Wiersze zebrane - ebook
Wiersze zebrane - ebook
Konstanty Mikiewicz (1911-1935) jest dziś zapomnianym poetą i prozaikiem, którego niewielką spuścizną po tragicznej śmierci zajmował się sam Józef Czechowicz. Debiutował w 1934 roku, a swoje teksty publikował w takich pismach jak „Pion”, „Skamander” i „Wiadomości Literackie”. W wierszach z wyjątkową lekkością przedstawiał relacje z Naturą, jej czucie, jej rozumienie. Nie były mu jednak obce „cywilizacyjne sprawy”, choć to w temacie Natury mógł całkowicie rozwinąć swoją wyobraźnię i talent. W nich właśnie jego poezja staje się fantastyczna, może nawet baśniowa, niekiedy z nutką czegoś surrealistycznego. Jest tu miejsce na sielskość, na westchnięcie et in arcadia ego, nie zapominając że życie nie jest jednowymiarowe i nieuniknione są w nim rzeczy mniej piękne i po prostu trudne… Po zapoznaniu się z poezją Mikiewicza pozostaje wrażenie obcowania z osobą młodą, wrażliwą, ambitną i tragiczną. Chce się wręcz wyszeptać słowa jednego z wierszy „Jak tyś sobie cichutko zwariował”… Dziś można sobie tylko wyobrazić, w którą stronę poszłyby myśli poety i jak wpłynęłaby na nie burzliwa historia.
Spis treści
Pogoń
Kapłan
Akwarela
Chwila
Chore oczy
Jesień
Synek
Chirico
Słup telegraficzny
Głodna chata
Karzeł
Pradziad
Pamflecista
Kompozycja
W parku
W kopalni
Do Leopolda Staffa
Dziennik
Do R. O.
Tuwim
Wierzyński
Słonimski
Ligocki
Żeleński
Broniewski
Majakowski
Jesienin
Rzeka
Jabłoń
Ćmy
(Wyjącym zimnym kośćcem...)
Sen
Żołnierze
Atessie
Mojemu kalendarzowi
List
Smutek
(Płyńcie niebem...)
Miasto
Schutzbundowcy
Wisielec
Siostra
Poezja
Brzask
Ballada
(Dziś wielka niedźwiedzica...)
[List do matki]
Bohater naszych czasów
Nota wydawnicza
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8196-027-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ponad czołem noc złotodajna
zaszumiała jęków pogonią.
Hej! wyjechać mi z cichej stajni
i na wiersza gnać pędzikoniu!
Tak mnie woła chmur nietutejszość,
czarnych wiatrów tańczący wybryk!
– Czyż nie było mi snem najśmielszym
słowo w grzywę rumaczą przybrać?
Wierszu, w jaśń mnie bierz aksamitną
na księżyca brzęczące siodło!
Niech gościńce ścielą się rytmem
pod twych pęcin kopytny omłot.
A za chwilę rozpęd czupurny
włosy nasze wyciem pokocha;
drogę wskaże nam wiatrak-furiat
pod borowej groźby huk-pohuk.
Rwij po szczęścia gwiaździce złote,
po chmurowe ukojeń stropy!
Młotem kopyt w płoty-wykroty
wal galopem, galopem, galopem!
Na pohybel idącym niemrawo
wzdłużem dróg wierzbinowym babom,
hej! – daleko za sobą zostawiaj
tarabanny tumanów tabun.Akwarela
Rankiem przy chłopa krzywej chacie
zbiegły się brzozy w białych gaciach,
by jasnozwinną akwarelą
ściany i dolę mu wybielać
i tańczyć wkoło z dniem czerwcowym,
co motylami powariował.
I śmiał się złotą w słońcu mordą
z kwiatkiem idący gość-komornik,
gdy świt uplatał swą pustotą
świnkom w ogonkach papiloty,
gdy w topazowy żyta ukłon
na wróble strach szedł czarną kukłą.
Wparły się w dachu brodę chwiejną
ptaki, brzęczące barwnym sejmem;
spór wykładały żółtej strzesze,
na którym pniu się chłop powiesi,
na piersi której białej brzozy
śmierć swą rozmajta na powrozie.
A nad ptakami pulchny obłok
w błękitną ciszę wypiął odwłok
i na malarza machał głową,
by krasną chatę szedł malować,
aby ją zawiózł ludziom z miasta
w kamienny tłok, w powietrza ciasność.
Widzę cię, chato na obrazie,
jak żółwiem w ramki złote włazisz,
jak się kominem kłonisz nisko
brzóz gatkom, widzów zbiegowisku
i jak na wszystko chłodno patrzy
słup słupkiem krótszym cięty na krzyż.Chwila
Żonie mej Elince
Może jutro płaczącym jesionem
w parku ci się zielono pokłoni,
może ptaka przelotem bezgłośnym
muśnie białe zamyśleń twych krosna.
Może liści kosmatym szeptem
niepokoje we włosy ci wetka,
może w krzewy powiedzie cię milcząc
ku zatrutym jagodom wilczym –
Jedno pewne: w bukiecie ogrodu
zaczajona czeka na twą młodość.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------Nota wydawnicza
Niniejsze wydanie, zasadniczo oparte o Wiersze zebrane Konstantego Mikiewicza w opracowaniu Michała Stefańskiego (Oficyna 21, Warszawa 2016), uzupełniono o wiersz „Ballada” odnaleziony w archiwum prof. Janusza Stradeckiego (teczka nr 74), znajdującym się w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk oraz o fragment powieści Bohater naszych czasów (tytuł nadany przez wydawców) opublikowany przez Józefa Czechowicza w „Piórze” (R. 1, nr 1, kwiecień-czerwiec 1938). Treść listu Mikiewicza do matki na podstawie „Wiadomości Literackich” (nr 33/1935). Kolejność wierszy odpowiada chronologii ich publikacji. Wyjątek stanowią kończące niniejszy tom „Ballada” i „Dziś wielka niedźwiedzica...”.
W tym wydaniu uwspółcześniono pisownię i interpunkcję, zachowując jednakże niektóre osobliwości stylu autora.