowania się do kształtu ziemi, tak jego nasienie dopasowuje się do sfery naturalnej.
Bo człowiek zmysłowy nie przyjmuje tego, co pochodzi od Bożego Ducha. Jest to dla niego głupstwem i nie może zrozumieć, że ocenia się to na sposób duchowy (1 Kor 2:14).
Taki jest nasz stan do czasu, aż przekleństwo nie zostanie z nas zdjęte w Chrystusie. Kiedy rodzimy się na nowo z Jego Ducha, zaczynamy widzieć i chodzić w niebiańskiej rzeczywistości i coraz mniej jesteśmy podobni do kształtu sfery naturalnej. Jezus nie jest upodobniony do sfery ziemskiej i jeśli przychodzimy, żeby w Nim zamieszkać, będziemy z Nim tam, gdzie On jest – ponad rządami, władzami i panowaniem tej ziemi. Apostoł Paweł tłumaczył w Liście do Efezjan 2:4–7:
Bóg jednak, bogaty w miłosierdzie, dzięki swej wielkiej miłości, którą obdarzył nas, umarłych z powodu występków, przywrócił nas do życia z Chrystusem. Łaską jesteście zbawieni! On w Chrystusie Jezusie ożywił nas i posadził na wyżynach niebieskich, aby w nadchodzących czasach ukazać niezwykłe bogactwo swojej łaski poprzez dobroć, jaką darzy nas w Chrystusie Jezusie.
Jesteśmy powołani, żeby zasiadać z Nim w górze i widzieć wszystko z tej pozycji. To jest dojrzały owoc nowego narodzenia. Ale podobnie jak narodziny nie są końcem, tylko początkiem życia, kiedy rodzimy się na nowo, rozpoczynamy proces dorastania do naszej nowej natury. Nasze umysły muszą zostać odnowione i musimy zacząć myśleć całkowicie inaczej niż do tej pory. To jest tak inne, że parafrazując słowa apostoła Pawła, możemy ująć to w taki sposób: powinniśmy czuć się bardziej swobodnie w sferze duchowej niż w naturalnej (zob. 2 Kor 5:6).
Kiedy rodzimy się na nowo, zaczynamy życie jako część nowego stworzenia, która znacznie góruje nad starym. Przed upadkiem człowiek – pierwsze stworzenie – mógł chodzić z Bogiem i mieć z Nim społeczność, ale to jest nic w porównaniu do tego, co my otrzymaliśmy jako nowe stworzenie. Teraz nie tylko chodzimy z Bogiem czy mamy z Nim społeczność, ale On przyszedł, żeby w nas zamieszkać! Jako nowe stworzenie staliśmy się świątyniami Ducha Świętego.
Doświadczanie wzrostu nasienia Ducha Świętego musiało być dla Marii niezwykłe, lecz jako narodzeni na nowo wierzący powinniśmy odczuwać nie mniejszy podziw, ponieważ jest w nas sam Chrystus, który mieszka w naszych sercach przez Ducha Świętego. Gdybyś zbudził się rano i zobaczył obok swojego łóżka fizycznie obecnego Jezusa, czy twój dzień wyglądałby trochę inaczej niż zwykle? A gdyby towarzyszył ci przez cały dzień, czy coś by się zmieniło?
Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, oznacza to, że nie trwamy w prawdzie naszego związku z Chrystusem tak, jak powinniśmy. Jeśli zobaczymy duchową rzeczywistość tego, że Chrystus jest nie tylko z nami, ale i w nas, będziemy mieć z Nim społeczność każdego dnia, bez chwili przerwy. My nie tylko chcemy poznać, kim jesteśmy w Chrystusie, chcemy się dowiedzieć, kim On jest w nas. Chodzenie w tej rzeczywistości, to chodzenie w prawdzie.
Potomkowie Kaina w swoim ograniczonym myśleniu stali się czcicielami stworzenia zamiast Stwórcy (zob. Rz 1:25). Kain uprawiał ziemię (zob. Rdz 4:2), co symbolizuje ziemskie nastawienie, bo to było wszystko, co widział. Możemy czcić tylko to, co znamy. Kulminacyjne fazy samouwielbienia przynoszą materializm i różne humanistyczne dogmaty, które stawiają człowieka w centrum wszechświata. Człowiek religijny, oddany kościołowi lub innym organizacjom religijnym, a nie samemu Jezusowi, jest czcicielem stworzenia. Taką postawę widzimy również pośród ludzi poszukujących duchowych doznań, samodoskonalenia, spełnienia, harmonii w jedności ze stworzeniem, a nie ze Stwórcą.
W ostatniej księdze spisanego Bożego Słowa, które Pan dał człowiekowi, w księdze Apokalipsy, widzimy personalizację tych dwóch ziaren zasianych w człowieku. Tą personalizacją są zwierzę i uwielbiony Chrystus. Na kartach całej Biblii obserwujemy, jak te dwa ziarna się rozwijają, w księdze Apokalipsy mamy obraz stanu ich doskonałej dojrzałości na koniec tego wieku. Zrozumienie rozwoju i ostatecznego objawienia tych ziaren jest sprawą kluczową, jeśli mamy odegrać ważną rolę w ostatniej bitwie pomiędzy nimi.
Objawienie nie zostało dane Janowi tylko po to, żeby odkryć przed nami kolejność nadchodzących wydarzeń. Podstawowym celem całej wizji było przekazanie „objawienia Jezusa Chrystusa” (zob. Ap 1:1). Musimy to zrozumieć, żeby właściwie rozszyfrować tę wizję. Chociaż jest w niej przedstawiona pewna sekwencja wydarzeń, są one opisane po to, by objawić Chrystusa. To kluczowe dla zrozumienia nie tylko wizji Jana, ale i całości objawienia, jakie Bóg przekazał człowiekowi. Jezus jest Objawieniem, co Paweł wyraził jasno w Liście do Efezjan:
Oznajmiwszy nam według upodobania swego, którym go uprzednio obdarzył, ajemnicę woli swojej, aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i w Chrystusie połączyć w jedną całość wszystko, i to, co jest na niebiosach, i to, co jest na ziemi w nim (Efez 1:9–10, BW).
Doskonałym celem Boga jest połączenie wszystkiego w Chrystusie. Jak zauważył kiedyś mój przyjaciel Mike Bickle, „jeśli nie skupimy całej swojej uwagi na najważniejszym celu Bożym, będziemy nieustannie rozpraszani przez mniej istotne Boże cele”. Kluczem do zrozumienia wszystkiego, co Bóg robi na ziemi, i wszystkiego, co robi w naszym osobistym życiu, jest uświadomienie sobie, że to wszystko ma służyć zjednoczeniu nas i całego stworzenia z Jego Synem.
Naszym celem nie jest postrzeganie księgi Apokalipsy jako historii ani jako przyszłych wydarzeń, ale ujrzenie jej w świetle realizowanego stopniowo celu Bożego, którym jest objawienie Jego Syna. Apostoł zaświadczył, że to są rzeczy, które wkrótce będą miały miejsce (zob. Ap 1:1). Te wydarzenia natychmiast zaczęły się wypełniać i nadal się wypełniają, co w doskonały sposób potwierdza to proroctwo. Historia tak naprawdę jest Jego historią. Kiedy Duch otwiera nasze oczy, widzimy Jego i Jego cele nawet w tym, co może się wydawać czasem straszliwego zamieszania w historii ludzkości.
Człowiek grzechu
W objawieniu Jana czytamy również wiele na temat antychrysta czy „człowieka niegodziwości”, który jest personifikacją grzechu człowieka. On jest manifestacją naszej natury z czasu, zanim zostaliśmy przemienieni przez Chrystusa. On jest dojrzałym owocem drzewa poznania. Źródłem i mocą człowieka niegodziwości jest wąż. Ta bestia musi się w pełni objawić pod ludzką postacią, ponieważ to, co zostało zasiane, musi być też zżęte. W tej bestii widzimy siebie bez Chrystusa. Dzięki objawieniu potwornej ciemności i grzechu, będących częścią naszej upadłej natury, zaczynamy pojmować potęgę niezgłębionej łaski i miłosierdzia Bożego i naszą głęboką potrzebę całkowitego odrodzenia w Chrystusie.
Księga Apokalipsy 13:16–17 uczy nas, że bestia ma znamię, które chce na nas umieścić. W rozdziale 14 i wersetach 9–10 widzimy, że na tych, którzy noszą to znamię, spadnie straszliwy gniew. Wiele osób stara się zrozumieć, w jaki sposób bestia będzie próbowała umieścić na nich swoje znamię, żeby wiedzieć o tym zawczasu, odrzucić je i uciec przed zapowiadanym gniewem. Często jednak ci, którzy tak rozpaczliwie próbują uniknąć znamienia bestii, w rzeczywistości każdego dnia czerpią z jej ducha!
Czy będziemy wolni od przekleństwa znamienia, jeśli nie przyjmiemy go w fizyczny sposób, ale będziemy mieli tę samą naturę co bestia? Tak jak pieczęć (dosłownie „znamię”), którą Pan daje swoim sługom, nie jest fizycznym znakiem widocznym dla naszych oczu, znamię bestii prawdopodobnie jest dużo bardziej subtelne, niż nas do tej pory przekonywano. Bez względu na to, w jakiej postaci przyjdzie lub już przyszło, ci, którzy mieli naturę bestii, ducha tego świata, nie będą w stanie się mu oprzeć, podobnie jak innym rzeczom, które zaoferuje im bestia. Nasze wyzwolenie od gniewu Bożego jest w Chrystusie. To nie przyjęcie znamienia jest prawdziwym grzechem. Grzechem jest czczenie bestii. Znamię jest tylko na to dowodem.
Jan dalej tłumaczy:
Tu potrzebna jest mądrość. Kto ma rozum, niech obliczy liczbę bestii. Otóż jest to liczba człowieka, którego liczbą jest sześćset sześćdziesiąt sześć (Ap 13:18).
Liczba 666 nie podlega dowolnej interpretacji. Ponieważ człowiek został stworzony szóstego dnia, liczba sześć często występuje w Piśmie jako symbol człowieka. Ta liczba jest też znakiem indentyfikacyjnym ducha bestii, który jest duchem upadłego człowieka.
W wersecie 11 widzimy, że bestia wychodzi z ziemi. Ona jest kulminacją nasienia Kaina – tego, który uprawiał ziemię (zob. Rdz 4:2), inaczej tego, który myślał ziemskimi kategoriami. Bestia jest ucieleśnieniem religii, która się rodzi w umyśle człowieka. Wychodzi z ziemi w przeciwieństwie do Chrystusa, który przychodzi z nieba. Jezus może być sprowadzony tylko przez Ducha Bożego. Nowe Jeruzalem, które jest obrazem Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, również zstępuje z nieba, co świadczy o jej pochodzeniu. Ona jest zrodzona z Boga, a nie z człowieka.
Jeśli pokładamy ufność w poznaniu dobra i zła i liczymy na to, że pomoże nam to rozpoznać bestię, z łatwością zostaniemy zwiedzeni. Natura bestii jest tak samo zakorzeniona w tym, co w człowieku dobre, jak i w tym, co w nim złe. Szatan przychodzi jako anioł światłości (zob. 2 Kor 11:14) albo posłaniec niosący prawdę, ponieważ dobro zawsze było bardziej zwodnicze niż zło. To nie zła natura drzewa poznania zwiodła Ewę, tylko dobra. Dobroć drzewa poznania zabija tak samo skutecznie jak zło.
Zła natura człowieka przejawia się w czasach ostatecznych z rosnącą intensywnością, ale podobnie się dzieje z ludzką dobrocią, która jest zakorzeniona w tym samym drzewie. Zło staje się coraz bardziej rażące, a dobro coraz bardziej subtelne i zwodnicze. Na przykład jaką popularność zyskałby dzisiaj przywódca, gdyby obiecał bezpieczne ulice, zdrową ekonomię, powstrzymanie narkomanii i pornografii oraz odbudowę narodowej godności i siły militarnej?
Adolf Hitler obiecał to wszystko Niemcom udręczonym przez kryzys i wojnę. Naród głodował i znajdował się na skraju anarchii, a jego waluta całkowicie straciła wartość. Na przestrzeni zaledwie czterech lat Hitler nie tylko załatał dziurę budżetową, ale i spłacił dług narodowy! Zrobił to, kiedy zadłużenie stanowiło większy procent PKB niż zadłużenie Stanów Zjednoczonych dzisiaj. Objął władzę w jednym z najsłabszych pod względem ekonomicznym i militarnym krajów, które istniały wtedy na świecie, i uczynił z niego jeden z najsilniejszych – w obu tych obszarach. W zaledwie cztery lata zlikwidował bezrobocie, które sięgało poziomu ponad 50 procent, wszyscy bezrobotni znaleźli zatrudnienie.
Hitler nie tylko radykalnie poprawił sytuację gospodarczą Niemiec, ale również zdławił korupcję i pornografię, sprawił, że perwersje zniknęły z ulic i zaszczepił w narodzie taką determinację i wizję, że niektórzy przywódcy kościelni zaczęli się nawet zastanawiać, czy to początek Millenium. Tak gruntownej przemiany narodu nie było nigdy wcześniej ani nigdy później. To było na tyle niezwykłe, że nawet Winston Churchill powiedział, że gdyby Hitler zmarł w 1939 roku, uznano by go za największego przywódcę w historii świata.
W obliczu takich „cudów” można zrozumieć zauroczenie mas i ich bezkrytyczne uwielbienie dla tego człowieka. Kilku przywódców kościelnych było jednak gotowych przyznać, jak tragiczne zwiedzenie przyszło na ludzi, również na większość Kościoła w Niemczech.
Milton Mayer w książce They Thought They Were Free (Myśleli, że są wolni) dokonał następującej obserwacji:
Faszyzm przyszedł w postaci anioła światłości i niemieccy chrześcijanie, zarówno katolicy, jak i protestanci, powitali Hitlera jak dar od Boga. Większość, która miała dość perwersji i rozpusty panoszącej się w imię wolności, postrzegała nazizm jako odkupienie zdeprawowanego społeczeństwa, uznawała go niemal za purytanizm.
Hitler wykorzystał niemiecki Kościół jako dźwignię w dojściu do władzy. Dziekan katedry w Magdeburgu radował się nazistowskimi flagami wywieszonymi w jego kościele i ogłosił:
Ktokolwiek napiętnuje ten nasz symbol, ten napiętnuje Niemcy. Flagi ze swastyką wywieszone wokół ołtarza wyrażają nadzieję – nadzieję, że w końcu zaświta nam dzień.
Pastor Siegfried Leffler powiedział:
W samym środku ciemnej nocy historii Kościoła Hitler wniósł w nasze czasy transparentność, stał się niejako oknem naszego wieku, przez które wpadło światło i rozjaśniło historię chrześcijaństwa. Poprzez niego udało nam się zobaczyć Zbawiciela w niemieckiej historii.
Pastor Julius Leutheuser nauczał wprost, że „Chrystus przyszedł do nas poprzez Adolfa Hitlera”.
Nie cały Kościół w Niemczech doszedł do aż tak głębokiego zwiedzenia, ale jednak duża jego część. Tym skrajnym urojeniom sprzeciwili się pewni niemieccy chrześcijanie, którzy stanęli w obronie prawdy, między innymi Dietrich Bonhoeffer. Życie Bonhoeffera jest jednym z najwspanialszych przykładów tego, jak ludzie bezkompromisowo trzymający się prawdy i stający przeciwko najpotężniejszej politycznej i militarnej machinie, nie mając nic oprócz mocy duchowej, ostatecznie zwyciężą. Słowa wypowiedziane o sprawiedliwym Ablu można teraz powiedzieć o Bonhoefferze: „Chociaż jest martwy, nadal przemawia”. Jego życie ciągle inspiruje prawdziwych wierzących, żeby powstali i odważnie się sprzeciwili ciemności swoich czasów.
Obecnie wydaje się oczywiste, że niemiecki Kościół otworzył drzwi na to straszliwe zwiedzenie z powodu płytkiego zrozumienia tego, czym jest odkupienie. Dobro, które jest w człowieku, nigdy nie odkupi go ze zła, które w nim tkwi. Ono wciąż pochodzi z tego samego drzewa, a jego trucizna zawsze przyniesie śmierć. System, który wydawał się niemieckim chrześcijanom taki dobry, zszokował cały świat swoimi podłymi uczynkami, ale jego natura właściwie się nie zmieniła. Dobro w człowieku to tylko druga twarz drzemiącego w nim zła. Szatan jest zdolny do wykorzystania i dobra, i zła jako narzędzia do realizacji swoich celów.