Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Wiersz Horacyusza Flakka o sztuce rymotwórczej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wiersz Horacyusza Flakka o sztuce rymotwórczej - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 246 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O SZTU­CE RY­MO­TWÓR­CZEJ

prze­kład

X. An­to­nie­go Mo­szyń­skie­go

Zgro­ma­dze­nia XX. Pi­ja­rów.

w WIL­NIE

w Dru­kar­ni Ma­ne­sa Rom­ma, przy uli­cy Żmudz­kiej, pod N, 327 .

1835.

Do­zwa­la się dru­ko­wać, z wa­run­kiem, aby po wy­dru­ko­wa­niu, zło­żo­ne były trzy exem­pla­rze w Ko­mi­te­cie Cen­zu­ry. – Wil­no, 1835 dnia 31 Stycz­nia.

Cen­zor, L. Bo­row­ski.

DO

JA­ŚNIE WIEL­MOŻ­NE­GO JXIĘ­DZA

JĘ­DRZE­JA BE­NE­DYK­TA KŁĄ­GIE­WI­CZA

BI­SKU­PA CHRY­ZO­PO­LI­TAN­SKIE­GO,

SUF­FRA­GA­NA WI­LEN­SKIE­GO,

RZĄ­DZĄ­CE­GO DY­ECE­ZYĄ WI­LEŃ­SKĄ;

OR­DE­ROW Stey ANNY Iszey KLAS­SY IS.

WŁO­DZI­MIE­RZA 5. KLAS­SY KA­WA­LE­RA.

Przy­pi­su­jąc szczu­płą tę pra­cę moję

Ja­śnie Wiel­moż­ne­mu Panu, przy­pi­su­ję ją

cno­tom chrze­ści­jań­skim i grun­tow­nej na­uce,

a stąd naj­wyż­szą dzieł­ku temu czy­nię

ozdo­bę, i naj­więk­szą dla ser­ca mego

przy­jem­ność, że mogę wy­znać pu­blicz­nie

naj­głęb­sze usza­no­wa­nie z ja­kim, za­wsze je­stem

Ja­śnie Wiel­moż­ne­go Pana

naj­niż­szym słu­gą

X. An­to­ni Mo­szyń­ski.PRZE­MO­WA

Sza­cow­ny za­by­tek klas­sycz­nej sta­ro­żyt­no­ści, dzie­ło mi­strzow­skiej ręki spra­wie­dli­wą w uczo­nym świe­cie po­sia­da­ją­ce wzię­tość, przy­no­szę przed sąd pu­blicz­no­ści w pol­ską przy­bra­ne sza­tę. Sztu­ka ry­mo­twór­cza Ho­ra­ce­go nie jest dzie­łem kre­ślą­cem w zu­peł­no­ści prze­pi­sy po­ezyi; je­st­to ra­czej szkic ob­ra­zu, któ­ry w póź­niej­szych cza­sach Wida, Bo­alo, Dmo­chow­ski osta­tecz­nie do­peł­ni­li i wy­koń­czy­li. Jak­kol­wiek płód ten Ho­ra­ce­go ostre ścią­gnął na sie­bie za­rzu­ty kry­ty­ków, może w czę­ści spra­wie­dli­we, każ­dy jed­nak na to się zgo­dzi, że za­my­ka zdro­we i z na­tu­ry rze­czy czer­pa­ne prze­pi­sy. Wszyst­ko co jest naj­istot­niej­szem w pra­wi­dłach po­ezyi, za­my­ka sztu­ka ry­mo­twór­cza Ho­ra­ce­go. Moż­na ją uwa­żać za krót­ki trak­tat po­ety­ki naj­zdol­niej­szy do ukształ­ce­nia gu­stu mło­dzie­ży. A cho­ciaż dzie­dzi­na po­ezyi, jak w ostat­nich cza­sach już no­we­mi no­byt­ki zbo­ga­co­ną zo­sta­ła, już ule­gła pew­nym od­mia­nom i przy­ję­ła w nie­któ­rych swo­ich ro­dza­jach for­my, daw­niej nie­zna­ne, tak w przy­szło­ści więk­szym jesz­cze może prze­kształ­ce­niom i zmia­nom ule­gnie, ż pew­no­ścią jed­nak twier­dzić moż­na, że sztu­ka ry­mo­twór­cza Ho­ra­ce­go, nie prze­sta­nie być nig­dy księ­gą czy­ste­go gu­stu, bo wła­ści­wie mó­wiąc, nie ma wię­cej i być nie może tyl­ko je­den gust do­bry, któ­ry jest gu­stem na­tu­ry, bo na­tu­ra jest je­dy­nym przed­mio­tem gu­stu.

Nie prze­bie­ga Ho­ra­cy wszyst­kich ro­dza­jów po­ezyi, a kre­śląc pra­wi­dła wszyst­kim wła­ści­we i wspól­ne, tych na­wet o któ­rych wspo­mniał, na­der lek­ko się do­tknął. Wła­sne pra­wi­dło wzglę­dem po­ema­tów kre­ślą­cych prze­pi­sy, qu­idqu­id pra­eci­pies esto bre­vis, ści­śle za­cho­wał. Krót­kość na­de­wszyst­ko po­do­ba się w tym ro­dza­ju, któ­ra, kie­dy się łą­czy z ja­sno­ścią, co jest ko­niecz­nym jej wa­run­kiem, tę zna­ko­mi­tą ma ko­rzyść, iż prze­pi­sy ła­twiey się wra­ża­ją w pa­mięć, i w niej się moc­niej za­trzy­mu­ją. Ut cito dic­ta per­ci­piant ani­mi do­ci­les te­ne­an­tque fi­de­les. Nay­wię­cej wier­szy po­świę­cił Ho­ra­cy po­ezyi Dra­ma­tycz­ney, może dla tego, że w tym, dla kogo list ten prze­zna­czył, naj­więk­szą wi­dział ku temu ro­dza­jo­wi po­ezyi skłon­ność. Wszyst­kie jego prze­pi­sy są pro­ste, na­tu­ral­ne, wła­ści­we i ja­sne. Nie prze­ma­wia on to­nem dum­ne­go pe­da­go­gi­zmu, w wy­ra­zach, jak je sam na­zy­wa, sąż­ni­stych (se­squ­ipe­da­lia ver­ba), owszem tam, gdzie­by do czy­tel­ni­ka zwró­cić na­le­ża­ło mowę, chęt­nie do sie­bie ją ob­ra­ca. Je­śli mówi wła­ści­wych prze­pi­sów za­cho­wać i za­let dzie­ła wy­dać nie umiem, na cóż się zo­wie po­etą? dla cze­go wolę nie umieć, ni­że­li się uczyć?

Po­dzie­lo­ne są zda­nia uczo­nych, z ja­kie­go mia­no­wi­cie zrzó­dła Ho­ra­cy do swe­go wier­sza o sztu­ce ry­mo­twór­czej czer­pał za­sił­ki. Jed­ni Ary­sto­te­le­sa, dru­dzy De­me­try­usza Fa­le­ryj­skie­go, inni Neo­p­to­le­ma z Pa­ros po­da­ją mu za prze­wod­ni­ków, z któ­rych naj­wię­cej, miał ko­rzy­stać i wy­czerp­nął prze­pi­sy ry­mo­twór­stwa. Wła­śnie, jak­by ory­gi­nal­ny I twór­czy ge­niusz śpie­wa­ka rzym­skie­go w in­nych pi­smach, w tem jed­nem tyl­ko nie mógł być twór­czym i ory­gi­nal­nym. Do­strze­żo­na nie jed­na myśl w sztu­ce ry­mo­twór­czej, któ­rą w in­nych au­to­rach znaj­do­wa­no, na­pro­wa­dzi­ła nie­któ­rych na wnio­sek, że Ho­ra­cy na­śla­do­wał po­dług jed­nych, ta­kie, po­dług dru­gich inne dzie­ło; jak­by też same my­śli nie mo­gły się na­strę­czyć kil­ku pi­sa­rzom, je­den trak­tu­ją­cym przed­miot, o jed­nej rze­czy pi­szą­cym? Na – śla­do­wa­nie, jak je te­raz uwa­ża­my, jest od­da­nie my­śli ory­gi­na­łu nie w ści­słym ich prze­kła­dzie, lecz przez ob­szer­niej­sze roz­wi­nię­cie a nie­kie­dy przez wy­sta­wie­nie w od­mien­nem nie­co świe­tle. Ta­kiem jest na­śla­do­wa­nie z Wol­te­ra ko­me­dyi, Syn mar­no­traw­ny, przez Trę­bec­kie­go, Sa­tyr Ho­ra­ce­go, przez Ma­tu­se­wi­cza, po­ema­tu Widy o Sza­chach, przez Jana Ko­cha­now­skie­go i wie­le in­nych w na­szym ję­zy­ku. Nie­ma zda­je się wąt­pli­wo­ści, że Ho­ra­cy ta­kim spo­so­bem nie na­śla­do­wał żad­ne­go dzie­ła. Mógł on ko­rzy­stać z pism trak­tu­ją­cych ten przed­miot, nie prze­sta­jąc prze­to być ory­gi­nal­nym. Wszak­że i te­raz dzie­ła sław­nych pi­sa­rzy, hi­sto­ry­ków, Ma­te­ma­ty­ków, Fi­zy­ków i t… d… nie­za­prze­czo­ny mają ty­tuł ory­gi­nal­no­ści, cho­ciaż obok no­wych po­strze­żeń, od­kryć i uwag, nie wa­ha­li się po­wta­rzać my­śli swych po­przed­ni­ków.

Pi­sał Ho­ra­cy o przed­mio­cie z któ­rym do­kład­nie był obe­zna­ny, a pe­łen de­li­kat­ne­go sma­ku, któ­re­go we wszyst­kich two­rach swo­ich zo­sta­wił pew­ne do­wo­dy, nie dziw, że te­goż sma­ku tak po mi­strzow­sku i tak zgod­ne z za­sa­da­mi lo­gi­ki na­kre­ślił prze­pi­sy. Je­śli zaś w uszy­ko­wa­niu tych­że prze­pi­sów może nie zu­peł­nie jest po­rząd­ny, po­cho­dzi ta za­pew­ne stąd, że w na­ci­sku my­śli pi­sał tak, jak mu się one na­wi­ja­ły, może na­wet nie są­dził, może nie ży­czył, żeby tą jego pra­ca prze­szła do po­tom­nych cza­sów, bo nie pi­sał dla wszyst­kich, albo jak mó­wi­my, dla pu­blicz­no­ści, lecz w pry­wat­nym li­ście, w cha­rak­te­rze przy­ja­cie­la uczył mło­dych Pi­zo­nów pra­wi­deł ry­mo­twór­stwa. Do tego co­śmy we wzglę­dzie za­nie­dba­ne­go po­rząd­ku w ry­mo­twór­czey sztu­ce Ho­ra­ce­go, po­wie­dzie­li, przy­daj­my uwa­gę Ba­te­go. (1) "Po­eci dy-– (1) Prin­ci­pes de la Li­te­ra­tu­re T. III. á Avi­gnon 1809, karu 261.

dak­tycz­ni, (mówi ten sław­ny re­tor) do pew­ne­go punk­tu ukry­wa­ją po­rzą­dek. Zda­ją się oni pusz­czać za swo­im ge­niu­szem, i chwy­ta­ją się rze­czy, kto­ra pier­wey im się przed­sta­wia, mniej trosz­cząc się o za­cho­wa­nie me­to­dy, któ­ra wy­kry­ła­by sztu­kę. Uni­ka­ją oni wszyst­kie­go co ma po­stać re­gu­lar­ną, i wy­mie­rzo­ną. Nie kład­ną wszak­że śmier­ci bo­ha­ty­ra, przed jego na­ro­dze­niem, ani wi­no­bra­nia, przed la­tem. Nie­po­rzą­dek, ja­kie­go się do­pusz­cza­ją, w ma­łych tyl­ko czę­ściach ma miej­sce, gdzie zda­je się być ra­czej skut­kiem pew­ne­go za­nie­dba­nia i za­po­mnie­nia, ni­że­li nie­zna­jo­mo­ści sztu­ki. W wiel­kich czę­ściach trzy­ma­ją się ko­niecz­nie po­rząd­ku na­tu­ral­ne­go. "

" Sztu­ka Ry­mo­twór­cza Ho­ra­ce­go (mówi da­lej Bat­teux) cho­ciaż pi­sa­na jest w to­nie naj­więk­szej pro­sto­ty, nie prze­ciwi się za­sa­dzie przez nas usta­no­wio­nej. Tą za­sa­dą jest, iż po­ema dy­dak­tycz­ne po­win – no mieć, ton sto­sow­ny i do przed­mio­tu, o któ­rym trak­tu­je, i do oso­by trak­tu­ją­cej. Je­śli się Bóg wpro­wa­dza mó­wią­cy, bę­dzie on mó­wił w spo­sób zu­peł­nie bo­ski, je­śli So­kra­tes, bę­dzie to fi­lo­zof pe­łen zda­nia mą­dro­ści i pra­wo­ści, je­śli Ka­ton, bę­dzie to oby­wa­tel ro­zum­ny, sta­ły w swych za­sa­dach cno­ty. Lecz je­śli Ho­ra­cy w imie­niu swo­jem pi­sze do przy­ja­cie­la, list jego bę­dzie miał ton naj­prost­szy, i nie wznie­sie się tyl­ko po­dług ma­te­ryi. "

Pod wzglę­dem po­rząd­ku w uszy­ko­wa­niu my­śli i pra­wi­deł, moż­na rze­czy­wi­ście wie­le za­rzu­cić Ho­ra­ce­mu, cho­ciaż z dru­giej stro­ny moż­na tak­że po­wie­dzieć wie­le na jego uspra­wie­dli­wie­nie. Plan wszak­że tego po­ema­tu, je­śli go po­dzie­li­my na trzy głów­ne czę­ści do­syć, ile mi się zda­je, jest na­tu­ral­ny i pro­sty.

Za­czy­na au­tor od czę­ści po­ema­tu ogól­nie wzię­tych i ko­niecz­ney ich zgod­no­ści, z ca­ło­ścią dzie­ła; stąd wy­pły­wa jed­ność przed­mio­tu i osno­wy, w dzie­łach na­wet ima­gi­na­cji nie­odbi­cie po­trzeb­na. Ma­jąc po­tem rzecz o wy­sło­wie­niu i two­rze­niu wy­ra­zów, prze­cho­dzi do szcze­gól­nych ro­dza­jów po­ezyi, któ­rych lek­ko się do­tknąw­szy, ob­szer­niej mówi o Dra­ma­ty­ce, o oso­bach Dra­ma­tycz­nych, któ­re albo są zna­ne, albo nowe i nie­zna­ne, i uczy, co w obu ra­zach za­cho­wać na­le­ży, (w. I – 119)

Co do­tąd po­wie­dział ogól­nie, to na­stęp­nie ob­szer­niej roz­wi­ja.

Za­czął dzie­ło od czę­ści po­ema­tu, ogól­nie wzię­tych, uwa­ża je da­lej pod szcze­gól­ne­mi wzglę­da­mi, i mówi o po­cząt­ku, śrzod­ku, i koń­cu dzie­ła. Wła­ści­wość oby­cza­jów i cha­rak­te­rów osób do po­ema­tu wcho­dzą­cych, jest jed­ną z rze­czy naj­waż­niej­szych, któ­re pi­sarz mieć na ba­cze­niu po­wi­nien; i o tej po­eta mó­wiąc, kre­śli z rzad­ką zręcz­no­ścią czte­ry wie­ki czło­wie­ka, i każ­de­mu wła­ści­wy cha­rak­ter na­zna­cza. Za­sta­na­wia się po­tem szcze­gó­ło­wie nad tra­ge­dyą i kor­ne­dyą, na­tra­cą o licz­bie ak­tów, o obo­wiąz­kach cho­ru, o sztu­kach sa­ty­rycz­nych, o wier­szu jam­bicz­nym, o au­to­rach tra­ge­dyi i ko­me­dyi; mówi, że jed­nę i dru­gą wy­na­leź­li Gre­cy, że w jed­nej i dru­giej Rzy­mia­nie szczę­śli­wie sił swo­ich do­świad­cza­li, i by­li­by jesz­cze w nich szczę­śliw­szy­mi, gdy­by ich nie zra­ża­ła pra­ca i czas po­trzeb­ny do zu­peł­ne­go wy­koń­cze­nia i wy­gła­dze­nia dzie­ła; czas bo­wiem i pra­ca, mówi Ho­ra­cy, wię­cej słu­żą do po­zy­ska­nia chwa­ły po­etycz­nej, ani­że­li od­lud­ność i za­nie­dba­nie oko­ło cia­ła, któ­re­mi po­spo­li­cie w ów­czas od­zna­czać się chcie­li po­eci, (w 119 – 309).

Koń­czy po­eta trze­cią czę­ścią, któ­ra ogól­ne prze­pi­sy i na­der traf­ne nad poe – zyą za­my­ka uwa­gi. Mówi w niej, że mą­drość czy­li fi­lo­zo­fia zwłasz­cza mo­ral­na jest zrzó­dłem i za­sa­dą do­bre­go pi­sa­nia; że tej od mło­do­ści na­by­wać trze­ba, że po­eci po­win­ni uczyć, lub ba­wić, ze krót­kość i ja­sność ce­cho­wać po­win­na ich two­ry, ze fik­cya po­win­na mieć po­do­bień­stwo do praw­dy, że po­ezya po­dob­na jest tło ma­lar­stwa i tyl­ko naj­lep­sza god­na jest po­chwał, że ma­łym wa­dom prze­ba­czyć na­le­ży, że na­ko­niec do ukształ­ce­nia po­ety słu­ży ta­lent, sztu­ka, pra­ca i zda­nie bez­stron­ne­go kry­ty­ka (w. 309 do koń­ca).

Przy­stąp­my do wy­mie­nie­nia róż­nych o tym po­ema­cie hi­po­tez, któ­re z 2. tomu hi­sto­ryi Li­te­ra­tu­ry rzym­skiej P. Scho­la tu prze­no­si­my, (1).

"Mnie­ma­nia uczo­nych o celu, jaki – (1) Hi­sto­ire abre­gee de la lit­te­ra­tu­re ro­ma­ine, a Pa­ris 1815 T. I. p, 305.

so­bie za­mie­rzył Ho­ra­cy, wy­da­jąc to dzie­ło, po­dzie­lić się da­dzą na trzy klas­sy. Daw­ni gram­ma­ty­cy i pierw­si wy­daw­cy są­dzą, że po­eta nie teo­ryą sztu­ki ry­mo­twór­czej zu­peł­ną, lecz tyl­ko tre­ści­we prze­pi­sy na nie­któ­re jej czę­ści wy­ło­żyć miał za­miar. Scho­lia­ści, Akron i Por­fi­rion po­dzie­li­li to po­ema na roz­dzia­ły, zga­dza­jąc się wszak­że na to, że ta­ko­we­mu po­dzia­ło­wi zby­wa­ło na związ­ku. Lam­bin, Ju­liusz Ce­zar Ska­li­ger, Ge­rard, Wos­sy­usz te­goż sa­me­go byli zda­nia. He­in­siusz i pre­zy­dent Bo­uhier utrzy­my­wa­li, że Ho­ra­cy chciał skre­ślić krót­ki rys ry­mo­twor­czej sztu­ki, i że nie­ład jaki w po­ema­cie jego pa­nu­je, dzie­łem jest Ko­pii­stów: ucze­ni ci chcie­li przy­wró­cić po­rzą­dek, czy­niąc każ­dy swo­im spo­so­bem prze­miesz­cze­nia (trans­po­si­tion). Da­cier utrzy­mu­je, że dzie­ło to jest nie­do­koń­czo­ne. X. Har­do­uin zaś wier­ny swe­mu sys­te­ma­to­wi, nic uzna­wał go za płód Ho­ra­ce­go,

Prze­ciw­nie, dru­ga klas­sa kom­men­ta­to­rów wi­dzi w tem po­ema­cie do­kład­ną teo­ryą sztu­ki ry­mo­twór­czej, i naj­do­sko­nal­szą zgod­ność mię­dzy wszyst­kie­mi czę­ścia­mi z któ­rych się skła­da. Po­mię­dzy obroń­ca­mi tego mnie­ma­nia naj­sław­niej­szy i naj­uczeń­szy jest X. Re­gels­ber­ger pro­fes­sor w Wied­niu – Ogło­sił on w r. 1797 tłu­ma­cze­nie nie­miec­kie tego li­stu pod ty­tu­łem: "Sztu­ka ry­mo­twór­cza Ho­ra­ce­go w po­rząd­ku nowo – od­kry­tym, sta­no­wią­ca po­ema dy­dak­tycz­ne naj­le­piej ukoń­czo­ne z dzieł sta­ro­żyt­nych tego ro­dza­ju, ar­cy­dzie­ło po­ezyi i krót­ko­ści; z te­xtem ła­ciń­skim po­dług rę­ko­pis mu ma­ją­ce­go ośm wie­ków, sta­ro­żyt­no­ści, tłu­ma­czo­na na ję­zyk nie­miec­ki z… kom­men­ta­rzem, no­ta­mi, wa­ry­an­ta­mi i wy­jąt­kiem z po­ety­ki Ary­sto­te­le­sa. " Na cze­le tego tłu­ma­cze­nia umiesz­czo­na jest wia­do­mość o tem po­ema­cie Ho­ra­ce­go, od­kry­wa­ją­ca plan je – go i zwią­zek wy­obra­żeń. Dzie­ło to god­ne jest czy­ta­nia, jako cie­ka­wy utwór Dy­alek­ty­ki.

"Do trze­ciej klas­sy kom­men­ta­to­rów na­le­żą ci, co nie wi­dząc w tem po­ema­cie ani pla­mi, ani ca­ło­ści, przy­pusz­cza­li, że au­tor ukrył w niem swój praw­dzi­wy za­miar, ma­jąc na celu szcze­gól­ny ja­kiś przed­miot. Pierw­szy Ba­xter do­my­ślał się, że sztu­ka ry­mo­twor­cza jest Sa­ty­rą wy­mie­rzo­ną prze­ciw rzym­skie­mu te­atro­wi. Myśl jego roz­wi­nął le­piej Ry­szard Hurd w uczo­nym kom­men­ta­rzu na sztu­kę ry­mo­twor­cza, i X. Sa­na­don, któ­ry po­wia­da, że gniew, jaki W po­ecie wzbu­dza­ły złe po­ema­ta za jego cza­sów, tym pło­dem miał się ob­ja­wić. Na­ko­niec uczo­ny Nie­miec En­gel są­dzi, że głów­nym ce­lem Ho­ra­ce­go była kry­ty­ka prze­ciw po­etom i mnie­ma­nym uczo­nym jego cza­sów w ogól­no­ści, a w szcze­gól­no­ści prze­ciw tym, co się zaj­mo­wa­li te­atrem.

"Taką hi­po­te­zę roz­wi­nął i umiar­ko­wał z wiel­ką eru­dy­cyą i rzad­kim ta­len­tem je­den z naj­sław­niej­szych pi­sa­rzy 18 wie­ku P. Wie­land. On to pierw­szy może ob­ja­wił praw­dzi­wy sto­su­nek, jaki za­cho­dził mie­dzy ce­lem au­to­ra, a mło­dym Pi­zo­nem, do któ­re­go po­ema sto­so­wa­ne. Je­st­to, po­dług nie­go, pro­sty list, w któ­rym po­eta po­bu­dzo­ny może przez ojca nie­chęt­ne­go za­wo­do­wi, jaki ob­rał w na­ukach syn do świet­ne­go prze­zna­czo­ny sta­nu, chciał, nie trzy­ma­jąc się ści­słej me­to­dy, lecz ra­czej prze­cho­dząc na­gle z jed­ne­go przed­mio­tu do dru­gie­go, dać po­znać mło­dzień­co­wi trud­no­ści po­ezyi i nie­be­spie­czeń­stwa, ja­kich dó­świad­czać mu­szą, któ­rzy się jej od­da­ją, je­śli ich wy­raź­ne do niej nie pro­wa­dzi po­wo­ła­nie.

" Je­rzy Kol­mans któ­ry w roku 1783

list ten z no­ta­mi wy­dał w Lon­dy­nie, przy­swo­ił so­bie hi­po­te­zę Wie­lan­da. An­glik ten przy­pusz­cza, że mło­dy Pi­zon z szcze­gól­niej­szym za­pa­łem po­świę­cał się po­ezyi dra­ma­tycz­nej. Ostat­ni tłu­macz fran­cu­ski P. Daru wi­dać że nie znał ta­ko­wych hi­po­tez; na­zy­wa on ten lisi sztu­ką ry­mo­twór­czą, i tyl­ko ubo­le­wa, że po­ema­to­wi temu zby­wa na związ­ku i po­rząd­ku.

"Nową hi­po­te­zę ogło­sił P. Ast pro­fes­sor w Land­shut. Fi­lo­log ten mnie­ma, że Ho­ra­cy pi­sząc to dzie­ło, miał na wi­do­ku Fe­dra Pla­to­na, i że, jak ten fi­lo­zof w dy­alo­gu swo­im szy­dzi z re­to­rów, tak Ho­ra­cy chciał wy­szy­dzić złych po­etów swe­go cza­su. Na­ko­niec P. de Bosch w no­tach do an­to­lo­gii Grec­kiej, przy­pusz­cza, ze to po­ema nie była rze­czy­wi­ście sto­so­wa­ne do Pi­zo­nów, lecz że po­eta użył tego imie­nia przez pro­zo­po­pe­ję. "

Ja­kie­kol­wiek jed­nak o tem dzie­le są uczo­nych mnie­ma­nia, każ­dy znie­wo­lo­ny jest przy­znać mu nie­po­spo­li­te za­le­ty, któ­rych do­wo­dem są wie­lo­licz­ne jego prze­kła­dy na wszyst­kie uczo­ne ję­zy­ki. Nasz ję­zyk kil­ka ich tak­że po­sia­da. Dzi­wić się wszak­że na­le­ży, że w naj­pięk­niej­szym dla li­te­ra­tu­ry pol­skiej Zyg­mun­tow­skim wie­ku, – w ten­czas, kie­dy klas­sycz­ne pło­dy sta­ro­żyt­ne­go Rzy­mu naj­skwa­pli­wiej na ję­zyk pol­ski prze­ra­bia­no, kie­dy na­wet nasz Ho­ra­cy w Pe­try­cjm i Li­bic­kim zna­lazł tłu­ma­czów pie­śni swo­ich, sztu­ka ry­mo­twór­cza tego po­ety nie uka­za­ła się w ję­zy­ku oj­czy­stym. Dru­ga po­ło­wa siedm­na­ste­go i pierw­sza ośm­na­ste­go wie­ku ska­że­nia ję­zy­ka i sma­ku ozna­czo­ne ce­chą w klas­sycz­nych pi­sa­rzach sta­ro­żyt­no­ści nie wie­le po­do­ba­ły. W po­cząt­kach pa­no­wa­nia Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta i od­no­wie­nia się nauk pol­skich, Onu­fry

Ko­ry­tyń­ski sztu­kę ry­mo­twór­cy Ho­ra­ce­go pierw­szy na wiersz pol­ski prze­ło­żył. Prze­kład ten, po zgo­nie tłu­ma­cza roku 1770 przez J. E. Mi­na­so­wi­cza w War­sza­wie wy­da­ny, jest wpraw­dzie wier­ny, jędr­ny, nie­kie­dy na­wet gład­ki, w te­raź­niej­szym jed­nak sta­nie li­te­ra­tu­ry na­szej nie­jest do­sta­tecz­ny, a jak Fe­lix Bęt­kow­ski twier­dzi, nie za­spo­ka­ja wca­le nie­su­ro­we­go na­wet kry­ty­ka. W Pa­mięt­ni­ku War­szaw­skim na rok 1801 (Toni IV k. 95) umiesz­czo­ne zo­sta­ło nowe tłu­ma­cze­nie tego li­stu w znacz­nej czę­ści wier­szem, nie­tłu­ma­czo­nych zaś mieysc treść tyl­ko opi­sa­na jest pro­zą. Prze­kład ten Igna­ce­go Po­toc­kie­go roku 1814 prze­dru­ko­wa­ny zo­stał ra­zem z prze­kła­dem Ko­ry­tań­skie­go i tłu­ma­cze­niem li­stów Ho­ra­cy­usza przez Dmo­chow­skie­go. W roku 1803 gło­śny w li­te­ra­tu­rze po­skiey Ja­cek Przy­byl­ski wy­dał swo­je tłu­ma­cze­nie. Fran­ci­szek Dmo­chow­ski star­szy my­ślał tak­że o prze­ło­że­niu tego li­stu, lecz śmierć za­wcze­sna do­ko­nać mu tego nie do­zwo­li­ła. Dwie­ście wier­szy, któ­re po nim po­zo­sta­ły ogło­szo­ne na­przód w Ćwi­cze­niach na­uko­wych, po­źniej w zbio­rze dzieł jego wy­da­nym r. 1828 no­szą ce­chę wiel­kie­go ta­len­tu tego po­ety. Krót­ki lecz zręcz­ny opis czte­rech wie­ków czło­wie­ka znaj­du­ją­cy się w tym li­ście na­śla­do­wał Na­ru­sze­wicz w odzie ósmej księ­gi czwar­tej Li­ry­ków; do­bre tłu­ma­cze­nie tego sa­me­go miej­sca przez bez­i­mien­ne­go czy­ta­li­śmy w Dzien­ni­ku Wi­leń­skim w od­dzia­le li­te­ra­tu­ry na­dob­nej na rok 1828. Mamy jesz­cze li­stu tego dwa prze­kła­dy pro­zą: pierw­szy Fi­jał­kow­skie­go tłu­ma­cza wszyst­kich pism Ho­ra­cy­usza, dru­gi E. Sło­wac­kie­go w zbio­rze dzieł jego umiesz­czo­ny. Te­raz mój prze­kład wier­szem pu­blicz­ne­mu zda­niu od­da­ję. Sta­ra­łem się w nim o wier­ne od­da­nie my­śli Ho­ra­ce­go, alem się nie­wol­ni­czo do wy­ra­zów nie przy­wią­zy­wał. Nic o tem nie mó­wię, że twar­dej pra­cy jest on owo­cem: komu zna­ny jest ory­gi­nał, ten wie, z ja­kie­mi trud­no­ścia­mi wal­czyć mu­sia­łem. Po­zwo­li­łem so­bie po­dzie­lić to po­ema na roz­dzia­ły. Ta­ko­wy po­dział ma tę za­le­tę, iż spra­wu­je nie­ja­ką ulgę czy­tel­ni­ko­wi znu­żo­ne­mu cią­głem i su­chem wy­li­cza­niem pra­wi­deł. Wszak­że ko­mu­by się nie po­do­ba­ło wi­dzieć to po­ema tak po­kra­ja­ne na czę­ści, niech taki żad­nej nie czy­niąc prze­rwy i opusz­cza­jąc przy­pi­sy, z jed­ne­go roz­dzia­łu prze­cho­dzi na­tych­miast do dru­gie­go. Tak po­dział, jak treść na cze­le każ­de­go roz­dzia­łu umiesz­czo­ną wzią­łem z fran­cu­skie­go tłu­ma­cze­nia albo ra­czej na­śla­do­wa­nia tego po­ema­ta przez Ko­me­ta (1). Za po­trzeb­ną rzecz – (1) L'art po­eti­que d'Ho­ra­ce tra­du­it en vers fra­nça­is par F. M. Cor­net­te à Pa­ris 1802.

osą­dzi­łem przy­dać nie­któ­re przy­pi­sy, je­stem pew­ny, że na ich licz­bę i dłu­gość wy­ro­zu­mia­ły czy­tel­nik uskar­żać się nie bę­dzie.

Q. HO­RA­TII FLAC­CI

DE

ARTE PO­ETI­CA.ROZ­DZIAŁ PIERW­SZY.

O JED­NO­ŚCI, PRO­STO­CIE, I ZGO­DZIE CZĘ­ŚCI PO­EMA­TU Z JEGO CA­ŁO­ŚCIĄ.

Niech dzie­ło bę­dzie pro­ste i jed­ne w osno­wie.

Gdy­by ma­larz kark ko­nia z ludz­ką złą­czył gło­wą,

I człon­ki zwie­rząt dzi­ką, spo­jo­ne osno­wą

Upstrzył róż­ne­mi pió­ry, by ład­ne­go lica

Na ry­bim się ogo­nie koń­czy­ła dzie­wi­ca;

Spec­ta­tum ad­mis­si, ri­sum te­ne­atis, ami­ci?

Cre­di­te Pi­so­nes, isti ta­bu­lae fore librnm

Per­si­mi­lem, cu­jus, ve­lut aegri som­nia, va­nae

Fin­gen­tur spe­cies, ut nec pes, nec ca­put uni

Red­da­tur for­mae. Pic­to­ri­bus atque po­etis

Qu­idli­bet au­den­ti se­ra­per fuit aequa po­te­stas.

Sci­mus, et banc ve­niam pe­ti­mu­sque da­mu­sque vi­cis­sim:

Sed non ut pla­ci­dis co­eant im­mi­tia; non ut

Ser­pen­tes avi­bus ge­mi­nen­tur, ti­gri­bus agni.

In­cep­tis gra­vi­bus ple­ru­mque et ma­gna pro­fes­sis,

Pur­pu­reus, laté qui splen­de­at, nnus et al­ter

As­su­itur pan­nus; quum lu­cus, et ara Dia­nae,

Et pro­pe­ran­tis aqu­ae per ama­enos am­bi­tus agros,

Aut flu­men Rhe­num, aut plu­rius de­scri­bi­tur ar­cus:

Sed nunc non erat his lo­cus. Et for­tas­se cu­pres­sum

Scis si­mu­la­re? quid hoc, si frac­tis ena­tat expes

Na­vi­bus aere dato qui pin­gi­tur. Am­pho­ra cae-

W kim­że­by z Was ten po­twor śmie­chu nie mógł spra­wie?

Na rów­ni z tym ob­ra­zem moż­na książ­kę sta­wić,

Co, jak cho­rych ma­rze­nia, dzi­kie rze­czy mie­ści,

Ze po­czą­tek i ko­niec są nie­zgod­nej tre­ści

Mają wol­ność zmy­śla­nia po­eci, ma­la­rze.

Sam jej żą­dam dla sie­bie, i in­nych nią da­rzę.

Ale ra­zem ta wol­ność nie może być taka,

Aby z owcą ty­gry­sa, z wę­żem pa­rzyć pta­ka.

Czę­sto au­tor, gdy wie­le z po­cząt­ku przy­rze­ka,

Wtrą­ca szkar­łat­ne łat­ki co błysz­czą zda­le­ka,

2 Je­że­li oł­tarz, albo gaj Dy­any świę­ty,

Lub stru­myk co po łące szklan­ne wije skrę­ty,

Lub opi­su­je tę­czę, albo Ren wspa­nia­ły;

Lecz po­dob­ne ustę­py miej­sca tu nie mia­ły.

Umie i cy­prys skre­ślić twa zdol­ność szczę­śli­wa

3 Cóż po­tem kie­dy roz­bit z łona wód wy­pły­wa?

Ogrom­ny dzban za­czę­ła kształ­cić dłoń garn­ca­rza,

In­sti­tui, cur­ren­te rota cur urceus exit?

De­ni­que sit qu­odvis sim­plex dun­ta­xat et unum.

Ma­xi­ma pars va­tum, pa­ter et ju­ve­nes pa­tre di­gni,

De­ci­pi­mur spe­cie rec­ti: bre­vis esse la­bo­ro,

Ob­scu­rus fio; sec­tan­tem le­via, ne­rvi

De­fi­ciunt, ani­mi­que; pro­fes­sus gran­dia tur­get;

Ser­pit humi tu­tus ni­mium, ti­mi­du­sque pro­ce­liae.

Qui va­ria­re cu­pit rem pro­di­gia­li­ter unam

Del­phi­num sy­lvis ap­pin­git, fluc­ti­bus aprum.

In vi­tium du­cit cul­pae fuga, si ca­ret arte.

A Emi­lium cir­ca lu­dum fa­ber imus et ungu­es

Expri­mit, et mol­les imi­ta­bi­tur aere ca­pil­los;

In­fe­lix ope­ris sum­ma, quia po­ne­re to­tum

Ne­sciet; hunc ego me, si quid com­po­ne­re cu­rem

Cze­muż drob­ne na­czy­nie, z bie­giem koła stwa­rza?

Niech dzie­ło bę­dzie pro­ste i jed­ne w osno­wie.

Oj­cze! i god­ni ojca ta­kie­go sy­no­wie!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: