- W empik go
willbe. - ebook
willbe. - ebook
Część informacji zawartych w książkach zwykle przyjmujemy do siebie, a część całkowicie odrzucamy ze względu na swoją wiedzę, doświadczenia i przekonania. Dla autora najcenniejsze jest to, że może podzielić się swoimi refleksjami. Pragnie przedstawić konkretne spostrzeżenia i wnioski, do których doszedł. Być może dzięki nim uda się kogoś skłonić do nowych przemyśleń.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8189-984-0 |
Rozmiar pliku: | 975 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Część informacji zawartych w książkach zwykle przyjmujemy do siebie, a część całkowicie odrzucamy ze względu na swoją wiedzę, doświadczenia i przekonania. Dla mnie najcenniejsze jest to, że mogę podzielić się swoimi refleksjami. Pragnę przedstawić konkretne spostrzeżenia i wnioski, do których doszedłem. Być może dzięki nim uda mi się kogoś skłonić do nowych przemyśleń.
Nie chciałem się tu zbytnio rozwodzić i ubierać konkretnych refleksji w historie, dlatego ta książka nie liczy zbyt wielu stron. Chcę, aby była krótkim i treściwym przekazem, do którego wszyscy będą mogli w każdej chwili sięgnąć.
Jeśli uznacie, że warto było zapoznać się z tą książką, a jednocześnie wiecie, że do niej nie wrócicie, bo już spełniła swoją rolę, to proszę: nie odstawiajcie jej na półkę, aby kurzyła się wraz z innymi.
Przekażcie ją dalej.Rozdział 1 Aktualna sytuacja i istnienie
To, co właśnie się dzieje, przeminie, tak jak wszystko przemija.
To nasza obecna sytuacja.
Będąc pod wpływem emocji i mając mętlik w głowie, nie przeżywamy jednak tego czasu świadomie, a jedynie egzystujemy, napędzając wewnętrzny zegar. Może coś się w naszym życiu wydarzyło, popełniliśmy jakiś błąd, jesteśmy stale niezadowoleni ze swojej codzienności, z samych siebie… I wciąż pędzimy.
Kiedy minął dzień, miesiąc, rok? Były jak chwila. Biegniemy, mając jednocześnie głupie przeświadczenie, że jesteśmy nieśmiertelni, że przecież jeszcze dziesiątki lat przed nami, że będzie czas, aby się wszystkim nacieszyć i dostrzec to, co ważne. Aby wprowadzić zmiany, doświadczać, poznawać.
Ale prawda wygląda tak: dzisiaj jesteśmy, jutro nas nie ma.
Życie jest kruche.
W całej tej egzystencjalnej gonitwie wytrącają nas z równowagi różne tematy. Pozwalamy, żeby problemy zaprzątały nam głowę, odpływamy gdzieś myślami, dając się targać emocjom. I nie doceniamy jednego — samego faktu istnienia.
Nie mam tu oczywiście na myśli stąpania po świecie i radosnego wychwalania wniebogłosy, że możemy oddychać.
Gdy mówię o istnieniu, chodzi mi o docenienie, a może nawet dostrzeżenie samej możliwości doświadczania, przeżywania, rozwoju, korzystania, poznawania, dzielenia się, służenia, współodczuwania. W momencie, kiedy zajęci jesteśmy pędem, powyższe wartości są dla nas mało istotne. Nasza głowa jest zbyt pochłonięta rolą, którą każe nam odgrywać, i zadaniami, jakie mamy do zrealizowania. Najważniejsze wydaje się to, co mamy właśnie do zrobienia i dokąd biegniemy.
Chcę jednak, abyśmy wszyscy dostrzegli, że wszystko, za czym uganiamy się na co dzień (i co sprawia, że nie uważamy się za wystarczająco dobrych), jest poza nami. Musimy wiedzieć, że to tylko rola odgrywana w społeczeństwie, to materialny, sztuczny świat: kariera, sława, status społeczny, markowe rzeczy, konsumpcjonizm — związany z podejmowaniem nieustannych starań o zdobycie wyższego statusu — wzajemne porównywanie się, wyścig, ego. Natomiast wszystko, co poza nimi, czyli natura, otoczenie, zdrowie, miłość, relacje, rozwój wewnętrzny, doświadczenia czy wspomnienia, stanowią najcenniejszą część życia.
Odpowiedzmy sobie: Czy wiemy, co się wkrótce wydarzy? Wiemy, co przyniesie jutro?
Nie wiemy. Nikt tego nie wie.
Życie pisze tysiące scenariuszy, tworzy miliony sytuacji, niesie biliony możliwości.
Jutro możemy wyjść z domu, szkoły, pracy i będzie to nasze ostatnie wyjście. Jutro możemy poznać kogoś, kto nas zauroczy. Jutro ktoś z naszych bliskich może odejść. Jutro… jutro… jutro… I takich historii możemy stworzyć dziesiątki, i wszystkie te scenariusze mogą być realne, bo to samo życie. Ogromna studnia bez dna, za to pełna możliwości i sytuacji, które mogą nas spotkać. Zmierzam do tego, że tracąc kontakt ze swoim życiem, zamartwiając się obecną sytuacją, problemami, stanem, który i tak przeminie, zmieni się, tracimy to, co najistotniejsze, a mianowicie odczuwanie. Świadomość tego, że w ogóle istniejemy, kontakt z tym, co się wokół nas dzieje, i tym, co jest dla nas cenne, a przemija. Z głową pełną myśli, wyrzutów sumienia, refleksji, rozgoryczenia, będąc w emocjach, pozostajemy obok tego wszystkiego.
I tak naprawdę nie istniejemy — niby jesteśmy, egzystujemy, poruszamy się, ale co to ma wspólnego ze świadomym odczuwaniem, byciem?
Jest wielka różnica między ŻYĆ a BYĆ.
Bądźmy, świadomie odczuwajmy, że istniejemy, a nada to sens naszemu życiu, przyniesie spełnienie oraz spowolni mijający czas.Rozdział 2 Myśli
W pozytywnym myśleniu nie chodzi o to, aby włożyć różowe okulary i gnać przez życie z nieograniczonym optymizmem. Należy patrzeć na życie realnie i kalkulować zagrożenia, ale też nie musimy karmić się złymi myślami. To my nimi zarządzamy i zawsze mamy wybór. Nasze myśli mają przełożenie na naszą rzeczywistość, na naszą codzienność. Można to porównać do treningu siłowego. Chodząc na siłownię i trenując odpowiednią partię mięśni, doprowadzamy do ich rozwoju, co później odzwierciedla się w naszej koordynacji, sile czy kondycji.
Wyobraźmy sobie teraz, że codziennie odbywamy wewnętrzny trening siłowy w postaci nieustannego powtarzania negatywnych myśli. Działając tak, zaczynamy rozwijać i rozmnażać neurony, a z nimi przekonania, które rosną w negatywną siłę. To przekłada się na brak wiary i pewności siebie, na błędne decyzje. Ma to odzwierciedlenie w naszej rzeczywistości, bo zaczynamy przyciągać do siebie sytuacje, ludzi, rzeczy, o których nieustannie myślimy — tylko to dostrzegamy, ponieważ tak ukierunkowaliśmy własne myśli. Wyrabiamy wewnątrz siebie soczewkę, poprzez którą skupiamy takie, a nie inne możliwości. Stajemy się ślepi na całą pozytywną resztę. Nie dostrzegamy pojawiających się okazji. Nie podejmujemy decyzji, które mogłyby coś zmienić. Nie pojawiają się nowe myśli, które odbiegałyby od przyjętego negatywnego schematu. Z fundamentu myśli, jakie pielęgnujemy, rodzi się przeogromna liczba następstw.
Myśli mają moc tworzenia, ale i moc destrukcji, która potrafi powalić najsilniejszych z nas. Nasze ponure myśli będą przybierać na sile, jeśli codziennie będziemy myśleć w negatywny sposób.
Trudno wytłumaczyć sposób oddziaływania naszych myśli. Podobnie jak trudno wyjaśnić niezorientowanej w temacie osobie, jak to możliwe, że ktoś mówiący do mikrofonu w stacji nadawczej jest słyszany przez miliony słuchaczy radia w samochodach. Albo w jaki sposób płyta CD przechowuje głos, który w dowolnym momencie może zostać odtworzony. Albo jeszcze jak to się dzieje, że ktoś szepczący do telefonu jest słyszany przez drugą osobę tysiące kilometrów dalej.
Te i inne na pozór skomplikowane procesy mają przełożenie na naszą codzienność, mimo że większość z nas nawet nie usiłuje zrozumieć, w jaki sposób działają. Nie przykładamy do tego większej wagi, nie zagłębiamy się we wzory i tony książek ze skomplikowanymi teoriami, bo dla nas ważne jest jedynie działanie rzeczy codziennego użytku.
Analogicznie nie zagłębiamy się w wiedzę na temat myśli i ich przełożenia na jakość naszego życia. Może brakuje nam naukowego potwierdzenia ich wpływu — nie uczą nas tego w szkołach, nie mówią o tym w radiu, nie odczuwamy szybko efektów działania myśli.