Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

William Wilson - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

William Wilson - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 149 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nie­chże mi wol­no bę­dzie do cza­su na­zy­wać się Wi­lia­mem Wil­so­nem.

Rze­czy­wi­ste moje na­zwi­sko nie po­win­no po­ka­lać le­żą­cej oto przede mną, nie­tknię­tej jesz­cze kar­ty. Na­zwi­sko owo aż na­zbyt czę­sto było przed­mio­tem wzgar­dy i lęku – źró­dłem wstrę­tu dla mo­jej ro­dzi­ny. Czy­liż wzbu­rzo­ne wi­chry nie otrą­bi­ły bez­przy­kład­nej hań­by tego na­zwi­ska aż po naj­dal­sze krań­ce kuli ziem­skiej? O, naj­sa­mot­niej­szy ze wszyst­kich wy­gnań­ców! Czy­liż nie umar­łeś na za­wsze dla świa­ta – dla jego za­szczy­tów, dla kwia­tów, dla zło­cą­cych się uro­jeń? I czy­liż chmu­ra gę­sta, po­nu­ra i bez­kre­sna nie za­wi­sła na wie­ki po­mię­dzy two­ją na­dzie­ją a nie­bem? Gdy­bym mógł na­wet, nie chciał­bym za­wrzeć dzi­siaj w tych kar­tach wspo­mnie­nia ostat­nich lat trud­nej do opi­sa­nia nę­dzy du­cha i nie­prze­ba­czal­nej zbrod­ni. Ta ostat­nia epo­ka mego ży­cia spię­trzy­ła aż po kres osta­tecz­ny ilość hań­bią­cych mię wy­stęp­ków i pra­gnę je­dy­nie okre­ślić źró­dło ich po­cho­dze­nia. Jest to na ra­zie mój za­miar wy­łącz­ny. Lu­dzie za­zwy­czaj nik­czem­nie­ją stop­nio­wo. Co do mo­jej oso­by – wszyst­ka cno­ta w oka­mgnie­niu, znie­nac­ka opa­dła ze mnie jako płaszcz. Od tu­zin­ko­wej mniej wię­cej roz­pu­sty sied­mio­mi­lo­wym kro­kiem prze­rzu­ci­łem się w świat zmór bar­dziej niż he­lio­ga­ba­lo­wych. Po­zwo­lę so­bie w ca­łej roz­cią­gło­ści opo­wie­dzieć, jaki traf, jaki je­dy­ny w swym ro­dza­ju mus pchnął mnie ku owym upad­kom. Zbli­ża się śmierć i cień, któ­ry ją po­prze­dza, na­ka­zem uci­szeń do­się­gną mego ser­ca. W mym po­cho­dzie po­przez do­li­nę mro­ków po­żą­dam współ­czu­cia – chciał­bym rzec – mi­ło­sier­dzia mych bliź­nich. Pra­gnął­bym ich prze­ko­nać, że by­łem po­nie­kąd nie­wol­ni­kiem oko­licz­no­ści, któ­re się wy­my­ka­ją wszel­kim do­zo­rom ludz­kim. Ży­czył­bym, aby w szcze­gó­łach, któ­re im po­dam, wy­kry­li na moją ko­rzyść pew­ną ma­lucz­ką oazę prze­zna­cze­nia wśród Sa­ha­ry zgróz.

Chciał­bym, aby uzna­li, że cho­ciaż ten pa­dół sły­nie z wiel­kich po­kus, nikt do­tąd nig­dy nie był ku­szo­ny w ten spo­sób i bez wąt­pie­nia nig­dy w ten spo­sób nie uległ. Czyż nie dla­te­go, iż nikt nig­dy nie do­znał tych sa­mych cier­pień? Za­praw­dę – czy­liż nie ży­łem we śnie? Czy­liż oto nie ginę, jako ofia­ra zgro­zy i ta­jem­ni­cy naj­dzi­wacz­niej­szej ze wszyst­kich zmór pod­księ­ży­co­wych? Je­stem po­tom­kiem rasy, któ­rą za­wsze wy­róż­niał tem­pe­ra­ment zdol­ny do przy­wi­dzeń i ła­two za­pal­ny, i pierw­sze lata mego dzie­ciń­stwa są już do­wo­dem, żem cał­ko­wi­cie odzie­dzi­czył ce­chy mego rodu.

Z bie­giem cza­su ce­chy owe za­ry­so­wa­ły się do­sad­niej i z wie­lu po­wo­dów sta­ły się dla mych przy­ja­ciół przed­mio­tem po­waż­nych nie­po­ko­jów, a dla mnie – źró­dłem istot­nych krzywd. Sta­łem się – sa­mo­wol­ny, po­chop­ny do naj­dzik­szych wy­bry­ków. Od­da­łem się na pa­stwę naj­bar­dziej nie­po­skro­mio­nym na­mięt­no­ściom. Ro­dzi­ce moi – lu­dzie sła­be­go cha­rak­te­ru, do­tknię­ci na do­miar udrę­ką przy­ro­dzo­nych i or­ga­nicz­nych nie­do­bo­rów, nie­wie­le mo­gli przed­się­wziąć dla przy­tłu­mie­nia złych skłon­no­ści, któ­re zdra­dza­łem. Nie za­nie­dba­li ze swej stro­ny kil­ku sła­bych i nie­traf­nych wy­sił­ków, któ­re się zgo­ła roz­mi­nę­ły z za­mia­rem i za­koń­czy­ły cał­ko­wi­cie moim try­um­fem. Od­tąd sło­wo moje sta­ło się w domu – roz­ka­zem, i w wie­ku, gdy dzie­ci jeno wy­jąt­ko­wo po­zby­wa­ją się swych wę­dzi­deł, przy­zna­no mi wol­ną wolę i sta­łem się pa­nem mych wszyst­kich, z wy­łą­cze­niem imie­nia – czyn­no­ści.

Pierw­sze moje z ży­cia szkol­ne­go wra­że­nia wią­żą się z ob­szer­nym a dzi­wacz­nym bu­dyn­kiem w sty­lu Elż­bie­ty, w głu­chym za­kąt­ku An­glii, stroj­nym w nie­zli­czo­ność ol­brzy­mich, sę­ko­wa­tych drzew, a któ­re­go wszyst­kie do­mo­stwa były wy­jąt­ko­wo za­mierz­chłe. I, do­praw­dy, owo czci­god­ne a sta­ro­żyt­ne mia­stecz­ko było po­do­bi­zną ma­rzeń i miej­scem ocza­ro­wań du­cha. I na­wet w tej chwi­li udzie­la się mej wy­obraź­ni ożyw­czy dreszcz jego do głę­bi cie­ni­stych alei, i od­dech mój na­peł­nia się po­wie­wem jego ty­sięcz­nych ga­jów, i do­tąd jesz­cze z nie­wy­tłu­ma­czo­ną roz­ko­szą drżę na wspo­mnie­nie pier­sio­wych a głu­chych brzmień dzwo­nu, któ­ry co go­dzi­na swym na­głym a gder­li­wym po­ry­kiem roz­szar­py­wał ci­szę mgli­stej at­mos­fe­ry, kędy drą­ży­ła się drze­mo­tą zdję­ta dzwon­ni­ca go­tyc­ka, cała zę­ba­mi ozdob­na.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: