- W empik go
Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej - ebook
Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej - ebook
Przy rozważaniu każdego problematu nie trzeba pieścić siebie, rysując w swej wyobraźni powodzenie i triumfy, lecz trzeba przewidywać i ciężką sytuację, a nawet klęski. (…) Musimy sobie uprzytomnić konsekwencje każdego czynu, każdego kroku.
Władysław Studnicki, 1939
Myślę często o Studnickim i o jego przepowiedniach, które się tak sprawdziły.
Adolf Bocheński, 1940
Książka była oczywiście przez rząd gen. Składkowskiego w całości skonfiskowana. Nie wolno było przewidywać... słusznie.
Stanisław Cat-Mackiewicz, 1948
Studnickiemu zagrożono, że zostanie osadzony w szpitalu wariatów, jeśli zacznie osłabiać hasło „Silni, zwarci, gotowi”. Ano – było to logiczne. W społeczeństwie ogarniętym powszechną wariacją miejsce jedynego człowieka przytomnego było w szpitalu wariatów.
Stanisław Cat-Mackiewicz, 1951
Nie mam żadnych wątpliwości, że jest to najbardziej prorocza książka polityczna, jaka kiedykolwiek została napisana w Polsce.
Piotr Zychowicz, 2018
Spis treści
Spis treści
Jan Sadkiewicz, Kasandra polska
Wstęp
I Przedmiot sporu. Walka o podział świata
II Żydzi a wojna
III A jednak szkoda Francji
IV Gra Wielkiej Brytanii
V Konsekwencje pomocy Rosji sowieckiej
VI Geniusz Włoch
VII Znaczenie gospodarcze i siła Niemiec
VIII Neutralność, czy udział Polski w wojnie
Piotr Zychowicz, Jak Władysław Studnicki próbował uratować Polskę przed klęską
Indeks nazwisk
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-3352-6 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kasandra polska
Stanisław Mackiewicz wspomina, jak to za studenckich czasów, zaszedłszy w listopadowy dzień na uniwersytet, dowiedział się przypadkiem, ku swemu ogromnemu zaskoczeniu, że nazajutrz na Zamku Królewskim w Warszawie ma być ogłoszona niepodległość Polski. „Muszę przyznać – pisze – że się rozpłakałem z wrażenia”1. Zorganizowana następnego dnia ceremonia nie rzucała już jednak na kolana. Zaproszenia rozdawano na chybił trafił, wesoły nastrój zgromadzonych w pobliżu wejścia studentów nie licował z powagą chwili. Po półtorej godziny oczekiwania otworzyły się wreszcie drzwi na balkonie, „dwaj żołnierze niemieccy z uśmiechniętymi gębami wynieśli dwie biało-czerwone chorągwie i zawiesili je po dwóch stronach balkonu”2. Z okien doszły dźwięki Boże, coś Polskę… Na znak wychodzącej z zamku delegacji studenci wznieśli okrzyki na cześć niepodległej Polski, przyszłego króla, sejmu, Piłsudskiego3.
Mało okazała ceremonia nie wzbudziła wielkiego entuzjazmu w samej Warszawie. Za to wrażenie, jakie powstało w Europie, „można było porównać z wrażeniem tłumu, który nagle ujrzał człowieka wstającego z grobu – zapisał Michał Bobrzyński – Rosja, która od wieku trzymała straż nad grobem Polski, (…) podniosła krzyk, aby kamień grobowy najrychlej przywalić a wtórowali jej wszyscy jej sprzymierzeńcy. Francja, Anglia, Włochy (…)”4.
Proklamacja Aktu 5 listopada 1916 roku uchodzi za szczytowy moment kariery politycznej Władysława Studnickiego.
***
Studnicki urodził się w Dyneburgu 15 listopada 1867 roku. Był rówieśnikiem Piłsudskiego, a jego życie długo toczyło się tymi samymi koleinami, co losy przyszłego marszałka. Dzieciństwo i młodość przypadły na okres popowstaniowej depresji; pociągał za to socjalizm5, postrzegany jako sposób kontestacji istniejącego porządku. Dwudziestoletni Studnicki zaczyna od organizacji kółka samokształceniowego w Warszawie (1887–1888) i sięgnięcia po książki legalnych ekonomistów rosyjskich (pobudzone w ten sposób zainteresowanie ekonomią odciśnie znaczące piętno na jego myśli politycznej).
Po zaledwie kilkunastu miesiącach następuje aresztowanie i zesłanie. Szczęście w nieszczęściu – więzienie tamtych czasów, jak pisał Mackiewicz, mogło być dobrą szkołą dla młodego człowieka, hartując go, a nie miażdżąc, jak to czyniły więzienia XX-wiecznych państw totalistycznych6. Na Syberii Studnicki wzmocnił się fizycznie, dużo czytał, po kilku latach zajął się adwokaturą, pisywał też artykuły do miejscowej prasy. Największe znaczenie dla jego światopoglądowej ewolucji miało jednak bezpośrednie spotkanie z poddanymi Imperium, członkami różnych warstw społecznych i stronnictw politycznych, których dotąd uważał za sojuszników w walce z caratem.
Doświadczenie to nie tylko wyleczyło go gwałtownie z wszelkiej fascynacji rosyjskimi rewolucjonistami, ale wzbudziło w nim niegasnącą już niechęć do Rosji oraz jej mieszkańców, chociaż sam, jak przyznawał, nie doznał od nich żadnej osobistej krzywdy. „Oto dzicz, oto barbarzyńcy, na karm których ma iść naród polski (…) lepiej zginąć narodowi naszemu, lepiej się zgermanizować, niż iść na nawóz dla mongołów”7 – emocje, jak widać, nie opadły, gdy po przeszło 30 latach zapisywał wrażenia z podróży na miejsce zsyłki.
W listopadzie 1896 roku Studnicki wraca z zesłania i wraca do działalności w ruchu socjalistycznym8 (jako „towarzysz Veto”), podejmuje też przerwane uwięzieniem studia. Na Uniwersytecie w Heidelbergu słucha m.in. wykładów Georga Jellinka i Maxa Webera. W tym okresie pojawia się pierwsza refleksja na temat zbieżności polskiego i niemieckiego interesu narodowego9. Jednocześnie w szeregu pism atakuje program ugody z Rosją, identyfikując ją jako głównego wroga sprawy polskiej, kwestionuje potrzebę zachowania międzynarodowej solidarności proletariatu i uzasadnia konieczność powołania niepodległego państwa10.
„Potem Studnicki zrywa z socjalizmem – oddajmy znowu głos Mackiewiczowi – zbliża się do narodowców, staje się nacjonalistą. Wypowiada szereg proroctw, przepowiada wojnę japońską, klęskę Rosji na Dalekim Wschodzie, jest jasnowidzem w polityce zagranicznej. W czasie pierwszej rewolucji rosyjskiej jest zdecydowanym przeciwnikiem włączania Polski do nurtu tej rewolucji”11. Dodać warto, że między PPS a endecją Studnicki zalicza jeszcze członkostwo w Stronnictwie Ludowym, a po skłóceniu się ze wszystkimi trzema podejmuje w 1905 roku nieudaną próbę założenia własnego ugrupowania – Partii Państwowości Polskiej.
Większe od partyjnych perypetii znaczenie mają wykłady historyczne prowadzone przez prof. Szymona Askenazego, na które Studnicki trafia we Lwowie w roku 1901. Z czasem uzna go za najwybitniejszego polskiego historyka, a jego wpływom przypisze szereg elementów własnej publicystyki, m.in. przekonanie o trwałości interesu narodowego uwarunkowanego położeniem geograficznym, przekonanie o sile zbrojnej jako czynniku decydującym dla powstania państwa, wreszcie dostrzeganie tendencji i powtarzalności zjawisk w historii12.
Niezmordowany w działalności publicystycznej, z hasłem walki z Rosją Studnicki wybija się na czoło irredenty polskiej w Galicji. W książce Sprawa polska13 (Aleksander Bocheński nazwie ją „elementarzem historyczno-politycznym” obozu legionowego14) wzywa naród do psychicznej i militarnej gotowości, aby w przewidywanym konflikcie europejskim Polacy dysponowali realną siłą, zdolną zaważyć w odpowiednim momencie na szali wypadków. „Na sympatie ludów nie rachujemy – pisze Studnicki. – Wiemy tylko, że antagoniści naszych antagonistów będą naszymi sprzymierzeńcami”15. Liczy przede wszystkim na Austro-Węgry, ale i Niemcy zaczyna postrzegać jako potencjalnego sojusznika – stąd protestuje ostro przeciw krakowskim obchodom 500. rocznicy zwycięstwa grunwaldzkiego, uważając podsycanie antagonizmu polsko-niemieckiego za „błazeństwo”16. Główny wróg jest oczywisty i już się nie zmieni. „Rosja zabrała Polskę – pisze Studnicki – Prusy i Austria posiadają tylko jej prowincje”17.
Po wybuchu upragnionej wojny Studnicki rusza do Królestwa dla prowadzenia akcji werbunkowej do oddziałów strzeleckich. Powołanie polskiej siły zbrojnej, którą uważał za podstawowy czynnik odbudowy własnej państwowości, pozostanie jego głównym celem w kolejnych latach.
Tymczasem niepowodzenia armii austriackiej, pierwsze zetknięcia z niemiecką machiną wojenną, wreszcie wrażenie, jakie robią na nim groby poległych żołnierzy niemieckich dają impuls do politycznej reorientacji. Studnicki bez sentymentów żegna się z Habsburgami, uznając stopniowo II Rzeszę za siłę, na której można oprzeć polskie nadzieje – tym bardziej po wizycie w Berlinie (listopad 1914), gdzie Niemcy pokazują mu mapę państwa polskiego z wymarzonymi przez Studnickiego granicami na Dźwinie i Berezynie18. Odwdzięcza się wkrótce agitacją antyrosyjską w różnych stolicach europejskich i memoriałami kierowanymi do władz państw centralnych, w których między innymi wskazuje bolszewików jako czynnik sprzyjający wojennej klęsce Rosji19.
W sierpniu 1915 roku przybywa do zajętej właśnie przez Niemców Warszawy z postanowieniem przekonania ich o celowości budowy państwa i armii polskiej (uważa zresztą, że zwycięska Rzesza powinna we własnym interesie oddzielić się możliwie dużym buforem od Rosji)20. Bodaj trudniejszym jeszcze zadaniem jest przekonanie Polaków do rezygnacji z ziem zaboru pruskiego (co Studnicki uważał za cenę nieuniknioną).
Przełom w tych zabiegach pozwala osiągnąć 125. rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja. Studnicki pisze okolicznościowy artykuł, w którym (wpływ Askenazego!) broni koncepcji sojuszu polsko-pruskiego z 1790 roku i wzywa do budowy własnej siły zbrojnej21. Jednocześnie organizuje wielką manifestację, mającą skłonić Niemców do współpracy, a Polaków natchnąć uczuciami antyrosyjskimi. Sukces demonstracji otwiera przed nim drzwi generała-gubernatora Hansa von Beselera, któremu tydzień później przedstawia swoje postulaty i koncepcje. „Człowiek pozbawiony wszelkiego znaczenia politycznego (…) – skwitował tę wizytę jeden z niemieckich polityków – przekonał Beselera o konieczności ogłoszenia niepodległości Polski”22.
Studnicki umiejętnie podsyca niemieckie nadzieje na pozyskanie Polaków (za największy atut uważa milion niezmobilizowanych mężczyzn z Królestwa, którzy, ujęci w karby wojskowe, mogliby odciążyć armie Dwuprzymierza na froncie wschodnim23), a i wśród społeczeństwa polskiego, z reguły chłodno przyjmującego proniemiecką agitację, idea porozumienia z zachodnim sąsiadem ma wówczas stosunkowo dobrą prasę. Ukoronowaniem tego okresu jest ogłoszenie proklamacji cesarzy o powołaniu Królestwa Polskiego 5 listopada 1916 roku – a Studnicki może się czuć tego wydarzenia pełnoprawnym ojcem (tak zresztą nazywają go sami Niemcy).
Zbyt proniemiecka, jak na gust rodaków, postawa szybko przynosi jednak Studnickiemu izolację. W Tymczasowej Radzie Stanu, do której włączono go pod naciskiem Niemców, toczy ciągłe spory, utyskując na opieszałość w tworzeniu armii. Prowodyrów kryzysu przysięgowego uważa za szkodników i swych osobistych wrogów. „Ach, panie – zwierza się młodemu Mackiewiczowi – jak ja nienawidzę teraz tego Piłsudskiego, mordę bym mu pobił”24.
Klęska państw centralnych zaskakuje go i zmusza do czasowego wycofania się z działalności publicznej, ale nie do zmiany poglądów. Swoje stanowisko z pierwszych lat niepodległości, ukształtowane jeszcze w czasie pierwszej wojny światowej, po latach sformułował następująco: tak jak Kresy Wschodnie będą zawsze przedmiotem sporu polsko-rosyjskiego, tak Ziemie Zachodnie będą stale wywoływały konflikt polsko-niemiecki. Pozbawiona i jednych, i drugich, Polska będzie zbyt słaba, by istnieć jako państwo. Z drugiej strony stosunek sił względem sąsiadów nie pozwala Polsce utrzymywać antagonizmu na obu granicach, grożącego porozumieniem niemiecko-rosyjskim i nowym rozbiorem. Z analizy tej wynika wniosek, że samo istnienie i rozwój Polski będą możliwe tylko wtedy, jeżeli Niemcy uznają je za ekonomicznie i politycznie korzystne dla siebie25.
Koniunktura dla idei współpracy polsko-niemieckiej poprawia się w drugiej połowie lat 20. Pod wpływem Studnickiego podejmuje ją jego najwierniejszy uczeń, Stanisław Mackiewicz, czyniąc z wileńskiego „Słowa” sztandarowe pismo „germanofilów”. W tym samym okresie publicystyczną działalność rozpoczyna Adolf Bocheński, którego Studnicki także zaliczał do swej „szkoły politycznej”26. Gdy wreszcie przychodzi odprężenie relacji Warszawa–Berlin, ukoronowane podpisaniem zaskakującej dla całej Europy Deklaracji o niestosowaniu przemocy (26 stycznia 1934 roku), Studnicki przystępuje do publicystycznej ofensywy.
„Mówię z podniesionym czołem: »Jestem germanofilem polskim« – pisze wiosną 1934 roku. – Czy znajdzie się polityk, który będąc moskalofilem, powie to o sobie? Moskalofilstwo bowiem, to przystosowanie się do niewoli, do jarzma rosyjskiego; germanofilstwo natomiast u Polaka, pochodzącego z zaboru rosyjskiego, który obejmował 80% naszego terytorium historycznego, było dążnością do wyzwolenia politycznego Polski, do bytu samodzielnego. Kto realnie ujmował sprawę polską, ten rozumiał, że tylko opancerzona pięść niemiecka zdolna była do rozbicia Rosji, do oderwania od niej tak olbrzymich połaci kraju polskiego, że o wcieleniu, o asymilacji nie mogło być mowy, że więc musiała nastąpić prawno-państwowa odrębność Polski”27.
Swoje poglądy, częściowo eksponowane wcześniej na łamach „Słowa”, usystematyzował w głośnej, wydanej w 1935 roku książce System polityczny Europy a Polska28. Zbieżność polskiej i niemieckiej racji stanu uważał za tak dojmującą, że narzucającą wręcz polityczną współpracę. W interesie Rzeszy – przekonywał – leży odtworzenie sprzymierzeńca, który mógłby zastąpić dawną monarchię habsburską i pomóc w politycznej oraz gospodarczej reorganizacji Europy Środkowej, co było dla Berlina lepszym rozwiązaniem niż rozbiór tego obszaru do spółki z Moskwą, wpychający Niemcy z powrotem w kleszcze francusko-rosyjskie. O postawie Polski z kolei powinno decydować zagrożenie rosyjskie, zabezpieczenia przed którym mogła szukać wyłącznie w oparciu o zachodniego sąsiada. Studnicki zdecydowanie odrzucał koncepcję sojuszu z Francją i Wielką Brytanią, nie uważając więzów politycznych i – przede wszystkim – gospodarczych z Zachodem za wystarczająco silne. Za to polsko-niemieckie stosunki gospodarcze, rozwinięte nawet w czasach konfliktu politycznego, stanowiły doskonałą podstawę trwałej współpracy. Nestor polskich „germanofilów” reprezentował pogląd, że więzy ekonomiczne spajają państwa silniej niż sojusze polityczne.
Antagonizm polsko-niemiecki uważał za wygenerowany sztucznie, pozbawiony obiektywnych podstaw, a tym samym łatwy do zlikwidowania. Nieprzychylne porozumieniu nastroje społeczeństwa bagatelizował w przekonaniu, że nie powinny one decydować o działaniach rządu, ale właśnie być kształtowane przez władzę odpowiedzialną za zgodną z racją stanu politykę zagraniczną29. Nie negował bynajmniej samego faktu zagrożenia niemieckiego, liczył jednak na to, że zbliżenie z zachodnim sąsiadem zniesie jego napór na Polskę30.
Opierając się na istniejących na kontynencie zależnościach i antagonizmach, Studnicki zaproponował szereg działań wymagających współdziałania Berlina i Warszawy, które oddalałyby niebezpieczeństwo wzajemnego konfliktu i jednocześnie pozwoliły obu państwom na wyciągnięcie korzyści. Realizacja tej koncepcji wymagała przekreślenia ładu wersalskiego, a jej efektem miało być stworzenie bloku środkowoeuropejskiego, skupiającego państwa o wspólnych interesach politycznych i ekonomicznych.
Pierwszym krokiem miał być Anschluss, stanowiący nieunikniony finał naturalnego procesu zjednoczenia Niemiec. Jako zapłaty za polską przychylność dla przyłączenia Austrii Studnicki spodziewał się désintéressement Berlina dla „unormowania” relacji polsko-litewskich31.
O powodzeniu koncepcji zadecydować miał jednak etap następny, czyli częściowy rozbiór Czechosłowacji (którą Studnicki uważał za klamrę spinającą szkodliwy dla Polski sojusz francusko-rosyjski oraz przeszkodę dla zintegrowania regionu). W okrojeniu południowego sąsiada Studnicki dostrzegał szansę utrzymania pewnej równowagi, naruszonej ekspansją terytorialną Rzeszy, oraz „komunię” współpracy polsko-węgiersko-niemieckiej. Celem Warszawy powinno być nie tylko odzyskanie Śląska Zaolziańskiego, ale przede wszystkim przyłączenie Słowacji do Węgier, co dałoby Polsce pewnego sprzymierzeńca i bezpieczną granicę32. Oddalenie Czechów od Rumunii miałoby też wzmocnić w tej ostatniej wpływy polskie, zwiększając szanse na wyciszanie antagonizmu węgiersko-rumuńskiego i uzgadnianie polityki Budapesztu i Bukaresztu, co miało zasadnicze znaczenie dla pozycji Polski wobec Niemiec33.
Po takich zmianach terytorialnych państwa regionu będą gotowe – uważał Studnicki – na sformowanie bloku gospodarczego. Jego zwornikiem musiały być Niemcy, jako państwo utrzymujące stosunki handlowe z wszystkimi potencjalnymi członkami. Obok Polski miały się w nim znaleźć państwa bałtyckie, Węgry, Rumunia, Czechosłowacja (ale po okrojeniu), Jugosławia, w dalszej kolejności Grecja, Bułgaria i Turcja, a w końcu także Włochy i Francja. Niemcom blok dałby mocarstwowość, zbliżyłby je do samowystarczalności gospodarczej, otworzył drogę do ekspansji w kierunku Azji Mniejszej, zapewnił ogromny rynek zbytu dla ich przemysłu, a także dostawy żywności z rolniczych państw regionu. Dzięki zjednoczeniu z państwami Europy Środkowej Rzesza mogłaby dorównać pozycji Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Rosji34. Z kolei państwom małym i średnim zblokowanie dawało możliwość zbytu surowców oraz produktów własnego rolnictwa i hodowli na chłonnym rynku niemieckim, a jednocześnie szansę na szybszy rozwój gospodarczy w oparciu o niemieckie inwestycje35.
Rzeczpospolita, jako drugie po Rzeszy państwo bloku, miałaby w nim uprzywilejowaną pozycję, stanowiąc oparcie dla państw mniejszych, a jednocześnie mając możliwość oparcia się na nich dla uniknięcia zdominowania przez Niemcy36. Zdaniem Studnickiego Polska, zagrożona ze wschodu i z zachodu, nie była atrakcyjnym partnerem ani dla państw pogranicza ZSRR, ani dla Japonii. Istota porozumienia z Niemcami polegała na wykorzystaniu Rzeszy jako instrumentu podniesienia własnego znaczenia. Rzeczpospolita w sojuszu z Niemcami, o zabezpieczonej granicy zachodniej, o dużych, dzięki współpracy gospodarczej, możliwościach rozwoju, mogłaby stać się solidnym gwarantem niepodległości państw bałtyckich oraz pożądanym sojusznikiem dla Japonii, zyskiwałaby siły dla niesienia misji cywilizacyjnej na wschód i obrony Europy przed zagrożeniem sowieckim37. W koncepcji Studnickiego Polska nie powinna zaczynać od budowania struktury federacyjnej w regionie dla wzmocnienia swej pozycji wobec potężnych sąsiadów, ponieważ była na to za słaba i przedsięwzięcie takie skazane było na niepowodzenie – ale przeciwnie, przez porozumienie z jednym z tych sąsiadów należało wzmocnić swą pozycję wobec państw małych i średnich i dopiero wtedy kreować się na ich lidera.
Rok 1938 przyniósł jednak „germanofilom” bolesne rozczarowanie. Nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Kownem uznali za mizerną rekompensatę Anschlussu, a nieuzyskanie granicy polsko-węgierskiej wręcz za katastrofę, na domiar złego propagandowo przykrywaną rzekomym sukcesem w postaci odzyskania Zaolzia.
Studnicki, który właściwemu naświetleniu problemu poświęcił opublikowaną w lecie 1938 roku książkę Kwestia Czechosłowacji a racja stanu Polski38, przyczyn niepowodzenia upatrywał w błędach popełnionych zarówno przez Polaków, jak i Niemców. Pierwszym zarzucał opieszałość, drugim zbytnią agresywność, popychającą potencjalnych sojuszników ku obozowi antyniemieckiemu. Apelował do Berlina o podjęcie działań na rzecz odzyskania nadszarpniętego zaufania państw regionu; przestrzegał, by rozkołysane emocje nie pchnęły do konfliktu, który może być na rękę tylko Rosji39.
Pod koniec lutego 1939 roku przewidywał wybuch konfliktu między państwami „sytymi” i „głodnymi”; Polskę widział oczywiście wśród tych drugich, nie mając zresztą złudzeń, by mogła zachować pełną niepodległość40. Jeden z ostatnich artykułów opublikowanych na łamach wileńskiego dziennika zamknął słowami: „5 potęg występuje do walki o hegemonię nad światem. Los tej walki nie jest obojętny dla innych państw; w charakterze satelitów mogą one dużo zdobyć lub dużo stracić. Do potęgi państwa drugorzędne dochodzą przez satelictwo państwa pierwszorzędnego”41.
Wiosną 1939 roku, gdy Mackiewicz złamany został Berezą, gdy ideę sojuszu polsko-niemieckiego porzucili bracia Bocheńscy, Studnicki został sam. Ostatnią próbę odwrócenia katastrofy podjął, wydając własnym sumptem broszurę Wobec nadchodzącej II-ej wojny światowej42.
Sformułowana przez niego diagnoza sytuacji międzynarodowej odbiegała całkowicie od panującego w kraju nastroju. Gdy obok upajano się świeżej daty braterstwem broni z Anglikami i szykowano Niemcom nowy Grunwald, Studnicki kwestionował hipotezę o agresywnych planach Hitlera wobec Polski, przestrzegał przed niebezpieczeństwem sowieckim i sojuszem z występującym rzekomo w obronie zagrożonej Polski Zachodem, przewidywał przebieg i finał wojny. Nie ma zresztą potrzeby tutaj tych jego przestróg i przewidywań streszczać, gdyż książkę trzymacie Państwo w ręku43.
***
Okupacyjnej rzeczywistości Studnicki stawił czoła z odwagą osobistą i – co u nas może bardziej warte uwagi – odwagą cywilną. Miał nadzieję, że Hitler zdecyduje się zachować okrojone państwo polskie, a nieuchronny konflikt niemiecko-sowiecki przyniesie poprawę koniunktury i skłoni Niemców do odbudowania armii polskiej z myślą o wykorzystaniu jej na froncie wschodnim. Występował z memoriałami do władz okupacyjnych i jeździł do samego Berlina, domagając się zaniechania barbarzyńskiej polityki niemieckiej w Polsce, interweniował w obronie prześladowanych rodaków, starał się wynegocjować neutralność polskiego podziemia wobec wojny z ZSRR44. Przypłacił te zabiegi najpierw internowaniem, później rocznym pobytem na Pawiaku, gdzie osobiście doświadczył niemieckiej brutalności45. Ostatnie beznadziejne działania podejmował jeszcze w marcu 1945 roku, proponując powołanie polskiej formacji wojskowej do walki z Armią Czerwoną, co w jego zamyśle miało też przyczynić się do łagodzenia narosłej w czasie wojny wrogości i stanowić wstęp do współpracy w przyszłości. Nic z tego oczywiście nie wyszło, a Studnicki wkrótce potem, uciekając przed „wyzwoleniem”, udał się emigrację46.
Nigdy nie porzucił idei współpracy polsko-niemieckiej. „Chciałem przytłumić poczucie doznanych krzywd i ugasić pragnienie zemsty – pisał. – Zadaniem polityki nie jest podżeganie do zemsty, lecz poprawianie sytuacji narodu”47. Nie wierzył w możliwość utrzymania przez Polskę nowych nabytków, z których utratą – przekonywał – zachodni sąsiad nigdy się nie pogodzi48. Postulował powiązanie zwrotu Ziem Zachodnich z hasłem odzyskania przez Polskę Kresów Wschodnich, kluczowych dla przetrwania i rozwoju narodu49. Realizacja tej koncepcji, jego zdaniem, wymagała zwycięskiej wojny Zachodu z ZSRR, o której rychłym wybuchu był przekonany, w związku z czym, podobnie jak 30 lat wcześniej, wzywał do psychicznej gotowości i organizacji sił zbrojnych. Za absurd uważał natomiast pomysły odzyskania Kresów Wschodnich przy jednoczesnym utrzymaniu status quo na zachodzie, wierny głoszonej od czasów pierwszej wojny zasadzie, że antagonizm z oboma wielkimi sąsiadami będzie dla Polski zgubny50.
Publikował na łamach Mackiewiczowego „Lwowa i Wilna”. Do końca życia miał nadzieję, że kolejny konflikt pozwoli na przywrócenie przedwojennej konfiguracji politycznej, a także realizację jego idei integracji państw europejskich51. Polsce przeznaczał miejsce w bloku z Węgrami i Rumunią, sceptycznie oceniał szanse kooperacji polsko-litewskiej, odrzucał zdecydowanie współpracę z Czechami, a także z Ukrainą, co ściągnęło na niego krytykę paryskiej „Kultury”52. Zarówno ze środowiskami emigracyjnymi, jak i Polakami w kraju poróżniło go kwestionowanie powojennych granic Polski. W 1948 roku po raz kolejny zszokował rodaków, zgłaszając się na świadka obrony w procesie feldmarszałka Ericha von Mansteina.
Zmarł 10 stycznia 1953 roku w Londynie.
***
Polityki Polski i Niemiec z okresu drugiej wojny światowej nie sposób uznać za argument przeciwko koncepcjom Studnickiego. Oba narody, chociaż rozpoczęły ją w przeciwnych obozach, zakończyły w jednym – obozie przegranych, co można przyjąć za przewrotny dowód słuszności tezy o ich głęboko uwarunkowanej wspólnocie interesów. Studnickiemu przypadła rola Kasandry, której ani jedni, ani drudzy, na swoją zgubę, nie chcieli słuchać.
Mackiewicz przytacza w Historii Polski… anegdotę z jednego z procesów Studnickiego (o zniesławienie pozywali go wojewoda Grażyński i prezydent Starzyński), jak to sala sądowa zatrzęsła się od śmiechu, słysząc porównanie tego rozczochranego staruszka w potarganym ubraniu z samym marszałkiem Piłsudskim. Tak szybko zapomniano o roli, jaką Studnicki odegrał w latach pierwszej wojny światowej i okresie ją poprzedzającym, tak szybko stał się postacią anonimową („jest to stary mężczyzna z Krzyżem Niepodległości” – opisano go czytelnikom w relacji prasowej53).
Władysław Studnicki, ok. 1933. Fotografia zamieszczona w prasie w związku ze skazaniem Studnickiego na trzy miesiące więzienia za zniesławienie wojewody śląskiego Michała Grażyńskiego. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Nie mniej szokujące wydaje się zapomnienie, w jakie popadło Wobec nadchodzącej II-ej wojny światowej. W 1939 roku nikt nie dorównał Studnickiemu w trafności przewidywań – ani jego uczniowie, którym przecież też nie zbywało na politycznej przenikliwości, ani zadowoleni z „wciągnięcia” Zachodu do wojny sanatorzy. Gdyby była to jedyna warta wzmianki karta jego biografii, i tak powinna mu zapewnić trwałe miejsce w pamięci rodaków. Ale przed wojną „zbrodnią było przewidywać, że poniesiemy klęskę (…) gdyż godziłoby w kanon optymizmu obowiązującego powszechnie”54, i kondemnata do dziś nie została zdjęta, gdyż godziłoby to w mit, że przewidzieć się nie dało.
„Elementarna uczciwość ludzka nie pozwala mi o tej książce zamilczeć – pisał Mackiewicz wiosną 1948 roku, gdy po raz pierwszy trafiła w jego ręce. – Była ona wydana latem 1939 roku! Zwróć czytelniku uwagę na datę: latem 1939. Apelując do czytelnika nie zwracam się do młodzieży, która tych czasów nie pamięta lub źle pamięta. Zwracam się tylko do tych, którzy je dobrze pamiętają i uczciwie zechcą sobie przypomnieć całą tę atmosferę »silni, zwarci, gotowi« i przeciwstawić jej tę osamotnioną, proroczą wizję, którą wtedy wypowiadał ten najstarszy z naszych publicystów.
Książka była oczywiście przez rząd gen. Składkowskiego w całości skonfiskowana. Nie wolno było przewidywać… słusznie”55.
„Był to chyba najcięższy okres w moim życiu – wspominał Studnicki. – Gdy nocą docierał do mnie odgłos maszerujących oddziałów, ściskało mi się serce, gdyż boleśnie odczuwałem zbliżającą się katastrofę. W mojej wyobraźni przesuwały się obrazy oczekującej nas klęski, muszę jednak przyznać, że rzeczywistość przerosła wszystko, co mogła sugerować najbujniejsza wyobraźnia”56.
Być może w popowstaniowej depresji, syberyjskim zesłaniu i beznadziei początków działalności niepodległościowej można doszukiwać się źródeł hartu ducha, który pozwala wytrwać w obronie własnej idei w takim osamotnieniu.
Henryk Sienkiewicz porównał Studnickiego do Podbipięty, składając hołd jego charakterowi i poświęceniu57. „Dla mnie Studnicki to nie ekonomista, nie polityk, to po prostu »jakiś polski święty«” – zapisał Mackiewicz58.
„Tak się awanturowałem – pisał Cat po pogrzebie przyjaciela – że dali mu Wielką Wstęgę Odrodzenia po śmierci. To już moja zasługa. (…) Kiedy żył i kiedy był chory, a ja chciałem, aby mu ją dali, to mi się nie udało. Teraz żądałem tego wprost histerycznie (…). W ten sposób jednak Studnicki ma o jeden stopień wyżej od Grażyńskiego i równy stopień Odrodzenia Polski z Bohdanem Czapskim, który póki Polska się odradzała uważał się za Niemca i nawet do Lubomirskiego w Warszawie zwrócił się po niemiecku, jak z wojskami niemieckimi wszedł do Warszawy”59.
Studnicki, który całe życie poświęcił sprawie Polski, we wrześniu 1939 roku wjeżdżał do Krakowa z wojskami niemieckimi60.
Życie polityczne nie jest proste i to jest jeszcze jedna z jego biografii nauka.
1 Archiwum S. Mackiewicza (ASM), S. Mackiewicz, Pierwszy rok Uniwersytetu, mps, s. 50.
2 Tamże, s. 51.
3 BN, W. Studnicki, Materiały do pamiętnika, t. I, rkps akc. 7802, k. 41, s. 118; J. Jaruzelski, Stanisław Cat-Mackiewicz 1896–1966. Wilno–Londyn–Warszawa, Warszawa 1994, s. 30.
4 M. Bobrzyński, Wskrzeszenie państwa polskiego, t. I: 1914–1918, Kraków 1920, s. 116.
5 Veto , Dwadzieścia lat walki proletaryatu polskiego, Lwów 1899, s. 6.
6 S. Cat-Mackiewicz, Klucz do Piłsudskiego, Kraków 2013, s. 63.
7 W. Studnicki, Z przeżyć i walk, Warszawa 1928, s. 21.
8 W. Suleja, System polityczny Władysława Studnickiego (do roku 1918), w: Polska myśl polityczna i społeczna, t. II: Twórcy polskiej myśli politycznej, red. H. Zieliński, Wrocław 1978, s. 139.
9 W. Studnicki, Z przeżyć i walk, dz. cyt., s. 49.
10 Tenże, Wskazania polityczne irredentysty polskiego, Lwów 1913, s. 44-45; Veto, Dwadzieścia lat…, dz. cyt., s. 20-23.
11 S. Mackiewicz, Wrażenia z odczytu, „Wiadomości” (Londyn) z 22 lipca 1951.
12 W. Studnicki, Pisma wybrane, t. III: Ludzie, idee i czyny, oprac. J. Gzella, Toruń 2000, s. 238-243; tenże, Z przeżyć i walk, dz. cyt., s. 79; tenże, Ludwik Krzywicki i Szymon Aszkenazy, „Słowo” z 23 maja 1934.
13 Tenże, Sprawa polska, Poznań 1910.
14 A. Bocheński, Dzieje głupoty w Polsce. Pamflety dziejopisarskie, Warszawa 1947, s. 249.
15 Sprawa polska w dobie obecnej. Referat Władysława Studnickiego na kongresie polskim w Washingtonie dnia 12–go maja 1910 roku, 1911, s. 27.
16 Tenże, Przeciw prądowi. W sprawie obchodu grunwaldzkiego, , http://polskietradycje.pl/artykuly/widok/284 .
17 Tenże, Sprawa polska, dz. cyt., s. 14.
18 J. Gzella, Zaborcy i sąsiedzi Polski w myśli społeczno-politycznej Władysława Studnickiego: (do 1939 roku), Toruń 1998, s. 169, 170.
19 M. Figura, Rosja w myśli politycznej Władysława Studnickiego, Poznań 2008, s. 42-43.
20 J. Gzella, Zaborcy i sąsiedzi Polski…, dz. cyt., s. 77-78; W. Suleja, System polityczny…, dz. cyt., s. 171.
21 W. Studnicki, Konstytucja 3. Maja, , http://polskietradycje.pl/artykuly/widok/282 .
22 Za: M. Pruszyński, Boje Władysława Studnickiego, „Bunt Młodych” z 25 lutego 1936.
23 M. Figura, Rosja w myśli politycznej…, dz. cyt., s. 45-46; W. Suleja, System polityczny…, dz. cyt., s. 172-173.
24 Cytat z Dziennika Mackiewicza za: J. Jaruzelski, Stanisław Cat-Mackiewicz…, dz. cyt., s. 30.
25 W. Studnicki, „Tragiczne manowce”: próby przeciwdziałania katastrofom narodowym 1939–1945, Gdańsk 1993, s. 35.
26 Tamże, s. 33.
27 Tenże, Wyznanie germanofila polskiego, „Wiadomości Literackie” z 1 kwietnia 1934.
28 Wydanej w okrojonym kształcie w: W. Studnicki, Pisma wybrane, t. II: Polityka międzynarodowa Polski w okresie międzywojennym, Toruń 2001, s. 17-262; dalej jako: W. Studnicki, System polityczny Europy a Polska.
29 Tamże, s. 188.
30 Tenże, W sprawie ugody z Niemcami. Odpowiedź Gazecie Warszawskiej, „Słowo” z 15 września 1933; tenże, Z powodu wizyty min. Delbosa, „Słowo” z 12 grudnia 1937.
31 Tenże, System polityczny Europy a Polska, dz. cyt., s. 57, 216-219.
32 Tamże, s. 226, 237, 242, 244.
33 Tenże, Stosunki polsko-rumuńskie, „Słowo” z 28 kwietnia 1937; tenże, Konsekwencje przewrotu rumuńskiego, „Słowo” z 12 stycznia 1938.
34 Tenże, System polityczny Europy a Polska, dz. cyt., s. 253; tenże, O przymierze z Niemcami, „Słowo” z 21 kwietnia 1934.
35 Tenże, System polityczny Europy a Polska, dz. cyt., s. 216, 254-257.
36 Tamże, s. 187.
37 Tamże, s. 33, 166-167, 178, 179; tenże, Dwa systemy polityczne Europy, „Słowo” z 27 stycznia 1935.
38 Tenże, Kwestia Czechosłowacji a racja stanu Polski, Warszawa 1938.
39 Tenże, Spór o koncepcję ukraińską, „Słowo” z 13 stycznia 1939; tenże, Z nami lub przeciwko nam, „Słowo” z 27 stycznia 1939; tenże, Pod adresem Niemiec, „Słowo” z 28 stycznia 1939.
40 Tenże, Dzień przyjazdu ministra hr. Ciano, „Słowo” z 25 lutego 1939.
41 Tenże, Podstawy systemu politycznego świata, „Słowo” z 11 marca 1939.
42 Tenże, Wobec nadchodzącej II-ej wojny światowej, Warszawa 1939.
43 Więcej na temat koncepcji polityki zagranicznej Studnickiego i jego uczniów zob. J. Sadkiewicz, „Ci, którzy przekonać nie umieją”. Idea porozumienia polsko-niemieckiego w publicystyce Władysława Studnickiego i wileńskiego „Słowa” (do 1939), Kraków 2012.
44 M. Figura, Rosja w myśli politycznej…, dz. cyt., s. 242-243.
45 J. Mackiewicz, Przed dwudziestu pięciu laty zmarł Władysław Studnicki, w: W. Studnicki, „Tragiczne manowce”…, dz. cyt., s. 203.
46 M. Figura, Rosja w myśli politycznej…, dz. cyt., s. 251.
47 W. Studnicki, „Tragiczne manowce”…, dz. cyt., s. 18.
48 S. Cenckiewicz, Geopolityka polska (I). (O poglądach geopolitycznych Eugeniusza Romera, Władysława Studnickiego, Henryka Bagińskiego i Jerzego Niezbrzyckiego), „Arcana”, nr 32: 2000, s. 65.
49 W. Studnicki, „Tragiczne manowce”…, dz. cyt., s. 104.
50 M. Figura, Rosja w myśli politycznej…, dz. cyt., s. 254-261, 281.
51 W. Suleja, Władysław Studnicki – w opozycji do myśli zachodniej, w: Twórcy polskiej myśli zachodniej, red. W. Wrzesiński, Olsztyn 1996, s. 164.
52 M. Figura, Rosja w myśli politycznej…, dz. cyt., s. 255, 266, 275.
53 S. Mackiewicz, Książka moich rozczarowań, Warszawa 1939, s. 192.
54 Tenże, Trzylecie. Broszury emigracyjne 1941–1942, Kraków 2014, s. 425.
55 Tenże, Suum cuique, „Lwów i Wilno” z 4 kwietnia 1948 (przedruk w: tenże, Chciałbym przekrzyczeć kurtynę żelazną, Kraków 2016, s. 274).
56 W. Studnicki, „Tragiczne manowce”…, dz. cyt., s. 38.
57 ASM, S. Mackiewicz, Aktywiści, Pasywiści i Ugodowcy, mps, s. 59.
58 S. Mackiewicz, Wrażenia z odczytu, „Wiadomości” z 22 lipca 1951.
59 ASM, List. S. Mackiewicza do M. Pawlikowskiego z 21 stycznia 1953.
60 J. Gzella, Koncepcje i działalność Władysława Studnickiego w pierwszych miesiącach II wojny światowej, „Przegląd Zachodni”, R. 44: 1998, nr 2, s. 140.Wstęp
Przed wojną światową mieliśmy bardzo dużo do wygrania, a do stracenia tylko autonomię narodową w Galicji. Mogliśmy więc pragnąć wojny i, rzucając na szalę nasze siły, mogliśmy mieć nadzieję, że nic nie stracimy, uzyskamy natomiast samodzielny byt państwowy. Obecnie jesteśmy państwem, nie nowym, bo posiadającym wielowiekową tradycję państwową, i narodem, który w swych powstaniach dążył do samodzielnego bytu politycznego. Jesteśmy jednak państwem powstałym po długim państwowym niebycie, posiadającym mniejszości narodowe, niezasymilowane, między innymi mniejszość żydowską, której asymilacja, jak i odrębność, jest dla nas niebezpieczna. Mamy olbrzymie trudności wskutek naszej wadliwej struktury gospodarczej, mianowicie przeludnienia rolnego, mamy niewyleczone rany gospodarcze, wywołane zniszczeniem wojennym. Wszystko to zmusza naszą politykę zewnętrzną do wielkiej ostrożności. Napadnięci będziemy się bronili i dążność do zapewnienia naszego bytu przez rozwój naszych sił militarnych, w obecnym momencie, jest zdrowa i musi być potęgowana. Rozumiemy, że ani Śląsk, ani Pomorze, ani ziemia wileńska lub nowogródzka, ani wschodnia Małopolska i Wołyń nie są jakimiś protezami, lecz są organiczną częścią naszego narodowego i państwowego organizmu, że amputacja każdej z tych prowincji wywołałaby chorobę i osłabienie całego państwowego i narodowego organizmu. Nie uzyskaliśmy wiele z naszej dziejowej spuścizny, lecz co innego nie uzyskać, co innego już odzyskane stracić. Czechosłowacja po amputacji krajów sudeckich i Śląska Nadolziańskiego1, prowincji, gdzie Czesi byli w mniejszości, lecz posiadali własną administrację, doznała niebezpiecznych zaburzeń, które wywołały u sfer kierujących Czechami jakieś poczucie beznadziejności. Mamy inne tradycje niż Czesi, mamy tradycję walk o niepodległość. Przed wojną mieliśmy ideał niepodległości, reprezentowany przez aktywną część narodu, ideałem zaś Czechów była autonomia w państwie rozpościerającym się od Łaby do Wielkiego Oceanu, od Karlsbadu do Władywostoku. Lecz los Czech bezwarunkowo podnieca naszą opinię i on był źródłem głównym tego niepokoju, jaki ogarnął nasze społeczeństwo. Nie niepokój, nie odruchy, lecz analiza naszego położenia, naszej racji stanu oraz zrozumienie obecnej sytuacji politycznej może nas ochronić od kroków fałszywych, które mścić się mogą na nas, na naszych dzieciach, na szeregu późniejszych pokoleń.
Sytuacja nasza jest w danej chwili tym dogodna, że zanosi się na wojnę na zachodzie i Morzu Śródziemnym, na terenach od nas oddalonych, że nakazem geografii, zgodnie z nakazem naszego współczesnego stanu, jest neutralność, lecz neutralność zbrojna, niezezwalająca obcym państwom gospodarzyć na naszym terytorium, jak gospodarzyli w Polsce nasi sąsiedzi podczas wojny siedmioletniej2.
1 Chodzi o częściowy rozbiór Czechosłowacji dokonany w efekcie zawartego 30 września 1938 układu monachijskiego i wystosowanego w tym samym dniu ultimatum rządu polskiego pod adresem Pragi.
2 Wojna siedmioletnia – toczona w latach 1756–1763 między Prusami, sprzymierzonymi z Wielką Brytanią (z Hanowerem), Hessen-Kassel i Brunszwikiem, a koalicją Austrii, Rosji, Francji, Saksonii, Szwecji i państw niemieckich. Zakończona przyznaniem Śląska Prusom i przejęciem części kolonii francuskich w Ameryce i Indiach przez Wielką Brytanię.II Żydzi a wojna
Tragicznym dla Żydów był wiek XIII, gdy wypędzano ich z jednego kraju do drugiego, ogołociwszy w znacznej części z mienia. Ta tragedia Izraela odnawia się w ostatnich czasach. Niemcy były pierwszym państwem, w których antysemityzm doszedł do władzy i od razu usunął Żydów z ich stanowisk, dzięki którym wywierali wpływ na życie intelektualne, na psychologię i na politykę Niemiec. Usunięto ich z dziennikarstwa, z profesury, adwokatury. Wywarło to wpływ na państwa wschodniej Europy, posiadające znaczny procent Żydów: Polskę, Rumunię i Węgry. Na Węgrzech i w Rumunii przejawiło się to w prawodawstwie, w Polsce w różnych nieoficjalnych projektach oraz oświadczeniach naszej oficjalnej zagranicznej polityki, że Polska ma nadmiar Żydów i potrzebuje dla nich terenu osadniczego. Żydzi w Polsce, jak w Rumunii i na Węgrzech, poczuli grunt niepewny pod nogami. Niemcy wtrącają Żydów w przepaść, dają przykład antysemickiego prawodawstwa, nie ograniczają się tylko do Żydów niechrzczonych, lecz negują prawa chrzczonych Żydów, a nawet mieszańców. Zarządzenia antysemickie w Polsce, Rumunii i na Węgrzech, które dawniej wydawałyby się zbyt jaskrawe, zbyt daleko idące, mogą wydawać się już umiarkowanymi. Tylko koalicja antyniemiecka może Żydów zbawić. Niech Niemcy będą pobite, powalone, doprowadzone do nędzy, a będzie to odstraszającym przykładem dla państw i będą one zwalczać kierunki antysemickie. Od kilku lat Żydzi śnią i marzą o takiej koalicji, triumfują, gdy im się wydaje, że taka koalicja do skutku przychodzi, pracują dla niej całym swym wpływem, całą swą prasą, całym swym udziałem w prasie różnych narodów i różnych kierunków. Dla zachęcenia do walki z Niemcami upowszechniają fałszywe pogłoski o nędzy i głodzie trapiącym Niemcy, rozsiewają bajki dla dorosłych dzieci o niewytrzymałości niemieckich tanków, o słabości niemieckich armat; krzycząc wniebogłosy o militaryzmie niemieckim, który jest molochem pochłaniającym wszystko, wpadają w sprzeczność oczywistą. Znaną jest rzeczą, że pod względem przemysłu mechanicznego Niemcy zajmują pierwsze miejsce w Europie. Kto może produkować doskonałe maszyny, a na pierwszym planie stawia wszystko, co dla wojny potrzeba, ten – rzecz naturalna – wytwarzać musi znakomite armaty, tanki, karabiny maszynowe itd.
Światowe Żydostwo pragnie wojny, pracuje dla wojny, mając olbrzymie wpływy w dwóch państwach anglosaskich: Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Stany Zjednoczone posiadają 5,2 mln Żydów, co stanowi około 3% ludności Stanów Zjednoczonych. Stan gospodarczy, stopień dobrobytu i nędzy Żydów jest funkcją poziomu gospodarczego danego kraju. W najbogatszym państwie na kuli ziemskiej Żydzi zdobyli pieniądze i wpływ.
Największym żydowskim domem bankowym na Wall Street jest bank Kuhn, Loeb & Co. Głównym właścicielem tej wielkiej firmy był zmarły Jakub Schiff, którego wspólnikami byli: syn jego Mortimer, Otto H. Kahn, Paul M. Warburg i inni. Brali oni udział zarówno w życiu publicznym, jak i w olbrzymich operacjach finansowych. Inne prywatne banki żydowskie wymienić należy w porządku następującym: Speyer, J.&W. Seligman, Lazard Frères, Ladenburg Thalmann & Co., Hallgarten, Knauth, Nachod & Kühne, Goldman Sachs oraz inne mniejsze.
Prasa amerykańska jest ściśle związana z domami bankowymi. Jedne wydawnictwa są przez nich finansowane, inne otrzymują subwencje z dyrektywą zajęcia tego lub innego stanowiska wobec projektowanych posunięć gospodarczych. Dom bankowy udzielający pożyczki zagranicznej rozmieszcza ją na rynku amerykańskim przez odpowiednie artykuły o stanie gospodarczym i możliwościach finansowych danego państwa, ogłaszanych w prasie amerykańskiej za odpowiednim wynagrodzeniem. Dysponowanie pieniężne kapitałem amerykańskim przez żydowskie domy bankowe daje im olbrzymi wpływ na prasę. Wielka ruchliwość Żydów, znajomość języków, większy kontakt z Europą, czyni ich dziennikarzami bardzo poszukiwanymi przez wydawców. Wpływy żydowskie weszły do prasy amerykańskiej i przez kapitał, i przez pracowników dziennikarskich.
Wiele przedsiębiorstw żydowskich na Wall Street było pierwotnie filiami amerykańskimi firm dawniej istniejących w Austrii i Niemczech. Rozrosły się one w Stanach Zjednoczonych wskutek warunków przyjaznych dla rozwoju gospodarczego tego kraju. Jakub Schiff, nacjonalista żydowski, finansował akcję zerwania traktatu handlowego z Rosją, z tego powodu, że wbrew zobowiązaniu traktatowemu swobodnego wjazdu i prowadzenia procederów ekonomicznych obywateli jednej z wysokich stron, państwo drugiej wysokiej strony, Rosja, nie dopuszczała pobytu i zajmowania się handlem Żydów, będących już amerykańskimi obywatelami. Jakub Schiff w swoim czasie finansował rewolucję rosyjską. Z jedną córką bankiera Kahna jest żonaty były minister spraw zagranicznych Anglii – Eden, z drugą Litwinow1. Całe otoczenie Roosevelta, jego „trust mózgów”, składa się z Żydów, jak Frankfurter i rabin Wise. Poza tym doradcami Roosevelta są radykałowie: Dawid Dubiński, Sidney Hillman, Dawid Sapoch, Benjamin Cohen i inni oraz konserwatysta H. Lehman, gubernator stanu nowojorskiego, Horner, gubernator stanu Illinois, Samuel Rosenman i James Warburg.
Rabin Gross napisał w żydowskiej gazecie „Jewish Examiner” w roku 1933, że rząd Roosevelta wprowadza na kierownicze stanowiska więcej Żydów niż którykolwiek z poprzednich rządów i stało się to dzięki wpływom M. Barucha, który jest „nieoficjalnym prezydentem” w Stanach Zjednoczonych.
Żydzi amerykańscy i Żydzi angielscy prą Wielką Brytanię do wojny, a Stany Zjednoczone do sekundowania koalicji stworzonej przez Wielką Brytanię.
W Anglii za czasów Jerzego VII2 mianowano kilkunastu Żydów lordami. Wiele najwyższych stanowisk ministrów i gubernatorów kolonii zajmują Żydzi. Kapitał angielski pracujący w Polsce, w Rumunii i na Węgrzech daje dyspozycje przedsiębiorstwa miejscowym Żydom. Im powierza kierownicze stanowiska i oni stają się agentami Intelligence Service, wywierając wpływ na miejscowe społeczeństwo przez funkcjonariuszy należących do rdzennej narodowości danego państwa.
Każda wojna jest żniwem dla Żydów. Po każdej wojnie jak grzyby po deszczu wyrastają wielkie domy bankowe, np. Rotszyldowie wzbogacili się w okresie wojen napoleońskich. Wojna wywołuje brak towarów, wzrost cen, jest więc podłożem do spekulacji. Handel opiera się na różnicy cen w przestrzeni, spekulacja – na różnicy cen w czasie. Zakupić towary, schować je, sprzedać, gdy nastąpi dotkliwy ich brak – oto źródło zarobku Żydów i bogacenia się podczas wojny. Przez wojnę światową i po wojnie nastąpiło przesunięcie sił gospodarczych na korzyść Żydów we wszystkich krajach Europy.
Wojna psuje walutę, wywołuje inflację. Tracą ci, co nie umieją obracać gotówką, zyskują spekulanci, handlarze walutowi. Sto kilkadziesiąt kamienic zakupili polscy Żydzi w samym Berlinie, prowadząc handel walutowy w okresie inflacji. Gdy spadała niemiecka marka, wzmacniało się w Niemczech poszukiwanie dolarów i funtów, ściągano więc te waluty ze słabszych rynków, m.in. z polskiego. Spadanie marki wywoływało spadanie wszystkich walut państw środkowoeuropejskich; tylko przy pomocy Anglii udało się walutę Czechosłowacji, kraju nieuszkodzonego przez wojnę, oderwać od marki niemieckiej. Podczas wojny i inflacji stosunek sił gospodarczych żydowsko-polskich przesunął się na korzyść Żydów.
Państwa wycieńczone wojną będą potrzebowały kredytów zagranicznych, ściślej mówiąc, amerykańskich. Szafarzami tych kredytów są domy bankowe żydowskie. Udzielając kredytów, narzucą oni politykę gospodarczą i zarządzenia wewnętrzne, idące w interesach Żydostwa, jak: przyjmowanie emigrantów Żydów, uwzględnienie żargonu w urzędzie i w sądzie w Polsce, Rumunii i na Węgrzech.
Wpływy Żydostwa przejawiały się podczas wojny światowej. Na początku wojny część Żydostwa była w obozie koalicyjnym, część w obozie niemieckim; po rewolucji w Rosji całe Żydostwo znalazło się w obozie koalicyjnym. Przedtem pragnęli Żydzi porażki Rosji, następnie uwierzyli w Rosję Kiereńskiego, a w końcu protegowali Rosję bolszewicką, uważając, że stanie się narzędziem ich polityki, że trzebiąc inteligencję rosyjską daje pole inteligencji żydowskiej do opanowania Rosji. Ze względu na wpływy żydowskie Balfour wydał odezwę obiecując Żydom Palestynę. Obietnica, jak zwykle angielska, dosyć ogólnikowa. Przez ów „home” żydowski w Palestynie można było rozumieć państwo żydowskie lub tylko żydowskie osadnictwo w kraju, gdzie będzie im pewnie i bezpiecznie. Na kongresie pokojowym Żydzi narzucili Polsce i Rumunii prawo mniejszościowe dla ochrony Żydów3. Żydzi nie znają umiaru. Gdy w sejmie polskim uchwalono odpoczynek niedzielny, jeden z posłów żydowskich wołał: „Tą uchwałą utraciliście Lwów i Wilno!”. Wówczas przerachowali się co do swych sił, właściwie co do stopnia słabości swoich przeciwników.
Nowa wojna światowa rozstrzygnie los Żydów. Gdy inne narody mają dużo do stracenia, to Żydzi dużo do wygrania, lecz ich wygranie to klęska tych narodów, w których porach siedzą. Niech Francja wyludni się przez nową wojnę, będzie tam więcej miejsca dla Żydów, niech ochotnicza służba przetrzebi inteligencję Anglii, tym łatwiej Żydzi zajmą wpływowe stanowiska, niech przez Polskę przejdzie zniszczenie wojenne lub okupacja ogołacająca ze wszystkich zasobów, niepotrzebna będzie Palestyna. Polska stanie się tą Palestyną, a Polacy nie tymi Arabami, którzy napadają na Żydów i ich niszczą, ale tymi, którzy pracować będą pod ich kierownictwem. Niech Stany Zjednoczone zapanują nad światem, będzie to panowanie Żydów, gdyż oni stają się czynnikiem decydującym w Stanach Zjednoczonych.
W Anglii i Francji widzą Żydzi swych protektorów. We Francji Żydów jest niedużo, podaje się ich liczbę na ćwierć miliona. Prawdopodobnie jest ich znacznie więcej. We Francji nie prowadzi się statystyki wyznaniowej. Cudzoziemcy rejestrują się według państw, do których należą. Żydzi we Francji odgrywają dużą rolę w świecie finansowym, w prasie i polityce. Znane są wpływy i potęga Rotszyldów paryskich. Proces Dreyfusa w końcu zeszłego wieku zmobilizował wpływy francuskiego Żydostwa. Podczas konferencji pokojowej Żydzi odgrywali wielką rolę. W 1921 roku Clemenceau w liście do Paderewskiego ujmował się za Żydami w Polsce, przypominając, że Polska ma zobowiązania względem Żydów. Żydzi przeniknęli do lóż masońskich. Posługują się Towarzystwem Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz innymi ekspozyturami masońskimi. Te pacyfistyczne towarzystwa pracują dziś dla wojny w interesach międzynarodowego Żydostwa. W Anglii radykalna prasa jest pod wpływem Żydostwa, „Manchester Guardian” występuje często w obronie Żydów w Polsce, malując w przesadnych barwach krzywdy, jakich doznają.
W kwietniu 1933 roku Lloyd George wystosował na Kongres Żydowski list, w którym pisał:
republika polska zawdzięcza swe istnienie i niepodległość zwycięstwu sprzymierzonych i zjednoczonych mocarstw w wojnie światowej… Nie może być przeto obojętnym dla nas, czy mniejszość żydowska w Polsce cierpi poniżenie w swoim położeniu prawnym na skutek tego, że rząd polski nie spełnia swoich obowiązków traktatowych lub też, że ludność żydowska podlega całemu szeregowi barbarzyńskich napaści. Wspólnie z większością moich współrodaków, dla których antysemityzm jest wstrętny, mam nadzieję, że władze polskie podejmą niezwłocznie zarządzenia, celem udzielenia swym obywatelom żydowskim pełnej ochrony i pełnych praw zagwarantowanych traktatem pokojowym.
Obecnie Anglia znajduje się w przymierzu z Żydami dla walki z Niemcami hitlerowskimi. Jednocześnie usiłuje zjednać Arabów, naruszając swe zobowiązania wobec Żydów palestyńskich, wywołując zadrażnienia syjonistów względem siebie. Lecz Żydzi, pragnący urządzić się w diasporze i uzyskać uprzywilejowane stanowisko w Niemczech, w Polsce, na Węgrzech i w Rumunii, stanowią znaczną większość wśród Żydostwa i są dziś motorem polityki angielskiej, i będą narzędziem jej podczas wojny.
1 Żony Edena i Litwinowa nie były spokrewnione i żadna z nich nie pochodziła z rodziny amerykańskich Żydów.
2 W Anglii nie było takiego monarchy; zapewne chodziło o Edwarda VII.
3 Chodzi o narzucony Polsce w 1919 przez zwycięskie państwa ententy tzw. Mały traktat wersalski, przewidujący międzynarodową kontrolę nad przestrzeganiem praw mniejszości w Polsce (wypowiedziany przez Polskę w 1934).