Wprowadzenie do metodologii historii - ebook
Wprowadzenie do metodologii historii - ebook
„Wprowadzenie do metodologii historii” jest pierwszym od lat na polskim rynku wydawniczym podręcznikiem akademickim, adresowanym do studentów historii i pokrewnych kierunków studiów humanistycznych, którzy zainteresowani są problematyką teorii i metodologii historii oraz nowymi tendencjami w badaniach historycznych i sposobami ich uprawiania.
Zadaniem podręcznika jest przystępne zaprezentowanie wybranych zagadnień związanych z metodologicznymi aspektami wiedzy historycznej. Ma on przede wszystkim pokazać w praktyce, jak ważną rolę odgrywa refleksja metodologiczna w rozumieniu historii jako dziedziny wiedzy i w realizowaniu jej społecznych funkcji oraz jak nieodzowna jest pomoc metodologii w zapewnieniu historii statusu wiedzy naukowej, prowadzeniu profesjonalnych badań oraz w pisaniu logicznie skonstruowanych i krytycznych tekstów akademickich.
Ze wstępu Ewy Domańskiej i Jana Pomorskiego
Podręcznik rekomendowany przez:
Komitet Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk Polskie Towarzystwo Historyczne Towarzystwo Historiograficzne
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-22787-6 |
Rozmiar pliku: | 7,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
EWA DOMAŃSKA I JAN POMORSKI
Wprowadzenie do metodologii historii jest pierwszym od lat na polskim rynku wydawniczym podręcznikiem akademickim, adresowanym do studentów historii i pokrewnych kierunków studiów humanistycznych, którzy zainteresowani są problematyką teorii i metodologii historii oraz nowymi tendencjami w badaniach historycznych i sposobami ich uprawiania. Zadaniem podręcznika jest przystępne zaprezentowanie wybranych zagadnień związanych z metodologicznymi aspektami wiedzy historycznej. Ma on przede wszystkim pokazać w praktyce, jak ważną rolę odgrywa refleksja metodologiczna w rozumieniu historii jako dziedziny wiedzy i w realizowaniu jej społecznych funkcji oraz jak nieodzowna jest pomoc metodologii w zapewnieniu historii statusu wiedzy naukowej, prowadzeniu profesjonalnych badań oraz pisaniu logicznie skonstruowanych i krytycznych tekstów akademickich.
Podręcznik ma umocnić pozycję metodologii historii jako samodzielnej subdysycypliny badań historycznych oraz ogólnie przedmiotów teoretycznych w programie studiów na kierunku historia (i na innych kierunkach humanistycznych), a także zachęcić studentów do pogłębiania wiedzy z zakresu metodologicznych i teoretycznych aspektów wiedzy historycznej. Intencją autorów podręcznika jest dokonanie przeglądu wybranych zagadnień metodologicznych tak, aby studenci historii z jednej strony mieli wyobrażenie, czym reflektując nad historią/historiografią, środowisko metodologiczno-historiograficzne się zajmuje, a z drugiej – by dzięki temu przeglądowi mogli pracować nad własną świadomością i kulturą metodologiczną w obszarze historii. Jesteśmy bowiem przekonani, że wysoki poziom kształcenia w zakresie przedmiotów z tego bloku jest nieodzownym warunkiem prowadzenia teraz i w przyszłości wysokiej jakości nowoczesnych badań naukowych w obszarze wiedzy o przeszłości.
Przedmiot metodologii historii
Zajęcia z metodologii historii zazwyczaj skupiają się na zagadnieniach związanych z poznaniem i badaniem historycznym, zaznajamiając studentów z wiedzą na temat tego, czym jest historia jako nauka, jaki jest jej status i rola wśród innych dyscyplin naukowych, na czym polega specyfika myślenia historycznego, co to jest fakt historyczny i jakie są metody jego ustalania, jak rozumieć kwestie obiektywizmu i subiektywizmu w kontekście wiedzy historycznej itp. Dotyczą także metod badań historycznych, rodzajów wyjaśniania w historii, metodologicznych zagadnień interpretacji i przedstawiania (reprezentacji) przeszłości oraz wartościowania w pracy historyka, a także problemu prawdy w historii i etyki w badaniach historycznych. Prowadzący kursy z metodologii historii często zapoznają studentów również z nowymi tendencjami w badaniach historycznych i proponowanymi tam kategoriami badawczymi, metodami i podejściami.
Istnieją różne rozumienia m e t o d o l o g i i h i s t o r i i. Dla celów tej publikacji proponujemy następującą jej definicję sprawozdawczą:
M e t o d o l o g i a h i s t o r i i (gr. methodos – badanie + logos – słowo, nauka; gr. historia – tu: wiedza o przeszłości pochodząca z badań) to specjalistyczna, samodzielna subdyscyplina badań historycznych, zajmująca się refleksją nad przedmiotem tych badań (na przykład co to jest historia, na czym polega specyfika historii wobec innych dyscyplin naukowych, co to jest fakt historyczny lub zdarzenie historyczne itd.), analizami czynności poznawczych historyka (ustalanie faktów, wyjaśnianie i interpretacja, wartościowanie i ocena) oraz efektów prowadzonych przez historyka badań (różnych form przedstawiania przeszłości między innymi w formie materialnej, pisanej czy wizualnej). W ślad za koncepcją Jerzego Topolskiego w tradycji polskich badań teoretyczno-historycznych termin „metodologia historii” bywa używany zamiennie z takimi określeniami jak: „teoria poznania/badania historycznego” czy „teoria wiedzy historycznej” oraz „analityczna filozofia historii”.
Istnieją też różne rodzaje metodologii historii, wśród których w zależności od podejścia do praktyki badawczej historyka można wyróżnić: 1) ogólną metodologię historii będącą dyscyplinarnym przedłużeniem ogólnej metodologii nauk, 2) empiryczną metodologię historii, 3) metodologię stosowaną historii oraz 4) metodologię praktyczną.
Rodzaje metodologii historii wyróżnione ze względu na podejście do praktyki badawczej historyka
Źródło: opracowanie własne.
Metodologia empiryczna jako podstawa Wprowadzenia do metodologii historii
W publikacji tej przyjmujemy perspektywę metodologii empirycznej, silnie akcentując związek rozważań stricte metodologicznych z praktyką badawczą historyka, pisarstwem historycznym oraz innymi sposobami reprezentacji przeszłości. Jerzy Topolski (1928–1998) – twórca rozpoznawalnej w świecie polskiej szkoły metodologii historii, do dziedzictwa której jako autorzy Wprowadzenia nawiązujemy, przywiązywał szczególną wagę do związków teorii historii z praktyką badawczą historyków. Przedmiotem badania metodologii historii miała być w jego ujęciu s p o ł e c z n a p r a k t y k a h i s t o r i o g r a f i c z n a, tj. faktyczne zachowania poznawcze i badawcze historyków. W jednym z wywiadów Topolski wspomina opublikowane z Andrzejem Malewskim (1929–1963) Studia z metodologii historii (1960), które – skupiając się na analizach praktyki badawczej historyków – stały się impulsem dla narodzin empirycznej metodologii historii. I w tym właśnie, jak mówił Topolski, mieściła się jej specyfika w odróżnieniu od uprawianej dotąd głównie przez filozofów analitycznej filozofii historii. Jak pisał w Teorii wiedzy historycznej (1983):
w odróżnieniu od „zawodowych” metodologów czy filozofów nauki moim punktem wyjścia i odniesienia jest rzeczywista nauka historyczna, z jej problemami i aktualnym sposobem ich rozwiązywania; a nie swego rodzaju wewnętrzna logika rozwoju takich czy innych systemów filozofii nauki.
To fundament, na którym opiera się także nasze Wprowadzenie do metodologii historii. Autorzy prezentowanych w tej publikacji tekstów wyrażają przekonanie, że przyszłość nauki historycznej zależy od samoświadomości metodologicznej historyków i pracy każdego nad własnymi kompetencjami w tym zakresie. Za równie ważne uznajemy to, aby prowadząc metarefleksję historyczną, pozostawać w bliskim kontakcie z historiograficzną praxis; być wyczulonym na to, co nowe, okazując zarazem respekt dla już istniejących dokonań i zastanej tradycji badań historycznych. W proponowanym przez nas ujęciu zadaniem metodologa historii nie jest „poprawianie” pracy historyka ani tym bardziej jego pouczanie. Metodologia ma rację bytu wtedy, gdy służy w swym ostatecznym rezultacie praktyce badawczej historyków. Chodzi zatem o efektywną współpracę przy kształceniu świadomych metodologicznie i teoretycznie adeptów historii i wspólnego z nimi budowania nowoczesnej wiedzy o przeszłości.
Warto w tym kontekście jeszcze raz podkreślić różnicę pomiędzy metodologią empiryczną a – jak określił ją Jan Pomorski – metodologią stosowaną, która jest nieodłączną częścią wszelkiej praktyki badawczej. Praktyką badawczą każdego historyka sterują określone normy i dyrektywy. Najczęściej jest to metodologia wyniesiona z treningu w zastanej tradycji uprawiania historii bądź metodologia żywiołowa, wypracowana drogą prób i błędów w toku gromadzenia własnych doświadczeń. Metodologią posługuje się zatem każdy badacz, nawet ten programowo odżegnujący się od wszelkiej metodologii i niechętny metodologii historii jako dyscyplinie badawczej. Uświadomienie sobie tego faktu jednak nie wystarczy. Problem polega bowiem na jakości metodologii stosowanej. Tutaj otwiera się pole możliwych dokonań dla edukacji z zakresu metodologii historii, co w konsekwencji może wpłynąć na poziom i jakość procesu badawczego i jego ostateczny efekt, tj. na uzyskaną wiedzę historyczną.
Dlatego też można wyróżnić p o t o c z n ą m e t o d o l o g i ę s t o s o w a n ą (tj. spontanicznie i często intuicyjnie stosowane przez historyka zasady i metody tworzenia wiedzy historycznej) i n a u k o w ą m e t o d o l o g i ę s t o s o w a n ą (tj. świadome odwoływanie się do dyrektyw metodologicznych i teorii związanych z określonym paradygmatem, perspektywą badawczą czy podejściem w celu lepszej konceptualizacji przedmiotu badania historycznego). Ten wyższy, naukowy poziom metodologii stosowanej zapewnia na przykład wprowadzona przez Ewę Domańską do polskiej refleksji historycznej m e t o d o l o g i a p r a k t y c z n a, która adaptuje do badań historycznych i rozwija zasady tworzenia pojęć analitycznych oraz teorii małego i średniego zasięgu zaczerpnięte z wypracowanej na gruncie socjologii teorii ugruntowanej. Metodologia praktyczna łączy metodykę badania historycznego z nowymi podejściami i krytyczną refleksją na temat związków między badaniem a poznaniem historycznym.
Obserwowana w ostatnich dekadach wielość perspektyw i podejść badawczych do historii to nie tylko różne sposoby poznania przeszłości i metod badań, lecz także różne ontologie (tj. różne wizje świata i człowieka, by użyć znanej frazy Topolskiego), różne postulowane światy historyczne, pomiędzy którymi przychodzi nam wybierać. Za każdym z nich kryje się jakaś metodologia, co powoduje, iż historyk staje wobec trudnych wyborów. Nie ma bowiem metodologii uniwersalnej, która pasowałaby do każdego typu badania. Nie ma jednej metodologii historii, tak jak nie ma jednej historiografii. Jest wielość podejść i perspektyw, które – czego musimy mieć świadomość – proponują różne (czasem wykluczające się wzajemnie) reguły sterujące praktyką badawczą w naukach historycznych, a często i różne rozumienie kluczowych pojęć myślenia historycznego takich jak czas, przestrzeń, zdarzenie, fakt, postęp, prawda itd. Za każdą z nich kryją się określone założenia ontologiczne, epistemologiczne i aksjologiczne i jeżeli historyk wybiera którąś z opcji, adaptuje nie jej wybrane fragmenty, ale cały stojący za nią system założeń, przekonań i wartości. Historycy nie zawsze są świadomi tych następstw, traktując teorie i ich narzędzia pojęciowe jako gotowe do użycia „skrzynki z narzędziami”, z której można korzystać wybiórczo, używając tylko tych, które uzna się za przydatne do prowadzonych aktualnie badań. Tymczasem wybór metodologii ma zawsze swoje konsekwencje. Dlatego kultura metodologiczna – znajomość wielu metodologii i wielu paradygmatów badania historycznego, zarówno dawnych, jak i współczesnych – są tak ważne.
Krótka historia powstania podręcznika
Podręcznik powstał pod auspicjami reaktywowanej we wrześniu 2020 roku Komisji Teorii i Historii Historiografii oraz Metodologii Historii działającej przy Komitecie Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk. Jest on efektem wielomiesięcznej współpracy 25-osobowego zespołu autorskiego, wywodzącego się z najważniejszych ośrodków akademickiej historii w Polsce, gdzie te subdyscypliny historyczne są na co dzień uprawiane. Prace nad podręcznikiem od początku wpisane zostały w podstawowe cele działań Komisji. Ze względu na postęp wiedzy w naukach historycznych, a także zmiany zachodzące w kształceniu studentów książka, która mogłaby służyć jako podręcznik do zajęć z metodologii historii (i z innych bliskich jej przedmiotów) na studiach I i II stopnia na kierunku historia, a także na takich pokrewnych kierunkach, jak między innymi archeologia, antropologia, historia sztuki i literaturoznawstwo, była priorytetem.
Planując pracę nad podręcznikiem, Komisja najpierw przeprowadziła wielomiesięczne konsultacje, których efektem było wypracowanie dokumentu zatytułowanego „Rekomendacje Komisji Teorii i Historii Historiografii oraz Metodologii Historii w zakresie kształcenia w bloku przedmiotów poświęconych teoretycznym i metodologicznym problemom wiedzy historycznej na studiach I i II stopnia kierunku historia”, który został przyjęty uchwałą Komitetu Nauk Historycznych z dnia 14 kwietnia 2021 roku i rozesłany do wszystkich dyrekcji Instytutów Historii oraz dziekanów Wydziałów Historycznych w Polsce, a także do Polskiej Komisji Akredytacyjnej. W toku tej środowiskowej debaty nad znaczeniem obecności przedmiotów teoretycznych na studiach historycznych i najpilniejszymi potrzebami dydaktycznymi w tym zakresie kluczowa okazała się kwestia opracowania podręcznika akademickiego, który w sposób przeglądowy i przystępny zebrałby efekty najnowszych badań prowadzonych w Polsce i na świecie w ramach metodologii, teorii i historii historiografii oraz zaktualizował wiedzę na ten temat przedstawioną wcześniej w znakomitych, ale napisanych przed kilkudziesięciu laty, publikacjach autorstwa profesora Jerzego Topolskiego.
Struktura podręcznika
Staraliśmy się nawiązać do obecnego w książkach Topolskiego układu treści także w trakcie pracy nad podręcznikiem, „rozpisując” kluczowe dla współczesnej teorii historii i metodologii kwestie na działy i tematy poszczególnych rozdziałów tak, by uzyskać efekt wzajemnego powiązania i „zazębiania się” poruszanych problemów.
Publikacja składa się z wprowadzenia oraz trzydziestu trzech rozdziałów, napisanych przez różnych autorów. Rozdziały podzielone zostały na pięć części:
I. Historia jako przedmiot refleksji metodologicznej,
II. Metodologiczne problemy poznania historycznego,
III. Metodologia a krytyka i etyka poznania historycznego,
IV. Metodologiczne problemy warsztatu badawczego historyka,
V. Metodologiczne problemy subdyscyplin historycznych.
Każdy rozdział kończy zestaw zagadnień do przemyślenia czy wspólnego przepracowania na zajęciach dydaktycznych oraz wykaz zalecanej literatury przedmiotu. Na końcu podręcznika umieszczona została bibliografia zawierająca referencje do publikacji ważnych z perspektywy nauczania metodologii historii. Mamy nadzieję, że taki układ treści sprawdzi się w praktyce dydaktycznej, czyniąc ze Wprowadzenia do metodologii historii ważny element unowocześnienia studium historii na polskich uniwersytetach i poszerzenia zainteresowań problematyką metodologiczną wiedzy historycznej i kulturą historiograficzną reprezentantów innych dyscyplin humanistycznych i nauk społecznych.
*
Na koniec zostawiliśmy sobie przyjemność podziękowania tym, bez pracy i wsparcia których publikacja naszego podręcznika nie mogłaby dojść do skutku. Słowa wdzięczności kierujemy zatem ku recenzentom wydawniczym Pani Profesor Lidii Michalskiej-Brasze i Panu Profesorowi Hubertowi Łaszkiewiczowi, którzy dostrzegli i podkreślili celowość publikacji, a dzieląc się z nami swoimi uwagami, pozwolili redaktorom dopracować całość. Dziękujemy Panu Profesorowi Tomaszowi Schrammowi, przewodniczącemu Komitetu Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk, za patronat naukowy nad tym przedsięwzięciem, Panu Profesorowi Krzysztofowi Mikulskiemu, prezesowi Polskiego Towarzystwa Historycznego, oraz Profesor Joannie Pisulińskiej, Pani Prezes Towarzystwa Historiograficznego, za patronat obydwu Towarzystw i finansowe wsparcie publikacji, a Panu Profesorowi Krzysztofowi Zamorskiemu i czasopismu naukowemu Historyka. Studia Metodologiczne za patronat honorowy. Za uważne korekty książki bardzo wdzięczni jesteśmy Pani Marcie Stęplewskiej-Przybyłowicz, a Pani Redaktor Agnieszce Kowalskiej i Panu Redaktorowi Mikołajowi Tajchmanowi z Wydawnictwa Naukowego PWN za opiekę nad sprawami wydawniczymi.1
Przedmiot metodologii historii, jej zakres i struktura
Jan Pomorski
Każdy podręcznik jest spotkaniem z problematyką właściwą dla danej dyscypliny naukowej. W naszym przypadku będzie to dodatkowo spotkanie na poziomie m e t a - , bowiem metodologia historii, o której tu mowa, b a d a i r e f l e k t u j e n a d h i s t o r i o g r a f i ą, sama będąc częścią składową nauk historycznych, musi opowiadać w metajęzyku o języku, jakim posługują się w swej praktyce badawczej historycy. I w tym sensie mówimy czasem, że metodologia jest wtórna wobec historii. Pierwotne jest bowiem zawsze s p o t k a n i e z h i s t o r i ą. Spróbujmy je sobie jakoś zwizualizować.
Oto stoisz w księgarni i sięgasz po opasłe tomisko, na przykład po Samobójstwo Europy Andrzeja Chwalby, Rewolucję Solidarności Andrzeja Friszkego albo też dowolną inną pracę historyczną. Zaczynasz ją niespiesznie przeglądać, zanim zdecydujesz: odłożyć na półkę czy kupić. Każda książka historyczna jest autorską opowieścią o tym, co zdarzyło się w przeszłości. Czytając, zazwyczaj skupiasz się na samej dziejącej się historii ( d z i e j a c h) : na wydarzeniach i ludziach, którzy je tworzyli, na datach, miejscach i okolicznościach, które opisał autor. Zachowujesz się jak typowy konsument książki (i wiedzy) historycznej. Raczej nie dociekasz, jak historyk do tej wiedzy doszedł. Nie stawiasz pytania, d l a c z e g o h i s t o r i a j e s t p r z e d s t a w i a n a / o p o w i a d a n a w t e n w ł a ś n i e s p o s ó b. I czy możliwa byłaby jakaś alternatywna opowieść?
Fot. 1. W księgarni
Źródło: archiwum własne autora.
Fot. 2. W restauracji
Źródło: archiwum własne autora.
Po udanych zakupach w księgarni wybrałeś się z gronem przyjaciół do pobliskiej restauracji.
Zgodnie z polską tradycją (opisaną już przez Przecława Słotę w utworze O zachowaniu się przy stole, datowanym na rok ok. 1420), zaczynają się rozmowy…
To wersja Kaczmarskiego. Nas będzie interesował nieco inny wątek możliwej konwersacji. Gdy kolacja jest dobra, zaczynacie rozmowę o tym, co trafiło na stół: zastanawiacie się, jakich składników użyto, według jakiej receptury je przygotowano… Zadajecie pytanie, kto za tym tymi potrawami stoi? Może jakiś kolejny Wojciech Amaro lub jakaś nowa Magda Gessler. To norma, nieprawdaż?
Zestawmy teraz obydwie scenki ze sobą. Widzicie różnicę w zachowaniu? W pierwszym przypadku nasza uwaga skupiona jest na zawartości/treści książki. Na odbiorze tego, o czym autor opowiada. W drugim, gdy już spróbowaliśmy potraw i nam zasmakowały, koncentrujemy się na tym, jak powstały. Może uda się coś podpatrzeć albo (najlepiej) zdobyć przepis. Przecież funkcjonując na co dzień w obrębie praktyki kulinarnej, często prosimy kogoś, kto na przykład upiekł znakomite ciasto, o recepturę na nie. To zachowanie jak najbardziej racjonalne. Czemu więc nie przenieść go na grunt historiografii? Przecież książka, którą przeglądaliście w scenie pierwszej, jest finalnym produktem pracy historyka. Za tym serwowanym „daniem”, które dostałeś niejako „na tacy”, w formie gotowego dzieła, kryje się zawsze jakaś „kuchnia”, która je wyprodukowała, czyli jakaś – często wieloletnia – p r a k t y k a b a d a w c z a, która za każdym takim produktem historiograficznym stoi i która go poprzedza. Niekiedy historyk stara się tę „kuchnię” nam przybliżyć, opowiedzieć o niej wprost. Oto przykład.
Źródło: opracowanie własne.
Niestety, większość czytelników (także czytelników-historyków) do „kuchni” historyka nie zagląda, skupiając się na opisywanych przez niego faktach… Oczywiście można całe bogactwo historii, ukazywane nam tak wspaniale przez wybitnego znawcę XVII stulecia Adama Kerstena (1930–1983), sprowadzić do dat i wydarzeń, które należy zapamiętać i przejść przez całe studia zgodnie z zasadą „3 razy Z”: zakuj, zdaj, zapomnij! W rezultacie są też wśród absolwentów tacy historycy, którzy zamiast mózgów mają „twarde dyski”. Rywalizują potem na ich pojemność, zmuszając do tego samego swoich uczniów. Ale tak naprawdę szkoda na to czasu i… naszego umysłu. Oczywiście kiedyś pojmowanie historii jako zbioru faktów historycznych, który należy poznać i zapamiętać, było szeroko rozpowszechnione, by nie powiedzieć dominujące. Wprawdzie – jak celnie zauważył niegdyś Marcin Kula – „historiografia funkcjonuje jak ciężki liniowiec, który bardzo powoli zmienia kurs”, to jednak los Titanica, który podążał wprost na zderzenie z górą lodową, dla wielu historyków był wystarczającą przestrogą i – szczęśliwie dla nas – potrafili oni w XX stuleciu ten kurs zmienić.
Są jednak w naszej społeczności nadal tacy, którzy albo nie zdążyli tej zmiany zauważyć, albo programowo odcinają się od wszelkich „kuchennych” rewolucji w historiografii. To odwrotność postawy, jaką zajmuje metodolog historii. Jego właśnie ta „kuchnia” historyczna frapuje poznawczo najbardziej. Spróbujmy zatem poszukać kulinarnych analogii…
Można przejść przez życie jako ten, kto zna tylko „schabowego plus”, gdzie pod plusem kryją się… kapusta, ziemniaki i setka wódki! I na tym zamknąć świat kulinarnych doświadczeń. Ale przecież skądinąd dobrze wiemy, że praktyka kulinarna to nie tylko zaspokajanie głodu i pragnienia. I to na jeden i ciągle ten sam sposób. To coś znacznie więcej. Jak pisał autor pierwszego (wydanego w 1682 roku) polskiego podręcznika kulinarnego Compendium ferculorum czyli Zebranie potraw Stanisław Czerniecki (?–1698) „sprawa idzie nie o potraw gotowanie”, ale o „świętowanie stołu”.
Metodologia historii, a także teoria i historia historiografii, są – mówiąc metaforycznie – właśnie takim ś w i ę t o w a n i e m h i s t o r i i, będacym czymś odmiennym od jej codziennego użytkowania. Świętowanie historii jest niespiesznym reflektowaniem nad tym, co robili/robią historycy każdego dnia: nad ich praktyką badawczą. Nad tym, jak widzą i rozumieją dzieje (przeszłość) – przedmiot historii i jak je(ją) badają. Oraz nad historiograficznymi sposobami opowiadania o tym, co w ogóle się zdarzyło (nad narracją historyczną). Po to świętujemy historię, by pełniej jej doświadczać. Pozwala to w rezultacie na skuteczniejsze i bardziej efektywne poruszanie się w obrębie samej praktyki historiograficznej, co dla przyszłego badacza dziejów jest przecież ważne już od poziomu seminarium licencjackiego/magisterskiego. Kontakt z metodologią /teorią historii/historią historiografii uczy, jak p o b u d z a ć s m a k i w y o b r a ź n i ę historyczną, j a k z a s k a k i w a ć odbiorców prac historycznych, j a k c z a r o w a ć i c h ujęciem tematu i sposobem opowiadania o przeszłości, by sparafrazować ojca założyciela polskiej szkoły kulinarnej, który tak właśnie o swej misji i zadaniach na dworze Lubomirskich myślał, czemu dał wyraz w Compendium ferculorum.
Pora na pierwsze wnioski.
Jako metodologów historii poznawczo interesuje nas to, jak postrzegają i rozumieją swoją dyscyplinę historycy, co jest przedmiotem ich badania, a co poznania, jak dochodzą do wiedzy o przeszłych zdarzeniach, jakie metody stosują w swej praktyce badawczej i w jaki sposób przedstawiają wyniki swoich badań, komunikując się z odbiorcami.
I o tym traktuje ten podręcznik. Dodatkowo będzie to także próba nauczenia/zaznajomienia was ze specyficznym j ę z y k i e m m e t o d o l o g i c z n y m, jakim posługują się w swych analizach badacze historiografii i teoretycy historii. Bo jak łatwo można się przekonać, sięgając po dowolny tekst, którego autorem jest metodolog historii, jest to język dość trudny i hermetyczny, co wynika z tego, że ta subdyscyplina historyczna – ceniąc sobie precyzję wypowiedzi – nie posługuje się raczej językiem potocznym, jakim zwyczajowo operują w narracjach historycy, lecz tworzy swój własny. Każdy poważny namysł wymaga bowiem nie tylko danych płynących z obserwacji tego, co na co dzień robią historycy, ale także (a może przede wszystkim) z m y ś l e n i a p o j ę c i o w e g o: systemu k a t e g o r i i m e t o d o l o g i c z n y c h (narzędzi intelektualnych), służących do prowadzenia analiz.
Przedmiot metodologii historii
P r z e d m i o t e m metodologii historii są badania nad s p o ł e c z n ą p r a k t y k ą h i s t o r i o g r a f i c z n ą (dalej SPH, używana zamiennie z SPBH – s p o ł e c z n ą p r a k t y k ą b a d a ń h i s t o r y c z n y c h) . Wyjaśnię od razu, że h i s t o r i o g r a f i a to pojęcie zakresowo szersze, wykraczające poza naukowe badania historyczne.
To jedna z najważniejszych tez (a SPH/SPBH to także jedno z najważniejszych p o j ę ć) metodologii historii, do jakich będziemy się odwoływali. Zanim jednak dookreślimy znaczenie i zakres s p o ł e c z n e j p r a k t y k i b a d a ń h i s t o r y c z n y c h, spróbujmy poglądowo przedstawić kryjące się za tym pojęciem intuicje.
Historycy zwyczajowo we wstępach do swoich książek składają podziękowania. Jest w nich z reguły jakaś fraza odnosząca się do innych badaczy przeszłości. I nie jest to gest tylko kurtuazyjny, świadectwo odpowiedniego wychowania i dobrych obyczajów, jak mógłby ktoś przypuszczać. Kryje się za tym coś znacznie głębszego, czego niekoniecznie – jako czytelnicy prac historycznych – jesteśmy świadomi. Oto przykład takiego podziękowania autorstwa Marcina Zaremby:
Niniejsza książka wyrasta z tradycji szkoły Marcina Kuli, który zaszczepił we mnie zainteresowanie problematyką społeczną, przekonanie o wartości łączenia socjologii z historią. Długą listę myślicieli, wobec których zaciągnąłem dług, otwierają historycy francuscy Georges Lefebvre i Jean Delumeau. To lektura ich książek zainspirowała mnie do zajęcia się problematyką strachu. Za kanoniczne zaś uznaję prace Krystyny Kersten, stanowiące wzór wolnego od wartościowania sposobu uprawiania historii. Nie można też pominąć jej wielkiego wkładu w poznanie i zrozumienie okresu powojennego. Podobne znaczenie miały dla mnie liczne publikacje Andrzeja Paczkowskiego o aparacie przemocy. Pierwszy o strachu w czasie wojny pisał w swojej książce o życiu codziennym okupowanej Warszawy Tomasz Szarota. Wielka Trwoga pozwala sobie być kontynuacją także jego rozważań.
Chodzi Zarembie o to, że naukowo pracuje się zawsze w określonej wspólnocie uczonych, w pewnej szkole myślenia o uprawianiu zawodu historyka i o tym, czym jest przeszłość i jak można ją badać. Wchodzimy do tej wspólnoty, zostając studentami historii. Potem przez cale lata trenujemy wraz z innymi na seminariach prowadzonych przez naszych mistrzów (jeśli mieliśmy szansę i szczęście na mistrza trafić). Wspólnie dyskutujemy nad zadanymi lekturami, referujemy, czytamy nawzajem swoje prace, spieramy się, dochodząc do ustaleń, do określonej w i e d z y h i s t o r y c z n e j, by po magisterium zostać adeptem tego zawodu. Działamy w ramach k o l e k t y w u u c z o n y c h, jakby powiedział Ludwik Fleck (1896–1961), polski uczony, który jako pierwszy zwrócił uwagę na wspólnotowy charakter wiedzy naukowej. Z kolei Thomas S. Kuhn (1922–1996), jeden z najwybitniejszych historyków i filozofów nauki XX wieku, w swej głośnej książce Struktura rewolucji naukowych (1962) nazwał ów kolektyw w s p ó l n o t ą p a r a d y g m a t y c z n ą .
Tego typu indywidualne doświadczenie, wyrażane w podobnych jak powyższe podziękowaniach, poznawczo rozpoznane i odpowiednio przełożone na język filozofii i metodologii nauk (jak uczynili to Fleck i Kuhn) prowadzi nas do – dziś powszechnie uznawanej w filozofii nauki, a kiedyś wcale nieoczywistej:
tezy o społeczno-kulturowym charakterze b a d a ń n a u k o w y c h i ich finalnego produktu – w i e d z y n a u k o w e j.
Ani praktyka badawcza, ani wiedza naukowa nie dadzą się sprowadzić (metodolog powie: nie są redukowalne) do indywidualnego wysiłku poznawczego. Z tych powodów właśnie będziemy mówić i pisać już od tej chwili o s p o ł e c z n e j p r a k t y c e b a d a ń h i s t o r y c z n y c h ( h i s t o r i o g r a f i i) i o k u l t u r a c h p o z n a w c z y c h/ s t y l a c h m y ś l e n i a/ p a r a d y g m a t a c h h i s t o r i o g r a f i c z n y c h, do jakich każdy historyk (mniej lub bardziej świadomie) przynależy (→ Jan Pomorski, „Paradygmatyczna struktura historiografii”).
Zauważmy, że nauka jest tu traktowana jako jeden z typów p r a k t y k i s p o ł e c z n e j. Czym są praktyki społeczne? To działania nakierowane na zaspakajanie/realizowanie tych samych potrzeb. Działając w obrębie poszczególnych praktyk społecznych, chcemy osiągnąć jakieś zamierzone cele – zwyczajowo nazywamy je w a r t o ś c i a m i. Wartości, stawiane jako konkretne cele do osiągnięcia przed wspólnotą, wynikają z – uświadamianych sobie przez jednostki w mniejszym lub większym stopniu – s p o ł e c z n y c h p o t r z e b. Działania są próbą ich zaspokojenia. Razem tworzą to, co historycy nazywają w y d a r z e n i e m/ w y d a r z e n i a m i.
Każde wydarzenie jest wypadkową działań ludzkich, intencjonalnie nakierowanych na realizację jakiejś wartości. Wiele z nich ma przy tym charakter w a r t o ś c i s p o ł e c z n y c h, co znaczy, że nie da się ich osiągnąć w trybie działań indywidualnych – wymagają współpracy międzyosobniczej, konstytuując w ten sposób p r a k t y k ę s p o ł e c z n ą danego rodzaju. Każde z wydarzeń ma też swoje w s p ó ł r z ę d n e c z a s o p r z e s t r z e n n e, swój czas i miejsce „zadziania się”. Przykładowym wydarzeniem może być wspólne spotkanie się na wykładzie z metodologii historii. Partycypujemy wówczas między innymi w tym, co nazywamy s p o ł e c z n ą p r a k t y k ą k o m u n i k a c j i j ę z y k o w e j (w języku polskim – należałoby dodać dla ścisłości): wykładowca przy pomocy aparatu głosowego wytwarza określone dźwięki, wy odbieracie je za pośrednictwem własnych aparatów słuchowych, a zasłyszanym słowom przypisujecie określone znaczenia. Cel komunikacji jest osiągnięty, jeśli jej uczestnicy znają i respektują r e g u ł y s t e r u j ą c e komunikacją w języku polskim. R e g u ł y s t e r u j ą c e p r a k t y k ą s p o ł e c z n ą są kolejnym bardzo ważnym pojęciem. W przypadku komunikacji językowej to między innymi reguły gramatyczne (część z nich zapamiętaliśmy ze szkoły), ale także mogą to być tak zwane językowe reguły transformacyjno-generatywne (które badał jeden z najwybitniejszych językoznawców XX stulecia, urodzony w 1928 roku Noam Chomsky) czy reguły semantyczne, wskazujące na znaczenia słów.
R e g u ł y s t e r u j ą c e p r a k t y k ą k o m u n i k a c j i j ę z y k o w e j istnieją obiektywnie w tym sensie, że „ o b o w i ą z u j ą” n i e z a l e ż n i e o d f a k t u, c z y u ż y t k o w n i k j ę z y k a j e s t i c h ś w i a d o m y. Fakt istnienia i obecności reguł sterujących uświadamiamy sobie dopiero w momencie, jeśli ktoś złamie jedną z nich. Na przykład wtedy, gdy mówiący popełni b ł ą d j ę z y k o w y lub gdy podczas wykładu profesor użyje jakiegoś specjalistycznego terminu z zakresu metodologii historii, na przykład e k s p l a n a c j a k a u z a l n a (opisana swoją drogą przez Jerzego Topolskiego w Metodologii historii), i nie poda stosownej r e g u ł y s e m a n t y c z n e j, wyjaśniającej, co termin ten oznacza. Komunikacja zostaje wówczas przerwana i zakładany cel działania, czyli porozumienie się wykładowcy ze swoimi słuchaczami, nie zostaje osiągnięty. Aby ją odbudować, wykładowca musi wyjaśnić, co się kryje pod rzeczonym pojęciem.
Obok społecznej praktyki komunikacji językowej mamy, rzecz jasna, wiele innych praktyk, które składają się na ż y c i e s p o ł e c z n e: poczynając od społecznej praktyki prokreacyjnej przez społeczną praktykę produkcyjną (ekonomiczną) i społeczną praktykę prawno-polityczną do całej rodziny praktyk kulturotwórczych, która obejmuje między innymi społeczną praktykę obyczajową, religijną, artystyczną i wiele, wiele innych, a wśród nich jest także s p o ł e c z n a p r a k t y k a n a u k o w a. I właśnie ta ostatnia będzie nas teraz zajmowała. Na podstawie dotychczasowych ustaleń wiemy już, że:
• każda praktyka społeczna ma swoje r e g u ł y s t e r u j ą c e;
• r e g u ł y s t e r u j ą c e p r a k t y k ą s p o ł e c z n ą i s t n i e j ą o b i e k t y w n i e, co znaczy tyle i tylko tyle, że obowiązują one niezależnie od tego, czy poszczególne osoby w tę praktykę zaangażowane mają świadomość ich istnienia;
• na reguły sterujące praktykami składają się (1) w a r t o ś c i, stawiane jako cele do osiągnięcia w danej praktyce społecznej, oraz (2) d y r e k t y w y, mówiące, jak cele te mają być osiągnięte/zrealizowane.
P r a k t y k o w a n i e n a u k i to uczestnictwo w życiu konkretnej wspólnoty uczonych (na przykład historyków) i respektowanie reguł sterujących jej „zachowaniem”. Nie ma przynależności bez respektowania reguł, choć respektowanie nie oznacza świadomości ich istnienia (podobnie jak małe dziecko, ucząc się mówić, respektuje reguły gramatyczne języka, nie mając przecież świadomości, że istnieje coś takiego jak gramatyka!). W tym właśnie węższym, kulturowo-regulacyjnym sensie mówimy, że metodologia jest zbiorem reguł sterujących praktyką naukową.
M e t o d o l o g i a o g ó l n a to zbiór społeczno-kulturowych reguł sterujących naukową praktyką badawczą, a m e t o d o l o g i a h i s t o r i i to zbiór takich reguł sterujących przebiegiem działań podejmowanych w obrębie społecznej praktyki badań historycznych.
Funkcję metodologii w stosunku do praktyki badań historycznych można zatem porównać do funkcji, jaką pełni gramatyka (rozumiana tu bardzo szeroko, tj. obejmująca co najmniej syntaksę, semantykę i pragmatykę języka) w stosunku do społecznej praktyki komunikacji językowej. Zapamiętajmy także, że r e g u ł y s t e r u j ą c e (a więc i sama metodologia), gdy są społecznie rozpoznane, konstytuują to, co nazywamy ś w i a d o m o ś c i ą m e t o d o l o g i c z n ą h i s t o r y k ó w, a mówiąc ściślej: danej wspólnoty naukowej, do której historyk przynależy, w której terminuje, nabywając kompetencje zawodowego badacza, i z którą się utożsamia.
Usytuowanie metodologii historii wobec metodologii nauki
Źródło: opracowanie własne.
R e g u ł y s t e r u j ą c e:
• są społeczne ze swej natury, to znaczy m a j ą s t a t u s p o n a d i n d y w i d u a l n y (jak gramatyka), a także
• m a j ą c h a r a k t e r h i s t o r y c z n y, to znaczy, że nie są ponadczasowe; przeciwnie są zmienne w czasie: jedne przestają być użyteczne (efektywne) i przemijają, a na ich miejsce pojawiają się nowe.
Oczywiście można żyć bez metodologii, tak jak i – znów odwołując się do kulinarnych analogii – można próbować obejść się bez receptur, eksperymentując codziennie na żołądkach domowników. Każdy może próbować coś „upichcić”, mówiąc kolokwialnie. Na zasadzie prób i błędów dopracować się z czasem własnej kulinarnej „metodologii stosowanej”. T a k ą m e t o d o l o g i ę s t o s o w a n ą m a k a ż d y h i s t o r y k . Tylko nie zawsze wie on, że to, czym się w praktyce badawczej posługuje, tak właśnie się nazywa. Jest równie zaskoczony swoją metodologicznością jak molierowski Pan Jourdain tym, że całe życie mówił prozą…
Chodzi jednakże nie tylko o autoświadomość własnej metodologii stosowanej, ale o jej j a k o ś ć! O to tak naprawdę toczy się gra. Metodologia stosowana może mieć bowiem postać d o ś w i a d c z e n i a p o t o c z n e g o ( p o t o c z n a m e t o d o l o g i a s t o s o w a n a) , zdobytego drogą prób i błędów, bądź być efektem prowadzonych badań naukowych nad regułami sterującymi historiograficzną praktyką badawczą i poszukiwania najlepszych praktyk w tym zakresie ( n a u k o w a m e t o d o l o g i a s t o s o w a n a) . Przedstawmy te wzajemne zależności na schemacie idiograficznym:
Zakres i struktura metodologii historii
Przejdziemy teraz do kolejnej kwestii: do dookreślenia zakresu i struktury metodologii historii, wychodząc od pojęcia nauki. N a u k o w ą p r a k t y k ę b a d a w c z ą najczęściej rozumie się w metodologii ogólnej dwojako:
(1) jako z b i ó r c z y n n o ś c i podejmowanych przez naukowców i
(2) jako widome r e z u l t a t y tych czynności, czyli w i e d z ę n a u k o w ą na dany temat, do jakiej dochodzimy poprzez prowadzone badania, ujętą w odpowiednie formuły.
W pierwszym znaczeniu – nazwijmy je za Kazimierzem Ajdukiewiczem (1890–1963), polskim logikiem i filozofem nauki, p r a g m a t y c z n y m – nauka to zorganizowany p r o c e s p o z n a w c z y, prowadzący finalnie do konstruowania złożonych struktur epistemicznych, zwanych tu t e o r i a m i n a u k o w y m i (w metodologii ogólnej mówi się tu o k o n t e k ś c i e o d k r y c i a) , oraz do ich sprawdzania i uzasadniania (w metodologii ogólnej nazywa się to k o n t e k s t e m u z a s a d n i a n i a) . Metodologów interesują tu szczególnie: formułowanie hipotez, przeprowadzanie obserwacji, eksperymentów i symulacji, definiowanie pojęć, rodzaje wnioskowania i sposoby argumentacji.
W drugim znaczeniu, nazwijmy go a p r a g m a t y c z n y m, n a u k a t o z e s p ó ł/ z e s p o ł y t w i e r d z e ń o r z e c z y w i s t o ś c i b a d a n e j, spełniających pewne warunki formalne (na przykład dotyczących precyzji pojęć czy poprawności logicznej wnioskowań) i pozaformalne (na przykład dotyczących sposobu uzasadniania twierdzeń). Twierdzeń wskazujących na coś (na przykład na jakąś zależność: genetyczną, funkcjonalną, przyczynową czy probabilistyczną) zachodzącą w obrębie badanej rzeczywistości lub – jak wolą mówić z powodu ostrożności poznawczej metodologowie – w zakładanym m o d e l u tej r z e c z y w i s t o ś c i.
W Metodologii historii Topolski, idąc poniekąd tropem Ajdukiewicza, próbował wyznaczyć zakres metodologii historii, wychodząc od analizy k o n t e k s t ó w z n a c z e n i o w y c h, w jakim termin „historia” zwykł być używany. Termin staje się p o j ę c i e m dopiero wtedy, gdy wskażemy ów kontekst, gdy dookreślimy jego d e s y g n a t (czyli to do czego się odnosi), jak zwykli mówić metodologowie. Jednym z takich desygnatów terminu historia są d z i e j e, czyli miniona rzeczywistość (res gestae, jak pisali kiedyś historycy), na temat której historyk się wypowiada ( t o z n a c z e n i e p i e r w s z e) . Jego wypowiedzi o d z i e j a c h, w postaci n a r r a c j i h i s t o r y c z n e j i konstruowanych przez nią o b r a z ó w h i s t o r i o g r a f i c z n y c h tej przeszłości (łac. historia rerum gestarum), to kolejny desygnat terminu „historia” ( z n a c z e n i e d r u g i e) . Użyty w tym znaczeniu to nic innego jak r e p r e z e n t a c j a historii w znaczeniu pierwszym, czyli d z i e j ó w . Reprezentacja bowiem nie jest tym samym co to, co jest przez nią r e p r e z e n t o w a n e . Jest ona pewnym wyobrażeniem tegoż, konstruktem/modelem historii w znaczeniu pierwszym (dziejów). Problem reprezentacji dotyka samej istoty, jądra, p o z n a n i a h i s t o r y c z n e g o i jako taki staje się także kluczowym problemem t e o r i i p o z n a n i a h i s t o r y c z n e g o (epistemologii historycznej) jako działu metodologii historii. Na czym polega specyfika poznania historycznego? Na ile p o ś r e d n i c z o ś ć (jak powiadają historycy, poznajemy historię za pośrednictwem źródeł) jest jego ograniczeniem? – oto kilka przykładowych (a zarazem fundamentalnych) kwestii rozważanych w ramach tego działu.
Z kolei gdy poruszamy problemy związane z historią w znaczeniu pierwszym, to funkcjonujemy w obrębie działu metodologii historii nazywanego dziś t e o r i ą z m i a n y s p o ł e c z n e j lub t e o r i ą p r o c e s u h i s t o r y c z n e g o, a dawniej f i l o z o f i ą d z i e j ó w lub h i s t o r i o z o f i ą. To pytania o ontologię dziejów i człowieka jako d z i e j o t w ó r c ę .
Pomiędzy historią w znaczeniu pierwszym a historią w znaczeniu drugim rozciąga się cała p r z e s t r z e ń s e m a n t y c z n a, którą wypełniają kolejne znaczenia (pojęcia) terminu „historia”. Zawsze odnoszą się one jakoś do samej p r a k t y k i b a d a w c z e j/ p r a k t y k i p o z n a w c z e j historyków, czyli o tego, co Ajdukiewicz i Topolski nazywali nauką w rozumieniu pragmatycznym i apragmatycznym. Tę złożoną przestrzeń semantyczną p o m i ę d z y wypełniają (konstytuując zarazem kolejne działy metodologii historii) następujące obszary tematyczne:
• Zakres (obszar) problemów/zagadnień, który nazwany jest współcześnie t e o r i ą h i s t o r i i / t e o r i ą h i s t o r i o g r a f i i. Chodzi tu o badanie tego, jak zmieniało się w czasie wyobrażenie o tym, czym historiografia jest / ma być? Na przykład o przechodzenie od h i s t o r i i j a k o p r z e d m i o t u w i a r y do h i s t o r i i j a k o p r z e d m i o t u w i e d z y , co tak znakomicie potrafił uchwycić, opisać i wyjaśnić Krzysztof Pomian. Lub o nieustanne lawirowanie społecznej praktyki historiograficznej pomiędzy n a u k ą a s z t u k ą. Jedni stawiali na n a u k o w o ś ć historii i poszukiwali jej ideału, drudzy tej naukowości historii odmawiali, podkreślając raczej jej związki ze sztuką/polityką/ideologią/pamięcią. W tym obszarze mieszczą się także zagadnienia związane ze społeczną odpowiedzialnością zawodu historyka (niektórzy mówili nawet nie tyle o zawodzie, co o służbie historyka wobec narodu czy społeczeństwa) i etyką jego pracy.
• Zakres (obszar) problemów/zagadnień, który nazwany jest współcześnie t e o r i ą b a d a n i a h i s t o r y c z n e g o. Uwaga metodologa koncentruje się tu po pierwsze na ź r ó d l e h i s t o r y c z n y m (teoria wiedzy źródłowej i wiedzy pozaźródłowej), a po drugie na m e t o d a c h, jakimi posługują się historycy w swej pracy, by dojść do ustalenia faktów historycznych.
• Zakres (obszar) problemów/zagadnień, który nazwany jest współcześnie t e o r i ą w i e d z y h i s t o r y c z n e j. Tu metodologa interesuje przede wszystkim status wiedzy historycznej. Jej naukowa pewność, wynikająca z respektowania s t a n d a r d o w y c h dla danego modelu/sposobu uprawiania badań historycznych z a s a d (w tym samoświadomość reguł sterujących własną praktyką badawczą), sposobów argumentacji i wyjaśniania historycznego czy sprawdzania twierdzeń o minionej rzeczywistości. Tu przynależą także zagadnienia związane z ciągłością i nieciągłością wiedzy historycznej, kontynuacją i rewolucjami w dziejach historiografii.
• Zakres (obszar) problemów/zagadnień, który nazwany jest współcześnie t e o r i ą n a r r a c j i h i s t o r y c z n e j. Wyniki badań należy przedstawić, do czego służy właśnie narracja historyczna. W rękach niektórych historyków to bardzo wyrafinowany instrument, w w a r s t w i e p o z n a w c z e j służący do modelowania przeszłości, w w a r s t w i e p e r s w a z y j n o - r e t o r y c z n e j do utrwalania wśród odbiorców wiedzy historycznej określonych przekonań, w w a r s t w i e l o g i c z n o - g r a m a t y c z n e j zaś do eksperymentów z czasem, punktami widzenia, stylami dyskursów, a także z wnioskowaniami kontrfaktycznymi czy opowieściami alternatywnymi. Warto pamiętać przy tym, że tekst pisany przestaje dziś mieć monopol na narrację i coraz mocniej jest naciskany/wypierany przez inne teksty kultury, w tym wideoteksty właściwe dla e-historii. Współczesna teoria narracji historycznej obejmuje swym zainteresowaniem również to zagadnienie.
Z powyższego wynika, że całościowa s t r u k t u r a m e t o d o l o g i i h i s t o r i i jako subdyscypliny nauk historycznych miałaby następującą postać:
Struktura metodologii historii jako subdyscypliny
Teoria zmiany społecznej (procesu historycznego)
Teoria historii
Teoria poznania historycznego
Teoria badania historycznego
Teoria wiedzy historycznej
Teoria narracji historycznej
Oczywiście przedstawienie takiej pełnej struktury metodologii historii (nawet w zarysie) przekracza ramy niniejszego podręcznika. Wymagałoby to, po pierwsze, co najmniej kilku tomów, po drugie zaś – ogromnych kompetencji. Dość powiedzieć, że taki napisany współcześnie całościowy podręcznik metodologii historii nie powstał – o ile mi wiadomo – jak dotąd w skali światowej. Mamy natomiast znakomite dzieła dedykowane poszczególnym działom naszej subdyscypliny, by wspomnieć chociażby Teorię wiedzy historycznej (1983) Topolskiego. Intencją autorów współtworzących podręcznik Wprowadzenie do metodologii historii jest więc dokonanie przeglądu wybranych zagadnień metodologicznych, tak aby student historii miał z jednej strony wyobrażenie, czym środowisko metodologiczno-historiograficzne się zajmuje, reflektując nad historią/historiografią, a z drugiej strony, aby dzięki temu przeglądowi mogli oni pracować nad własną świadomością i kulturą metodologiczną w obszarze historii.
Empiryzm metodologii historii i historii historiografii
Metodologia historii, jaką jako autorzy tego podręcznika preferujemy i jaką staramy się uprawiać, jest n a u k ą e m p i r y c z n ą (nie jest to jedyny ani też najpopularniejszy z wariantów, z jakimi można się zetknąć, przeglądając metodologiczne piśmiennictwo), co znaczy, że przedmiotem jej badania jest zawsze jakaś konkretna praktyka historiograficzna bądź wiele takich praktyk. Liczba mnoga jest tu ważna, bowiem – wbrew obiegowej tezie, jaką możecie spotkać na przykład w popularnym na studiach historycznych podręczniku Nauki pomocnicze historii (1968) Józefa Szymańskiego (1931–2011) – n i e m a j e d n e j n a u k i h i s t o r y c z n e j . Przeciwnie, była i jest ona bardzo wewnętrznie zróżnicowana (przyjdzie czas, aby wam to pokazać; → Jan Pomorski, „Paradygmatyczna struktura historiografii”), podobnie jak bogaty i wewnętrznie zróżnicowany jest nasza przykładowa społeczna praktyka kulinarna, mająca współcześnie wiele swoich odmian regionalnych czy narodowych. Naiwnością jest sądzić, że wszyscy zaspakajają swoje potrzeby żywieniowe w ten sam sposób. Zwłaszcza w konfrontacji z bogactwem oferty kulinarnej, jaką oferuje nam świat. To dlaczego tolerujemy równie naiwne myślenie niektórych historyków, którzy nadal uważają, że cała historiografia / nauka historyczna powinna zachowywać się tak jak oni, powielając jeden i ten sam wzorzec? Tymczasem zarówno dzieje historiografii, jak i współczesny stan nauki historycznej dowodzą jednoznacznie, że:
Historiografia to wielość istniejących, zarówno obok siebie w tym samym czasie, jak i następujących po sobie, szkół historycznych, orientacji, stylów myślenia i sposobów prowadzenia badań historycznych i prezentacji ich wyników.
Zapamiętajcie: nigdy nie było jednej historiografii – to jednoznaczny wniosek z jej dziejów! Każdy ze sposobów jej uprawiania ma swoje reguły sterujące, swoją metodologię stosowaną. Jedynie w niewielkim zakresie mogą one pokrywać się ze sobą. To ważna przestroga, zwłaszcza dla tych, którzy dopiero swą przygodę z metodologią historii zaczynają.
Ta przestroga to także teza finalna pierwszego rozdziału Metodologicznych problemów wiedzy historycznej. Pora na bonus dla wytrwałych, którzy do tego miejsca ze mną dotrwali.
Przy okazji: warto wiedzieć, że książki kulinarne są znakomitym źródłem historycznym do poznania historii kultury, obyczajów czy życia codziennego ówczesnych ludzi. Pięknie o tym pisze (a najpierw je bada) toruński historyk Jarosław Dumanowski. Jak wiele potrafi nam powiedzieć na przykład następująca rada Lucyny Ćwierczakiewiczowej (1826–1901) – dziewiętnastowiecznej Magdy Gessler – która uwiodła swą kuchnią setki tysięcy rodaków: „rzuć faskę masła na ogień, gdy nie chce się palić”. A swoją drogą, wiecie, co to „faska” i czym jest „ociąganie” z przepisu na rosół Czernieckiego?
Źródło: opracowanie własne.
Zagadnienia do dyskusji
1. Jaka jest różnica pomiędzy przedmiotem badania a przedmiotem poznania w nauce?
2. Jakie praktyki społeczne stały się przedmiotem badania historyków w XX i XXI stuleciu?
3. Czy metodolog historii ma (może mieć) gotowe „receptury” na dobrą pracę historyczną?
Polecana literatura
Kmita, Jerzy. Wykłady z logiki i metodologii nauk. Dla studentów Wydziałów Humanistycznych. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1976.
Lorenz, Chris. Przekraczanie granic. Eseje z filozofii historii i teorii historiografii, red. Krzysztof Brzechczyn, przeł. Monika Bobako, Roman Dziergwa. Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, 2009.
Pomian, Krzysztof. Historia. Nauka wobec pamięci. Lublin: Wydawnictwo UMCS, 2006.
Pomorski, Jan. Historyk i metodologia. Lublin: Wydawnictwo UMCS, 1985.
Topolski, Jerzy. Teoretyczne problemy wiedzy historycznej. Antologia tekstów, wybór, oprac. i wstęp Ewa Domańska. Poznań: Wydawnictwo Nauka i Innowacje, 2016.