Wierszownik. O snach i o tęsknotach - ebook
Wierszownik. O snach i o tęsknotach - ebook
„Wierszownik. O snach i o tęsknotach” to opowiadania przetykane poezją. Książka bardzo sensualna, przesiąknięta miłością i erotyzmem, z wieloma odniesieniami do świata mitologicznego. Poszukiwanie prawdy o sobie, o swojej gotowości na nowe uczucie i odpowiedzi na pytanie, czy afekt, który zdominował życie we wszystkich jego aspektach, to miłość prawdziwa, czy to miłość, dla której można umrzeć. Mimo zatracenia w silnych emocjach podświadomość podsuwa obrazy rzucające cień na bezsporność wartości budzącego się uczucia i pobudza do działania zdrowy rozsądek. Tylko czy z uczuciami można wygrać? Czy można sobie rościć prawo do posiadania jednego klucza do interpretacji snów i przeczuć?
Anna Sokołowska – człuchowianka, twórczyni poezji, tekstów piosenek, grafiki komputerowej, z pasją zajmuje się rękodzielnictwem, uhonorowana Specjalną Nagrodą Burmistrza Miasta Człuchowa za książkę „Przemyślnik”, promowanie miasta na arenie krajowej i aktywność na wielu polach sztuki.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67473-26-2 |
Rozmiar pliku: | 3,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Poznali się w zasadzie nie wiadomo kiedy i w jaki sposób. Chyba już się znali. Z widzenia bardziej. Ze słyszenia trochę. Kilka urywanych komentarzy w necie. Krótkie wymiany zdań. Żarty, zaczepki, dobry humor. Propozycja spotkania wypłynęła naturalnie, nie wiadomo skąd. Ekscytacja i ciekawość. I zaczęło się durnie, zaskakująco, nie tak, jak normalnie być powinno. Najpierw Ją wiozła na pociąg Jego była kochanka. Temat świeży i aż duszno było w samochodzie, żeby nie sypnąć, nie puścić pary z ust, bo jak to tak, nie na miejscu, bez lojalności jajników. Trudno. Poszło.
Pociąg tłukł się z wolna, a ekscytacja rosła. Telefony gorące były od tekstowych rozmów, głowy pełne oczekiwania. Jak się zachować, jak dobrze wypaść.
No i Ona wypadła, wręcz jak z podręcznika pod tytułem „Czego nie robić przy pierwszym spotkaniu”. Pociąg zwolnił tempo, peron, ludzie, wysiadka. Miał czekać. Czekał. Wysiadła akurat przed samym jego nosem, z buta otwierając drzwi wagonu. I tyle było z dobrego wrażenia, które chciała zrobić. Jego rozbawienie, śmiech. Jej żenada i wstyd, który ciągnął aż na dno piekła.
Tak. Tylko ja tak potrafię. Przedziwna umiejętność odwalania takich rzeczy. Zdarzeń na wskroś, które nie powinny mieć miejsca. Taki chichot losu. Cała ja.
Jednak wieczorem doznałam olśnienia. Znalazłam ten tysiąc siedemsetny brakujący puzzel, którego szukałam, który zgubiłam, przeoczyłam może, który brakujący nie pozwalał zamknąć mojej układanki w pełni. Wpasował się we mnie dokładnie, całkowicie, bez problemu. Zapełnił to wolne miejsce, które czekało, wygląda na to, że na Niego.* * *
teraz
kiedy w końcu mnie znalazłeś
nie muszę już dalej uciekać
wezmę cię za rękę
i pokażę ci mój świat
teraz
kiedy oboje wygraliśmy
i jedną ścieżką idziemy
zostańmy w tym dniu
w tej chwili zaklęci
czy to nie urocze
jak delikatnie pieści nas deszcz
jak czule skóry dotyka wiatr
wolni od złych snów
wolni od spojrzeń złych
już nic nie jest ważne
chodź
zabiorę cię do domu* * *
ile razy ten szelest znajomy
woła mnie do ogrodów namiętności…
zliczam chwile
więzione w jednej minucie
twego snu w moich ramionach
gubię rytm w tykaniu zegarów
i oddechach
nie mówię
za słowami szemrze potok myśli
co gonią się nawzajem
rozbiegane w mojej głowie
wśród szumu fal, na twojej dłoni
narodziłam się ponownie
przy muzyce szumiących
czarnych płyt
ile razy ten szelest znajomy
woła mnie do ogrodów namiętności…