Wojna umarła, niech żyje wojna - ebook
Wojna umarła, niech żyje wojna - ebook
Wojna w byłej Jugosławii zaskoczyła świat, który sądził, że cywilizowana Europa ma już za sobą czasy bestialstwa na tak ogromną skalę. Vulliamy był jednym z pierwszych dziennikarzy, który donosił o ludobójstwie niemającym w skali europejskiej precedensu od czasów II wojny światowej i oskarżał zachodni świat o hipokryzję i bezczynność, równoznaczną z tolerowaniem zbrodni. Był też świadkiem w procesach zbrodniarzy wojennych w Hadze, za to został potępiony przez wielu kolegów po fachu, którzy domagali się od dziennikarza neutralności. Obiektywizm – tak, mówi autor Wojny…, ale nigdy obojętność wobec zła, bo każdy dziennikarz jest przede wszystkim człowiekiem.
Dwadzieścia lat później Vulliamy opisuje dalsze losy ofiar i więźniów, ich niezaspokojony głód sprawiedliwości, ich gniew i frustrację; ostrzega, że nienawiść i pragnienie odwetu wciąż są żywe wśród mieszkańców Bośni. Wojna bowiem jest nieśmiertelna, nie kończy się jak mecz – w chwili, gdy zabrzmi gwizdek sędziego.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
„Refleksje Vulliamy’ego o kosztach - nie tylko moralnych, ale i politycznych, nie tylko dla ofiar, ale i dla sprawców - niedokonanego dotąd rozliczenia z przeszłością są znaczące nie tylko w bośniackim kontekście. Przypominają, że moralność w życiu społeczeństw wcale nie jest luksusem, na który nie stać jakoby narodów straumatyzowanych wojną. Przeciwnie: jest warunkiem koniecznym, by z tej traumy się oswobodzić.”
Konstanty Gebert
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8049-231-8 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dariusz Rosiak Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista
Anthony Shadid Nadciąga noc. Irakijczycy w cieniu amerykańskiej wojny
Ilona Wiśniewska Białe. Zimna wyspa Spitsbergen
Iza Klementowska Samotność Portugalczyka
V. S. Naipaul Poza wiarą. Islamskie peregrynacje do nawróconych narodów
Drauzio Varella Ostatni krąg. Najniebezpieczniejsze więzienie Brazylii
Ewa Winnicka Angole
Michał Olszewski Najlepsze buty na świecie
Norman Lewis Głosy starego morza. W poszukiwaniu utraconej Hiszpanii
Grzegorz Szymanik Motory rewolucji
V. S. Naipaul Maska Afryki. Odsłony afrykańskiej religijności
Karolina Domagalska Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro
Pin Ho, Wenguang Huang Uderzenie w czerń. Morderstwo, pieniądze i walka o władzę w Chinach
Liao Yiwu Pociski i opium. Historie życia i śmierci z czasów masakry na placu Tiananmen
Marcin Wójcik W rodzinie ojca mego
Frances Harrison Do dziś liczymy zabitych. Nieznana wojna w Sri Lance
Zbigniew Parafianowicz, Michał Potocki Wilki żyją poza prawem.
Jak Janukowycz przegrał Ukrainę
Peter Hessler Dziwne kamienie. Opowieści ze Wschodu i z Zachodu
Jenny Nordberg Chłopczyce z Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie
Magdalena Kicińska Pani Stefa
Andrzej Muszyński Cyklon
Swietłana Aleksijewicz Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka (wyd. 2)
Filip Springer Miedzianka. Historia znikania (wyd. 3 rozszerzone)
Aleksandra Łojek Belfast. 99 ścian pokoju
Paweł Smoleński Izrael już nie frunie (wyd. 4)
Peter Pomerantsev Jądro dziwności. Nowa Rosja
Swietłana Aleksijewicz Cynkowi chłopcy (wyd. 2)
Katarzyna Surmiak-Domańska Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość
Mur. 12 kawałków o Berlinie pod red. Agnieszki Wójcińskiej
Jean Hatzfeld Englebert z rwandyjskich wzgórz
Marcin Kącki Białystok. Biała siła, czarna pamięć
Bartek Sabela Wszystkie ziarna piasku
Anna Bikont My z Jedwabnego (wyd. 3)
Martin Schibbye, Johan Persson 438 dni. Nafta z Ogadenu i wojna przeciw dziennikarzom
Swietłana Aleksijewicz Wojna nie ma w sobie nic z kobiety (wyd. 2)
Dariusz Rosiak Ziarno i krew. Podróż śladami bliskowschodnich chrześcijan
Piotr Lipiński Bicia nie trzeba było ich uczyć. Proces Humera i oficerów śledczych Urzędu Bezpieczeństwa (wyd. 2 popr. i rozszerz.)
W serii ukażą się m.in.:
Paweł Smoleński Zielone migdały, czyli po co światu Kurdowie
Wolfgang Bauer Przez morze. Z Syryjczykami do EuropyMiejsca i osoby dramatu
Miejsca
Republika Serbska – serbska jednostka terytorialna, obejmująca połowę Bośni i Hercegowiny, powstała na mocy porozumienia pokojowego z Dayton w 1995 roku. Została utworzona na terytorium, z którego w czasie wojny wygnano Muzułmanów i Chorwatów.
Federacja Bośni i Hercegowiny – jednostka administracyjna obejmująca drugą część Bośni i Hercegowiny, utworzona zgodnie z porozumieniem pokojowym z Dayton. W zamierzeniu dzielona przez Boszniaków i Chorwatów – obecnie między tymi dwiema grupami pojawiają się napięcia. Mieszkańcy Federacji wolą określenie „Federacja BiH”, podczas gdy Serbowie i liczni cudzoziemcy używają często lekceważącej nazwy Federacja Chorwacko-Muzułmańska.
Prijedor – centrum administracyjne obszaru, na którym utworzono obozy koncentracyjne, a także miejsce, z którego nimi zarządzano. Przed wojną mieszkali tu Serbowie, Muzułmanie i Chorwaci, w czasie wojny niemal wszyscy nie-Serbowie zostali zabici lub wysiedleni. Obecnie część Republiki Serbskiej (patrz wyżej).
Kozarac – stara osmańska siedziba władz tego rejonu, miasto położone niedaleko Prijedoru. Przed wojną liczyło dwadzieścia siedem tysięcy mieszkańców, w ogromnej większości Muzułmanów. W maju 1992 roku zostało całkowicie zniszczone, a jego ludność wymordowana lub deportowana. Odbudowywane od 1999 roku przez powracających do miasta Muzułmanów i boszniacką diasporę. Kozarac również znajduje się w Republice Serbskiej.
Banja Luka – centrum regionu, drugie co do wielkości miasto w Bośni i stolica Republiki Serbskiej.
Sanski Most – miasto położone na południe od Prijedoru, przed wojną zamieszkane głównie przez Muzułmanów, oczyszczone w 1992 roku z ludności nieserbskiej. Zdobyte podczas bośniackiej ofensywy w 1995 roku, najbliższe Prijedoru miasto włączone na mocy porozumienia w Dayton do Federacji Chorwacko-Muzułmańskiej.
Krajina – niegdyś region na granicy między państwem habsburskim a imperium osmańskim. Istnieje chorwacki region Krajina, okupowany przez wojska serbskie od 1991 do 1995 roku, oraz bośniacki region o takiej nazwie, rozciągający się wokół Prijedoru i Sanskiego Mostu. Stąd pochodzili w większości więźniowie obozów.
Kevljani – niewielka osada położona obok miejscowości Omarska. W 2004 roku znaleziono tam masowy grób zawierający szczątki czterystu pięćdziesięciu sześciu osób. Wiele z nich zostało zamordowanych w obozie Omarska.
Travnik – miasto w centralnej Bośni i stolica kraju za czasów panowania osmańskiego. Tutaj przegnano przez góry setki tysięcy przymusowo przesiedlonych Muzułmanów i Chorwatów. Miasto stało się siedzibą „etnicznie czystej” 17. Krajińskiej Brygady bośniackiej armii, złożonej głównie z byłych więźniów obozów.
Vlašić – masyw górski między Banja Luką i Travnikiem, przez który uzbrojeni Serbowie prowadzili deportowaną ludność i więźniów z obozu. Miejsce masakry dwustu czterdziestu Muzułmanów i Chorwatów dokonanej przez Serbów 21 sierpnia 1992 roku.
Sarajewo – stolica Bośni i Hercegowiny, oblężona przez trzy lata.
Obozy koncentracyjne utworzone przez bośniackich Serbów dla bośniackich cywilów, Muzułmanów i Chorwatów, wiosna 1992:
Omarska – była kopalnia rudy żelaza. Zabito tam setki, a torturowano tysiące cywilów, bośniackich Muzułmanów i Chorwatów. Ujawniony przez ITN (Independent Television News) i „The Guardian” po wizycie dziennikarzy w obozie 5 sierpnia 1992 roku. Obecnie znów działa tam kopalnia rudy, należąca do ArcelorMittal i Republiki Serbskiej.
Keraterm – obóz koncentracyjny utworzony w fabryce wyrobów ceramicznych na obrzeżach Prijedoru. Miejsce masakry stu pięćdziesięciu mężczyzn w tak zwanym Hangarze Trzecim. To stąd 5 sierpnia 1992, w dniu wizyty dziennikarzy ITN i „The Guardian”, przewieziono więźniów do Trnopolja (patrz niżej).
Trnopolje – obóz koncentracyjny dla cywilów oczekujących na masowe wysiedlenie przez masyw Vlašić. Wielu z nich w tym czasie zamordowano, innych torturowano, gwałcono i bito. To tu wykonano słynną fotografię Fikreta Alicia, gdy w 1992 roku obóz został odkryty przez dziennikarzy ITN i „The Guardian”.
Manjača – w odróżnieniu od obozów wymienionych wyżej prowadzony raczej przez wojsko bośniackich Serbów niż przez władze cywilne. Zamknięty jako ostatni ze wszystkich obozów; 6 sierpnia 1992 roku po ujawnieniu Omarskiej do Manjačy przeniesiono więźniów z tego obozu.
Terminy
Obozy koncentracyjne – zdecydowanie obstaję przy tym terminie. Choć nie były to obozy śmierci na skalę przemysłową, jakie tworzyli naziści, z pewnością odpowiadają dokładnie definicji ukutej podczas wojny burskiej: to miejsca, w których gromadzono cywilów, a nie jeńców wojennych, ze względu na ich tożsamość etniczną, i gdzie przed deportacją wielu z nich zostało zamordowanych, innych torturowano i gwałcono. Nie były to, jak twierdzą Serbowie i sprzyjający im rewizjoniści, „obozy przejściowe”, „ośrodki zbiorcze” czy „obozy dla zatrzymanych”.
Czystka etniczna – termin używany przez Radovana Karadžicia w 1992 roku, w precyzyjny sposób opisujący działania tego polityka. Oznacza usunięcie z danego terenu wszelkich niepożądanych grup etnicznych, a więc wymordowanie lub wysiedlenie ich członków. W przypadku serbskiej ofensywy z 1992 roku oznaczał również usunięcie wszelkich śladów obecności tych grup: niszczenie kościołów, meczetów, bibliotek itd.
Uchodźca, wysiedlony – w odniesieniu do ofiar czystek etnicznych w okolicach Prijedoru wolę to drugie określenie. Słowo „uchodźca” przywodzi na myśl kogoś, kto ucieka przed konfliktem. Usunięcie tych ludzi było częścią serbskiego planu, a nie jego konsekwencją czy też efektem ubocznym.
Boszniak – słowo „Boszniak” weszło do powszechnego użycia w roku 1993 jako precyzyjne określenie członka etnicznej grupy bośniackich Muzułmanów bez odniesienia do przynależności wyznaniowej. Nie należy go mylić z określeniem „Bośniak”, które oznacza obywatela Bośni i Hercegowiny. Jednak wielu bośniackich Muzułmanów, którzy czują się członkami narodu wieloetnicznego, woli nie używać w ogóle określeń etnicznych i mówi o sobie, że są „Bośniakami, a nie Boszniakami”.
Czetnicy – w czasie drugiej wojny światowej członkowie rojalistycznej i nacjonalistycznej partyzantki serbskiej. Bośniacy nazywali tak pogardliwie wszystkich Serbów, choć wielu z nich dumnych jest z tego określenia. Ja używam go w odniesieniu do wyznawców określonej ideologii, unikając w ten sposób obarczania winą wszystkich Serbów – analogicznie do „nazistów” przeciwstawionych „Niemcom”.
Osoby dramatu
Politycy i mężowie stanu w byłej Jugosławii (według znaczenia):
Slobodan Milošević – w latach 1989–2000 prezydent Serbii, a następnie Jugosławii. Oskarżony o zbrodnie wojenne w Chorwacji, Bośni i Kosowie. Zmarł w 2006 roku podczas procesu w Hadze.
Franjo Tuđman – pierwszy prezydent niepodległej Chorwacji, lider partii Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ) w latach 1989–1999. Zmarł w 1999 roku.
Alija Izetbegović – pierwszy prezydent niepodległej Bośni (1992–1996), wcześniej prezydent Republiki Bośni i Hercegowiny w ramach Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, lider Partii Akcji Demokratycznej (SDA). Zmarł w 2003 roku.
Radovan Karadžić – prezydent samozwańczej Serbskiej Republiki Bośni i Hercegowiny (później przemianowanej na Republikę Serbską) w latach 1992–1995, przywódca Serbskiej Partii Demokratycznej (SDS). W 1995 roku oskarżony o ludobójstwo, ukrywał się do 2008 roku. Obecnie sądzony.
Generał Ratko Mladić – dowódca wojsk serbskich w Bośni w latach 1992–1995, w 1995 roku oskarżony o ludobójstwo, ukrywał się do 2011 roku. Obecnie sądzony.
Nikola Koljević – członek Prezydium Serbskiej Republiki Bośni i Hercegowiny w latach 1990–1992, następnie do 1996 roku wiceprezydent Republiki Serbskiej. Popełnił samobójstwo w 1997 roku.
Milorad Dodik – prezydent Republiki Serbskiej od 2010 roku, wcześniej, w latach 2006–2010, premier; lider Sojuszu Niezależnych Socjaldemokratów (SNSD).
Milomir Stakić – szef Sztabu Kryzysowego w Prijedorze w latach 1992–1995. Oskarżony o ludobójstwo i zbrodnie wojenne, skazany na dożywocie za zbrodnie wojenne; wyrok ostatecznie skrócono do czterdziestu lat więzienia.
Milan Kovačević – zastępca szefa Sztabu Kryzysowego w Prijedorze. Oskarżony o ludobójstwo i zbrodnie wojenne. Zmarł podczas procesu w 1998 roku.
Simo Drljača – dowódca policji i członek Sztabu Kryzysowego w Prijedorze w latach 1992–1995. Zastrzelony przez żołnierzy brytyjskich podczas próby aresztowania w 1997 roku.
Marko Pavić – były członek Serbskiej Partii Demokratycznej, aktualny burmistrz Prijedoru.
Ważne postacie i mężowie stanu z innych krajów powiązani z wojną w byłej Jugosławii:
Generał Bernard Janvier – dowódca sił pokojowych ONZ w Bośni w latach 1995–1996.
Douglas Hurd, CBE – minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii w latach 1989–1995.
Richard Holbrooke – asystent sekretarza stanu USA do spraw europejskich i kanadyjskich, główny amerykański negocjator porozumień pokojowych.
David Owen i Cyrus Vance – przedstawiciel Wspólnot Europejskich ds. byłej Jugosławii (1992–1995) i specjalny wysłannik ONZ (1991–1993).
Byli więźniowie obozów, główne postacie (w kolejności pojawiania się w tekście):
Džemal Paratušić z Kozaraca – więzień obozu Omarska, gdzie poznaliśmy się 5 sierpnia 1992 roku. Wówczas jako jedyny z więźniów rozmawiał z ITN i ze mną. Otrzymał azyl w Wielkiej Brytanii, gdzie obecnie mieszka w miejscowości Borehamwood w hrabstwie Hertfordshire, z żoną Rubiją oraz trojgiem dzieci (Aldijaną, Harisem i Aldinem).
Šerif Velić z miejscowości Kevljani – więzień obozu Omarska, gdzie poznaliśmy się 5 sierpnia 1992 roku. Twierdził wtedy, że poobijał się podczas upadku. Otrzymał azyl i obecnie mieszka z żoną Fikretą w Jönköpingu w Szwecji.
Idriz Merdžanić z Sarajewa, potem z Prijedoru – chirurg i lekarz ogólny w obozie Trnopolje, gdzie poznaliśmy się 5 sierpnia 1992 roku. Wystąpił w telewizji ITN, by opowiedzieć o okropieństwach obozów. Otrzymał azyl, obecnie mieszka w Kilonii w Niemczech z żoną Amirą i synem Amarem.
Azra Blažević z Kozaraca – lekarz weterynarii. Więźniarka obozu w Trnopolju, gdzie poznaliśmy się 5 sierpnia 1992 roku i gdzie próbowała prowadzić punkt opieki medycznej wspólnie z doktorem Merdžaniciem. Otrzymała azyl w Niemczech, później przeniosła się do St. Louis w stanie Missouri, gdzie mieszka z mężem Erminem (byłym więźniem obozu w Omarskiej) oraz dwójką dzieci: Ediną i Kerimem.
Edin Ramulić z okolic Prijedoru – stracił ojca i brata w obozie Keraterm; przez trzy lata walczył w szeregach 17. Krajińskiej Brygady. Poznałem go w okopach w roku 1995. Wrócił do Prijedoru, prowadzi organizację Izvor (Źródło).
Edin Kararić z Trnopolja – więzień obozów: Keraterm, Omarska, Manjača i Trnopolje. Otrzymał azyl, mieszka w Watford w Wielkiej Brytanii, gdzie w 1993 roku poznałem jego oraz jego żonę Kadirę i troje dzieci (Alenę, Melisę i Dina).
Sefer Haškić z Kozaraca – więzień obozów Omarska i Manjača. Otrzymał azyl, mieszka w Bolton w Wielkiej Brytanii wraz z żoną Mirelą oraz córkami Melisą i Lejlą.
Enver Dautović z Kozaraca – więzień obozów Omarska i Manjača. Otrzymał azyl, mieszka w Luton w Wielkiej Brytanii z żoną Kelimą oraz dziećmi Victorią-Aminą i Seadem (córka Ena przeniosła się do Szwajcarii).
Kemal Pervanić z miejscowości Kevljani – więzień obozu Omarska. Otrzymał azyl, mieszka w Cambridge w Wielkiej Brytanii. Napisał książkę o Omarskiej: The Killing Days (1999).
Satko Mujagić z Kozaraca – więzień w Omarskiej. Otrzymał azyl, mieszka w Lejdzie w Holandii. Ma żonę (Holenderkę) Marliese i dwie córki: Lejlę i Milę.
Milan Lukić – domniemany sprawca masowych mordów w Višegradzie we wschodniej Bośni. Oskarżony w 1999 roku, ukrywał się do roku 2005, kiedy to został aresztowany w Argentynie. W 2009 roku skazany na dożywocie.
Jadranka Cigelj – liderka Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej w Prijedorze, zgwałcona w Omarskiej. Mieszka w Zagrzebiu.
Hasiba „Biba” Harambašić – dentystka w Prijedorze, zgwałcona więźniarka obozu Omarska. Wróciła do Prijedoru.
Nusreta Sivac – sędzia w Prijedorze, zgwałcona więźniarka obozu Omarska. Wróciła do Prijedoru.
Tesma Elezović – prowadziła schronisko w Kozaracu, zgwałcona więźniarka obozu Omarska. Otrzymała azyl, mieszka w Perth w Australii. Jej syn Elvir wciąż jest uznawany za zaginionego.
Sabiha Turkanović z Kozaraca – zgwałcona więźniarka obozu w Omarskiej. Otrzymała azyl, mieszka w Monachium w Niemczech.
Hase Ičić z Trnopolja – więzień obozu Omarska. Otrzymał azyl, mieszka w Monachium w Niemczech, autor książki o Omarskiej.
Edina Striković z Kozaraca – córka Azry Blažević i Ermina Strikovicia (patrz wyżej).
Fikret Alić z Kozaraca – więzień obozów Keraterm i Trnopolje – bohater słynnego telewizyjnego zdjęcia „z drutem kolczastym”. Otrzymał azyl, mieszka w Kopenhadze w Danii z żoną Aidą i trojgiem dzieci (Almirem, Alenem i Minelą).Prolog
W odróżnieniu od wielu korespondentów wojennych nienawidzę wojny. I dlatego właśnie o niej piszę. Zostałem korespondentem wojennym niechętnie i przypadkowo. Stało się to za sprawą telefonu, który odebrałem pewnego pięknego poranka w czerwcu 1991 roku w swoim mieszkaniu na poddaszu rzymskiej kamienicy. Poprzedniego roku moja gazeta wysłała mnie do Rzymu, bym pisał o korupcji w polityce, zorganizowanej przestępczości i piłce nożnej – a przy okazji cieszył się la dolce vita. Moi szefowie przykazali mi również, bym miał na oku pobliską Jugosławię i od czasu do czasu napisał, jak to niezaangażowane socjalistyczne państwo reaguje na wstrząsy polityczne w Niemczech, Rumunii, Czechosłowacji i Polsce. Owego pamiętnego dnia zadzwoniono do mnie z działu zagranicznego „The Guardian”. Coś dziwnego działo się w jednej z jugosłowiańskich republik, Słowenii – wyglądało na to, że jugosłowiańska armia mobilizuje się do walki ze słoweńskim ruchem separatystycznym. Ponieważ stolica Słowenii, Lublana, leży niedaleko Włoch, zapytano, czy mógłbym tam pojechać i dowiedzieć się, o co właściwie chodzi. W rezultacie przez kilka następnych lat miałem oko na swoje mieszkanie w Rzymie, a zajmowałem się niemal wyłącznie najgorszym koszmarem, jaki wydarzył się w Europie od czasów Trzeciej Rzeszy.
5 sierpnia 1992
Grupa trzydziestu przerażonych mężczyzn wynurzyła się z rdzawego hangaru, mrugając oślepionymi światłem słonecznym oczami. Zaniedbani i wycieńczeni – niektórzy chudzi jak śmierć, z wygolonymi głowami – ustawili się potulnie w szeregu na asfaltowym placu, obserwowani czujnie przez uzbrojonych w karabiny maszynowe strażników. Wprowadzono ich do stołówki, gdzie czekali w kolejce na swój posiłek – miskę wodnistej zupy fasolowej i kromkę chleba, które pochłaniali w milczeniu niczym wygłodzone psy. W prowadzonym przez bośniackich Serbów obozie koncentracyjnym Omarska nastała właśnie pora obiadu. Obóz, przeznaczony dla muzułmańskich i chorwackich cywilów, ukrywany był przed światem przez trzy miesiące, od początku wojny w Bośni.
Większość więźniów była przeraźliwie chuda, niektórzy wyglądali niemal jak szkielety, wysuszona skóra marszczyła się niczym pergamin na kościach ich patykowatych ramion. Mieli zapadnięte policzki i wyłupiaste oczy; patrzyli na świat pustym wzrokiem więźniów, którzy obawiają się kolejnego ciosu, albo przenikliwym spojrzeniem kogoś, kto chciałby zdradzić jakąś przerażającą tajemnicę, ale nie śmie. Pod bacznym okiem uzbrojonych oprawców bali się mówić – z wyjątkiem jednego chudego mężczyzny w koszuli w kratkę, który wydawał się równie wymizerowany, co zdeterminowany. Siedząc przy stole, podniósł wzrok znad swojej zupy i oznajmił:
– Nie chcę mówić żadnych kłamstw, ale nie mogę powiedzieć prawdy.
Potem zamilkł, lecz tym jednym zdaniem zdołał przekazać wystarczająco wiele, musiał się też wykazać ogromną odwagą, by w ogóle się do nas odezwać – ten moment został uchwycony na filmie. Nazywał się Džemal Paratušić. Inny więzień, Šerif Velić, wynędzniały mężczyzna ze strachem i wściekłością w oczach, miał poranioną twarz. Kiedy spytałem go, co się stało, odparł, że się przewrócił i potłukł.
Obiad trwał pięć minut – wydawało się, że to w najlepszym wypadku jedyny posiłek więźniów w ciągu dnia. Gdy skończyli jeść, ustawiali się szybko i potulnie w kolejce do wyjścia. Niektórzy zabierali chleb, chowając go w zaciśniętej dłoni, by zjeść go później albo dać komuś innemu. Potem biegli rzędem do ciemnych drzwi hangaru, podczas gdy następną grupę prowadzono przez asfaltowy plac do stołówki.
Przyjechałem tu za zgodą przywódcy bośniackich Serbów, Radovana Karadžicia. Reprezentowałem dziennik „The Guardian”, a towarzyszyły mi dwie ekipy telewizji INT: jedna kierowana przez Penny Marshall z ITV, a druga przez Iana Williamsa z Channel Four. Chcieliśmy się dostać do wnętrza hangaru, ale pierwsze próby negocjacji spełzły na niczym: szef miejscowej policji bośniackich Serbów Simo Drljača wyprowadził nas na piętro, by tam tłumaczyć nam bez końca, że to miejsce jest „ośrodkiem, a nie obozem. Ośrodkiem”. „Ośrodkiem zbiorczym” – niemal krzyczała tłumaczka Drljačy, pani Nada Balaban – w którym przesłuchiwano potencjalnych „mudżahedińskich wojowników”. Prosiliśmy wielokrotnie, by pozwolono nam zobaczyć kwatery więźniów, jak obiecał nam doktor Karadžić. Jednak gdy wyszliśmy ponownie na asfaltowy plac, dowódca obozu – którego przedstawiono nam tuż po przyjeździe jako Željka Mejakicia – odmówił. Ruszyliśmy w stronę hangaru, lecz Mejakić stanął nam na drodze, a jego pachołkowie odbezpieczyli swoje kałasznikowy. Ponownie zaczęliśmy protestować, przypominając, że podczas rozmowy, która miała miejsce zaledwie dwa dni wcześniej, doktor Karadžić obiecał nam, że będziemy mogli obejrzeć cały obóz. Na to Drljača – za pośrednictwem pani Balaban – odparł:
– powiedział, że możecie zobaczyć to i to, ale tamtego nie.
Spróbowaliśmy jeszcze raz, ale uzbrojeni strażnicy Mejakicia wyprowadzili nas z obozu. Zobaczyliśmy niewiele, ale to wystarczyło.
Potem zabrano nas do obozu o nazwie Trnopolje, mieszczącego się w domu kultury i szkole oraz na przyległych terenach. Dotarłszy na miejsce, podjechaliśmy do tłumu mężczyzn, w większości straszliwie wychudzonych, którzy stali za ogrodzeniem z drutu kolczastego i byli równie zdumieni naszym widokiem, jak my ich. Wyskoczyliśmy z samochodu i poszliśmy się z nimi przywitać. Jeden z więźniów nazywał się Fikret Alić; jego chuda jak szkielet postać widoczna zza drutów stała się symbolem bośniackiej wojny i całej dekady. Alić powiedział nam o jeszcze jednym obozie, Keratermie, z którego przyjechał tego ranka wraz z innymi więźniami. Powiedział też, że w Keratermie, w miejscu zwanym Hangarem Trzecim, w ciągu jednej nocy zabito stu trzydziestu więźniów. Nazajutrz po masakrze Fikretowi kazano ładować zwłoki na ciężarówkę, załamał się jednak i nie był w stanie tego robić, a inny mężczyzna zgodził się go zastąpić.
Obóz w Trnopolju przeszedł pozytywnie kontrolę jugosłowiańskiego Czerwonego Krzyża, a przynajmniej tak nam powiedział przedstawiciel tej organizacji, Pero Ćurguz, który podszedł do naszej ekipy, najwyraźniej zaniepokojony, że spotkaliśmy tę konkretną grupę więźniów. Jako przedstawiciel Czerwonego Krzyża czuł się w obowiązku zapytać o obóz Omarska, który jego zdaniem również spełniał standardy organizacji, nie licząc „pewnych problemów z biegunką”. Wiedzieliśmy już, że Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK) nie odwiedził tego obozu ani obozu w Omarskiej od momentu ich utworzenia, czyli od trzech miesięcy. Postanowiliśmy więc sami nieco się rozejrzeć. Dotarliśmy do obozowego centrum medycznego – prowizorycznego ośrodka złożonego z trzech pomieszczeń, prowadzonego z heroicznym poświęceniem przez dwoje ludzi: lekarza Idriza Merdžanicia i weterynarza Azrę Blažević. Mówili do nas swego rodzaju szyfrem, wystraszeni, ale gotowi przekazać prawdę za wszelką cenę. Doktor Idriz był wyjątkowym człowiekiem obdarzonym wielką charyzmą, imponował kompetencją i opanowaniem. Stojąc przed kamerami ITN, musiał zachować równowagę między tym, co chciał powiedzieć, a tym, czego powiedzieć nie mógł. Pytany, czy musiał opatrywać pobitych jeńców, doktor Idriz przewracał oczami, udzielając bezgłośnej, a zarazem bardzo wymownej odpowiedzi. Gdy pytaliśmy, czy przybywali doń pobici więźniowie z innych obozów, pozwolił sobie na niewielkie skinienie głową. Azra Blažević, pani weterynarz z kręconymi włosami i przenikliwym spojrzeniem, była równie imponującą postacią. Kiedy wyłączyliśmy kamerę, powiedziała nam:
– Jest tak źle, jak się obawiacie. Zabijają, torturują… weźcie to.
Z tymi słowami podała nam ukradkiem rolkę niewywołanego jeszcze filmu. Znajdowały się na nim przerażające zdjęcia straszliwie wychudzonych więźniów, ciał pokrytych czarnymi i fioletowymi sińcami. Gdy podeszła do nas grupa strażników, Azra natychmiast zmieniła temat i wskazała na swoją córkę, siedmioletnią dziewczynkę z krótką, chłopięcą fryzurą, która kręciła się po korytarzu. Miała na imię Dina.
Długowłosy mężczyzna o imieniu Ibrahim zabrał mnie na obchód po obozie. Pokazał mi latryny, przy których bawiły się dzieci, i wystraszonych ludzi stłoczonych na szkolnych korytarzach, w większości zbyt przerażonych, by chcieli z nami rozmawiać. Ibrahim mówił nam o biciu i przede wszystkim o głodzie. Ktoś powiedział:
– Gdybyście rzucili tu bochenek chleba i zobaczyli, co zrobią więźniowie, żeby go zdobyć, zrozumielibyście, jak tu jest.
Przyznam, że chwilami zastanawiałem się, gdzie ja właściwie się znalazłem. Jakieś dwie godziny później wyjechaliśmy z obozu, nie dowierzając własnym oczom i z obawą myśląc o tym, czego nie było nam dane zobaczyć. Nasz kierowca i tłumacz, wspaniały człowiek o imieniu Miša, pochodzący z Belgradu, uznał, że jeśli zgodnie z wcześniejszym planem zostaniemy tu na noc, nasze życie znajdzie się w niebezpieczeństwie. W drodze powrotnej, która w pewnym miejscu prowadziła pełnym wojskowych pojazdów wąskim korytarzem pomiędzy liniami frontu, staraliśmy się przypomnieć sobie tekst piosenki Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band Beatlesów – i śpiewaliśmy ją głośno, zmierzając do Belgradu przez ciemne, wypalone, zbombardowane miasta i wioski, z których wygnano wszystkich muzułmańskich mieszkańców lub ich wymordowano.Tło
Spraw sobie szklane oczy i udawaj,
Jak pierwszy lepszy śliski karierowicz,
Że widzisz, czego nie widzisz1.
William Shakespeare, Król Lear
Choć nie było to w żadnej mierze moim zamiarem, podróż, w którą wyruszyłem w towarzystwie byłych więźniów obozów koncentracyjnych, przybrała prawdziwie epickie rozmiary, zarówno czasowo – trwa już dwie dekady – jak i geograficznie. Wiodła mnie przez różne zakątki Ameryki i Europy, skłaniała też wielokrotnie do powrotu do Bośni. Spotykałem byłych więźniów w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, Szwecji, Holandii, Chorwacji i Danii, w stanach Missouri i Utah; widziałem, jak odbudowują swoje domy w Bośni i wychowują dzieci na całym świecie. Ta historia zahaczyła o międzynarodowy kapitalizm, gdy teren zajmowany przez obóz Omarska został zakupiony przez najpotężniejszego na świecie producenta stali, ale rozgrywała się również na obrzeżach europejskich miast i w gettach Ameryki. Chwilami sięgała również wstecz, aż do Holokaustu.
Często zmuszony byłem się zastanawiać, czy jestem kronikarzem niezwykłych następstw bośniackiej wojny, czy też na pewnym poziomie ich uczestnikiem: pięciokrotnie wygłaszałem przemówienia dla byłych więźniów obozu Omarska, stojąc przed hangarem, sprzed którego przegnano mnie w 1992 roku. Musiałem zeznawać podczas siedmiu procesów zbrodniarzy wojennych w Hadze, w tym w procesach dwóch członków Sztabu Kryzysowego – organu sprawującego w czasie wojny władzę w Prijedorze – których poznaliśmy tamtego pamiętnego dnia, oraz w procesie samego Karadžicia.
Jednak podróż moja i byłych więźniów – z której relacją ma być ta książka – nie doprowadziła do żadnego celu. Właśnie o to chodzi. To opowieść o czymś więcej niż o wojnie i jej następstwach w pewnym kraju na południowym wschodzie Europy: to historia o traumie, pamięci i przetrwaniu, o rzeczach, które nie mają żadnego ostatecznego rozwiązania, nie wspominając już o „zamknięciu”, wygodnym terminie używanym w polityce, psychoterapii i wiadomościach. Piszę tu o ludziach, których życie znalazło się w pułapce, którzy stracili swoich bliskich krewnych i którzy wyruszyli w niezwykłą podróż ku przetrwaniu, na wygnanie i w stan zawieszenia, a w kilku przypadkach zdecydowali się na powrót do domu. W ostatniej części książki oddaję głos tym, którzy dwadzieścia lat później uważają, że przetrwali, i tym, którzy wciąż się zastanawiają, czy im się to uda. Najpierw jednak krótka rekapitulacja wojny, która odmieniła ich życie i rozproszyła ich po całym świecie.
Wiosną 1992 roku bośniaccy Serbowie rozpętali huragan przemocy skierowanej głównie przeciwko bośniackim Muzułmanom – a także bośniackim Chorwatom i wszystkim nieserbskim grupom etnicznym – na terytorium, które nazywali „Wielką Serbią”. Mieli tu mieszkać Serbowie i tylko Serbowie, pozostałych zaś należało usunąć – zabić lub wysiedlić. W ciągu kilku tygodni od pierwszego strzału bośniackiej wojny, który padł w Sarajewie 6 kwietnia 1992 roku, bośniaccy Serbowie – wspierani przez Serbię – utopili cały kraj we krwi i pogrążyli w cierpieniu, a trzeci już w ciągu roku konflikt zbrojny w Jugosławii ostatecznie doprowadził do rozczłonkowania tego państwa.
Po początkowym zamieszaniu w Słowenii latem 1991 roku republika ta, unikając większego rozlewu krwi, odłączyła się od Jugosławii i stała się niepodległym państwem. Jednak w ślad Słowenii postanowiła pójść Chorwacja i wtedy właśnie zaczęła się prawdziwa wojna, bo podczas gdy w Słowenii mieszkali tylko nieliczni Serbowie, w Chorwacji było ich o wiele więcej, szczególnie we wschodniej części Slawonii i w regionie zwanym chorwacką Krajiną, położonym przy granicy z Bośnią. Tu rozpoczęły się pierwsze poważne działania wojenne, gdyż chorwaccy Serbowie, wspierani przez jugosłowiańską armię, sprzeciwili się niepodległości Chorwacji, zaczęli oczyszczać swoje terytorium z chorwackich mieszkańców i rozpoczęli długotrwałe oblężenie zamieszkanego w większości przez Chorwatów Vukovaru nad Dunajem; miasto zostało ostatecznie zdobyte i zrównane z ziemią. Relacjonowanie tych ostatnich tygodni bezwzględnej przemocy w Vukovarze i okolicach było czymś potwornym – nowym i straszliwym doświadczeniem dla każdego, kto był świadkiem tych wydarzeń, nie mówiąc już o ich uczestnikach. Oglądając zniszczenia i bezlitosne oczyszczanie miasta z Chorwatów – a potem groteskowe przechwałki „wyzwolicieli” – nie mieliśmy pojęcia, że dramat Vukovaru jest zapowiedzią kolejnych tragedii.
Plan utworzenia Wielkiej Serbii powstał na dwóch płaszczyznach: politycznej i naukowej. W 1986 roku pracownicy Serbskiej Akademii Nauk i Umiejętności (SANU) w Belgradzie przygotowali manifest, zwany Memorandum SANU, w którym napisano, że naród serbski został znieważony, gdy zmuszono go do dzielenia się władzą z Chorwatami i Słoweńcami. W dokumencie padło stwierdzenie, że granice republik tworzących Jugosławię (Słowenii, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny, Serbii, Czarnogóry i Macedonii) zostały wyznaczone przez komunistów tak, by rozdzielić mieszkających na tych ziemiach Serbów. Według autorów manifestu Jugosławię należało rozwiązać, a narodowi serbskiemu oddać tereny zamieszkane przez ludność serbską, obejmujące większość południowej i wschodniej Chorwacji (w tym wybrzeże dalmatyńskie) oraz Bośnię, Czarnogórę, Macedonię – i Serbię oczywiście, z należącymi do niej regionami etnicznie węgierskiej Wojwodiny i etnicznie albańskiego Kosowa2.
Tylko bardzo nieliczni wierzyli, że ów manifest mógłby stać się realnym programem politycznym i wojskowym, jednak to właśnie oni mieli rację. Pseudointelektualny ruch na rzecz utworzenia Wielkiej Serbii zauroczył komunistycznego polityka Slobodana Miloševicia. Milošević odsunął od władzy swojego byłego mentora Ivana Stambolicia oraz innych przedstawicieli starej gwardii i odnowił oblicze Socjalistycznej Partii Serbii, wzorując jej strategię i metody działania na polityce prowadzonej przez zmarłego przywódcę komunistycznego, marszałka Josipa Broza-Titę. W miejsce marksizmu Milošević wprowadził żarliwy serbski nacjonalizm, podsycany uderzającą do głowy retoryką, która łączyła w sobie faszystowski rasizm z dziwnym i bardzo serbskim poczuciem wyjątkowego losu. Zarówno ogniste przemówienia Miloševicia, jak i akademickie rozważania zainspirowane przez Memorandum pełne były mistycznych pojęć związanych z „Niebiańską Serbią”, która na ziemi miała za zadanie zebrać w jeden serbski naród wszystkich Serbów, żywych i umarłych. W tym celu w 1991 roku zaczęto przeprowadzać ekshumacje Serbów, których pochowano niegdyś na terytoriach pozostających poza granicami Wielkiej Serbii. Wówczas ogromną popularność zyskał symbol, który pojawia się również wielokrotnie w tej opowieści, serbski krzyż z czterema cyrylickimi literami „S” (przypominającymi łacińskie „C”) od pierwszych słów dewizy Samo sloga Srbina spasava, czyli „Tylko jedność ocali Serbów”.
Ten pokrętny serbski kult w ciągu wieków rozwijał się, karmiony krwią ofiar i pragnieniem zemsty, zwłaszcza wobec tureckich okupantów, którzy w przeszłości sprawowali władzę w regionie. 28 czerwca 1989 roku Milošević zwrócił się do ogromnego tłumu zgromadzonego na Kosowym Polu – miejscu przegranej bitwy z Turkami, do której doszło dokładnie sześćset lat wcześniej – i otoczony przez prawosławnych duchownych i paramilitarne bojówki przyrzekł uroczyście, że klęska przodków zostanie pomszczona. Milošević był zbyt przebiegły, by użyć terminu „Wielka Serbia”, ale marzenie naukowców – i koszmar całego regionu – zostało wcielone w życie.
Chorwacja miała własne ambicje. Choć marszałek Tito sam był po części Chorwatem, przez cały okres istnienia powojennej Jugosławii chorwaccy patrioci i nacjonaliści musieli działać w ukryciu, dążąc wraz z silną chorwacką diasporą do utworzenia niepodległego państwa. W 1989 roku inny były komunista, który stał się nacjonalistą, Franjo Tuđman, objął funkcję przewodniczącego Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej, a po roku został wybrany na prezydenta Chorwacji. Zaledwie rok później proklamował niepodległość Chorwacji i jej niezależność od Jugosławii. W odpowiedzi chorwaccy Serbowie utworzyli latem 1991 całą sieć punktów kontrolnych – był to naprawdę surrealistyczny widok – wyznaczających ich terytorium. Wkrótce Chorwaci mieszkający w miejscowościach na tym terytorium zostali wygnani lub zabici, a miasta pozostające w rękach Chorwatów – między innymi Osijek, Vinkovci, Vukovar – ostrzelano, a ostatnie z nich po oblężeniu zrównano z ziemią. Jednak serbski plan podbicia niemal całej Chorwacji powiódł się tylko częściowo, a w styczniu 1992 zawarto rozejm. Oddziały UNPROFOR (United Nations Protection Force – Siły Ochronne Organizacji Narodów Zjednoczonych) patrolowały granice samozwańczej „Republiki Serbskiej Krajiny” na terytorium Chorwacji przylegającym do Bośni. Republika ta istniała do 1995 roku, gdy została zajęta przez wojska chorwackie.
Choć narodziny współczesnego państwa kosztowały Chorwatów mnóstwo cierpień, większość z nich była gotowa wspierać i prowadzić wojnę o niepodległość. Z drugiej strony Serbowie wciąż jednak pamiętali o marionetkowym reżimie nazistowskich ustaszy, którzy w latach 1941–1945 władali sięgającym niemal po Belgrad Niezależnym Państwem Chorwackim i zamordowali mnóstwo (liczba waha się od siedemdziesięciu do siedmiuset tysięcy) Serbów, chorwackich i muzułmańskich dysydentów, komunistów oraz Cyganów w obozie koncentracyjnym w miejscowości Jasenovac, położonej na obecnej granicy bośniacko-chorwackiej.
Jednak w Bośni etniczna układanka i poczucie tożsamości były bardziej skomplikowane. Serbowie, Muzułmanie i Chorwaci dzielili miasta, miasteczka i wioski, a nawet domy i łóżka. Bośnia była wielokrotnie najeżdżana, w średniowieczu rządzili nią banowie, a w bośniackim piśmiennictwie z tamtego okresu alfabet łaciński mieszał się z cyrylicą. Tożsamość bośniacka łączyła w sobie również bogactwo tożsamości Serbów i Chorwatów, choć te narody często ją przytłaczały, co wkrótce miało się wydarzyć po raz kolejny. Naród bośniacki tworzyli południowi Słowianie, niektórzy z nich nazywali siebie Serbami, inni Chorwatami – jednak zdecydowaną większość stanowili Muzułmanie, zwani od 1993 roku „Boszniakami” i uznani za odrębny naród jeszcze przez marszałka Titę. Spora część z nich mówiła o sobie „Bośniacy”, podkreślając przynależność do wieloetnicznego państwa; obecnie tej nazwy używają zwykle właśnie Boszniacy.
Podczas gdy większość Serbów i Chorwatów zawsze deklarowała się jednoznacznie jako – odpowiednio – wyznawcy prawosławia lub katolicyzmu, bośniacka tożsamość często doprowadza do furii dogmatycznych muzułmanów, uważa się bowiem, że zbyt ważne są dla niej ziemskie przyjemności, a przy tym ma złożone korzenie. Islam w Bośni był – i do pewnego stopnia wciąż jest – pod silnym wpływem wiary praktykowanej powszechnie w średniowiecznej Bośni: bogomilizmu – od „bogomił”, czyli „miły Bogu” – ruchu przeciwnego wszelkim sformalizowanym organizacjom kościelnym i wyznającego gnostyczny, manichejsko dualistyczny pogląd na naturę wszechświata i człowieka. Bogomilizm miał duży wpływ na radykalne herezje w średniowiecznych Niemczech i w Niderlandach. Ci, którzy po podbiciu Bośni przez osmańskich Turków nawrócili się na islam, wcześniej byli w większości bogomiłami.
Podczas wojny w Chorwacji w 1991 roku mało kto wierzył, że Serbowie spróbują wprowadzić w życie projekt utworzenia etnicznie czystego terytorium w Bośni: plan taki wymagałby podzielenia niemal wszystkich społeczności, a właściwie całego kraju. Jednak w tym samym czasie po terenach dawnej Jugosławii krążył dowcip: „Dlaczego w Bośni nie ma jeszcze wojny? Bo my, w Bośni, przechodzimy bezpośrednio do rundy finałowej”. Choć prezydenci Chorwacji i Serbii, Tuđman i Milošević, byli wrogami, wiosną 1991 roku spotkali się w miejscowości Karađorđevo w Serbii, by omówić jedną wspólną sprawę: potrzebę skutecznego podziału Bośni.
Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży.Przypisy
Republika Serbska (część składowa BiH) nie jest tożsama z Republiką Serbii, czyli Serbią, niepodległym państwem graniczącym z BiH (przyp. tłum.; jeśli nie zaznaczono inaczej, przypisy pochodzą od redakcji).
Muzułmanie w byłej Jugosławii otrzymali status odrębnego narodu w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku (w odróżnieniu od wyznawców islamu nazwa tej grupy narodowej zapisywana jest wielką literą). Obecnie określani są zwykle jako Boszniacy. Tu terminy te stosowane są wymiennie (przyp. tłum.).
Określenie „bośniacka ofensywa”, „bośniacka armia” itd. jest przez autora stosowane w odniesieniu do działań oddziałów kontrolowanych przez rząd w Sarajewie (w odróżnieniu od armii bośniackich Serbów czy Chorwatów).
CBE – komandor Orderu Imperium Brytyjskiego (przyp. tłum.).
Nazwa Višegrad często w polskich tekstach zapisywana jest „Wiszegrad”; tutaj przyjęto oryginalny zapis wszystkich nazw miejscowych oprócz nazw stolic państw i miast posiadających utrwaloną polską wersję zapisu (na przykład Dubrownik).
Według tradycji symbol ten wywodzi się jeszcze ze średniowiecza.
W rzeczywistości bitwa była nierozstrzygnięta, ale ze względu na swoje konsekwencje w tradycji narodowej utrwaliła się jako wielka klęska.
W mowie Miloševicia z 28 czerwca 1989 roku nie padły takie słowa, choć niektóre fragmenty przemówienia bywały interpretowane jako zawoalowana groźba; tekst mowy w wersji oryginalnej dostępny jest na stronie: http://www.vreme.com/cms/view.php?id=872091 (dostęp: 23.07.2015).WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.
www.czarne.com.pl
Sekretariat: ul. Kołłątaja 14, III p., 38-300 Gorlice
tel. +48 18 353 58 93, fax +48 18 352 04 75
[email protected], [email protected]
[email protected], [email protected], [email protected]
Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa
[email protected]
Sekretarz redakcji: [email protected]
Dział promocji: ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa,
tel./fax +48 22 621 10 48
[email protected], [email protected]
[email protected], [email protected]
[email protected]
Dział marketingu: [email protected]
Dział sprzedaży: [email protected]
[email protected], [email protected]
Audiobooki i e-booki: [email protected]
Skład: d2d.pl
ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków, tel. +48 12 432 08 52,
[email protected]
Wołowiec 2016
Wydanie I