- W empik go
Wieniawa. Szwoleżer na pegazie - ebook
Wieniawa. Szwoleżer na pegazie - ebook
Wieniawa połączył w swoim życiu rzeczy skrajnie różne. Był lekarzem i żołnierzem podczas wielkiej wojny 1914–1918, a potem podczas wojny polsko-bolszewickiej. Był adiutantem i przyjacielem marszałka Józefa Piłsudskiego, towarzyszem zabaw i bohaterem wierszy największych ówczesnych poetów – Tuwima, Słonimskiego, Wierzyńskiego (esej poświęcił mu sam Gilbert Keith Chesterton). Był ambasadorem w Rzymie i przez cztery dni, we wrześniu 1939 roku, prezydentem Rzeczypospolitej. Ale najbardziej przylgnął doń tytuł, który i on sam chyba najwięcej ukochał: Pierwszy Ułan II Rzeczypospolitej.
Kategoria: | Wywiad |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-244-0425-4 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wieniawa połączył w swoim życiu rzeczy skrajnie różne. Był lekarzem i żołnierzem podczas wielkiej wojny 1914–1918, a potem podczas wojny polsko-bolszewickiej. Był adiutantem i przyjacielem marszałka Józefa Piłsudskiego, towarzyszem zabaw i bohaterem wierszy największych ówczesnych poetów – Tuwima, Słonimskiego, Wierzyńskiego (esej poświęcił mu sam Gilbert Keith Chesterton). Był ambasadorem w Rzymie i przez cztery dni, we wrześniu 1939 roku, prezydentem Rzeczypospolitej. Ale najbardziej przylgnął doń tytuł, który i on sam chyba najwięcej ukochał: Pierwszy Ułan II Rzeczypospolitej.
Pozostała po nim legenda beniaminka Warszawy, malowniczego bywalca knajpek i kabaretów, arbitra elegancji i wdzięku, niestrudzonego uwodziciela i pojedynkowicza. Pozostał słynny bon mot: „Skończyły się żarty, zaczynają się schody”, zachowała nieprawdziwa historia o wjechaniu konno wprost na parkiety „Adrii”, przetrwało wiele anegdot, które nigdy nie powiedzą o człowieku całej prawdy, ale bez których prawda też nie będzie mogła być pełna.
Przetrwała też czarna legenda dostarczyciela pikantnych dykteryjek Piłsudskiemu i niepoważnego dowódcy operetkowego pułku szwoleżerów, przydatnego najwyżej podczas parad i do oprawy świąt państwowych. Iz trudem przebijająca się prawda o człowieku najwyższego honoru i największego zaufania. O oficerze, którego marszałek Piłsudski mógł wysłać do rządu Francji z propozycją prewencyjnego uderzenia na Niemcy, by zawczasu zlikwidować zagrożenie, jakie przeczuwał w osobie Hitlera. Misja, która nie miała prawa wyjść na jaw, mogła zostać powierzona tylko komuś absolutnie zaufanemu. Na pewno nie mógł być tym kimś pijak i awanturnik, którego chcieli widzieć w Wieniawie przeciwnicy Marszałka.
Kiedy we wrześniu 1939 roku został prezydentem Rzeczypospolitej, niewielu potrafiło zrozumieć dlaczego. Wolna Polska właśnie przestała istnieć, Naczelny Wódz uciekł z kraju, rząd i prezydent Ignacy Mościcki zostali internowani w Rumunii, a z planowanym pierwotnie kandydatem na prezydenta Władysławem Raczkiewiczem nie było kontaktu. Ale państwo, nawet pokonane i podzielone już między Niemców i Rosjan, nie mogło zostać bez swoich reprezentantów wobec świata. Ktoś musiał zostać prezydentem… a po odnalezieniu Raczkiewicza natychmiast ustąpić, rezygnując z otrzymanej władzy. To musiał być ktoś, kto nie ulegnie pokusie, by ją zachować… Kto? Wieniawa.
„Warto by odełgać legendę o Wieniawie – bawidamku i fanfaronie w stylu gaskońskim – pisał Antoni Słonimski – legendę, która utrwaliła się, fałszywie przekazując nam tę malowniczą i tragiczną postać dwudziestolecia międzywojennego”. Był nie tylko przyjacielem największych polskich twórców pierwszej połowy XX wieku, sam też pisał. Niewiele, ale próbki, które przetrwały, dowodzą, że talent literacki wcale nie był najmniejszym wśród wszystkich, które posiadał. Tłumaczenia wierszy Baudelaire’a pióra Wieniawy ukazują się do dziś między przekładami Wisławy Szymborskiej i Czesława Miłosza.
Obejmując stanowisko ambasadora w Rzymie, Bolesław Długoszowski powiedział dziennikarzom:
– Ludzie szanowani są dla swoich zalet i cnót, a lubiani tylko dzięki wadom. Ja podobno w Warszawie bardzo byłem lubiany. Obawiam się jednak, że wy tutaj będziecie mnie szanowali.
Dzięki swoim wadom Wieniawa stał się pupilem i enfant terrible stolicy. Te najbardziej kolorowe i fotogeniczne utrwaliły peerelowskie filmy: Lata dwudzieste, lata trzydzieste, Miłość ci wszystko wybaczy, Nikodem Dyzma… O tę część legendy można być spokojnym. Ale dramatyczna prawda zawsze przebija się trudniej…
Dziś trzeba napisać, że warto odełgać także tę czarną legendę towarzyszącą Wieniawie. Zalety, za które ludzie są szanowani, jego doprowadziły w 1942 roku do samobójczej śmierci. Znów nie było Polski, dla której poszedł do Legionów w 1914 roku, a on sam został w Ameryce skazany przez nieludzki kaprys historii na bezczynność. Nie chciał tak żyć.
I nie doczekał momentu, kiedy można było zacząć go szanować.