- W empik go
Wędrówki literackie, fantastyczne i historyczne. Tom 2 - ebook
Wędrówki literackie, fantastyczne i historyczne. Tom 2 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 286 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To horse, to liorse – he quits, for ever quits
A scene of peace – – –
Cg. Harold Pil C. 1 s. XXVIII.
Któz z was nie uczuł kiedy ciężkiej ręki losu? Kto z was nic tęsknił za pokojem nieprzerywanym trudnemi wypadkami życia, suchemi jego szczegółami, nudnym egoizmem ludzi, a nudniejszem często jeszcze ich przywiązaniem?,
Kto z was nie zarumienił się schodząc raptownie z poetycznych marzeń, do zimnych drobnostek przypominających nam smutną niewolę duszy nieśmiertelnej, w glinianem naczyniu naszem zamkniętej?
Kto z was nie pomyślał w jednej z wycieczek nad ziemią, że lepiejby w tamtej krainie, dumań i myśli pozostać?
Kto z was raniony w serce, z tęsknotą w duszy, łzą w oku, westchnieniem w piersiach, uniesiony na chwilę w obłoki wspomnienia, nie przeniósł przeszłości nad teraźniejszość, wspomnień nad uczucia?
O! przyjaciele moi, pariom towarzystwa wygnanym zewsząd, niema jak ten świat cichy którego wrota dla wszystkich stoją otworem.
Idźmy tam i zapomnijmy o troskach naszych, żyjmy przeszłością, dumaniem, marzeniem, pokarmami dusz smutnych, których nie nasycą obiady i bale, tańce i uściski, rozmowy wlokące się jak czarny dym po ziemi. – Kochania motylowe, gniewy półwieczne i wszystko to czem się karmią ludzie, którzy na celu drogi swojej widzą tę samą kałużę, z której wyszli.
Włożmy na plecy lekkie tłomoczki wędrowników, a w nich wspomnienia naszę drogie i oczyszczone latami pamiątki, weźmy kij w ręce, pożegnajmy nasze gniazda i dalej w drogę! Troski zostawmy na progu i bieżmy prędko – może nas nie dogonią!1.
Gdybyśmy się chcieli przekonać, o ile użyteczniejsze są pojedyńcze biografje od historycznych wielkich obrazów, pod względem moralnego ukształcenia, możebyśmy w spisie nauk umieścili kiedy oddzielną biograficzną gałęź historij, a ta zastanawiając się nad życiem różnych osób, wskazując sposoby jakiemi doszły swego celu, znaki jakiemi w nich odkrywały się zdolności i powołania, posłużyłaby za praktyczną naukę życia. Biografie każdego stanu sławniejszych indywiduuw, zostałyby osobno podzielone i stosownie dawane tyra, do których się odnoszą. Korzyści moralne mogące z tego wyniknąć, są zdaje mi się, tak oczewiste, ze ich nawet wypisywać niepotrzeba.
Do tego kursu, możnaby potem dodać jeszcze, część jedną, dla samej tylko ciekawości – Fenomenografią, opis życia osób które nic wielkiego nie zrobiwszy, są jednak sławne, które się unieśmiertelniły jakąś osobliwością, dziwactwem.
Herostrat i cała jego z późniejszych wieków mnoga rodzina, ludzie którzy życie święcą dla czczej nadziei wsławienia się, ci którzy je trwonią na nabycie błyskotnych tylko wiadomości, ażeby niemi zadziwić, ludzie którzy bezsilni do tworzenia, targają się na dzieła jenjuszu, ażeby je przynajmniej wspomnieniem zniszczenia z sobą połączyć, ci wszyscy i wielu innych pomieściłoby się w tym rzędzie.
Lecz bjografje nie takby się pisać powinny jak się zwykle piszą, bo w dykcjonarzach najlepszych suche są tylko fakta, skrócone i często fałszywe, bo nie z pierwszych i autentycznych źródeł, lecz dorywczo zbierane na historycznych śmieciskach, więcej dat niż rzeczy, erudycij pochwytanej niż rozumowania – w autobjografiach prawie zawsze ja tak jak wymalowane, wyzłocone, upstrzone i posadzone tak wysoko, że się zbytniem podniesieniem za małe wydaje, a nareście żeby sądzie o człowieku, oprócz niego i inszych jeszcze słuchać potrzeba. – W pochwalnych mowach zacząwszy od Fontenella są tylko pochwały, a jeśli czasem pseudokrytyka powolna i drżąca jak cień się wśliznie, jest tylko fanfaronadą bezstronności a częściej zadośćuczynieniem opinij, która tego nieodzownie wymagała. – Magazyny umieszczają wprawdzie czasem bjografje nowo robione, rozumowano, ale te są zbyt krótkie, obcięte, zastosowane do miejsca, robione na zakaz, i jak wszystko co się robi nie z powołania talentowego, ale z jakiegokolwiek bądź osobistego, bądź stronniczego widoku, niezasługujące na wiarę, bo bez przejęcia i entuzjazmu, choć czasem z talentem pisane.
Pismo najlepsze pod względem artystycznym, jak tylko nie jest natchnionem, cóż warto?
Spodziewam się, ze w życiu Panny Marij Schurman. Flamandki, które wam zaraz opowiem, nie zechcecie widzieć dumnie narzuconej formy do pisania biografij. – Teo – rje juz przeszły, a ja ich wskrzeszać nie myślę,2.
Anna Marja a Schurman urodziła się w Utrechcie*) dnia 5 Listopada 1607 roku.
Dziecinne jej usposobienia zapowiadały nadzwyczajną łatwość pojmowania, spamiętania i naśladowania. Około trzech lat mając zaczęła czytać, w szóstym roku wycinała bardzo zręcznie z papieru rozmaite postacie bez wzoru, w siódmym mówiła trochę po łacinie, w ósmym rysowała kwiatki wcale nie źle jak na swój wiek, w dziesiątym naglona od matki nauczyła się haftować w przeciągu trzech godzin.
Ta cudowna łatwość do nauczenia się wszystkiego, była powodem, ze z początku przeciwni męskiemu sposobieniu się do nauk rodzice, pomyśleli nareście, aby jej dać stosowne do odkrywających się talentów wychowanie. – Łacińskiego języka początki od nauczyciela, który go braciom jej wykładał nieznacznie nauczyła się; lecz matka zawsze -
*) Descapm. Tom II. p, 118. według innych w Kolonii r. 1606 – Dict. Biograph. (1789. 8vo IX. Vol.) VIII. Vol… p 575.
jeszcze w głębi duszy zatrudnieniom płci jej niewłaściwym, przeciwna, często zasadzała ją do igły. Tak biedna Marja siedząc nad nudną robotą, kręcąc nożyczki w ręku, wycinała z papieru figurki, których kształty coraz poprawniejsze, przygotowywały ją do rysunku. – Nikt jej nie uczył, nikt nie zachęcał, wszakże każdy kwiatek, zwierzę, drzewo, obudzały w niej ten popęd naśladowniczy – brała się do rysunku i z podziwieniem ujrzano ją wkrótce malującą kwiaty, owady, ptaki, twarze, chociaż nie miała innego nauczyciela do tego, nad wrodzoną zdatność.
Powiadają ze ktoś z młodego Picus Mirandoli żartował mówiąc, iż za młodu zadziwiające talenta, nic na przyszłość wielkiego nie rokują, a Picus odpowiedział mu dość trywialnym konceptem – Musiałeś być bardzo dowcipny za młodu! Lecz z przeproszeniem jego, zdanie to, iż odznaczające się zdatności w młodym wieku, nie wiele rokują – jest prawdziwe.
Zwykle bowiem w dzieciństwie i przyspieszonej młodości odkrywają się tylko talenta mechaniczne, naśladownicze, zdolności do nauk więcej pamięci niż jeniuszu wymagających, wielkie jeniusze (świadkiem Newton)
późno i trudno wzbijają się lecz trwałej. – Picus Mirandola, Hugo Grotius cóż zrobili obiecując w młodości tak wiele? – byli tylko fenomenem, monstrum sine vitio… jeśli się podoba.
Krzyczano na cuda z początku, lecz gdy nadal większych się cudów potrzeba było spodziewać – zostało tylko to, co było.
Marja powołana w dzieciństwie zapałem do sztuk pięknych, oddała się im i naukom. Ojciec przekonany o potrzebie dania jej stosownego wychowania, sam ją doskonalić zaczął w łacińskim języku, metodą praktyczną, zaczynając od tłomaczeń Seneki. Dla czego od tego autora, nie od innego, powiedzieć nie umiem, nie widać bowiem w dziełach jego, ani czystego i łatwego porządkowania myśli, ani ściśle zachowanych form językowych, któreby ten wybór usprawiedliwiały.
Mając lat dziesięć Anna Marja przetłumaczyła na język francuzki i flamandzki, kilka traktatów Seneki.
Lecz niedość natem, wkrótce zaczęła się uczyć po grecku, i jak wszystko tak i to poszło jej z wielką łatwością.
Po śmierci ojca mogła już zupełnie oddać się swoim ulubionym pracom – jej dom stał się miejscem schadzki uczonych i artystów, imię zaczęło być znajome i najznakomitsi literaci pisywać do niej zaczęli, aby ją wyciągnąć na odpowiedź.
W Lejdzie professorowie Uniwersytetu osobną dla niej ławkę w salach prelekcyj i miejscach gdzie tezes broniono stawić kazali, aby mogła być przytomną, nie mieszając się z tłumem, pomysł arystokratyczny, który pokazuje, że się nigdzie bez aristokracij nie obejdzie.
Zapalona pochwałami i wziętością swoją, które jej zdolności prędzej jeszcze rozwinęły, zaczęła się doskonalić w łacińskim i greckim języku, a nakoniec sławny filolog Vossius lekcije hebrajskiego dawać jej zaczął. Wkrótce wyuczyła się tak, ze pisać mogła po hebrajsku, syryjsku, chaldejsku, po grecku, po łacinie, po hiszpańsku, po włosku i po niemiecku, mówiła i pisała z łatwością po francuzku, rozumiała po angielsku.
Jest jednak ze strony bjografów amplifikacja co do języków syryjskiego i chaldejskiego, których umiejętność dobrodusznie jej przyznają. Któż bowiem nie wie, że te dwa djalekta utonęły oddawna w języku hebrajskim i są oddawna bez życia, zapomniane, niepodobne do nauczenia, nazbyt ubogie, nawet na siedmnastego wieku potrzeby umysłowe, i tak prawie jak nieekzystujące, bo tylko cząstkowo o tyle, o ile do składu języka hebrajskiego wpływały znajome. Marja Schurman prócz wymienionych języków, cytowała wprawdzie jeszcze arabskie zdania alkoranu (w liście o przeznaczeniu) – ale któż nie wie, jak cytacje są słabym dowodem umiejętności języków.
Oprócz umiejętności języków, Anna Marja wprawiła się, zapewnie słuchaniem tezes w Lejdzie, do scholastycznej polemiki, wówczas bardzo w modzie będącej, bez której form sakramentalnych, nic się filozoficzno-uczonego nie pisało. Jej leż pisma są tylko odbiciem innych tamtego wieku i kraju, w których taż sama czczość myśli jak w innych, ten sam jak w innych nawał erudycij, cytacij i pedanterij widzieć się daje.
Rozmaite sposoby rysowania i malarstwo były także jej ulubioną zabawą – dosyć biegle wycinała portrety na szkle djamentem, robiła minjatury, historyczne obrazki olejno i sztychy au burin i a l'eau forte (rylcem i serwaserem). Rzeźbiarstwo, a raczej płaskorzeźba, nie była jej obcą, najwięcej portretów wycinała z drzewa lub słoniowej kości; znała prócz tego muzykę, grała na lutni i klawicymbale.
Portrety jej matki, braci dwóch i jej własny, zrobione z drzewa palmowego, były tak wyborne na swój wiek i zapewne pod względem, kto je robił, ze malarz Honthorft, cenił jeden tylko jej portret, tysiąc złotych holenderskich. Oto jest poprzedniczy rys krótki posiadanych przez nią nauk i talentów, to jest tych z których każdego po trosze liznęła – w wieku który nowych pomysłów nie wymagał, i żył (pod opieką reguł i form ułatwiających tworzenie artystyczne) kompilacjami, Marja mogła uchodzić za wielką, i taką ją współcześni ogłosili.3.
Takiego rodzaju był talent i zdolności Anny Marij Schurman? – Jest to pytanie na które odpowiedź pisma jej dadzą. – Z owoców ich, poznacie ich, powiada Pismo święte. Marja przy talencie obserwacij, miała łatwość naśladowania, pamięć wielką, zręczność w przywłaszczeniu sobie cudzych myśli, pod inną tylko formą, wszystko to do pewnego tylko stopnia.
Albowiem ktokolwiek zdolności swoje, zamiast zgromadzenia w jedno ognisko, zastosowania do jednego celu, rozprasza po wielu przedmiotach, ten w żadnym nawet chwilowej doskonałości nie dojdzie.
Człowiek jako stworzenie jedną mające dusze, nie może, ani dobrze dwóch rzeczy razem robić, ani o dwóch myśleć razem, ani W dwóch się razem doskonalić.
Jeden przedmiot jakikolwiek raz obrany, jest więcej niż wystarczającym na życie człowieka. Skierowanie wszystkich zdolności na jeden przedmiot jest jak skupienie promieni słońca w źwierciedle Archimedesa, rozproszone grzeją tylko, zjednoczone palą.
Człowiek rozdrabiający się na różnostronne prace dokładnego nawet o niczem wyobrażenia nie powezmie. Polihistorja jest marzeniem, a wszystkie biblioteki chodzące fanfaronadą podobną do encyklopedij popularnych, w których są tytuły wszystkiego, a pod tytułami – nic.
Anna Marja nie miała najmniejszej cząstki tego jenjuszu twórczego, który uwielbiamy W prawdziwie wielkich ludziach pierwszego rzędu, jeniuszu który w istocie, zawisł tylko na zupełnie nowej kombinacij materjałów umysłowych, lub nadaniu nowych form starym już wynalazkom – talenta Anny Marij ograniczały się dość umiejętnem, ale tylko naśladownictwem.
Rysunki jej, były po większej części portretami nie obrazami w których twórczości i układu potrzeba, kwiaty, owady, peizaże, przedmioty więcej mechanicznej wprawy niż, smaku i wynalezienia wymagające, były jej najpospolitsze.
Toż samo w pismach, myśli bardzo mało, suche frazesy łacińskie, foremne, znajome, bo urywkami czytane tysiąc kroć we wszystkich lego wieku jednosłowych pisarzach – a dużo erudycij oto ich treść cała. W poezjach ta sama normalność, ta sama oziębła regularność, brak imaginacij i wynalazku, dowcipowanie francuzkie, sofistyczność ostatnich czasów łacińskich.
Nic pewnego, stanowczego, uderzającego, żadnych pomysłów świeżych, żadnych wniosków nieoczekiwanych nie znajdziesz w jej dziełach – wszystko jest skutkiem tego rozproszenia umysłowego, za którym poszło osłabienie.
Annę Marję każdy malarz przewyższyłby nawet w mechanicznej części swojej sztuki, każdy snycerz w snycerstwie, każdy erudyt w erudycij, każdy poeta zapałem – cała wartość jej że była razem malarzem, snycerzem, erudytem i poetą. Ale cóż kiedy w żadnej z tych gałęzi, nie znać śladu jej życia i przejścia – malowania nie należą do żadnej szkoły, snycerszczyzny wspominać nie warto, erudycja odgrzewana, poezja sucha i blada. Słowem jednem było to wielkie – bardzo wielkie – nic. –4.
Imie jej dziś jest już prawie tak jak nieznajome, lecz wiek w którym żyła okrzyczał ja za dziesiątą Muzę, za Safo Hollandij, za ósmy cud świata, najuczensi szczycili się jej listami, a Fryderyk Spanhejm był jej pism wydawcą *.
–-
* Fryderyk Spanheim autor mnóstwa dzieł teologij polemicznej urodzony w Amberg – Profes. Uniw. w Lejdzie. Tytuł tej edycij jest naslępny: Nobilissimae virginis Annae Mariae a Schurman opuscula Heabraea, Graeca, Latina, Gallica, prosaica et metrica. Ed, 2da auctior et emendatior. Lugd. Batav. Ex officin. Elzeviv. MDCL (1650) 8vo min. 376p… z portretem jej przez nią samą robionym i dystychem
Cernitis hic picta nostros in imagine vultus, Si negat ars formam, gratia vestra dabit – i napisem Anna Maria a Schurman an… aet. 33. 1640. Inne edycje pism jej wjmienim następnie – Co się tycze Spanheima, tego najwypracowańsze dzieło pod względem historycznym jest Rosprawa (po łacinie) o Paszessie Joannie, tłumaczona na niemiecki i francuski język, ważna dla cytacij mnóstwa nieznanych rękopismów – a dla nas zajmująca wymienieniem kopij rękopismu Marcina Polaka, które przytoczym na innem miejscu.
W przedmowie piszę, iż na nią wysiliła się natura tak, jak tylko na kobietę wysilić się mogła; chwali także – "pietatem sine schemate, modestiam sine exemplo et miram morum vitaeque sanctitatem " – i dodaje: "Et quamvis maxime laudari mereatur nihil minus tamen, quam laudari cupit. Quod ipsum etiam supra laudem est. "
Nie zapomina także oznajmić, że edycja Ja pism jej, mimo jej woli się robi, chociaż listy jej samej zawarte w niej dowodzą, że wiedziała o tem i wcale się nie opierała.
Osoby z któremi miała zwiąski były – Anna Marja Królowa Węgierska i Ludwika jej córka, Elżbieta Księżna Palatyńska, Marja Ludwika Gonzague Królowa Polska żona Władysława IV, Anna Księżna de Rohan.
Uczeni zaś, – Joh. Beverovicius Senator Archatrus Dodrechtanus, któremu przypisany list de Vitae Termino, w istocie o przeznaczeniu – przedmiot zuchwale obrany, bo o nim w tymże czasie bardzo wielu uczonych pseudofilozofów pisało.
D. Adreas Rivetus Theolog, któremu przypisane Problema practicum – Num faeminae christianae convenit studium litterarum?
Jan Smith, Jakób Lydius, Jan Cloppen – burch, Fryderyk Spanheim, Claudius Salmasius. – Meletius Arcybiskup Efeski, do którego pisała po grecku, Jakób Catzius, Adolf Vorstius, Konstanty Huygens, Wilhelm, Staeckmann, Jan de Laet, Pani Moor (do której pisała po łacinie) Piotr Gassendi, Simonds d'Ewes, Lambert Goris, Lieffrid Osterwick, Jakób Crucius, Du Moulin (francuz, ksiądz).
Wyliczemy jeszcze tych, którzy ją w pismach swoich chwalili, aby tego długiego spisu dopełnić, który da wyobrażenie, jakiej była ceny w swoim wieku, ta Muza Belgijska.
Daniel Heinsius, Georgius Staackmans, Jan Beverovicius, Smith który ją z trzema Annami porównywa, Anna, Susia Vesfalis, Palanda i Vtenhovia; Isaac Gruter, Balzac sławny listopisarz, który prosi aby jej w tym rodzaju pisania przyznane było pierwszeństwo nad nim, rzecz dziwna na francuza i na tak próżnego człowieka.
Ludwik Jacobi od S. Karola Kabiloneński Karmelita, w swojej Bibliotece kobiet sławnych, użalając się nad tem, że nie jest religij Katolickiej, głosi także jej pochwały, przyznaje jej umiejętność języków – Hebrajskiego, Chaldejskiego, Syryjskiego, Arabskiego,
Tureckiego, Greckiego, Łacińskiego, Francuzkiego, Angielskiego, Włoskiego, Hiszpańskiego, Niemieckiego, Flamandskiego i Hollenderskiego. Cytuje on pochwały Gabriela Vaudeus Mazaryńskiej Biblioteki bibliotekarza, Salinasiusa w przedmowie do praw Greckich i Rzymskich (Jus atticum et Romanum) Jakóba Crucius i Jakóba Martin, Paryżanina, który o niej Epigramma i pochwałę napisał.
Oprócz tych inni jeszcze pisarze z pochwałami o niej wspominają.
Jacobus Castius in poemate Belgico.
Zachutus Lusitanus, Medyk w swojej Historia Medicorum.
Valerius Adndreas Desselius in Bihliotheca Belgica (1645–4.)