Większe rzeczy - ebook
Większe rzeczy - ebook
„Większe rzeczy” to formy poematowe Cezarego Konrada Kędera — jednej z najciekawszych postaci kultury w Polsce. Znany głównie jako wydawca i wieloletni redaktor naczelny kwartalnika „FA-art” opublikował wiele książek poetyckich (w tym również pod pseudonimami), brał udział w wielu projektach artystycznych, w tym muzycznej Formacji Fantazman.
Kęder swoje formy poematowe przedstawia w sposób „wernisażowy”. Mamy do czynienia z „pokojami” czy „salami wystawienniczymi” — są tu sale modernistyczne, teatru eksperymentującego czy sala porządkowanego chaosu. Sala „Skomlenia” jest kabaretowa, a sala „Aplauzu” przypomina spektakl offowy wystawiony w telewizji. Czy w tych salach odbywają się performance, nie jest powiedziane. Teksty-sale w tym zbiorze są rodzajem dokumentacji, a trafiający na wystawę odbiorca, wciąż żywy człowiek, może próbować wziąć w nich udział, wkleić się w zaistniałe sytuacje, ograć i nawet przeczytać siebie.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8196-613-9 |
Rozmiar pliku: | 324 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zebranie dłuższych form w jednej publikacji przyszło mi do głowy wiele lat temu, robiłem nawet praktyczne przymiarki, kilka tytułów takiego potencjalnego zbioru testowałem wśród znajomych. Teraz jednak pomysł otrzymał zewnętrzne, pozaautorskie wsparcie merytoryczne. Z biegiem czasu liczba dłuższych form, które zbiór mógł zawierać, poszerzyła się, ale też z tekstu „Czwarta” wyczerpującego najwcześniejsze przymiarki do form wierszowanych ostatecznie zrezygnowałem, a dodatkowym kluczem wyboru stał się fakt wcześniejszej publikacji w prasie. Prolog i epilog ukazał się w pierwszym numerze późniejszego kwartalnika „FA–art” (1987/1988), &/Ampersand także w kwartalniku „FA–art” (1992), Skomlenie w „Twórczości” (1994), Aplauz w „Odrze” (2001), zaś Nasza mała, wszechobecna, miękka w „Radarze” (2010) w równoczesnym przekładzie na język niemiecki i ukraiński.
Chronologia nigdy przecież nie była dla mnie bardzo ważna i także tym razem nie jest nazbyt ważna. To, z czym w niniejszej publikacji mamy do czynienia, to raczej pokoje, sale na wystawie, które opracowano formalno–tematycznie. Sala Prologu i Epilogu to sala modernistyczna, teatru eksperymentującego. Sala &/Ampersandu to sala porządkowanego chaosu, nowogeometryczna. Sala Skomlenia jest kabaretowa, jest salą śmieszków i straszków. Sala Aplauzu przypomina spektakl offowy wystawiony w telewizji. Nasza mała, wszechobecna, miękka dzieje się z kolei w czasie zwykłych ostatnimi dziesięcioleciami posiedzeń przed monitorem.
Czy w tych salach odbywają się performanse, nie jest powiedziane. Byłbym skłonny sądzić, że teksty te i ich sale są tylko rodzajem dokumentacji. Być może jednak trafiający na tę wystawę odbiorca, wciąż żywy człowiek, jest w stanie wziąć w nich udział, wkomponować się w zaistniałe sytuacje, ograć i nawet przeczytać siebie.
Dodatkowe instrukcje nie są chyba potrzebne — może z wyjątkiem zastrzeżenia, że niewiele tu miejsca na liryczność, ekspozycję autorskiego „ja”, a właściwie jakiegokolwiek „ja”.
Cezary Konrad Kęder — autor m.in. tomów Kwestia miejsca i czasu, Chwile myślenia, JA, Sekwencje, Najnowszy model, Straszny melodramat (no i to serduszko), Nasza mała, wszechobecna, miękka. Duch sprawczy wielu projektów artystycznych, w tym muzycznej Formacji Fantazman. Jednym z najdłużej trwających projektów był kwartalnik „FA–art” (1987–2017), w którym pełnił rolę redaktora naczelnego i wydawcy oraz publikował teksty artystyczne pod kilkoma pseudonimami.PROLOG I EPILOG
Prolog
OSOBA (leży na łóżku, filozofuje, cały czas pali się jaskrawe światło)
no, biała kartko zapisać cię
powiedzmy tym o bezpotrzebie zapisania
jak to się ma do niechęci
nawet ziewnięcia
(ziewa)
mówisz natura zmusza co
dobrze równie
zaryzykować tezę o bezruchu wyniku mądrości
i głupocie motorze
w końcu głupi (motor–ruch–przepisane)
nie musi się wytłumaczać
(wstaje, idzie prać skarpetki)
ze smutną i nieodkrywczą myślą
iż skarpetki szczególnie brudne
są niewiele dialektyczne
skarpetki, ech symbol
OSOBA (wiesza skarpetki na kaloryferze deszcz — za oknem — pada)
jeśli o paradoksy — mnożyć można
choćby uprawiana gracką
filozofia bezsensu
względność i takaż sensowność
stają algorytmem
na rzeczywistość
brykająca anarchia pasikonika gołodupca
pozór który
następną próbą uporządkowania
więc uporządkowanie
więc algorytm
więc paradoks
(wychodzi tym razem aby zrobić sobie herbatę,
kuchnia zagracona brudna odgarnia trochę naczyń)
wieczny syf — ale oskarżajmy siebie
razem z megalomanią wrodzoną
jest szansa równowagi
OSOBA (w pokoju, patrzy przez okno, pije herbatę)
nie–wiem–przeskoczę wychowania
kompleksów zdarzeń czasu kultury i dalej
mówione już
winię siebie
całość mojego świata
we mnie
ale to następna bzdura
wytłumaczenia zapakowania wysłania między ludzi
rzeczywistości: wyrok wykonano
przez skierowanie jej do wewnątrz
akt rozpaczy
akt poczęcia
(deszcz pada)
wciąż próbuję
uzyskać
około świadomie przepis
(a Kodeks Karny nie podaje
zupy–nic)
z pewnością zakaz zatrzymywania
z niepokojem ruch okrężny
w niedowidzącej uliczce