- W empik go
Witraż. W poszukiwaniu tożsamości. O dzieciach i sierotach wojennych - ebook
Witraż. W poszukiwaniu tożsamości. O dzieciach i sierotach wojennych - ebook
Autor był sierotą wojenną. Jedną z około 400 tysięcy innych, jemu podobnych. Szczególność jego sieroctwa polegała na tym, że nie wiedział, kim jest – Polakiem czy Niemcem? Kiedy się urodził? Data urodzenia została wybrana przez dom dziecka jako jedna z dwóch możliwych. Jak się nazywał? W użyciu była wersja nazwiska, którą sam sobie poprawił, gdy nadarzyła się ku temu sposobność. W wieku 18 lat otrzymał poświadczoną sądownie metrykę, do której wymyślił wszystkie niezbędne dane. Jego książka stanowi rzadki dokument codziennego życia ostatnich świadków tamtych czasów – sierot, dla których prawdziwym domem stały się domy dziecka wczesnego PRL.
Jednocześnie Witraż… jest książką, która tworzy niezwykłą, wszechstronną panoramę wojennej historii dzieci. Michał Christian zaczął bowiem dociekać swojej tożsamości i szeroko zakrojone poszukiwania stały się częścią książki. Przedzierał się przez literaturę i archiwalia, docierał do wielu osób. Poszukiwania prowadził wszędzie tam, gdzie w czasie wojny aresztowano, rozstrzeliwano i wywożono ludność polską. Tam, gdzie mogły rodzić się lub przebywać sieroty – w Lebensbornach, w niemieckich domach publicznych i obozach koncentracyjnych. W jednym ze śląskich Polenlagrów natrafił na „swój” ślad. Był to wąski, wysoki i kolorowy witraż zakończony gotyckim ostrołukiem. Swoista pieczęć, która się odcisnęła w jego umyśle, gdy był maleńkim dzieckiem. Poszedł tym tropem. Przez cztery lata poszukiwań wniknął w wojenną tragedię ludzi i niewyobrażalną gehennę dzieci. Nasuwa się myśl, że to bardziej ich losy śledził, aniżeli szukał siebie. A jednak! Udało mu się odnaleźć ślady swoich korzeni.
Spis treści
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-3282-6 |
Rozmiar pliku: | 6,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Biuro Informacji i Poszukiwań
Polskiego Czerwonego Krzyża
WSTĘP
Byłem sierotą. Sierotą wojenną. Rok urodzenia 1941 lub 1942. Dokładna data urodzenia nie była pewna – tak mi mówiono. O swoich rodzicach nie wiem nic. Nie wiem, kiedy i gdzie się urodziłem. Nie wiem i nie bardzo jestem przekonany, że dobrze by było, gdybym dowiedział się, kim oni byli. Mimo to rozpoczynam poszukiwania swoich korzeni. Nazwisko też nie jest pewne. Od dziecka moje nazwisko zapisywano jako Chrystian, a w pełnym komplecie Michał Krzysztof Chrystian. Na co dzień wołano na mnie Krzysiek. Wychowałem się i wykształciłem w Polsce, mówię po polsku, więc mogę powiedzieć, że jestem Polakiem. Choć tak naprawdę jest mi to zupełnie obojętne, kim jestem. Gdyby nagle, podczas moich poszukiwań, okazało się, że jestem Francuzem, Czechem, Austriakiem, Holendrem lub Szwedem, nie obraziłbym się. Gorzej, gdyby okazało się, że jestem Niemcem. I nie daj Boże, jeszcze na dodatek synem esesmana lub gestapowca. A to wszystko jest nie tylko możliwe, ale i jak najbardziej prawdopodobne.
Mojemu koledze z Domu Dziecka w Pieszycach1, który przybył do nas w wieku 13 lat, a pochodził z Mazowsza, rzuciło się w oczy, że wiele dzieci musiało być pochodzenia niemieckiego. Nie tylko z uwagi na posiadane nazwiska (choć były one w zapisie i w wymowie spolszczone), ale dlatego, że te dzieci wypowiadały chropowate niemieckie „r”. Przyznam się, że ja też do osiemnastego roku życia nie potrafiłem wymawiać poprawnie polskiego „r”. Ponieważ w młodości bardzo wstydziłem się tego niemieckiego „r”, przy każdej okazji, gdy byłem sam, ćwiczyłem prawidłową wymowę tej litery, recytując wkoło wierszyk: „czarna krowa w kropki bordo gryzła trawę kręcąc mordą”.
Ale co ja mam właściwie do Niemców? To zależy, co przez to pytanie rozumieć. Ogólnie szanuję Niemców za ich kulturę, gospodarność, technikę, organizację, ład, porządek i czystość oraz za to, że wydali wielu wspaniałych ludzi kultury i nauki: poetów, pisarzy, kompozytorów, a w szczególności matematyków. Gorzej o nich sądzę, gdy pomyślę o ich barbarzyństwie wojennym. Jeśli chodzi o współczesnych obywateli Niemiec, to nie mam zbyt dobrze wyrobionego zdania.
Byłem w Niemczech tylko przelotnie – nazwijmy to w podróżach służbowych – a to za mało na jednoznaczne osądy. A jednak... niesmak pozostał. Było to w latach 90. XX wieku, w czasach obowiązujących paszportów. Zawsze przed wyjazdem do Niemiec uczyłem się kilku podstawowych zdań, typu: dzień dobry, bardzo przepraszam, czy jest wolny pokój?, jak dojechać do...? Podczas pierwszej mojej podróży, gdzieś w pobliżu zachodniej granicy Niemiec, szukałem pokoju w hotelu w napotkanym mieście. Posłużyłem się kilkoma, wyuczonymi niezbyt dokładnie zdaniami niemieckimi. Młody człowiek w recepcji zorientował się, że jestem Polakiem i potraktował mnie bardzo źle i niegrzecznie. Zirytowany, zwróciłem się do niego po francusku – właściwie to wrzasnąłem – bo ten język dwadzieścia lat temu znałem bardzo dobrze. Nastąpiła gwałtowna i niesłychana zmiana w zachowaniu chłopaka. Młody człowiek stanął na baczność i z rękami „po szwach” zaczął coś szybko „szwargotać”. W końcu zaczął mówić po francusku, strasznie kalecząc ten piękny język. Znalazł się dla mnie wygodny pokój. Młody człowiek usłużnie podźwigał mój bagaż do pokoju. Pomyślałem wtedy, że ten młodzieniec nie lubi Polaków i na dodatek jest na tyle bezczelny, że to zademonstrował. Potem już zawsze w podróżach po Niemczech używałem języka francuskiego. Pamiętam, jak pewnego razu, w dużym mieście blisko ich granicy zachodniej, wjechałem na parking pod rondem w centrum miasta. Zaparkowałem auto i chciałem wyjść z tego podziemnego parkingu w taki sposób, aby znaleźć jakąś tam Strasse. Rozglądnąłem się za jakimś dobrze ubranym mężczyzną, bo to mogłoby rokować, że jest człowiekiem wykształconym i może znać francuski. Dojrzałem takiego. Nienaganny dżentelmen pod krawatem. Zagadnąłem go po francusku, jak znaleźć ulicę taką a taką. Dżentelmen, mimo że wcześniej kierował się w stronę innego wyjścia, poszedł ze mną w przeciwnym kierunku, wyprowadził mnie z tych podziemi na słońce i wskazał szukaną ulicę. Miałem wrażenie, że jeszcze chciałby ze mną porozmawiać, bo brał mnie za Francuza. Nie wiem, jak by się zachował, gdyby okazało się, że jestem Polakiem.
Nie odpowiedziałem jeszcze do końca na pytanie, które sam sobie postawiłem: co ja właściwie mam do Niemców? O tych Niemcach, którzy wywołali II wojnę światową i spowodowali śmierć około 72 milionów ludzi, myślę jak najgorzej. Podczas pisania książki zmuszony byłem do starannego zapoznania się z tematem okupacji Polski podczas II wojny światowej. Gdybym kulturalnemu, nieświadomemu faktów Niemcowi opowiedział o tym, jak jego rodacy podczas wojny poniżali Polaków, jak ich traktowali, jak ich okradali, to z pewnością ów kulturalny człowiek zwątpiłby w swoją kulturę, a nawet w swoje i swoich rodaków człowieczeństwo. O tym właśnie chciałem też w tej książce napisać, choć nie jest to dokładnie na temat. Mam zamiar pisać o sierotach wojennych.
Poszukiwania moich korzeni zmusiły mnie do przestudiowania dziesiątków ludzkich historii. Przedzierałem się przez literaturę, dokumentację i archiwa, docierając do wielu osób. Poszukiwania prowadziłem w całej Polsce, wszędzie tam, gdzie w czasie wojny miały miejsce aresztowania, rozstrzeliwania i wywózki ludności polskiej – na Pomorzu, w Wielkopolsce, na wschodnich obrzeżach Śląska, na ziemi żywieckiej i zamojskiej. Szukałem też – siebie lub rodziców – w wojennym Breslau, a także w obozach koncentracyjnych w Auschwitz, Dachau i Stutthofie. Zadałem sobie pytanie, czy w hitlerowskim KL Auschwitz rodziły się dzieci i czy ja mogłem w nim przebywać. Zamieszczam więc w książce opisy losów dzieci, które były w tym kacecie. Te historie opowiedziane są cytatami wziętymi z relacji ich matek.
Podczas moich poszukiwań starałem się dotrzeć wszędzie tam, gdzie mogły urodzić się lub przebywać sieroty. Opisałem więc organizacje, które zajmowały się kradzieżą i germanizacją polskich dzieci – NSV (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt – Narodowosocjalistyczna Opieka Społeczna) i Lebensborn. Z konieczności zająłem się niemieckimi domami publicznymi i tak zwanymi puffami w obozach koncentracyjnych, bo tam także rodziły się dzieci, późniejsze sieroty.
Obce brzmienie mego nazwiska skłoniło mnie nie tylko do poszukiwań w przedwojennym Breslau, zająłem się także obcymi kolonistami w Polsce.
Opisałem również miejsca, w których przetrzymywano polskie rodziny wyrzucone z ich własnych domów, czyli Polenlagry na Śląsku. Wydaje mi się, że w jednym z tych Polenlagrów natrafiłem na swój ślad. Tym śladem jest swoista pieczęć, która została odbita w moim umyśle, gdy byłem jeszcze bardzo malutkim dzieckiem. Jest nią wspomnienie niezmiernie wąskiego, wysokiego i kolorowego witrażu, zakończonego gotyckim ostrołukiem. Taki witraż znajdował się w Lyskach koło Rybnika, w jednym ze śląskich Polenlagrów.
Przez ostatnie cztery lata poszukiwań wniknąłem w wojenną tragedię ludzi i niewyobrażalną gehennę dzieci. W końcu rozwikłanie zagadki mojego pochodzenia przestało być najważniejsze. Najważniejszą rzeczą stały się same poszukiwania i opisanie rzeczywistości, w jakiej miałem się znaleźć po moim urodzeniu. Tą rzeczywistością były warunki do życia, jakie hitlerowcy stworzyli ludziom w okupowanej Polsce. Ciągle zadziwia mnie to, że żyję i że jako niemowlak przeżyłem jednak wojnę.
Książkę osnułem wokół dwóch planów powiązanych motywem poszukiwania swojej tożsamości. Jest to plan historii osobistej i plan wojennych cierpień dzieci i sierot. Odpowiada temu podział na dwie części: „Domy dziecka” i „Moje poszukiwania”. Książka jest nasycona informacjami historycznymi, które dla jasności narracji przesunąłem do Aneksów na końcu książki. W żadnym wypadku moja książka nie jest jednak pracą naukową. Została opatrzona przypisami, aby uwiarygodnić przekaz, lecz niezainteresowany nimi Czytelnik może je po prostu pominąć. Czytelnik może też pominąć Aneksy. Mam nadzieję, że poprzez narrację osobistych poszukiwań książka w skromnym wymiarze spełni wymagania popularyzatorskie historii czasów wojny i pierwszych kilkunastu lat powojennych.
1 Powiat wałbrzyski.SPIS TREŚCI
WSTĘP
DOMY DZIECKA
Pierwszy ślad w pamięci
Wielka Osina
Niemcza
Miszkowice
Szkoła podstawowa
Pieszyce
Koledzy z PDDz odnaleźli mnie w Krakowie
Losy Romka
Odwiedziny w PDDz w Pieszycach
Wracam do poszukiwań swoich korzeni
Rodzice Pękalów
Matka Arego
Ojciec Sauera i rozmowy o służbie wojskowej
Sprawdzenie mego pacyfizmu w praktyce
Relacja Jania
Nauka altruizmu
Nauka odwagi
Kradzież chleba
Zachciało mi się jabłek
Gangi kiboli
Matematyka
Karanie krnąbrnych dzieci
Kradzieże
Lucynka
Zabawa i rozdawanie nagród
Sieroty greckie i macedońskie
Nauka jazdy
Wzorowe ogrodnictwo
Wstydliwe znalezisko w spodniach kierownika
Technikum Samochodowe w Strzelinie
Wybór studiów
O nauczycielach matematyki i nie tylko
Bóle głowy
Egzaminy wstępne na studia
Historie wojenne Zygmunta Szyla
Pierwsza wersja Szyla
Druga wersja Szyla
Trzecia wersja Szyla
Moja zmyślona metryka urodzenia
Historia Arego Glunda
Niemcy po I wojnie światowej
Domy publiczne w III Rzeszy
Puffy w obozach koncentracyjnych
Lebensborn e.V. (Źródło Życia)
Dzieci urodzone przez kobiety wysłane na roboty przymusowe do Rzeszy
Dzieci urodzone w obozach pracy lub obozach koncentracyjnych
MOJE POSZUKIWANIA
Poszukiwanie witrażu
Polenlagry
Pogrzebień (Kornowac) – Polenlager nr 82
Polenlager w Lyskach – Polenlager nr 56
Inż. por. Tadeusz Kłapica-Karwowski
Remki
Leszno
Grupa Ordona
Odnalazłem swoją wychowawczynię
Losy Mieczysława Cetnika
Wycieczka do Wielkiej Osiny
Teleradiestezja
Akcja „Oderberg”
Potulice
Puszczykowo
Brochów
Bruczków
Podróż na Śląsk i do Wielkopolski
Bałdowice
Kalisz
USC w Perzowie
Chrzczenie dzieci w Sycowie podczas okupacji
Dwie historie miłosne z czasów wojny
Pierwsza historia miłosna
Druga historia miłosna
Druga podróż do Bałdowic i Lewina Brzeskiego
Znowu Lyski
Tęgie lanie
Bardo Śląskie
Poszukiwania w IPN
Rozwiązanie zagadki grobu Anny Radzioch
Tragedia w Łęgu
Poszukiwania w Łódzkiem
Poszukiwania na Pomorzu
Jeszcze jeden domniemany scenariusz moich losów
Christian Gustav w KL Stutthof
Ewakuacja obozu
Breslau
Bilans
Dzieci w KL Auschwitz
Nakło Śląskie
Dzieci Zamojszczyzny
Znalazłem swoje korzenie
Najpierw o Menonitach
Jeszcze o obcym osadnictwie na terenie Polski
ANEKSY
1. Akcja „Oderberg”
2. Losy Alojzego Twardeckiego
3. Doktor Franciszek Witaszek i jego córki
4. Losy Jana Dopierały
5. Sieroty greckie i macedońskie
6. Polityka demograficzna Himmlera
7. Listy do Hitlera
8. Wysiedlenia Polaków
9. Wysiedlenia z ziemi żywieckiej – Aktion Saybusch
10. Werwolf
11. Volkslisty – listy DVL
12. Zbrodnia w Piaśnicy
13. KL Auschwitz
14. Wysiedlenia na Zamojszczyźnie
Mapy
Bibliografia
Spis ilustracji
Indeks nazwisk