Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Wagnerowcy. Psy wojny Putina - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 listopada 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wagnerowcy. Psy wojny Putina - ebook

Precyzyjne zamachy, okrutne tortury, polityczne intrygi. Ogromne pieniądze, diamenty, złoto, ropa. Tajne układy z afrykańskimi dyktatorami i polowanie na prezydenta Ukrainy Zełenskiego. Z tym wszystkim stoją wagnerowcy, najbardziej znani na świecie najemnicy. Zarabiają krocie dla swego sponsora Jewgienija Prigożyna, słynnego kucharza Putina, ale też realizują tajne misje zlecone przez Kreml. Współpracują z armią i wywiadem Rosji, bo tak naprawdę są „niewidzialną armią Putina”. W przypadku porażek, jak wtedy, gdy zostali zmasakrowani przez Amerykanów w Syrii, Moskwa umywa ręce. Gdy są potrzebni w wojnie z Ukrainą, rosyjska propaganda nawet tego nie ukrywa.

Historia Grupy Wagnera, acz krótka, jest pełna przemocy i pieniędzy. Zaczyna się na Krymie i w Donbasie, przenosi się na Bliski Wschód, w głąb Afryki, a nawet nad Morze Karaibskie, by wrócić na Ukrainę. Dowodzi nimi Dmitrij Utkin „Wagner”, weteran rosyjskiej armii, fan muzyki Richarda Wagnera (stąd jego pseudonim) i ideologii nazistowskiej. Dziś jego ludzie „denazyfikują” Ukrainę. Skąd się wzięli, jak są zorganizowani, jakich zbrodni się dopuścili i dlaczego są tak przydatni dla Kremla? Na te wszystkie pytania, a także wiele innych, odpowiada książka „Wagnerowcy. Psy wojny Putina”. Pierwsza taka książka w Polsce.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16826-8
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Redak­tor pro­wa­dzący: Bogu­sław Kubisz
Korekta: Anna Olszow­ska

Pro­jekt okładki i stron tytu­ło­wych: Dymitr Miło­wa­now

Copy­ri­ght © for the Polish edi­tion by Dres­sler Dublin Spółka z o.o., Oża­rów Mazo­wiecki 2022
Copy­ri­ght © Grze­gorz Kuczyń­ski 2022

Źró­dła ilu­stra­cji
Alek­siej Dru­ży­nin/RIA Novo­sti, Bal­kis Press, Cen­trum Pra­sowe Służby Bez­pie­czeń­stwa Ukra­iny, fon­tanka.ru, krem­lin.ru, Mini­ster­stwo Obrony Ukra­iny, Nacer Talel/Ana­dolu Agency /AFP, ok.ru/pro­file/ 524704403991, Pierre Crom/Getty Ima­ges, Ser­gey Sreda/tele­gram.ru, twit­ter/@kru­glov, Vic­tor Model­skyi/Shut­ter­stock.com, ucas.org, Vic­tor Model­skyi/Shut­ter­stock.com, voen­pro.ru, Wiki­me­dia Com­mons

Wydaw­nic­two Bel­lona
ul. Han­kie­wi­cza 2
02–103 War­szawa
tel. +48 22 457 04 02
www.bel­lona.pl
www.face­book.com/Wydaw­nic­two.Bel­lona

Księ­gar­nia inter­ne­towa: www.swiatk­siazki.pl

Dys­try­bu­cja
Dres­sler Dublin sp. z o.o.
ul. Poznań­ska 91
05–850 Oża­rów Mazo­wiecki
tel. (+48 22) 733 50 31/32
e-mail: dys­try­bu­cja@dres­sler.com.pl
www.dres­sler.com.pl

Wer­sję elek­tro­niczną przy­go­to­wano w sys­te­mie _Zecer_PROLOG. RZEŹ W DOLINIE EUFRATU

Pro­log

Rzeź w doli­nie Eufratu

Naj­pierw zaata­ko­wały bom­bowce,
a potem posprzą­tali przy pomocy Apa­czów.

Jew­gie­nij Sza­ba­jew (2018)

– Idiom! Dawaj, bladź! – wydane pół­gło­sem pole­ce­nie bły­ska­wicz­nie roze­szło się po domo­stwach pod­upa­dłej arab­skiej mie­ściny, jak i cię­ża­rów­kach sto­ją­cych w wąskich ulicz­kach Cha­szam. Nawet ci o bli­skow­schod­niej apa­ry­cji nie mieli pro­blemu ze zro­zu­mie­niem rosyj­skiego roz­kazu. Byli tam w mniej­szo­ści, szy­iccy ochot­nicy z Afga­ni­stanu czy Iraku, ale nie nie­cier­pli­wili się tak, jak ich biali towa­rzy­sze broni. – W końcu mamy zie­lone świa­tło. Za długo już sie­dzimy w tej dziu­rze. Cud, że jesz­cze nas nie wypa­trzyli – mruk­nął jeden z Rosjan, wsia­da­jąc do czołgu. Czuli siłę. Ponad pół tysiąca ludzi, bli­sko trzy­dzie­ści pojaz­dów, w tym trzy T-72, jak też trans­por­tery opan­ce­rzone i cię­ża­rówki. A cel bli­ski i łatwy, jakaś banda Kur­dów. Najem­nicy nie przej­mo­wali się, że jest pogodna, gwiaź­dzi­sta noc nad pusty­nią. Mylili się pod każ­dym wzglę­dem.

Feral­nej dla wagne­row­ców nocy z 7 na 8 lutego 2018 roku w tej czę­ści Syrii pano­wała pogoda ide­alna z punktu widze­nia każ­dego pilota. Szcze­gól­nie ame­ry­kań­skiego. A Ame­ry­ka­nie już od dawna nie tylko znali każdy ich ruch (kamery na dro­nach), ale też słowo – nad tą czę­ścią doliny Eufratu krą­żył już od paru dni samo­lot naszpi­ko­wany odpo­wied­nią apa­ra­turą. Cel też wcale nie był tak łatwy. Wagne­rowcy i ich bli­skow­schodni sojusz­nicy nie mieli poję­cia, że oprócz bojow­ni­ków kur­dyj­skich, jest tam też około trzy­dzie­stu ame­ry­kań­skich spe­cjal­sów z Delta Force i sił pod­le­głych _Joint Spe­cial Ope­ra­tions Com­mand_. Co wię­cej, jakieś 30 km dalej znaj­do­wało się cen­trum wspar­cia, obsa­dzone przez zespół ame­ry­kań­skich koman­do­sów i mari­nes. Jan­kesi z nie­po­ko­jem już od tygo­dnia obser­wo­wali gro­ma­dze­nie się sił nie­przy­ja­ciela, wśród któ­rych ziden­ty­fi­ko­wano żoł­nie­rzy syryj­skich i – będą­cych w zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści – najem­ni­ków rosyj­skich. Wtedy, na początku 2018 roku, w pół­nocno-wschod­niej Syrii, w pro­win­cji Dajr az-Zaur trwały dwie oddzielne ofen­sywy prze­ciwko dżi­ha­dy­stom z Pań­stwa Islam­skiego. Na lewym brzegu rzeki Eufrat ope­ra­cja kur­dyj­sko-arab­skiej koali­cji SDF ze wspar­ciem Ame­ry­ka­nów; na pra­wym brzegu syryj­skiej armii rzą­do­wej wspie­ra­nej przez Irań­czy­ków i Rosjan. Zgod­nie z usta­le­niami jesz­cze z 2015 roku, obszar był podzie­lony na dwie strefy: syryj­sko-rosyj­ską i kur­dyj­sko-ame­ry­kań­ską. Umowna gra­nica prze­bie­gała po rzece Eufrat. Z począt­kiem lutego ame­ry­kań­ski wywiad zwró­cił uwagę na tereny lot­ni­ska woj­sko­wego na połu­dnio­wych obrze­żach mia­sta Dajr az-Zaur (sto­lica pro­win­cji o tej samej nazwie). Ruszyła tam nie­po­ko­jąca kon­cen­tra­cja uzbro­jo­nych oddzia­łów. W pobliżu na Eufra­cie dzia­łał nie­wielki most pon­to­nowy o dłu­go­ści 210 metrów. Zbu­do­wali go we wrze­śniu 2017 roku, po wypar­ciu stam­tąd dżi­ha­dy­stów, rosyj­scy sape­rzy. Przez ten wła­śnie most prze­pra­wiła się kolumna najem­ni­ków. Zdą­żyli w ostat­niej chwili. Już dzień wcze­śniej zaczął pod­no­sić się poziom wody w rzece, nurt z godziny na godzinę był sil­niej­szy. Zaraz po prze­pra­wie na lewy brzeg Eufratu, woda zerwała most. Wagne­rowcy, choć odcięci od zaple­cza, ruszyli naprzód. Rosyj­scy woj­skowi uwa­żali póź­niej, że na pole­ce­nie Ame­ry­ka­nów Kur­do­wie zrzu­cili w tym cza­sie duże ilo­ści wody ze zbior­nika wod­nego przy elek­trowni At-Tabaka, w górze Eufratu. To było kolejne ostrze­że­nie pod adre­sem Rosjan. Zigno­ro­wane. Kiedy kolumna prze­pra­wiła się przez Eufrat, w ame­ry­kań­skim dowódz­twie włą­czono tryb alar­mowy.

Gdy najem­nicy ruszali wie­czo­rem 7 lutego z Cha­szam, po raz kolejny zadzwo­nił tele­fon na biurku ofi­cera dyżur­nego w Chmej­mim. Kolejny raz na spe­cjalną „gorącą linię” dzwo­nili Ame­ry­ka­nie. Już kilka razy ostrze­gali, że są obecni na polu naf­to­wym Conoco, które było celem cza­ją­cych się kil­ku­set napast­ni­ków. Prze­chwy­cone roz­mowy tele­foniczne i stały nasłuch łącz­no­ści nie pozo­sta­wiały tu żad­nych wąt­pli­wo­ści. Rosyj­skie dowódz­two za każ­dym razem zapew­niało, że jeśli są jakieś siły w tam­tym rejo­nie, to nie jest to woj­sko rosyj­skie i dowódz­two nie ma wpływu na to, co ci ludzie czy­nią. To samo Ame­ry­ka­nie usły­szeli także tego wie­czora. Kilka tygo­dni póź­niej, zezna­jąc w Sena­cie, szef Pen­ta­gonu Jim Mat­tis powie­dział, że dowódz­two rosyj­skie w Syrii zapew­niło stronę ame­ry­kań­ską, że w siłach przy­go­to­wu­ją­cych się do natar­cia na pole Conoco „nie ma ich ludzi”. Wobec takiego zapew­nie­nia Prze­wod­ni­czą­cemu Kole­gium Połą­czo­nych Sze­fów Szta­bów gen. Jose­phowi Dun­for­dowi wydano pole­ce­nie „znisz­cze­nia tych sił”. Gdy z Cha­szam wyru­szała pod osłoną zmroku kolumna najem­ni­ków, z bazy powietrz­nej w Kata­rze star­to­wały bom­bowce stra­te­giczne B-52. Sytu­ację śle­dzono na bie­żąco nie tylko w Al Udeid, ale też w samym Pen­ta­go­nie. W „bazie wspar­cia misji” przy­go­to­wano mały oddział – szes­na­stu żoł­nie­rzy w czte­rech nie­wiel­kich pojaz­dach woj­skowych, uzbro­jo­nych w broń prze­ciw­pan­cerną – na wypa­dek, gdyby trzeba było wysłać posiłki na pole Conoco, mające być celem ataku. Bo prze­ciw­nik już się zbli­żał.

– Cel 1500 metrów od nas – zamel­do­wał dowódca załogi T-72, jadą­cego na czele kolumny. Było w pół do dzie­wią­tej wie­czo­rem. Na roz­kaz dowódcy zatrzy­mały się wszyst­kie trzy czołgi. Mieli zacze­kać na dotar­cie reszty kolumny. Sta­nęli wśród opusz­czo­nych, na wpół zruj­no­wa­nych domów, które nie widziały ludzi chyba jesz­cze na długo przed poja­wie­niem się tutaj bro­da­tych bojow­ni­ków pod czar­nym sztan­da­rem ISIS. Około dzie­sią­tej wie­czo­rem wszystko już było gotowe do ude­rze­nia. Do ataku roz­wi­nięto około połowy kolumny. W pierw­szej linii mieli iść syryj­scy żoł­nie­rze, w tym słynni ISIS Hun­ters, oraz bojow­nicy kon­tro­lo­wa­nych przez Irań­czy­ków szy­ic­kich bry­gad Fati­miy­oun i Zain­a­biy­oun.

Na biurku ofi­cera dyżur­nego w rosyj­skiej bazie Chmej­mim znów zadzwo­nił tele­fon. Znów gorąca linia od Ame­ry­ka­nów. Znów usły­szeli to samo – czego się zresztą spo­dzie­wali. Wszak B-52 zbli­żały się już do doliny Eufratu. Było w pół do jede­na­stej. – Zaczy­naj­cie – rzu­cił do słu­chawki Sier­giej Kim, szef sztabu Grupy Wagnera w Syrii. Chwilę wcze­śniej roz­ma­wiał z Pierw­szym. Zadzwo­nił do Moskwy, bo zanie­po­ko­iła go cisza po stro­nie rosyj­skiej armii. Na pyta­nie, czy wszystko jest pod kon­trolą, po pro­stu nie odpo­wie­dzieli. Krótka roz­mowa z Moskwą uspo­ko­iła Kima. Chwilę póź­niej pod­ko­mendni gdzieś na pustyni nie­da­leko Eufratu dostali ten sam prze­kaz. Kolejną chwilę póź­niej na pozy­cje obroń­ców insta­la­cji Conoco runął grad poci­sków z czoł­gów i pod­pro­wa­dzo­nych przez najem­ni­ków moź­dzie­rzy. Kolejny kwa­drans był klu­czowy dla losów tego star­cia. Ame­ry­ka­nie nie mogli się dodzwo­nić do rosyj­skiego dowódz­twa, oddali też ostrze­gaw­cze strzały z tej arty­le­rii, którą mieli na polu Conoco – którą ścią­gnęli w ostat­nich dniach, a o czym poję­cia nie mieli ata­ku­jący wagne­rowcy.

– Job twoju mać! – to były ostat­nie słowa dowódcy jed­nego z T-72. Czołg dosłow­nie zamie­nił się w słup ognia. I nie był to pocisk arty­le­rii, ale pre­cy­zyjne ude­rze­nie z drona, a dokład­niej z Reapera. – Ata­kują z powie­trza! – ten paniczny okrzyk szybko roz­szedł się po całej kolum­nie najem­ni­ków. Paniczny, bo ci bar­dziej doświad­czeni, wete­rani z Don­basu, Cze­cze­nii, a nawet nie­któ­rzy z Afga­ni­stanu, dosko­nale zda­wali sobie sprawę, co to ozna­cza. Nie mieli żad­nej prze­ciw­lot­ni­czej broni. Nie mogli liczyć na wspar­cie powietrzne Rosjan czy Syryj­czy­ków.

W momen­cie otwar­cia ognia przez Rosjan w tej oko­licy były począt­kowo tylko Reapery i Rap­tory. Czyli rutyna w tym regio­nie Syrii, gdzie wciąż jesz­cze wal­czono z reszt­kami Pań­stwa Islam­skiego. F-22 cze­kały też zapewne, czy nie wystar­tują z bazy w Chmej­mim rosyj­skie samo­loty. Ame­ry­ka­nie nie wie­dzieli do końca, czy najem­nicy nie dostaną wspar­cia z powie­trza. Rosja­nie nie nad­le­cieli. Za to nad­le­ciała impo­nu­jąca fala ude­rze­niowa Ame­ry­ka­nów: sztur­mowe F-15E, bom­bowce B-52, „lata­jące czołgi” AC-130 i na deser śmi­głowce AH-64 Apa­che. Ame­ry­ka­nie rzu­cili do boju wszystko, co mieli tam i wtedy do dys­po­zy­cji. Myśliwce i bom­bowce z US Air Force. Śmi­głowce z lot­nic­twa wojsk lądo­wych, z kolei wspie­ra­jący ude­rze­nie na prze­ciw­nika z ziemi sys­tem arty­le­rii rakie­to­wej HIMARS to mari­nes.

Gdy na kolumnę zaczęły spa­dać poci­ski arty­le­ryj­skie i nad­le­ciały samo­loty, dopiero połowa zgru­po­wa­nia zdą­żyła roz­wi­nąć szyk bojowy. Byli to głów­nie Syryj­czycy, któ­rzy mieli iść w pierw­szej linii. Więk­szość najem­ni­ków wciąż sie­działa w cię­ża­rów­kach i trans­por­te­rach w kolum­nie roz­cią­gnię­tej na niczym nie osło­nię­tej dro­dze. Przez następne trzy godziny na cię­ża­rówki, trans­por­tery i czołgi spa­dły setki poci­sków. Po fali ata­ków powietrz­nych, jakąś godzinę po pół­nocy, swe pozy­cje w insta­la­cji Conoco opu­ściła grupa ame­ry­kań­skich mari­nes i spe­cjal­sów. Zaczął się ostrzał najem­ni­ków z usia­nych wokół gniazd kara­bi­nów maszy­no­wych i Jave­li­nów. Wagne­rowcy pod­jęli jed­nak raz jesz­cze próbę natar­cia, prze­rzu­ca­jąc na czoło ataku najem­ni­ków dotąd sku­pio­nych w dru­giej czę­ści kolumny. Ale wtedy nadziali się na kolejny atak z powie­trza. Dwa heli­kop­tery ata­ko­wały czoło kolumny, dwa ude­rzyły z tyłu. Jak powie­dział potem Jew­gie­nij Sza­ba­jew, lider rosyj­skich Koza­ków, mający wielu zna­jo­mych w Gru­pie Wagnera, „naj­pierw zaata­ko­wały bom­bowce, a potem posprzą­tali przy pomocy Apa­czów”. Ame­ry­ka­nie wie­dzieli, że prze­ciw­nik nie ma żad­nej broni prze­ciw­lot­ni­czej. Stroną ame­ry­kań­ską w bitwie, zarówno jeśli cho­dzi o zie­mię, jak i powie­trze, dowo­dził dowódca oddziału w Conoco. Bo był naj­le­piej zorien­to­wany w sytu­acji. To jego ludzie napro­wa­dzali lot­nic­two na cele. Na pokła­dzie AC-130U była sta­cja walki radio­elek­tro­nicz­nej – Ame­ry­ka­nie kom­plet­nie zakłó­cili najem­ni­kom łącz­ność. – Walili do nas ze wszyst­kiego, co było. Jecha­li­śmy w trzy kom­pa­nie zakłady zaj­mo­wać. W pierw­szej 200 strat. W dru­giej około 20. W naszej – 75. Od 2014 roku takich strat nie było. Mówię wam, zdra­dzili nas. Jeśli nie pacany z Arbac­kiego woj­sko­wego (tak woj­skowi mówią potocz­nie o sie­dzi­bie mini­ster­stwa obrony i sztabu gene­ral­nego w Moskwie – G.K.), to miej­scowi. Na sto pro­cent”. Masa­kra trwała nieco ponad trzy godziny, ok. 5.30 nad ranem było po wszyst­kim.WSTĘP

Wstęp

Histo­ria najem­ni­ków jest nie­mal tak długa, jak histo­ria pierw­szych państw na świe­cie. Na prze­strzeni wie­ków nosili różne nazwy, ale gene­ral­nie robili zawsze to samo: wojo­wali dla tego, kto im dobrze zapła­cił. Jeśli zaś mowa o nieco bliż­szych nam cza­sach, to byli do wyna­ję­cia, żeby na przy­kład prze­pro­wa­dzić jakiś pucz w głębi Afryki, ale też osła­niają biz­ne­sowe inte­resy w nie­bez­piecz­nych miej­scach świata, ochra­niają statki przed pira­tami, wyko­nują zada­nia dla pań­stwa – _vide_ Irak po inter­wen­cji ame­ry­kań­skiej. Skrót PMC (_pri­vate mili­tary con­trac­tor_) znają wszy­scy. To dobrze zor­ga­ni­zo­wany i dobrze płatny biz­nes, w wielu kra­jach zupeł­nie legalny. Ale nie w Rosji. Dla­czego więc to pewna spółka najem­ni­cza z tym kra­jem zwią­zana stała się tak znana na całym świe­cie?

Nie­wi­dzialna armia Putina. Hybry­dowa for­ma­cja. Ni to pry­watna, ni pań­stwowa. Słu­żąca Rosji? Nie, raczej obec­nemu gospo­da­rzowi Kremla i jego przy­ja­cie­lowi. O wagne­row­cach znów gło­śno – wszak podobno to oni dostali zada­nie zabi­cia pre­zy­denta Woło­dy­myra Zełen­skiego po inwa­zji Rosji na Ukra­inę w lutym 2022. Mało to praw­do­po­dobne, choć brzmi efek­tow­nie. Wagne­rowcy nie są spe­cja­li­stami od tak ryzy­kow­nych i skom­pli­ko­wa­nych ope­ra­cji. Łatwiej im mor­do­wać cywilną lud­ność i wal­czyć ze sła­bym prze­ciw­ni­kiem. W świe­tle prawa – i to rosyj­skiego! – dzia­łają nie­le­gal­nie, jed­nak pań­stwo chęt­nie po nich sięga, reali­zu­jąc swą poli­tykę zagra­niczną. Choć na róż­nych fron­tach – od Don­basu po Afrykę – wal­czą i giną wyko­nu­jąc roz­kazy rosyj­skich poli­ty­ków, gene­ra­łów i oli­gar­chów, ofi­cjal­nie Moskwa nie ma z nimi nic wspól­nego.

Dla­tego Grupa Wagnera nie jest kon­kretną firmą, jest tylko marką. Nie ist­nieje jako ofi­cjalna struk­tura. To bar­dziej sieć róż­nych spółek i grup, które trudno wyśle­dzić. Nawet UE nie mogła nało­żyć sank­cji na kon­kretny pod­miot noszący nazwę Grupa Wagnera. Objęto nimi kon­kretnych ludzi i kilka firm. W czerwcu 2017 roku Grupa Wagnera została jed­nak dodana do ame­ry­kań­skich list sank­cyj­nych, co w pew­nym sen­sie zale­ga­li­zo­wało tę nazwę.

Wagne­rowcy to for­ma­cja hybry­dowa, z jed­nej strony pod­miot pry­watny z pry­watnym spon­so­rem, zara­zem jed­nak słu­żąca zawsze i wszę­dzie celom poli­tyki pań­stwa rosyj­skiego. Ści­śle powią­zana z armią i wywia­dem woj­sko­wym, zarówno na pozio­mie logi­styki i szko­le­nia, jak też na polu walki. O wagne­row­cach mówi się, że Kreml wysyła ich tam, gdzie nie chce lub nie może posłać woj­ska. To minia­tu­rowa armia, uzbro­jona w moź­dzie­rze, hau­bice, czołgi, bojowe wozy pie­choty i pojazdy opan­ce­rzone.

Róż­nie sobie jed­nak radzi z prze­ciw­ni­kiem. W Syrii ponio­sła cięż­kie straty, gdy ude­rzyli na nią Ame­ry­ka­nie. Nie­wiele lepiej było, gdy potem w Libii tra­fiła pod ogień turec­kich dro­nów. W obu przy­pad­kach potwier­dziło się, że w star­ciu z sil­nie zmo­ty­wo­wa­nym, tech­no­lo­gicz­nie prze­wyż­sza­ją­cym wro­giem bez wspar­cia rosyj­skich sił zbroj­nych Grupa Wagnera dostaje baty. Nawet na Ukra­inie, w kam­pa­nii roz­po­czę­tej w lutym 2022, wagne­rowcy radzili sobie popraw­nie tylko do momentu, gdy prze­ciw­nik uzy­skał tech­no­lo­giczną prze­wagę.

Histo­ria wagne­row­ców nie należy do szcze­gól­nie dłu­gich, ale na pewno bar­dzo boga­tych. To nie­wąt­pli­wie histo­ria naj­now­sza. Arty­kuły pra­sowe, donie­sie­nia w Inter­ne­cie, wpisy w mediach spo­łecz­no­ścio­wych. Ale bez ogrom­nej pracy dzien­ni­ka­rzy śled­czych, z Deni­sem Korot­ko­wem czy Ilją Bara­ba­no­wem na czele, bez wielu arty­ku­łów Meduzy, Fon­tanki, „Nowej Gaziety”, BBC, oraz ana­liz Bel­ling­cat, CIT czy The Insi­der – nie byłoby moż­liwe tak obszerne opi­sa­nie aktyw­no­ści CzWK Wagnera. Ogromną pracę w usys­te­ma­ty­zo­wa­niu tej wie­dzy ode­grały takie ośrodki ana­li­tyczne, jak Cen­ter for Stra­te­gic and Inter­na­tio­nal Stu­dies (CSIS) czy Jame­stown Foun­da­tion z ana­lizami wybit­nego znawcy tema­tyki Sier­gieja Suchan­kina. Inten­cją autora było zebra­nie i upo­rząd­ko­wa­nie całej tej wie­dzy w jed­nym miej­scu. Wystar­czy szybki prze­gląd tytu­łów kolej­nych roz­dzia­łów tej książki, by dostrzec jak bogata jest to opo­wieść. Opo­wieść tak naprawdę nie tylko o Gru­pie Wagnera, o jej spon­so­rach, jej zle­ce­nio­daw­cach. To rów­nież opo­wieść o kra­jach i kon­flik­tach, w któ­rych wagne­rowcy brali i biorą udział. Bez tego tła trudno zro­zu­mieć rolę, jaką najem­nicy z Rosji we współ­cze­snym świe­cie odgry­wają.

Grze­gorz Kuczyń­ski,
Tomice, 11 wrze­śnia 2022ROZDZIAŁ I. PSY WOJNY

Roz­dział I

Psy wojny

Tego rodzaju spółki są spo­so­bem na reali­za­cję
naro­do­wych inte­re­sów bez bez­po­śred­niego
zaan­ga­żo­wa­nia pań­stwa

Wła­di­mir Putin (2012)

Era post­zim­no­wo­jenna przy­nio­sła rene­sans pry­wat­nych firm ochro­niar­skich i pry­wat­nych firm woj­sko­wych (_pri­vate mili­tary com­pany_, PMC). Zarówno pod­mioty pań­stwowe, jak i niepań­stwowe czę­sto korzy­stają z ich usług, ponie­waż firmy te są bar­dziej ela­styczne, tań­sze, i w pew­nych sytu­acjach o wiele bar­dziej sprawne niż regu­larne woj­ska. W kon­flik­tach XXI wieku, zwłasz­cza w woj­nach w Afga­ni­sta­nie i Iraku, PMC anga­żo­wały się na wszyst­kich pozio­mach, od zapew­nie­nia wspar­cia
logi­stycz­nego po ope­ra­cje o dużej inten­syw­no­ści zbroj­nej. Z roku na rok war­tość tego biz­nesu rośnie. Jeśli w 2006 roku glo­balny rynek usług PMC sza­co­wano na 20 mld dola­rów, to w 2012 roku wyno­sił już 100 mld dola­rów, w 2018 roku bli­sko 250 mld dola­rów, a teraz może prze­kra­czać nawet 400 mld. Typowe zada­nia woj­skowe gene­rują około połowy docho­dów, reszta pocho­dzi z ochrony, szko­leń, roz­mi­no­wy­wa­nia i innych usług. Jaki kawa­łek tego tortu przy­pada na Rosję? W mało któ­rym kraju na świe­cie kryje się taki poten­cjał dla two­rze­nia firm najem­ni­czych. Według róż­nych ocen, Rosja jest w sta­nie dostar­czyć na świa­towy rynek usług woj­sko­wych nawet ponad 100 tysięcy ludzi z woj­sko­wym przy­go­to­wa­niem, czę­sto naprawdę dobrych spe­cja­li­stów w swej dzie­dzi­nie (snaj­pe­rzy, sape­rzy). Zało­ży­ciel i szef najem­ni­czej spółki RBS-Group Oleg Kry­ni­cyn nie prze­sa­dzał, mówiąc kie­dyś: „Jeśli trzeba, gdy dostanę roz­kaz, mogę w tydzień wysta­wić tysiąc ludzi goto­wych wziąć broń do ręki. Wszy­scy to byli ofi­ce­ro­wie woj­ska, ludzie z praw­dzi­wym bojo­wym doświad­cze­niem”. Dla­czego więc rosyj­ski udział w glo­balnym rynku PMC sza­cuje się na zale­d­wie jakieś pięć pro­cent?

Rosja post­so­wiecka sto­sun­kowo późno podą­żyła za tren­dem, głów­nie z powodu oporu sił zbroj­nych i służb spe­cjal­nych, wyni­ka­ją­cego nie tyle z chęci utrzy­ma­nia mono­polu na prze­moc, co wewnętrz­nej rywa­li­za­cji o to, kto wię­cej zyska na dzia­łal­no­ści najem­ni­ków. Dla porów­na­nia, w warun­kach ryn­ko­wych sek­tor agen­cji ochrony roz­wi­nął się nad­zwy­czaj szybko. Dziś w Rosji dzia­łają tysiące pry­wat­nych firm, w tym takie, które strzegą infra­struk­tury (swe pry­watne armie mają cho­ciażby naj­więk­sze kon­cerny ener­ge­tyczne) czy świad­czą usługi oli­gar­chom. Kla­syczne pry­watne agen­cje ochrony zale­ga­li­zo­wano w 1992 roku. Mogą dzia­łać w kraju i za gra­nicą. Na przy­kład kilka takich firm było zaan­ga­żo­wa­nych w ochronę nale­żą­cych do rosyj­skich kon­cer­nów insta­la­cji gazo­wych i naf­to­wych w Iraku już jakieś 20 lat temu. W 2007 roku z kolei nowa ustawa pozwo­liła dwóm kon­tro­lo­wa­nym przez pań­stwo mono­po­li­stom w obsza­rze trans­portu surow­ców ruro­cią­gami – Gaz­pro­mowi (gaz ziemny) i Trans­nie­fti (ropa naf­towa) – utwo­rzyć wła­sne zbrojne for­ma­cje upraw­nione do uży­cia siły „w trak­cie pościgu za oso­bami, które popeł­niły prze­stęp­stwa lub wykro­cze­nia cywilne w strze­żo­nych obiek­tach”. W 2008 roku wpro­wa­dzono zaś poprawki do ustawy „O uzbro­je­niu” dające zagra­nicz­nym struk­tu­rom ochrony Trans­nie­ftu, Łuko­ilu i Gaz­promu prawo wyko­rzy­sta­nia broni służ­bo­wej dla zapew­nie­nia bez­pie­czeń­stwa obiek­tów. Ale typowa pry­watna firma woj­skowa – czyli _частная военная компания_ (CzWK) – do dziś pozo­staje nie­le­galna.

Kon­sty­tu­cja Fede­ra­cji Rosyj­skiej wyraź­nie sta­nowi, że wszyst­kie sprawy bez­pie­czeń­stwa i obrony należą wyłącz­nie do pań­stwa. W związku z tym zakła­da­nie pry­wat­nych firm woj­sko­wych jest w Rosji nie­le­galne. Najem­ni­ków można ści­gać z dwóch arty­ku­łów kodeksu kar­nego: 359. („Najem­nic­two”) i 208. („Orga­ni­za­cja nie­le­galnej zbroj­nej for­ma­cji”). Z pierw­szego można dostać nawet 15 lat wię­zie­nia, z dru­giego pięć lat. W rosyj­skim sys­te­mie praw­nym ist­nieje jed­nak kilka luk uła­twia­ją­cych fak­tyczne dzia­ła­nie CzWK. Dajmy na to wspo­mniany już kodeks karny, według któ­rego osoby fizyczne nie mogą słu­żyć jako najem­nicy, ale przed­się­bior­stwa pań­stwowe mogą posia­dać swoje for­ma­cje zbrojne i fun­da­cje ochrony. W połą­cze­niu z gęstą sie­cią pod­wy­ko­naw­ców, pozwala to oby­wa­te­lom Rosji pra­co­wać dla pry­wat­nych firm woj­sko­wych pomimo nomi­nal­nego zakazu. Innym obej­ściem jest reje­stra­cja firm za gra­nicą, co pozwala rosyj­skim wła­dzom igno­ro­wać dzia­łal­ność „zagra­nicz­nej” CzWK. Taka spółka pro­wa­dzi dzia­łal­ność admi­ni­stra­cyjną, utrzy­muje główne biura i wer­buje pra­cow­ni­ków w Rosji, ale jeśli cho­dzi o stronę for­malną, zare­je­stro­wana jest w innym kraju. Dla­tego np. Moran Secu­rity Group zare­je­stro­wała się w Belize, zaś RSB-Group na Bry­tyj­skich Wyspach Dzie­wi­czych. Jak stwier­dził swego czasu prze­wod­ni­czący komi­tetu Rady Fede­ra­cji ds. bez­pie­czeń­stwa i obrony (2001–2017) Wik­tor Ozie­row, „pry­watne spółki woj­skowe są i pozo­staną nie­le­galne w Rosji. Lecz jeśli są zare­je­stro­wane za gra­nicą, Rosja nie odpo­wiada praw­nie za nic”. Ten puł­kow­nik w sta­nie spo­czynku (zdą­żył zali­czyć służbę w sowiec­kiej armii sta­cjo­nu­ją­cej na Węgrzech) chyba wie co mówi. Wszak prób lega­li­za­cji CzWK w Rosji było już kilka – wszyst­kie nie­udane.

Po bole­snej lek­cji, jaką dla armii rosyj­skiej oka­zała się pię­cio­dniowa wojna z Gru­zją, mini­ster obrony Ana­to­lij Sier­diu­kow, doświad­czony han­dlarz meblami z Sankt Peters­burga, wziął się za reformę sił zbroj­nych. To były tak naprawdę pierw­sze poważne zmiany insty­tu­cji, która wciąż nie wyszła z sowiec­kiego letargu (choć już wojny cze­czeń­skie wska­zy­wały, że jest poważny pro­blem). Jed­nym z istot­niej­szych ele­men­tów tzw. reformy Sier­diu­kowa było pozba­wie­nie wywiadu woj­sko­wego komendy nad jed­nost­kami spec­nazu¹. W 2009 roku kilka z nich pod­po­rząd­ko­wano bez­po­śred­nio sze­fowi Sztabu Gene­ral­nego, gene­ra­łowi Niko­ła­jowi Maka­ro­wowi. Choć nie ma na to bez­po­śred­nich dowo­dów, jed­nostki te miały praw­do­po­dob­nie stać się źró­dłem kadr dla mają­cych powstać w przy­szło­ści pry­wat­nych firm woj­sko­wych. Sam gen. Maka­row rok póź­niej publicz­nie mówił o koniecz­no­ści wyko­rzy­sta­nia CzWK do „deli­kat­nych misji za gra­nicą”. Skoń­czyło się na zapo­wie­dziach, choć w 2011 roku w rosyj­skiej pra­sie zaczęto dys­ku­to­wać o koniecz­no­ści sfor­mo­wa­nia „ochot­ni­czych oddzia­łów rezer­wi­stów w FSB, SWR i siłach zbroj­nych FR”. Wyraź­nie była to odgórna ini­cja­tywa i nawet przy­jęto ustawę doty­czącą two­rze­nia „bojo­wych rezerw w struk­tu­rach siło­wych”. W kwiet­niu 2012 roku, gdy ówcze­sny pre­mier Wła­di­mir Putin został zapy­tany w Dumie o to, czy popiera ideę stwo­rze­nia sieci rosyj­skich pry­wat­nych firm woj­sko­wych, odpo­wie­dział pozy­tyw­nie i pod­kre­ślił, że CzWK mogą być narzę­dziami wpływu za gra­nicą, pozwa­la­ją­cymi na reali­za­cję inte­re­sów naro­do­wych bez bez­po­śred­niego zaan­ga­żo­wa­nia pań­stwa. Pierw­szy pro­jekt ustawy, zaty­tu­ło­wany „O pań­stwo­wej regu­la­cji two­rze­nia i dzia­ła­nia pry­wat­nych przed­się­biorstw woj­sko­wych”, został przed­sta­wiony 24 kwiet­nia 2012 roku przez depu­to­wa­nego Dumy Alek­sieja Mitro­fa­nowa. W uza­sad­nie­niu podano, że „w latach 2011–2012 nastą­pił gwał­towny wzrost liczby pry­wat­nych firm woj­sko­wych w pań­stwach obcych, jed­no­cze­śnie funk­cje pry­wat­nych firm woj­sko­wych zostały roz­sze­rzone o ochronę obiek­tów woj­sko­wych, insty­tu­cji pań­stwo­wych i wyso­kich rangą urzęd­ni­ków państw obcych. Prze­wi­duje się, że roczna wiel­kość usług świad­czo­nych przez pry­watne firmy woj­skowe i ochro­niar­skie wzro­śnie z 200 mld USD w 2010 roku do 350 mld USD w 2012 roku”. Pro­jekt Mitro­fa­nowa miał bar­dzo krótki żywot – nie prze­szedł nawet przez odpo­wiedni komi­tet par­la­men­tarny i po mie­siącu, 25 maja 2012 roku, wylą­do­wał (for­mal­nie) w koszu.

Wybuch wojny na Ukra­inie spo­wo­do­wał, że temat lega­li­za­cji najem­ni­ków wró­cił z jesz­cze więk­szą siłą. W 2014 roku ustawy w tej spra­wie nie przy­jęto, bo zablo­ko­wali ją lob­by­ści mini­ster­stwa obrony. Dla­czego? Licen­cjo­no­wa­nie i kon­trola dzia­łal­no­ści CzWK miały przy­paść FSB. To FSB odpo­wia­da­łaby za reje­stra­cję najem­ni­czej orga­ni­za­cji i śle­dzi­łaby jej dzia­ła­nia tak w Rosji, jak i poza gra­ni­cami. Pro­jekt ustawy prze­wi­dy­wał wpro­wa­dze­nie jed­nego sys­temu infor­ma­cyj­nego, w któ­rym byłyby numery licen­cji wyda­nych CzWK oraz szcze­góły na temat dzia­łal­no­ści pry­wat­nych spółek woj­sko­wych. Taki pomysł nie spodo­bał się nie tylko resor­towi obrony (kwe­stie najem­ni­ków nad­zo­ro­wał tam wów­czas gene­rał Arka­dij Bachin, zresztą zwo­len­nik lega­li­za­cji CzWK, który jed­nak odszedł na eme­ry­turę w 2015 roku), ale też wielu oso­bom w admi­ni­stra­cji pre­zy­denta i w rzą­dzie, które bały się wzro­stu potęgi FSB. Kry­tycy ustawy wska­zy­wali, że dałaby ona Łubiance pry­watną armię tysięcy doświad­czo­nych żoł­nie­rzy. Kolejną próbę lega­li­za­cji CzWK w Rosji pod­jęto w marcu 2016 roku – już na fali donie­sień o udziale rosyj­skich najem­ni­ków w woj­nie w Syrii. Pro­jekt depu­to­wa­nych Spra­wie­dli­wej Rosji, Gien­na­dija Nosowki i Olega Michie­jewa został jed­nak nega­tyw­nie zaopi­nio­wany zarówno przez GU, jak i FSB. W efek­cie rząd był prze­ciwko, więc auto­rzy ustawy sami wyco­fali pro­jekt.

Sprawa wró­ciła 15 stycz­nia 2018 roku. Pod­czas kon­fe­ren­cji pra­so­wej Sier­giej Ław­row został zapy­tany o los dwóch Rosjan, człon­ków Grupy Wagnera, któ­rzy wpa­dli w ręce ISIS i zostali zabici. Szef MSZ przed­sta­wił ofi­cjalne sta­no­wi­sko, że w tej spra­wie cał­ko­wi­cie polega na woj­sko­wych, któ­rzy wcze­śniej oświad­czyli, że wzięci do nie­woli Rosja­nie nie mają nic wspól­nego z armią. Ale zaczął też dywa­go­wać na temat lega­li­za­cji sił najem­nych: „W tym wypadku należy wyraź­nie popra­wić bazę usta­wo­daw­czą tak, by ci ludzie byli chro­nieni w obsza­rze praw­nym”. Natych­miast pod­jęli temat depu­to­wani Dumy. „Dzia­łal­ność pry­wat­nych spółek woj­sko­wych potrze­buje praw­nego ure­gu­lo­wa­nia, gdyż pół­le­galne funk­cjo­no­wa­nie takich spółek jest zbyt nie­bez­pieczne” – oznaj­mił Andriej Isa­jew (Jedna Rosja). Już po kilku dniach do par­la­mentu tra­fił pro­jekt ustawy autor­stwa lidera Spra­wie­dli­wej Rosji Sier­gieja Miro­nowa i jego zastępcy Micha­iła Jeme­lia­nowa. Nowe prawo miało pozwo­lić anga­żo­wać człon­ków pry­wat­nych spółek woj­sko­wych „do udziału w kontr­ter­ro­ry­stycz­nych ope­ra­cjach za gra­nicą, do obrony suwe­ren­no­ści państw sojusz­ni­czych przed zewnętrzną agre­sją, a także obrony róż­nych obiek­tów”. 23 stycz­nia pro­jekt skie­ro­wano do rządu w celu zaopi­nio­wa­nia. Jesz­cze 14 lutego ini­cja­tywę poparł sam gene­rał Wła­di­mir Sza­ma­now, były dowódca wojsk powietrz­no­de­san­to­wych, wete­ran wojen na Kau­ka­zie (słynny „Rzeź­nik Cze­cze­nii”) wtedy prze­wod­ni­czący komi­tetu Dumy ds. obrony: „Należy prze­pro­wa­dzić lega­li­za­cję CzWK poprzez oddzielną ustawę w zgo­dzie ze świa­tową prak­tyką”. Entu­zjazm byłych woj­sko­wych nie­trudno zro­zu­mieć. W nowym pro­jek­cie funk­cje licen­cjo­no­wa­nia i kon­troli CzWK pro­po­no­wano prze­ka­zać mini­ster­stwu obrony. Co wię­cej, szef komi­tetu obrony w Radzie Fede­ra­cji, gene­rał Wik­tor Bon­da­riew (także były woj­skowy) poszedł jesz­cze dalej, rzu­ca­jąc pomysł, by CzWK umie­ścić w wer­ty­kal­nym sys­te­mie woj­skowym i po pro­stu pod­po­rząd­ko­wać mini­ster­stwu obrony. Nic dziw­nego, że pro­jekt zyskał potęż­nych wro­gów. Prze­ciwko lega­li­za­cji najem­ni­ków opo­wie­działa się FSB, która w 2014 roku była za lega­li­za­cją, tyle że w tam­tym pro­jek­cie to ona miała kon­tro­lo­wać CzWK. Lob­bing siło­wi­ków z Łubianki zapewne prze­są­dził o losie ustawy. Pod koniec marca oka­zało się, że rząd nie popiera tego pro­jektu. W wyda­nej opi­nii napi­sano, że posta­no­wie­nia pro­jektu są sprzeczne z czę­ścią 5. arty­kułu 13. Kon­sty­tu­cji FR, zgod­nie z którą zabra­nia się dzia­łal­no­ści spo­łecz­nych sto­wa­rzy­szeń, któ­rych cele i dzia­ła­nia są ukie­run­ko­wane na two­rze­nie zgru­po­wań zbroj­nych. Auto­rzy opi­nii wska­zują też na arty­kuł 71. Kon­sty­tu­cji mówiący, że kwe­stie obrony i bez­pie­czeń­stwa, wojny i pokoju, poli­tyki zagra­nicz­nej i rela­cji mię­dzy­na­ro­do­wych Rosji znaj­dują się w gestii pań­stwa. Opi­nia rządu nie mogła być inna – wcze­śniej pro­jekt nega­tyw­nie oce­niły mini­ster­stwo spra­wiedliwości, pro­ku­ra­tura gene­ralna, mini­ster­stwo finan­sów, FSB, SWR, FSO, Ros­gwar­dia, ale też dwa resorty, które na początku mocno lob­bo­wały za jego przy­ję­ciem: MSZ i mini­ster­stwo obrony. Najwyraź­niej uznano tam, że nie warto nara­żać się Krem­lowi.

Kry­tycy pro­jektu wska­zy­wali na ogól­ni­ko­wość jego zapi­sów, co mogłoby w przy­szło­ści budzić poważne pro­blemy. Ale chyba waż­niej­sze było to, że zbyt wiele wpły­wo­wych osób i grup inte­re­sów uznało, że pro­jekt w takim kształ­cie nie odpo­wiada ich ocze­ki­wa­niom. Po raz kolejny kon­flikt mię­dzy FSB a GU o kon­trolę nad nowym sek­to­rem siło­wym oka­zał się tak poważny i tak wyrów­nany, że utrą­cono pro­jekt, by odło­żyć regu­la­cję tego pro­blemu na póź­niej. Wal­czą tu ze sobą dwie potężne lob­bin­gowe orga­ni­za­cje. Z mini­ster­stwem obrony i GU zwią­zane jest Ochot­ni­cze Sto­wa­rzy­sze­nie Wspar­cia Armii, Lot­nic­twa i Floty (DOSAAF), z FSB zaś Zwią­zek Ochot­ni­ków Don­basu. Łubianka zawsze podejrz­li­wie pod­cho­dziła do wszel­kich aspek­tów dzia­łal­no­ści GU. To wywiad woj­skowy po zakoń­cze­niu zim­nej wojny utrzy­mał dużo zagra­nicz­nych akty­wów, to w GU miało być naj­wię­cej spi­sków prze­ciwko Puti­nowi. Nie­wy­klu­czone, że ludzie z FSB prze­ko­nali samego Putina, iż najem­nicy kon­tro­lo­wani przez woj­skowy wywiad to poten­cjalne poważne zagro­że­nie dla jego wła­dzy. We wrze­śniu 2018 roku Putin jesz­cze bar­dziej skom­pli­ko­wał śro­do­wi­sko prawne, w któ­rym funk­cjo­nują CzWK. Pod­pi­sał dekret, który uznaje za tajne wszyst­kie infor­ma­cje o oso­bach „współ­pra­cu­ją­cych z zagra­nicz­nymi służ­bami Fede­ra­cji Rosyj­skiej, które nie są pra­cow­ni­kami służb”. Czo­łowi rosyj­scy ana­li­tycy (w tym Andriej Soł­da­tow) uznali, że ma to doty­czyć kon­kret­nie Grupy Wagnera, ze względu na jej współ­pracę z rosyj­skim wywia­dem woj­skowym. Jeśli dzia­łal­ność CzWK, takich jak wagne­rowcy, zostaje uznana za tajem­nicę pań­stwową, wów­czas dzien­ni­ka­rze mogą być ści­gani za infor­mo­wa­nie o niej, nawet jeśli same CzWK nie są w Rosji legalne. Pod­czas swo­jej corocz­nej kon­fe­ren­cji pra­so­wej na koniec roku, w grud­niu 2018 roku Putin stwier­dził, że „jeśli Grupa Wagnera coś naru­sza, pro­ku­ra­tor gene­ralny powi­nien to oce­nić. Ale jeśli nie łamią rosyj­skich praw, mogą pro­wa­dzić swoją dzia­łal­ność w dowol­nym miej­scu na świe­cie”.

Temat wró­cił, a jakże, wraz z wybu­chem regu­lar­nej wojny z Ukra­iną. Z koń­cem marca 2022 roku w Rosji zaczęto pra­co­wać nad czę­ściową lega­li­za­cją dzia­łal­no­ści najem­ni­czej. Oto w momen­cie, gdy zachod­nie wywiady poin­for­mo­wały, że Moskwa sięga po wagne­row­ców, aby wsparli regu­larną armię na Ukra­inie, do Dumy wnie­siono pro­jekt ustawy o pry­wat­nych spół­kach woj­sko­wych, zgod­nie z któ­rym dopusz­cza się ich dzia­łal­ność poza gra­ni­cami Fede­ra­cji Rosyj­skiej. Pro­jekt wnie­śli „ese­rowcy” z lide­rem Sier­gie­jem Miro­no­wem na czele. To zresztą cie­kawe, że po raz trzeci pomy­sło­daw­cami lega­li­za­cji CzWK są przed­sta­wi­ciele Spra­wie­dli­wej Rosji. Doku­ment okre­śla sto­sunki prawne zwią­zane z two­rze­niem i dzia­łal­no­ścią CzWK. Kwe­stie licen­cyjne, zgod­nie z doku­men­tem, mają być regu­lo­wane przez rosyj­skie Mini­ster­stwo Obrony. – Pomimo trud­nej sytu­acji mię­dzy­na­ro­do­wej, pry­watne orga­ni­za­cje woj­skowe i woj­skowe orga­ni­za­cje bez­pie­czeń­stwa nie mają sta­tusu praw­nego w Fede­ra­cji Rosyj­skiej – wyja­śniał Miro­now. Auto­rzy pro­jektu ustawy zwra­cają uwagę, że zgod­nie z ich pro­po­zy­cjami CzWK będą mogły: uczest­ni­czyć w ope­ra­cjach poko­jo­wych za pośred­nic­twem orga­ni­za­cji mię­dzy­na­ro­do­wych, świad­czyć usługi dorad­cze w zakre­sie woj­sko­wo­ści, zaan­ga­żo­wać się w tłu­mie­nie mię­dzy­na­ro­do­wej dzia­łal­no­ści ter­ro­ry­stycz­nej poza gra­ni­cami Fede­ra­cji Rosyj­skiej. Wśród zapi­sów są też: ochrona suwe­ren­no­ści i inte­gral­no­ści obcego pań­stwa, szko­le­nie per­so­nelu obcych sił zbroj­nych, kon­ser­wa­cja sprzętu woj­skowego, budowa obiek­tów woj­sko­wych, świad­cze­nie usług bez­pie­czeń­stwa i wyko­rzy­sta­nie w ope­ra­cjach zwal­cza­nia han­dlu nar­ko­ty­kami i prze­stęp­czo­ści zor­ga­ni­zo­wa­nej, udział w dzia­ła­niach mają­cych na celu przy­wró­ce­nie porządku publicz­nego i kon­sty­tu­cyj­nego. Tyle że minęło pięć mie­sięcy, a pro­jekt wciąż leżał sobie w jakiejś szu­fla­dzie jakie­goś gabi­netu w Bia­łym Domu (sie­dziba rządu Rosji) – co suge­ro­wało, że podzieli los poprzed­ni­ków. Pań­stwo bowiem nie chce lega­li­za­cji pry­wat­nych firm woj­sko­wych, gdyż prawna nie­przej­rzy­stość ota­cza­jąca te pod­mioty zwięk­sza swo­bodę manewru władz w ich wyko­rzy­sty­wa­niu dla swych celów.

Defi­ni­cja pry­wat­nej spółki woj­sko­wej for­mu­ło­wana przez rosyj­skich auto­rów wyraź­nie różni się od tej zachod­niej. Choćby tym, że CzWK przy­pi­suje się role nie­mal rów­no­rzędne regu­lar­nej armii i zakłada się dla nich coraz waż­niej­sze zada­nia w stre­fach kon­fliktu – czego naj­lep­szym przy­kła­dem jest udział wagne­row­ców w obec­nej woj­nie Rosji z Ukra­iną. Spe­cja­li­zu­jący się w tym obsza­rze ana­li­tyk Jame­stown Foun­da­tion, Sier­giej Suchan­kin, cytuje rosyj­skich teo­re­ty­ków, wska­zu­ją­cych, że bio­rąc pod uwagę fakt, iż pań­stwo jest de facto głów­nym zle­ce­nio­dawcą i koor­dy­na­to­rem dzia­łań CzWK, firmy te tak naprawdę wcale nie są „pry­watne”. To kolejne „pew­nego rodzaju struk­tury rzą­dowe i narzę­dzie poli­tyki zagra­nicz­nej pań­stwa”. Gene­rał Sier­giej Kan­czu­kow, były szef wywiadu Sybe­ryj­skiego Okręgu Woj­sko­wego i wete­ran GRU, wska­zuje, że połą­cze­nie zaawan­so­wa­nego sprzętu tech­nicz­nego i wyso­kich umie­jęt­no­ści zawo­do­wych, bez­po­śred­nio kon­tro­lo­wa­nych przez pań­stwo, pozwala rosyj­skim CzWK podej­mo­wać zada­nia wyko­ny­wane zwy­kle przez regu­larne siły armii rosyj­skiej. Ponadto argu­men­tuje on, że w prze­ci­wień­stwie do regu­lar­nych sił zbroj­nych, struk­tury te mają swo­bodę wyboru dowol­nych środ­ków do reali­za­cji okre­ślo­nych celów. To w krę­gach wywiadu woj­sko­wego przez lata budo­wano mit o rze­komo klu­czo­wej roli pry­wat­nych firm woj­sko­wych we współ­cze­snych dzia­ła­niach wojen­nych. Główna teza spro­wa­dzała się do tego, że w Iraku i Afga­ni­sta­nie pry­watne firmy zastą­piły regu­larne jed­nostki i stały się głów­nym wyko­nawcą naj­trud­niej­szych, naj­bar­dziej nie­bez­piecz­nych i taj­nych ope­ra­cji. I naj­wyż­szy czas, aby Rosja przy­jęła tę prak­tykę swo­jego naj­więk­szego prze­ciw­nika i pozy­skała wła­sne pry­watne armie do pro­wa­dze­nia „aktyw­nej” poli­tyki zagra­nicz­nej. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak zachod­niemu sek­to­rowi pry­watnemu powie­rza się prace czy­sto logi­styczne, przede wszyst­kim w zakre­sie bez­pie­czeń­stwa i doradz­twa. Ope­ra­cje spe­cjalne i kom­bi­no­wane pro­wa­dzone są przez regu­larne jed­nostki sił zbroj­nych. To, do czego nawią­zują Rosja­nie, było typowe raczej dla epoki Kom­pa­nii Wschod­nio­in­dyj­skiej i afry­kań­skich awan­tur Cecila Rho­desa.

Wojna domowa w Syrii i kon­flikt z Ukra­iną dały nowy impuls roz­wo­jowi rosyj­skich CzWK w myśl zasady „asy­me­trii”. Tacy auto­rzy, jak choćby Alek­sandr Dugin, zaczęli cyto­wać takich kla­sy­ków w obsza­rze stra­te­gii wojen­nej, jak prof. Alek­sandr Swie­czin czy mar­sza­łek Niko­łaj Ogar­kow. Obaj ci pano­wie w róż­nych okre­sach prze­wi­dy­wali nie­kon­wen­cjo­nalne formy pro­wa­dze­nia wojny jako trzon przy­szłych kon­fliktów. To szcze­gól­nie godne uwagi ze względu na koniecz­ność, zda­niem współ­cze­snych rosyj­skich ana­li­ty­ków i inte­lek­tu­ali­stów woj­sko­wych, pla­no­wa­nia i zapew­nie­nia asy­me­trycz­nych form odpo­wie­dzi (_асимметричный ответ_). Jak stwier­dził szef Sztabu Gene­ral­nego gen. Wale­rij Gie­ra­si­mow, bez­po­śred­nie połą­cze­nie mię­dzy „par­ty­zanc­kimi i wywro­to­wymi meto­dami” a „kolo­ro­wymi rewo­lu­cjami” wymaga utrzy­my­wa­nia rów­no­wagi mię­dzy „kom­po­nen­tem zaawan­so­wa­nych tech­no­lo­gii” a koniecz­no­ścią przy­go­to­wa­nia sił zbroj­nych do dzia­łań w „nie­tra­dy­cyj­nych oko­licz­no­ściach” w cza­sie kolo­ro­wych rewo­lu­cji spon­so­ro­wa­nych przez Zachód. Pod tym wzglę­dem rosyj­skie CzWK są wyraź­nie siłą zdolną do peł­nie­nia zarówno funk­cji gospo­dar­czych, jak i geo­po­li­tycz­nych. Jako takie, mają zarówno szer­szy zakres zadań, jak i sto­sują inną tak­tykę w porów­na­niu ze stan­dar­do­wymi PMC, zwłasz­cza na Zacho­dzie. W związku z tym rosyj­skie CzWK regu­lar­nie przej­mują kon­trolę nad „sza­rymi stre­fami” w celu stwo­rze­nia „stref sztucz­nej sta­bil­no­ści” – pod­kre­śla Suchan­kin. Celem misji jest eks­plo­ata­cja zaso­bów natu­ral­nych i prze­ję­cie czę­ścio­wej kon­troli poli­tycz­nej nad obsza­rem (obsza­rami), przy czym ist­nie­jący reżim poli­tyczny na­dal pozo­staje „u wła­dzy”, aby zacho­wać legi­ty­mi­za­cję tery­to­rium.

Kreml wypra­co­wał wła­sny pogląd na CzWK. Zamiast pod­cho­dzić do tej kwe­stii z per­spek­tywy budże­to­wej – a mia­no­wi­cie, że najem­nicy są bar­dziej ela­styczni i tańsi niż regu­larne woj­sko – pań­stwo postrzega je przede wszyst­kim jako swe poli­tyczno-woj­skowe narzę­dzie. Po raz pierw­szy na dużą skalę potwier­dziło się to w 2014 roku. Wraz z wybu­chem walk na Ukra­inie, przy nie­ofi­cjal­nym cha­rak­te­rze zaan­ga­żo­wa­nia mili­tar­nego Rosji w Don­ba­sie, for­ma­cje zbrojne nie­zwią­zane for­mal­nie z pań­stwem rosyj­skim stały się bar­dzo wygodne. Innym moty­wem korzy­sta­nia z CzWK jest moż­li­wość ukry­wa­nia przez pań­stwo strat ludz­kich przed spo­łe­czeń­stwem. Ponie­waż for­ma­cje te są for­mal­nie pry­wat­nymi fir­mami, ich straty nie są uwzględ­niane w ofi­cjal­nych rapor­tach rosyj­skiego mini­ster­stwa obrony o licz­bie pole­głych lub ran­nych żoł­nie­rzy. Ta sama logika pozwala Rosji zaprze­czać zaan­ga­żo­wa­niu najem­ni­ków w jej kon­flikty. Jest to o tyle istotne, że rosyj­scy ope­ra­to­rzy CzWK czę­sto wal­czą w pierw­szej linii i ata­kują trudne pozy­cje, a więc ich straty są znacz­nie wyż­sze niż regu­lar­nych woj­skowych. Tak było w Syrii, Libii, a ostat­nio na Ukra­inie. Wyko­rzy­sty­wa­nie najem­ni­ków przez pań­stwo rosyj­skie dosko­nale pasuje do sto­so­wa­nej od 2014 roku przez Kreml reto­ryki zaprze­cza­nia, roz­po­wszech­nio­nej w mediach pod hasłem „ich­tam­niet”. CzWK stają się też źró­dłem sił ludz­kich, które można wysłać na front w celu uzu­peł­nia­nia strat i wykorzy­sta­nia do dzia­łań, dla któ­rych szkoda nara­żać regu­larne jed­nostki („_пушечное мясo”_). Złe warunki życia, sze­rząca się prze­stęp­czość i różne trud­no­ści unie­moż­li­wia­jące rosyj­skim żoł­nie­rzom przy­sto­so­wa­nie się do życia w cywilu stwo­rzyły ogromną pulę rekru­tów (zwłasz­cza męż­czyzn w śred­nim wieku) chęt­nych do udziału w kon­flik­tach regio­nal­nych i nie tylko – co poka­zuje wojna z Ukra­iną. CzWK mogą być zaan­ga­żo­wane we wraż­liwe dzia­ła­nia mające na celu roz­sze­rze­nie rosyj­skich wpły­wów – od ope­ra­cji woj­sko­wych po zbie­ra­nie infor­ma­cji wywia­dow­czych. Jeśli pań­stwo nie chce być koja­rzone ze swoim udzia­łem w kon­flik­cie lub pro­jek­cie, to najem­nicy będą dosko­na­łymi wyko­naw­cami. Poza tym, ina­czej opi­nia publiczna odbiera straty wśród najem­ni­ków (jeśli w ogóle się o nich dowie) niż wśród regu­lar­nego woj­ska. Poka­zuje to dobrze sto­su­nek do wojny w Syrii. W jed­nym z badań ponad 50 proc. ankie­to­wa­nych Rosjan poparło rosnące zaan­ga­żo­wa­nie ich kraju w Syrii. Ale tylko 19 proc. było za zwięk­sze­niem woj­sko­wej obec­no­ści na lądzie. Choć CzWK są czę­sto wyko­rzy­sty­wane przez rosyj­skie siły zbrojne (lub w połą­cze­niu z nimi), jed­nym z ich klu­czo­wych celów jest wspie­ra­nie biz­ne­so­wych inte­re­sów sko­rum­po­wa­nej kliki osób sku­pio­nych wokół Putina. Grupa Wagnera i udo­wod­nione powią­za­nia z tymi najem­ni­kami spółek kon­tro­lo­wa­nych i koja­rzo­nych z Jew­gie­ni­jem Pri­go­ży­nem, są tego naj­lep­szym dowo­dem. Wraz z reali­za­cją celów poli­tyczno-mili­tar­nych pań­stwa najem­nicy ci dają biz­ne­sowi dostęp do ryn­ków i kon­ce­sji czy to na Bli­skim Wscho­dzie czy w Afryce.

Czę­ści z CzWK – a już zwłasz­cza wagne­row­com – odpo­wiada obecna sytu­acja, bo lega­li­za­cja dzia­łal­no­ści najem­ni­czej w Rosji byłaby rów­no­znaczna z sil­niej­szą kon­trolą ze strony pań­stwo­wych insty­tu­cji siło­wych. A to ogra­ni­cza­łoby swo­bodę dzia­ła­nia takich firm. Z dru­giej jed­nak strony obecny de facto pół­le­galny sta­tus powo­duje, że nad najem­ni­kami cią­gle wisi groźba pocią­gnię­cia do odpo­wie­dzial­no­ści kar­nej. Za udział w kon­flik­cie zbroj­nym na tery­to­rium obcego pań­stwa grozi kara do sied­miu lat pozba­wie­nia wol­no­ści, za wer­bo­wa­nie zaś, szko­le­nie i finan­so­wa­nie najem­ni­ków – do 15 lat. To z kolei wyko­rzy­stują służby spe­cjalne czy nawet poli­tycy i wpły­wowi biz­nes­meni, wyko­rzy­stując najem­ni­ków do ryzy­kow­nych dzia­łań. W efek­cie, oprócz sprze­daży swych usług poza gra­ni­cami kraju na czy­sto komer­cyj­nych zasa­dach, firmy najem­ni­cze muszą spła­cać rodzaj hara­czu rosyj­skiemu pań­stwu – naj­czę­ściej w postaci wyko­ny­wa­nia zadań bojo­wych poza Rosją. Rosja od wielu lat wyko­rzy­stuje pry­watne grupy woj­skowe – czy to for­malne czy nie – zarówno w kon­flik­tach na obsza­rze byłego Sojuza (Ukra­ina, Nad­dnie­strze, Kau­kaz), jak i tam, gdzie robi inte­resy poli­tyczne i gospo­dar­cze: głów­nie na Bli­skim Wscho­dzie i w Afryce. CzWK są też zatrud­niane przez rosyj­skie kon­cerny pań­stwowe – Gaz­prom, Rosa­tom, Rosnieft, Koleje Rosyj­skie, Rostech – do ochrony inwe­sty­cji (kopal­nie, ruro­ciągi, budowy) i kon­wo­jo­wa­nia trans­por­tów w róż­nych kra­jach Afryki, Azji, Ame­ryki Połu­dnio­wej i Bli­skiego Wschodu. Należy zresztą pamię­tać, że Rosja eks­por­to­wała najem­ni­ków już w pierw­szej poło­wie lat dzie­więć­dzie­sią­tych ubie­głego wieku. Wojo­wali choćby po stro­nie Ser­bów w kon­flik­tach, jakie ogar­nęły byłą Jugo­sła­wię. Wtedy to doświad­cze­nia bojowe zdo­by­wał Igor Gir­kin, znany póź­niej z walk w Don­ba­sie. W latach 1992–1995 w Bośni i Her­ce­go­wi­nie stale dzia­łało kil­ku­set rosyj­skich „ochot­ni­ków”. Wia­domo, że brali udział w etnicz­nej czy­stce w mie­ście Višegrad. Trzon tego oddziału sta­no­wili wete­rani woj­skowi zatrud­nieni w fir­mie ochro­niar­skiej Rubi­kon z Sankt Peters­burga, nad­zo­ro­wa­nej przez Fede­ralną Służbę Kontr­wy­wiadu (w 1995 roku zmie­niła nazwę na Fede­ralna Służba Bez­pie­czeń­stwa). Bez zgody pań­stwa rosyj­skiego aktyw­ność tych „ochot­ni­ków” byłaby nie­moż­liwa.

Obec­nie trudno okre­ślić dokładną liczbę pry­wat­nych spółek woj­sko­wych dzia­ła­ją­cych w Rosji, tym bar­dziej że nie­które zare­je­stro­wały się jako agen­cje ochrony, ale pro­wa­dzą też dzia­łal­ność typowo najem­ni­czą, korzy­sta­jąc z kry­szy czy to woj­ska, czy służb spe­cjal­nych. Normą jest też dość czę­sta zmiana nazwy lub for­malne roz­wią­za­nie jed­nej dzia­łal­no­ści gospo­dar­czej, by nie­mal w tym samym kształ­cie za chwilę zare­je­stro­wać kolejną. Można jed­nak zakła­dać, że takich zna­czą­cych pod­mio­tów jest około dwu­dzie­stu. Nazwy więk­szo­ści z nich nie są żadną tajem­nicą. Pry­watne spółki woj­skowe (CzWK) w Rosji można gene­ral­nie podzie­lić na dwie grupy. W pierw­szej dzia­łal­ność orga­ni­zują wete­rani spec­nazu FSB z jed­no­stek Alfa i Wympieł. W dru­giej domi­nują byli żoł­nie­rze spec­nazu GRU i wojsk powietrz­no­de­san­to­wych. Choć są też duże i wszech­stron­nie dzia­ła­jące firmy, gdzie nie bra­kuje wete­ra­nów spec­nazu zarówno z woj­ska, jak i z FSB, a także MSW. Najbar­dziej znaną jest RSB-Group (ros. _РСБ-Групп; Российские Системные Безопасности_). Ta jedna z naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­nych obok wagne­row­ców sił najem­ni­czych z Rosji zało­żona została przez byłych ofi­ce­rów GRU i FSB (jej szef Oleg Kri­ni­cyn jest absol­wen­tem Wyż­szej Szkoły KGB i byłym ofi­cer wojsk pogra­nicz­nych). Spe­cja­li­zuje się w ochro­nie gazo­cią­gów i ropo­cią­gów oraz stat­ków, a w jej skład wcho­dzi ok. 250 „eks­per­tów”. RSB-Group chwali się, że działa w stre­fach nie­sta­bil­nych poli­tycz­nie, ale tylko w poro­zu­mie­niu z legal­nym rzą­dem danego kraju. Pozo­staje oczy­wi­ście kwe­stia inter­pre­ta­cji legal­no­ści rządu… W Libii na przy­kład ta CzWK zawarła kon­trakt z gene­ra­łem Cha­lifą Hafta­rem, dowódcą sił zbroj­nych jed­nego z dwóch zwal­cza­ją­cych się poli­tycz­nych obo­zów. Jakby nie kom­bi­no­wać, nie jest to legalna wła­dza w kraju, wręcz prze­ciw­nie, zwal­cza uzna­wany przez spo­łecz­ność mię­dzy­na­ro­dową rząd w Try­po­li­sie. Tak czy owak, stu sape­rów z RSB-Group wio­sną 2017 roku roz­mi­no­wało insta­la­cje prze­my­słowe w Ben­gazi – zaro­biła aż 10 mln dola­rów. Dla tej firmy legal­nymi są też na przy­kład „rządy” tak zwa­nych „repu­blik ludo­wych” w oku­po­wa­nej przez Rosję czę­ści Don­basu. Co nie prze­szko­dziło RSB-Group stać się ofi­cjal­nym part­ne­rem ONZ w zakre­sie dostar­cza­nia usług bez­pie­czeń­stwa i współ­pra­co­wać z nowo­ze­landzką spółką najem­ni­czą NavSec Int Ltd. Swego czasu zresztą rosyj­skie firmy najem­ni­cze pra­co­wały czę­sto jako pod­wy­ko­nawcy zachod­nich PMC (głów­nie ame­ry­kań­skich i bry­tyj­skich), przede wszyst­kim w Iraku i Afga­ni­sta­nie. W tej sfe­rze dzia­łal­no­ści spe­cja­li­zo­wały się Centr-Anti­ter­ror, Tigr Top-Rent Secu­rity, Ruskorp czy Fort Defense Group.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: