- W empik go
Wioska: Sielanka - ebook
Wioska: Sielanka - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 194 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
J. I. Kraszewskiego.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
Warszawa dnia 3 (15) Maja 1858 r.
Cenzor, Radca Dworu . Stanisławski.
Rysunki Kostrzewskiego, drzeworyty lipskie i Drążkiewicza.
Warszawa.
Nakładem i drukiem Józefa Ungra, przy ulicy Krakowskie-Przedmieście, w domu PP. Wizytek, Nr. 34 (390).
1859.I.
Wiosko! tyla już listy śpiewana złot
Coś piersią swą pokoleń wykumiła
Obrazie raju na wyklętej ziemi,
Któraż cię pieśń wyśpiewa w krasie twej i sile?
Któż cię zna i tak kocha, jak ukochać trzeba,
{Spichrzu cichego szczęścia i zdrowego chleba!
Wierna piastunko, coś nam podwójny karm dala,
Poezję twą dla duszy i chleb twój dla ciała;
Matko! której się dzieci niewdzięczne zaparły,
Coś po wiekach olbrzymów zeszła dziś na karły,
Zapomniana, ukryta w twe snopy i drzewa,
Siedzisz dziś smutna, nikt ci twej chwały nie śpiewa.
Siedmią rzek oddzielona, siedmią gór zakryta,
A jak dziecię w kolebce śmiejąca się, młoda,
Przez synów marnotrawnych zostałaś zabyta,
Głos twój już ich nie wabi, nie nęci uroda.
Mieszkańców grodów wrzawy, grodów pełnych błota.
Na łono starej matki nie przygna tęsknota.II.
Cisza, spokój nad tobą, niebo lazurowe,
Dokoła drzemią łąki, drzemią pola płowe;
Uśpione długich wieków nieprzerwaną ciszą,
Kłosy na łanach, drzewa w lasach się kołyszą,
I rzeki drzemiąc płyną. Dym chaty wieśniaczej
Wolno, wstęgą modrawą ku niebu się wspina,
Słychać jak senne pieśni posępne oraczy,
Którym lasy wtórują, góra i dolina.
Cisza! ptak tylko jeden coś z wieśniakiem śpiewa,
A słuchaczem ich niebo, wiatr, który powiewa,
I las co szumieć przestał i kamień omszony,
I obłok co z zamorskiej przywędrował strony –
One ich rozumieją, bo pomiędzy niemi
Trwa jeszcze stary związek wszystkich dzieci ziemi.
Jak tu myślić swobodnie! jak tu dumać miło!
Lata by się tęskniło i wieki prześniło,
A dzwon który starcowi na pogrzeb zadzwoni
Ledwieby dumę ściągnął z pomarszczonej skroni.
Życie tu jak rzek wody upływa leniwo,
Te co widziały zasiew, czekają na żniwo,
A tak miło w tym kątku każdej żywej duszy,
Że więcej nic nie pragnie, za nic się nie ruszy.
Spokój to! tylko spokój, – nie mów o weselu,
W głębi tej długiej ciszy śpią boleści wielu,
Ale i boleść tutaj przytula się skrycie,
By się głosem jej jęku nie zatruło życie.
Pod zielonemi drzewy zżółkłe liście leżą,
Na cmentarzu połowa tych wieśniaczych rodzin,
A ileż serc zranionych pod spiętą odzieżą!
Ile u stóp tych ludzi gorzkich legło godzin!III.
Ale patrzmy na wioskę… ona jeszcze drzemie,
W mgłach i dyniach spowita jak dziecię w kolebce,
Uśmiechniona pogląda na rodzoną ziemię,
I coś do niej pocichu, by do matki szepce…
Strumień stanął na łące podsłuchać rozmowy,
I brzozy się z za brzegów przegięły ciekawe,
Białe swoje kibicie, warkocze i głowy
Schylając aż nad wodę i kwiecistą trawę.
Wszystko tu jeszcze splotem rodzinnym ujęte,
Ludzie ze zwierzętami i ziemia i niebo,
Nierozerwane trwają owe węzły święte,
Które mędrków są śmiechem, wieśniaków potrzebą.
Wszystko się tu rozumie, bo miłość jedno czy
Co Bóg stworzył przy sobie na wspólne pożycie,
Jak pies panu tak chłopek niebu patrzy w oczy,
I z każdą gada gwiazdką na niebios błękicie.
Wnijdź na wzgórze i spojrzyj na rozłóg zielony,
Czarne wioski, kościołki, lasy i zagony,
Na łąkę, srebrną rzeczkę co się wije kreto
Jak białym pasem ujętą:
Spojrzyj i, powiedz: jestże w Bożym świecie
Co milszego nad wioskę, naszej ziemi kwiecie?
Jestże kątek którybyś powitał z zapałem,
Jakeś ty ją wygnaniec witał sercem całem?IV.
Ja kiedy się zadumam nad wsią naszą starą,
A spojrzę po mogiłach co sterczą na wzgórzach,
Nieraz mi widok złoty mgłą łez zajdzie szarą,
I odżyją te lata co w wojnach i burzach
Piastowały to dziecię do nieznanycli losów,
A zpod ziemi tysiące odzywa się głosów,
I znad drzew ptacy pieśnią wtórują im starą,
I dąb rai opowiada co widział przed wieki;
Wstaje przeszłość z grobowca zolbrzymioną marą.,
A oczom się kraj zmarłych odkrywa daleki.