- W empik go
Wiersze - ebook
Wiersze - ebook
Juliusz Słowacki, Wiersze
Wstęp i opracowanie Jacek Brzozowski i Zbigniew Przychodniak
Przygotowana przez Jacka Brzozowskiego i Zbigniewa Przychodniaka edycja zawiera wszystkie drobne utwory poetyckie Juliusza Słowackiego. Czytelnik znajdzie tu między innymi ody i sonety, fragmenty i ułomki liryczne, listy poetyckie i wpisy do sztambuchów, naśladowania dzieł obcych oraz refleksje z podróży. Edytorzy proponują lekturę wierszy w ścisłym związku z kolejnymi etapami życia Słowackiego. Tylko w taki bowiem sposób uchwycić można biografię liryczną poety, która – jak piszą Brzozowski i Przychodniak – układa się w niezaplanowaną, żywiołowo narastającą opowieść o duchowych przygodach osobowości wybitnej, niezwykłej, przeżywającej najgłębiej zarówno doświadczenia wspólne, jak i dramaty własnego serca.
Słowacki należy do romantyków o pół pokolenia „spóźnionego” wobec głównej fali literatury romantycznej; problem „późnego przyjścia” i dominacji Mickiewiczowskiego paradygmatu długo będzie prześladował autora Beniowskiego, wyzwalając reakcje obronne, poszukiwanie własnego języka i środków ekspresji. Stąd zapewne swoiście „książkowy”, erudycyjny charakter początkowych enuncjacji lirycznych, wielość odniesień literackich do poezji angielskiej i francuskiej. […] Później, w latach trzydziestych i czterdziestych, duch poszukiwań i eksperymentu przyniesie odkrycia oryginalne i nadzwyczajne.
Ze Wstępu Jacka Brzozowskiego i Zbigniewa Przychodniaka
Juliusz Słowacki (1809–1849) – wybitny polski poeta romantyczny, dramaturg, filozof. Uznany za jednego z trzech Wieszczów Narodowych – obok Mickiewicza i Krasińskiego. Autor takich arcydzieł literatury polskiej jak Kordian (1834), Balladyna (1839) czy Beniowski (1841). Urodził się w Krzemieńcu. Jego ojciec, Euzebiusz, był literatem, tłumaczem i badaczem literatury. Po śmierci Euzebiusza matka Słowackiego, Salomea, poślubiła Augusta Bécu, chirurga i wykładowcę na Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim. Poeta młodość spędził w Wilnie. Ukończywszy studia prawnicze, wyjechał do Warszawy, gdzie odbywał bezpłatne aplikacje w urzędach. Po wybuchu powstania listopadowego podjął pracę w Biurze Dyplomatycznym księcia Adama Czartoryskiego i opuścił kraj. Liczne podróże Słowackiego znalazły odzwierciedlenie w jego twórczości. Na krótko związał się z Kołem Sprawy Bożej Andrzeja Towiańskiego. W 1848 roku wyruszył do Wielkopolski, by wziąć udział w powstaniu, ale uniemożliwiła mu to nasilająca się gruźlica. Zmarł w 1849 roku w Paryżu, a jego ciało złożono na Cmentarzu Montmartre. W 1927 roku prochy Słowackiego sprowadzono do kraju i złożono w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu.
Jacek Brzozowski (1951) – profesor nauk humanistycznych, badacz twórczości poetów romantycznych i współczesnych. Wykładowca na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. Opublikował m.in. Muzy w poezji polskiej. Dzieje toposu do przełomu romantycznego (1984) i Odczytywanie romantyków. Szkice i notatki o Mickiewiczu, Malczewskim i Słowackim (2002). Członek Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza.
Zbigniew Przychodniak (1954) – profesor nauk humanistycznych, wykładowca Instytutu Filologii Polskiej UAM w Poznaniu. Badacz dziewiętnastowiecznej krytyki literackiej i teatralnej oraz publicystyki Wielkiej Emigracji. Autor książek U progu romantyzmu. Przemiany warszawskiej krytyki teatralnej w latach 1815–1825 (1991), Walka o rząd dusz. Studia o literaturze i polityce Wielkiej Emigracji (2001) oraz Wierzenickie niedyskrecje. Nieznany list Zygmunta Krasińskiego do Augusta Cieszkowskiego (2006).
Spis treści
Wstęp
Nota wydawnicza
Bibliografia (wybór)
Spis skrótów
Wiersze
- Wilno i Krzemieniec (luty 1825 – styczeń 1829)
- Elegia. Tłomaczenie z Lamartina
- Księżyc
- Melodia przez Tomasza Moora. Pożegnanie
- Melodia Moora
- Melodia 1
- Melodia 2
- Dumka ukraińska
- Nowy Rok
- Sonet
- Wiersz w sztambuchu Ludwika Szpitznagla wyjeżdżającego do Egiptu
- Sonet I
- Sonet II
- Sonet III
- Sonet IV
- W Warszawie (luty 1829 – marzec 1831)
- Strofa Spensera
- Piosnka dziewczyny kozackiej (z romansu historycznego)
- Hymn („Bogarodzica! Dziewico...”)
- Oda do wolności
- Kulik
- Pieśń legionu litewskiego
- Wrocław – Drezno – Londyn – Paryż (marzec 1831 – grudzień 1832)
- Nie wiadomo co, czyli Romantyczność. Epilog do Ballad
- Do Michała Rola Skibickiego, podpułkownika wojsk Rzeczypospolitej Kolumbijskiej, poświęcając mu powieści wschodnie Mnicha i Araba
- Paryż
- Duma o Wacławie Rzewuskim
- W Szwajcarii (grudzień 1832 – luty 1836)
- Tam byli, kędy śnieżnych gór błyszczą korony... [W sztambuchu Marii Wodzińskiej]
- Przeklęstwo. Do ***
- Rozłączenie
- Stokrótki
- Chmury
- Ostatnie wspomnienie. Do Laury
- Rzym – Neapol – podróż na Wschód – Florencja (luty 1836 – grudzień 1838)
- Rzym
- Sumnienie
- W imionniku Pani B[aronowej] R.
- Hymn („Smutno mi, Boże...”)
- Wielmożny Panie... [Do Zenona Brzozowskiego]
- Z listu do księgarza
- O Gibelinie, laurowy upiorze...
- Ułamki
- [Listy poetyckie z Egiptu]
- Do Teofila J[anuszewskiego]
- Piramidy
- Na szczycie piramid
- List do Aleksandra H. (pisany na łódce nilowej)
- Z Nilu – do
- Pieśń na Nilu
- Piramidy, czy wy macie... [Rozmowa z piramidami]
- O stepowy mój namiocie...
- O nie! o nie – chołodziec mój...
- I porzuciwszy drogę światowych omamień...
- Czyż dla ziemskiego tutaj wojownika...
- Do A.M.
- Sonet II. Do A.M.
- Ofiarowanie
- Do Zygmunta
- W Paryżu – powrót (grudzień 1838 – 12 lipca 1842)
- Ułamek z greckiej podróży. Grób Agamemnona
- Testament mój
- Na sprowadzenie prochów Napoleona
- Do E.
- Chciałbym, ażeby tu wpisane słowo... [W albumie Elizy Branickiej]
- Miłość Ojczyzny, o! to słońce świetne... [W sztambuchu Szembeków]
- Anioły stoją na rodzinnych polach...
- Pogrzeb kapitana Meyznera
- Polska! Polska! o! królowa...
- O! gdybym ja wiódł Panią do kaskady... [Do Joanny Bobrowej]
- Paryż – lata ostatnie (13 lipca 1842 – 3 kwietnia 1849)
- Tak mi, Boże, dopomóż
- Przemówił, strzelił i od kuli ginie...
- Śmierć, co trzynaście lat stała koło mnie...
- Młodości, uwierz w sny czyste i złote...
- Mój Adamito – widzisz, jak to trudno...
- Chór duchów izraelskich
- Przez Furie jestem targan ja, Orfeusz...
- Kiedy się w niebie gdzie zejdziemy sami...
- Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi... [W pamiętniku Zofii Bobrówny]
- Gdy na ojczyznę spojrzą oczy Lolki... [Do Ludwiki Bobrówny]
- Dziecina Lolka na rzymskich mogiłach...
- Bo to jest wieszcza najjaśniejsza chwała...
- Narodu mego krwią pisane czyny...
- [Dziwi mię u]czta – gdzie światła gorą...
- Do pastereczki siedzącej na druidów kamieniach w Pornic nad Oceanem
- Patrz, nad grotą...
- Na jednej górze podczas zawieruchy...
- Co nam zdrady!... Jest jedna kolumna w Warszawie... [Uspokojenie] (redakcja brulionowa)
- Uspokojenie (redakcja 68-wersowa)
- Wiesz, Panie, iżem zbiegał świat szeroki...
- Oto Bóg, który łona tajemnic odmyka...
- Matecznik
- Jeżeli kiedy – w tej mojej krainie...
- Duch życia – to anioł dumny... [W sztambuchu nieznanej osoby]
- O! Boże Ojców moich... Tobie chwała...
- Zachwycenie
- To było w duchu, Ojcze! a tymczasem...
- Radujcie się, Pan wielki narodów nadchodzi...
- Na drzewie zawisł wąż...
- Bóg duch, innego zwać nie będziecie...
- Chwal Pana, duszo moja...
- Jeżeli ci Pan nie zbuduje domu...
- Najpiękniejszy, najświętszy Boga tron na ziemi...
- Wierzę
- Przy kościołku...
- Nastał, mój miły, wiek eschylesowy...
- Śni mi się jakaś wielka a przez wieki idąca...
- W starym kościołku na Woli... [Sowiński w okopach Woli]
- Gotują się na powstanie... [Vivat Poznańczanie!]
- Dusza się moja zamyśla głęboko...
- Ileż dni przejdzie mi dziecinnych na łowach motyli...
- Mój Król [i] mój Pan – to nie mocarz żadny...
- Takiego ludów w sobie przerażenia...
- Teraz pod żadną światową się władzę...
- Nie używałem leków i lekarzy...
- Wspomnienie pani de St. Marcel z domu Chau[mont]
- Wielcyśmy byli i śmieszniśmy byli...
- Dajcie mi tylko jedną ziemi milę...
- I ujrzałem te bałwany...
- Kiedy prawdziwie Polacy powstaną...
- Niedawno jeszcze wasze mogiły...
- Niedawno jeszcze – kiedym spoczywał uśpiony...
- Biada wam – gdy się budzi duch i obudzony...
- Los mię już żaden nie może zatrwożyć...
- Prowadził mnie na bardzo ciemne wężowisko...
- Polsko, ojczyzno! padaj ze mną na kolana...
- Wyjdzie stu robotników...
- Do Franciszka Szemiotha
- Jest najsmutniejsza godzina na ziemi...
- Daję wam tę ostatnią koronę pamiątek...
- Snycerz był zatrudniony Dyjanny lepieniem...
- Ty głos cierpiący podnieś – i niech w tobie...
- Jak najcudniejsza w kwiatach jutrzenka wstaje...
- Gdyby o Tobie, Panie, nie zostało...
- Lata piękne, złote, ciche...
- Święta Ojczyzno moja – pozwól memu duchowi...
- Słuchaj, młody człowieku...
- W dziecinne moje cudne lata...
- O! wielki Boże – o Panie wszechmocny...
- Anioł ognisty – mój anioł lewy...
- Na górze, która jako szmaragd była...
- Panie! jeżeli zamkniesz słuch narodu...
- Córka Cerery [I i II]
- A ona, bywało...
- Prąd sprawy idzie przez Boga zaczęty...
- Do Autora Skarg Jeremiego
- O Polsko moja! tyś pierwsza światu...
- Do hr. Gustawa Ol[izara] podziękowanie za wystrzyżynkę z gwiazdeczką i Krzemieńcem
- Zadrzy ci nieraz serce, miła matko moja... [Do matki]
- Całą potęgą ducha cię wyzywam...
- Do Ludwika Norwida w braterstwie idei świętej list
- O patrzcie, bracia, duchowy świat...
- Baranki moje...
- Z dolin zasutych żwirem...
- Proroctwo
- W ostatni dzień – w ostatni dzień...
- Do Ludwika Norwida
- Powstał naród wykonawca...
- Panie, o którym na niebiosach słyszę...
- Gdy noc głęboka wszystko uśpi i oniemi...
- W ciemnościach postać mi stoi matczyna...
- Związano wieniec z rzeczy przeklętych...
- Jak dawniej – oto stoję na ruinach...
- Ten sam duchowi płomienny szlak...
- O! nieszczęśliwa, o! uciemiężona...
- A jednak ja nie wątpię – bo się pora zbliża...
- Narody lecz...
- Pośród niesnasków – Pan Bóg uderza...
- I wstał Anhelli... z grobu... za nim wszystkie duchy...
- Kiedy pierwsze kury Panu śpiewają...
- Jako zmoczona w słotny dzień ptaszyna...
- [Przypowieści i epigramaty]
- Boga w Trójcy pojmuję – w moich piersiach gości...
- – Ja ci mówię, że czynisz dziś rzecz bardzo smutną...
- Gdym był jak anioł, co w niebo kołace...
- Dawniej mówiłeś, Janie: „Majątku nie zjadłszy”...
- Zdrowy rozsądek z myślą walczył Kolumbową...
- Napełń się przenajświętszym ducha Sakramentem...
- Karty się dają wszystkie wytłomaczyć tuzem...
- Otrzymawszy wprzód na to jednomyślną zgodę...
- Chcesz wiedzieć, czym dziś byłby nasz kraj odzyskany...
- Możnemu, który dzisiaj dom upięknia sobie...
- Zemścił się włos – na pomoc woła dzisiaj sztuki...
- Przeczułby człowiek, który z ducha rzecz rozbiera...
- Kłaniał się Francuz, wszystkie pozdrawiał karety...
- Francja jest krajem ugod – począwszy od mody...
- Prośba szewca
- Kredyt p. Cieszk[owskiego]
- Chcesz widzieć kraj bogatym? Wynajdź na to sposób...
- Ten tylko od pieniędzy procent płacić może...
- Z ducha jest ruch – pieniądze za nim jak szaleńce...
- Gdybyś twego dochodu grosz wydał i stracił...
- Z rozrzutnika dziś płynie – lecz fontanna licha...
- Ani rola, ni handel, ni prac rozdzielenie...
- Za Jowisza konałem niegdyś śmiercią krwawą...
- Gdyby chciał sprawę ducha odnowić Hiszpanem...
- Któryś pono, pan wielki podobno, Mopanku...
- Zgodzić się z wolą Boga? łatwo w tym zawinić...
- Sam tylko wąż przeklęty Jehowy wyrokiem...
- Abd el Kader, w pustyniach za Atlasu grzbietem...
- Kościoł twój tam, skąd Boskie płynie ci natchnienie...
- O krzyż Cię proszę modlitwą gwałtowną...
- Pan Bóg kazał nam walczyć siłą każdą siłę...
- Nie to człek duchowny, podług Zana słów...
- Więc mowa narodowość stanowi niemiecką...
- Szli krzycząc: „Polska! Polska!” – wtem jednego razu...
- Gdyby instynkt nie szeptał: „Wiecznąś jest istotą”...
- Za to Hiszpania w prochu powalona leży...
- Religiji, która się w duchu krajów wzmaga...
- Nieranność Achillesa, a stąd jego dzielność...
- Ludzie wielcy – a z siebie ruch urodzić zdolni...
- Chcąc światłem się wydostać z krainy upiorów...
- Ziarnem Polski być jeden prosty człowiek może...
- O grzechu pierworodnym pytasz mię z uśmiechem...
- Cmentarze są za miastem – wszakże im nie szkodzą...
- Z pogardzicieli rzemiosł – potomstwo wyrosło...
- Za głosem Bossueta wszystko dziś wykrzyka...
- Narodowoście, które sama forma wiąże...
- Znajdź najszlachetniejszego – a potem, cierpliwy...
- Ksiądz rękę we mnie włożył, uwiązał za duszę...
- W Bogu, w duchu, w idei, mówisz, cel daleki...
- Coś – coraz żywszym z grobu podnosi Polaka...
- Gdzie jest Bóg tego księdza? gdzie do Niego droga...
- Dajesz do nieba paszport opłacony złotem...
- Jeśli się duchem w gwiazdy jak kamień wyrzucę...
- Powiem ci przypowiastkę. Oto w głębi jarów...
- Kiedy się boisz duchów – widać – żeś jest dzielny...
- Możesz się bawić światem, póki cię Duch Boży...
- Nie wiecie, co się dzieje? Ku duchowej stronie...
- O konstytucjach jak o fortepianach słyszę...
- Prawo Mojżesza w globie wyryte głęboko...
- Sto dam za grosz – tym, którzy jałmużnę uczynią...
- Lud mówi – gdy zobaczysz, że gdzie skarby płoną...
- Małą jest wadą strój modny nowy...
- Drą się o wolność – Boże, nachylaj im grzbietu...
Alfabetyczny spis utworów
Przypisy
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-8361056-51-5 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(LUTY 1825 – STYCZEŃ 1829)
Elegia
Tłomaczenie z Lamartina^(*)
*
Rwijmy różę, nim wdzięków jej nadejdzie zguba;
Piękną wiosną się cieszmy, zapachem kwiecistym,
Oddajmy nasze serca samym żądzom czystym,
Kochajmy się bez miary! o ty, moja luba.
*
5
Tak majtek,^() uderzony w strasznym fali biegu,
Widzi swój wątły statek bliski zatonienia,
Na brzeg swe obłąkane^() obraca wejrzenia
I żałuje, choć późno, przyjemności brzegu.
Ach, jak by on chciał teraz w swych przodków ukryciu,^()
10
Wśród osób, co w pamięci tkwią mu zawsze tkliwie,
Bez chwały, niebezpieczeństw pędzić dni szczęśliwie,
Krain i bogów nigdy nie porzucać w życiu.
*
Tak człowiek, kiedy smutna starość go zagarnie,
Po upłynionej wiośnie dręczy się i smuci.
15
Ach, niech mi, rzecze, jeszcze miły czas powróci,
Któren dla mnie w młodości upłynął tak marnie.
Mówi – śmierć mu odpowie, a wezwane bogi,
Pchnąc go w grób, nie zważają na prośby i żale,
By się mógł schylić, nawet nie dozwolą wcale,
20
I zerwać kwiat, wśrzód życia zapomniany drogi.
Kochajmy się, moja luba!
Śmiejmy się z trosk, co dusze kołyszą śmiertelnych.
Czcze^() dymy są to, życia połowy ich zguba
W opuszczeniu dóbr rzetelnych.
25
Niechaj nas blask wielkości i pychy nie łudzi,
Nadzieję długą władcom zostawiajmy ludzi,
A my, niepewni jednej godziny i chwili,
Gdy mamy czarę^() życia, czas, byśmy z niej pili.
*
Czy laurem^() będą nasze uwieńczone skronie,
30
Albo tam, gdzie okropna igrała Bellona,^()
W marmurze, miedzi nasze wyryją imiona,
Czy kwiatem, co dziewicy piękne rwały dłonie,
Skroń nasza będzie wieńczona –
Wszyscy na jednym brzegu mamy koniec życia.
35
Cóż z tego w moment rozbicia,
Czy to na sławnym statku siekłem wód przestworze,
Czy to na rybaka łodzi
Wśrzód burzy, wpośrzód powodzi
Lękliwie płynę przez morze.
Wilno, 2 lutego 1825.
Autograf pt. Elegia. Tłomaczenie z Lamartina datowany: „Wilno 2 lutego 1825” znajdował się w Rękopisie nicejskim, s. 14–17. Pierwodruk: Dzieła 1949, s. 3–4.
Wiersz powstał 2/14 lutego 1825 w Wilnie.
Tekst według DW VIII, s. 23–24.
Księżyc
1
Wstąpiłeś już, księżycu, na niebieskie szczyty
I niepewnymi śniegi powlokłeś błękity,
A twój promień niepewny, blady i srebrzysty,
Odbija się o kryształ lodu przezroczysty,
5
Lub na gałęzie giętkiej i wzniosłej topoli,
Z którą szumny Akwilion^() lub Zefir swawoli
I opadłymi z liści gałęziami chwieje,
Twój promień to się skryje, to znów zajaśnieje.
2
Gwiazd tysiące, na nieba jaśniejąc błękicie,
10
Zdają się przyrodzeniu^() nowe wlewać życie;
Gdzieniegdzie pośrebrzone mijają się chmury;
Ty panem się zdajesz uśpionej natury.
Lecz czemuż twoje drzące i blade promienie
Nie rozpędzą zupełnie czarne nocy cienie?
15
Ty obrazem nadziei w smutnej jesteś duszy:
Otrze ona łez kilka, całkiem nie osuszy.
3
Ale oto już widać nadchodzącą chmurę,
Ta wkrótce w cieniu całą pogrąży naturę.
Nadeszła; już nie widać pięknego księżyca;
20
Lecz wiatr zawiał, znów niebo się rozjaśnia;
Wiatr burzliwy, gwałtowny przedarł obłok mglisty
I znowu w dawnym blasku błysnął księżyc czysty,
Jak cnota i poczciwość,^() czernione potwarzą,
Prędzej czy później zawsze w blasku się okażą.
4
25
O ty, imaginacją obdarowana żywą,^()
Która duszę posiadasz tak czułą, tak tkliwą,
Na której czarnych oczach i ustach z koralu^()
Maluje się twa dusza w radości lub w żalu –
Ty, co tak często w wiejskiej samotna ustroni,
30
Wsparłszy głowę na białej jak alabastr^() dłoni
I wpół okryta ciemnym swych włosów pierścieniem,
Przeglądałaś sklepienie nieba z zachwyceniem,
Nie ścierając łzy czystej, nie tłumiąc westchnienia,
Księżycowi zwierzałaś swoje zasmucenia –
35
Ty doznałaś, ty pojmiesz, jak nasza myśl tkliwa
Mimowolnie się z więzów ciała wydobywa
I gdy pomiędzy światy urojone wzleci,
Tysiące miłych myśli w naszym sercu wznieci.
Wtenczas drząca, jak w wodzie drzy promień księżyca,
40
Długo nieznana w duszy nadzieja zaświéca.
Lecz jak po tych marzeniach straszne jest ocknienie!
Znów dusza w czarne smutku pogrąża się cienie,
Równie straszna, jak tego nieszczęsnego człeka,
Któremu gdy się zamknie zdjęta snem powieka,
45
W lubym śnie ukochane ogląda osoby:
Przebudza się – cóż widzi? niestety, ich groby.^()
5
Płyń, płyń, gwiazdo, spokojnie przez nieba obłoki!
A póki ty przebiegniesz horyzont wysoki,
Lub nim znikniesz, gdy zorzy nadejdą promienie,
50
Moją lirę^() tymczasem zajmie przypomnienie
Chwil, na które ty patrząc z nieba wysokości,
Widziałaś mnie w rozkoszy, smutku lub radości.
6
Siostry, na tę wspomnijcie!... przy szerokim stawie^()
Siedliśmy przy księżycu na pięknej murawie;
55
Pod nogami wód czystych spokojne przestrzenie;
W nich tysiąc gwiazd wzruszało jedno wiatru tknienie;
Kościołek opuszczony na jednym stał brzegu,
Na nim porósł mech biały, podobny do śniegu,
Czyli tak się wydawał przy świetle księżyca?
60
W nim prochy dawniejszego leżały dziedzica.
Lecz jakież jeszcze psalmów słychać w nim śpiewanie?
To miejsce smutny starzec obrał za mieszkanie;
Licząc lat dziewięćdziesiąt, upadłszy na sile,
Jedną nogą na ziemi, a drugą w mogile,
65
Przy prochach tego, dawniej któremu on służył,
Prosi, by jego dzieciom życie Bóg przedłużył.
Dalej chatki wieśniacze, w każdej ogień błyskał,
Wieśniak wracając z pola swoje dzieci ściskał,
A dla dziewcząt przywoził rwane w polu wianki:
70
Niezabudki, bławatki, lilije, tymianki.
Szum wody, co z wysokiej spadała góry,
Odległe psów szczekanie, szum wiatru ponury,
Co w swoim bystrym locie zatrzymany lasem,
Giął sosnowe konary z okropnym hałasem –
75
Z tym połączone głosów melodyjne brzmienie
Wprawiało duszę, serce w jakieś zachwycenie.
7
Lecz jakimiż światłami gmachy Wilna tleją?
Tysiącznymi lampami ulice jaśnieją,
Ogniami oświecony szczyt góry wysoki,^()
80
Niosąc zamek na barkach, wznosił się w obłoki
I jakby na powietrzu zawieszony sztuką,
Czarnoksięską się zdawał być stawian nauką.
Bulwary jak arabskie^() świetniały ogrody,
Oświecone w fontanny wytryskały wody –
85
I ty wtenczas, księżycu, wzniesion z miną hardą,
Na pałające światła patrzałeś z pogardą;
A gdy tylko się wzniosłeś na nieba lazurze,
Każden przyznał, że sztuka nie zrówna naturze.
8
I tę mi, o księżycu, przypomniałeś chwilę,
90
Gdy to po raz ostatni bawiłem się mile,
Gdy przy twoim srebrzystym i bladym promieniu
Pod gruszą na darniowym spocząłem siedzeniu.
Wilia^() się wydawała jako śrebrne błonie,
Zefir przyjemny kwiatów niósł w powietrzu wonie,
95
Rybacy w łódce czyste przepływali wody
I z radością ryb pełne ciągnęli niewody.^()
Ich głos echa bliskości w ciągłe wprawiał grzmienie,
Nad wodą tu, owdzie błyskały płomienie
Ogniów, które, po dziennej chcąc odpocząć pracy,
100
Zapalili do Niemna płynący wieśniacy:^()
Jak ten wieczór był piękny! lecz losie okrutny:
Byłem wesół – nazajutrz nieszczęśliwy, smutny.
9
Lecz cóż to? jakież słychać płacze i kwilenia?
Jakież łzy, jakież smutne spostrzegam odzienia?
105
To człowieka w wieczności prowadzą ustronie,^()
Co uwielbian za życia, opłakan po zgonie,
Co był sierot, ubogich, przyjaciół wsparciem,
Co nie mógł ścisnąć dzieci przed powiek zawarciem.
Tłumy ludu się snuły w milczeniu głębokiem;
110
Każden z wlepionym w trumnę, łzami zlanym okiem
Chce choć raz jeszcze miłe odebrać spojrzenie,
Co osładzało troski i nędzy cierpienie.
I ty wtenczas, księżycu, przyjemnie jak zorza
Zabłysnąłeś wśrzód nieba pysznego przestworza:
115
Chmury się rozstąpiły na twoje skinienie,
Zdawało się, że nieba otwarłeś sklepienie,
A oświeciwszy trumnę śrebrzystym promieniem,
Zdałeś się w niebo wznosić jego duszę z drzeniem.
10
Lecz księżyc zaszedł, struna zerwała się z brzękiem,^()
120
Ostatnim konającym żegnając mnie jękiem.
1825 roku, 26 marca.
Autograf pt. Księżyc datowany: „1825 roku 26 marca” znajdował się w Rękopisie nicejskim, s. 4–12. Pierwodruk: Dzieła 1949, s. 5–8.
Wiersz powstał 26 marca/7 kwietnia 1825 w Wilnie.
Tekst według DW VIII, s. 25–28.
Odmiany: Dzieła_(wr) poprawiały 12 zdajesz na wydajesz, 25 obdarowana na obdarzona, 98 tu, owdzie na tu owdzie, 107 ubogich, przyjaciół na ubogich przyjaciół. W DW VIII, s. 19 odnotowano analogiczne poprawki, ale ich nie wprowadzono; sugerowano ponadto poprawki: 20 rozjaśnia na rozświeca bądź znów na i znowu (możliwa również poprawka: się rozjaśnia na swe rozjaśnia lica), 71 spadała na upadała. Data pod wierszem – w Dzieła_(wr) i DW VIII omyłkowo: 1825 roku, 20 marca.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------