- nowość
Wiersze, poematy i Pieśni - ebook
Wiersze, poematy i Pieśni - ebook
Obszerny wybór utworów poetyckich Ezry Pounda – jednego z największych dwudziestowiecznych pisarzy języka angielskiego i bodaj najbardziej kontrowersyjnej postaci w literaturze XX w. Na tom złożyły się poezje niepublikowane dotąd po polsku w formie książkowej, a zarazem stanowiące dokładny przegląd twórczości Pounda, począwszy od jego debiutu po utwory ostatnie. Autorem wyboru oraz przekładów jest Leszek Engelking.
Spis treści
Drzewo / The Tree
Cino
Paracelsus in excelsis
Ballada o chwackim kumotrze / Ballad of the Goodly Fere
Na swoją twarz odbitą w lustrze / On His Own Face in a Glass
Francesca
Dom świetności wielkiej / The House if Splendour
Sub mare
Les Millwin
Przyjaźnie / Amities
Wiosna / The Spring
Damy / Ladies
Ione nie żyje już cały długi rok / Ione, Dead the Long Year
Vilanella: godzina psychologii / Villanelle: The Psychological Hour
Alba
Cygan / The Gypsy
Partia szachow / The Game of Chess
Provincia deserta
Pieśń rzeczna / The River Song
Wiersz pisany przy moście Ten-Shin / Poem by the Bridge of Ten-Shin
List wygnańca / Exile’s Letter
Poematy
W hołdzie Sekstusowi Propercjuszowi / Homage to Sextus Propertius
Hugh Selwyn Mauberley
Pieśni
Pieśń I / Canto I
Pieśń V / Cantro V
Pieśń VI / Canto VI
Pieśń VII / Canto VII
Pieśń VIII / Canto VIII
Pieśń XII / Canto XII
Pieśń XIII / Canto XIII
Pieśń XIV / Canto XIV
Pieśń XV / Canto XV
Pieśń XVI / Canto XVI
Pieśń XVII / Canto XVII
Pieśń XXIX / Canto XXIX
Pieśń XLIX / Canto XLIX
Pieśń CIX / Canto CIX
Pieśń CXV / Canto CXV
Pieśń CXVI / Canto CXVI
Notatki do pieśni CXVII i n. / Notes for CXVII et seq.
Objaśnienia
Posłowie
Nota o autorze
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68310-92-4 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
.
Drzewo
Stałem bez ruchu, byłem drzewem w borze,
Co wie o rzeczach dotąd niewidzianych,
O Dafne i o giętkim laurze ciała,
O parze starców, co gościnę dała
Bogom i w dąb się zmieniła i wiąz.
Lecz to nie stało się jeszcze w tej chwili,
Gdy starzy bogów uprzejmie prosili
Do serca domu, w płomienia pobliże,
Dopiero później mógł się zdarzyć cud.
Ja, tak czy owak, byłem drzewem w borze,
Pojąłem to, co drzewo pojąć może:
Rzeczy, co dla mnie czczym wymysłem były.
.
Cino
Włochy, Kampania 1309, na gościńcu
Fuuu! Kobiety opiewałem aż w trzech miastach,
Ale to wszystko jeden czort;
Teraz będę śpiewał o słońcu.
Wargi, słowa – i ty łapiesz je w sidła,
Wizje, słowa – i nagle są niby klejnoty,
Dziwne zaklęcia pradawnego bóstwa,
Kruki, noce, ponęta:
I oto ich nie ma;
Stały się bowiem duszami pieśni.
Źrenice, sny i wargi – i noc mija,
Raz jeszcze były na tej drodze
I oto ich nie ma.
W swych wieżach naszych już nie pomną śpiewów,
Lecz pośród wiatru rozgłośnych powiewów
Snem biegną ku nam i wzdychając,
Mówią: „Gdybyż Cino,
Ognisty Cino, co ma zmarszczki wokół oczu,
Wesoły Cino, tak skory do śmiechu,
Odważny Cino, w żartach pilny,
Subtelny, lecz wśród swoich silny,
Włóczykij w słońcu wędrujący drogą...
Gdybyż lutnista Cino był tu z nami!”.
Raz w roku, może dwa...
Mówią niepewni swego przypomnienia:
„Cino? Aaa, Cino Polnesi,
Ten śpiewak, prawda, to o niego chodzi?”
„Owszem, kiedyś chyba się minęliśmy,
Człek to zuchwały, ale...
(Och, ci włóczędzy wszyscy tacy sami),
Peste, czy to jego własne piosnki,
Czy śpiewa może cudze?
Lecz waść, o Panie, jak miasto waszmości?”
Lecz waść, „o Panie”, mój Boże, litości!
Nie ma w domu nikogo, kogo znam, o Panie,
Obyś i Ty był Cinem bez Ziemi, jak ja, nie inaczej,
O Sinistro.
Kobiety opiewałem aż w trzech miastach.
Ale to jeden czort jest w końcu.
Teraz będę śpiewać raczej
O słońcu.
...że co?... najczęściej miały oczy szare,
Ale to wszystko jeden czort... O słońcu.
„Fojbosie Apollo, rondlu stary, ty
Chwało egidy gromodzierżcy gróz,
Tarczą ze stali sinej niebo jest,
Twój blask wesoły to tej tarczy guz!
Fojbosie Apollo, o niechże twój śmiech
Stanie się naszą świetną wander-lied;
Niech blask twój troski przepłoszy i niech
Łzy deszczu pierzchną, nim nastanie świt!
Szukamy wąskich ścieżyn, nowych wciąż,
By w sadach słońca znaleźć wreszcie port...
...........................................................................
Kobiety opiewałem aż w trzech miastach,
Ale to wszystko jeden czort.
Będę śpiewać o białych ptakach
W błękitnych wodach niebios,
Obłokach, które zraszają ich morze”.
.
Paracelsus in excelsis
„Nie będąc już człowiekiem, po cóż mam udawać
Ludzką naturę lub wkładać strój nietrwały?
Znałem ludzi, o, wielu, lecz nigdy żaden z nich
Jeszcze się nie stał swobodną esencją i nigdy
Nie zmienił w żywioł tak prosty jak ten, którym jestem.
Mgła w lustrze się rozwiewa, oto widzę.
Patrzcie! Świat kształtów zapadł się, zmieciony...
Pod cienką warstwą naszego spokoju wrze zamęt ukryty,
A my, już bezkształtni, ponad kształt się wznosimy...
Nieuchwytne fluidy, które były ludźmi –
Wydajemy się posągami, w których wyniosłe cokoły
Jakaś wezbrana rzeka bije jak szalona,
I tylko w nas, w nas jednych trwa żywioł spokoju.”
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------