- W empik go
Współczesna psychologija pozytywna w Anglii - ebook
Współczesna psychologija pozytywna w Anglii - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 481 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Autor niniejszego dzieła jest powszechnie cenionym psychologiem, wybornym tłómaczem i znakomitym sprawozdawcą. Krytyk jego odznaczają się przedewszystkiem nadzwyczajną starannością w wiernem oddaniu myśli autora i prawdziwie naukową bezstronnością. Umysł jego trzeźwy, gruntowny i spokojny, jasny w myślach, prosty w wyrażeniach, posiada nadto rzadki dar ożywiania najbardziej oderwanych przedmiotów i nadawania im tego uroku, który zjednywa zarówno specyjalistę, jak i ogólnie wykształconego czytelnika.
Ribot jest jeszcze młodym, i niewątpliwie to, co dotychczas zdziałał, można uważać za piękny wstęp do przyszłej działalności. Urodzony w r. 1840 w Guingamp, małem miasteczku Bretanii, w 1862 r. wszedł do Szkoły Normalnej w Paryżu. Ukończywszy ją w roku 1865 przez siedm lat wykładał filozofiją w różnych liceach prowincyi. Czując niezbędną potrzebę oparcia filozofii na umiejętnej podstawie nauk przyrodniczych, wrócił w r. 1872 do Paryża, i studyjował tam anatomiją, fizyjologiją, oraz zapoznał się gruntowniej z innemi działami nauk przyrodniczych. Kilkakrotnie proponowano mu katedrę filozofii: lecz chcąc pozostać niezależnym, wolał onraczej przystąpić do urzeczywistnienia wybornej myśli założenia pisma filozoficznego, któreby skupiając w sobie wszystkie naukowe kierunki filozoficzne, dawało zarazem dokładny obraz tego, co się w piśmienictwie filozoficznem pojawia. Pismo to, noszące tytuł: Revue philosofique de la France et de
l'etranger ukazało się z początkiem bieżącego (1876) roku i jest bezwarunkowo ze wszystkich filozoficznych najlepszem. Oprócz tego ogłosił Ribot następujące prace:
1) La psychologie anglaise contemporaine (ecole experimentale) Paris 1870. Drugie wydanie poprawione i powiększone wyszło w roku 1875. Istnieje nawet przekład angielski tej pracy, który szybko został wyczerpany i obecnie przygotowuje się już drugie wydanie angielskie.
2) L'hérédité; étude psychologique sur ses phenomenes , ses lois, ses causes, ses consequences. Gruby tom in 8-o. 1873. I to dzieło przełożono natychmiast na język angielski (w 1874).
3) La philosophie de Schopenhauer 1874.
4) Herbert Spencer; Principes de psychologie, 2 vol in 8-o traduits par Th. Ribot et A. Espinas. 1874 – 1875.
5) La psychologie de Wundt – La Mesure des sensations. Są to studyja drukowane w Revue scientifique; autor ma zamiar uzupełnić je innemi sprawozdaniami z prac niemieckich i ogłosić razem jako Zarys współczesnej psychologii niemieckiej.
Drugie wydanie Psychologii angielskiej różni się dość znacznie od pierwszego, a niemniej i w polskim przekładzie, dokonanym według ostatniego wydania francuzkiego, znajdzie czytelnik pewne zmiany. Sam autor porobił już pewne skrócenia, mające na celu ciągłość wykładu, a w tłómaczeniu mojem znalazło się ich więcej jeszcze. Sąto jednak nietyle opuszczenia ile raczej skupienia szerszych ustępów i zboczeń w więcej zbite okresy; przez co oszczędziło się nieco miejsca, bez uszczerbku dla myśli autora, która wszędzie najstaranniej została uszanowaną. Wreszcie, skrócenia te dotyczą głównie tylko części wstępnych, a natomiast działy, właściwą treść zawierające, zostały w kilku miejscach rozszerzone. Tak np. uważałem za konieczne, choć w krótkich słowach, naszkicować rozwój psychologii empirycznej w Anglii, w epoce poprzedzającej współczesne prace w tym kierunku. Autor sam czuł tę potrzebę i w drugiem wydaniu zaczął już nie od James'a Milla, lecz od Hartley'a. Ale Hartley nie był bynajmniej twórcą pozytywnego kierunku w nowszej psychologii. Ojcem jej był niewątpliwie Locke. Dodałem więc krótki szkic psychologii Locke'a i jego następców: Hume'a. Browna i Priestley'a… mianowicie z uwzględnieniem teoryi asocyjacyi, będącej podstawą całej dzisiejszej psychologii. Co do James'a Milla, to ten niebędąc właściwie przedstawicielem szkoły pozytywnej, ani tem mniej współczesnej, został opracowanym krócej niż u Ribota, i nie w rzędzie przedstawicieli, lecz tylko poprzedników dzisiejszego kierunku. Do wykładu Johna Stuarta Milla i Aleksandra Baina dodałem kilka szczegółów biograficznych, a nadto w całem dziele, tu i owdzie, znajdzie czytelnik drobne dodatki informacyjne, jużto w tekście, już też w formie oddzielnych przypisków, które, jak sądzę, ułatwią zrozumienie rzeczy. Polemiki wogóle unikałem, gdyż byłoby to rozszerzyło objętość książki znacznie poza kres oznaczony; ograniczyłem się do paru przypisków większych i mniejszych, poruszających kwestyje zasadnicze.
Dzieło Ribota będzie miało zawsze tę wielką zasługę, że nietylko Francuzów, ale i inne narody skłoniło do pilniejszego zajęcia się pracami psychologów angielskich, którzy dziś przodują w nauce. Rzecz godna uwagi, że kiedy we Francyi Ribot, Cazelles i Espinas upowszechnili postępy przez Anglików dokonane, w Niemczech psychologija angielska prawie zupełnie była nieznaną i dopiero w ostatnich latach Hartsen, Brentano, Strumpf i kilku innych poczęli rachować się z jej zdobyczami, a Biblioteka międzynarodowa zapoznała Niemców z niektóremi pracami Baina, Spencera i Maudsleya, Logika Milla znaną była już dawniej. U nas, dzięki licznym rozprawkom po pismach rozrzuconym, wpływ psychologii angielskiej nierównie wcześniej się wyraził i dlatego właśnie sądzę, że dopóki nie będziemy mogli zdobyć się na większe prace lub przekłady oryginalnych dzieł angielskich, sprawozdanie Ribota stanie się pożytecznym materyjałem zarówno dla zwolenników, jak i dla przeciwników kierunku pozytywnego w toczących się sporach naukowych. Dokładność i bezstronność jego wykładu odpowiada najzupełniej celowi instrukcyjnemu, i mimo ogólnego tła, jakie dziełu temu sam charakter nowszych prac angielskich nadaje, jest ono raczej zbiorem pobudek do pracy w różnych kierunkach, aniżeli dogmatycznym wykładem jednego systemu
W końcu winienem nadmienić, że wszystkie zmiany w przekładzie wprowadzone, zyskały zezwolenie autora.SPIS TREŚCI.
od str. do str.
Od Tłómacza… V – VII
Wstęp: I. Filozofija przeszła i przyszła. – II. Dwa znaczenia wyrazu filozofija. – III. Dochodzenie nauk do samodzielności i odrywanie się ich od metafizyki. – IV. Czem będzie filozofija. – V. Psychologija jako nauka samodzielna. – VI. Przedmiot i metoda zwykłej psychologii. – VII. Przedmiot i natura psychologii doświadczalnej. – VIII. Podziały psychologii: psychologija ogólna czyli opisowa, psychologija porównawcza, psychologija zboczeń, etologija, psychologija ludów, psychologija kryminalna i t.d…. 1 – 19
Poprzednicy tegoczesnych psychologów pozytywnych w Anglii :
Locke… 21 – 22
Hartley… 22 – 24
Hume… – 24
Brown… 24 – 25
Priestley… 25 – 26
James Mill… 26 – 32
Współcześni psychologowie pozytywni:
John Stuart Mill… 33 – 35
Życie Milla i jego stosunki w filozofii… 33 – 37
Rozdział I O metodzie w psychologii … 37 – 42
Rozdział II Psychologija … 43 – 56
od str. do str.
Świadomość … 43 – 46
Skojarzenia duchowe… 46 – 47
Pojęcie przyczyny… 47 – 49
Prawdy konieczne… 49 – 50
Rozumowanie… 50 – 52
Wolność woli… 52 – 56
Rozdział III Teoryja psychologiczna małeryi i ducha… 56 – 65
Herbert Spencer. 67 – 117
Ogólna charakterystyka. Spencer i Leibnitz… 67 – 72
Rozdział I Prawo rozwoju … 72 – 82
Rozdział II Psychologija… 82 – 117
Fakta i wywody psychologiczne… 82 – 85
Ciągłość i odpowiedniość zjawisk… 86 – 91
Prawo umysłowości: odruchy, instynkt, pamięć, rozum, uczucie, wola… 91 – 100
Jedność składu zjawisk duchowych, świadomość sprowadzona do dwu zasadniczych czynności… 100 – 109
Teoryja poznania… 109 – 113
Streszczenie psychologii… 113 – 114
Herbert Spencer wobec pozytywizmu Comte'a… 115 – 117
Aleksander Bain… 119 – 176
Stanowisko Baina i jego stosunek do szkoły szkockiej… 119 – 122
Rozdział I Zmysły, pożądania i instynkta … 122 – 132
Wrażenia. Zmysł mięśniowy… 122 – 125
Wzrok i dotyk… 125 – 129
Instynkta: zarodki woli… 129–132
Rozdział II Umysłowość… 133 – 145
Skojarzenia wyobrażeń… 133 – 135
Świadomość… 135 – 137
Skojarzenie przez zetknięcie: spostrzeżenie zewnętrzne… 138 – 141
Skojarzenie przez podobieństwo: czynności naukowe… 141 – 142
Skojarzenia złożone… 142 – 143
Skojarzenia twórcze czyli fantazyja… 143 – 145
Rozdział III Uczucia … 145 – 158
Sad Herberta Spencera o Bainie… 145 – 147
Podział uczuć… 147 – 149
Uczucia estetyczne i śmiech… 149 – 155
Uczucia moralne… 155 – 158
Rozdział IV Wola … 158 – 170
Zarodek woli… 158 – 160
od str. do str.
Wzrost władzy woli… 160 – 162
Pobudki i postanowienia… 103 – 165
Wolność woli. Wnioski… 165 – 170
Rozdział V Stosunek cielesności i duchowości … 170 – 174
Nowa postać zagadnienia… 170 – 172
Prawo przeobrażeń sił i siły duchowe… 172 – 174
Charakter. 174 – 175
Życie Baina i jego prace… 175 – 176
Jerzy Lewes. 177 – 212
Charakterystyka… 177 – 179
Rozdział I Historyja filozofii.. . 179 – 191
Rozdział II Psychologija … 191 – 212
Metoda w psychologii… 191 – 193
Widmo psychologiczne… 193 – 194
Organizm i mechanizm… 194 – 195
Świadomość i jej formy… 195 – 200
Rozbiór teoryi odruchów; instynkt… 200 – 205
Sen… 205 – 207
Wrażenia zmysłowe… 207 – 208
Dziedziczność… 208 – 209
Świadomość i ruch… 209 – 212
Samuel Bailey… 213 – 219
Zakończenie … 221 – 230
Carpenter, Laycock, Maudsley, Darwin… 221 – 223
Sully, Moreli, Murphy… 224 – 226
Ogólne streszczenie wyników. 226 – 230I.
Gdy chodzi o określenie filozofii, łatwiej jest powiedzieć czem była, aniżeli czem będzie. Początkowo stanowiła ona całość olbrzymią, obejmującą wszystko–ogół wiedzy: była nauką uniwersalną. Dopiero stopniowo zaczęły się z niej wydzielać pojedyncze nauki szczegółowe i możemy ją w tym względzie przyrównać do owych organizmów pierwotnych, w których fizyjologiczny podział pracy nie ustalił się jeszcze w braku odrębności organów; ale dalszy rozwój tej nauki, wydzielał z niej stopniowo pojedyncze działy wiedzy, podobnie jak w rozwoju zarodka wyosabniają się stopniowo jego organa, do szczegółowej pracy przeznaczone.
Przebiegnijmy pokrótce ten rozwój organiczny filozofii, a może znajdziemy w nim wskazówki do określenia tego, czem ma być ona w przyszłości.
Pierwszą gałęzią wiedzy, która wydzieliła się z pnia wspólnego, była nauka liczb i wielkości: matematyka. Pomieszana jeszcze z filozofią w szkole pitagorejskiej, w dwa wieki później, wydziela się z niej w sposób stanowczy. Platon nie przypuszczał wprawdzie, ażeby można być filozofem nie będąc pierwej geometrą, ale geometryja niedbała już o filozofiją. Tłómaczy nam to zresztą sama natura badań matematycznych. Ze wszystkich nauk, matematyka, najmniej potrzebuje się kłopotać o inne, i najmniej też zależy od doświadczenia. A chociażby pierwotnie, co jest prawdopodobnem, miała ściślejszy związek z doświadczeniem, to jednak bardzo prędko wzniosła się do pojęć oderwanych, ogólnych i zdobyła właściwą sobie metodę czysto rozumową. To też począwszy od trzeciego wieku przed Chrystusem istniał już w Grecyi cały szereg nauk matematycznych szczegółowych, odrębnych od filozofii.
Wiele jednak wieków upłynąć miało zanim, ten przykład wyzwolenia się matematyki znalazł odgłos i w innych działach wiedzy. Filozofija starożytna, która w pracach Platona i Arystotelesa osiągnęła najwyższy swój wyraz, pozostaje jeszcze długi czas nauką powszechną, a przynajmniej prawie powszechną. Metafizyka następuje w niej po fizyce, polityka po wykładzie moralności, próbki studyjów fizyjologicznych mieszają się z psychologicznemi (Timejos-De anima); jest ona jeszcze nauką o wszystkiem co tylko istnieje, o człowieku, o przyrodzie, o Bogu. Taką też pozostaje i w wiekach średnich: po za nią są tylko różne działy matematyki, lub nauki stosowane a właściwie sztuki, jak ówczesna medycyna i alchemija. Ale oto wzrasta nauka nowa… wspomagana i rachunkiem i doświadczeniem, zbierająca fakta i szukająca praw i która czuje się już dość silną, aby ogłosić swą niepodległość: mówię tu o fizyce. Wyzwalanie się jej było powolne i stopniowe. Galileusz chociaż zerwał z Arystotelesem, był jeszcze "filozofem." Chlubił się nawet tem, że "więcej lat poświęcił filozofii, aniżeli miesięcy matematyce;" nauka jego, w wyroku inkwizycyi nazwaną jest "absurdem filozoficznym." Dla Dekarta filozofija jest "drzewem, którego korzeniem jest metafizyka a pniem fizyka." Fizyka jego, podobnie jak fizyka Newtona, wyłożona jest pod napisem: Principia philosophiae. Nauczanie filozofii aż do końca XVIII w. obejmowało i fizykę. Oderwanie się tej nauki nie było więc nagłem, ale sam wzrost zdobyczy szczegółowych, wyradzał stopniowo poczucie jej odrębności i musiał spowodować wyzwolenie.
Od tej chwili filozofija nie mogła już utrzymywać, że ma za przedmiot wszystko, co tylko istnieje – Boga, człowieka i naturę. Fizyka wydarła jej naturę, lecz czy przynajmiej pozostawiono jej Boga i człowieka?
Jedną z nauk dotyczących człowieka, a którą pierwej dorywczo uprawiali filozofowie, uznając jej doniosłość,–była nauka języka. Platon daje jej szkic w Kratylu. Wiadomo, że z późniejszych: Stoicy i Epikurejczycy wiele pisali o tym przedmiocie. Z nowszych dość wspomnieć imiona Leibnitza, Locke'a, Condillaca i ich uczniów. Nareszcie, niespełna przed upływem wieku, odkrycie sanskrytu pozwoliło lingwistyce ustalić swą metodę i wzmocnić swą odrębność. Od tego czasu zbiera ona fakta, stwierdza prawa, dzieli języki, wyznacza pierwiastki, ma już swe słownictwo i swe działy odrębne, fonetykę, morfologiją i t.p.
I niewątpliwie dziś już niepoczuwa się do najmniejszej wspólności z metafizyką. Tym sposobem mamy nową naukę z dziedziny człowiekoznawstwa, oderwaną od pnia wspólnego.
W ostatnich czasach i tak zwana niegdyś nauka moralności ogłosiła swą niepodległość. Niektórzy z badaczów poczęli rozwijać teoryją prawa i obowiązku, nietylko niezależnie od religii ale nawet od filozofii, oswabadzając ją od wszelkiej uprzedniej doktryny metafizycznej, z któ – rejby miała wypływać. W ten sposób pojęta etyka znalazła licznych obrońców i nieprzyjaciół, ale nam tu nie chodzi w tej chwili o wykazywanie lub krytykowanie jej wartości – dość nam zaznaczyć, że nawet i ona usiłowała wydobyć się zpod dawnego zwierzchnictwa.
W tem miejscu moglibyśmy okazać, że i psychologija pragnie się oderwać od metafizyki – ale właśnie cała książka niniejsza dokładnie ma to czytelnikowi uprzytomnić.
A czyż mamy dodawać jeszcze, że fizyjologija jest już niezależną od filozofii? Ona, która jeżeli była uprawianą niegdyś przez filozofów, to jednak rozwijała się prawie w odosobnieniu. Możnaby nawet powiedzieć, że nauka ta nie powstała z owej nauki powszechnej, jaką pierwotnie była filozofija… lecz raczej była dzieckiem sztuki – medycyny. Medycyna, jakąkolwiek była, nie mogła się przecież obejść bez studyjów nad ciałem ożywionem: fizyologija też była pierwej środkiem dla sztuki lekarskiej, zanim się stała odrębną i specyjalną nauką. Podobną jest ona w tym względzie do chemii, która też służyła pierwej celom praktycznym, łącząc się także z filozofiją. Wiadomo, że w wiekach średnich nazwy filozofa i alchemika były prawie jednoznacznemi.
Jednem słowem, wszystkie nauki, jakie dziś istnieją, pochodzą z podwójnego źródła: z filozofii albo ze sztuki. Specyjalizacyja wytworzyła cały szereg nowych nauk, z których każda niemal jest już dzisiaj olbrzymią całością, mającą swe własne pole działania, z każdym dniem jeszcze rozszerzające się. W samej rzeczy, jeżeli naprzykład, chemija jest tylko drobną gałązką ogólnej wiedzy, to jednak jakże olbrzymiem jest własny jej obszar, w którym jeszcze tyle drobnych specyalności znajdujemy! Cóż więc dziwnego, że obszar ten całkiem wystarcza dla chemika i odbiera mu nawet ochotę wyglądania po za swój własny chemiczny widnokrąg? A toż samo ma miejsce i w innych działach. Co więcej, ów rozbiór szczegółowy, który zmusił filozofiją do rozpadnięcia się na pojedyncze nauki, zmusza i te ostatnie do wytwarzania nowych podziałów. Fizyka np. rozpadła się na termologiją, optykę, akustykę; biologija na fizyologija, histologiję i t.d. I niemożemy nawet temu procesowi wyosobnień naznaczyć żadnej granicy – owszem, z każdym krokiem naprzód, coraz więcej oddalamy się od pierwotnej jedności.II.
Cóż więc dziś pozostaje filozofii, po owych stratach stopniowych? Jakiemiż są dzisiejsze jej roszczenia, jej przedmiot, jej granice?
Trudno nie zauważyć, że pod względem pojęcia filozofii, panuje dziś niezwykłe zamieszanie. Filozofem nazywają tego, który bada zjawiska duchowe, i tego, który pisze o przymiotach Boga, i tego który nam rozwija teoryją siły lub materyi, który uczy praw rozumowania lub praw moralności i t.d. A gdyby nas spytano: na czem polega to zamieszanie? powiedzielibyśmy, że przedewszystkiem natem, iż pod wyrazem filozofija można rozumieć dwie całkiem różne rzeczy: mianowicie tę, która jest i tę, która zdaje się powstawać. Pierwsza składa się z dość luźnego połączenia czterech lub pięciu nauk – druga prawdopodobnie ściślej da się określić, będzie miała i przedmiot i cel i zakres dokładniej oznaczony.
Dziś jednak ogół stoi jeszcze na gruncie pierwszej. W tem znaczeniu, filozofija jest badaniem czysto rozumowem, zaczynającem od poznania duszy i pojedynczych jej objawów. Studyjując rozum dochodzi do logiki, studyjując serce do estetyki, z badania woli wyprowadza prawa etyczne, ażeby następnie z poczucia moralnego wznieść się do pierwszej przyczyny wszechrzeczy, do Boga. Filozofija ta nie ma oczywiście ściśle oznaczonego przedmiotu. Czyż bowiem może ona twierdzić, że właściwym jej przedmiotem jest człowiek, skoro tymże człowiekiem zajmują się i fizyologija i anatomija i lingwistyka i prawo i ekonomija i historyja wreszcie. Naturę badają właściwie nauki przyrodnicze. Pozostawałby więc tylko Bóg i jakaś cząstka duchowej sfery człowieka. To za mało, ażeby mieć prawo do nazwy nauki zasadniczej i powszechnej. A jeśli dodamy do tego owe usiłowania mające na celu odosobnienie psychologii, jako nauki empirycznej czyli spostrzegawczej, odosobnienie moralności jako nauki niepodległej, wreszcie odosobnienie logiki jako części psychologii – to pojęcie nasze dotychczasowej filozofii stanie się jeszcze bardziej niepewnem i chwiejnem–a nawet będziemy mogli przewidywać, że w przyszłości, przy nowych próbach emancypacyjnych stanie się nareszcie całkiem nieujętem. Czemże więc ma być filozofija?III.
Ażeby na to pytanie odpowiedzieć, przyjrzyjmy się dzisiejszemu stanowi nauk szczegółowych, stanowczo już od filozofii oderwanych.
Matematycy dzisiejsi traktują matematykę całkiem inaczej, aniżeli to czynili dawniejsi jej uprawiacze – filozofowie. Nie zajmują się oni wykryciem mistycznego znaczenia liczb, jak Pitagorejczycy i Platon, nie starają się godzić Newtona z Leibnitzem, ani Locka z Kantem pod względem odrębnego pojmowania przestrzeni i czasu, nie rozbierają kwestyi, czy metoda matematyki jest właściwą lub nie, nie stawiają na czele kwestyi zasad, nie dochodzą czem jest, jako taka, ilość albo miara, nie wynajdują trudności w samych zasadniczych pewnikach, jak to czynił Zeno-Eleata – lecz przyjąwszy je wprost i przyjąwszy wprost samą metodę i owe pojęcia przestrzeni i czasu, miary i liczby jako gotowe, postępują dalej na podstawie raz uznanych pewników. Dlatego też niema między nimi; takich wrogich sobie stronnictw jak w filozofii – a niema właśnie dla tego, że owe kwestyje zasadnicze początku i natury wszechrzeczy, początku i natury pewników matematycznych dotyczące postawili po za obrębem dyskussyi i poszli naprzód raz obraną drogą.
Tak samo rzecz się ma z fizyką. Do czasów Galileusza była ona raczej metafizyką z pewną liczbą faktów, co najwyżej bardzo dorywczo objaśnianych. U Arystotelesa dwie te nauki zaledwie się odróżniają od siebie. Dziś, przeciwnie, pytania takie jak o istocie materyi–co to jest natura?–czy obejmuje ona i materyją i formę? – co to jest władza a co akt, czy istnieje świat rzeczywisty i t.d… – wszystkie te pytania, mówię, dziś niezajmują wcale fizyka. Przyjmuje on rzeczywistość świata na równi z każdym śmiertelnikiem i kłopocze się tylko o to, ażeby fakta, które obserwuje, poznane były ściśle i ściśle ze sobą porównane – a wszystkie powyższe pytania odstępuje bez pretensyi filozofom. Podobnież i chemija, która dochodzi do uznania pierwiastków, nie kłopocze się o to czy są one takiemi w istocie, nie kłopocze się o to, jaką jest pierwotna, twórcza ich przyczyna i czy cząsteczki, które uważa za niepodzielne są takiemi aż do nieskończoności czy też do pewnej tylko granicy. Wszystko to jest dla niej na dziś obojętnem.–W dziedzinie językoznawstwa, kwestyja początku mowy w ogóle, również wyłączoną została. Podniesiona jeszcze za czasów Demokryta, rozbierana i w nowszych czasach w teologicznej szkole de Maistre'a i Bonalda, od czasów ustalenia się lingwistyki jako nauki odrębnej została odsunięta na bok – i jakkolwiek jest ona raczej ciemną tylko, aniżeli całkiem niedostępną, lingwiści posuwają naprzód swe prace pozostawiając tę kwestyja w odwodzie, jako przedwczesną.
I badania ekonomiczne w nowszych czasach zyskują coraz to trwalszą podstawę. Ale też ekonomija polityczna trzyma się przedewszystkiem faktów, a główne zasady filozoficzne zakłada jako pewne, nie podciągając ich pod dyskussyją. Locke w swojej pracy o rządzie cywilnym, nie oddzielał jeszcze tej nauki od innych działów socyjologii; Boisguillebert uczynił ją nieco wyrazistszą; wreszcie Quesnay i Smith wyrobili jej stanowisko odrębne, niezawisłe, i niezależność ta zwłaszcza odnośnie do metafizyki, wzrastała z dniem każdym.
Na zakończenie tego szeregu, przytoczymy jeszcze biologiją, która badając objawy życia, nie kłopocze się wcale o wewnętrzną jego istotę i jej początek. Animizm, witalizm i t.p… teoryje uważa ona tylko za dowcipne hipotezy, których jednak sprawdzić niepodobna. I tak się też dzieje we wszelkich naukach specyjalnych, że kwestyja zasad filozoficznych, kwestyje istoty, początku i celu, stanowczo usuwane są jako nienależące do dyskusyi, a tymczasem badania spostrzegawcze doświadczalne odbywają się w najlepsze. I na nieszczęście dla metafizyki, widziemy to w każdej z nauk szczegółowych, że postęp ich zaczął się właśnie dopiero od chwili zawieszenia tych sporów zasadniczych i przystąpienia wprost do dzieła. Od tej chwili i to najwyraźniej, datuje się ich postęp. W matematyce od Archimedesa i Euklidesa, w astronomii od Keplera i Kopernika, w fizyce od Galileusza, Huyghensa i Newtona, w chemii od Lavoisiera, w biologii od Bichata, w językoznawstwie od Boppa i Maksa Müllera. I niema w tem nic dziwnego. Najprzód bowiem zmiana taka oszczędzała pewną liczbę sił ściśle naukowych, i zużywanych poprzednio na spekulacyje metafizyczne, a powtóre przez taki zwrot, zamiast liczby teoryj, powiększała się liczba faktów – wiadomo zaś, że teoryje, przechodzą – a fakta zostają. W ten sposób stało się, że właściwie wszystkie dzisiejsze nauki szczegółowe nie mają pierwszych rozdziałów. Zaczęły one swoje badania, że tak powiem, na ślepo, dochodząc i próbując weszły wreszcie na drogę stałą a tymczasem te pierwsze krętaniny, próby i błądzenia jako niezapisane dokładnie wyszły im z pamięci. Dziś dopiero spostrzegają, że, ażeby się do – j stać na właściwą sobie drogę, którą dostatecznie wyexploatowały, musiały pierwej przebyć cały obszar krętych dróżek, przechodząc je po omacku, nie rozbierając i nie obserwując tego, co tam było i śpiesząc tylko do prostego gościńca empiryi. Jeżeli jednak na to pominięcie rozbioru pierwszych kroków filozofija je potępi – to niewątpliwie doświadczenie rozgrzeszy.
Rozbierając zaś dzisiejsze położenie tych nauk, które się jeszcze z filozofii nie wydzieliły, będziemy mogli na podstawie znajomości przeszłych faktów powiedzieć – że, jeżeli nauki te chcą zacząć postępować na dobre, to powinny tylko przyjąć pewne postulaty, pewne założenia, na teraz nie podawane już w wątpliwość, od nich zacząć, wziąć je za punkt wyjścia i postępować naprzód, nie oglądając się na walki zasad ogólnych. Tak np. moralność nie potrzebuje szukać istoty bezwzględnego dobra i dość będzie, jeśli nam wskaże, jak je pojmować mamy względnie do nas żywych i śmiertelnych. Psychologija nie będzie potrzebowała pytać się jaką jest istota duszy, dość jej będzie przyjąć pewną siłę nieznaną i badać dostępne jej objawy. Oto są niezbędne warunki postępu tych nauk. W przeciwnym razie postęp ten nie – mógłby się zacząć, gdyż przy braku środków sprawdzalnych nie wyszlibyśmy nigdy z walki o pierwsze zasady. Niech sobie więc będzie początek niepewny i chwiejny, ale niech będzie początek; a rozbiór istoty rzeczy doprowadzałby nas tylko do początku wstępu, i to coraz innego, zależnie od punktu widzenia. Tak samo zaś jak naturalista mógł rozpocząć doświadczenia, nie wiedząc nic o tem jaką jest istota materyi, tak też i psycholog może rozpocząć swe badanie, chociażby nic o istocie duszy nie wiedział.IV.
Teraz już będziemy mogli oznaczyć, czem filozofia prawdopodobnie stać się musu jeżeli ma odzyskać swą doniosłość, jaką chwilowo utraciła. Powszechna w zarodku i w "przyszłości stać się musi powszechną–ale w sposób całkiem odmienny. Niegdyś była ona chaotycznym zbiorem faktów i zasad; dziś jest w części ogólna nauką zasad, w części zbiorem pewnych faktów mianowicie duchowych (psychologija empiryczna uważana jako część filozofii) – w przyszłości stać się musi tylko nauką praw ogólnych i zasad ogólnych, i w ten sposób znowu będzie powszechną. Właściwą dziedziną i właściwym przedmiotem filozofii będzie właśnie ta sfera niewiadomych, nad któremi nauki szczegółowe przechodzą do porządku dziennego, nie zajmując się niemi bliżej. Ribot wyraża się w tem miejscu tak: będzie ona metafizyką i niczem więcej. Ale wyrażenie to nie wydaje mi się odpowiedniem: filozofija bowiem w obec postępu nauk szczegółowych niemoże poprzestać tylko na rozbiorze pierwszych przyczyn i pierwszych zasad, pomijanym przez nauki specyjalne, ona musi jeszcze rachować się z rezultatami ich badań empirycznych i przejąć w siebie te prawa ogólne, do których doszły nauki szczegółowe, badając fakta. Dlatego to do wyrażenia Ribota, że filozofija przyszła obejmie "tylko spekulacyje ogólne pierwszych zasad i ostatecznych przyczyn wszechrzeczy" dodałem: że stanie się ona zarazem nauką praw ogólnych i właśnie na tej zasadzie stanie się powszechną. Nietylko więc pierwsze ale i ostatnie rozdziały nauk szczegółowych weźmie filozofija w opiekę: pierwsze, ponieważ są w nich pojęcia i zasady wzięte za punkt wyjścia a pozostawione bez bliższego filozoficznego rozbioru – drugie, ponieważ są w nich wyniki badań szczegółowych: prawa ogólne, które dopiero z prawami ogólnemi innych dziedzin szczegółowych porównane, mogą nas doprowadzić do praw jeszcze ogólniejszych, do praw powszechnych, I tylko wtedy filozofija stanie się istotnie i w pochlebnem znaczeniu tego wyrazu, nauką uniwersalną (1).
Gdybyśmy zaś powiedzieli, że filozofija będzie "tylko metafizyką i niczem więcej," to zdanie to przedewszystkiem naprowadzałoby na myśl, że filozofija przyszła, podobnie jak dotychczasowa metafizyka w ogóle, ma się zajmować tylko pierwszemi przyczynami i ostatecznemi celami wszechrzeczy; a tymczasem i sam autor tego dzieła, uznając granice naszej wiedzy, wymagać tego nie może i w ogóle cały dzisiejszy jej kierunek zmierza raczej do tego, ażeby kwestyje na dziś niedostępne pozostawić lepiej w zawieszeniu, niż szeroko się nad niemi rozwodzić; powiedziałbym nawet, że określenie takie, ze wszystkich jakie podano, najmniej odpowiada umiejętnemu pojęciu filozofii, i że, jeżeli ma się ona zająć rozbiorem pojęć z pierwszych rozdziałów nauk szczegółowych, to jednak główną jej treść stanowić będą nie owe badania pierwszych przyczyn, lecz właśnie ostatecznych rezultatów empiryi… do jakich doszły -
1) Bliższe rozwinięcie tych myśli podałem we Wstępie do filozofii. Warszawa 1872. (Przyp. Tłum).
nauki szczegółowe – a więc prawa ogólne. W dalszym ciągu niniejszej pracy przekonamy się, że owo wyrażenie autora, które uważam za niedokładne, było istotnie tylko niedokładnem wyrażeniem, nie zaś konsekwentnym wynikiem jego własnych poglądów, i w tym celu powracam do dalszego ich wykładu.
Postęp nauk szczegółowych doprowadzał je do uogólnień, co raz to powszechniejszych i szerszych, opartych na faktach, ale częstokroć wychodzących po za ich granicę, a takiemi są hipotezy, które objaśniają tyle zjawisk, streszczają tyle faktów i które wytrzymały tyle już prób sprawdzalnych, że możemy je prawie za pewne uważać. Będą to także materyjały dla przyszłej filozofii. Prawo powszechnego ciążenia i prawo wzajemnej przemiany sił, pozwalają nam przewidywać ile jeszcze praw wielkich wykryć może nauka, zbierając fakta i pracując nad niemi, przy pomocy rachunku i metod ścisłych. Przypuśćmy np. w chemii podobne odkrycie. Przypuśćmy, że odnośnie do zjawisk życia w podobny sposób zedrzemy jego tajemnicę, że i biologija znajdzie swego Newtona. Dajmy na to, że i ze zjawisk myśli, zdobędziemy pewne uogólnienie, takie np. które nam pozwoli połączyć je z oryginalnemi zjawiskami życia, że dzieje ludzkie choć w części odsłonią nam swą tajemnicę. Dodajmy wreszcie wszystkie owe rzuty oka na całość, których przewidzieć niepodobna, wszystko to, co nam dadzą nauki powstać dopiero mające: czyż możemy przypuszczać, że wówczas zabraknie treści dla rozwagi umysłów filozoficznych, umysłów poszukujących prawd ogólnych? I niech nam nikt nie mówi… że sprzecznością jest dowodzenie powrotu wszystkich nauk do filozofii, wtedy gdy się dowiodło ich odstępstwa od niej. Jest to niejako podwójna konieczność, z samej natury rzeczy wynikająca i do pojęcia nietrudna. Wszelka nauka powstaje przez podwójny proces rozkładu i składu, analizy i syntezy. Dochodzi ona do wiedzy ścisłej, dokładnej, sprawdzalnej nie inaczej jak zstępując do ilości nieskończenie małych, gdy odróżnia, dzieli i oddziela, szuka wyjątków i różnic najdrobniejszych. Ale gromada faktów najdokładniej sprawdzonych nie jest jeszcze nauką: pozostają jeszcze do ujęcia stosunki,–podobieństwo do zbliżenia, prawo do wyprowadzenia, prawdy ogólne do wykrycia. W ogóle więc mieć będziemy w filozofii dwa rodzaje zadań, w gruncie rzeczy tożsamych: te z których powstają nauki i te, do których dochodzą. Filozofija przez całe wieki sondować będzie tę podwójną głąb' niewiadomości. Ogół wiedzy ludzkiej podobny jest w tym względzie do rzeki olbrzymiej, toczącej swe nurty pełnem i dobrze wyżłobionem korytem, pod blaskiem jasnego i pogodnego nieba, ale której, źródeł zarówno jak i ujść nie znamy, ponieważ rodzą się i giną we mgle nieprzeniknionej. Najzuchwalsze umysły nie zdołały nigdy ani mgły tej rozproszyć, ani stracić jej z oczu. Znajdzie się zawsze dosyć śmiałków, rzucających się w tę otchłań niedostępną, z której wracają oślepieni, odurzeni tyloma tajemnicami i opowiadający rzeczy tak dziwne, że świat uważa ich za otumanionych lub tumaniących.
Ale czyż można przypuszczać, że ich kiedy zabraknie; czyż wreszcie takie zaciskanie się metafizyczne, chociażby nie przyniosło rezultatów pozytywnych, nie jest godnem ludzkiego ducha? Podniosłość badań nie mierzy się ich powodzeniem. Poszukiwanie bez nadziei, nie jest ani tak niedorzecznem, ani tak pospolitem; można coś przewidzieć, jeżeli nie znaleźć. Prawdziwe szlachectwo umysłowości ludzkiej polega nie tyle na jej zdobyczach, ile raczej na celu, jaki sobie zakłada i na wysileniach, jakie przedsięwziąć ośmiela się, aby je zdobyć. Filozofija będzie zawsze tylko zamachem na niewiadomą. Całkowicie zniszczyć jej nie zdoła–a że nie zdoła zniszczyć jej całkowicie, totem lepiej dla nas. Bo cóż mogłoby być okropniejszego, nad ów stan zupełnego usunięcia wszelkich wątpliwości, wystarczającej odpowiedzi na wszelkie nasze pytania? Doprawdy! gdyby metafizyka dotrzymywała wszystkiego tego, co przyrzeka, lepiejby było zmusić ją do milczenia. Przypuśćmy, że nasze zagadnienia dotyczące Boga, przyrody i nas samych rozstrzygnięte zostały–cóż pozostałoby wówczas dla rozumu naszego? Rozwiązanie takie byłoby jego śmiercią. Zaprawdę słusznie powiedział Lessing, że przyjemniejszem jest dochodzenie prawdy aniżeli zdobycie jej. Czyż nie dosyć przysługi wyświadczy nam filozofija, jeżeli wiecznie umysł nasz utrzymywać będzie w czujności, podnosząc go ponad poziom zakutego dogmatyzmu, ukazując mu w oddali owę tajemniczą sferę nadzmysłowości, która każdą nauką otacza i uciska?V.
A teraz, po tych uwagach ogólnych, możemy już przystąpić do właściwego przedmiotu naszych badań,–do psychologii. Celem naszym jest najprzód wykazanie, że psychologija może się ustalić jako nauka samoistna, dalej, rozbiór warunków, przy których to będzie możebnem i sprawdzenie czy czasem taka samoistność psychologii nie jest już u niektórych badaczów współczesnych faktem spełnionym. Przyznaję, że na pierwszy rzut oka dążność taka może się wydawać niewłaściwą. Nie jestże psychologija podstawą filozofii,–a przedmiot jej badań najstalszym, jeżeli nie najdawniejszym przedmiotem badań filozoficznych? Jakże więc je oddzielać?
Musiemy to pytanie wyjaśnić. Psychologija, podobnie jak fizyka, podobnie jak chemija lub fizyjologija, zawiera w sobie kwestyje ostateczne, nadzmysłowe, a raczej, jak się filozofowie, wyrażają transcendentalne, mianowicie kwestyje zasad, przyczyn, substancyi czyli istoty rzeczy: czeni jest dusza, zkąd pochodzi, co się z nią dzieje po śmierci? Są to wszystko pytania czysto filozoficzne. Ale psychologija zawiera jeszcze całkiem inne rzeczy, zawiera fakta jej właściwe, trudne do obserwowania, trudniejsze jeszcze do podziału, ale które jednak niemniej stanowią najwybitniejszą i najmniej wątpliwą treść samej nauki. A właśnie takie wyłączne badanie faktów może złożyć naukę samoistną. Zresztą od czasów Wolffa wszyscy już odróżniają psychologiją empiryczną czyli doświadczalną, zajmującą się zjawiskami duchowemi i psychologiją racyjonalną czyli rozumową, zajmującą się istotą duszy. Ale gdy podług Wolffa i jego następców dwa te działy stanowią tylko dwie części jednej nierozdzielnej całości, podług nas, przeciwnie, psychologiją doświadczalna sama jest całą psychologiją,–reszta zaś należy do filozofii lub metafizyki, a tem samem po za jej obręb wychodzi.
Przymierzmy teraz to nasze pojęcie do tego, co we współczesnej nam literaturze psychologicznej znajdujemy.