Wielka Lechia. Źródła i przyczyny popularności teorii pseudonaukowej okiem historyka - ebook
Wielka Lechia. Źródła i przyczyny popularności teorii pseudonaukowej okiem historyka - ebook
Pierwsza polemiczna publikacja popularnonaukowa dotycząca fenomenu teorii Wielkiej Lechii. Autor – doktorant na Wydziale Historii UW, dzienikarz, autor artykułów popularnonaukowych – poddaje analizie zjawisko popularności teorii wielkolechickich. Odnosząc się głównie do publikacji J. Bieszka, wykazuje błędy merytoryczne w interpretacji źródeł i przesłanek składających się na wyobrażenie Imperium Lechickiego. W książce znajdziemy też próbę analizy socjologicznej i odpowiedzi na pytania: kim są zwolennicy Wielkiej Lechii? Z czego wynika fenomen jej popularności?
Część zwolenników teorii Wielkiej Lechii pozostaje głucha na merytoryczne argumenty. Stąd wielu uczonych wątpi w sens polemizowania z nimi. Niektórzy uznają wręcz takowe działanie za niepotrzebne dowartościowywanie pseudonaukowców. Skala zjawiska jest na tyle duża, iż zasługuje ono na przyjrzenie mu się z uwagą. Fenomen Lechii mówi bowiem wiele interesujących rzeczy o naszych czasach – naszych aspiracjach, lękach i nadziejach.
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65886-36-1 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Początki Wielkiej Lechii datuje się na około 1800 rok p.n.e., gdy rozpoczęła się stopniowa migracja Elamitów z ziem dzisiejszego Iranu na tereny Europy Środkowej. Kroniki podają, że wówczas Sarmata został wybrany pierwszym Lehem/Lechem (tj. Królem) na wiecu słowiańskim. Założona przez niego dynastia przetrwała ponad trzy tysiące lat, o kilka stuleci dłużej niż samo Imperium. Kraj ten, w odróżnieniu od reszty świata antycznego, nie znał niewolnictwa. Na obszarze Imperium funkcjonowały największe metropolie starożytnego świata, takie jak Kodan (Gdańsk), Gniezno, Carodom (Kraków) i Szczyt (Szczecin). Zamieszkująca je ludność ario- -słowiańska stanowi wprost przodków dzisiejszych Polaków. Wielka Lechia, zanim zniknęła z kart historii, skutecznie opierała się perskim szachom, królom Macedonii i cesarzom rzymskim. Na terenach jej podległych powstała unikalna cywilizacja. W różnych momentach wojenne wyprawy Lechitów pustoszyły Ateny, Rzym, Kartaginę i Konstantynopol. Na gruzach zachodniego Imperium Rzymskiego lechiccy wodzowie stworzyli własne królestwa. Kres istnieniu Wielkiej Lechii – i to nie od razu – położył dopiero globalny spisek niemiecko-watykański. Również wpływy Kościoła katolickiego oraz Niemców sprawiły, że nasza wspaniała przeszłość przez długie stulecia była fałszowana i ukrywana. Dopiero w ostatnich latach niezależni uczeni, mający ledwie kilku poprzedników w XIX wieku, zdołali odsłonić prawdę skrywaną przez stulecia. Ich odkrycia potwierdziły najnowsze badania genetyczne, wskazując na odwieczne zamieszkiwanie Ariów-Słowian na ziemiach dzisiejszej Polski.
Roztoczona wyżej wizja pochodzi z książki Janusza Bieszka Słowiańscy królowie Lechii (2015). Pozostaje ona w sprzeczności z ustaleniami nauki akademickiej. Mimo to (a raczej właśnie dlatego) teoria istnienia Wielkiej Lechii cieszy się pewną popularnością. O skali zjawiska świadczą wielotysięczne nakłady książek poruszających tematykę wielkolechicką. Na to, że jest to szerszy fenomen, wskazuje także rozbudowana subkultura jej fanów: dziesiątki stron internetowych, blogi, filmy na serwisie YouTube, grupy dyskusyjne i memy.
Twórczość ta nosi znamiona, które pozwalają uznać ją za pseudonaukową. Zdefiniowanie terminu „pseudonauka”, jak i samej nauki, nie należy do zadań łatwych. Na potrzeby tej książki należy przyjąć, że teorie pseudonaukowe są sprzeczne z obecnym stanem wiedzy, nie respektują reguł prowadzenia badań w obrębie danej dyscypliny (czy dyscyplin), a przy tym aspirują do naukowości. Może się to przejawiać różnorako – w naśladowaniu języka publikacji naukowej czy w odwoływaniu się do przebrzmiałych lub kontrowersyjnych badań naukowych.
W książce Janusza Bieszka znajdziemy przypisy i bibliografię, ale jej wywód nie spełnia wymagań stawianych pracom historycznym np. w zakresie krytyki źródeł. Posługując się warsztatem badawczym historyka czy archeologa, nie sposób udowodnić istnienia Wielkiej Lechii. Co więcej, można bezsprzecznie wykazać, że takiego tworu państwowego nie było. W przypadku Słowiańskich królów Lechii nie mamy więc do czynienia tylko ze złą czy kontrowersyjną pracą naukową, ale z dziełem quasi-naukowym, tekstem w jakimś stopniu imitującym taką rozprawę, ale w sposób niedoskonały. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż termin ten rozumiem głównie za założeniem, które Karl Popper zaproponował w artykule „Science, Pseudo-Science, and Falsifiability” z 1962 roku, oraz obudowuję je o własne refleksje. Ujęcie to zakłada, że dzieła pseudonaukowe często charakteryzują się m.in. wybiórczym podchodzeniem do faktów i przemilczaniem badań, które podważają forsowaną teorię. Postaram się udowodnić, że publikacja Bieszka do takich należy.