- W empik go
Wallenstein: studyum literacko-historyczne - ebook
Wallenstein: studyum literacko-historyczne - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 262 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zanim zajmiemy się szczegółowym rozbiorem tragedyi Szyllerowskiej, nie bez zajęcia może dla czytelnika będzie krótka wzmianka o istnieniu już na półtora wieku przed Szyllerem tragedyi " Wallenstein. " Napisał ją" równie jak " Dziewicę orleańską" Mikołaj de Vernuly (Vernulaeus), sławna swego czasu gwiazda uniwersytetu w Lovanium, (Louvain), magnum universitatis Lovanensis fulcrum, którego nazwisko wraz z dziełami dziś już prawie przebrzmiało, nie znajdując się w żadnej historyi literatury. Udało się nam jednak przypadkiem odnaleźć kilka o nim szczegółów, o tyle zajmujących, o ile ciekawość zawsze obudza tożsamość w wyborze przedmiotu z jednym z najznakomitszych poetów świata.
Vernulaeus żył w burzliwej epoce wielkich wojen religijnych, Richelieu'ego i zdobycia Rocheli. Dożył też jeszcze bitwy pod " Białą górą" (zm. 1649). Będąc gorliwym katolikiem, stał po stronie Hiszpanii i Ferdynanda austryackiego. Prócz kilku dzieł uczonych, działalność swą skierował wyłącznie do dramaturgii, pozostawiwszy spory szereg dramatów, jak: " Konradyn, " " Crispus" (syn cesarza Konstantyna), " Teodoryk, "" Henryk VIII angielski, " " Joanna d'Arc, " " Ottokar król czeski, " " Św. Eustachy, " " Męczennicy z Gorkum, "" Maximus, " " Biskup Lambert, '' " Hermenegilda" i nakoniec Wallenstein, ostatnia jego praca, która też nas głównie tutaj obchodzi. Charakterystycznie odznaczają się jego tragedye tem, że wybierał przedmioty z niezbyt odległej epoki i że je rozwijał wyłącznie w duchu katolickim." Wallensteina" napisał natychmiast po świeżym tego wodza upadku, nigdy nie spuszczając z oka głównego swego celu: opiewania chwały zwycięztwa kościoła katolickiego, w walce z heretyckimi lub kacerskimi wrogami.
Dramat " Wallenstein" zaleca się prostotą, budowy i dzielnem prowadzeniem akcyi, zaczyna się zaś w r. 1632 w Pilznie (Szyllera tragedye również w Pilznie), od chwili, w której, po niefortunnej bitwie pod Lipskiem, oddano znowu naczelne dowództwo Wallensteinowi. Istotnie wypędził z Czech Sasów, zwyciężył pod Lützen i rozłożył się na zimowe leże. Rozkaz cesarza, podejrzewającego postępowanie Wallensteina, nakazuje mu wojsko rozdzielić, a mianowicie 6, 000 posłać do Niderlandów, część do Passawy (Passau), a resztę do Austryi. Wallenstein niezdecydowany jest co począć, – doradzca jego Lalgus podżega go do oporu, Seni zaś, astrolog, powstrzymuje. W drugim akcie podkomendni jego przysięgają., że ostatnią zań kroplę krwi przeleją, byle nie składał dowództwa, a Tereki, Kiński, Illo, Neumann postanawiają włożyć na głowę Wallensteina koronę Czech. Z księciem Bernardem wejmarskim (ze strony szwedzkiej) mają się porozumieć, tymczasem zaś przyzywają Picco – lomini'ego. Ten przybywa, widzi w tem spisek przeciw cesarzowi, czego się już dawniej domyślał, ostrzegając cesarza, że go Wallenstein w Burgu chce uwięzić. Piccolomini'ego też posłał cesarz z rozkazem uwięzienia buntowniczego wodza. W czwartym akcie usiłuje Wallenstein przeciągnąć na swoję stronę Piccolomini'ego. Przypomina mu dawne serdeczne związki, obiecuje złote góry, lecz ostatecznie popełnia błąd w tem, że mu pozwala oddalić się. Albowiem cesarz obiegł już Pragę, ogłosiwszy Wallensteina zdrajcą stanu. Potem następuje scena w Chebie (Eger). Buttler, wraz z Lesleyem i Gordonem, uknuli plan ubezwładnienia Wallensteina i jego najbliższych: Terekiego, Illa i innych, co też spełniają.
Autor trzyma się wiernie ówczesnych danych historycznych, w szczegółach, a nawet w ogólnym rozwoju intrygi dramatycznej, niewiele rozmijając się z Szyllerem. Przyznać jednak trzeba, że mimo z góry powziętej idei zasadniczej, nie przekrzywia bynajmniej ani nie zohydza charakteru Wallensteina, lecz owszem maluje go kilku pociągami pendzla, znamionującemi niezaprzeczoną wyższość tego wodza, wobec której arcynędzną rolę odgrywają wszyscy otaczający.
Ton tego dramatu jest uroczysty, surowy, naszpikowany sentencyami, przypominającemi Senekę w złagodzonej postaci. Czy Szyller znał dramaty Vernuly'ego? Można twierdzić że znał, a jakkolwiek wartość utworów obydwóch nie nadaje się do porównań, powiedzieć wszakże godzi się, że Vernulaeus był dla Szyllera w pewnej mierze Kolumbem, tym żeglarzem świata, co odkrył w przelocie urocze brzegi, które dopiero następcy jego we wspaniałe przemienili miasta. Dowiemy się wreszcie wnet o procesie poetycznego tworzenia w Szyllerze, który ze wszech miar dla każdego człowieka myślącego ciekawie się przedstawia.
W polskiej literaturze bardzo mało mamy szczegółów, objaśniających równoległe kierunki twórczości naszych poetów, przyczyn tejże i stosunków zewnętrznych, oddziaływających na usposobienie poety, często mimo jego woli.
Jeżeli Mickiewicza życie poznaliśmy bliżej z kilku późniejszych rozprawek, głównie zaś z bardzo ciekawych listów A. E. Odyńca; jeżeli J. Słowacki, tak kapryśny geniusz jak i człowiek, nie jest już nam obcy, dzięki znakomitej pracy krytycznej A. Małeckiego; to o iluż innych niepospolitych poetach naszych nic prawie nie wiemy, a i o tych dwóch jakże wiadomości nasze skąpe są w porównaniu z tomami komentarzy, których się doczekali Szyller i Gete w swej ojczyźnie! Komentarza zwłaszcza do tego ostatniego stanowią sporą bibliotekę, i jakkolwiek często badania tego rodzaju posuwają się do drobiazgowości, roztrząsając każdy wiersz, nadając znaczenie najpospolitszej przygodzie życia autorów, to przecież z drugiej strony dają czytelnikowi doskonały obraz wewnętrznego a stopniowego przetwarzania się idei w ich duszy, aż do chwili, w której ukazała się światu w formie skończonej i artystycznie obrobionej. Z tego powodu nie wahamy się jaknajkrócej przebiedz dzieje tworzenia się trylogii Wallensteinowskiej Szyllera.
Szyller, po skończeniu Don Carlosa, czuł się znużony pracą i zawiedziony w nadziejach, jakie sobie czynił co do powodzenia tej sztuki. Zwrócił się więc całkiem ku pracom dającym łatwiejszy zarobek, zacząwszy razem z Wielandem wydawać pismo p… t. Merkury. W niem umieścił rozprawę " Historya Niderlandów" i swoje " Listy o Don Carlosie, " w których się tłumaczy z braku jedności w tej tragedyi tem, że się z planem jej i ideą zadługo nosił, " dzieło dramatyczne zaś powinno być owocem jednego lata. " Równocześnie skarży się, że go praca dziennikarska zanadto rozrywa, że nie jest w możności skupienia całej swej uwagi około nowego przedmiotu, którym wtedy był " Mizantrop. " W tym czasie przyjąwszy posadę profesora historyi w Jenie, pocieszał się myślą, że przedmioty historyczne dostarczą mu zapasu idei, który mu się wielce przyda w nowych jego zamysłach (zapewne dramatach historycznych: w Wallensteinie i Maryi Stuart). Utrzymując stałą korespondencyą z Körnerem, Humboldtem i Getem, spowiada się z najdrobniejszej pracy literackiej, z powziętego zaledwo zamiaru napisania tego lub owego, a później, gdy już się zabrał do dramatu, z każdej sceny, z najniepozorniejszego szczegółu. Czytając tę szczerą spowiedź, przeplataną troską, wahaniem się i obawą czy to lub owo ma racyą bytu, czy się zgadza z warunkami poezyi i estetyki, podziwiać trzeba prostotę i skromność jednego z najpierwszych poetów niemieckich. Z równą troskliwością, a z niezmiernem spółczuciem, odpowiadają mu wierny jego przyjaciel Körner i ów olimpijski Gete, odczytujący każdą przysłaną sobie scenę, dodający do niej swoje uwagi, słowem czuwający nad płodem swego rówieśnika, jakby nad swoim własnym. W mniejszym stopniu istniała taka zażyłość dwóch duchów między Zygmuntem Krasińskim i Słowackim, aż do wybuchu tego ostatniego w owym sławnym poemacie:
" Tyś się zląkł – syn szlachecki!"
W roku 1790 zaczął Szyller studyować wojnę 30-letnią, z której już poznać można jego usiłowanie zdobycia sobie poglądu jaknajobjektywniejszego, na którym mu dotąd zbywało, lubo i teraz jeszcze mylnie się zapatrywał, uważając tę wojnę jedynie jako religijną. Z samego już badania danej epoki, nasunęła się jego wyobraźni postać Wallensteina, którą też na bohatera jednej z najbliższych swych tragedyj przeznaczał. W roku 1792 pisze: " Ogarnęła mnie niecierpliwość stworzenia czegoś poetycznego; szczególniej łakomię się na Wallensteina. W teoryi biję się zawsze z zasadami, ale krytyka powinna mi wynagrodzić wyrządzoną krzywdę. A krytyka zaszkodziła mi istotnie, bo ów zapał i śmiałość które czułem, nie znając jeszcze reguł, opuściły mnie od lat kilku… Przyglądam się teraz grze zapału, a moja wyobraźnia nie porusza się już tak swobodnie odtąd, odkąd wiem że ma świadków. "