- promocja
- W empik go
Wojna i kara. Putin, Zełenski i geneza rosyjskiej inwazji na Ukrainę - ebook
Wojna i kara. Putin, Zełenski i geneza rosyjskiej inwazji na Ukrainę - ebook
Książka autorstwa jednego z najlepszych znawców i obserwatorów rosyjskiej historii i polityki.
„Wojna i kara” ukazuje, jak doszło do tego, że największy kraj na świecie stracił zmysły.
„Historia składa się z mitów” – pisze znany rosyjski dziennikarz dysydent Michaił Zygar. „Nasze mity zawiodły nas, niestety, do faszyzmu roku 2022. Pora je zdemaskować”. Czerpiąc ze swoich reporterskich doświadczeń, Zygar ujawnia, jak trzysta pięćdziesiąt lat propagandy i złe podejście do uprawiania polityki pchnęły jego kraj do wojny z Ukrainą.
Jak strach niemieckiego mnicha przed Imperium Osmańskim skłonił go do wykoncypowania fikcji o zjednoczonym świecie rosyjskim. Jak banalne powieści szpiegowskie o „radzieckim Jamesie Bondzie” zainspirowały Władimira Putina do wstąpienia w szeregi KGB. Jak podziw Aleksandra Puszkina wobec poematu lorda Byrona doprowadził go do zniesławienia legendarnego kozackiego przywódcy. I jak to się stało, że Putin zlekceważył zyskującego popularność telewizyjnego komika – niejakiego Wołodymyra Zełenskiego – i nie spostrzegł, że przybrał on śmiertelnie poważny ton, a jego kraj trzeba będzie traktować na serio.
Michaił Zygar, uznany specjalista od Kremla, mający dostęp do ważnych uczestników obecnego konfliktu – od polityków po oligarchów, od gangsterów po aktorów – śledzi zmagania o władzę, z których zrodziły się obecne realia polityczne, i spod warstw uwodzicielskiej legendy wydobywa prawdę, opisując złożone dzieje relacji rosyjsko-ukraińskich.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-143-1 |
Rozmiar pliku: | 4,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy w lutym 2022 roku Putin rozpoczynał inwazję na Ukrainę, przyświecał mu jasny cel: chciał w ciągu trzech dni zająć Kijów.
Dwa lata później, zimą 2024 roku, uknuł kolejny pomysł, który także wydawał mu się niezawodny: poczekać, aż do Białego Domu wróci Donald Trump.
Putin uważa, że czas gra na jego korzyść. Nie musi atakować, a jedynie doczekać chwili, gdy wsparcie Ukrainy przez Zachód osłabnie. Co więcej, po wybuchu konfliktu na Bliskim Wschodzie w październiku 2023 roku prezydent Rosji nabrał jeszcze większej pewności, że prędzej czy później do takiego zaniku pomocy dojdzie. Wojna jest mu potrzebna; rozpętał ją, by za jej pomocą utrwalić władzę nad krajem. I potrwa do końca jego życia.
Z perspektywy Putina wojna toczy się nie o Ukrainę, lecz o Rosję. W niniejszej książce opisuję, jak przygotowywał się do zbrojnej agresji, jak wykorzystał do tego historyczne mity, jak poddał naród rosyjski zbiorowemu praniu mózgu i jak zakłamał historię.
Wojna imperium rosyjskiego przeciwko Ukrainie nie wybuchła w 2022 roku: rozpoczęła się trzy wieki temu, jednak dopóki Putin pozostaje u władzy, dopóty nie ujrzymy jej końca. W książce staram się wytłumaczyć tę zależność. Napisałem ją, by rozprawić się z mitami, które doprowadziły do konfliktu w Ukrainie.
W kolejnych rozdziałach przybliżam, jak przez stulecia historycy i propagandyści ukuli mit „Wielkiej Rosji” oraz jak przemilczeli cierpienie, które ich kraj zadał podbitym ludziom. Przez długie lata putinowska propaganda robiła Rosjanom wodę z mózgu, i oto nadszedł czas na skorzystanie z tego efektów.
Obecnie w mity Putina wierzą nie tylko miliony Rosjan, lecz także na Zachodzie znajdzie się wiele osób, które chcą zaciekle ich bronić. Misją tej książki jest stawienie czoła rosyjskiemu imperializmowi i faszyzmowi. Wojna i kara to mój wkład w walkę o ukraińskie zwycięstwo i wyzwolenie się spod wpływu nieludzkiego imperium. Za wolność zarówno Ukraińców, jak i Rosjan.WPROWADZENIE
Ta książka to wyznanie. Jestem winny tego, że już o wiele wcześniej nie zauważyłem oznak. Ja również odpowiadam za wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Podobnie jak moi rówieśnicy i nasi antenaci. Za to, że wszystkie te okropieństwa mogły się wydarzyć, winić należy niestety również rosyjską kulturę.
Współsprawcami tej wojny jest wielu rosyjskich pisarzy i historyków. To ich słowa i ich myśli na przestrzeni ostatnich trzystu pięćdziesięciu lat zasiały ziarna rosyjskiego faszyzmu i pozwoliły im wykiełkować, aczkolwiek niejeden przeraziłby się, widząc dziś owoce swojej pracy. Nie zdołaliśmy dostrzec, jak śmiercionośna jest w istocie sama idea Rosji jako „wielkiego mocarstwa”. (Ma się rozumieć, każde „mocarstwo” oznacza zło, pozwólmy jednak, by inne mocarstwa osądzili inni historycy). Przegapiliśmy to, że przez wiele stuleci „wielka kultura rosyjska” marginalizowała inne kraje i ludy, uciskała je i niszczyła.
Aby zatem rosyjska kultura mogła przetrwać, musimy podjąć działanie. Musimy zacząć od wejrzenia w głąb nas samych i powiedzenia prawdy na temat naszej przeszłości i naszej teraźniejszości.
Historia rosyjska, historia ukraińska i na dobrą sprawę każda inna historia składają się z mitów. Nasze mity, niestety, doprowadziły nas dziś do faszyzmu. Przyszła pora, by je zdemaskować.
Książka ta mówi o mitach i o ludziach. O ludziach, którzy żyli sto, dwieście, trzysta lat temu, a potem przeistoczyli się w postacie z mitologii. Fizycznie umarli, po czym historycy odarli ich z cech właściwych ludziom – z ich słabości, ich pasji, ich wątpliwości, ich prawdziwych motywacji. Podporządkowali ich nieubłaganej „logice historii”, która służy potrzebom tych, którzy sprawują władzę.
Książka ta opowiada również o postaciach nam współczesnych, takich jak Wołodymyr Zełenski. On i wielu innych wydają nam się obecnie rzeczywiści i dostępni, lecz niebawem oni też zostaną unieśmiertelnieni i uznani za herosów, a po upływie jednego pokolenia wydawać się będą postaciami legendarnymi. Jakby tego było mało, jeden z protagonistów tej książki, Putin, już za swojego życia przemienił się w uniwersalne ucieleśnienie zła nie z tego świata – ja zaś staram się prześledzić, jak do tego doszło.
Umyślnie napisałem tę książkę współczesnym językiem i w czasie teraźniejszym, starając się przekazywać i objaśniać zagadnienia historyczne poprzez wysnuwanie współczesnych paraleli, aby dzisiejszy czytelnik mógł uchwycić nie tylko ich literę, ale też i ducha.
Pragnąłbym, by książka ta była dla czytelników zrozumiała i za sto lat zapewniła im wgląd w nasze procesy myślowe. W tym celu starałem się przedstawić wszystkie postacie niczym żywych ludzi, nie zaś pomniki historyczne, a także zdementować dawne mity, nie oszczędzając historyków, bez litości dla wczorajszych idoli i bez obaw przed tym, że a nuż urażę uczucia mych rosyjskich pobratymców.
Książka ta nie cofnie przeszłości ani teraźniejszości, może jednak odmienić przyszłość. Nacjonalistyczna wizja historii to choroba, która gnębi wiele narodów. Naród rosyjski może zdusić mity, które go zainfekowały. Naród ukraiński samodzielnie upora się z własnymi.
Przez wiele lat, począwszy od 2004 roku, odwiedzałem Ukrainę w roli dziennikarza. W tym czasie udało mi się przeprowadzić wywiady ze wszystkimi ukraińskimi prezydentami, a także poznać większość polityków, największych biznesmenów, znanych dziennikarzy, a nawet przedstawicieli duchowieństwa. Byłem świadkiem wielu wydarzeń, od rozmów między prezydentami Leonidem Kuczmą i Władimirem Putinem jeszcze w 2003 roku po otwarcie w 2021 roku przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego miejsca pamięci w Babim Jarze, gdzie uczczono tysiące Żydów wymordowanych tam przez Niemców.
Niekiedy spędzałem dłuższe okresy w Kijowie i jego okolicach. Na przykład w Buczy, w domu mojej przyjaciółki Nadii, napisałem znaczną część mojej książki Wszyscy ludzie Kremla. Tak się składa, że Nadia już ze mną nie rozmawia – ponieważ jestem Rosjaninem, uważa mnie za „imperialistę”.
W ostatnich dziesięcioleciach pracowałem jako dziennikarz polityczny w Rosji, starając się odsłaniać ukryte przyczyny i motywy określonych wydarzeń. Śledziłem wciąż zmieniające się podejście rosyjskich władz do Ukrainy. Często przerażony tym, co słyszałem, nigdy nie ukrywałem własnych przemyśleń jako opozycyjny dziennikarz i pisarz.
W 2010 roku byłem jednym z założycieli stacji telewizyjnej Dożd’ („Deszcz”), jedynego niezależnego kanału informacyjnego w Rosji. W 2014 roku stacja została na dobrą sprawę zamknięta za szczere i szczegółowe relacjonowanie rewolucji godności w Ukrainie, podczas której rząd został obalony przez Ukraińców znużonych korupcją i nadużyciami władzy. Na miesiąc przed okupacją Krymu Kreml nakazał wszystkim rosyjskim sieciom kablowym i satelitarnym wyłączenie nadajników TV Dożd’.
Dobrze pamiętam, jak 1 marca 2014 roku rosyjscy senatorzy udzielili prezydentowi zgody na „użycie rosyjskich sił zbrojnych poza terytorium kraju” – czyli dali zielone światło wojnie z Ukrainą. Tego dnia jako redaktor naczelny stacji napisałem list do moich współpracowników, w którym informowałem, że od tej pory powinniśmy zawsze pisać „w Ukrainie” – nawet jeśli rani to uszy rosyjskich gramatyków – na znak szacunku i wsparcia wobec niepodległej Ukrainy. Do tej pory Rosjanie przez wiele lat tradycyjnie mówili nie „w Ukrainie”, lecz „na Ukrainie”. Ukraińcy zazwyczaj odbierali to jako zniewagę, gdyż przyimek „na” odnosi się do obszaru, a nie do państwa. Podobne rozróżnienie istnieje też w języku angielskim, gdzie termin „Ukraine” w znacznym stopniu zastąpił określenie „the Ukraine”. Lecz w marcu 2014 roku stało się dla mnie absolutnie jasne, że jeśli sprawa ta jest dla Ukraińców ważna, to nie możemy jej zlekceważyć.
24 lutego 2022 roku, kiedy Putin rozpoczął pełnoskalową inwazję na Ukrainę, napisałem list otwarty, który podpisało wielu rosyjskich pisarzy, filmowców i dziennikarzy. Później swoje podpisy umieściło pod nim jeszcze kilkadziesiąt tysięcy rosyjskich obywateli. Oto i on:
Rozpętana przez Rosję wojna przeciwko Ukrainie jest czymś haniebnym.
To nasza hańba, lecz niestety odpowiedzialność za nią będą ponosić również nasze dzieci, a także pokolenia Rosjan, którzy są teraz niemowlakami bądź nawet nie przyszli jeszcze na świat. Nie chcemy, by nasze dzieci żyły w kraju będącym agresorem, by wstydziły się, że ich armia zaatakowała sąsiednie, niepodległe państwo. Wzywamy wszystkich obywateli Rosji, aby powiedzieli „nie” tej wojnie.
Nie uważamy, by niepodległa Ukraina stanowiła zagrożenie dla Rosji czy też jakiegokolwiek innego kraju. Nie wierzymy w twierdzenia Władimira Putina, jakoby „naziści” władali narodem ukraińskim i trzeba by go było „wyzwolić”.
Domagamy się zakończenia tej wojny.
Następnie musiałem uciekać do Niemiec. Przez pierwszy rok pobytu w Berlinie przejrzałem wszystkie wywiady, jakie przeprowadziłem w ciągu minionych osiemnastu lat pracy w Ukrainie i w Rosji. I cały czas rozmawiałem z ludźmi, z setkami ludzi. Oni zaś przypominali, co doprowadziło nas do punktu, w którym się teraz znaleźliśmy. Z tych właśnie rozmów, starych i nowych, narodziła się niniejsza książka.
Lecz książka ta ma dwie części. Nie opowiada wyłącznie o teraźniejszości, lecz także o przeszłości – o historycznych mitach, na których dzisiejsza polityka wyrosła i na których do dziś się opiera. Skrupulatnie i bezstronnie wczytałem się w źródła historyczne, starając się prześledzić genezę i rozwój brutalnego imperium rosyjskiego, którego konsekwencją jest obecna wojna. Książka ta w żadnej mierze nie jest próbą przedstawienia historii Ukrainy. Jest to już raczej „opowieść detektywistyczna z punktu widzenia przestępcy”, kronika dokumentująca to, jak Rosja przez ostatnich pięć wieków uciskała Ukrainę. Jak imperium starało się wychować sobie lojalne elity, lecz koniec końców nie było w stanie stłamsić ukraińskiego społeczeństwa.
Książka ta opowiada o długiej drodze do wojny i o drodze do kary, którą będziemy musieli dopiero przemierzyć.
Nadio, nie jestem imperialistą, a książkę tę piszę po to, by i inni nimi nie byli.