Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Walka o Hiszpanię 1936-1939 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
28 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
74,99

Walka o Hiszpanię 1936-1939 - ebook

Pierwsze starcie totalitaryzmów!

Hiszpańska wojna domowa, która rozegrała się w latach 1936-1939, była pierwszym starciem między komunizmem a faszyzmem, a przede wszystkim zwiastowała drugą wojnę światową. Antony Beevor wprowadza nas w tamte lata: biały terror, czerwony terror, rewolucję i polityczne walki wewnętrzne, obcą interwencję. Opisuje wojnę w sposób obiektywny i z perspektywy dwóch walczących stron, a moralny osąd pozostawia czytelnikowi.

Autor, jeden z najpopularniejszych pisarzy historycznych na świecie, potwierdza najlepsze cechy swego pisarstwa. Umiejętnie pokazuje korzenie konfliktu oraz jego konsekwencje. Buduje wciągającą niczym najlepszy thriller narrację oraz dociera do wiedzy, która może zaskoczyć nawet znawców tematu. W mistrzowski sposób przedstawia obraz działań wojennych oraz oddaje polityczny klimat starcia.

Książka spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem krytyki i czytelników zarówno w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji, jak i w samej Hiszpanii, gdzie została uznana za jedno z najwybitniejszych opracowań tematu. Hiszpańskie wydanie Walki o Hiszpanię uhonorowano w 2005 roku La Vanguardia Prize dla najważniejszej książki niebeletrystycznej.

”Książka, którą czyta się znakomicie (co nie zdziwi nikogo, kto zna słynny Stalingrad czy Berlin 1945)... Ta książka powinna znaleźć się na pierwszym miejscu we wszystkich rankingach dzieł o hiszpańskiej wojnie domowej.”

„El Pais”

Kategoria: Esej
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-8888-1
Rozmiar pliku: 7,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Ta książka miała dziwną historię. Pracę nad wersją, którą można by teraz nazwać pierwotną, rozpocząłem w roku 1976, niedługo po śmierci generała Franco. Opublikowano ją w roku 1982 pod tytułem: _The Spanish Civil War_ („Wojna domowa w Hiszpanii”) wkrótce po akcji pułkownika Tejera, który z wycelowaną bronią zatrzymał w Kortezach zakładników, podejmując próbę obalenia demokracji wprowadzonej za króla Juana Carlosa. Następnie, przed czterema laty, mój hiszpański wydawca Gonzalo Pontón namówił mnie, bym całkowicie przerobił książkę. Pomysł polegał na tym, by wykorzystać wszystkie badania prowadzone skrupulatnie w ostatnim ćwierćwieczu przez hiszpańskich oraz innych historyków, ponadto dodać nowy materiał z archiwów niemieckich, a także rosyjskich, dotąd niedostępnych.

Gonzalo Pontón, założyciel wydawnictwa Crítica, które opublikowało wiele pozycji na temat najnowszej historii Hiszpanii, przeszukał wielką liczbę książek i prac naukowych z ostatnich lat na ten temat, dzięki czemu zamierzenie stało się realne. Mówiąc całkiem szczerze, napisanie _Walki o Hiszpanię_ nie byłoby możliwe bez jego zapału i pomocy w doprowadzeniu do końca przedsięwzięcia, które okazało się znacznie bardziej rozległe, niż przewidywaliśmy, gdy pomysł pojawił się po raz pierwszy. Praca z Gonzalem stała się olbrzymią przyjemnością i przywilejem.

Do wszystkich niehiszpańskich wydań dołączyłem pierwotną, być może nadmiernie schematyczną, historię kraju stanowiącą bardzo skrótowe wprowadzenie dla czytelników. Kompozycja książki także przypomina w mniejszym lub większym stopniu pierwotną wersję. Istotna różnica tkwi w szczegółach i źródłach – stwierdziłem jednak bardzo interesującą rzecz. Otóż wielki wzrost liczby dostępnych obecnie informacji mnoży raczej, niż redukuje liczbę pytań i niejasności. Może to być związane także z faktem, że w ciągu minionych 24 lat autor stracił nieco ze swej zapalczywej młodzieńczej pewności sądów.

W każdym razie książka ta nie mogłaby zostać nigdy ukończona bez wielkiej pomocy także wielu innych przyjaciół i kolegów. Jeśli chodzi o Rosję, jestem jeszcze raz głęboko wdzięczny profesorowi Anatolijowi Czernobajewowi za jego rady, i przede wszystkim mojej długoletniej asystentce prowadzącej kwerendę, doktor Lubie Winogradowej, której już wcześniej tyle zawdzięczałem. Podobnie jak personelowi licznych archiwów, jestem szczególnie zobowiązany pracownikom biblioteki „Memoriału” w Moskwie.

Angelica von Hase po raz drugi udzieliła mi wsparcia w Niemczech, a szczególnie w Bundesarchiv-Militärarchiv we Freiburgu. W Szwecji natomiast Björn Andersson i doktor Lars Erickson pozyskali dla mnie dokumenty ze szwedzkiego Krigsarkivet, Alan Crozier zaś był tak uprzejmy, że przetłumaczył je dla mnie.

W Londynie mogłem na szczęście pracować powtórnie z Ionem Trewinem. Jak zawsze, jestem nadzwyczaj szczęśliwy, mając innego starego przyjaciela, Andrew Nurnberga, za agenta. Wszystko to sprawia, że publikowanie książki zmienia się z najeżonego trudnościami i stresującego przeżycia w przyjazne doświadczenie sympatycznej współpracy. I jeszcze raz, jak zwykle, wyrażam najgłębszą wdzięczność mojej żonie Artemis Cooper, która musiała jakoś przetrwać te lata.WSTĘP

„Wojna domowa to nie wojna, lecz choroba – napisał Antoine de Saint-Exupéry. – Wróg znajduje się wewnątrz. To walka przeciwko samemu sobie”. Jednakże hiszpańska tragedia roku 1936 była jeszcze większa. Hiszpania została wplątana w międzynarodową wojnę domową, która tak naprawdę zaczęła się od rewolucji bolszewickiej.

Przerażające wydarzenia w Rosji osłabiły demokratyczne centrum w całej kontynentalnej Europie. Stało się tak, ponieważ podział na „czerwonych” i „białych” doprowadził do procesu polaryzacji: obydwie polityczne skrajności wzmacniały swoje wpływy, kreując przerażający, jeśli nie wręcz apokaliptyczny, wizerunek swoich wrogów. Manichejska propaganda jednej strony karmiła drugą, i na odwrót. Tego rodzaju potężną kombinacją lęku i nienawiści manipulowali później z diaboliczną pomysłowością także Stalin i Goebbels, wyzuwając swych „zdradzieckich” przeciwników zarówno z człowieczeństwa, jak i z praw obywatelskich. Dlatego też opisywanie hiszpańskiej wojny domowej jako „bratobójczej” jest błędem. Podziały stworzone przez nowe ideologie potrafiły zmienić braci w pozbawionych twarzy obcych, a związkowców czy właścicieli sklepów we wrogów klasowych. Zwyczajne ludzkie instynkty przestały istnieć. Julián Marías, uczeń filozofa Joségo Ortegi y Gasseta, nigdy nie zapomni nienawiści na twarzy motorniczego, gdy ten podczas postoju przyglądał się wychodzącej z jego tramwaju pięknej, świetnie ubranej młodej kobiecie. Było to podczas pełnej napięć wiosny 1936 roku. „Jesteśmy zgubieni – powiedział do siebie Marías. – Skoro Marks działa mocniej niż hormony, to znaczy, że sprawa jest beznadziejna”1.

Hiszpańską wojnę domową bardzo często przedstawia się jako starcie lewicy z prawicą, jest to jednak uproszczenie mylące. Powstały jeszcze dwie inne osie konfliktu: z jednej strony centralizm państwowy, z drugiej – niepodległość regionów, oraz z jednej – autorytaryzm, z drugiej – wolność jednostki. Nacjonalistyczne siły prawicy były o wiele bardziej jednolite, ponieważ z niewielkimi tylko wyjątkami łączyły trzy spójne skrajności: prawicowość, centralizm i autorytaryzm jednocześnie. Republika stanowiła poza tym tygiel nieprzystawalności i wzajemnych podejrzeń; centraliści i zwolennicy autorytaryzmu, a szczególnie komuniści, pozostawali w opozycji do zwolenników regionalizmu i libertarian.

Duchy batalii propagandowych sprzed siedemdziesięciu lat nawiedzają nas nadal. Jednak hiszpańska wojna domowa pozostaje jednym z niewielu współczesnych konfliktów, których historia została opisana bardziej wyczerpująco przez przegranych niż przez zwycięzców. Nie jest to zaskakujące, gdy wspomni się złe przeczucia na świecie po klęsce Republiki wiosną 1939 roku. Gniew narósł jeszcze bardziej po roku 1945, kiedy wyszły na jaw zbrodnie nazistowskich Niemiec, a obsesyjna mściwość generała Franco wobec pokonanych republikanów bynajmniej nie wygasła.

Młodszym pokoleniom trudno jest wyobrazić sobie, jak naprawdę wyglądało życie w tej epoce totalnego konfliktu. Ideały kolektywizmu – czy to w wojsku, czy wśród politycznych ruchów młodzieżowych lub w związkach zawodowych – w rzeczywistości doprowadziły do dezintegracji. Namiętności i nienawiści tamtej ery są o lata świetlne odległe od stabilnego, cywilizowanego świata zdrowia i bezpieczeństwa oraz praw obywatelskich, rzeczywistości, w której żyjemy dzisiaj. Tamta przeszłość to naprawdę „inny świat”. Sama Hiszpania przez ostatnie dziesięciolecia zmieniła się całkowicie. Odrodzenie się tego kraju po wojnie domowej i po erze frankistowskiej jest najbardziej zdumiewającą i efektowną transformacją w całej Europie. Dlatego chyba nie byłoby zbyt mądre ocenianie straszliwego konfliktu sprzed siedemdziesięciu lat według wartości liberalnych i postaw, które dzisiaj uznajemy za normę. Istotne jest, by dokonać wysiłku wyobraźni, próbować zrozumieć przekonania i postawy z tamtych czasów: nacjonalistyczne, katolickie mity i lęk przed bolszewizmem po prawej stronie bądź też lewicowe przekonanie, że rewolucja oraz przymusowa redystrybucja dóbr prowadzą do ery powszechnej szczęśliwości.

Fakt, że o te idee walczono z niespotykaną namiętnością, utrudnia obiektywną ocenę, szczególnie jeśli spojrzeć na początki wojny. Każda ze stron czuje się zobowiązana do udowodnienia, że konflikt rozpoczęła strona druga. Lekceważy się nawet czasami neutralne czynniki, jak to, iż republikanie usiłowali w ciągu kilku lat przeprowadzić reformy społeczne i polityczne, podczas gdy proces ów gdzie indziej trwał prawie stulecie.

Przebieg wydarzeń podczas tej wojny oraz okrucieństwa i szczegóły represji, które po niej nastąpiły, pozostają dzisiaj poza wszelką wątpliwością. Sprawiła to olbrzymia mrówcza praca wielu hiszpańskich historyków w miejscowych archiwach i na cmentarzach. Szczegóły kwestii militarnych, w tym różnice zdań wśród przywódców republikańskich, zostały także w większej części dobrze poznane, dzięki otwarciu w ostatnich dwunastu latach tajnych archiwów rosyjskich. Mamy też znacznie bardziej precyzyjny obraz sowieckiej polityki w Hiszpanii. Jest jednak nieuniknione, że interpretacja wielu faktów nadal zależy od osobistej opinii, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię „jajko czy kura”, czyli o spór co do łańcucha przyczyn, które doprowadziły do wojny. Czy należy zacząć od „samobójczego egoizmu” właścicieli ziemskich czy od „rewolucyjnych zakusów” i retoryki, która wzmagała lęk przed bolszewizmem, pchając klasy średnie „w ramiona faszyzmu” wbrew ostrzeżeniom umiarkowanych przywódców socjalistycznych? Ostateczna odpowiedź nie leży w mocy żadnego z historyków.

Niektórzy nie mogą się oprzeć pokusie twierdzenia, że hiszpańska wojna domowa była nie do uniknięcia. Takie stanowisko zaprzecza nieformalnej, istotnej jednak zasadzie mówiącej, że w historii nic nie jest nieuniknione, może się tylko tak wydawać z perspektywy czasu. Bardzo jednak trudno wyobrazić sobie, jak można było osiągnąć sensowny kompromis po upadku lewicowej rewolucji w październiku 1934 roku. Coraz bardziej wojownicza lewica nie mogła wybaczyć okrucieństw Guardii Civil i oddziałów kolonialnych, prawica natomiast żywiła przekonanie, że zapobiegła kolejnej próbie rewolucyjnej przemocy.

Inne kwestie, których nie sposób rozstrzygnąć, pozostają ważne, choć tylko dlatego że mogą sprowokować do spojrzenia z innej perspektywy. Na stosunek zagranicy do Republiki duży wpływ wywarły ideały wolności i demokracji. Jednakże rzeczywistość rewolucji na miejscu, niemoc hiszpańskiego parlamentu, Kortezów, i nieposzanowanie prawa przez obie strony – to sprawy, którym należy się dokładnie przyjrzeć.

Propaganda republikańska w czasie wojny domowej stale podkreślała, że rząd, który reprezentuje, został wybrany legalnie w lutym 1934 roku. To prawda, trzeba jednak postawić istotne pytanie: gdyby koalicja prawicy wygrała te wybory, czy lewica zaakceptowałaby ów prawowity rezultat? Można z dużym prawdopodobieństwem podejrzewać, że nie. Socjalistyczny przywódca Largo Caballero, nie owijając w bawełnę, groził przed wyborami, że jeśli zwycięży prawica, nastąpi otwarta wojna domowa.

Nacjonaliści od samego początku próbowali udawać, że dokonują rewolty jedynie po to, by uprzedzić komunistyczny zamach stanu. Było to kompletne zmyślenie, mające na celu uzasadnienie _ex post_ swoich działań. Jednakże twierdzenie lewicy, że nacjonaliści dokonali niesprowokowanego ataku na szanujących prawo demokratów, też nie jest wiarygodne. Lewica często przejawiała takie samo nieposzanowanie dla procesów demokratycznych i zasad prawnych jak prawica. Każda ze stron usprawiedliwiała się oczywiście tym, że gdyby nie wystąpiła pierwsza, przeciwnik przejąłby władzę i zmiażdżył ją. To jednak pokazuje jedynie, że nic nie niszczy przestrzeni centralnej bardziej gwałtownie niż polityka lęku i retoryka groźby.

Niektórzy dowodzą, że słowa nie mogą zabić. Twierdzenie to staje się tym mniej przekonujące, im dłużej przyglądamy się cyklowi wzajemnych podejrzeń i nienawiści, podgrzewanych dodatkowo przez nieodpowiedzialne filipiki. W rzeczywistości prawicowy przywódca Calvo Sotelo został zamordowany w wyniku swoich, umyślnie prowokacyjnych przemówień w Kortezach. Warto rozważyć także, czy retoryka anihilacji nie oddziałuje na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Generał Queipo de Llano w jednej z osławionych audycji radiowych, nadawanych z Sewilli, groził, że nacjonaliści wykonają egzekucję na dziesięciu republikanach za każdego zabitego nacjonalistę. I miało się okazać, że nie było to zbyt dalekie od prawdy.

Nie wolno także zapomnieć o deklaracji Larga Caballera, iż pragnie on Republiki bez walk klasowych, aby jednak ten stan osiągnąć, klasy polityczne muszą zniknąć. Było to ewidentne echo wyrażonych otwarcie przez Lenina intencji wyeliminowania burżuazji. Czy zwycięstwo lewicy, powiedzmy, w 1937 czy 1938 roku doprowadziłoby do egzekucji i uwięzień na porównywalną skalę, jak to się stało pod rządami Franco?

Tego, oczywiście, nie da się stwierdzić i nie wolno ferować wyroków tylko na podstawie przykładu wojny domowej w Rosji, jest to jednak pytanie, którego nie sposób zlekceważyć. Wielu historyków dowiodło, że zwycięzca w jakiejkolwiek wojnie domowej jest bardziej skłonny do zabijania, gdyż działa błędne koło lęku i nienawiści.

Wszystkie te złożone i powiązane ze sobą zagadnienia wskazują, iż niemożliwe jest oddzielenie przyczyn i skutków z naukową precyzją. Z pewnością pierwszą ofiarą hiszpańskiej wojny domowej była prawda, która cierpiała potem z powodu zażartych debat i polemik dłużej niż w przypadku jakiegokolwiek innego współczesnego konfliktu, włączając w to nawet II wojnę światową. Historyk, chociaż jest oczywiście niezdolny do zachowania całkowicie beznamiętnego stosunku do materii, powinien podjąć próbę dokonania czegoś więcej niż zrozumienie uczuć obu stron, powinien wniknąć głęboko we wcześniejsze domniemania i rozszerzyć granice wiedzy. Moralny osąd natomiast, tak dalece, jak leży to w ludzkich możliwościach, należy pozostawić indywidualnemu czytelnikowi.

1 _„Estámos perdidos. Cuando Marx puede más que hormonas, no hay nada que hacer”_. Julián Marías, _Una vida presente. Memorias (1914–1951)_, t. 1, Madrid 1989, s. 188. Wyrażam wdzięczność Javierowi Maríasowi za przesłanie mi wspomnień swego ojca.ROZDZIAŁ 1

Hiszpania bardzo katolickich królów

Wyboista droga gdzieś w Andaluzji czy Estremadurze. Właśnie uległ awarii jeden z pierwszych w Hiszpanii samochodów. Na zachowanej fotografii widać, że za kierownicą siedzi młody człowiek. Nie jest zbyt przystojny – ma wydatny nos i wielkie uszy. Nosi wąsy, pociągnięte brylantyną włosy są uczesane z przedziałkiem. Kierowcą tym jest król Alfons XIII.

Po obu stronach mężczyźni, trzymając za błotniki, ze wszystkich sił pchają samochód. Ich twarze są mocno spalone słońcem, mają na sobie skromne garnitury, bez sztywnych kołnierzyków i krawatów. Napierają z wielkim wysiłkiem. W tle stoją trzy lub cztery postacie w garniturach i kapeluszach obserwujące tę scenę. Widać też jeźdźca; to zapewne miejscowy właściciel ziemski, który trzyma w cuglach wierzchowca. Po prawej lando ciągnięte przez dwa konie, lejce dzierży woźnica w uniformie, gotowy w każdej chwili uratować monarchę, gdyby silnika samochodu nie udało się uruchomić. Podpis pod zdjęciem głosi, że największym pragnieniem króla jest zachowanie „bezpośredniego kontaktu z jego ludem”. Trudno byłoby znaleźć lepszą ilustrację społecznych i ekonomicznych kontrastów w Hiszpanii na początku XX wieku. Co innego jednak uderza w tej fotografii najbardziej: wrażenie, że król i wieśniacy są dla siebie nawzajem cudzoziemcami we własnym kraju.

Hiszpania miała długotrwałą tradycję silnej władzy Madrytu, ale w tym czasie w coraz większym stopniu zaczynały nią szarpać niepokoje. Działo się to zarówno na wsi, jak i w wielkich miastach. W tej sytuacji, nawet najbardziej upraszczając sprawę, trudno obstawać, że wojna domowa w Hiszpanii rozpoczęła się w lipcu 1936 roku od powstania „nacjonalistycznych” generałów przeciwko republikańskiemu rządowi. To wydarzenie stanowiło zaledwie sygnał największego konfliktu sił dominujących dotąd w hiszpańskiej historii. Do tych antagonizmów zaliczyć można niewątpliwie sprzeczności klasowe, niemniej istotny jednak był antagonizm między władzą autorytarną a tendencjami liberalnymi oraz między władzą scentralizowaną a aspiracjami regionalnymi.

Żeby dotrzeć do genezy tych napięć, trzeba cofnąć się do okresu rekonkwisty Hiszpanii spod władzy Arabów. Wtedy to uformowała się struktura społeczna kraju i ukształtowały postawy kastylijskich zdobywców. Powtarzające się wojny z Arabami, rozpoczęte w VIII wieku przez wizygockich watażków, skończyły się ostatecznie w roku 1492 triumfalnym wjazdem Izabeli Kastylijskiej i jej męża Ferdynanda Katolickiego do Grenady. Zgodnie z tradycją, wydarzenie to stanowiło jednocześnie kulminację długotrwałej krucjaty i początek hiszpańskiej cywilizacji. Idea ta przyświecała w roku 1936 przymierzu nacjonalistów, którzy nieustannie powoływali się na chwałę Ferdynanda i Izabeli, określali też swoją walkę jako drugą rekonkwistę, przypinając liberałom, „czerwonym” i separatystom łatkę współczesnych barbarzyńców.

W wyniku walk z Arabami monarchowie i arystokracja wojskowa ponownie objęli w posiadanie ziemię, natomiast armia feudalna stworzyła pierwowzór władzy państwowej. Do kontynuowania rekonkwisty arystokracja nie potrzebowała żywności, tylko pieniędzy. Produktem, który mógł dostarczyć gotówki, była wełna merynosowa. Państwowe ziemie zostały więc przeznaczone na pastwiska dla owiec, co nie tylko miało katastrofalny wpływ na zaopatrzenie wieśniaków w żywność, ale prowadziło również do wyjałowienia gleby. Następowało wyniszczenie obszarów niegdyś znanych jako „spichlerz Imperium Rzymskiego”. Do hodowli owiec nie trzeba wielu ludzi, w tej sytuacji jedyną ucieczką przed głodem była armia, później zaś kolonie. Ocenia się, że w wiekach średnich liczba ludności Hiszpanii wynosiła około czternastu milionów. Pod koniec zaś XVIII wieku – nieco ponad siedem milionów.

Autorytaryzm kastylijski ewoluował od potężnych wpływów feudałów wojskowych do politycznej władzy Kościoła. W ciągu siedmiu wieków nierównego biegu rekonkwisty rola tego ostatniego polegała przede wszystkim na propagowaniu działań wojskowych, a nawet na uczestnictwie w nich. Następnie, za panowania Izabeli, arcybiskup wojownik został zastąpiony kardynałem dygnitarzem państwowym. W procesie gwałtownego rozwoju hiszpańskiego imperium kolonialnego związek pomiędzy Kościołem i armią był nadal bardzo ścisły, a krucyfiks stał się cieniem miecza na obszarach połowy świata. Armie podbijały nowe terytoria, a następnie Kościół integrował je z państwem kastylijskim.

Władzę nad podległą ludnością sprawowano przy użyciu potężnych sił przymusu. Kościół podpierał je straszeniem mękami piekielnymi, dodając do tego ziemską zapowiedź katuszy w postaci inkwizycji. Świętemu Oficjum wystarczał często jeden denuncjator czy anonimowy szept zawistnego wroga, publiczne zaś wyznanie winy, wydzierane przed spaleniem na stosie, stanowiło przedsmak metod państwa totalitarnego. Pod pełną kontrolą Kościoła znajdowała się edukacja, duchowieństwo objęło zresztą ścisłym nadzorem umysły ludności, paliło książki – wszystko to celem uniknięcia religijnej bądź politycznej herezji. Kościół wynosił pod niebiosa takie kastylijskie cechy jak wytrwałe znoszenie cierpienia i obojętność w obliczu śmierci. Sprzyjało to przekonaniu, że lepiej być głodującym _caballero_ niż spasionym kupcem.

Przywódcą hiszpańskiego purytanizmu katolickiego został kardynał Jiménez de Cisneros, popierany przez Izabelę ascetyczny zakonnik, który stał się najpotężniejszym mężem stanu swojej epoki. Dokonał on właściwie wewnętrznej reformacji. Papiestwo było w tym okresie odrzucane wskutek zepsucia, Hiszpania musiała więc ratować Europę od herezji, a katolicyzm przed jego słabością. W rezultacie duchowieństwo zaczęło żyć zgodnie z treścią głoszonych przez siebie kazań, nie kultywując „jedynie” przebaczania i miłości braterskiej, zdarzało się jednak, że na temat ubóstwa wygłaszało poglądy równie wywrotowe jak autentyczne nauki Chrystusa. Niemniej Kościół dawał moralne uzasadnienie kastylijskiej struktury społecznej, będąc jednocześnie najbardziej autorytarną siłą jej konsolidacji.

Trzecie zarzewie konfliktu, antagonizm centralizmu z regionalizmem, także rozwinęło się w wiekach XV i XVI. Wybijającym się motywem pierwszej większej rewolty przeciw zjednoczeniu poszczególnych hiszpańskich królestw były aspiracje regionalne. Do powstania _comuneros_ w roku 1520 przeciwko wnukowi Izabeli, cesarzowi Karolowi V, przyczyniły się: wykorzystywanie Kastylii jako skarbca imperium, arogancja flamandzkich dworaków króla oraz lekceważenie przez władcę miejscowych praw i zwyczajów. Duża część kraju została przyłączona do królestwa kastylijskiego dzięki królewskiemu małżeństwu; hiszpańscy Habsburgowie woleli, aby Kościół był zwornikiem ich władzy.

Trzy najważniejsze cechy kastylijskiego państwa: feudalizm, autorytaryzm i centralizm silnie się z sobą wiązały. Jest to prawdziwe, szczególnie jeśli chodzi o zagadnienia dotyczące regionów. Kastylia ustanowiła w Hiszpanii władzę centralną i zbudowała imperium kolonialne, jednakże jego administracja stanowczo odmawiała przyznania, że feudalne zależności gospodarcze stają się przeżytkiem. Wojny w północnej Europie, walki z Francuzami we Włoszech i zniszczenie Wielkiej Armady oznaczały, że władza imperialna, rozwinięta w ciągu niecałych dwóch pokoleń, niemal natychmiast zaczęła się chylić ku upadkowi. Kastylia zaś przejawiała nieugiętą dumę niedawno zubożałego szlachcica, który nie chce zauważyć pajęczyn i oznak rozkładu w swym wielkim domostwie i oczyma duszy wciąż widzi miniony splendor młodości. Owa cecha dostrzegania jedynie tego, co się chce zobaczyć, sprawiała, iż kastylijski system władzy zamknął się w sobie. Ignorowano fakt, że przywiezione z obu Ameryk i przechowywane w kościołach skarby nie żywią nikogo i że wielka ilość cennego, acz bezużytecznego metalu podkopuje tylko infrastrukturę gospodarczą kraju.

Katalonia, która w średniowieczu stała się częścią Królestwa Aragonii, bardzo różniła się od reszty półwyspu. Nic więc dziwnego, że po pewnym czasie pomiędzy Madrytem a Barceloną powstały tarcia. Katalończycy władali sporą częścią rejonu Morza Śródziemnego. Ich imperium obejmowało Baleary, Korsykę, Sardynię, Sycylię i Księstwo Ateńskie. Ponieważ jednak wyprawę Kolumba finansowała Izabela, a nie Ferdynand Aragoński, nie mogli prowadzić bezpośredniego handlu z Ameryką.

W roku 1640 Katalonia i Portugalia powstały przeciwko królowi Hiszpanii Filipowi IV i jego ministrowi hrabiemu Olivaresowi. Portugalia zyskała niepodległość, lecz Katalonia uznawała za swego władcę króla Francji Ludwika XIII aż do czasu, gdy Barcelona poddała się Filipowi IV w roku 1652. Następnie zaś, po śmierci w roku 1700 ostatniego hiszpańskiego Habsburga, rozpoczęła się hiszpańska wojna sukcesyjna, w której Katalonia stanęła po stronie Anglii przeciwko wnukowi Ludwika XIV Filipowi d’Anjou. Katalończycy zostali zdradzeni przez Anglików, czego wyrazem był układ, który zawarli w Utrechcie, i Filip V Burbon zniósł przywileje Katalonii. W rejonie Morza Śródziemnego Katalończycy cieszyli się sporym zakresem władzy. Zamek w Montjuich zbudowano więc po to, aby górował nad miastem i przypominał Katalończykom, że władzę sprawuje nad nimi Madryt. Zacząwszy od tego, Filip kontynuował realizację centralistycznej idei swego dziada, Króla Słońce. Jednocząca potęga Kościoła osłabła, jeśli więc monarchowie chcieliby panować nad nie-Kastylijczykami, potrzebowali nowej siły dośrodkowej. Dwudziestowieczny baskijski filozof Miguel de Unamuno, wcale nie separatysta, napisał, że „celem była jedność ponad wszystko, jedność tłumiąca najsłabszą indywidualną cechę czy różnicę (...). Taki dogmat nieomylności władcy”. Bezwzględność nie rozwiązywała jednak kwestii; wywoływała tylko nawarstwianie się problemów, które miały ujawnić się w przyszłości.

Zacofanie hiszpańskiej gospodarki w XVII i XVIII wieku było spowodowane głównie tym, że hiszpański katolicyzm kultywował antykapitalistyczne stanowisko w nauczaniu dotyczącym lichwy. Kodeks honorowy _hidalgo_ (hiszpańskiego szlachcica) zakładał pogardę dla pieniędzy w ogóle, a dla zarabiania ich w szczególności. Spis ludności dokonany w roku 1788 pokazał, że niemal 50 procent dorosłych mężczyzn nie zajmowało się produktywną pracą w jakiejkolwiek formie. Armia, Kościół i, przede wszystkim, olbrzymie rzesze szlachty stanowiły niepomierny ciężar dla reszty ludności. Być może właśnie ta statystyka przyczyniła się do powstania znanego powiedzenia: „Jedna połowa Hiszpanii je, lecz nie pracuje, druga pracuje, lecz nie je”.

Wskutek zacofania gospodarczego i skostnienia systemu rządowego Hiszpania doświadczyła rewolucji wznieconej przez klasę średnią wcześniej, niż stało się to w pozostałej części Europy. W połowie XVIII wieku, za panowania Karola III, w wyniku oddziaływania oświecenia nastąpiło krótkotrwałe poluzowanie więzów. Reformy poważnie ograniczyły wpływy Kościoła w armii, wolnomularstwo przyciągnęło wielu oficerów. Ów antyklerykalny i z tego powodu polityczny ruch łączył się nierozerwalnie z rozwojem liberalizmu wśród bardzo nielicznej pracującej zawodowo klasy średniej. Liberalizm stał się rozpoznawaną siłą już na początku XIX wieku w wyniku wojny niepodległościowej przeciwko armii Napoleona. Tchórzliwy Karol IV został obalony podczas ludowej rewolty, wywołanej przez korupcję i skandale, jakie powodował królewski faworyt Manuel de Godoy. Przyczyniło się do niej także przybycie armii francuskiej. Napoleon odmówił uznania dziedzica tronu Ferdynanda VII, przy czym duża część hiszpańskiej arystokracji popierała siły okupacyjne. Następnie zaś egzekucje Murata w Madrycie doprowadziły do spontanicznego powstania ludu 2 maja 1808 roku. Na mamelucką kawalerię francuskiego cesarza przypuszczono szaleńczy atak z użyciem noży. Powstanie, które ochrzczono „wrzodem Napoleona”, było pierwszą na wielką skalę wojną partyzancką współczesnych czasów – 60 tysięcy Hiszpanów zginęło w obronie Saragossy. Zaciekły opór rodził się z ruchu ludowego, chociaż poważną rolę odgrywali w nim niektórzy liberalni oficerowie, szczególnie jeśli chodzi o prowincjonalne _junty_ (rady rewolucyjne).

Tradycyjna struktura władzy „starej Hiszpanii” doznała pierwszej formalnej porażki w roku 1812, kiedy to junta centralna ogłosiła w Kadyksie konstytucję opartą na liberalnych zasadach preferowanych przez klasę średnią. Okazja, by pozbyć się dławiących restrykcji monarchii i Kościoła, zachęciła wiele miast i prowincji do ogłoszenia się samorządnymi kantonami w ramach federacji hiszpańskiej. Zmiany te jednak nie przetrwały. Ferdynandowi VII zezwolono na powrót, pod warunkiem że zaakceptuje konstytucję, lecz władca złamał później dane słowo i wezwał na pomoc Święte Przymierze, w którego ramach w roku 1823 król Francji Ludwik XVIII wysłał armię, zwaną „Sto Tysięcy Synów św. Ludwika”, by zmiażdżyć kiełkujący hiszpański liberalizm. Ferdynand rozwiązał liberalnie nastawioną armię i przywrócił inkwizycję, chcąc unicestwić „niszczycielskie szaleństwo myślenia”.

W XIX wieku Hiszpania nadal cierpiała z powodu konfliktu liberalizmu z tradycjonalizmem. Po śmierci Ferdynanda w roku 1833 jego następczynią została młoda królowa Izabela II. Liberalna armia popierała tę sukcesję (później zaś dostarczyła monarchini wielu spośród jej kochanków). Jednakże stronnictwo zachowawcze skupiło się wokół konkurencyjnego pretendenta do tronu, którym był brat Ferdynanda don Carlos. Od imienia przywódcy członków tego ugrupowania zwano karlistami. Ich podstawowym oparciem byli małorolni chłopi z Pirenejów, szczególnie z Nawarry. Zwolennicy don Carlosa wsławili się religijnym fanatyzmem i zaciekłością w przeciwstawianiu się wszystkiemu, co nowoczesne. W pierwszej wojnie karlistowskiej (1833–1840) po stronie liberałów walczył Legion Brytyjski w sile prawie 10 tysięcy ludzi, dowodzony przez wykwalifikowanych oficerów. Późniejsza o sto lat wojna domowa także miała przyciągnąć zagranicznych ochotników, jednakże ustosunkowanie brytyjskich kół rządowych do tego rodzaju idealistycznych przedsięwzięć zmieniło się zasadniczo. Podziw dla bajronowskiej tradycji popierania zagranicznych insurekcji skończył się w roku 1918, wraz z wybuchem rewolucji socjalistycznej i poznaniem okropności wojny.

Tymczasem zaniknął wolnomyślicielski liberalizm, którym na początku wieku coraz bardziej był przeniknięty hiszpański korpus oficerski. Początkowo wywodził się on z klas średnich, jednakże liberałowie, wzbogaceni na sprzedaży ziem Kościoła, przekształcili się w reakcyjną _grande bourgeoisie_. Rządy w Madrycie były skorumpowane i generałowie nabrali chęci obalenia ich. Była to epoka _pronunciamientos_2, kiedy to generałowie formowali oddziały i wygłaszali długie przemówienia, w których proklamowali siebie zbawcami i dyktatorami kraju. Pomiędzy rokiem 1814 a 1874 przeprowadzono trzydzieści siedem prób zamachu stanu; dwanaście spośród nich odniosło sukces3. Szarpany walkami kraj stawał się coraz biedniejszy, tymczasem królowa Izabela ćwiczyła swoją gwardię przyboczną. Izabela została ostatecznie zdetronizowana w roku 1868, gdy wzięła sobie kochanka nieakceptowanego przez wojsko. Dwa lata później na jej następcę wybrano Amadeusza I, lecz mimo najszczerszych chęci nie zdobył on poparcia ludu, który miał już zdecydowanie dosyć monarchii. Król abdykował w lutym 1873 roku, po czym głosowanie w Kortezach ustanowiło republikę.

Pierwsza Republika została wkrótce obalona w drodze interwencji militarnej. Jej federalistyczny program przewidywał zlikwidowanie poboru do wojska, co było posunięciem bardzo popularnym, jednakże w ciągu kilku tygodni od pierwszych wyborów sporadyczne karlistowskie bunty przerodziły się w wojnę domową na pełną skalę i rząd został zmuszony do złamania tej ważnej obietnicy. Najbardziej skuteczne oddziały karlistowskie rekrutowały się z ortodoksyjnych katolickich Basków kierowanych początkowo separatystycznymi ambicjami uwolnienia się spod rządów z Madrytu. Hiszpańscy monarchowie byli jedynymi panami w baskijskich prowincjach, które tworzyły _señorío_ i w odróżnieniu od pozostałych części półwyspu nigdy nie były podporządkowane rządowi centralnemu.

Generałowie dostrzegli zasadniczą rolę wojska we wzmacnianiu hiszpańskiej jedności, szczególnie po utracie kolonii amerykańskich. Podobnie jak kastylijskich centralistów, ich także przerażała wizja separatystów baskijskich i narodów katalońskich żyjących w pobliżu granicy na Pirenejach. Ponadto generałowie byli nieprzejednanymi wrogami federalizmu; kiedy więc jeszcze w innych regionach proklamowano samorządne kantony, nie wahając się, zdławili ten wymierzony przeciwko rządom Madrytu ruch, podobnie jak dążenia karlistów i Basków. Pierwsza Republika przetrwała tylko kilka miesięcy.

Konserwatywny polityk Cánovas del Castillo już od upadku Izabeli planował ponowne osadzenie Burbonów na tronie. Pragnął także – po powrocie armii do koszar – ustanowić stabilny rząd. Udało się to osiągnąć, kiedy pod koniec roku 1874 generał Martínez Campos ogłosił królem Alfonsa XII. Alfons, syn Izabeli (prawdopodobnie więc miał w sobie dobrą, żołnierską krew), był jednakże tylko kadetem szkoły oficerskiej w Sandhurst.

Konstytucja Cánovasa, która miała przetrwać pół wieku, przywracała władzę Kościołowi i właścicielom ziemskim. Chcieli oni zachować pozycję za wszelką cenę i wybory były bezwstydnie fałszowane. Chłopi i dzierżawcy musieli głosować na właściciela ziemi, w przeciwnym razie groziło im wypędzenie. Agitacja wyglądała w ten sposób, że bonzowie polityczni, _caciques_, wysyłali uzbrojone bandy określane jako _el Partido de la Porra_ (banda pałkarzy), a jeśli to nie skutkowało, niszczono lub podmieniano karty do głosowania. Polityczna i gospodarcza korupcja rozszerzała się z Madrytu na cały kraj jak nigdy dotąd. Sądy zostały sprowadzone do poziomu wiejskich trybunałów, tak że człowiek ubogi nie mógł nawet marzyć o tym, by go wysłuchano, o sprawiedliwym wyroku nie wspominając.

Chociaż w prowincjach liberałowie i konserwatyści często zaciekle z sobą rywalizowali, pomiędzy ich przywódcami w stolicy istniał najwyraźniej rodzaj dżentelmeńskiej umowy. Ilekroć zaistniała potrzeba zastosowania niepopularnych środków, konserwatyści wycofywali się, a w ich miejsce wkraczali liberałowie, którzy stawali się teraz trudno odróżnialni od swych przeciwników. Przypominało to dwa różne instrumenty grające tę samą melodię. Ponadto, gdy pojawiała się jakaś szlachetna osobistość próbująca odsłonić kulisy korupcji, była uznawana za zdrajcę i odrzucana, choćby pochodziła z najwyższej arystokracji. Wielkiej trójcy, złożonej z armii, monarchii i Kościoła, sile, która niegdyś budowała imperium kolonialne, przyszło teraz szefować ostatecznemu upadkowi owego tworu. Wynikiem wojny hiszpańsko-amerykańskiej w roku 1898 była żałosna klęska militarna Madrytu i utrata Kuby, Filipin oraz Puerto Rico. Większość żołnierskich zapasów żywności oraz broni została rozprzedana przez oficerów.

Nawet godny pożałowania koniec marzeń o rekonkwiście Kuby w roku 1898 nie wyrwał władców Hiszpanii z krótkowzrocznego samozadowolenia. Nie umieli przyznać, że obsesyjne ambicje imperialne zrujnowały kraj, gdyż podobne stwierdzenie podkopałoby pozycję arystokracji, Kościoła i armii. Ta odmowa spojrzenia rzeczywistości w twarz sprzyjała wyłonieniu nowych sił politycznych, które rozwijały się gwałtownie i – w odróżnieniu od liberalizmu z początku XIX wieku – nie dały się wchłonąć rządzącej strukturze. Nieprzystawalność „wiecznotrwałej Hiszpanii” do nowych ruchów politycznych doprowadziła do starcia, które po pewnym czasie rozdarło kraj.

Alfons XIII, kierowca zepsutego automobilu, został królem w roku 1902, mając szesnaście lat. Na początku XX wieku ubóstwo w Hiszpanii było tak wielkie, że tylko w pierwszej dekadzie ponad pół miliona osób spośród osiemnastu i pół miliona ludności tego kraju wyemigrowało do Nowego Świata. Średnia długość życia wynosiła około trzydziestu pięciu lat – tyle samo co w czasach Ferdynanda i Izabeli. Odsetek analfabetów był silnie zróżnicowany, zależnie od regionu, a przeciętnie stanowił 64 procent. Dwie trzecie aktywnej zawodowo ludności pracowało na wsi. Istniał tam nie tylko problem struktury własnościowej i napięć pomiędzy właścicielami a pozbawionymi ziemi chłopami. Wśród farmerów i chłopów, których ogólna liczba wynosiła pięć milionów, też była wielka rozpiętość pod względem poziomu życia i stosowanej techniki, zależnie od regionu. W Andaluzji, Estremadurze i La Manczy rolnictwo pozostawało prymitywne, pracochłonne i nieefektywne. Na wielu innych obszarach, takich jak Galicja, León, Stara Kastylia, Katalonia, oraz na północy drobni niezależni właściciele ziemscy obrabiali swoją ziemię w znoju i pocie czoła, tymczasem bogata równina na wybrzeżu Lewantu reprezentowała być może najlepszy w Europie przykład uprawy intensywnej4.

Przemysł i kopalnie dostarczały jedynie 18 procent miejsc pracy, nieco więcej niż służba domowa oraz inne usługi5. Głównym przedmiotem hiszpańskiego eksportu była produkcja rolnicza, szczególnie z żyznego nadmorskiego regionu Walencji, a tylko niewielką część stanowiły surowce kopalne. Natomiast po upadku resztek imperium kolonialnego do Hiszpanii wrócił kapitał, i wobec innych jeszcze inwestycji z Europy, przede wszystkim z Francji, nastąpił wielki rozwój bankowości. Wtedy też założono niektóre większe banki, działające w Hiszpanii do dziś6. Rząd subsydiował rozwój przemysłowy i – zwłaszcza w Katalonii – zrodziły się wielkie fortuny.

Podczas I wojny światowej kraj pozostawał neutralny. Eksport produktów rolniczych, surowców i rosnąca wydajność przemysłu w tak szczególnym okresie stworzyły coś na kształt cudu gospodarczego, łączącego się z zakładaniem tysięcy przedsiębiorstw. Nowo powstały dobrobyt doprowadził do znacznego wzrostu liczby urodzeń, co przyniosło skutki później, w połowie lat trzydziestych. Hiszpański bilans płatniczy był tak korzystny, że krajowe rezerwy złota zwiększyły się niepomiernie7. Kiedy jednak skończyła się wojna, skończyła się także koniunktura. Ówczesne rządy uciekły się do polityki protekcjonizmu. Tymczasem społeczne oczekiwania wzrosły, a pojawiło się bezrobocie, co pociągnęło za sobą rozczarowanie i frustrację.

2 _Pronunciamiento_ (hiszp.) – rewolta militarna (przyp. tłum.).

3 Co do tych wydarzeń w hiszpańskiej armii zob. Julio Busquets, _El militar de carrera en España_, Barcelona 1971, s. 56–61.

4 Powierzchnia 78,7 procent wszystkich gospodarstw rolnych w Galicji obejmowała mniej niż 10 hektarów. Na przeciwnym krańcu skali znajdowały się wielkie majątki ziemskie Andaluzji (ponad 100 hektarów) zajmujące 52,4 procent ziem. Zob. Edward Malefakis, _Reforma agraria y revolución campesina en la España del siglo XX_, Barcelona 1971.

5 Dane te pochodzą z: Albert Carreras, Xavier Tafunell, _Historia económica de la España contemporánea_, Barcelona 2004; _Historia de España_, red. Manuel Tuñón de Lara, t. 8: _Revolución burguesa oligarquía y constitucionalismo (1843–1923)_, Barcelona 1983; Jordi Palafox, _Altraso económico y democracia. La Segunda República y la economía española, 1892–1936_, Barcelona 1991; Mercedes Vilanova Ribas, Xavier Moreno Julià, _Atlas de la evolución del analfabetismo en España de 1887 a 1981_, Madrid 1992.

6 Zob. Albert Carreras, Xavier Tafunell, _Historia económica..._, _op. cit._, s. 201–204. Zaczęto tak aktywnie finansować przedsiębiorstwa przemysłowe, że w 1921 roku siedem największych banków w Hiszpanii kontrolowało połowę kapitału wszystkich hiszpańskich spółek z ograniczoną odpowiedzialnością.

7 Zyski przedsiębiorstw sięgnęły 4 bilionów peset. Wielka część tego majątku, zamieniona na złoto, znajdowała się w rezerwach Banco de España. Zob. Francisco Comín, _Historia de la hacienda pública_, t. 2: _España (1808–1995)_, Barcelona 1996, s. 81, 133.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: