- W empik go
Wiersz o krytyce - ebook
Wiersz o krytyce - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 184 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nic trudniejszego jak pisać. Nic łatwieyszego jak dowolnie krytykować, dla tego mała iest liczba piszących… wszyscy gotowi bydź krytykami sczęściem nasz Naród nieliczy wielu tych poprawiaczów z Professyi, Nasze Gazety i Pamiętniki od światłych i godnych Ludzi składane, jeżeli niekiedy krytykę umiesczą napełniaią przymiotami swemi, to jest rozsądkiem, znajomością rzeczy, i umiarkowaniem, – Szkół Nauczyciele do których ona równie należy, opieraią się na pewnych takie zasadach: wszyscy zaś jnni, każdy ją bierze podług własney myśli, i podług siebie (pióro napoiwszy jadem.) poprawia. – Niedostatek pras Drukarskich u Nas, przecie te Ządło mniey uprzykrzonym jak w drugich Krajach zrobiło – Wszelako po wszystkich Stronach kto tylko pisze napastowany i zrażony bywa: Krytyka jednak tyle iest naukom potrzebna, ona we wszystkich ukształconych Krajach podniosła Światło do wyższego Stopnia,- jakież to pogodzić? oto moim zdaniem trzeba upowszechnić iedne prawidła dla wszystkich: potrzeba, (iż tak powiem,) iednostayne-go krytyki Satutu –
Zacny nasz i uczony Stanisław Potocki w wyborney rozprawie swoiey nad Językiem Polskim, dla dobra Ovczystych Nauk żąda sprawieni wie, aby krytyka miała osobna swoię Magistraturę ze światłych ludzi złożony; O gdyby:chęci gorliwego męża mogły przy iść kiedy do skutku! Tym czasem da tey budowy zgromadzać cegły potrzeba. – Ja kochaiąc Nauki i Oyczyznę moią, czuię się bydź obowiązanym iak drudzy – do wspólnego pomagać dobra, wiersz o Krytyce z Angielskiego Autora Pope na Polski język wydaię, – sczęśliwy; ieźli ta praca upowszechni i rozkrzewi stałe w nim prawidła; lecz naysczęśliwszym będę na ten czas, kiedy przezemnie na Ziemie Polską ten Prawodawca uczoney Anglii przyprowadzony, przez swoie światłe i umiarkowane ustawy piszących zmnieyszy zatargi, a przelewaiąc w Krytyków naszych łagodność, i wyrozumienie, wytrąci z ręki ich ostre pióro gorzcy iak oręż raniące, które do tych czas dowolnością swoią, wielu piszących a mnie znajomych od wydawania Dzieł swoich wstrzymało – Mam i ia nieco własnych Rękopismów które na usługę Ziomków gotuję, lecz nim ie z cienia dobydź odważę się, to tłumaczenie prawdziwych zasad krytyki naypierwey na świat wydaię, a gdy z resztą pracy przed sądem Uczoney Publiczności stanę, podług nich osądzić raczy. –
Dzieło ninieysze Oryginalne kładą światli Znawcy obok zaraz drugiego naypięknieyszego jakie z rąk Autora, wyszło, to iest: Wiersz o Człowieku – Zacząwszy od Widy Poety Włoskiego aż do samego Pope nikt doskonalszych Ustaw krytyce niepodał: maią te prawa iescze tę druga zaletę, iż uczą razem Wierszopisarstwa prawideł. – Dawny Horacy i nowożytny Boalo toż samo prawie wskazuią Poetom, czego, krytyków naucza Pope twór ten szacowny w okręgu Nauk całemu, podobał się światu: Francuzi nawet zawistni zawsze Angielczykow sławy, to dzieło z zapałem chwalą: – Rzecz podziwu godna, iż ten Wielki Pisarz przedmiot naukowy z przyrodzenia suchy i ostry tylu wdziękami ozdobił. Każdy wiersz niesie lub gruntowną prawdę, lub wyborny obraz: było to tego Geniuszu dziełem z małego, wielkie uczynić: – Pukel z włosów wzięty iest drugim płodem iego wielkich darów. – Pulpit Boala może bydź tylko porównany, tworem zasczycaiącym razem… naród i Pisarza. –
Pope tyle Oryginalny iest bardzo, trudny do tłumaczenia, gdzie tylko, stąpi iest Angielczykiem prawdziwym, niemożna go składnie w obcym pokazać Języku: Miałem kilka tłumaczeń pod ręką na Francuzki Język. – Du-Resnelle przewodząc krytykę wierszami, naydaley od Oryginału odskoczył, wiele wierszów i myśli iakby twardych i osobliwszych wyrzucił, wiele swych własnych umieścił, a to iakoby dla iasności stylu; Ja starałem się bydź naybliżey rzeczy, i nie Użnałem ażeby tłumacz miał kiedy wolność z swoiego wzoru wyrzucać. – Jeżeli zwięzłym i podobnym niezostałem, łaskawa Publiczność ze względu wielkiey różnicy Języków i sposobów wyrażenia przebaczyć mi raczy. –
Krytyka Pope iuż kilka razy na Oyczysty ięzyk iest przetłumaczona, ale Edycye choć tak Dzieła szacownego nie były obfite, mało mamy Exemplarzy. Tłumaczenie Jacka Przybylskiego prosto z Oryginału wiele ma zalety, lecz sam przyznać musi, iak przewód tego Autora wiele sił kosztuie, kto iednak pożytecznym bydź pragnie, więcey słucha serca, niźli dba na siły – Ja tłumaczyłem po drugich, nieurażę się, niech kto tłumaczy i po mnie: ilość Rzemieślników nieprzynosi szkody, lecz co raz bardziey doskonali sztukę. Na częstym wydawaniu dzieła uczonego nic Publiczność nieutraca, i owszem rozmnożona Exemplarzów liczba, wiadomość rzeczy powszechniejszą zrobi; iest taka ilość uczącey się młodzi – Wiersz naukowy niech ma każdy w ręku; wszyscy znać maią iaka krytyka bydź powinna, aby tą bronią każdy walczyć, i bronić się umiał. – Sława drugiego serce me zapala, nie gniewam się iednak na tego kto wyżey odemnie podleci: pracuymy wszyscy dla wspólnego dobra: szkodliwa zazdrość niech niewłada nami, i niewstrzymuie popędu nauk wzrastaiacych u nas dopiero: tam gdzie idzie o oświecenie czy kto z pochodnią, czy z lampa stanie, zawsze coś przydał do światła. –WIERSZ O KRYTYCE
CZĘSC PIERWSZA.
Idących drogą Nauk te są dwa rodzaie
Jeden pisze, a drugi o nim Sąd swóy daie;(1)
Rozbierając ich prace, trudno wyrachować
Co gorzey czy źle pisać, czy źle krytykować;
Pierwszy mey cierpliwości tylko nadużywa,
Drugi mnie razi, truie, i me nisczy żniwa,
Autor więc znudzi tylko, krytyka się boię, bo łatwiey sądzić cudze, niżli pisać swoie:
–- (1) W Oryginale tłumaczonym na prozę Francuską przez nieznaiomego Autora którego miałem pod ręką, tam początek zaczyna się przez dwa inne wierzse – Du Resnel tłumacząc oryginał na wiersze francuskie, znalazł początek nadto porywczy, ciemny, i nie gładko maluiący wstęp do tego dzielą, położył tedy z początku sześć swoich wierszy, w których wyraża: iż na górę Helikońską są dwie drogi: iedna Autorów a druga Krytyków, ja tłumacząc to dzieło nieprzekonany iżby tłumacz miał prawo (choćby dla iasności i związku) tak wiele swego dodawać; początkowych tedy sześć wierszy du Resnele we dwa zamieniłem zbliżaiąc się dotego Lakonizmu w stylu,który język Angielski a naybardziey dzieła Popa tak zaleca bardzo, a który tak istotnym będąc, nie jest w naszym Języku zbytecznie trudnym do naśladowania.
Nareszcie słaby Pisarz wzgarda iuż okryty
Nietak jest niebespieczny, gorzey pospolity.
Dawniey kto wydał dziełko iakie płaskie, twarde
Sam się tylko naraził na śmiech, i pogardę, (2)
J na nim się skończyło – dziś kto pisze marne
Krytyka wraz poruszy; wszystkie nań drukarnie.
Zły wierszopis wnet gorszych prózaistów zrodzi,
J lichych dzieł nawała płynie iak z powodzi, (3)
Gust pewny – Sąd prawdziwy, są to wielkie słowa,
Lecz iak rzadko o guście zrozumiała mowa, – (2) W tym mieyscu du Resnele znowu dodał dla związku ośm swoich wierszy, ja one przełożyłem, lecz ie wyiąwszy z postępu samego dzieła przyłączam w nocie; niewidzę bowiem izby wyjęte miały ciąg myśli przerywać.–
Jakoż chętnie przebaczam kto się darmo trudzi,
pragnąc mnie zabawić nie, chcąc mnie unudzi.
Lecz ten złudny przewodnik Co bez sensu bąka
J po różnych zakrętach gorzey mnie zabłąka.
Tym bardziej mnie obraża że mi roskazuie
Nie każdy iest Boalem, każdy krytykuie.
J wzdęty światłem co mu właśnie niedostawa,
Tey sztuce, którey niezna przepisuie prawa.
(3) Lubo ile możności starałem się przybliżać do oryginału Angielskiego, który miałem przed oczyma w prozie francuskiey co do słowa tłumaczonemy, musiałem jednak przechodzić porządkiem wierszów de Resnella szukaiąc ducha Poetyckiego. –
Ten ma bydź iednostayny przy rozumu straży,
Gdy go każdy przeciwnie podług siebie waży;
Gust właśnie do Zegarków dobrze się przymierzy,
Wszystkie się niezgadzaią, każdy swemu wierzy. (4)
Dar ten iednak tak rzadki w poprawiaczów tłumie.
Jak rzadki Duch (5) Poety co go wynieść umie,
Rozum go nie utworzył, czas go nie odmienia,
A sztuka go czerpała w źródłach przyrodzenia.
Ten więc ogień co wielkich zapalał Pisarzy,
Niech się w ręku Censora iak pochodnia zarży,
Niebo go tylko spuszcza daiąc swe przepisy,
J w duszy ozioniętey zostawuie rysy:
Krytykiem iak Poetą więc trzeba się rodzic.
Ażeby śmiałym krokiem po Parnasie chodzić. –
Temu uczyć przystoi, który sam celuje,
Kto umie sam napisać, niech ten krytykuie,
J na ten czas pomimo moia miłość własną
Ulęgnę gdy mi znawca wytknie wadę iasną.
–- (4) Te dwa wiersze z podobieństwem gustu do Zegarków Tłumacz francuski opuścił, mniemaiąc za peWne iź ta myśl zdawałaby się za osobliwą dla współziomków iego, i a ią położyłem nieuznawaiąc iżby ten obraz i przyrównanie zupełnie Angielskie, i Oryginalne w drugich narodach – niebyło do smaku –
(5) Geniusz, ten wyraz w naszym Języku nie harmoniczny niema w słowiańskich dialektach innego właściwego i Synonimicznego nazwiska, ia go tu nazywam duchem.–
Lecz kto sam niemu daru niech ranie nie dotyka:
Obraża mnie słabszego śmiałość przeciwnika,
Obstanę (bo się godzi) za mych dzieł utworem.
Czyż niebroni i Krytyk swoich zdań z uporem?
Człowiek najprostszy nie iest bez swoiego zdania,
Ma iakoweś zasady swego domniemania,
J choćby go naygrubsze chmury otaczały
Łaskawe przyrodzenie da mu promień mały:
Natura nas ukształca – pierwszy ślad od ręki
Lubo słabo rzucony swe iuż miewa wdzięki.
Lecz iak rys farb nalewem piękność swa utraca,
Tak fałszywa nauka rozum nam przewraca:
Mamże zgasić móy promyk w nowych zdań natłoku,
I blaskiem się oślepić bliżey chcąc widoku?
Tak to zaciekłość wielu dało śmieszny postać,
Co z natury głupiemi tylko mieli zostać
J nie ieden chcąc gwałtem umysł swóy zbogacić,
Goniąc się za dowcipem musiał rozum stracić
Gdy go zatym iuż tłoczył róg Satyra dziki,
Ku własney swey obronie wziął się do krytyki,
Zbyt słaby by biegącym zrównać mógł w zawodzie,
Zazdrosny niedołężnik ze strony ich bodzie:
Głupcy bowiem chcąc udać że nie są śmiesznemi,
Śmieią się zaraz z drugich wraz ze śmieiącemi (6)
Z tych niektórzy łechtani od bezsilney chęci – (6) Tych także dwóch następnych wierszy niemasz w tłumaczeniu du Resnel, kładę ich iednak bo są w Oryginale, i dobrze rzecz maluią. –
Całe życie coś piszą godne niepamięci
J gdy Roch bluźniąc Feba bez sił rym wydysze
Gorzey go iescze sadzą, aniżeli piszę. –
Jnny zaś z samych Piosnek maiąc swą zaletę
Wyidzie pierwey za dowscip, poźniey za Poetę,
Płeć piękna wnet go weźmie pod swe panowanie,
Wprzód jch stronnikiem, potym lubym jch zostanie,
Z Poety Krytyk, ale kiedy stanie w pędzie,
Świat pozna i postawi go w nayniższym rzędzie:
Jnny nareszcie Krytyk iak i pisarz marny
Jest iak lud oliwkowy, nie biały, ni czarny
Brzegi Nilu niemaią w swych rodzajach gadu
Tyle jstot stworzonych do noszenia Jadu,
Tyle Zwierząt niekształtnych, tworów nieskończonych,
Jle nasz Kray posiada głów niedouczonych. –
Wyrzutki przyrodzenia, podłe Ziemio-płazy,