W sercu emocji dziecka - ebook
W sercu emocji dziecka - ebook
W sercu emocji dziecka
Jak rozumieć i wspierać swoje dziecko
Przenieś się w świat tajemniczych emocji dziecka
Nowe wydanie bestsellerowej książki, która podbiła serca rodziców! Jeśli nie wiesz, co robić, gdy:
- dziecko ma napady złości?
- płacze z błahego powodu?
- z przerażeniem budzi się w nocy?
…sięgnij po popularną książkę znakomitej francuskiej psychoterapeutki, Isabelle Filliozat, która wprowadzi Cię w pełen tajemnic świat dziecięcych emocji!
Autorka pokazuje:
- jak rodzice powinni postąpić, gdy u dziecka pojawiają się łzy?
- jak przygotować je na narodziny rodzeństwa?
- jak rozmawiać z dzieckiem, gdy ma kłopoty w szkole?
- co mu powiedzieć, gdy ciężko choruje?
Książka W sercu emocji dziecka, czerpiąc przykłady z codzienności, pomoże rodzicom towarzyszyć dzieciom przeżywającym strach, gniew, radość, smutek, depresję. Podpowie, co robić, aby nasze dzieci były szczęśliwsze.
Isabelle Filliozat – francuska psychoterapeutka i matka dwójki dzieci. Jej wiedza na temat świata wewnętrznych przeżyć dziecka opiera się nie tylko na wiedzy akademickiej, ale też na własnym doświadczeniu. Od lat towarzyszy dorosłym i ich pociechom w drodze ku większej wolności i szczęściu. Jej książka W sercu emocji dziecka jest we Francji wielkim bestsellerem i najlepiej sprzedającą się książką poświęconą wychowaniu dzieci.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64647-77-2 |
Rozmiar pliku: | 919 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
który walczył i dalej walczy przeciwko używaniu słowa „wychowywać” i który ze swej strony wolał „towarzyszyć” dzieciom. Naznaczony przemocą ze strony rodziców, nie zawsze umiał być z dziećmi, ale był dla nich. Kochał mnie, szanował i traktował jak osobę, a także potrafił dać mi to, czego sam nie otrzymał.
Małgosi i Adrianowi,
którzy uczynili mnie matką.
Położnej Suos Pom, prof. Biziau oraz Corinne Drescher-Zaninger, położnikom, którzy towarzyszyli mi w najszczęśliwszych chwilach mojego życia.
Dla La Leche League* oraz jej przewodniczącej Claude Didierjean-Jouveau, dzięki pomocy której mogłam karmić dzieci piersią, a tym samym odkryć cudowny wymiar intymności.
------------------------------------------------------------------------
* La Leche League (LLL) to międzynarodowa organizacja matek karmiących. Istnieje od 1956 roku. Jej nazwa wywodzi się od hiszpańskiego słowa la leche, które oznacza mleko, oraz angielskiego league i należy ją tłumaczyć jako „Liga Mleka” bądź „Mleczna Liga”. La Leche League powstała, by wspierać kobiety pragnące karmić piersią swoje dzieci .Wprowadzenie
Być obdarzonym inteligencją serca to umieć kochać, rozumieć innych, realizować się, być sobą w każdych okolicznościach, a także wiedzieć, jak się zachować w trudnych emocjonalnie momentach: pośród konfliktów, niepowodzeń, żałoby, rozstań, nieszczęść, ale również w obliczu sukcesów, spotkań, osiągnięć w różnych dziedzinach życia. Jest to w skrócie umiejętność bycia szczęśliwym, niepoddawania się przeciwnościom, dokonywania życiowych wyborów oraz tworzenia harmonijnych relacji z innymi. Któż nie pragnąłby tego dla swych dzieci?
Co ogranicza nas w egzystencji i uniemożliwia osiągnięcie szczęścia? Co sprawia, że chorują nasze serca? To wspomnienia (często nieuświadomione) dotyczące cierpienia, jakiego doznaliśmy w dzieciństwie, a także lęki, jakie one za sobą pociągają: strach przed oceną, zranieniem, poniżeniem, odrzuceniem czy zignorowaniem, obawa przed porażką, która każe nam wątpić, czy nam się uda, strach przed odrzuceniem, który podpowiada, że nie ma dla nas miejsca wśród innych, strach przed ludźmi, lęk przed śmiercią…
To właśnie strach, cierpienie i tłumiona złość, a nie jakaś wrodzona wada, przeszkadzają nam być naprawdę sobą oraz nawiązywać prawidłowe relacje z innymi; to właśnie strach bądź ból, a nie zaburzenia w pracy mózgu, nas blokują. Możemy zatem pomóc dzieciom, starając się ich nie ranić oraz ucząc je zaufania.
Dzisiejsze społeczeństwo nie jest wczorajszym społeczeństwem. Dawne metody wychowawcze nie przystają do współczesnych realiów.
W nowoczesnym społeczeństwie, a tym bardziej w społeczeństwie przyszłości, droga do sukcesu wiedzie przez wiarę w siebie, samodzielność oraz łatwość w nawiązywaniu kontaktów z innymi. Umiejętność komunikacji oraz radzenia sobie z własnymi emocjami stały się co najmniej równie ważne jak umiejętności techniczne. Obecnie, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, fundamentalne znaczenie dla odnoszenia sukcesów, zarówno osobistych, jak i zawodowych, ma inteligencja serca. Dbanie o rozwój ilorazu inteligencji dzieci to za mało. Musimy troszczyć się także o iloraz inteligencji emocjonalnej. Tym bardziej że wiele problemów intelektualnych czy szkolnych ma u źródła blokady emocjonalne.
Żaden rodzic nie lubi patrzeć, jak jego dziecko leży przed telewizorem czy siedzi ze wzrokiem utkwionym w konsolę gier. Jak możemy pomóc dzieciom oprzeć się inwazji ekranów, konsoli gier, telewizorów, wideo, komputerów… jak pomóc im przeciwstawić się przemocy czy hipnotyzującemu rytmowi niekończącego się strumienia obrazów w grach komputerowych, wideoklipach, reklamach, filmach, transmisjach czy nawet w bajkach?
Żaden rodzic nie może znieść myśli, że jego dziecko mogłoby pogrążyć się w przemocy, piciu i narkotykach. Jak ustrzec dziecko przed tymi pokusami, gdy przemoc jest obecna nawet w szkołach, gdy picie alkoholu czy branie narkotyków dotyka coraz młodszych ludzi?
Żaden rodzic nie chce, aby jego dziecko stało się członkiem sekty i dobrowolnie wyrzekło się swej woli, żeby ślepo za kimś podążać. W jaki sposób zapewnić dzieciom dostateczne zaufanie do siebie, wewnętrzne bezpieczeństwo i samodzielność, aby nie padły ofiarą jakiegoś guru?
Przemoc, zależność od innych, uzależnienie od telewizji, narkotyków czy leków nie są niczym innym jak próbą kontrolowania emocji, z którymi nie sposób sobie poradzić. Objawy te mają początek w dzieciństwie. Maskują niedostatki, zranienia zadane przez innych, niepowodzenia w komunikacji z innymi.
Nieśmiałość, niedocenianie czy – przeciwnie – przecenianie siebie wyrastają z przeszłości. Zranione uczucia, niezrozumiane intencje, źle zinterpretowane zachowania… w relacji rodzic – dziecko jest wiele okazji do wyrządzania cierpienia.
Dziecko jest osobą. Emocje znajdują się w samym sercu jednostki, są przejawem jej Życia. Umiejętność słuchania emocji, uszanowania ich to umiejętność słuchania osoby i uszanowania jej. Rodzice często czują się bezradni wobec intensywności uczuć swoich dzieci i starają się je uspokoić, uciszyć ich krzyk, otrzeć ich łzy, przegnać z ich twarzy wyraz niepokoju. Jednakże emocja ma swoje znaczenie, jest intencjonalna. Ma działanie lecznicze. Wyładowanie emocji jest środkiem uwolnienia się od skutków bolesnych doświadczeń. Z kolei, jak pokazałam to w poprzedniej książce L’Intelligence du coeur , tłumienie emocji jest szkodliwe. Stłumione emocje wciągają nas we wszelakiego rodzaju mechanizmy obronne, w bolesne rozpamiętywanie przeszłości, w zaburzenia kompulsywne czy w objawy somatyczne.
Koniecznie należy nauczyć się rozpoznawać, nazywać, rozumieć i wyrażać emocje oraz wykorzystywać je w pozytywny sposób, aby nie stać się ich niewolnikami, dla dobra naszych dzieci oraz dorosłych, którymi kiedyś się staną.
Wiadomo obecnie, że w kwestii rozwoju dziecka wszystko rozgrywa się przed ukończeniem szóstego roku życia… Co robić? Czego nie robić? W jaki sposób postępować? A przede wszystkim – jakim być? Rodzice (odpowiedzialni) zadają sobie dziesiątki pytań.
Od momentu gdy kobieta zachodzi w ciążę, jak z rękawa sypią się rady. Każdy ma swoją opinię na temat karmienia piersią, usypiania oraz „sposobu przewijania niemowląt”, a później na temat autorytetu, klapsów i kar… „Przede wszystkim nie pozwalajcie spać dzieciom z wami w łóżku… Niemowlę potrzebuje snu… Chłopiec nie powinien bawić się lalką… Nie należy pocieszać dzieci, kiedy się przewrócą, bo staną się mięczakami… Jeśli pozwolisz im robić, co tylko chcą, wyrosną na przestępców… Trzeba robić to, nie wolno robić tamtego…”. A to dopiero początek całej listy: „co trzeba robić, gdy…”. Wszyscy rodzice mają aż nadto rad dawanych w dobrej wierze oraz „pytań” kryjących w sobie krytykę wobec naszego sposobu wychowania dzieci.
Mówi się wszystko i nie mówi się nic. Rodzice otrzymują aż za dużo rad… ale w sumie bardzo niewiele informacji. Skoro każdy ma własną opinię, której zaciekle broni, trudno o obiektywną informację. Wiele poglądów dotyczących wychowania jest narzucanych z tym większym przekonaniem, a wręcz z agresją, im bardziej są nieracjonalne i pozbawione jakichkolwiek poważnych przemyśleń.
Rodzicom trudno dokonać wyboru między rozbieżnymi koncepcjami. Bardzo szybko tracą orientację, są wręcz całkowicie zagubieni. Idee głoszone przez doradców są zwykle pełne mniej lub bardziej zawoalowanych pogróżek: „Nie zdaje pan sobie sprawy, że właśnie tak zaczyna się branie narkotyków” oraz obwiniania: „Trzeba na to spojrzeć z punktu widzenia matki” lub „To dlatego, że rodzice się rozwodzą”.
Moim celem nie jest zatem przedstawienie Ci kolejnego poradnika. Rodzice przebywają z dziećmi na co dzień. Znają je lepiej niż jakikolwiek „ekspert”, obojętne, czy to będzie pediatra, czy sławny psychoanalityk. Ale czasami blokady i nieporozumienia mogą stanowić przeszkodę w stworzeniu harmonijnej relacji bądź w osiągnięciu prawdziwego porozumienia. Jeśli jakiś „ekspert” może ci w czymś pomóc, to właśnie w usunięciu tych przeszkód.
Książka ta ma na celu wskazanie drogi, aby lepiej omijać wszelkie pułapki, rozwikłać węzły oraz pomóc w pokonaniu przynajmniej niektórych przeszkód. Młoda matka czy młody ojciec potrzebują wskazówek… ale nie rad. Muszą nauczyć się ufać samym sobie oraz swoim dzieciom.
Niniejszej książce przyświecają dwa fundamentalne cele, sformułowane w formie myśli:
1. Dzieci mówią nam, czego im potrzeba na każdym etapie rozwoju, nawet jeśli ledwie potrafimy ich słuchać i odszyfrowywać ich język.
2. Rodzice potrafią zrozumieć swoje dzieci oraz przyjąć odpowiednią wobec nich postawę o tyle, o ile nie będą stosować się bezkrytycznie do zasad wychowawczych, ślepo ufać opiniom ekspertów ani zamykać się w sztywnych schematach będących produktem wychowania, które sami kiedyś odebrali, a także o ile nie są w dalszym ciągu zbyt zranieni przez własne doświadczenia.
Czy możemy mówić o wychowaniu dzieci, nie wspominając o wychowaniu, które sami kiedyś otrzymaliśmy, oraz o tym, jak mogło nas naznaczyć, świadomie bądź nie? Kiedy pewne sytuacje czy postępowanie dzieci wyprowadzają nas z równowagi, prowokują do użycia przemocy… oczywiste jest, że musimy uzdrowić osobistą historię, aby zrozumieć dzisiejszą rzeczywistość, nie rzucając na nią cienia naszej przeszłości, oraz postępować w sposób bardziej właściwy i skuteczny. Kiedy nasze relacje z dziećmi są bardzo trudne, jest prawdopodobne, że nasze emocje, nasze życie są tutaj nie bez znaczenia. Warto wtedy udać się na konsultację do psychoterapeuty.
Czy możemy pomóc dzieciom rozwinąć ich inteligencję emocjonalną? Jak mieć zaufanie do swoich kompetencji rodzicielskich? Kwestiami tymi zajmiemy się w rozdziale 1.
W sprawach wychowania nie ma absolutnych reguł. O ile istnieją pewne prawa dotyczące rozwoju dzieci, które bez wątpienia warto znać, o tyle nie ma żadnych nakazów ani cudownych recept, dzięki którym otrzymywalibyśmy od „odnoszących sukcesy” dorosłych odpowiedź na to, co jest słuszne w danym momencie, choć chwilę później może już takie nie być. Zamiast szukać gotowych odpowiedzi, niezawodnych recept, nauczmy się samodzielnie myśleć i decydować o nas samych. W rozdziale 2 zamieściłam siedem pytań, które warto sobie zadać, aby znaleźć wyjście z wielu sytuacji.
Poczucie tożsamości opiera się na świadomości samego siebie oraz własnych emocji. W rozdziale 3 spróbujemy zbadać świat emocji: czym są, do czego służą, jak na nie reagować? Czy należy zachęcać dziecko do powściągania emocji, aby było „silne”, czy też należy raczej zwracać uwagę na jego lęki, płacze i wybuchy złości? W jaki sposób można mu pomóc stać się odważnym, nie pozbawiając go przy tym wrażliwości?
W rozdziałach 4, 5, 6 oraz 7 zajmiemy się kolejno strachem, złością, radością oraz smutkiem.
Gdy jego emocje nie zostaną usłyszane, dziecko popada w depresję. Rozpoznawaniem jej objawów zajmiemy się w rozdziale 8.
Nieszczęścia, bolesne doświadczenia mogą odbijać się na całym życiu dziecka. Z rozdziału 9 dowiemy się, jak towarzyszyć dziecku przeżywającemu żałobę, rozdzielenie, doświadczającemu cierpienia czy choroby, jak pomóc dzieciom, aby mogły przez to przejść.
Zanim zajmiemy się eksplorowaniem świata emocji, jeszcze jedno przypomnienie: nasze dzieci nie oczekują, że będziemy doskonali, ale że będziemy po prostu ludzcy. Błędów nie sposób uniknąć. Są one wpisane w proces uczenia się. Przestań starać się być „dobrą matką” lub „dobrym ojcem”, bądź raczej uważny na potrzeby twoich dzieci.
Niektóre fragmenty niniejszej książki mogą cię zdziwić, niektóre stwierdzenia być może wydadzą się ci niecodzienne… podejdź do nich bez pośpiechu, wsłuchaj się w to, jak rezonują w twej głębi. Bardzo często moi czytelnicy zwierzają mi się w czasie konferencji czy staży, że to, o czym piszę, nie jest niczym niezwykłym, jest wręcz oczywiste, ale że nigdy nie patrzyli na to z tej perspektywy!
Kiedy rodzic martwi się o to, jak jego postępowanie wpłynie na dzieci, często mówi się mu, że zadaje sobie „za dużo pytań”. Ci, którzy się z tym zgadzają, posługują się gotowymi odpowiedziami, nie troszcząc się o to, jaką cenę emocjonalną zapłaci za to ich potomstwo. Co zatem najlepiej zdaje egzamin? Stawianie sobie pytań jest rzeczą właściwą człowiekowi.
Masz wrażenie, że wszystko robisz na opak? Nie zniechęcaj się. Kupiłeś tę książkę. Zależy ci zatem, aby nauczyć się, jak szanować dzieci i siebie samego, nauczyć się wsłuchiwać w emocje twoje oraz twoich dzieci. Wszystkie te pojęcia są w gruncie rzeczy całkiem nowe.
Przypomnijmy sobie… jeszcze nie tak dawno można było bić dziecko rózgą lub zamykać je w ciemnym pokoju na wiele godzin bez mrugnięcia okiem. Nikt nie krytykował gróźb, kar ani dystansu emocjonalnego. Należało „tresować” swoje małe dzikusy, uczyć je dobrych manier. Bicie było dozwolone, a dzieci nie mogły się nawet poskarżyć, bo przecież robiono to „dla ich dobra”. Jeszcze dwa pokolenia temu dzieci miały tylko obowiązki. A wszystkie prawa były po stronie rodziców. Postępujemy lepiej niż nasi rodzice, a nasze dzieci będą postępować lepiej niż my. Na tym polega ewolucja.
Obwiniasz się o to czy inne zachowanie wobec dzieci? Spójrz, skąd się wywodzisz i przez co sam przeszedłeś, gdy byłeś dzieckiem! To pomoże ci nabrać właściwej perspektywy. Twoje poczucie winy nic nie da twoim dzieciom. Lepsza jest odpowiedzialność! Bycie rodzicem to naprawdę niełatwe zadanie, według Freuda wręcz niemożliwe, zmusza nas bowiem do stawiania czoła samym sobie, naszym ograniczeniom, naszym wciąż nieuleczonym zranieniom, a nasze dzieci w sposób nieunikniony zarzucają nam wiele rzeczy, ponieważ potrzebują tego, aby dorosnąć, poczuć, że się od nas różnią i zacząć żyć własnym życiem.
Wreszcie, kiedy masz ochotę uznać, że jesteś złym rodzicem, rozważ, ile masz możliwości na otrzymanie pomocy i wsparcia w wypełnianiu tej funkcji! Czy nie jest was co najmniej dwoje, aby zająć się waszym aniołkiem? Czy nie masz pod dostatkiem dziadków, wujków, cioć, nianiek, opiekunek do dzieci, ojców i matek chrzestnych oraz przyjaciół, którzy mogliby ci pomóc i cię odciążyć? Opieka nad dzieckiem wymaga dyspozycyjności dniem i nocą, nie można zatem oczekiwać tego tylko od jednej osoby. Kiedy ciężar odpowiedzialności spada na jednego tylko rodzica, zwłaszcza samotnego, mało realistyczne jest oczekiwać od niego, że będzie w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby maleństwa.
Nie stawiaj sobie poprzeczki zbyt wysoko, bądź tolerancyjny wobec siebie samego, a przede wszystkim wyrażaj własne emocje i potrzeby.
Słuchaj dziecka, pozwól mu uwolnić swoje napięcia, daj mu sposobność do pozbycia się nagromadzonych emocji, a wyjdzie zwycięsko ze wszystkich życiowych trudności.
Mam nadzieję, że znajdziesz w tej książce wskazówki, jak być bardziej szczęśliwym w gronie rodziny. Taka była w każdym razie intencja, jaka przyświecała mi przy jej pisaniu.
Miłej lektury.Inteligencja serca
Inteligencja serca to umiejętność rozwiązywania problemów, jakie niesie życie, inni ludzie, nagłe pojawienie się bolesnych doświadczeń, cierpienie, choroby, a także obecność śmierci. Aby inteligencja emocjonalna mogła się w pełni rozwinąć, wymaga dobrego panowania nad lękiem, złością i smutkiem, w które obfituje codzienne życie.
Inteligencja serca pozwala stawić czoła wyzwaniom człowieczeństwa, pozwala nam się rozwijać, nadać sens życiu, łagodzić konflikty z innymi, pokonywać codzienne trudności życia z odwagą i mądrością. Pomaga nam ona zrealizować plany, znaleźć własną drogę oraz spełnienie. Jest niezwykle ważna na co dzień oraz w przełomowych momentach życia.
Inteligencja społeczna jest oczywiście bardzo silnie związana z inteligencją emocjonalną, ale celowo wprowadzam tutaj rozróżnienie. Zdolność do tworzenia więzi i ich utrzymywania, do kochania, do budowania związków oraz do ich podtrzymywania, do rozumienia innych, a także do rozwiązywania konfliktów będzie tematem mojej kolejnej książki. W niniejszej pracy skoncentruję się na inteligencji emocjonalnej.
Szanować emocje dziecka to pozwolić mu, aby czuło, kim jest, aby miało świadomość samego siebie tu i teraz. Oznacza traktować je podmiotowo, pozwolić mu być innym niż my sami. To traktować je jak osobę, a nie jak przedmiot, to dać mu możliwość udzielenia własnej odpowiedzi na pytanie „kim jestem?”. To pomagać mu się realizować, pozwolić mu dostrzec jego „dzisiaj” w relacji z jego „wczoraj” i „jutro”, to pozwolić mu być świadomym jego możliwości, mocnych i słabych stron, to pozwolić mu zobaczyć, jak idzie naprzód własną drogą.
Dzieci uczą się przede wszystkim od rodziców. Postawa wychowawcza w stosunku do dziecka ma decydujące znaczenie w rozwoju jego inteligencji emocjonalnej. Dziecko naśladuje rodziców i zwykle spontanicznie podąża za ich przykładem bardziej niż za ich radami!
Nieświadome przekazy mają taką samą siłę oddziaływania, jeśli nie większą, co nasze świadome czyny czy wypowiedzi.
Pomagając dzieciom w rozwinięciu ich EQ („ilorazu” inteligencji emocjonalnej), nie zapominajmy o rozwijaniu własnego. Pomagać dziecku wzrastać to znaczy dbać też o własny wzrost. Nasze dzieci są zwierciadłami naszej wewnętrznej rzeczywistości, a także każą nam skonfrontować się z naszymi ograniczeniami i uczą nas kochać. Są wspaniałym przewodnikiem duchowym, choć tak rzadko ich słuchamy.
Posiadać inteligencję serca to umieć kochać i budować siebie poprzez różne życiowe doświadczenia.Miej zaufanie do siebie
Małgosia miała mniej więcej czternaście miesięcy. Regularnie budziła się w nocy. W końcu zmęczona tą sytuacją, udałam się po radę do pediatry ze specjalizacją z psychiatrii dziecięcej. Po kilku minutach zapadł werdykt: „To dlatego” – kategorycznie stwierdziła lekarka. Moja córka zasypiała przy piersi. Według pani doktor to właśnie było przyczyną wszystkich kłopotów. Diagnoza została postawiona. Mnie nie pozostawało nic innego, jak się podporządkować. Historia moja, mojej córki, męża nie miała tutaj żadnego znaczenia. Jedynym winowajcą było karmienie piersią. Tok rozumowania pani doktor był niepodważalny: moja córka zasypia przy piersi, później odkładam ją do jej łóżeczka. Kiedy się budzi, a piersi nie ma obok niej, mała nie rozumiejąc, co się stało, płacze.
Rozwiązanie zaproponowane przez panią doktor miało odwoływać się do źródła problemu (ale, jak czytelnik na pewno zauważy, było zupełnie nieprzemyślane), trzeba było zrezygnować z wieczornego karmienia. Małgosia miała zasypiać „całkiem sama”. Będzie płakała, to oczywiste, ale należało ją zostawić. Pani pediatra zapewniła mnie, że po trzech, maksymalnie czterech dniach córka nie będzie więcej płakać…
Przepraszam, Małgosiu. Proszę, wybacz mi. Jak bardzo żałuję dzisiaj, że posłuchałam wtedy tamtej kobiety. Pozwoliłam ci płakać. Płakałaś czterdzieści ciągnących się w nieskończoność minut, samiuteńka w pokoju, by wreszcie usnąć w ramionach ojca. Tamtej nocy budziłaś się co dwie godziny. Niestety, wpędzona w poczucie winy przez panią doktor, popełniłam ten sam błąd następnego dnia i jeszcze następnego. Po czterech dniach wciąż płakałaś, upominając się o wieczorne karmienie, a także, jakżeby inaczej, budziłaś się w nocy częściej niż zwykle. Posłałam więc do diabła zalecenia ekspertów i posłuchałam ciebie. Dałam ci to, czego się domagałaś i czego potrzebowałaś: kontaktu, mleka, bliskości… karmienia piersią. Ponownie dostawiliśmy twoje łóżeczko do naszego. Zasnęłaś przy mojej piersi z lubością. Czując się bezpiecznie, lepiej spałaś.
Dużo później dzięki licznym lekturom oraz dzięki pomocy inteligentnego psychoanalityka zrozumiałam, że w rzeczywistości nie miałaś żadnych problemów ze snem. Wierciłaś się przez sen pomiędzy dwiema fazami głębokiego snu, nie wybudzając się całkowicie, szukałaś granic bezpieczeństwa, punktów orientacyjnych, mojego zapachu, piersi. Dopiero wtedy, gdy nie czułaś mnie obok siebie, budziłaś się naprawdę i zaczynałaś płakać. Rozumowanie pediatry nie było błędne, szukałaś piersi. Ale rozwiązanie było chybione. A wystarczyło położyć cię obok mnie, w łóżeczku przylegającym do mojego!
Wielu rodziców zabiera swoje maleństwa do łóżka. Nie ośmielają się jednak mówić o tym na głos i często czują się z tego powodu winni. Mają wpojone przeświadczenie, że „to nie jest dobre”. Boją się, że może to wpłynąć negatywnie na późniejszą seksualność ich dziecka lub w ten czy inny sposób zaburzać jego normalny rozwój.
W większości krajów nie istnieje wyrażenie „przespać noc samo” , a dzieci śpią z mamami dopóty, dopóki są karmione piersią, aż do ukończenia dwóch, a nawet trzech lat. Niektórzy eksperci twierdzą, że łóżko powinno stanowić przestrzeń intymną zastrzeżoną wyłącznie dla rodziców. Od czego jednak odrobina pomysłowości, w końcu nie tylko w łóżku można się kochać!
Oczywiście jest bardzo ważne, aby dziecko nie rozdzieliło rodziców. Ale niemowlę śpiące w łóżeczku nie ma takiej mocy! Jeśli rodzice wykorzystają obecność dziecka w nocy po to, aby się od siebie oddalić, nie będzie w tym winy dziecka. Jeśli kobieta domaga się obecności maleństwa, aby odmówić współżycia, osesek jest dla niej tylko wymówką: znalazłaby inną, gdyby go nie było.
Pożądanie przez rodzica cielesnej bliskości dziecka jest szkodliwe. Perwersyjne wykorzystywanie obecności dziecka, aby odsunąć współmałżonka albo zaspokoić potrzebę uczuciowego bezpieczeństwa jest wątpliwe i nie rozwiązuje problemów.
Niemowlę zajmuje miejsce w łóżku. Aby wszyscy czuli się dobrze, właściwym pomysłem jest postawienie dziecięcego łóżeczka obok łóżka rodziców.
Narzucenie niemowlęciu, aby zasypiało, nie słysząc oddechu rodziców, nie czując zapachu mamy, to przemoc, jaką dorośli zadają dziecku w imię własnego spokoju. Przedwczesne odłączenie od rodziców nie prowadzi do samodzielności, ale do strachu przed porzuceniem i uzależnienia od innych osób. Samodzielność rozwija się na fundamencie poczucia bezpieczeństwa. Czy nie powinniśmy zastanowić się, skąd pochodzi strach przed porzuceniem, tak rozpowszechniony w naszym społeczeństwie?
Na szczęście dzisiejsza literatura dziecięca przełamuje to tabu i otwiera przed rodzicami nowe możliwości. W wielu książkach małe niedźwiadki nie chcą spać same i w końcu zasypiają wciśnięte między mamę niedźwiedzicę i tatę misia.
Pediatrzy nie mogą wiedzieć lepiej niż matki. Oni posiedli wiedzę teoretyczną. Twoje dziecko zaś nie jest czymś abstrakcyjnym. Nie jest czymś teoretycznym. Jest całkiem rzeczywiste. Skoro teorie mogą poszerzać horyzonty, ważne jest, aby pomagały w bardziej uważnym słuchaniu dzieci, a nie ich uciszaniu lub podporządkowywaniu.
Lekarz, psycholog, utytułowany ekspert czy teściowa starają się wpędzić cię w poczucie winy? Uciekaj! Słuchaj tylko tych, którzy pomagają ci lepiej zrozumieć dziecko.
Jeśli kładę na to nacisk, to dlatego, że to matki są szczególnie podatne na opinie innych, zwłaszcza gdy chodzi o ich pierwsze dziecko, ale również o każde kolejne, ponieważ żadne dziecko nie jest kopią drugiego. Większość matek chce postępować prawidłowo, czują się odpowiedzialne za życie, które wydały na świat. Bardzo często okazują bezradność w obliczu potrzeb oseska, mogą też czuć się onieśmielone przez maleństwo, które trzymają w ramionach. Muszą stawić czoła nowej odpowiedzialności, nowemu zadaniu, a jedyna wiedza, jaką dysponują, to wychowanie, jakie same otrzymały. Takie mamy stanowią łatwy łup dla osób lubiących udzielać rad na każdy temat. Wychowanie to delikatna, bardzo delikatna kwestia, która rozpala ogromne emocje. Polemiki wywołują kłótnie i dzielą rodziny.
Jest bardzo ważne, aby zdawać sobie sprawę z podatności matki na opinie innych i z żywiołowości debat, mających na celu zachęcić matkę, jeszcze przed narodzeniem dziecka, by otaczała się osobami tchnącymi optymizmem, pomocnymi i gotowymi do wsłuchiwania się w jej rzeczywistość w obliczu mającego się narodzić dziecka, zamiast osób wsłuchujących się we własną ideologię.
Kiedy robimy coś, bo ktoś nam tak każe, możemy popełnić błąd. Postaw sobie pytanie: „Czy to jest w zgodzie ze mną, czy wywołuje mój sprzeciw?”. Jeśli jest w zgodzie z tobą, zrób to. Jeśli wywołuje twój sprzeciw, powstrzymaj się!
Miej zaufanie do siebie, słuchaj swego serca, a także ufaj swojemu dziecku, słuchaj, co próbuje ci przekazać przez krzyk, ale również przez to, jak się zachowuje, jaką przyjmuje postawę, a nawet przez problemy, jakie stwarza. To, czego nie potrafi ci powiedzieć słowami, wyraża za pomocą pewnych objawów. Ale bez paniki, jest to język adresowany właśnie do ciebie, jego matki lub ojca, i możecie nauczyć się komunikowania.
To prawda, że język dziecka nie zawsze łatwo jest rozszyfrować. O ile za jego płaczem i innymi objawami zawsze kryje się jakiś dramat, o tyle wcale nie jest łatwo go zrozumieć. Może chodzić o coś odległego z historii jego lub jego przodka. W rzeczywistości dzieci są bardzo często zwierciadłem podświadomości rodziców (lub dziadków). Aby to lepiej zrozumieć, niezbędna jest wówczas pomoc psychoanalityka. Jego rola polega na zwróceniu cię ku własnemu wnętrzu, na wskazaniu ci dróg, jakimi masz podążać, aby znaleźć źródło trudności i opisać swoją historię, aby znaleźć w niej węzły emocjonalne, które mogą tkwić w podświadomości twojej lub twojego dziecka. Psychoanalityk wysłucha cię i pokaże ci twoją wewnętrzną drogę, ale to ty musisz znaleźć rozwiązanie.
Potrzebujesz pomocy pośrednika, ale nie doradcy. Nie przyjmuj gotowych rad, pośpiesznych definicji. To, co jest oczywiste dla innych, tobie nie pomoże. Znajdziesz własne rozwiązanie w dialogu z twoim dzieckiem, metodą prób i błędów. Każdy związek jest niepowtarzalny!ROZDZIAŁ 2
Siedem pytań, jakie należy sobie postawić, aby znaleźć odpowiedź na każdą (prawie) sytuację
Pewien dziennikarz zadał Françoise Dolto następujące pytanie:
– Czy miała pani problemy wychowawcze ze swoimi dziećmi?
– Tak, wszystkie dzieci mają trudności ze zrozumieniem tego, co dzieje się w świecie, ponieważ interpretują go w sposób magiczny. Zanim moje dzieci ukończyły pięć lat, codziennie musiałam się sporo namęczyć, aby zrozumieć, co się dzieje w głowie dziecka*.
Jak bardzo odpowiedź tej wielkiej damy, lekarza i wychowawcy, uczy nas pokory! Françoise Dolto wysłuchała milionów dzieci i rodziców, którym służyła radą i pomocą. Odznaczała się niezwykłą intuicją, głęboką mądrością i wielką wiedzą o mechanizmach psychicznych. A mimo to w obliczu dzieci miała więcej pytań niż odpowiedzi. Każde dziecko jest niepowtarzalną jednostką i przez swoją wyjątkowość zmusza nas do zadawania sobie pytań. Udzielanie tych samych odpowiedzi, zgodnie z wcześniej ustalonymi zasadami wychowawczymi, odziera jednostkę z jej podmiotowości. Stawianie sobie pytań w obliczu dziecka świadczy o tym, że pragniemy podejść do niego indywidualnie.
Stawianie pytań, ale jakich?
------------------------------------------------------------------------
* F. Dolto, Les Chemins de l’éducation, Paris 1994, s. 62.