- promocja
- W empik go
Wojna krymska 1853-1856. Ostatnia krucjata - ebook
Wojna krymska 1853-1856. Ostatnia krucjata - ebook
Wojna krymska była okrutnym konfliktem i kluczowym wydarzeniem połowy XIX wieku. W jej wyniku zginęło co najmniej milion ludzi, a Rosja została zmuszona do walki z potężną koalicją Wielkiej Brytanii, Francji i Imperium Osmańskiego. Była to wojna o terytorium, toczona ze strachu, iż ewentualny upadek państwa Osmanów pozwoli Rosji opanować ogromne obszary rozciągające się od Bałkanów do Zatoki Perskiej. Równocześnie konflikt miał charakter religijny. Podsycał go żarliwy, populistyczny i bardzo niebezpieczny pogląd, podzielany przez cara i jego ministrów, jakoby przeznaczeniem Rosji było sprawowanie władzy nad wszystkimi prawosławnymi chrześcijanami i panowanie w Ziemi Świętej.
Książka Orlando Figesa ukazuje świeże oblicze tej niezwykłej wojny, którą toczono o wielką stawkę z przerażającą mieszanką okrucieństwa i niekompetencji. Był to zarówno pierwszy wyraźnie nowoczesny konflikt, na bieżąco fotografowany i opisywany w gazetach, z wiadomościami przekazywanymi za pomocą telegrafu, jak i wojna tradycyjna, z żołnierzami-analfabetami, oficerami-amatorami i wielkimi stratami spowodowanymi przez choroby. Na kartach tej książki znajdziemy słynne epizody wojny, takie jak szarża Lekkiej Brygady, oblężenie Sewastopola czy działalność Florence Nightingale, jednak autor obszernie opisuje również sam Krym i jego kulturę, zniszczoną w wyniku walk. Opierając się na szerokim wachlarzu fascynujących źródeł, Figes przedstawia doświadczenia wojenne uczestników konfliktu, począwszy od szeregowego brytyjskiego żołnierza w wypełnionym śniegiem okopie, po udręczonego, ponurego i ograniczonego cara Mikołaja, gotowego stawić czoła całemu światu w pogoni za religijnym zbawieniem.
Orlando Figes jest profesorem historii w Birkbeck College na Uniwersytecie Londyńskim. Urodził się w Londynie w 1959 roku. Ukończył z wyróżnieniem Uniwersytet w Cambridge; na tej samej uczelni był wykładowcą historii i członkiem Trinity College w latach 1984-1999. Jest autorem wielu książek dotyczących historii Rosji, w tym A People’s Tragedy: The Russian Revolution, 1891-1924, za którą otrzymał w 1997 roku Nagrodę Wolfsona, Nagrodę NCR, Nagrodę Literacką W.H. Smitha, Nagrodę Longman/History Today oraz Nagrodę Literacką Los Angeles Times. Jego inna praca, Natasha’s Dance: A Cultural History of Russia z 2002 roku, znalazła się na liście kandydatów do Nagrody Samuela Johnsona i Nagrody Duffa Coopera. Napisał również książki The Whisperers: Private Life in Stalin’s Russia (2007) oraz Just Send Me Word: A True Story of Love and Survival in the Gulag (2012). Jego prace zostały przetłumaczone na ponad dwadzieścia języków. Regularnie współpracuje z magazynem New York Review of Books.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7889-905-1 |
Rozmiar pliku: | 7,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W kościele parafialnym w Witchampton w hrabstwie Dorset znajduje się pomnik poświęcony pamięci pięciu żołnierzy z tej spokojnej, niewielkiej wioski, którzy walczyli i zginęli w wojnie krymskiej. Inskrypcja brzmi:
POLEGLI W SŁUŻBIE SWEMU KRAJOWI.
ICH CIAŁA SPOCZYWAJĄ NA KRYMIE.
OBY ICH DUSZE TRAFIŁY DO NIEBA. MDCCCLIV
Na cmentarzu komunalnym w Héricourt w południowo-wschodniej Francji można znaleźć kamień nagrobny z nazwiskami dziewięciu mężczyzn pochodzących z tej okolicy, którzy zginęli na Krymie:
POLEGLI ZA OJCZYZNĘ.
PRZYJACIELE, PEWNEGO DNIA ZNÓW SIĘ SPOTKAMY.
U cokołu pomnika ułożono dwie kule armatnie. Na jednej znajduje się nazwa „Malakoff”, czyli Kurhanu Małachowskiego, zdobytego przez Francuzów podczas oblężenia Sewastopola, bazy rosyjskiej marynarki wojennej na Krymie; na drugiej napisano „Sebastopol”. Tysiące francuskich i brytyjskich żołnierzy leżą w nieoznakowanych i dawno już zapomnianych grobach na Krymie.
W samym Sewastopolu są setki pomników, wiele z nich na cmentarzu wojskowym (brackoje kładbiszcze), jednym z trzech utworzonych przez Rosjan w trakcie oblężenia. Spoczywa na nim 127 583 ludzi poległych w obronie miasta. Oficerowie leżą w indywidualnych grobach, opisanych nazwiskami i nazwami pułków, jednak zwykłych żołnierzy pochowano w masowych mogiłach, po pięćdziesięciu lub stu. Obok Rosjan są to ich serbscy, bułgarscy i greccy bracia w wierze, którzy odpowiedzieli na wezwanie cara do obrony prawosławia.
Niewielka tabliczka, ledwo widoczna w wysokiej trawie, w miejscu, w którym pochowano piętnastu marynarzy, upamiętnia ich „bohaterskie poświęcenie podczas obrony Sewastopola w latach 1854-1855”:
Pomnik w Héricourt.
ZGINĘLI ZA OJCZYZNĘ,
ZA CARA I ZA BOGA
W innych częściach Sewastopola znajdują się „wieczne płomienie” i pomniki poświęcone nieznanym i niezliczonym ludziom poległym w walkach o miasto. Szacuje się, że w masowych grobach trzech cmentarzy wojskowych Sewastopola pochowano ćwierć miliona rosyjskich żołnierzy, marynarzy i cywilów¹.
Dwie wojny światowe przysłoniły wielką skalę konfliktu krymskiego oraz ogromne straty w ludziach, jakie spowodował. Dzisiaj wydaje się nam, że była to raczej drugorzędna wojna. Jest niemal zapomniana, tak jak wspomniane wyżej przykościelne tabliczki i nagrobki. Nawet w państwach, które brały w niej udział (Rosja, Wielka Brytania, Francja, Piemont-Sardynia we Włoszech i Imperium Osmańskie, łącznie z obszarami, na których później powstały Rumunia i Bułgaria), tylko nieliczni potrafią obecnie powiedzieć, z jakich powodów została stoczona. Ale dla naszych przodków żyjących przed I wojną światową wojna krymska stanowiła jeden z istotniejszych XIX-wiecznych konfliktów, najważniejszy, jaki miał miejsce za ich życia, tak jak dla nas punktami zwrotnymi w historii są dwie wojny światowe.
Straty były ogromne. Co najmniej 750 000 żołnierzy zginęło w walce lub zmarło z powodu chorób. Dwie trzecie z nich stanowili Rosjanie. Francuzi stracili około 100 000 ludzi, Brytyjczycy znacznie mniej, w przybliżeniu 20 000, ponieważ wysłali dużo skromniejsze siły (w wojnie krymskiej wzięło udział 98 000 brytyjskich żołnierzy i marynarzy; Francuzów było aż 310 000). Mimo to dla niewielkiej rolniczej społeczności, takiej jak ta zamieszkująca Witchampton, utrata pięciu sprawnych fizycznie mężczyzn stanowiła poważny cios. W przypadku parafii Whitegate, Aghada i Farsid w irlandzkim hrabstwie Cork, gdzie armia brytyjska intensywnie prowadziła werbunek, niemal jedna trzecia męskiej populacji zginęła w konflikcie krymskim².
Nikt nie liczył strat poniesionych przez ludność cywilną: ofiar ostrzału artyleryjskiego, zmarłych z głodu w oblężonych miastach, populacji wyniszczonych przez roznoszone przez wojsko choroby czy całych społeczności wybitych w masakrach i zorganizowanych kampaniach czystek etnicznych, jakie towarzyszyły walkom na Kaukazie, Bałkanach i Krymie. Była to pierwsza „wojna totalna”, XIX-wieczna wersja konfliktów naszej epoki, w której brali udział cywile i występowały kryzysy humanitarne.
Po raz pierwszy wojna miała też naprawdę nowoczesny charakter. Prowadzono ją z wykorzystaniem nowych technologii przemysłowych, zaawansowanych karabinów, okrętów parowych, linii kolejowych, nowatorskiej logistyki i komunikacji, choćby z użyciem telegrafu, ważnych innowacji w dziedzinie medycyny wojskowej, a także z reporterami wojennymi i fotografami przebywającymi w samym środku działań. Jednocześnie był to ostatni konflikt toczony wedle starego kodeksu honorowego, z „poselstwami” i rozejmami zawieranymi w celu zabrania zabitych i rannych z placu boju. Pierwsze bitwy wojny krymskiej, nad Almą i pod Bałakławą, gdzie miała miejsce sławna „szarża Lekkiej Brygady”, nie różniły się zbytnio od starć z epoki napoleońskiej. Oblężenie Sewastopola, będące najdłuższym i najważniejszym etapem konfliktu, stanowiło natomiast zapowiedź uprzemysłowionej wojny okopowej z lat 1914-1918. Podczas jedenastu i pół miesiąca działań Rosjanie, Brytyjczycy i Francuzi wykopali 120 km okopów oraz zasypali się 150 milionami pocisków karabinowych i 5 milionami artyleryjskich o różnym kalibrze³.
Nazwa wojny krymskiej nie odzwierciedla jej globalnej skali i ogromnego znaczenia dla Europy, Rosji oraz części świata rozciągającej się od Bałkanów do Jerozolimy i od Konstantynopola do Kaukazu, której dotyczyła „kwestia wschodnia”, wielki międzynarodowy problem wynikający z rozkładu Imperium Osmańskiego. Być może lepiej byłoby przyjąć rosyjską nazwę konfliktu, czyli „wojnę wschodnią” (wostocznaja wojna), mającą przynajmniej tę zaletę, że odnosi się do „kwestii wschodniej”, albo nawet „wojnę turecko-rosyjską”. Ten ostatni termin, pojawiający się w wielu źródłach tureckich, umieszcza zmagania w szerszej historycznej perspektywie wielowiekowych konfliktów rosyjsko-osmańskich, choć pomija kluczowy czynnik zaangażowania państw zachodnich.
Wojna rozpoczęła się w 1853 roku od starć między wojskami osmańskimi i rosyjskimi w naddunajskich księstwach Mołdawii i Wołoszczyzny na terytorium obecnej Rumunii. Potem rozprzestrzeniła się na Kaukaz, gdzie Turcy i Brytyjczycy wspierali muzułmańskie plemiona, zachęcając je do wystąpienia przeciwko Rosji, a następnie na pozostałe obszary wokół Morza Czarnego. W 1854 roku, kiedy po stronie Turcji interweniowały Wielka Brytania i Francja, a Austriacy zagrozili dołączeniem do antyrosyjskiego przymierza, car wycofał swe wojska ze wspomnianych wyżej księstw i walki przeniosły się na Krym. W latach 1854-1855 starcia toczono jednak także na innych teatrach działań wojennych: na Morzu Bałtyckim, gdzie Royal Navy planowała atak na Petersburg, rosyjską stolicę; na Morzu Białym, gdzie w lipcu 1854 roku ostrzelała Monastyr Sołowiecki, a nawet na syberyjskim wybrzeżu Pacyfiku.
W walkach o globalnej skali udział brali przedstawiciele wielu narodów. Na kartach tej książki czytelnik napotka mniejszą, niż ma nadzieję (lub się obawia), liczbę wojskowych, a więcej królów i królowych, książąt, dworzan, przywódców religijnych, rewolucjonistów polskich i węgierskich, lekarzy, pielęgniarek, dziennikarzy, artystów, fotografów, pamflecistów i pisarzy. Wśród tych ostatnich żaden nie jest ważniejszy dla historii z perspektywy rosyjskiej niż Lew Tołstoj, który służył jako oficer na trzech różnych frontach wojny (na Kaukazie, nad Dunajem i na Krymie). Co najważniejsze, dzięki listom i wspomnieniom czytelnik pozna punkt widzenia oficerów i szeregowych żołnierzy, począwszy od brytyjskich tommies, poprzez francusko-algierskich żuawów po rosyjskich żołnierzy wywodzących się spośród chłopów pańszczyźnianych.
Istnieje wiele książek dotyczących wojny krymskiej napisanych w języku angielskim. Ta jednak, jako pierwsza w jakimkolwiek języku, opiera się dogłębnie na źródłach rosyjskich, francuskich i osmańskich, a także brytyjskich, co pozwala na wyjaśnienie geopolitycznych, kulturowych i religijnych przyczyn udziału w konflikcie każdej z najważniejszych potęg. Ze względu na skupienie się na historycznym kontekście wojny czytelnicy niemogący się doczekać opisu walk będą musieli zachować cierpliwość w początkowych rozdziałach (lub nawet je pominąć). Mam nadzieję, że poniższe strony pomogą na nowo zrozumieć kluczowe znaczenie wojny jako punktu zwrotnego w historii Europy, Rosji i Bliskiego Wschodu, którego konsekwencje są wciąż odczuwalne. Nie ma tu miejsca na rozpowszechniony brytyjski pogląd, iż był to „bezsensowny” i „niepotrzebny” konflikt – przekonanie oparte na niezadowoleniu społeczeństwa ze źle prowadzonej kampanii i ograniczonych osiągnięć, które do dziś wywiera szkodliwy wpływ na literaturę historyczną. Wojna krymska, dawno już zapomniana, a niekiedy nawet nie traktowana przez badaczy jako poważny temat, trafiła więc głównie w ręce brytyjskich historyków wojskowości, w tym wielu amatorów-entuzjastów, od lat opowiadających te same historie (szarża lekkiej brygady, nieudolność angielskich dowódców, Florence Nightingale) i przywiązujących niewielką wagę do religijnych źródeł konfliktu, skomplikowanej kwestii wschodniej, stosunków między chrześcijanami i muzułmanami w rejonie Morza Czarnego czy istoty europejskiej rusofobii. Bez zapoznania się z tymi kwestiami trudno uchwycić prawdziwe znaczenie tych wydarzeń.
Wojna krymska miała przełomowy charakter. Doprowadziła do zerwania tradycyjnego sojuszu między Rosją i Austrią, na którym opierał się stary porządek na kontynencie europejskim, co pozwoliło później na pojawienie się nowych państw narodowych: Włoch, Rumunii i Niemiec. Pozostawiła Rosjan z głęboką urazą wobec Zachodu, z poczuciem zdradzenia przez inne państwa chrześcijańskie, które stanęły po stronie Turcji, oraz z niespełnionymi ambicjami na Bałkanach, wpływającymi destabilizująco na relacje między mocarstwami w latach 70. XIX wieku i prowadzącymi do kryzysów stanowiących przyczynę wybuchu I wojny światowej. Był to pierwszy ważniejszy europejski konflikt z udziałem Turcji, nie licząc jej krótkiego zaangażowania w wojny rewolucyjnej Francji i napoleońskie. Otworzył on islamski świat Imperium Osmańskiego przed zachodnimi armiami i technologiami, przyspieszając jego integrację w ramach światowej gospodarki kapitalistycznej. Wywołał też antyzachodnią reakcję islamu, trwającą do dziś.
Każde z mocarstw zaangażowało się w wojnę krymską z własnych pobudek. Nacjonalizmy i rywalizacja między potęgami łączyły się z kwestiami religijnymi. Turcy walczyli o wykruszającą się europejską część imperium, o obronę suwerenności w obliczu rosyjskich roszczeń do reprezentowania ludności prawosławnej zamieszkującej Imperium Osmańskie, a także o zapobiegnięcie islamskiej i nacjonalistycznej rewolucji w swej stolicy. Brytyjczycy twierdzili, iż ruszyli na wojnę, by bronić dręczonej przez Rosję Turcji, lecz w istocie bardziej interesowało ich zadanie ciosu Imperium Rosyjskiemu, którego obawiali się jako rywala w Azji. Chcieli też wykorzystać konflikt do zabezpieczenia własnych interesów handlowych i religijnych na obszarze Imperium Osmańskiego. Dla Napoleona III wojna stanowiła okazję do przywrócenia Francji szacunku i wpływów na arenie międzynarodowej, jeśli nie sławy z czasów rządów jego stryja. Być może cesarz Francuzów chciał także na nowo narysować mapę Europy, mającą stanowić rodzinę liberalnych państw narodowych z granicami, jakie wyobrażał sobie Napoleon I. Jednocześnie wpływ katolików na jego wątłą władzę sprawiał, iż był popychany ku wojnie z Rosją z przyczyn religijnych. Dla Brytyjczyków i Francuzów była to krucjata w obronie wolności i cywilizacji europejskiej przeciwko barbarzyńskiej i despotycznej Rosji, której agresywny ekspansjonizm stanowił realne zagrożenie nie tylko dla Zachodu, ale i całego chrześcijaństwa. Jeśli chodzi o cara Mikołaja I, człowieka bardziej niż ktokolwiek inny odpowiedzialnego za wybuch wojny krymskiej, to kierowała nim po części przerośnięta duma i arogancja, stanowiące rezultat zasiadania na tronie od 27 lat, po części jego poglądy na to, jak wielka potęga, taka jak Rosja, powinna postępować wobec słabszych sąsiadów, a po części całkowicie błędne założenie co do reakcji innych mocarstw na jego działania. Co jednak najważniejsze, wierzył on, iż prowadzi wojnę religijną, krucjatę, wypełniając rosyjski obowiązek obrony chrześcijan w Imperium Osmańskim. Car zobowiązał się stawić czoła całemu światu, aby wykonać zadanie, które uznawał za święte, polegające na rozciągnięciu prawosławnego imperium aż do Konstantynopola i Jerozolimy.
Historycy zwykle lekceważą religijne przyczyny wojny. Nieliczni przeznaczają więcej niż akapit lub dwa na spór w Ziemi Świętej – rywalizację pomiędzy katolikami czy też łacinnikami (wspieranymi przez Francję) a Grekami⁴ (mającymi oparcie w Rosji) o kontrolę nad Bazyliką Grobu Świętego w Jerozolimie i Bazyliką Narodzenia Pańskiego w Betlejem – mimo że stanowił on zarzewie (a dla cara wystarczającą przyczynę) wojny krymskiej. Aż do wybuchu konfliktów religijnych naszej epoki wydawało się nieprawdopodobne, aby błaha kłótnia o klucze kościelnego uwikłała wielkie mocarstwa w znaczącą wojnę. Niekiedy spór w Ziemi Świętej jest przedstawiany jako przykład absurdalnego charakteru owej „bezmyślnej” i „niepotrzebnej” wojny. Czasami natomiast wydaje się być jedynie wydarzeniem, które prowadziło do prawdziwej przyczyny konfliktu: starań europejskich potęg o wpływy w Imperium Osmańskim. Jednocześnie pojawiają się twierdzenia, iż wojny wybuchają z powodu rywalizacji pomiędzy mocarstwami, konkurowania o rynki lub wpływu wywieranego przez opcje nacjonalistyczne w polityce wewnętrznej. Wszystko to prawda, lecz bagatelizowane jest znaczenie religii w XIX-wiecznym świecie (jeśli konflikty na Bałkanach w latach 90. XX wieku i pojawienie się wojującego islamu czegoś nas nauczyły, to z pewnością tego, że religia odgrywa istotną rolę w podsycaniu wojen). Wszystkie mocarstwa wykorzystywały religię do nacisku w kwestii wschodniej. W rywalizacji potęg polityka i wiara ściśle się ze sobą splatały, a każde z państw, w największej mierze Rosja, wyruszało na wojnę z wiarą, że Bóg jest po jego stronie.
Uwaga o datach
Od 1700 do 1918 roku w Rosji używano kalendarza juliańskiego, opóźnionego o 13 dni w stosunku do kalendarza gregoriańskiego stosowanego w Europie Zachodniej. W celu uniknięcia nieporozumień wszystkie daty w niniejszej książce zostały podane zgodnie z kalendarzem gregoriańskim.PODZIĘKOWANIA
Badania na potrzeby niniejszej książki trwały wiele lat, a podziękowania za udzielone mi w tym czasie wsparcie należą się wielu osobom.
W pierwszych etapach zbierania materiałów Helen Rappaport pomogła mi opracować bibliografię spośród potencjalnie niekończącej się listy książek oraz opublikowanych wspomnień, dzienników i listów autorstwa uczestników wojny krymskiej. Służyła mi również bezcennymi radami w kwestii społecznej historii wojny, dzieląc się informacjami, które zdobyła, pisząc No Place for Ladies: The Untold Story of Women in the Crimean War.
Jestem wdzięczny Alastairowi Massiemu z National Army Museum w Londynie, którego prace, The National Army Museum Book of the Crimean War: The Untold Stories oraz A Most Desperate Undertaking: The British Army in the Crimea, 1854-56, stanowiły dla mnie źródło inspiracji. Szczególnie wdzięczy jestem Jej Wysokości Królowej Elżbiecie II za pozwolenie na wykorzystanie materiałów z Archiwów Królewskich. Dziękuję również Sophie Gordon za rady dotyczące fotografii z Kolekcji Królewskiej w Windsorze. W archiwum Basbanlik Osmanlik w Stambule pomogli mi Murat Siviloglu i Melek Maksudoglu, a w Rosyjskim Państwowym Archiwum Historii Wojskowości Luisa Chabibulina.
Wiele osób przekazało mi spostrzeżenia dotyczące całego projektu lub jego fragmentów: Norman Stone, Sean Brady, Douglas Austin, Tony Margrave, Mike Hinton, Miles Taylor, Dominic Lieven i Mark Mazower – jestem wdzięczny im wszystkim. Zwłaszcza Douglas Austin i Tony Margrave stanowili prawdziwą kopalnię informacji na temat różnych aspektów wojskowych. Podziękowania należą się również Marze Kozelsky za udzielenie mi pozwolenia na przeczytanie maszynopisu jej niedokończonej jeszcze wtedy książki na temat Krymu, Metinowi Kuntowi i Onurowi Önulowi za pomoc w sprawach tureckich, Edmundowi Herzigowi za wsparcie w kwestiach związanych z Ormianami, Lucy Riall za porady dotyczące Włoch, Joannie Bourke za przemyślenia na temat psychologii pola walki, Anthony’emu Beevorowi za pomoc w kwestii huzarów, Rossowi Belsonowi za informacje o przyczynach rezygnacji Sidneya Herberta, Keithowi Smithowi za hojny dar w postaci niesamowitej fotografii Old Scutari and Modern Üsküdar Jamesa Robertsona, a także Hugh Smallowi, którego praca The Crimean War: Queen Victoria’s War with the Russian Tsars pozwoliła mi zmienić zdanie na temat wielu spraw.
Jak zawsze, jestem zobowiązany mojej rodzinie: żonie Stephanie i naszym córkom Lydii i Alice, które nigdy do końca mi nie uwierzyły, że piszę książkę o wojnie, niemniej jednak pozwoliły mi zająć się moimi zainteresowaniami. Dziękuję również mojej cudownej agentce Deborah Rogers oraz jej wspaniałemu zespołowi z Rogers, Coleridge and White, zwłaszcza Melanie Jackson z Nowego Jorku; Cecilii Mackay za wnikliwą pracę przy ilustracjach; Elizabeth Stratford za przygotowanie tekstu do druku; Alanowi Gillilandowi za doskonałe mapy, a przede wszystkim dwójce moich świetnych redaktorów, Simonowi Winderowi z Penguin i Sarze Bershtel z Metropolitan.ROZDZIAŁ II KWESTIE WSCHODNIE
Sułtan jechał na białym koniu na czele orszaku, a za nim postępowali pieszo jego ministrowie i urzędnicy. W południowym ukropie lipcowego dnia, przy dźwiękach artyleryjskiej salwy honorowej, władca ukazał się w Bramie Imperialnej pałacu Topkapi w Konstantynopolu, tureckiej stolicy. Był piątek 13 lipca 1849 roku, pierwszy dzień świętego miesiąca muzułmanów, ramadanu. Sułtan Abdülmecid zamierzał ponownie otworzyć wielki meczet Hagia Sophia. Wiele dekad zaniedbań doprowadziło budowlę do fatalnego stanu i przez ostatnie dwa lata był on zamknięty z powodu remontów. Przejechawszy przez tłum zgromadzony na placu przy północnym krańcu dawnej prawosławnej bazyliki, gdzie matka sułtana, jego dzieci i członkinie haremu oczekiwały w pokrytych złotem powozach, władca dotarł do wejścia do meczetu. Tam spotkali się z nim duchowni, a także, wbrew islamskiej tradycji, wyraźnie wykluczającej niemuzułmanów z tego rodzaju świętych ceremonii, dwaj szwajcarscy architekci, Gaspare i Giuseppe Fossati, którzy nadzorowali prace remontowe.
Bracia Fossati poprowadzili Abdülmecida przez prywatne komnaty do sułtańskiej loży w głównej sali modlitewnej, którą odbudowali i udekorowali w stylu neobizantyńskim na rozkaz sułtana; jego insygnia były umocowane nad drzwiami wejściowymi. Kiedy w sali zgromadzili się dygnitarze, obrzęd konsekracji został przeprowadzony przez szejcha al-islama, najwyższego przedstawiciela religijnego Imperium Osmańskiego, którego przybysze z Europy porównywali (błędnie) do papieża³².
Było to wyjątkowo niespotykane wydarzenie: sułtan-kalif i przywódcy religijni największego na świecie islamskiego imperium konsekrowali jeden z najświętszych meczetów w salach odbudowanych przez zachodnich architektów w stylu pierwotnej bizantyńskiej bazyliki, przebudowanej po zdobyciu Konstantynopola przez Turków. Po 1453 roku Osmanowie zdjęli dzwony, wymienili krzyż na cztery minarety, usunęli ołtarz oraz ikonostas, a w ciągu następnych dwóch stuleci zatynkowali bizantyńskie mozaiki prawosławnej bazyliki. Te ostatnie były ukryte aż do 1848 roku, kiedy bracia Fossati przypadkowo odkryli je podczas odnowy umocnień i otynkowania. Oczyściwszy część mozaik na sklepieniu północnej nawy, pokazali je sułtanowi. Władca był pod tak wielkim wrażeniem wspaniałych kolorów, że nakazał, aby wszystkie wyswobodzono z tynkowej osłony. Ukryta chrześcijańska geneza meczetu została ujawniona.
Hagia Sophia, początek lat 50. XIX wieku.
Bracia Fossati zdawali sobie sprawę ze znaczenia swego odkrycia, więc wykonali rysunki i akwarele bizantyńskich mozaik, które później podarowali carowi. Mieli nadzieję na otrzymanie subwencji na publikację swych dzieł. Architekci pracowali wcześniej w Petersburgu, a starszy z nich, Gaspare, po raz pierwszy odwiedził Konstantynopol, żeby wybudować tam rosyjską ambasadę, neoklasyczny pałac ukończony w 1845 roku; później dołączył do niego Giuseppe. Był to okres, w którym liczni europejscy architekci wznosili budynki w tureckiej stolicy, w tym wiele ambasad. W tym samym czasie młody sułtan wspierał całą serię liberalnych reform w duchu zachodnioeuropejskim, otwierając imperium na europejskie wpływy w celu modernizacji jego gospodarki. W latach 1845-1847 Fossati pracowali dla sułtana, budując masywny, trzypiętrowy kompleks Uniwersytetu Konstantynopolitańskiego. Wzniesiony w całości w zachodnim, neoklasycznym stylu i umiejscowiony niezbyt szczęśliwie pomiędzy Hagią Sophią i Meczetem Sułtana Ahmeda, budynek został spalony w 1936 roku³³.
Car Mikołaj I musiał być podekscytowany odkryciem owych bizantyńskich mozaik. Kościół Hagia Sophia miał kluczowe znaczenie dla życia religijnego carskiej Rosji – cywilizacji zbudowanej na micie o prawosławnym następcy Cesarstwa Bizantyńskiego. Hagia Sophia była Matką Kościoła rosyjskiego, historycznym ogniwem pomiędzy Rosją i prawosławnym światem wschodniej części basenu Morza Śródziemnego oraz Ziemią Świętą. W Powieści minionych lat, pierwszej spisanej historii Rusi Kijowskiej, opracowanej przez XI-wiecznych zakonników, Rosjan do przyjęcia chrześcijaństwa zachęciło wizualne piękno tej świątyni. Emisariusze wielkiego księcia Włodzimierza, wysłani do różnych krajów w poszukiwaniu Prawdziwej Wiary, zdawali mu relację o kościele Hagia Sophia: „Nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy w niebie, czy na ziemi. Bowiem na ziemi nie ma takiego splendoru i takiego piękna i nie mogliśmy w żaden sposób tego opisać. Wiedzieliśmy tylko, że między tamtejszymi mieszka Bóg, a ich msze są piękniejsze od obrzędów innych ludów. Nie potrafimy zapomnieć tego piękna”³⁴. Przez cały XIX wiek odzyskanie kościoła stanowiło nieustanny i fundamentalny cel rosyjskich nacjonalistów oraz przywódców religijnych. Marzyli oni o zdobyciu Konstantynopola i jego wskrzeszeniu jako rosyjskiej stolicy (Carogrodu) prawosławnego imperium rozciągającego się od Syberii do Ziemi Świętej. Jak stwierdził jeden z najważniejszych carskich misjonarzy, archimandryta Uspienski, stojący w 1847 roku na czele misji religijnej w Jerozolimie: „Rosja od zawsze była przeznaczona do oświecenia Azji i zjednoczenia Słowian. Powstanie unia wszystkich słowiańskich ras, z Armenią, Syrią, Arabią i Etiopią, i będą one chwalić Boga w Świętej Zofii”³⁵.
Car odmówił przyznania braciom Fossati funduszy na edycję planów i rysunków wielkiego bizantyńskiego kościoła i jego mozaik. Wykazał wprawdzie wielkie zainteresowanie ich pracami, ale nie był to dobry moment, aby rosyjski władca angażował się w odnowienie meczetu kluczowego dla religijnych i politycznych roszczeń Imperium Osmańskiego na dawnych terytoriach bizantyńskich. Jednak centralne znaczenie w konflikcie, który ostatecznie doprowadził do wybuchu wojny krymskiej, miały rosyjskie pretensje religijne do przewodniczenia chrześcijanom zamieszkującym Imperium Osmańskie i do sprawowania nad nimi opieki. Postulaty te koncentrowały się wokół marzeń o odzyskaniu świątyni Hagia Sophia jako kościoła macierzystego i Konstantynopola jako stolicy ogromnego prawosławnego imperium, rozpościerającego się od Moskwy do Jerozolimy.
Badania braci Fossati zostały opublikowane dopiero po ponad stuleciu, aczkolwiek niektóre z rysunków bizantyńskich mozaik wykonanych przez niemieckiego archeologa Wilhelma Salzenberga, zostały zamówione przez króla Prus Fryderyka Wilhelma IV, szwagra Mikołaja I, i wydane w Berlinie w 1854 roku³⁶. Tylko dzięki tym rysunkom XIX-wieczny świat mógł dowiedzieć się o ukrytych chrześcijańskich skarbach meczetu Hagia Sophia. Na rozkaz sułtana przedstawiające ludzi fragmenty mozaik powtórnie zatynkowano i zamalowano zgodnie z muzułmańskimi zwyczajami religijnymi, zabraniającymi ukazywania postaci ludzkich. Fossati otrzymali jednak pozwolenie na pozostawienie na widoku typowo dekoracyjnych bizantyńskich mozaik. Mogli nawet namalować ozdoby pasujące do starych mozaik na wybielonych fragmentach zakrywających postacie ludzkie.
Mozaika nad drzwiami królewskimi Hagii Sophii. Bracia Fossati namalowali ośmioramienną gwiazdę na zatynkowanej mozaice, która przedstawiała cesarza bizantyńskiego klęczącego przed zasiadającym na tronie Chrystusem.
Los bizantyńskich mozaik stanowił wyraźny przykład skomplikowanego wymieszania się kultury chrześcijańskiej i islamskiej w Imperium Osmańskim oraz sprzecznych roszczeń ich przedstawicieli. Na początku XIX wieku Konstantynopol był stolicą rozległego, wieloetnicznego imperium, rozciągającego się od Bałkanów do Zatoki Perskiej i od Adenu do Algierii, zamieszkanego przez około 35 milionów ludzi. Muzułmanie stanowili zdecydowaną większość, około 60% całej ludności. Praktycznie wszyscy zasiedlali azjatycką część Turcji, Afrykę Północną i Półwysep Arabski. Sami Turcy byli jednak mniejszością, zapewne około 10-milionową, koncentrującą się głównie w Anatolii. Na sułtańskich terytoriach w Europie, w dużej mierze zdobytych na Bizantyńczykach, większość jego poddanych wyznawała prawosławie³⁷.
Władająca imperium dynastia Osmanów od czasu swych początków w XIV wieku czerpała legitymizację swej władzy z idei ciągłej świętej wojny o rozszerzenie granic islamu. Osmanowie byli jednak pragmatykami, nie fundamentalistami religijnymi, i na ziemiach zamieszkanych przez chrześcijan, najbogatszych i najludniejszych w całym państwie, łagodzili ideologiczną niechęć wobec niewiernych, zastępując ją praktycznym podejściem: wykorzystywaniem ich do interesów imperium. Na niemuzułmanów nakładali dodatkowe podatki, gardzili nimi jako „bydlętami” (rayah) i traktowali ich nierówno na różne upokarzające sposoby (na przykład w Damaszku chrześcijanie mieli zakaz jazdy na jakichkolwiek zwierzętach)³⁸. Pozwalali im jednak zachować swą wiarę i zazwyczaj nie szykanowali ich oraz nie próbowali nawrócić. Co więcej, poprzez system segregacji religijnej (system milletów), dający przywódcom religijnym władzę w ich odrębnych, opartych na wierze „narodach” (milletach), udzielali nawet niemuzułmanom pewnego zakresu autonomii.
Dzięki rozwojowi systemu milletów dynastia Osmanów mogła wykorzystywać przedstawicieli elit na nowo podbitych terytoriach w roli pośredników. Dopóki przywódcy duchowi podporządkowywali się osmańskiej zwierzchności, mogli sprawować ograniczoną kontrolę nad edukacją, porządkiem publicznym, sądownictwem, pobieraniem podatków, działalnością charytatywną i sprawami wiary, choć ich działania musieli zaakceptować muzułmańscy urzędnicy sułtana (nawet w takich kwestiach jak na przykład naprawa dachu kościoła). W tym sensie system milletów służył nie tylko wzmocnieniu etnicznej i religijnej hierarchii Imperium Osmańskiego – z muzułmanami na szczycie i pozostałymi milletami poniżej (prawosławnym, Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, katolickim i żydowskim) – co skłaniało muzułmanów do uprzedzeń wobec chrześcijan i żydów; zachęcał również te mniejszości do organizowania oporu przeciwko muzułmańskiej władzy poprzez swe kościoły narodowe, co stanowiło poważne źródło niestabilności imperium.
Najwyraźniej było to widoczne wśród prawosławnych, członków największego chrześcijańskiego milletu, zrzeszającego 10 milionów poddanych sułtana. Patriarcha Konstantynopola był najwyższym przedstawicielem prawosławia w Imperium Osmańskim. Reprezentował patriarchów Antiochii, Jerozolimy i Aleksandrii. W szerokim zakresie spraw świeckich był prawdziwym władcą „Greków” (czyli wszystkich wiernych obrządku prawosławnego, w tym Słowian, Albańczyków, Mołdawian i Wołochów) i bronił ich interesów w sporach zarówno z muzułmanami, jak i katolikami. Patriarchat znajdował się pod kontrolą fanariotów, potężnej kasty greckich (oraz zhellenizowanych romańskich i albańskich) rodzin kupieckich, wywodzącej się z konstantynopolskiej dzielnicy Fanarion (od której wzięła swą nazwę). Od początku XVIII wieku funkcja dragomanów (dyplomatów i tłumaczy) w administracji osmańskiej przypadała głównie fanariotom. Kupili oni wiele innych wyższych urzędów, a także przejęli kontrolę nad Kościołem prawosławnym w Mołdawii i na Wołoszczyźnie, gdzie byli głównymi zarządcami prowincji (hospodarami). Wykorzystywali też dominację nad patriarchatem do promowania greckich idei imperialnych. Fanarioci uważali się za spadkobierców Cesarstwa Bizantyńskiego i marzyli o odnowieniu go z rosyjską pomocą. Wykazywali się jednak wrogością wobec Cerkwi rosyjskiej, promującej bułgarskich duchownych, stanowiących według nich słowiańskie zagrożenie dla greckiej kontroli nad patriarchatem. Obawiali się też rosyjskich ambicji na obszarze Imperium Osmańskiego.
W pierwszym ćwierćwieczu XIX wieku inne Cerkwie narodowe (bułgarska i serbska) zaczęły stopniowo stawać się równie istotne dla zdominowanego przez Greków patriarchatu w Konstantynopolu. Kontrola Greków nad sprawami prawosławnych, w tym nad edukacją i sądami, była nie do przyjęcia dla wielu Słowian, którzy coraz częściej we własnych Kościołach szukali tożsamości narodowej i przywództwa w zmaganiach z Turkami. Nacjonalizm miał potężną moc oddziaływania pośród wielu grup bałkańskich chrześcijan – Serbów, Czarnogórców, Bułgarów, Mołdawian, Wołochów i Greków – którzy zjednoczyli się w oparciu o wspólny język, by wyzwolić się spod władzy osmańskiej. Serbowie jako pierwsi wywalczyli sobie wolność, na skutek wspieranych przez Rosję powstań w latach 1804-1817. W ich wyniku Turcy zostali zmuszeni do uznania serbskiej autonomii, a później Księstwa Serbii z własną konstytucją i parlamentem, władanego przez dynastię Obrenowiciów. Słabość Imperium Osmańskiego była tak wielka, że jego upadek w pozostałej części Bałkanów wydawał się jedynie kwestią czasu.
*
Car nazwał Imperium Osmańskie „chorym człowiekiem Europy” tuż przed wybuchem wojny krymskiej, lecz pogląd, że rozpad tego państwa jest bliski, stał się powszechny znacznie wcześniej. „Turcja nie może przetrwać, upada pod własnym ciężarem – stwierdził książę Serbii w rozmowie z brytyjskim konsulem w Belgradzie w 1838 roku. – Zniszczy ją rewolta w jej źle zarządzanych prowincjach”³⁹.
Owo nieodpowiednie zarządzanie miało korzenie w niezdolności imperium do przystosowania się do nowoczesnego świata. Dominacja muzułmańskich duchownych (muftich i ulemów) stanowiła potężną przeszkodę we wdrażaniu reform. „Nie próbuj zmieniać rzeczy już ustalonych, nie pożyczaj niczego od niewiernych, bowiem zabrania tego prawo”, brzmiało motto Instytucji Muzułmańskiej, pilnującej, aby sułtańskie prawo było zgodne z Koranem. Zachodnie idee i technologie bardzo wolno przenikały do islamskich części państwa; handel był zdominowany przez niemuzułmanów (chrześcijan i żydów). Aż do lat 20. XVIII wieku nie istniała żadna turecka drukarnia. Jeszcze w 1853 roku w Konstantynopolu liczba chłopców uczących się prawa islamskiego i teologii była pięciokrotnie większa niż tych, którzy uczęszczali do nowoczesnych szkół ze świeckim programem nauczania⁴⁰.