Wieki bezwstydu - ebook
Wieki bezwstydu - ebook
Pornografia? Wtedy nikt nie znał tego terminu. Rozpusta? Przecież człowiek nie po to ma ciało, by się go wstydzić. Starożytni Grecy dali nam demokrację. Rzymianie - zapoczątkowali rządy prawa. Czy także ich poglądy na sprawy erotyki przetrwały próbę czasu?
Adam Węgłowski zabiera czytelników w fascynującą wędrówkę przez świat antyku: jednocześnie łudząco bliski i zadziwiająco odmienny. Zagląda do sypialni ateńskich arystokratów, do łaźni Wiecznego Miasta i na cyrkowe areny, pośród gladiatorów. Odkrywa najintymniejsze sprawy małżeństw sprzed dwóch tysiącleci. Demaskuje prawdę o zmysłowych greckich ucztach, na które spraszano wyłącznie mężczyzn. Ale też o życiu heter, o zakazanej miłości rzymskich legionistów i smutnym losie ludzi antyku, którzy ośmielili się przyprawić rogi sąsiadowi.
O seksie w starożytności nikt nie pisał jeszcze z taką swadą i dociekliwością. Naga prawda o tym, jak kochali się ludzie antyku. Epoki pozbawionej wstydu.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-4271-5 |
Rozmiar pliku: | 16 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W epoce grecko-rzymskiej, tak często charakteryzowanej jako bezwstydna, nikt nie wpadł na to, by pocałunek wieńczył zaślubiny. Starożytny Ateńczyk chętnie całujący swoją kobietę narażał się na drwiny. Kobieta dająca buziaki zbyt namiętnie uchodziła za niemoralną. Jeśli dawny Rzymianin witał żonę pocałunkiem, to nie z miłości, lecz… chcąc sprawdzić, czy nie złamała zakazu picia alkoholu. Niewinny pocałunek z żoną stał się nawet przyczyną kłopotów pewnego senatora!
Grecy chętniej niż małżeńskie pocałunki pokazywali na ceramice homoseksualne relacje miłosne między starszym miłośnikiem a młodszym ulubieńcem.
Z większym zrozumieniem podchodzili starożytni do całusów, którymi podczas uczt obdzielali starszych Ateńczyków ich młodzi „ulubieńcy” – przygotowywani przez doświadczonych mężczyzn do życia w społeczeństwie. Takie buziaki uznawano za dopuszczalne. Także przed nimi, jako zatruwającymi myśli pożądaniem, groźniejszymi od jadowitych pająków i od skoku prosto w ogień, ostrzegali jednak filozofowie.
Czasy się zmieniały, a mimo to przez całą starożytność spontaniczne pocałunki wydawały się podejrzane. „Porządni” Grecy i Rzymianie nie mogli sobie pozwolić na takie wyrazy uczucia, uznawano jest za odpowiednie jedynie dla nieobywateli, cudzoziemców lub ciemnych i młodych pastuszków. Romansopisarz Longos, który nakreślił erotyczne perypetie tych ostatnich w _Dafnisie i Chloe_, podkreślał: „Na miłość nie ma żadnego lekarstwa, które by można było wypić lub zjeść, ani wymruczeć w zaklęciach. Jest tylko jeden lek: pocałunek, miłosny uścisk i splecenie się w rozkoszy nagimi ciałami”.
Na głośne marzenie o pocałunkach mogli sobie pozwolić także wyklęci, outsiderzy. Nie bał się marzyć nieszczęśliwie zakochany poeta z Werony Katullus, gdy w I wieku p.n.e. pisał do obiektu swych westchnień – arystokratki skandalistki, której personalia ukrył pod pseudonimem Lesbii:
Daj pocałunków tysiąc, stu nie wzbraniaj,
Znowu sto, przedtem jeden jeszcze tysiąc,
I tysiąc jeszcze, i sto bez wytchnienia,
Aż pocałunków zapłoną miriady
I zawirują, i zmylimy ślady,
Tracąc rachubę, żeby nam spełnienia
Zły ktoś nie urzekł, pocałunki licząc.
Wycieczka do grecko-rzymskiej starożytności jest jak podróż na inną, nieznaną planetę. Możemy sobie wyobrażać, że musi być podobna do naszej Ziemi, ale po minucie zaczęlibyśmy się tam dusić z braku powietrza i z powodu dezorientacji. Owszem, ludzie antyku przeżywali podobne emocje jak my, jednakże stosowali się do zupełnie innych reguł. Czasem są one dla nas niezrozumiałe – zwłaszcza gdy zestawimy deficyt małżeńskich pocałunków z opisami rozpasanych seksualnie uczt. Jak to rozgryźć, jak połączyć te dwie skrajności?
Warto próbować zrozumieć starożytnych, bo ich doświadczenia pozwalają nam lepiej zrozumieć własne, współczesne przeświadczenia związane z seksem, miłością, życiem. I pojąć paradoks, że w starożytności – w tej epoce bezwstydu – można było dużo więcej, a jednocześnie… dużo mniej.
Ksenofont, _Wspomnienia o Sokratesie_, tegoż, _Pisma sokratyczne_, tłum. Leon Joachimowicz, Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1967, s. 49–50; Richard Hawley, _‘Give me a thousand kisses’: the kiss, identity, and power in Greek and Roman antiquity_, „Leeds International Classics Studies” 6.5 (2007), s. 1–15, http://arts.leeds.ac.uk/lics/2007/200705.pdf .
Longos, _Opowieść Filetasa_, _Grecka nowela antyczna_, tłum. Romuald Turasiewicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 2005, s. 248–249.
Katullus, _Carmen 5_, tegoż, _Poezje wszystkie_, tłum. Grzegorz Franczak, Aleksandra Klęczar, Homini 2013, s. 233; inne tłumaczenie: Katullus, _Poezje_, tłum. Anna Świderkówna, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 2005, s. 8./ 1 /
Oni i my
Kiedy na początku XX wieku odkryto w starożytnym wraku koło Wysp Jońskich niezwykły przyrząd znany dziś jako mechanizm z Antykithiry, naukowcy długo nie mogli pojąć, do czego służył. Dopiero w XXI wieku – dzięki komputerom i tomografom – udało się rozszyfrować jego przeznaczenie. Okazało się wtedy, że jest to niezwykle wyrafinowane i precyzyjne urządzenie do obliczania pozycji ciał niebieskich, którego mechanizm oparto na działaniu kilkudziesięciu kół zębatych. Pochodzi z drugiego stulecia p.n.e., jednakże wyrafinowaniem dorównać mu mogły dopiero mechanizmy powstałe dwa tysiące lat później. W istocie rzeczy historycy do dziś głowią się, kto mógł skonstruować to urządzenie, jakim cudem jego istnienie przeszło bez echa i dlaczego tak niewiele wiadomo o podobnych przyrządach z czasów greckich i rzymskich. Znamy nazwiska matematyków, architektów, a nawet konstruktorów prymitywnych machin parowych. Jednak gdyby nie przypadkiem odkryty wrak z resztkami niezwykłego mechanizmu nawet byśmy się nie domyślali, że starożytni naukowcy zdolni byli do stworzenia podobnego „komputera”!
Dlaczego o tym wspominam? Mechanizm z Antykithiry nie miał wielkiego wpływu na obyczaje starożytnych – chyba że używano go do popularnej wówczas astrologii natalnej, czyli do układania horoskopów rodzących się dzieci. Rzecz jednak w czym innym. Chodzi o to, że z życiem seksualnym Greków i Rzymian jest – pod pewnymi względami – podobnie jak z mechanizmem z Antykithiry. Staliśmy się więźniami stereotypów na jego temat, utartych przekonań, powiedzeń. Czasem ze sobą sprzecznych. Tymczasem rzeczywistość może nas zaskoczyć.
Jedna z części starożytnego mechanicznego przyrządu, służącego do obliczania pozycji ciał niebieskich. Mechanizm datowany jest na II w. p.n.e.
Żródło: Tilemahos Efthimiadis, CC BY 2.0
Greckie eksperymenty
Kino popularne (na przykład kasowy film _300_) oderwało nasze wyobrażenia o Grekach od rzeczywistości, kierując je ku komiksowo-fantastycznej fikcji. Z kolei ugrzecznione szkolne lektury (w tym _Quo vadis_ Sienkiewicza) z jednej strony straszyły rozpustnymi Rzymianami, z drugiej – nie zdradzały zbyt wielu szczegółów. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy męsko-męskie. Najpierw wieki cenzury zawoalowały prawdę o takich związkach w starożytności, potem współczesna polityczna poprawność kazała nam wierzyć, że Grecy promowali homoseksualizm albo że wszyscy Ateńczycy byli biseksualni. Nie odzwierciedla to jednak specyfiki życia i poglądów starożytnych, a wręcz zakłamuje sprawę. Naukowcy widzą ją bowiem inaczej, szczególnie w szerszym kontekście greckich obyczajów. „Najistotniejsze sfery życia seksualnego starożytnych Greków to małżeństwo, prostytucja i pederastia, które istnieją wprawdzie i dzisiaj, lecz są zupełnie inaczej pojmowane” – tłumaczy niemiecka archeolog prof. Carola Reinsberg. Inaczej mówiąc: nie możemy przykładać do życia starożytnych współczesnej miary, mylące bywa też używanie wobec historycznych realiów dzisiejszych terminów (takich jak na przykład „homoseksualizm”).
Dla starożytnych Greków i Rzymian związki homoseksualne oraz pederastia miały inne znaczenie niż współcześnie. Nas szokują ich zwyczaje, a oni byliby zdziwieni naszym podejściem do tego typu związków.
Przy tym, jak podkreślał brytyjski badacz starożytności prof. Kenneth James Dover, „Grecy nie odziedziczyli przekonania, że boska potęga objawiła ludzkości kodeks praw, które miałyby regulować zachowania seksualne, i nie stworzyli go sami. Nie mieli również instytucji, która władna byłaby narzucać przestrzeganie zakazów seksualnych. W konfrontacji z innymi kulturami, bogatszymi i bardziej rozwiniętymi niż ich własna, Grecy uważali, że swobodnie mogą wybierać, adaptować, rozwijać, a nade wszystko wprowadzać innowacje”. Znacznie różni się to od mentalności Europejczyków choćby w średniowieczu – zdominowanym przez wszechwiedzę duchownych, nawet w sprawach łóżkowych.
Seks, który był dobrą zabawą
Jeśli chodzi o starożytny Rzym, pokutuje we współczesnym świecie przekonanie, że stateczne matrony były wówczas wzorami cnót, a seksualne ekstrawagancje stanowiły domenę arystokratów i cesarzy. Ten wniosek nie odpowiada jednak rzeczywistości z czasów cesarstwa. „Dla Rzymian seks był piekielnie dobrą zabawą. To wiktoriańskie czasy starały się nam wpoić, że seks służy jedynie prokreacji, a nie przyjemności” – podkreśla brytyjski badacz Brian J. Ford. Rzymianie postrzegali sprawę w diametralnie inny sposób. „Wiele scen erotycznych pozostawionych na murach domów jest bardzo dosadnych. Nabrzmiałe organy zdobiły całe ściany. Teraz wydaje się nam, że to trochę wulgarne, ale oni po prostu kochali seks. Próżno szukać takich obrazów w naszych gazetach i telewizjach”.
Rzymianie uwielbiali malarstwo ścienne, oprócz pejzaży i postaci mitologicznych przedstawiano sceny erotyczne. Umieszczano je nie tylko w domach schadzek, ale także w łaźniach i domach prywatnych.
Żródło: Archiwum autora
W sumie nic więc dziwnego, że dla wielu turystów Pompeje – pogrzebane przez wybuch Wezuwiusza z 79 roku n.e. – wydają się jednym wielkim miejscem orgii wypełnionym obscenicznymi napisami i scenkami. I nawet specjalnie nie dziwi _news_ z 2014 roku: dwudziestoparoletni Francuz i dwie Włoszki wdarli się nocą do ruin pompejańskiego domu publicznego, aby spróbować tam seksu w trójkącie. „Duch miejsca” robi swoje, można powiedzieć. Kiedy w tym starożytnym mieście archeolodzy odkryli budynek z przedsionkiem ozdobionym scenami erotycznymi, te zaś opatrzone były numerami, wydawało się oczywiste, że to dom schadzek prezentujący swoje „menu”. Tymczasem okazało się, że to tylko łaźnia, a odpowiednimi cyframi oznaczono w niej schowki klientów. Tak więc seks był dla Rzymian „piekielnie dobrą zabawą” i chętnie patrzyli na sprośne obrazki, ale nie dawali się zwariować. „W sprawach seksu Rzymianie nie byli aż tak rozpustni, jak się sądzi. Ale nie byli też szczególnie skromni. Mieli swoją moralność, choć nieco inną niż nasza. Ich zasady różniły się od współczesnych, ale przywiązywali do nich wagę”– tłumaczy francuski historyk dr Jean-Noël Robert.
Mieli własną etykę i swoje tabu. „Wśród mężczyzn z elity panowało przekonanie, że seks penetracyjny koreluje z przyjemnością i władzą. Partnerzy seksualni mogli być dowolnej płci. W świecie rzymskim męsko-męskie kontakty seksualne były bardzo częste, jednak nikłe są ślady traktowania »homoseksualizmu« jako jedynej preferencji seksualnej, a co dopiero wybranego stylu życia” – wskazuje zaś słynna brytyjska popularyzatorka antyku prof. Mary Beard.
Czyżby więc epoka bezwstydu była pruderyjna?
Rzeczywistość z innej planety
Niestety, w naszej wiedzy o starożytności są olbrzymie luki. Jak wskazują naukowcy, to, ile wiemy o życiu codziennym w starożytnej Grecji, jest niczym w porównaniu z tym, ile nie wiemy. Czasy najpierw cywilizacji minojskiej, potem mykeńskiej, a następnie „wieki ciemne” w historii Grecji to trwający od trzeciego tysiąclecia do VIII wieku p.n.e. okres, w którym bardzo dużo jest jeszcze do odkrycia. Ba, niewiele pewnego wiemy również o obyczajach i seksualności Greków z okresu archaicznego (VII–V wiek p.n.e.). Część zabytków czeka na swoją interpretację, inne budzą dyskusje naukowców, którzy nie wypracowali wobec nich jednolitego stanowiska.
Spośród około tysiąca tragedii stworzonych w Atenach w dobie rozkwitu przetrwały zaledwie trzydzieści trzy. Resztę znamy co najwyżej ze wzmianek w pismach innych autorów. A ten brak to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Trudno nam zrozumieć mentalność i system wartości Greków – choćby wszechobecne niewolnictwo i jego implikacje. Ciało obywatela było świętością, miało godność i swoje prawa, których naruszenie powodowało bardzo poważne konsekwencje (podobnie jak zamach na własność obywatela i jego domowe stadło); ciała własnego niewolnika można zaś było używać dowolnie.
Badacze podkreślają, że dziś niewyobrażalne są dla nas publiczne ofiary ze zwierząt, które wtedy były przecież na porządku dziennym. Intelektualistom, nieprzywykłym do noszenia broni, trudno zrozumieć, jak Ajschylos mógł uważać za swoje życiowe osiągnięcie udział w bitwie pod Maratonem, a nie którąkolwiek z kilkudziesięciu napisanych sztuk teatralnych. Próbujemy zrozumieć Safonę poprzez seksualne preferencje „pierwszej lesbijki”, a zapominamy o jej arystokratycznych korzeniach i mentalności klanowej, z powodu których jest dla nas pod pewnymi względami równie obca jak japoński samuraj. Jeden z utytułowanych naukowców stwierdził wręcz, że bez wahania zamieniłby zachowaną twórczość Tukidydesa na podsłuchanie rozmowy między parą zwykłych ateńskich kobiet.
Sympozjon był formą rozrywki i życia towarzyskiego wyłącznie mężczyzn. Porządne Atenki nie mogły uczestniczyć w tych ucztach.
Nigdy nie pojmiemy też starożytnych Ateńczyków, nie poznawszy dokładnie pochodzenia i sensu sympozjonów. Te specyficzne biesiady budowały grecką tożsamość, służyły intelektualnym i zręcznościowym zabawom oraz dyskusjom na rozmaite mniej i bardziej poważne tematy, a nieraz kończyły się seksualnymi zabawami. Swoją świetność przeżywały w czasach pohomeryckich. Uczestniczyli w nich mężczyźni, jednakże bez swoich żon – za to bawiąc się z akrobatkami, fletnistkami, kurtyzanami i pięknymi chłopcami. Odkrycie tzw. czary Nestora i odczytanie napisów umieszczonych na tym kielichu rozjaśniło nieco zagadkę związaną z genezą sympozjonów, przy okazji przesuwając możliwy czas ich powstania o dwa wieki wstecz.
Jednak podobnych tajemnic jest dużo więcej.
O greckiej myśli technicznej czytaj też: Lucio Russo, _Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna_, tłum. Ireneusz Kania, Universitas 2005.
Robert Hannah, _Time in Antiquity_, Routledge 2008, s. 63–64; Bernard Lightman, _A Companion to the History of Science_, John Wiley & Sons 2016, s. 447.
Carola Reinsberg, _Obyczaje seksualne starożytnych Greków_, tłum. Bożena Wierzbicka, Uraeus 1998, s. 12.
Michel Foucault, _Historia seksualności_, tłum. Bogdan Banasiak, Tadeusz Komendant, Krzysztof Matuszewski, Czytelnik 1995, s. 378; czytaj też: Kenneth J. Dover, _Homoseksualizm grecki_, tłum. Janusz Margański, Homini 2004.
_Life and Death in Rome_, odc. 3: _Sex and the Imperial City_, reż. Mike Ibeji, Ian Bremner, Deborah Lee, tłum. Adam Węgłowski, 2005.
Tamże.
Harry Pettit, _Fifty shades of Pompeii_ http://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-4010260/Fifty-shades-Pompeii-Erotic-wall-paintings-reveal-x-rated-services-offered-ancient-Italian-brothels.html .
_Lost Worlds: The Roman Empire_, odc. 3: _Grandeur and Decadence_, reż. Serge Tigneres, tłum. Adam Węgłowski, 2007.
Mary Beard, _Pompeje. Życie rzymskiego miasta_, tłum. Norbert Radomski, Rebis 2010, s. 279.
Marilyn B. Skinner, _Sexuality in Greek and Roman Culture_, John Wiley & Sons 2014, s. 91, 102–103.
John J. Winkler, _The Constraints of Desire: The Anthropology of Sex and Gender in Ancient Greece_, Routledge 1990, s. 48.
Bruce S. Thornton, _The Myth of Ancient Greek Sexuality_, Westview Press 1987, s. XI–XII.
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej.