Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wakacyjny switch-off - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
31 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
32,99

Wakacyjny switch-off - ebook

Trzy zupełnie różne dziewczyny.

Ta sama wakacyjna plaża.

Luna, Rory i Jodie nie znają się, ale każda z nich pragnie przed czymś uciec.

Luna niespodziewanie zerwała ze swoim chłopakiem.

Rory musi wymyślić jakiś sposób na zakomunikowanie rodzinie, że chce realizować swoją artystyczną pasję.

Jodie czuje się zagubiona zarówno w życiu, jak i w miłości.

Wszystkie dziewczyny są w drodze do tego samego kurortu. Co się wydarzy, kiedy ścieżki ich życia przetną się pod gorącym słońcem? Czy ich tegoroczne wakacje okażą się niezapomniane?

Beth Reekles – autorka przebojowej serii Kissing Booth, będącej zarazem kanwą hitu Netflixa – zaprasza do lektury swojej nowej powieści, w której w równych proporcjach humor miesza się z romansem.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68053-81-4
Rozmiar pliku: 4,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

3 JODIE

Wchodzimy na pokład osiemdziesiąt minut później, niż planowano, a ja jestem wykończona.

Poważnie rozważam zainstalowanie X-a tylko po to, żeby wysłać liniom lotniczym skargę, ale dochodzę do wniosku, że już się poskarżyłam personelowi na lotnisku.

Lubię o sobie myśleć, że jestem przedsiębiorcza. Jestem chodzącą definicją „silnej, niezależnej kobiety”… a przy tym przeraźliwie boję się latania i nie byłam na zagranicznych wakacjach od paru dobrych lat. Jakakolwiek tolerancja na loty, którą wypracowałam za młodu, całkowicie wyparowała.

Cieszę się, że nie ma tu nikogo znajomego, kto mógłby zobaczyć, w jakim jestem stanie.

Uśmiecham się przez zaciśnięte zęby do dziarskiej stewardesy i pokazuję jej kartę pokładową na telefonie. Kobieta kieruje mnie do mojego miejsca, a ja myślę, że nigdy nie zrozumiem tej praktyki.

Nie ma przecież innej drogi, po drugiej stronie znajduje się tylko kabina pilota. Nie trzeba być geniuszem, żeby znaleźć rząd jedenasty.

Mimo to dziękuję i na drżących nogach ruszam w głąb przejścia, zatrzymując się co chwilę, gdy kolejni pasażerowie docierają do swoich miejsc i wkładają bagaże do schowków lub chcą się dostać na fotel przy oknie, przez co reszta musi wyjść i ich przepuścić. Trwa to wieki i przedłuża mój męczący proces aklimatyzacji do lotu. Jakby tego było mało, rejestruję, kto byłby zbyt powolny, żeby usunąć się z drogi w razie ewakuacji…

Docieram do rzędu jedenastego i zauważam, że na moim miejscu siedzi dziewczyna.

– Przepraszam – zwracam się do niej.

Jest w moim wieku. Zakutała się w bluzę z kapturem, a jej legginsy są tak znoszone, że widać zmechacenia. Na krótkich, kręconych czarnych włosach ma opaskę, w uszach proste błyszczące kolczyki. Spogląda na mnie zdziwionymi zielonymi oczami znad książki, którą ledwie zaczęła czytać.

– Przepraszam, wydaje mi się, że usiadłaś na moim miejscu.

– O Boże, przepraszam – rzuca, uśmiechając się niezręcznie, i unosi się nieznacznie z fotela. – Po prostu lubię siedzieć przy oknie, a dostałam miejsce przy przejściu. Może mogłybyśmy się zamienić?

Nigdy w życiu nie miałabym nic przeciwko.

– Właściwie to się dobrze składa – odpowiadam, odprężając się odrobinę. – Nienawidzę siedzieć przy oknie.

– Idealne dopasowanie! – stwierdza dziewczyna i opada na fotel. Uśmiecha się do mnie jeszcze raz i wraca do lektury. To jakieś tanie romansidło, z pismem pełnym zawijasów na okładce, jakie kupiłaby babcia.

Ściskam torbę leżącą na kolanach i czekam, aż samolot się zapełni, a ktoś, kto ma siedzieć obok mnie, podejdzie i poprosi, żebym go przepuściła. Stewardesy zamykają jednak drzwi, wszyscy zajęli swoje miejsca, zapinają pasy albo włączają filmy na iPadach, a ja uświadamiam sobie, że miejsce obok mnie pozostaje wolne.

Przynajmniej jedna rzecz poszła dzisiaj dobrze.

Na początku spóźniłam się na lotnisko: mama twierdziła, że mamy wystarczająco dużo czasu, ale musiała zatankować, a potem na lotnisku skręciła nie w tę stronę i przez kolejne piętnaście minut jeździła w kółko, próbując znaleźć terminal wylotów. Następnie okazało się, że nie mogę zabrać dwóch bagaży podręcznych, więc musiałam zapłacić absurdalnie wysoką opłatę za bagaż rejestrowany, choć włożyłam wiele trudu, żeby wszystko upchnąć w bagażu podręcznym. A to jeszcze nie był koniec, bo oczywiście wzięto mnie do kontroli przy bramkach bezpieczeństwa, co nigdy nie jest zbyt przyjemne…

Na domiar tego wszystkiego lot miał opóźnienie. Osiemdziesiąt minut.

Nie chcę już nawet wspominać, że nigdy wcześniej nie latałam sama. Nie byłam zbyt przekonana do tych wakacji, ale dałam się namówić babci i mamie. Na szczęście mogłam sobie na nie pozwolić, bo przez dwa lata prowadziłam oszczędne studenckie życie i pracowałam na pół etatu, biorąc również nadgodziny.

Poza tym babcia i mama wytoczyły argumenty nie do odrzucenia.

– Zaliczyłaś drugi rok studiów, całe lato spędzisz w domu, nie masz nic do roboty przed wakacyjną pracą w kawiarni… Poza tym kosztowało cię to tyle wysiłku! – oznajmiła mama, uśmiechając się szeroko, a babcia potakiwała zaciekle zza jej pleców. – Nie ma nic złego w zrobieniu sobie przerwy! Zasłużyłaś na to, Jodie. Kiedy ostatni raz pozwoliłaś sobie na jakąś przyjemność?

– Kilka tygodni temu kupiłam płaszcz z Zary. A w każdą środę po wykładzie z metod obliczeniowych funduję sobie ciastko maślane z czekoladą i karmelem w Starbucksie.

– Nie wszystko się kręci wokół dóbr materialnych, panienko – warknęła babcia, zanim mamie udało się mnie przekonać. – Kiedy ostatni raz gdzieś pojechałaś?

Zszokowało mnie, że nie potrafiłam jej odpowiedzieć, nawet po kilku nieprzespanych nocach, gdy nad tym myślałam. I tym sposobem… znalazłam się tutaj. W samolocie lecącym na Majorkę. Aby spędzić tydzień wakacji, opalając się na słońcu w spokoju.

Co, jeśli mam być szczera, bardzo mnie cieszy.

A jednak to był najgorszy wylot w historii.

Nachodzi mnie myśl, że nie wróży to zbyt dobrze moim wakacjom.

Szperam po kieszeniach torby w poszukiwaniu słuchawek, a gdy je znajduję, wciskam torbę pod siedzenie. W tym czasie personel pokładowy zaznajamia pasażerów z procedurami awaryjnymi, wskazuje najbliższe wyjścia i tak dalej, jakby nie były oznaczone dość wyraźnie. Kapitan przeprasza za opóźnienie, wyjaśnia, że wynikło ono z niesprzyjających warunków pogodowych.

Wzdycham cicho z ulgą. Nie jestem do końca przekonana, czy to nie była jakaś usterka, ale…

Może to była usterka lewej falangi.

Uśmiecham się nieznacznie na samo wspomnienie. To było zabawne.

Samolot zaczyna kołować, przygotowując się do startu, a ja przypominam sobie o tabletkach na chorobę lokomocyjną. Schylam się i próbuję wyjąć je z torby bez wydobywania jej spod siedzenia.

Biorę dwie tabletki do ust i próbuję przełknąć bez popijania, co mi się nie udaje. Kaszlę, wykrzywiając twarz w grymasie.

– Wszystko okej?

Dziewczyna z mojego miejsca odłożyła książkę i przygląda mi się z mieszaniną współczucia i obawy w stylu: „o mój Boże, tylko na mnie nie zwymiotuj”. Samolot przyśpiesza, a ja nie jestem w stanie jej odpowiedzieć. Zamiast tego zaciskam zęby i powieki, wbijam palce w podłokietniki i sztywno potakuję.

Zrób dobrą minę do złej gry, Jodie. No dalej, weź się w garść.

No jasne, głos z tyłu mojej głowy odpowiada kpiąco. Ta mantra faktycznie doskonale ci się sprawdza, nieprawdaż? Jakbyś nie budziła się chora ze strachu przed wykładami albo wynikami egzaminów i prac zaliczeniowych w obawie, że oblejesz…

– Chcesz pogadać? Może to ci pomoże? Mój brat kiedyś bał się latać i rozmowa zwykle mu pomagała. – Nie odpowiadam, ale ona i tak brnie dalej. – Lecisz na Majorkę na wakacje? Bo ja tak. Tydzień odpoczynku all-inclusive. Nie mogę się doczekać. Szczerze mówiąc, jestem odrobinę wystraszona, to mój pierwszy samotny wyjazd, ale na pewno wszystko będzie okej, gdy tylko wyląduję przy basenie z książką. Mój chłopak, a właściwie były chłopak, zawsze wolał zwiedzać niż się relaksować, więc to będzie miła odmiana.

W tym momencie pewnie odpowiedziałabym, że również lecę sama na wakacje i mam nadzieję się zrelaksować, ale niestety nie jestem w stanie rozluźnić szczęki, by wydusić z siebie choć słowo.

Za to dziewczyna obok, niezrażona moim milczeniem, kontynuuje:

– W ostatnie wakacje pojechaliśmy odwiedzić rodzinę taty na Jamajce, co brzmi o wiele bardziej ekscytująco, niż okazało się w rzeczywistości. To było wesele jakiegoś kuzyna, a ja przez połowę pobytu miałam zatrucie pokarmowe… Chcesz może wody?

Wzbiliśmy się w powietrze.

Dzięki Bogu.

– Nie – wyduszam z siebie. Mój głos brzmi ochryple. Odchrząkuję. – Dzięki.

Dziewczyna wyciąga butelkę wody z kieszeni na siedzeniu i wręcza mi ją tak czy owak.

Pociągam łyk zaniepokojona, że jeśli tego nie zrobię, to faktycznie zwymiotuję.

– Dzięki.

– Nie ma sprawy. I tak znosisz to lepiej niż mój brat, który zwyczajnie wybuchał płaczem. Jest ode mnie starszy, więc zawsze zgrywał twardziela i ważniaka, lecz gdy tylko wsiadał na pokład samolotu, zamieniał się w kłębek nerwów. Uwielbiałam to. I przy każdej okazji wyśmiewałam go z tego powodu przed jego przyjaciółmi.

– Założę się, że bardzo cię za to kochał.

– Zasłużył sobie. On śmiał się ze mnie, że płaczę na filmach Pixara.

– Sądziłam, że wszyscy płaczą na filmach Pixara.

Dziewczyna się śmieje.

– Nie mój brat. Pierwsze dziesięć minut Odlotu? Nie uronił ani łzy. Gdyby nie płakał, gdy wsiadał do samolotu, pomyślałabym, że jego serce jest z kamienia. Często latasz? – Moja współpasażerka rozgląda się dookoła, jakby chciała sprawdzić, czy podróżuję z kimś, czy sama.

Kręcę głową. Samolot jest głośny i odrobinę nim trzęsie, znak zapięcia pasów wciąż się świeci. Żwawa stewardessa, która skierowała mnie na miejsce, wyciąga coś z luku nad głową i ledwie zauważalnie chwieje się, wracając przejściem. A ja wciąż wbijam prawą rękę w podłokietnik. Słownikowa definicja „silnej, niezależnej kobiety”, co?

Ta, jasne.

– Niezbyt często – odpowiadam. – Ostatnim razem leciałam z przyjaciółmi ze szkoły.

– Och, takie wycieczki są zawsze cudne, co nie? Pod koniec zeszłego roku wybraliśmy się z przyjaciółmi do Amsterdamu w ostatnim tygodniu szkoły. Nocowaliśmy w koszmarnym hostelu, bo nikt nie podzielał mojego pomysłu, żeby zarezerwować wspólne pokoje w jakimś przyjemniejszym miejscu. Jeden z moich współlokatorów się zjarał i przez przypadek wynajął pracownicę seksualną. Skończyło się na tym, że graliśmy z nią w Uno.

Otwieram oczy trochę szerzej i choć czuję, że moja szyja jest sztywna, to obracam się w jej stronę, rzucając zaskoczone spojrzenie. Dziewczyna uśmiecha się i papla, jakbyśmy były starymi znajomymi, a ja zauważam szparę między jej jedynkami. Nie jestem pewna, czy jej zachowanie jest bardziej dziwne, czy może raczej krzepiące, ale alternatywą jest rozmyślanie o wszystkich sposobach, w jakie może rozbić się samolot (nie powinnam była dać się namówić babci na obejrzenie filmu o kapitanie Sullym z Tomem Hanksem w zeszłym tygodniu), więc postanawiam zdać się na bieg wydarzeń.

– Jak to się stało? To znaczy, jak można przez przypadek wynająć pracownicę seksualną?

– Nie mam pojęcia. Wszyscy śmialiśmy się tak bardzo, że musieliśmy uważać, żeby się nie posikać i nigdy się nie dowiedzieliśmy, jak do tego doszło. Ale to świetna historia, nie sądzisz?

– Jasne.

W kabinie rozlega się sygnał dźwiękowy.

– Panie i panowie, kapitan zniósł nakaz zapięcia pasów. Personel pokładowy zaraz rozpocznie serwis, podczas którego można będzie zakupić przekąski oraz napoje. Prosimy o ostrożność podczas wyjmowania bagaży z luków, gdyż mogły się one przemieścić w trakcie startu.

Dziewczyna obok mnie milknie, a ja rozluźniam się w siedzeniu.

– Jestem Jodie – przedstawiam się.

Na Majorce są setki hoteli, ale najbliższe kilka godzin spędzimy razem; z pewnością nie uda mi się zatrzeć pierwszego wrażenia, ale mogę spróbować je odrobinę zmienić.

Wyciągam dłoń w jej stronę, nim dociera do mnie, że takie zachowanie jest dość dziwaczne, a ona przygląda mi się z rozbawieniem. To cholerny samolot, a nie spotkanie służbowe. Czego ja się spodziewałam? Prelegenta z Glossier zaraz za wózkiem z przekąskami?

Dziewczyna uśmiecha się jednak szeroko i mocno ściska moją dłoń.

– Luna.

Kiedy podjeżdża do nas wózek, daję jej zamówić jako pierwszej, a ona prosi o herbatę i twiksa. Składam zamówienie zaraz potem, oferując, że zapłacę za wszystko.

Luna rumieni się gwałtownie i protestuje.

– Och nie, nie, naprawdę. Nie musisz tego robić.

– Nie musiałaś być wobec mnie miła, kiedy startowaliśmy – odpowiadam i płacę, zanim dziewczyna zdąży ponownie zaprotestować.

Podaję jej herbatę i batona, a ona zaciska usta i unosi brew, jakby chciała mnie skarcić, lecz zaraz się uśmiecha.

– Dziękuję – odpowiada.

Gadamy jeszcze przez chwilę, ale czuję, że rozmowa się rwie, zauważam, że Luna nerwowo dotyka książki na kolanach, a ja ściągnęłam kilka podcastów, które mam nadzieję przesłuchać. Obie dajemy sobie spokój i przez resztę lotu pogrążamy się we własnych rozrywkach.

Oddycham z ulgą, nie wiedziałam, że byłam aż tak spięta. Może jednak potrafię to zrobić – odprężyć się. Zrobić sobie wakacje.

Nie jestem zbyt dobra w studiowaniu, mimo ciężkiej pracy, jaką w to wkładam. Ale to przecież nie jest biologia molekularna ani fizyka jądrowa, tylko zwykły odpoczynek, w dodatku zasłużony. Na pewno mogę spędzić tydzień bez zamartwiania się o przyszłość, ciesząc się słońcem i tandetnym podcastem, który pozwoli mi oderwać myśli.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: