- W empik go
Walka piechoty. Studium ilustrowane konkretnymi wypadkami z wojny 1914–1918 roku - ebook
Walka piechoty. Studium ilustrowane konkretnymi wypadkami z wojny 1914–1918 roku - ebook
„Walka Piechoty. Studium ilustrowane konkretnymi wypadkami z wojny 1914-1918 roku” pułkownika armii francuskiej Emila Alléhauta to lektura niezwykła. Pięknie napisana (i przetłumaczona), pełna pasji i jednocześnie niezwykle ciekawa.
„Walka piechoty…” to historia ewolucji francuskiej doktryny wojennej na poziomie taktycznym (batalionu i pułku), pisana świeżo po Wielkiej Wojnie na podstawie regulaminów zredagowanych już po jej zakończeniu. Poszczególne przypadki (obrona, atak) obrazowane są przykładami z pól bitewnych Francji oraz licznymi mapami i szkicami. Co ciekawe, książka płk. Alléhauta jest też (choć nie wprost) studium narodzin francuskiej „bitwy metodycznej”.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63374-70-9 |
Rozmiar pliku: | 5,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Łączność duchowa
Odkąd utworzono wyrażenia łączność między rodzajami broni, łączność między piechotą i artylerią widać, że umysły są skierowane ku materialnym środkom zrealizowania tej łączności, szczególnie zaś ku sposobom łączności technicznej. Oczywiście nie można by zaprzeczyć ważności tego punktu widzenia: ważność ta jest znaczna; jednakże uważanie tego punktu widzenia za jedyny, byłoby zaniedbywaniem istoty zagadnienia, a rozpatrywanie go najpierw byłoby stawianiem pługu przed wołami.
U podstawy tej zarówno misternej i złożonej, jak i najważniejszej budowli, którą tworzy współdziałanie piechoty i artylerii na polu bitwy, leży łączność umysłowa i moralna; tam tedy trzeba przede wszystkim zwrócić swój wzrok.
Przykład z wielkiej wojny, wzięty spośród wielu innych, pozwoli nam jasno przedstawić, co przez to rozumiemy.
Przeciwnatarcie 26 września 1914 r. W ostatnich dniach września 1914 (szkic nr 1), linie francuskie, mniej więcej ustalone od jakichś dziesięciu dni na froncie w Szampanii, biegły w przybliżeniu przez fermę Beauséjour, Mesnil-lès-Hurlus, Hurlus, młyn Perthes, a zostawiając m. Perthes między liniami francuskimi i niemieckimi, następnie w kierunku lasu „bois Sabot”^().
W odległości mniej więcej 2500 do 3000 m od pierwszych linii, a wewnątrz pozycji francuskich, biegła skośnie tzw. droga rzymska.
Tak jak w ogóle cała biedna Szampania i ta okolica była pokryta parcelami leśnymi o sosnach karłowatych; parcele te kształtu prostokątnego ogółem utrudniały obserwację i wytwarzały pewne ograniczone działki terenu, mniej lub więcej wąskie. Jednakże pomiędzy m. Wargemoulin w dolinie rzeki Torbo a Hurlus biegł korytarz zupełnie otwarty, korytarz wzgórza 147, który nieco później miał być nazwany „Bahr-el-Gazal” z powodu kałuży błotnej, w której brodzono.
W pierwszych godzinach dnia 26 września nieprzyjaciel wykonał niespodziewane, gwałtowne natarcie kilkoma dywizjami bawarskimi pomiędzy fermą Beausejour a lasem „bois Sabot”, zmiótł nasze oddziały obrony, stłoczone w rowach strzeleckich pierwszej linii (jak to wówczas wszędzie praktykowano), wziął dużą ilość do niewoli, część wybił, zmuszając resztki do gwałtownego odwrotu; a nie znajdując żadnego poważniejszego oporu przed sobą, gdyż francuskiemu ugrupowaniu brakło głębokości, zalew niemiecki dotarł w niespełna dwie godziny na lewym skrzydle do brzegów drogi rzymskiej, a w centrum do wzgórza 147.
Położenie było krytyczne.
W m. Wargemoulin stały dwa bataliony 20 pułku piechoty jako odwód 33 dywizji, która obsadzała prawe skrzydło zaatakowanego frontu.
Tym dwóm batalionom wydano rozkaz do przeciwnatarcia w ogólnym kierunku na m. Mesnil-les Hurlus.
Jeden z nich ma działać przez korytarz wzgórza 147, a jako swój przedmiot natarcia ma m. Hurlus. Drugi batalion posuwać się będzie na prawo od poprzedniego, w parcelach leśnych, z ogólnym kierunkiem na wieś Mesnil-lès-Hurlus.
Zajmiemy się jedynie tym batalionem, który naciera w korytarzu wzgórza 147, w terenie otwartym. Chwilowo szczególnie nas interesuje współdziałanie artylerii i piechoty; zaś wiadomo, że to współdziałanie jest wątpliwe − jeśli w ogóle jest możliwe − w tych okolicach mocno zalesionych, tak zresztą, jak i przy drugim batalionie. Piechota musi się tu zadowolić jedynie swymi własnymi środkami.
Otóż batalion lewoskrzydłowy rusza koło g. 6.30 z rana, ze swej pozycji wyczekującej w m. Wargemoulin i rozpoczyna marsz zbliżania w korytarzu 147, w kierunku na Hurlus.
Jedna bateria, 75, z 18 pułku artylerii polowej ma go wspierać: jest to niewiele, jak na szerokość frontu, która w pewnych miejscach wynosi 400−500 m; ale zobaczymy, co potrafiły zrobić te cztery działa.
Dowódca pułku maszeruje z tym batalionem (drugi batalion skutkiem ukształtowania terenu wymknął się spod jego bezpośredniego wpływu) i miejsce jego postoju znajduje się przy stanowisku dowódcy batalionu. Dowódca baterii jest razem z nim.
Wypada przedstawić tu tego kapitana, dowódcę baterii. Od początku wojny przeżył on wiele krytycznych chwil pośród piechurów; w czasie bitwy znajduje się na ogół zawsze na stanowisku dowództwa tego oddziału, który wspiera; w przerwach pomiędzy przełomowymi okresami przebiega linie, pokazuje się piechurom, rozmawia z nimi i interesuje się nimi; on ich zna, a oni jego; on przyglądał się walczącej piechocie i umiał patrzeć na nią; on zrozumiał jej działania; on wie również, jak zachowuje się w bitwie piechota niemiecka, bo sam osobiście chciał zdać sobie z tego sprawę; on przeniknął psychologię piechura francuskiego; on zna jego potrzeby i wymagania; on umiał ocenić jego wspaniałego ducha, ale nie zapomina o tym, że jego nerwy są czułe, a zna czynniki, które działają na te nerwy.
Słowem kapitan ten zrozumiał, czym jest piechota, co ona może, czego ona chce, jak żyje, w jaki sposób się rozwija, w jaki sposób walczy, jak cierpi i jak umiera. A w ten sposób on ją nie tylko poznał, ale ją kocha i jest przez nią kochany...
Batalion posunął się naprzód, jego marsz zbliżania doprowadził go do stóp wzgórza 147; tam jego pierwsze oddziały starły się z piechotą bawarską; walka się zaczyna.
Szkic 1
Bawarczycy są pełni entuzjazmu z powodu powodzenia; nasza piechota musiała patrzeć, jak szczątki oddziałów, zaskoczonych natarciem w rowach strzeleckich pierwszej linii, wymijały jej szeregi, a nie jest to wcale pokrzepiający widok dla tych, którzy idą do walki; ze wzgórz 196, z Butte du Mesnil i spod młyna w Perthes silna artyleria niemiecka ostrzelała naszą piechotę, skoro tylko weszła ona w korytarz 147 i ogień artylerii towarzyszy jej w dalszym posuwaniu się naprzód; wielka ilość karabinów maszynowych, które ma już w tym okresie piechota niemiecka, trzaska i kosi. Batalion narażony na duże straty musiał się schronić w lasy; nieco późnej przychodzi rozkaz, by prowadzić dalej przeciwnatarcie, które krok za krokiem będzie wspierać bateria 75.
I oto nagła nawała ogniowa dział 75 mm spada na pierwsze linie bawarskie; są one zaskoczone; wytwarza się zamieszanie; już nasza piechota, wykorzystując początek tego zamieszania, wykonała skok naprzód; część linii bawarskiej cofa się; nowe uderzenie naszych dział 75 mm, nieco dłuższe od pierwszego; nowy prawie równoczesny skok naszych piechurów, którzy, idąc tuż za pociskami swej artylerii, posuwają się naprzód z gorącym zapałem i uderzają na piechotę bawarską prawie równocześnie z naszymi pociskami.
I tak w dalszym ciągu skoki piechoty następowały po napadach ogniowych artylerii, aż wreszcie Bawarczycy, zmieniwszy swój zapał zaczepny na zwątpienie, cofnęli się bezładnie ku rowom strzeleckim, z których wyszli, pozostawiając nam jeńców, rannych, zabitych i sprzęt, a nasza piechota ścigała ich zwycięsko aż do linii Hurlus–Mesnil-lès-Hurlus.
Na zboczach, które panują z północy nad linią Hurlus–Mesnil-lès-Hurlus, był to bezładny rój niezliczonej ilości szarych mrówek, spieszących do swych kryjówek; był to widok zarozumiałego wroga, który dopiero co uważał się za zwycięzcę, a nagle spostrzegł, że musi się bezładnie cofnąć; widok wspaniały i nieporównany.
Ale komuż przypada sława tego zwycięstwa?
Zespołowi piechoty i artylerii, w skład którego wchodził 20 pułk piechoty i bateria 18 pułku artylerii.
Nie zapominajmy, że jest to dopiero drugi miesiąc wojny, wrzesień 1914; a zatem to wsparcie piechoty w walce przez oddział artylerii, które dopiero co krótko opisaliśmy, to przecież nic innego, jak sposób, który dopiero w dwa lata później miano wynaleźć pod Verdun i nad Sommą, pod nazwą ruchomego ognia zaporowego.
Otóż ten sposób wsparcia piechoty, który wynajduje i stosuje samorzutnie zmuszony okolicznościami pułkownik piechoty wspólnie z kapitanem, dowódcą baterii, i to na cały szereg miesięcy i lat przedtem, nim naczelne dowództwo go poznało i ustalało; zarazem jest to sposób, któremu trzeba zawdzięczać znamienny zwrot w położeniu.
Jak wytłumaczyć takie zjawisko?
Wytłumaczenie jest proste, tłumaczy je w zupełności podany wyżej portret kapitana, dowódcy baterii: od pierwszych walk spotkaniowych żył on podczas walk o ile możności wraz z piechotą; on ją znal, on ją pojął i zrozumiał; on wiedział, jak ona walczy i jakiego wsparcia trzeba jej udzielić, ażeby umożliwić jej wywalczenie zwycięstwa przy końcu jej krwawej męki.
Ten artylerzysta przeniknął wyszkolenie piechoty
A teraz jakie wnioski nasuwają się z tego obrazu?
Obraz ten przedstawia wyraźnie istotny charakter, zasady ścisłej współpracy piechoty z artylerią: on każe pamiętać od tej chwili, jak ważne jest zazdrosne przestrzeganie tej zasady w okresach pokoju; on rzeczywiście wykazuje, że nowoczesna walka nie jest niczym innym, jak tylko kombinacją działań artylerii (działanie ogniem) i działań piechoty (ogień i ruch).
Ale on również i przede wszystkim wykazuje, że ta współpraca wymaga wzajemnego poznania się piechurów i artylerzystów, wzajemnego szacunku, ufności i przywiązania. Jakżeż zresztą mogłoby być inaczej i czy można by sobie wyobrazić owocne działanie współpracowników, którzy by się nie znali lub którzy by nawet złe o sobie mieli wyobrażenie?
A zatem piechurzy powinni się nauczyć poznawać, szanować i kochać swych istotnych współpracowników w chwilach krytycznych.
I na odwrót, artylerzyści powinni nauczyć się poznawać piechurów, szanować ich i kochać: wymaga to zrozumienia zasadniczych właściwości piechoty, przeniknięcia jej psychologii i cech charakterystycznych jej ducha.
W następnych ustępach spróbujemy wydobyć na jaw te podstawowe cechy piechoty.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------