Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

W płomieniach miłości - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 marca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

W płomieniach miłości - ebook

Lord Edgar, znany hulaka i hazardzista, zostaje zmuszony przez swojego starszego brata, księcia Quarrington do dokonania życiowego wyboru: albo ożeni się z bogatą kobietą, albo wyjedzie za granicę i będzie żył z wyznaczonej mu pensji. Zasugerowana przez stryjostwo dziewczyny, przyszła żona ma być wychowaną w Indiach sierotą, która dziedziczy po swoim ojcu wielką fortune. Jednak opiekunowie nie informują swojej bratanicy, właścicielki olbrzymiej fortuny, o planach związanych z jej osobą, ani nie podają rzeczywistych powodów wizyty w domu księcia. Gdy dziewczyna poznaje prawdę, ogarnia ją ogromne przerażenie. Jest zrażona nieuprzejmością lorda Edgarda i decyduje się na ucieczkę. Książę wyrusza na poszukiwanie Viny, bojąc się o jej los.

Kolejna fascynująca powieść znanej autorki popularnych powieści sentymentalnych. Świetna fabuła, zaskakujące zakończenie.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-117-2649-5
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORKI

W roku 1870 Brytyjczycy położyli podmorski kabel od Gibraltaru, poprzez Maltę, Aleksandrię, Suez i Aden, aż do Bombaju. Eksploatacja linii i troska o bezpieczeństwo stanowiły dla imperium jedno z największych technicznych wyzwań. Graniczyło z cudem, że Brytyjczycy utrzymali kontakt z ziemią ojczystą. Otwarcie Kanału Sueskiego oznaczało, że Indie nie leżały już na końcu świata, ale zaledwie o siedemnaście dni drogi statkiem, a opłata za słowo wynosiła tylko czterokrotną wartość opłaty standardowej.

Do roku 1890 kable opasały całe imperium. A zyski telegrafu poczty kolonialnej wzrosły z ośmiuset funtów rocznie do ośmiu tysięcy.ROZDZIAŁ 1

1875

— Prędzej pójdę do piekła, nim kogoś poślubię — zawołał z gniewem lord Edgar Quary. Zerwał się na równe nogi i podszedł do okna. Stanął przy nim i odwrócił się plecami do pokoju. Zapadła cisza.

— Inne rozwiązanie nie jest zbyt pociągające… — odezwał się w końcu książę.

— Co to za rozwiązanie? — spytał lord Edgar.

— Jeśli się nie ożenisz tak, jak to zaproponowałem, mogę zrobić tylko jedno. Po raz ostatni spłacę twoje długi, ale, jak już wspomniałem, stawiam warunek, że zamieszkasz za granicą. — Książę przerwał na chwilę, po czym mówił dalej: — Będę ci wypłacał pensję w wysokości tysiąca funtów rocznie, lecz nie będzie ci wolno wrócić do Anglii.

Znowu umilkł, wydawało się jednak, że ta cisza aż drży od napięcia…

— Nie mogę się na to zgodzić. Doskonale o tym wiesz — odparł lord Edgar.

— Zatem ci radzę — powiedział książę spokojnie — abyś się ożenił z panną Wallace. Właśnie odziedziczyła majątek wart ponad milion funtów.

Młodszy brat nic na to nie odpowiedział.

— Ten zapis łączy się z niezwykłą opowieścią… może zechcesz ją poznać. — Ponieważ lord Edgar wciąż milczał, więc książę, widząc, iż brat jest gotów słuchać, zaczął opowiadać: — Ojciec dziewczyny, pułkownik Wallace, przez dwadzieścia lat służył w Indiach w armii. Zginął na granicy północnozachodniej. Podobno ocalił życie maharadży Kulhapuru.

Lord Edgar nie mógł się powstrzymać od słuchania opowieści, ale się odwrócił i usiadł w pogardliwej pozie na kanapce przy oknie.

— Maharadża — ciągnął jego brat — był mu tak wdzięczny, że cztery miesiące temu, tuż przed śmiercią, zapisał pułkownikowi Wallace’owi część swojej ogromnej fortuny i, jak mi mówiono, niezwykle cenne klejnoty. Widocznie nie wiedział, że pułkownik zginął. — Przerwał i spojrzał na lorda Edgara. Uznał, że brat wygląda na zainteresowanego. — Wydanie tej sumy niewątpliwie zabierze ci trochę czasu — dodał suchym, cynicznym tonem.

Na przystojnej twarzy Edgara pokazał się gniew. Zacisnął pięści, jakby chciał uderzyć brata.

— Wszystko sobie ładnie obmyśliłeś, prawda, Alvericu? — spytał kąśliwie. — Sądziłem, że przy twym żałosnym uwielbieniu dla rodzinnego drzewa genealogicznego z niechęcią będziesz planował zbrukanie go związkiem ze snobami niskiego urodzenia. — Nadawał swoim słowom obelżywy ton, ale książę nie zmienił wyrazu twarzy.

Od przyjazdu brata z Londynu z jego oczu nie znikał wyraz pogardy. Ta rozmowa nie mogła być przyjemna dla żadnego z nich. Bruzdy cynizmu wyryte na jego obliczu wydawały się coraz głębsze.

— Jeśli rzeczywiście niepokoisz się tym, zadowoli cię być może wiadomość, że Wallace’owie to stara szkocka rodzina, która z pokolenia na pokolenia wyróżniała się w armii.

— Chyba powinienem się z tego cieszyć — odrzekł lord Edgar aroganckim tonem.

— Generał sir Alexander Wallace — ciągnął książę — otrzymał wiele orderów za bohaterstwo w walce. Jak mi mówiono, był bardzo szanowany przez żołnierzy swojego pułku. Równie dobrze wypowiadają się o nim w hrabstwie.

— Pożąda mojego tytułu dla bratanicy? — zapytał lord Edgar. — A może ambicją panny Wallace jest powinowactwo z księciem?

— Sądzę, że pomysł ten wyszedł od stryjenki dziewczyny. To druga żona generała, o wiele od niego młodsza. Jak sam stwierdziłeś, im wszystkim powinowactwo z księciem Quarrington przyniesie korzyść.

Lord Edgar roześmiał się głośno. Nie był to przyjemny dźwięk.

— Zatem, aby zdobyć pozycję w najwyższym towarzystwie, gotowi są przyjąć czarną owcę rodziny, którą oczywiście jestem ja!

Książę wstał i odwrócił się plecami do kominka. Był bardzo przystojny. Obaj bracia wyróżnialiby się w każdym zgromadzeniu, choćby nikt nie wiedział, kim są. Książę był o kilka cali wyższy od brata i chociaż zwykle miał znudzoną lub cyniczną minę, nie odbierała mu ona urody, podobnie jak rozwiązłość widoczna na twarzy lorda Edgara. Dawało się jednak zauważyć, mimo iż Edgar był o trzy lata młodszy od księcia, że życie, jakie prowadził w Londynie, wpłynęło niekorzystnie na jego sylwetkę i był od brata o wiele szerszy w pasie.

Rodzina Quarych była znana z przystojnych mężczyzn. Ambitne matki od lat próbowały usidlić głowę rodziny. Natomiast książę już dawno oznajmił, iż nie zamierza się żenić. W wieku trzydziestu czterech lat, z ogromną zręcznością, unikał wszelkich sieci i pułapek, jakie na niego zastawiano. Za to doskonale spełniał obowiązki głowy jednej z najbardziej szanowanych rodzin królestwa. Od lat próbował nakłonić brata do ograniczenia ekstrawagancji i powstrzymania się od dalszego psucia już i tak nadwątlonej reputacji. Lord Edgar nikogo nie słuchał. Pędził życie w szalonym, rozpasanym luksusie. Na jego przyjęcia ściągali wszyscy próżniacy i ladacznice z całego Londynu. Wystawiał do wyścigów konie, które nigdy nie wygrywały. Tracił astronomiczne sumy na beznadziejne zakłady. Jego zachowanie wywoływało rozbawienie w klubach przy St. James. Książę płacił jego rachunki, wiedząc jednocześnie, że nie może w nieskończoność finansować rozrzutności brata.

— Ponoszę odpowiedzialność nie tylko za ciebie, Edgarze, lecz za każdego członka naszej rodziny.

— Ależ sprawia ci to przyjemność — odparł lord Edgar z sarkazmem.

— Nie sprawia mi przyjemności, kiedy nasze przytułki popadają w ruinę, szkoły potrzebują więcej nauczycieli, pastorzy narzekają, że ich prebendy są za niskie, a krewni nie dojadają, tylko dlatego, że trzeba za ciebie płacić.

— Litości, Alvericu! — wybuchnął lord Edgar. — Mówisz tak, jakby cię obdarto do ostatniego pensa. Wiesz równie dobrze jak ja, że jesteś bardzo bogaty, a w każdym swoim domu przechowujesz skarby…

— Te skarby powierzono mi w opiekę dla pokoleń, które przyjdą po mnie…

— Martwisz się o syna, którego nie masz? — zapytał z kpiną w głosie lord Edgar.

Książę uznał, że nie zniży się do udzielenia odpowiedzi. Brat dobrze zdawał sobie sprawę, iż obrazy i meble były przeznaczone dla spadkobiercy, a on nimi się jedynie opiekuje. W ciągu ostatnich kilku lat wypłacił tysiące funtów wierzycielom brata i już od dłuższego czasu wiedział, że w końcu będzie musiał ukrócić jego wybryki. Nieoczekiwanie pojawiła się szansa rozwiązania trudnej sytuacji.

Ku zdumieniu księcia nazajutrz po jego powrocie z Londynu odwiedził go generał sir Alexander Wallace wraz z małżonką. Spotkał generała raz czy dwa przy oficjalnych okazjach, ale Wallace’owie nie znajdowali się na liście sąsiadów zapraszanych na bale do Quarrington. Nie brali też udziału w skromniejszych spotkaniach, które często odbywały się w jego rodzinnej siedzibie. Podejrzewał, choć nie był tego pewny, że zostali zaproszeni na przyjęcie w ogrodzie, które tradycyjnie wydawał co roku, tak jak przed nim jego ojciec i dziadek. Na tych przyjęciach nad jednym z trawników rozpinano markizę, grała orkiestra, a goście spacerowali po tarasie, podziwiali sadzawki albo grali w bile. Czasem spędzali godzinę, napinając cięciwy, ponieważ w pobliżu zawsze ustawiano tarcze strzelnicze. Książę witał swoich gości. Krążył w tłumie od jednego do drugiego, zamieniając z każdym kilka słów, chociaż często nie pamiętał ich nazwisk ani tego, czy któregoś z nich wcześniej spotkał.

Wyraził naturalnie zgodę na odwiedziny generała, kiedy mu oznajmiono, że wraz z żoną zjawił się u frontowych drzwi. Wprowadzono ich do salonu, a książę właśnie się zastanawiał, czy przybyli, aby prosić go o udział w jakimś charytatywnym przedsięwzięciu, w które jeszcze nie był zaangażowany. Było ich bardzo wiele… Jego sekretarz przechowywał długą listę potrzebujących, którym książę co roku przekazywał hojne darowizny.

Książę uścisnął rękę generałowi i spostrzegł, że sprawia wrażenie zażenowanego. Natomiast jego żona czuła się całkiem swobodnie i rzucała księciu zaczepne spojrzenia. Był już do nich przyzwyczajony.

Usiedli. Książę zaproponował napoje orzeźwiające, ale jego goście odmówili. Po krótkiej chwili niezręcznej ciszy generał odchrząknął.

— Wasza Miłość musi być zdziwiony, widząc nas tutaj — zaczął. — Być może to, co mamy do powiedzenia, będzie jeszcze większą niespodzianką.

Książę skinął głową, lecz nie odpowiedział.

— Słyszałem z wielu źródeł, których wolałbym nie zdradzać, iż pański brat, lord Edgar, ma kłopoty finansowe.

Książę zesztywniał. Ogarnął go gniew, że obcy człowiek ośmiela się mówić głośno o sprawie, która dotyczy wyłącznie rodziny. Zaczął się zastanawiać, jak to możliwe, że Edgar, choć trudno było przewidzieć jego zachowanie, zadłużył się u generała.

— Słyszałem właśnie — mówił dalej sir Alexander — że lord Edgar coś wpominał o pozbyciu się koni, a kilka obrazów należących do rodzinnej schedy wystawiono na sprzedaż w domu aukcyjnym Christie’s.

Książę zacisnął wargi. Pomyślał z wściekłością, że Edgar sprzedaje obrazy należące do rodzinnej kolekcji. Wypożyczył mu je do domu w Londynie.

— Pan, panie generale — odezwał się książę tonem celowo zimnym i obojętnym — jest najwyraźniej lepiej poinformowany ode mnie o sytuacji mojego brata. Oczywiście zbadam, czy tak jest w istocie, jak mi pan powiedział.

— Nie sądzę, aby Wasza Miłość stwierdził, że wprowadziłem go w błąd — odparł generał. — Natomiast moja żona znalazła rozwiązanie kłopotów lorda Edgara.

Książę ze zdziwieniem zmarszczył brwi. Wtedy, jakby już dłużej nie mogła zachować milczenia, zabrała głos lady Wallace.

— To smutne, że ktoś tak przystojny jak lord Edgar znajduje się w tak przykrym położeniu. Moja przyjaciółka, lady Farringham, którą, jak sądzę, dobrze znasz, książę, powiedziała mi, że jest jej niezwykle przykro, iż biedny młody człowiek nie wie, skąd wziąć następny grosz.

Książę z ogromnym trudem powstrzymał się od powiedzenia lady Wallace, aby pilnowała własnego nosa. Co prawda minęły zaledwie cztery miesiące, kiedy spłacił długi brata, sięgające sumy trzydziestu tysięcy funtów. Wówczas Edgar przysiągł, że już niczego nie sprzeda bez pytania, bo to dla niego świętość, i w przyszłości będzie ostrożniejszy.

— To, co mój mąż i ja pragniemy zaproponować — mówiła dalej lady Wallace — przyniosłoby korzyść nie tylko Waszej Miłości, ale również nam…

Spojrzał na nią zaskoczony.

— Jak sadze, słyszał pan o bracie mojego męża, pułkowniku Davidzie Wallasie, który został odznaczony orderem za wybitną służbę i bohaterskie czyny w Indiach, zanim zginął na granicy północnozachodniej?

— Naturalnie, że o nim słyszałem — odparł książę. Nie był tym tematem szczególnie zainteresowany. Uznał jednak, że grzeczność wymaga takiej odpowiedzi.

— Podobno — ciągnęła lady Wallace — mój szwagier w jednej z potyczek, które ciągle się zdarzają w Indiach, ocalił życie maharadży Kulhapuru. Wtedy nic nam o tym nie powiedział. Przed trzema miesiącami maharadża zmarł.

Książę, zastanawiając się, co to wszystko ma wspólnego z Edgarem, zmusił się do przyjęcia zaciekawionego wyrazu twarzy.

— Może pan sobie wyobrazić nasze zdumienie — kontynuowała opowieść lady Wallace — kiedy się dowiedzieliśmy, że bratanica mojego męża, Vina, która od śmierci ojca mieszka pod naszą opieką, odziedziczyła tak ogromną sumę. Gdyby żył jej ojciec, to on by ją otrzymał. Z trudem przychodzi nam uwierzyć, że to nie sen.

Lady Wallace umilkła, aby zaczerpnąć powietrza, i wtrącił się generał.

— Maharadża był jednym z najbogatszych ludzi w Indiach. Zostawił mojemu bratu ponad milion funtów, a biżuteria, którą mu przekazał, mogłaby pochodzić prosto z Sezamu.

— Zatem należy państwu pogratulować — stwierdził grzecznie książę.

— Pomyśleliśmy — odezwała się trochę nerwowo lady Wallace — że za zgodą Waszej Miłości Vina, która jest bardzo ładną, młodą dziewczyną, mogłaby poślubić lorda Edgara.

Książę spojrzał na lady Wallace ze zdumieniem, jakby sądził, że się przesłyszał.

— Co państwo proponują…? — spytał po chwili niezręcznej ciszy.

— Musi pan zrozumieć, książę — przerwała mu lady Wallace — że to by nam oszczędziło obaw o łowców posagów, którzy niewątpliwie będą ścigać Vinę, kiedy rozejdzie się wieść o wielkości jej majątku. Uwolni to też lorda Edgara od potrzeby szukania pomocy u Waszej Miłości.

Lady Wallace powiedziała to w taki sposób, iż książę zrozumiał, że nie uszły uwagi sąsiadów z hrabstwa częste prośby jego brata o pieniądze. Kłopoty finansowe lorda Edgara były dobrze znane w Londynie, gdzie bez przerwy krążyły plotki, ale książę nie zdawał sobie sprawy, że stanowiły powszechną wiedzę w okolicy. Doskonale wiedział, co generał i lady Wallace mu proponują. Mieli rację. Z pewnością było to rozwiązanie problemu.

— Czy pańska bratanica poznała mojego brata? — zwrócił się do generała.

— Oczywiście, że nie — odpowiedziała za męża lady Wallace. — Jeszcze na początku roku Vina była w żałobie. Zamierzaliśmy udać się z nią w przyszłym miesiącu do Londynu, aby ją przedstawić w pałacu Buckingham. Zostałaby debiutantką. Doszliśmy do wniosku, że stać nas nawet na wydanie dla niej małego balu. — Mówiąc to, zerknęła na generała.

Książę od razu się domyślił, że lady Wallace nie może się już doczekać tego balu i wszystkich rozrywek, jakie oferuje Londyn. Bez wątpienia sprawią jej przyjemność, pomyślał, może nawet większą niż jej bratanicy.

— W jakim wieku jest panna Vina Wallace?

— Ma osiemnaście lat.

— I uważacie państwo, że będzie odpowiednią żoną dla mojego brata, który w lipcu skończy trzydziestkę?

— Sądzę, Wasza Miłość, że każda dziewczyna będzie bardzo szczęśliwa, wchodząc do pańskiej rodziny.

Oto, pomyślał książę, klucz do całej sprawy! Oczywiście generał i lady Wallace pragnęli się skoligacić z rodziną Quarych, aby móc zaliczać się do jego krewnych, a tym samym wejść do jednej z najbardziej szanowanych rodzin w kraju, co dałoby im ogromny awans społeczny. Przez chwilę książę marzył o tym, aby powiedzieć im, że nazwisko Quarych nie jest na sprzedaż i niech zaproponują swoje pieniądze komu innemu. Zaczął się jednak zastanawiać, czy dla Edgara nie byłoby to ocalenie. Gdyby miał żonę, istniała szansa, choć niewielka, na to, że się ustatkuje i zacznie stosowniej zachowywać. Księcia ogarnęła wściekłość, kiedy przypomniał sobie o ogromnych sumach wydawanych przez Edgara na klejnoty dla aktorek i baletnic. Ich apetytu nic nie mogło zaspokoić. Wydawało się niemożliwe, aby jeden człowiek wydał tyle pieniędzy w tak krótkim czasie. Książę się domyślał, że Edgar nie przyjechał, by błagać go o ponowne spłacenie długów, tylko dlatego, że cztery miesiące temu przysięgał, iż nie będzie ich zaciągać. Takiej sceny, jaką wtedy odegrał, książę pragnął uniknąć jak najdłużej, podobnie jak jego brat. W tej sytuacji może rzeczywiście to było rozwiązanie. Nie miał pewności, ale małżeństwo wydawało mu się lepsze od dalszych oszczędności, do jakich musiał się posunąć tuż przed Bożym Narodzeniem, kiedy Edgar zażądał trzydziestu tysięcy funtów.

— Pragnę przemyśleć propozycję państwa oraz oczywiście omówić ją z bratem — zwrócił się do lady Wallace. — Chciałbym podziękować za tę sugestię. Mam nadzieję, iż w najbliższym czasie będę mógł udzielić państwu odpowiedzi. — Mówiąc to, wstał.

Generałowi i lady Wallace nie wypadało zachować się inaczej, więc również wstali. Książę jeszcze raz im podziękował i odprowadził do drzwi. Tam czekał na nich powóz. Zeszli po schodkach nie bez trudności, ponieważ lady Wallace og lądała się za siebie i machała ręką, a książę zmusił się do uśmiechu.

Potem poszedł do biblioteki. Ogarnęła go taka furia, że miał ochotę kogoś pobić, a najlepiej gdyby to był Edgar. Jak to w ogóle możliwe, że jego brat wpakował się w te same tarapaty, w jakich był już pół tuzina razy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy? Inny człowiek na miejscu księcia przeklinałby w gniewie lub przynajmniej nalał sobie coś mocniejszego z serwantki stojącej w rogu pokoju, on jednak podszedł tylko do okna i patrzył niewidzącymi oczyma na ogród, w którym właśnie zaczęły kwitnąć pierwsze wiosenne kwiaty. Przypominał sobie, jak od śmierci rodziców starał się opiekować Edgarem. Zawiodły próby nakłonienia go do zachowywania się w sposób, który sam uznawał za normalny i zwyczajny… Edgar wyśmiewał wszystko, co szlachetne. Nienawidził łudzi, którzy ze względu na związki rodzinne starali się mu po przyjacielsku pomóc. Został przywódcą grupy rozpustnych, źle wychowanych, wiecznie pijanych młodych ludzi, znanych ze swego skandalicznego zachowania w Londynie i na prowincji. Upijali się i wdzierali do nocnych klubów, gdzie spędzali większość wieczorów. Organizowali wyścigi z przeszkodami, tyle że ich uczestnicy byli przeważnie tak pijani, że kończyły się wypadkiem. Sama królowa udzieliła księciu nagany za to, że dopuścił do tego, iż jego brat pędził tak haniebny tryb życia.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: