- W empik go
W sobótkowy czas - ebook
W sobótkowy czas - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 155 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Staruszka leżała już tak od dwudziestu lat i jedynie przez okno mogła oglądać to, co działo się na podwórzu, gdzie gospodarzyli jej dwaj synowie.
Widziała świat i ludzi na swój szczególny sposób, gdyż zmatowiałe szyby okienne miały w sobie różne kolory tęczy i wystarczyło tylko trochę odwrócić głowę, by wszystko wydawało się to czerwone, to żółte, to zielone, to znowu liliowe. I tak na przykład w zimowy dzień, kiedy oszronione drzewa wyglądają jak obsypane srebrnymi liśćmi, odwracała głowę na poduszce i te same drzewa stawały się zielone; było lato, pola słały się złotem, a niebo się niebieszczyło, nawet jeżeli samo w sobie było naprawdę szare. Staruszce wydawało się, że umie w ten sposób czarować i dlatego nigdy jej się nie nudziło. Ale zaczarowane szyby miały jeszcze jedną cechę: ponieważ były krzywe, pokazywały wszystko, co znajdowało się za nimi, raz większe, a raz mniejsze niż w rzeczywistości.
Kiedy więc jej dorosły syn wracał zły do domu, krzycząc na całe podwórze, matka wypowiadała życzenie, żeby znów stał się malutki i miły, i zaraz widziała go takim. Albo kiedy nadchodzili jej wnukowie, kołysząc się niepewnie na małych nóżkach, zamyślała się nad ich przyszłością i - raz, dwa, trzy – pojawiali się w szybie, niczym w szkle powiększającym, dorośli, wyrośnięci, prawdziwe wielkoludy. Ale, kiedy nadeszło lato, pozwoliła otworzyć okno, gdyż szyby nie mogły pokazać tego, jak pięknie było na dworze. A teraz, w sobótkowy wieczór, gdy było chyba najpiękniej, leżała patrząc na łąkę i pastwisko, gdzie gołąb wyśpiewywał swą pieśń.
Śpiewał prześlicznie o Jezusie Chrystusie, radościach i wspaniałościach królestwa niebieskiego, zapraszając tam wszystkich, którzy są spracowani i dość mają trudów tego świata. Staruszka słyszała pieśń, ale nie przyjęła zaproszenia, bo na ziemi było dziś tak pięknie, jak w niebie, i nie życzyła sobie niczego lepszego.
Gołąb poleciał więc ponad łąką aż do zagajnika na wzgórzu, gdzie pewien wieśniak kopał studnię. Stał głęboko w dole, mając nad głową ze trzy łokcie ziemi, zupełnie jak we własnym grobie. Gołąb usiadł na świerku i rozśpiewał się o radościach królestwa niebieskiego, pewien, że człowiek, który nie widzi nieba, morza ani łąki, musi tęsknić za tym, co jest na górze.
– Nie – powiedział jednak wieśniak – muszę najpierw wykopać studnię, bo inaczej nie będzie wody dla mojej letniczki i ta nieszczęśliwa kobieta przeprowadzi się wraz z dzieckiem gdzie indziej.
Gołąb poleciał więc nad brzeg morza, gdzie brat wieśniaka wyciągał sieć. Usiadł w szuwarach i zaczął śpiewać.