Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Wizualizacja - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
31 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wizualizacja - ebook

Wizualizacja jest niezwykle potężną techniką rozwoju osobistego. Stosowany zarówno przez wysokiej klasy sportowców przed zawodami, jak i przez terapeutów w celu wspomagania leczenia, dostarcza nie tylko obrazu celu, który należy osiągnąć, ale także środków do jego osiągnięcia.

Wyobrażając sobie siebie na kolejnych etapach działania, dojdziemy do osiągnięcia naszych celów, niezależnie od tego, czy będzie to rozwój jakiejś cechy, modyfikacja zachowania czy nauka nowych umiejętności.

Został on uzupełniony przykładami i tekstami wprowadzającymi, aby ułatwić zrozumienie osobom niebędącym specjalistami. Liczne ćwiczenia i pełny rozdział poświęcony ćwiczeniu pamięci pozwolą czytelnikowi zastosować tę technikę w życiu codziennym.

Pionierska książka o wizualizacji, przybliża zarówno teoretyczne metody, jak i praktyczne ćwiczenia.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-17608-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD TŁUMACZA

Książka ta należy do dzie­dziny, któ­rej twórcy rzu­cają nam wyzwa­nie. Wyzwa­nie to doty­czy prze­ję­cia „w swoje ręce” odpo­wie­dzial­no­ści za jakość wła­snego życia, za stan naszego ducha, umy­słu i ciała. Mówię o „wyzwa­niu”, ponie­waż cho­dzi tu rze­czy­wi­ście o obu­dze­nie poczu­cia god­no­ści osoby, zerwa­nie z powszechną ten­den­cją szu­ka­nia przy­czyn zda­rzeń na zewnątrz. „Taki los”, „pech”, „fatum” – to nie­zwy­kle czę­ste słowa poja­wia­jące się w języku codzien­nych roz­mów mię­dzy ludźmi. Wystar­czy zapy­tać leka­rzy, by usły­szeć, o ileż chęt­niej ludzie się­gają po leki, ani­żeli zmie­niają dietę czy tryb życia. Nawet bar­dzo silne pra­gnie­nia este­tyczne, takie jak poprawa wyglądu lub utrata nad­wagi, zdu­mie­wa­jąco rzadko mobi­li­zują do wła­snej, sys­te­ma­tycz­nej aktyw­no­ści w rodzaju gim­na­styki czy innych form ruchu. Jakby brak było wiary we wła­sne moż­li­wo­ści zmiany. O ileż łatwiej „wziąć” tabletkę i „pod­dać się” lecze­niu. Nie ma jed­nak table­tek na tzw. pecha lub zły los, są też pro­blemy i cho­roby, wobec któ­rych tabletka jest nie­sku­teczna lub co naj­mniej nie­wy­star­cza­jąca. A jed­nak ist­nieje moż­li­wość zmiany. Jej tech­niki są liczne. Nie­które z nich poznamy dzięki lek­tu­rze niniej­szej książki.

Jej autor François Paul-Caval­lier jest zna­nym, rów­nież w Pol­sce, psy­cho­te­ra­peutą i tre­ne­rem o sze­ro­kim, huma­ni­stycz­nym spoj­rze­niu na czło­wieka i jego roz­wój. Należy on do tej grupy prak­ty­ków, któ­rzy bez waha­nia się­gają do naj­bar­dziej zawi­łych pro­ble­mów ludz­kiej duszy – od poczę­cia aż do śmierci – i nie wahają się czer­pać z róż­nych dzie­dzin wie­dzy psy­cho­lo­gicz­nej i filo­zo­ficz­nej, nie bojąc się oskar­że­nia o eklek­tyzm. Jego sze­roka wizja nie tylko tajem­nicy sensu ludz­kiego ist­nie­nia, ale i sku­tecz­no­ści dzia­ła­nia jako tera­peuty, popchnęła go do pro­pa­go­wa­nia idei więzi i roz­woju poza gra­ni­cami Fran­cji, a szcze­gól­nie tam, gdzie „znie­wo­le­nie” i „odpod­mio­to­wie­nie” prze­pla­tało się z poczu­ciem bez­na­dziej­no­ści. I tak oto w 1984 roku roz­po­czął on w Pol­sce sys­te­ma­tyczną i wie­lo­stronną pracę, która miała na celu przy­wró­ce­nie ludziom wiary w to, że mają wpływ na zda­rze­nia, na wewnętrzną i zewnętrzną rze­czy­wi­stość, wiarę w siłę ich decy­zji i woli. W swo­jej wędrówce po insty­tu­cjach nauko­wych, służby zdro­wia i pomocy spo­łecz­nej prze­ka­zy­wał pod­stawy teo­rii i prak­tyki tera­peutycznej, któ­rej ideą wio­dącą był respekt dla moż­li­wo­ści i gra­nic poten­cjału czło­wieka, a także wiara w sens i siłę natu­ral­nych praw roz­woju, łań­cu­cha cią­głych trans­for­ma­cji form ist­nie­nia, nie­uchron­no­ści śmierci jed­nej formy dla naro­dzin nowej. Nie bacząc na ogra­niczenia i koszty, inwe­sto­wał swoją wie­dzę i zasoby, aby przy­spie­szyć szko­le­nie zespołu mają­cego w przy­szło­ści kon­ty­nu­ować pracę, i w naj­trud­niej­szych okre­sach orga­ni­zo­wał róż­nego rodzaju pomoc, dostar­cza­jąc lite­ra­turę, pro­wa­dząc bez­in­te­re­sow­nie wykłady i zasi­la­jąc insty­tu­cje służby zdro­wia w leki i sprzęt. Wspo­mi­nam o tym nie tylko dla­tego, by wyra­zić mu naszą ser­deczną wdzięcz­ność, ale by przy oka­zji zwró­cić uwagę czy­tel­nika na dąże­nie autora do jed­no­ści mię­dzy gło­szoną nauką i dzia­ła­niem – na codzienną reali­za­cję idei dzie­le­nia się, umie­jęt­no­ści dawa­nia i przyj­mo­wa­nia w imię wspól­nego roz­woju.

Nurt tera­peu­tyczny zaini­cjo­wany przez François Paula-Caval­liera w Pol­sce należy do sze­ro­kiego kręgu psy­cho­lo­gii huma­ni­stycz­nej i znany jest psy­cho­lo­gom pod nazwą ana­lizy trans­ak­cyj­nej.

Tech­nika wizu­ali­za­cji, któ­rej poświę­cona jest książka, nie jest w ści­słym tego słowa zna­cze­niu narzę­dziem ana­lizy trans­ak­cyj­nej, do któ­rej tak czę­sto odwo­łuje się autor. Naukowe opra­co­wa­nie pod­staw wizu­ali­za­cji uto­ro­wały bada­nia nad bio­fe­ed­bac­kiem, czyli sys­te­mem sprzę­że­nia zwrot­nego pomię­dzy funk­cjami bio­lo­gicz­nymi orga­ni­zmu a świa­do­mo­ścią i wyobra­że­niem tych funk­cji. Dzięki pra­com labo­ra­to­ryj­nym, pro­wa­dzo­nym w tej dzie­dzi­nie od lat sześć­dzie­sią­tych, popu­larne stały się dziś tech­niki, w któ­rych pacjent uczy się mody­fi­ko­wa­nia funk­cji wła­snego ciała, na przy­kład ciśnie­nia tęt­ni­czego czy tem­pe­ra­tury, za pomocą two­rze­nia ich men­tal­nego obrazu. Opa­no­wa­nie umie­jęt­no­ści wpły­wa­nia na rytm wła­snego serca i ciśnie­nie pozwala wie­rzyć w moż­li­wość oddzia­ły­wa­nia rów­nież na inne sys­temy i funk­cje, na przy­kład na sys­tem immu­no­lo­giczny i funk­cje obronne orga­ni­zmu. Od dawna też, mimo braku ich opra­co­wa­nia nauko­wego, obser­wo­wano efekty oddzia­ły­wań hip­no­tycz­nych na funk­cje orga­ni­zmu, tak więc w samej tech­nice wizu­ali­za­cji nie ma nic szcze­gól­nie nowego. Ważne jest nato­miast, że dzięki pra­com ludzi tej miary co Law­rence LeShan czy Carl i Ste­pha­nie Simon­to­no­wie, któ­rzy z wielką mądro­ścią i odwagą, w cza­sach, gdy świat naukowy trak­to­wał jesz­cze symp­tomy cho­roby w spo­sób izo­lo­wany, ode­rwany od osoby, kon­se­kwent­nie poj­mo­wali osobę chorą jako jed­ność w jej emo­cjo­nal­nym i ducho­wym wymia­rze.

Roz­wój cho­roby, jak każdy roz­wój, wymaga warun­ków. Warunki te, czyli nie­jako „otwar­cie się” na cho­robę, są natury bio­lo­gicz­nej i psy­cho­lo­giczno-ducho­wej. Rezy­gna­cja z mobi­li­za­cji sił obron­nych orga­ni­zmu w celu pod­trzy­ma­nia zdro­wia lub zwal­cza­nia cho­roby też prze­biega w płasz­czyź­nie fizjo­lo­gicz­nej i psy­chicz­nej jed­no­cze­śnie i w spo­sób wza­jem­nie sprzę­żony. Wola życia ma więc zarówno swój psy­chiczny, jak i fizyczny wymiar. Przy­kła­dów mobi­li­zo­wa­nia sił orga­ni­zmu do walki z cho­robą poprzez tech­niki psy­cho­lo­giczne – a w tym i wizu­ali­za­cję – jest wiele. Naj­gło­śniej­szym z nich jest jed­nak zaini­cjo­wany przez Simon­to­nów w Kali­for­nii nurt tera­pii cho­roby nowo­two­ro­wej. Włą­cze­nie tech­nik wizu­ali­za­cyj­nych do tera­pii raka jest dziś sto­so­wane rów­nież w Pol­sce.

Tera­pia wizu­ali­za­cyjna pro­po­nuje wiele roz­wią­zań, nie tylko w celu odzy­ska­nia zdro­wia, lecz także w celu pod­trzy­ma­nia go, wspo­ma­ga­nia, prze­ciw­dzia­ła­nia stre­sowi i czer­pa­nia satys­fak­cji z podej­mo­wa­nych dzia­łań. Czło­wiek zawsze, zanim coś zrobi czy nawet pomy­śli, two­rzy men­talny obraz czyn­no­ści. Jakość tego obrazu, a także pozy­tywne lub nega­tywne nasta­wie­nie anty­cy­pa­cyjne deter­mi­nują w istotny spo­sób koń­cowy efekt jego dzia­łań. Na przy­kład spor­to­wiec zbli­ża­jący się ku prze­szko­dzie z wyobra­że­niem porażki blo­kuje część swo­jego poten­cjału ener­ge­tycz­nego. Wyobra­że­nie suk­cesu mobi­li­zuje funk­cje orga­ni­zmu w kie­runku czyn­no­ści, któ­rej on doty­czy.

Wizu­ali­za­cja jako tech­nika posiada cechy: relak­sa­cji, suge­stii i anty­cy­pa­cji. Wnosi więc do pro­cesu tera­pii ele­menty tych tech­nik. Uwol­nie­nie od napię­cia pozwala na swo­bodny prze­pływ ener­gii: zmo­bi­li­zo­wa­nie jej wokół tego, co chcemy i możemy zmie­nić, i wyco­fa­nie, a tym samym pogodne zaak­cep­to­wa­nie tego, czego zmie­nić nie możemy. Anty­cy­pa­cja wyniku pozwala skon­kre­ty­zo­wać pro­gram, a tym samym sku­tecz­niej loka­li­zo­wać ener­gię.

Suge­stia wzmac­nia oby­dwa pro­cesy, two­rząc warunki wzmo­żo­nej podat­no­ści na wyobra­żane tre­ści i toru­jąc dostęp do tre­ści nie­świa­do­mych.

Wizu­ali­za­cja zapre­zen­to­wana jest w tej książce w kon­tek­ście psy­cho­lo­gii huma­ni­stycz­nej i ana­lizy trans­ak­cyj­nej. Pozwala to spoj­rzeć na nią jak na tech­nikę wyko­rzy­sty­wa­nia w pracy wszech­stron­nego poten­cjału osoby dzięki odwo­ły­wa­niu się do róż­nych pozio­mów jej funk­cjo­no­wa­nia, wyra­żo­nych tu w kate­go­riach sta­nów Ja. Ozna­cza to moż­li­wość uru­cha­mia­nia w kon­tro­lo­wany spo­sób wszyst­kich kana­łów sfery sen­so­ryczno-per­cep­cyj­nej i emo­cji (stan Dziecko), się­ga­nia do prze­szło­ści, zaka­zów i przy­zwo­leń (stan Rodzic), w warun­kach zgody wyra­żo­nej z pozy­cji świa­do­mego sie­bie pod­miotu (stan Zin­te­gro­wa­nego Doro­słego).

Ogromne zna­cze­nie wizu­ali­za­cji wynika z jej roli w odkry­wa­niu przed klien­tem lub sobą samym nie- roz­po­zna­nego lub dawno zapo­mnia­nego poten­cjału psy­cho­lo­gicz­nego i fizycz­nego. Ogra­ni­cze­nia i cier­pie­nia powstałe w następ­stwie fru­stra­cji wcze­snego okresu życia deter­mi­nują nas tylko tak długo, jak długo pozo­sta­jemy wobec nich bierni, jak długo mniej lub bar­dziej świa­do­mie wyra­żamy na nie zgodę.

Nauka od dawna już udo­wod­niła ist­nie­nie wza­jem­nych oddzia­ły­wań mię­dzy wyobra­że­niem a dzia­ła­niem, myślą a reak­cją – zarówno na pozio­mie komó­rek i narzą­dów, jak i zło­żo­nych dzia­łań oraz zacho­wań. Wyka­zano empi­rycz­nie, w spo­sób zobiek­ty­wi­zo­wany, że w sprzy­ja­ją­cych warun­kach psy­chicz­nych, na przy­kład pod wpły­wem suge­stii hip­no­tycz­nej, wyobra­że­nie zmian funk­cji, a także struk­tury tkanki pro­wa­dzi do zmian rze­czy­wi­stych, widocz­nych (i zare­je­stro­wa­nych kamerą lub labo­ra­to­ryj­nymi przy­rzą­dami pomia­ro­wymi), (Cher­tok, 1989). Inten­sywna aktyw­ność korowa uru­cha­mia bowiem zwrot­nie aktyw­ność impul­sów zstę­pu­ją­cych, dzia­ła­ją­cych ana­lo­gicz­nie jak w sytu­acji rze­czy­wi­stego bodźca.

Eks­pe­ry­menty nad wpły­wem emo­cji na funk­cje narzą­dów i spraw­ność ruchową należą już do kla­syki wie­dzy psy­cho­lo­gicz­nej. Podobny sta­tus mają też twier­dze­nia o wpły­wie nasta­wie­nia i ocze­ki­wań na efekty dzia­łań. Już cho­ciażby te trzy działy wie­dzy psy­cho­lo­gicz­nej dostar­czają wystar­cza­ją­cych pod­staw teo­re­tycz­nych i empi­rycz­nych dla uzna­nia zasad­no­ści tech­niki wizu­ali­za­cji w prak­tyce tera­peu­tycz­nej. Osobny pro­blem sta­no­wią spo­sób i zakres korzy­sta­nia z tej tech­niki. W powyż­szej kwe­stii książka ta jest nie­zwy­kle cen­nym prze­wod­ni­kiem. W czę­ści teo­re­tycz­nej autor uwraż­li­wia czy­tel­nika na poten­cjalne źró­dła i mecha­nizm rezy­gna­cji z rado­ści, ze zdro­wia, a nawet z życia. Przy­po­mina o tym, że auto­de­struk­tywne funk­cjo­no­wa­nie ludzi najczę­ściej zde­ter­mi­no­wane jest nie­pra­wi­dło­wym roz­wo­jem więzi i nie­za­spo­ko­je­niem pod­stawowych potrzeb we wcze­snym okre­sie życia, kiedy to dziecko zaczyna two­rzyć pierw­sze „prze­ko­na­nia” i „wnio­ski” na temat sie­bie i świata. Dal­sze utrwa­la­nie się tych prze­ko­nań, a następ­nie dzia­łań, nastę­puje zgod­nie z mecha­nizmem samo­spraw­dza­ją­cej się prze­po­wiedni. Łatwiej zna­leźć potwier­dze­nie wła­snych prawd niż prawd innych ludzi. Czło­wiek posiadł nie­mal per­fek­cyjną zdol­ność redu­ko­wa­nia roz­bież­no­ści infor­ma­cji, dyso­nansu poznaw­czego, i kon­se­kwent­nie jej używa w celu obrony wła­snych prze­ko­nań, szcze­gól­nie jeśli peł­niły one nie­gdyś ważną przy­sto­so­waw­czą funk­cję.

Deli­katną i zło­żoną sprawą jest więc towa­rzy­sze­nie czło­wie­kowi w zmia­nie, w rezy­gna­cji z peł­nej cier­pie­nia, ale wygod­nej, spraw­dzo­nej drogi na rzecz zacho­wań nowych, cza­sem trud­nych. Z roz­wo­jem bywa tak jak z cho­robą lub nało­giem; dopóki cier­pie­nie nie sta­nie się nie do znie­sie­nia, lecze­nie wydaje się zbyt kło­po­tliwe i ogra­ni­cza­jące. Sta­gna­cja czę­sto nie dostar­cza doraź­nych cier­pień, daje zaś miłe poczu­cie bez­pie­czeń­stwa i wygody, tym bar­dziej że czę­sto nawet nie podej­rze­wamy wiel­ko­ści naszego uśpio­nego poten­cjału. Tak więc ludzi się­ga­ją­cych po pomoc w celu wspo­ma­ga­nia wła­snego roz­woju jest bar­dzo nie­wielu, tak jak rela­tyw­nie nie­wielu jest alpi­ni­stów wybie­ra­ją­cych trudne szlaki, by zoba­czyć wię­cej, ina­czej, by zmie­rzyć się z naturą i samym sobą.

Tym nie­licz­nym autor książki daje w pre­zen­cie tech­niki wizu­ali­za­cji dla eks­plo­ro­wa­nia wła­snego poten­cjału i roz­wi­ja­nia go. Dla tych zaś, któ­rzy prze­kro­czyli już gra­nicę dys­kom­fortu i cier­pie­nia fizycz­nego, psy­cho­lo­gicz­nego czy ducho­wego, książka ta jest już nie tylko wyzwa­niem. Jest szansą…

_Anna Suchań­ska_PRZEDMOWA

Nie lada to pro­blem pisać książkę prze­zna­czoną zarówno dla przy­god­nego odbiorcy, jak dla pacjen­tów i tera­peu­tów. Nie jest to jed­nak zada­nie nie­wy­ko­nalne, cho­ciażby dzięki sta­no­wi­sku psy­cho­lo­gii huma­ni­stycz­nej, a w szcze­gól­no­ści ana­lizy trans­ak­cyj­nej. W tej kon­cep­cji przy­znaje się pacjen­towi prawo do pozna­wa­nia i uzna­nia za wła­sne narzę­dzi zmiany, która ma się w nim doko­nać. Tak więc i w tej książce posta­ram się uni­kać pro­fe­sjo­nal­nego żar­gonu na rzecz języka potocz­nego. Wyko­rzy­sta­nie ter­mi­no­lo­gii ana­lizy trans­ak­cyj­nej będzie tu jedy­nie pomocą, ponie­waż warsz­tat poję­ciowy tej kon­cep­cji wywo­dzi się z mowy potocz­nej. Mia­nem „pod­miot” lub „klient” okre­ślać będziemy osobę, która wyko­nuje ćwi­cze­nie, zaś mia­nem „tera­peuta” tego, który ćwi­cze­nie pro­wa­dzi. Zacho­wamy taką ter­mi­no­lo­gię, mimo że sto­so­wa­nie pro­po­no­wa­nych ćwi­czeń nie jest zastrze­żone dla pro­fe­sjo­na­li­stów: mogą one być pro­wa­dzone przez tre­ne­rów spor­to­wych, nauczy­cieli i leka­rzy.

Zada­niem tej książki jest zebra­nie pod­sta­wo­wych tech­nik wizu­ali­za­cji przy jed­no­cze­snym wyraź­nym zróż­ni­co­wa­niu metod pozor­nie podob­nych. Tym samym sta­nowi ona pro­po­zy­cję two­rze­nia bazy teo­re­tycz­nej, pobu­dza­ją­cej do roz­wi­ja­nia badań w oma­wia­nej dzie­dzi­nie. Sądzę ponadto, że książka ta dostar­czy prak­ty­kom uży­tecz­nych infor­ma­cji. Pełne tek­sty ćwi­czeń pozwolą na prak­tyczne wyko­rzy­sta­nie pre­zen­to­wa­nych zało­żeń teo­re­tycz­nych.

Książkę moją adre­suję więc do tych wszyst­kich, któ­rym bli­skie są nauki huma­ni­styczne, a w szcze­gól­no­ści do psy­cho­te­ra­peu­tów zain­te­re­so­wa­nych wła­snym roz­wo­jem i osób zawo­dowo zwią­za­nych z poma­ga­niem innym, do leka­rzy i ich pacjen­tów, do stu­den­tów, spor­tow­ców i do wszyst­kich tych, któ­rzy zde­cy­do­wali się na mak­sy­malne wyko­rzy­sta­nie wła­snych zaso­bów, wła­snego oso­bo­wego poten­cjału. Książka ta w żad­nej mie­rze nie może zastą­pić auten­tycz­nej pracy ani psy­cho­te­ra­pii. Nie jest więc prze­zna­czona dla osób szu­ka­ją­cych magicz­nych recept na roz­wią­za­nie trud­no­ści i uni­ka­ją­cych aktyw­nej kon­fron­ta­cji z samym sobą.

Współ­cze­sne bada­nia funk­cjo­no­wa­nia mózgu i prze­biegu pro­ce­sów myśle­nia uka­zują, że więk­szość z nas wyko­rzy­stuje jedy­nie zni­komą część wła­snych moż­li­wo­ści umy­sło­wych. Jaka część naszego poten­cjału psy­chicz­nego pozo­staje zablo­ko­wana? Ta psy­cho­lo­giczna roz­rzut­ność jest w znacz­nej mie­rze spo­wo­do­wana lękiem: przed nie­po­wo­dze­niem, odrzu­ce­niem, kolej­nym cier­pie­niem. Brak kon­kret­nej wie­dzy na temat funk­cjo­no­wa­nia naszego umy­słu i roz­woju oso­bo­wego rów­nież odgrywa tu nie­ba­ga­telną rolę. Tech­niki komu­ni­ka­cji, jak na przy­kład pro­gra­mo­wa­nie neu­ro­lin­gwi­styczne, umiały zebrać i wyko­rzy­stać ważne ele­menty innych metod w celu skon­stru­owa­nia kana­łów pozwa­la­ją­cych ludziom na komu­ni­ko­wa­nie się i ana­li­zo­wa­nie pro­ce­sów spo­strze­ga­nia, leżą­cych u pod­łoża naszego widze­nia i oceny ota­cza­ją­cego świata. Pro­ble­ma­tyka wizu­ali­za­cji jest czę­ścią sys­temu teo­re­tycz­nego wywo­dzą­cego się z psy­cho­lo­gii huma­ni­stycz­nej i tych tren­dów nauki, które skon­cen­tro­wane są na ochro­nie i roz­woju ludz­kiego poten­cjału.

Przy­toczmy za Mari­lee Zde­nek opo­wieść indiań­ską, która zna­ko­mi­cie ilu­struje pro­ces per­cep­cji. Żył kie­dyś młody wojow­nik, który zabrał z gniazda orle jajo i umie­ścił je w kur­niku. Kiedy nad­szedł czas i jajo pękło, wydo­stało się z niego orle pisklę, które rosło wraz z kur­czę­tami, dzio­biąc jak i one ziarno. Pew­nego dnia wpa­trzone w niebo spo­strze­gło nad sobą szy­bu­ją­cego orła. Poczuło drże­nie wła­snych skrzy­deł i rze­kło do jed­nego z kur­cząt: „Jakże bym chciał robić to samo”. „Nie bądź głupi – odpo­wie­dział kur­czak – tylko orzeł może latać tak wysoko”. Zawsty­dzony wła­snymi pra­gnie­niami młody orzeł powró­cił do dra­pa­nia w pia­chu i ni­gdy wię­cej nie zakwe­stio­no­wał już miej­sca, które we wła­snym mnie­ma­niu otrzy­mał na tej ziemi.

Mari­lee Zde­nek kon­ty­nu­uje swą myśl: „Wyobraź­cie sobie, że mały orzeł odma­wia komu­kol­wiek innemu niż on sam prawa do okre­śla­nia jego poten­cjału. Przyj­mij­cie, że dostrzegł swoje wyjąt­kowe zdol­no­ści i wyzwo­lił się, że roz­ło­żył swe potężne skrzy­dła i uniósł się ponad te wszyst­kie kur­czaki, które odmó­wiły mu uzna­nia jego praw­dzi­wej siły i praw­dzi­wej toż­sa­mo­ści. Wyobraź­cie sobie, jak by się czuł, gdyby choć raz, pierw­szy raz wziął na sie­bie odpo­wie­dzial­ność za wła­sny los”.

„Postę­po­wać tak, jak gdyby…” to nie­zbędny etap, zanim sta­niemy się takimi, jakimi naprawdę chcemy być. Młode pisklęta też prze­cież ude­rzają skrzy­dłami, jakby fru­wały, zanim jesz­cze wyjdą z gniazd. Gdyby tego nie robiły i wyska­ki­wały od razu – upa­dłyby. Unie­sie­nie się w górę i lata­nie poprze­dza długi okres nauki, długi okres „tak jakby”. Nauka pły­wa­nia rów­nież wymaga symu­lo­wa­nia ruchów, takich jakby się pły­wało. W pew­nym sen­sie na dro­dze do bycia sobą w pełni zawsze poja­wia się czas prób. Zachę­cam więc i zapra­szam was wszyst­kich do nauki suk­cesu, powo­dze­nia, „tak jak­by­ście” posia­dali wszyst­kie nie­zbędne ku temu kom­pe­ten­cje, tak jak­by­ście już teraz ten suk­ces prze­ży­wali!ZARYS ANALIZY TRANSAKCYJNEJ

Ana­liza trans­ak­cyjna jest uko­ro­no­wa­niem psy­cho­lo­gicz­nego nurtu teo­re­tyczno-prak­tycz­nego doty­czą­cego pro­blemu „poten­cjału natury ludz­kiej”. Roz­wi­nął się on w Sta­nach Zjed­no­czo­nych po dru­giej woj­nie świa­to­wej. Ana­liza trans­ak­cyjna opi­suje w ter­mi­nach języka potocz­nego pro­cesy psy­cho­lo­giczne cha­rak­te­ry­styczne dla aktyw­no­ści życio­wej jed­nostki. Została opra­co­wana przez Erica Berne’a w począt­kach lat pięć­dzie­sią­tych. Tema­tyczne ramy tej książki pozwa­lają jedy­nie na bar­dzo krótki szkic pod­sta­wo­wych pojęć ana­lizy trans­ak­cyj­nej.

Każda istota ludzka jest fun­da­men­tal­nie OK, nawet jeśli jej zacho­wa­nia nie zawsze są takie.

Każdy z nas potrze­buje dla prze­trwa­nia pew­nego mini­mum sty­mu­la­cji psy­cho­lo­gicz­nej, czyli otrzy­ma­nych od bliź­nich zna­ków świad­czą­cych o tym, że jeste­śmy zauwa­żeni, roz­po­znani jako osoby. Psy­cho­lo­giczna egzy­sten­cja jed­nostki, jej życie, w sumie toczy się wokół swo­istej eko­no­miki tych zna­ków. Znaki o zabar­wie­niu pozy­tyw­nym _(stro­kes)_ okre­ślane są w lite­ra­tu­rze pol­sko­ję­zycz­nej jako „gła­ski”.

Przed ukoń­cze­niem szó­stego roku życia jed­nostka two­rzy plan wła­snego życia okre­ślany mia­nem skryptu lub sce­na­riu­sza. Skrypt jest natu­ral­nie nie­świa­domy i dyk­tuje jed­no­stce prze­bieg jej życio­wych zda­rzeń. Może on mieć zakoń­cze­nie szczę­śliwe lub tra­giczne. W tym dru­gim przy­padku mamy do czy­nie­nia z tzw. dra­ma­tycz­nym zakoń­cze­niem sce­na­riu­sza.

Psy­cho­lo­giczną naturę jed­nostki opi­suje się w kate­go­riach sta­nów Ja. Stany Ja są instan­cjami oso­bo­wo­ści wysy­ła­ją­cymi i odbie­ra­ją­cymi komu­ni­katy oraz sta­no­wią­cymi pod­stawę wszel­kiej wymiany mię­dzy jed­nost­kami. Komu­ni­katy te noszą miano trans­ak­cji.

Każdy stan Ja jest spój­nym zbio­rem postaw, zacho­wań i uczuć.

Każda jed­nostka posiada stan Rodzic (R), Doro­sły (D) i Dziecko (Dz). Ter­miny te uży­wane jako poję­cia teo­re­tyczne ana­lizy trans­ak­cyj­nej zapi­sy­wane są dużą literą, co pozwala je odróż­nić od tych samych ter­mi­nów w języku potocz­nym.

Każda osoba ponosi odpo­wie­dzial­ność za ilość ener­gii, którą decy­duje się inwe­sto­wać w poszcze­gólne stany Ja.

Stan Ja Dziecko odpo­wiada naszym uczu­ciom i emo­cjom, a także temu, co prze­ży­li­śmy jako dzieci: Dziecko w nas odczuwa…; pra­gnie…; jest smutne… itd.

Stan Ja Doro­sły, porów­ny­wany czę­sto do kom­pu­tera, jest instan­cją decy­zyjną, która w spo­sób racjo­nalny ana­li­zuje dane. Doro­sły myśli, stwier­dza, decy­duje.

Stan Ja Rodzic jest odzwier­cie­dle­niem tego wszyst­kiego, co zgro­ma­dzi­li­śmy i przy­ję­li­śmy z wzor­ców rodzi­ciel­skich: ojca, matki, osób zna­czą­cych, takich jak: star­szy brat, sio­stra, nauczy­ciel itd. Rodzic osą­dza, war­to­ściuje. Jego wypo­wie­dzi zaczy­nają się od „Należy…”, „Powi­nie­neś…” Rodzic może być kry­tyczny, nor­ma­tywny, gdy wyty­cza gra­nice, ustala normy, lecz może być także Rodzi­cem Żywi­cie­lem, gdy trosz­czy się o potrzeby jed­nostki i chroni ją.I. Jak funkcjonujemy?

Zanim zaj­miemy się wizu­ali­za­cją i jej teo­re­tycz­nymi pod­sta­wami, przyj­rzyjmy się funk­cjo­no­wa­niu ludz­kiego umy­słu w uję­ciu współ­cze­snej psy­cho­lo­gii. Roz­ważmy pro­blem natury antro­po­lo­gicz­nej: „Co to zna­czy być czło­wie­kiem, kim jest czło­wiek?”. Co możemy na te pyta­nia odpo­wie­dzieć?

1. Trzy wymiary naszej natury

Natura ludzka ma trzy pod­sta­wowe wła­ści­wo­ści:

– Czło­wiek jest istotą rela­cyjną. Ta wła­ści­wość odgrywa zasad­ni­czą rolę we wszyst­kich aspek­tach ludz­kiego życia. Czło­wiek two­rzy swą oso­bo­wość i roz­wija się w rela­cji. Czło­wiek jest istotą, któ­rej atry­bu­tem jest przy­na­leż­ność i więź, bycie w łącz­no­ści. I tak dziecko _in utero_ jest w usta­wicz­nej więzi z matką, matka z kolei pozo­staje w sta­łym związku z oto­cze­niem, z part­ne­rem, z rodziną. Pod­sta­wowa komórka rela­cyjna, jaką jest rodzina, jest zwią­zana z szer­szym krę­giem spo­łecz­nym w mie­ście. Mia­sto zwią­zane jest z funk­cjo­no­wa­niem kraju, kraj zaś kon­ty­nentu, a kon­ty­nent świata. Jeśli pier­wotna rela­cja czło­wieka prze­biega w warun­kach wystar­cza­jąco bez­piecz­nych, będzie ona moto­rem i narzę­dziem roz­woju.

– Czło­wiek jest ponadto pod­mio­tem cią­głego sta­wa­nia się i wzro­stu. Wła­śnie w rela­cji znaj­duje źró­dło zdro­wia i wzro­stu. W rela­cji rów­nież tkwią korze­nie pato­lo­gii. Jeśli rela­cja pier­wotna nie jest bli­ska, jest ogra­ni­cza­jąca lub wypa­cza­jąca, będzie sta­no­wiła zaczyn dla przy­szłej pato­lo­gii, zbo­cze­nia lub cho­roby. Zdrowa rela­cja leczy, chora alie­nuje. Praca tera­peu­tyczna pole­gać będzie na odtwo­rze­niu jed­no­ści osoby, obrazu sie­bie, rela­cji z innymi… Zosta­li­śmy poczęci, by być szczę­śli­wymi, zdro­wymi ludźmi, by wzra­stać i się sta­rzeć. Wza­jemne uwa­run­ko­wa­nia dwóch pierw­szych wła­ści­wo­ści wyraża slo­gan: „Czło­wiek nie może być szczę­śliwy sam”.

– Czło­wiek jest istotą duchową. Pozo­staje w szcze­gól­nej więzi z Bogiem, sta­no­wiąc wraz z nim duchową całość lub, innymi słowy, prze­ży­wa­jąc stan ducho­wo­ści¹.

Czło­wiek jest istotą trój­wy­mia­rową. Jest bytem fizycz­nym, zbio­rem komó­rek utrzy­my­wa­nych we względ­nej rów­no­wa­dze, by się roz­wi­jać i mno­żyć. Jest on także bytem psy­cho­lo­gicz­nym i w końcu jest bytem ducho­wym. Więź powi­nien on prze­ży­wać w pełni we wszyst­kich trzech wymia­rach swo­jej natury. W prze­ciw­nym razie pojawi się dys­kom­fort, brak.

2. Potrzeba wsparcia

Wobec wyda­rzeń wywo­łu­ją­cych cier­pie­nie osoba o sła­bej rów­no­wa­dze w ramach trzech opi­sa­nych wymia­rów zwróci się do oto­cze­nia. Współ­brz­mie­nie emo­cjo­nalne, uzy­skane w dobrym tera­peu­tycz­nym słu­cha­niu, może istot­nie pomóc w cier­pie­niu i ule­czyć powstałą ranę. Nie­rzadko tera­peuta sły­szy w takich wypad­kach: „Ja po pro­stu chcia­łem wie­dzieć, że jest pan tu dla mnie, że może pan mnie wysłu­chać i przy­jąć moje łzy”. James Pen­ne­ba­ker badał efekty współ­czu­cia i wysłu­cha­nia u osób, które prze­żyły silne wstrząsy i urazy psy­chiczne. Jedno z badań obej­muje 2000 osób po prze­by­tych aktach prze­mocy fizycz­nej, gwał­tach i stra­cie bli­skiej osoby. Wyniki potwier­dziły fakt, że osoby, które mogły oprzeć się na kimś po trau­ma­tycz­nym wyda­rze­niu, były w lep­szej for­mie ani­żeli inni. Autor przy­stą­pił następ­nie do bar­dzo inte­re­su­ją­cego stu­dium doty­czą­cego wpływu spo­wie­dzi – w sze­ro­kim tego słowa zna­cze­niu – na odzy­ska­nie rów­no­wagi potrzeb­nej dla zdro­wia. Spo­wiedź w sen­sie reli­gij­nym pełni bez wąt­pie­nia podwójną funk­cję, przy­wra­ca­jąc więź ze spo­łe­czeń­stwem i z Bogiem. W płasz­czyź­nie soma­tycz­nej potrzeba nam rów­nież zna­ków, sty­mu­la­cji fizycz­nej. Od momentu naro­dzin czło­wiek potrze­buje dotyku, piesz­czoty, spoj­rze­nia i obec­no­ści innych; musi czuć, że zna­czy coś dla innych, że jest dla nich ważny. Od pierw­szych chwil swego życia dziecko cierpi, gdy czuje się nie­chciane, gdy jest źró­dłem roz­cza­ro­wa­nia, zawodu, lęku lub depre­sji. Prace R. Spitza² wyka­zują, że dziecko pozba­wione sty­mu­la­cji i miło­ści staje się apa­tyczne. Pełne prze­ży­wa­nie emo­cji wymaga obec­no­ści dru­giej osoby zna­czą­cej dla dziecka. Wymiana i przy­na­leż­ność dają poczu­cie wła­snej war­to­ści dzięki spo­strze­ga­niu sie­bie jako war­tość dla innych.

Zro­zu­mie­nie całej zło­żo­no­ści i głębi pro­cesu wymaga uwzględ­nie­nia wymiaru ducho­wego, trans­cen­dent­nego wobec nas samych i nada­ją­cego naszemu życiu sens. „Dla­czego ist­nieję?”, „Co jest moim powo­ła­niem?” – oto pyta­nia, które w końcu sobie sta­wiamy. Kiedy sta­jemy wobec życio­wej próby, na przy­kład wobec dra­ma­tycz­nej sytu­acji zerwa­nia więzi, towa­rzy­szą­cej stra­cie bli­skich – się­gamy do naszego ducho­wego poten­cjału, szu­kamy wspar­cia w sfe­rze ducho­wej.

3. Wizja świata

Za pomocą infor­ma­cji napły­wa­ją­cych do nas dzięki naszym zmy­słom kon­stru­ujemy stop­niowo wła­sny, okre­ślony obraz świata. Nasza oso­bo­wość roz­wija się w kon­tek­ście spo­strze­ga­nych przez nas rela­cji z innymi. Każda seria sty­mu­la­cji rodzi doświad­cze­nie, prze­ży­cie. To prze­ży­cie z kolei nie­za­leż­nie od tre­ści i znaku pro­wa­dzi do for­mo­wa­nia się „decy­zji” . Kon­se­kwen­cją decy­zji są postawy i zacho­wa­nia, które ode­grają zasad­ni­czą rolę w przy­szłych doświad­cze­niach. Na ogół bywa tak, że to póź­niej­sze doświad­cze­nie potwier­dza wcze­śniej­szą decy­zję (pod­jętą przy poprzed­nim doświad­cze­niu)(por. rys. 1).

Pro­ces gro­ma­dze­nia doświad­czeń potwier­dza­ją­cych decy­zje służy pod­trzy­ma­niu zgod­no­ści pomię­dzy tym, co prze­ży­wamy w spo­sób uwew­nętrz­niony, a tym, co dzieje się wokół nas. Zgod­ność ta zapew­nia nie­zbędne dla życia poczu­cie bez­pie­czeń­stwa.

Od naro­dzin, a praw­do­po­dob­nie już od momentu poczę­cia, kon­stru­ujemy z łań­cu­cha bodź­ców, doświad­czeń i decy­zji jedyny i nam tylko wła­ściwy obraz świata. Nasz roz­wój będzie kon­se­kwen­cją tego wła­śnie obrazu. Jeśli obraz ten odbiega w zna­czący spo­sób od rze­czy­wi­sto­ści, będzie nam trudno żyć w świe­cie. Per­cep­cja zależna jest od ocze­ki­wań; jest inna, gdy czu­jemy, że nale­żymy do śro­do­wi­ska i świata. Inna, gdy czu­jemy się z niego wyalie­no­wani. W kon­se­kwen­cji każdy znak, każdą sty­mu­la­cję ode­brać możemy jako zapro­sze­nie lub jako atak.

Wyobraźmy sobie na przy­kład, że spa­ce­ru­jemy w parku. Grupa wyrost­ków ota­cza nas dokoła, śpie­wa­jąc pio­senkę, któ­rej słowa są dla nas nie­zro­zu­miałe. Możemy poczuć się wyróż­nieni („Domy­ślili się, że mam poczu­cie humoru”), prze­stra­szeni („To próba kra­dzieży…”), zawsty­dzeni („Kpią sobie ze mnie”), zasmu­ceni („Nie rozu­mieją mnie, nie chcą mówić w języku zro­zu­mia­łym dla mnie”).

Rys. 1. Kon­stru­owa­nie wła­snego sys­temu war­to­ści

Zin­ter­pre­to­wa­nie tej sceny należy do was, a spo­sób reak­cji będzie zale­żał od waszych doświad­czeń i odzwier­cie­dli wasz sto­su­nek do świata. Przez lata bowiem pod­le­ga­li­ście zło­żo­nym uwa­run­ko­wa­niom, otrzy­mu­jąc pozy­tywne i nega­tywne wzmoc­nie­nia od rodzi­ców lub innych zna­czą­cych postaci waszego dzie­ciń­stwa. Każdy sły­szał kie­dyś takie zda­nia, jak: „Do niczego nie doj­dziesz”, „Nie myśl, że ci się uda”, „Idiota”, „Jaki ojciec, taki syn”, „Ach, ta mło­dzież”… itp. W wyniku tych prze­ka­zów podej­mo­wa­li­śmy decy­zje, które stały się blo­ku­jące dla roz­woju naszego poten­cjału i wyko­rzy­sta­nia wszyst­kich naszych moż­li­wo­ści. Spra­wiały one, że zwy­kli­śmy prze­wi­dy­wać przy­szłość w spo­sób nega­tywny, spo­dzie­wa­jąc się naj­gor­szego. Mimo­wol­nie doko­nu­jemy w grun­cie rze­czy wizu­ali­za­cji, tyle że w odwrot­nym kie­runku! Czas naj­wyż­szy zro­zu­mieć, że nasze myśli mają kon­se­kwen­cje i siłę spraw­czą. Jeśli myślimy w spo­sób twór­czy, pozy­tywny – kon­se­kwen­cje będą miały cha­rak­ter twór­czy i pozy­tywny, i na odwrót – myśle­nie pesy­mi­styczne, nega­tywne pro­wa­dzi do nega­tywnych rezul­ta­tów. Trzeba więc zmie­nić spo­sób myśle­nia i widze­nia świata, jeśli chcemy popra­wić jakość naszego życia.

4. Zrozumieć umysł…

W Sta­rym Testa­men­cie powie­dziane jest: „Czło­wiek jest taki, jak jego myśli”. Prawa suge­stii oparte są na uświa­do­mie­niu jako­ści i siły naszych myśli. Celem tej książki i tech­nik wizu­ali­za­cji jest umoż­li­wie­nie każ­demu z nas spraw­dze­nia tego we wła­snym doświad­cze­niu.

W ostat­nich latach w całej naszej kul­tu­rze wraz z ewo­lu­cją myśli huma­ni­stycz­nej nastą­pił zwrot w kie­runku uzna­nia wpływu _psy­che_ na mate­rię, myśli na rze­czy­wi­stość. Nie­które teo­rie, na przy­kład teo­ria dwóch mózgów, pozwa­lają lepiej zro­zu­mieć psy­cho­lo­gię czło­wieka, a także zasto­so­wa­nie wizu­ali­za­cji w tera­pii. Od wielu lat nauka usi­łuje dotrzeć do tajem­nicy struk­tury myśle­nia. Inte­re­su­jące hipo­tezy wyni­kają z badań nad funk­cjo­nal­nym zróż­ni­co­wa­niem pół­kul mózgo­wych.

Z fizjo­lo­gicz­nego punktu widze­nia posia­damy dwie pół­kule mózgowe o podob­nym wyglą­dzie – pół­kulę prawą i lewą – mające drogi umoż­li­wia­jące komu­ni­ka­cję mię­dzy nimi. U czło­wieka cen­tralny układ ner­wowy łączy się z obwo­do­wym w spo­sób skrzy­żo­wany, tzn.: pół­kula lewa spra­wuje kon­trolę nad prawą czę­ścią ciała, zaś pół­kula prawa nad lewą. W przy­padku urazu lewej pół­kuli ewen­tu­alne następ­stwa poja­wiają się po pra­wej stro­nie ciała i na odwrót. Z funk­cjo­nal­nego punktu widze­nia lewa pół­kula odpo­wiada za sferę racjo­nalną funk­cjo­no­wa­nia psy­chicz­nego, a więc rozu­mo­wa­nie, logiczne myśle­nie, zdol­no­ści ana­li­tyczne, kry­ty­cyzm. Tu znaj­duje się też cen­trum mowy. Aktyw­ność świa­doma i na jawie wła­ściwa jest tej pół­kuli. Uważa się, że jest ona bar­dziej aktywna. Prawa pół­kula jest raczej sie­dzibą pro­ce­sów nie­ra­cjo­nal­nych, intu­icji i emo­cji. Myśle­nie przez ana­lo­gię, sko­ja­rze­nia, myśle­nie obra­zowe i marze­nia senne są także zlo­ka­li­zo­wane w tej pół­kuli. Jest ona bar­dziej roz­wi­nięta u ludzi sztuki. Tu prze­biega znaczna część aktyw­no­ści nie­świa­do­mej. Oddzia­łuje ona na pół­kulę „aktywną”, stąd bywa okre­ślana jako pół­kula „wpływu”.

Kali­for­nij­ska szkoła tera­peu­tyczna, cen­trum ruchu na rzecz roz­woju poten­cjału oso­bo­wego czło­wieka, twier­dzi, że w aktyw­no­ści naszego mózgu da się wyróż­nić dwa sys­temy: pro­gra­mu­jący i wyko­naw­czy. Pierw­szy gene­ruje pomy­sły, plany na pod­sta­wie doświad­cze­nia i posia­da­nej wie­dzy. Sys­tem wyko­naw­czy reali­zuje je w miarę otrzy­my­wa­nych infor­ma­cji. Słusz­niej byłoby może mówić o sys­te­mie oddzia­łu­ją­cym i aktyw­nym lub świa­do­mym i nieświa­do­mym. W tym momen­cie inte­re­suje nas jed­nak przede wszyst­kim to, jak funk­cjo­nu­jemy, dys­po­nu­jąc infor­ma­cjami zgro­ma­dzo­nymi w naszej nie­świa­do­mo­ści, a więc praw­do­po­dob­nie w pra­wej pół­kuli naszego mózgu. Infor­ma­cje te umoż­li­wiają nam przy­sto­so­wa­nie się do warun­ków i reago­wa­nie na wyda­rze­nia na pod­sta­wie naszych wcze­śniej­szych doświad­czeń. Tak wła­śnie dzieje się w kom­pu­te­rze, gdzie roz­wią­za­nie pro­blemu wymaga odwo­ła­nia się do infor­ma­cji poprzed­nio zgro­ma­dzo­nych. Mniej lub bar­dziej świa­dome prze­ko­na­nia tak wła­śnie wpły­wają na nasze życie, na rze­czy­wi­stość. Doświad­cze­nia porażki, zapi­sane w pra­wej pół­kuli w postaci nega­tyw­nych emo­cji, stłu­mione i nieświa­dome, będą oddzia­ły­wać na roz­kazy wysy­łane do lewej, aktyw­nej pół­kuli uru­cha­mia­ją­cej świa­domą aktyw­ność.

Dla przy­kładu wyobraźmy sobie dziecko, któ­remu nie wie­dzie się w szkole. Nauczy­ciele i rodzice, zamiast wska­zać pomyłkę ze sło­wami: „Pomy­li­łeś się, zobacz, jak możesz to ina­czej zro­bić, jesteś mądrym chłop­cem, spró­buj jesz­cze raz”, mówią: „Głup­cze, nie myślisz, ni­gdy do niczego nie doj­dziesz”. Jeśli chło­piec przyj­mie tę nega­tywną suge­stię, będzie sie­bie spo­strze­gał w spo­sób zani­ża­jący war­tość wła­snej osoby, pesy­mi­styczny – pew­nego dnia „zde­cy­duje” na dobre: „Cokol­wiek bym robił, jak bym się nie sta­rał – nie podo­łam, nie uda mi się”. Na całe jego zacho­wa­nie będzie odtąd wpły­wać poczu­cie porażki. W przy­szło­ści będzie on tak mode­lo­wać sytu­ację i swoje zacho­wa­nie, aby potwier­dzić swoje prze­ko­na­nie o porażce i zacho­wać spój­ność i rów­no­wagę poznaw­czą.

Zgod­nie z pra­wem efektu Pig­ma­liona³ czy samo­spraw­dza­ją­cej się prze­po­wiedni prze­wi­dy­wa­nia reali­zują się nie­mal auto­ma­tycz­nie. Gdy spo­dzie­wamy się cze­goś w przy­szło­ści, mamy ten­den­cję do zacho­wy­wa­nia się w spo­sób zgodny z ocze­ki­wa­niami. Jakaś część nas potrze­buje potwier­dze­nia prze­ko­nań doty­czą­cych naszego życia, innych ludzi, świata – w celu pod­trzy­ma­nia zgod­no­ści wewnętrz­nej naszego sys­temu infor­ma­cji. Wszelka zmiana wymaga reor­ga­ni­za­cji tego sys­temu i próby two­rze­nia nowej, mniej destruk­tyw­nej rów­no­wagi. Można odwo­łać się ponadto do zasady związ­ków przy­czy­nowo-skut­ko­wych. Zgod­nie z tą zasadą mamy w życiu to, co sobie prze­zna­czamy, a brak nam tego, czego sami sobie odma­wiamy.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: